Według wicepremiera, ministra rolnictwa i rozwoju wsi Henryka Kowalczyka, to "naturalne zjawiska" spowodowały śnięcie ryb w Odrze. Wicepremier Kowalczyk jest kolejnym ministrem, który podaje zupełnie inne przyczyny skażenia Odry niż te, które w rządowym przekazie obowiązywały jeszcze kilkanaście dni wcześniej.
Podczas porannej rozmowy w radiowej Trójce 23 sierpnia wicepremier Henryk Kowalczyk mówił o sytuacji na Odrze i ewentualnych rządowych decyzjach w sprawie pomocy państwa dla przedsiębiorców, poszkodowanych w wyniku katastrofy ekologicznej na Odrze. Odniósł się także do jej przyczyn. "Okazuje się, że chyba bardziej naturalne zjawiska niż sztuczne wpuszczenie czegokolwiek spowodowało to śnięcie ryb. Zresztą to nie jest pierwsze zjawisko, ono było w 2009 roku na Bugu i Narwi" – powiedział wicepremier Kowalczyk.
I dodał "jeśli coś jest naturalnym zjawiskiem, to trudno temu przeciwdziałać. W tej chwili Instytut Weterynarii w Puławach nie znalazł żadnej przyczyny zewnętrznej, jeśli chodzi o śnięcie ryb, żadnych związków chemicznych, żadnych metali ciężkich itd. Czyli, bardzo wysoko temperatura, niski poziom wód, być może dodatkowo to jest okręg przemysłowy i nawet te wszystkie dopuszczone normami odprowadzane wody mogą powodować wzrost temperatury, zasolenie większe, więc to jest moim zdaniem nałożenie się kilku zjawisk, głównie naturalnych".
To zupełnie odmienna opinia od tej, którą o przyczynach katastrofy na Odrze niespełna dwa tygodnie wcześniej podawał premier Mateusz Morawiecki.
11 sierpnia: "prawdopodobne przestępstwo"
O zatruciu Odry premier Mateusz Morawiecki dowiedział się, jak sam potem mówił, 10 sierpnia. Następnego dnia, we wpisie na Facebooku napisał, że "sprawa zanieczyszczenia Odry jest niezwykle skandaliczna" a "troska o środowisko naturalne i stan polskich zasobów wodnych jest w dobie zmian klimatu niezwykle istotna".
Wtóruje mu tego dnia wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba. "Mamy najprawdopodobniej do czynienia z popełnieniem przestępstwa polegającym na tym, że wprowadzono do wody substancję, która wywołuje śmierć ryb i innych organizmów. To w tej chwili jest weryfikowane" - powiedział Ozdoba na konferencji prasowej w nadodrzańskich Cigacicach.
12 sierpnia: "ogromne ilości odpadów chemicznych"
W podkaście z 12 sierpnia premier był zdecydowanie ostrzejszy w ocenach. "Prawdopodobnie do rzeki zrzucono ogromne ilości odpadów chemicznych i zrobiono to z pełną świadomością ryzyka i konsekwencji" - powiedział Mateusz Morawiecki. Dodał też, że "problem polega na tym, że warunki pogodowe i stan rzeki zupełnie nie dają podstaw do tego, by uznać, że tak wysoki poziom tlenu ma naturalne źródła", a "to może oznaczać tylko jedno - do rzeki dostały się substancje, które ją zanieczyszczają".
"Nie odpuścimy tej sprawy. Nie spoczniemy, dopóki winni nie zostaną surowo ukarani. To nie jest zwykłe przestępstwo. Szkody zostaną z nami na całe lata" – zapowiedział premier.
13 sierpnia: "nieodpowiedzialność człowieka" i milion zł nagrody
Na konferencji prasowej w Gorzowie Wielkopolskim 13 sierpnia premier deklaruje: "Chcemy znaleźć winnych i ukarać sprawców tego ekologicznego przestępstwa, z którym najprawdopodobniej mamy do czynienia". Jak dodał, "według wszelkiego prawdopodobieństwa doszło do zrzutu do Odry szkodliwych substancji".
Obecny na tej konferencji wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik stwierdza, że to "najprawdopodobniej to człowiek jest przyczyną tego zjawiska – to jest albo nieodpowiedzialność, albo usuwanie jakiś ścieków w sposób nieuprawniony". Komendant główny policji wyznacza milion złotych nagrody za wskazanie sprawcy zanieczyszczenia rzeki.
15 sierpnia: "nie ma jednoznacznych wyników"
Dwa dni później po tak kategorycznych stwierdzeniach następuje złagodzenie tonu wypowiedzi Prezesa Rady Ministrów. "Ani laboratoria niemieckie, ani polskie na razie nie mają jednoznacznych wyników, które wskazywałyby na rzeczywistą i pewną przyczynę tego, co się stało" - mówi premier 15 sierpnia podczas wizyty w miejscowości Uraz.
"To jest coś, co mnie - jako osobę, która nie zna się na tych sprawach związanych z zatruciami, substancjami chemicznymi, które w taki, a nie inny sposób wchodzą w reakcję z wodą - trochę nawet zdumiewa, ale muszę z pokorą pochylić głowę nad profesorami, specjalnymi zespołami, laboratoriami, które to badają. Oczekuję z niecierpliwością tych wyników" - powiedziała Mateusz Morawiecki.
Zaznaczył, że również strona niemiecka nie jest dzisiaj w stanie powiedzieć, co się stało. Szef rządu podkreślił, że laboratoria polskie, niemieckie, ale także w innych krajach, prowadzą bardzo specjalistyczne badania.
"Na razie nie wiemy, czy doszło do jakiegoś zakażenia, a jeśli tak to jakimi substancjami" – przekazał premier.
16 sierpnia: "połączenie hipotez"
Na konferencji prasowej 16 sierpnia minister Anna Moskwa zaprezentowała cztery hipotezy dotyczące zanieczyszczenia Odry. Pierwsza to przedostanie się do wody substancji toksycznej "w wyniku działalności przedsiębiorstw" albo w wyniku "nielegalnych zrzutów". Druga hipoteza to niski poziom wód, wysoka temperatura, złe warunki tlenowe i zwiększenie stężeń, które występowały w Odrze podczas niskiego stanu rzeki. Trzecia hipoteza jest związana pośrednio z wysokim zasoleniem, spowodowanym przez odprowadzanie do wody dużej ilości wód poprzemysłowych.
Czwarta hipoteza to, według minister Moskwy, połączenie powyższych hipotez, a szczególnie połączenie hipotez drugiej i trzeciej, czyli wody przemysłowe plus warunki naturalne. W tekście Konkret24 przedstawiliśmy opinie trzech ekspertów w sprawie tych hipotez.
19 sierpnia: złote algi i "insynuacje o skażeniu"
18 sierpnia minister Anna Moskwa informuje, że Instytut Rybactwa Śródlądowego znalazł w próbkach wody z Odry rzadkie mikroorganizmy, tzw. złote algi, których zakwit może spowodować pojawienie się toksyn, zabójczych dla ryb i małży. Część polskich i niemieckich ekspertów zwraca jednak uwagę, że "to nie jest to zjawisko naturalne, ale zdecydowanie problem spowodowany przez człowieka".
Ale rząd zmienia swój przekaz.
"Niektórzy insynuowali jakieś skażenie Odry chemikaliami, skażenie Odry rtęcią" - stwierdza premier 19 sierpnia na konferencji prasowej w mazurskich Smolajnach. "Więc ja chciałem powiedzieć, że Odra jest tak skażona chemikaliami, tak skażona rtęcią, jak Donald Tusk skażony prawdomównością, czyli w ogóle" - podkreślił.
Tymi słowami premier odwoływał się do wypowiedzi ministra środowiska Brandenburgii Axela Vogla o wykryciu w Odrze związków rtęci; na tę informację powoływała się marszałek województwa lubuskiego Ewa Polak. Szef PO Donald Tusk na Twitterze napisał, że "śnięte są nie tylko ryby w Odrze, śnięte jest całe państwo pod rządami Kaczyńskiego. PiS jest jak rtęć".
Morawiecki wskazywał również, że katastrofa ekologiczna o podobnej skali miała miejsce w Niemczech w 2014 r., a jej przyczyny nie są znane do dziś. Wspomniał, że do wymierania ryb, ale na Bugu doszło także w 2009 r., za rządów PO. "Jakoś wtedy też niestety nikt się za bardzo tym nie interesował" - ocenił.
20 sierpnia: "podobne kryzysy"
Od tego dnia w rządowym przekazie następuje zrównanie sytuacji na Odrze, z tym, co działo się na Bugu i Narwi w 2009 roku. "Badamy i porównujemy podobne kryzysy na rzekach jak na Odrze. 2009 Bug i Narew 200 ton śniętych ryb. Przyczyna podana wtedy oficjalnie to najprawdopodobniej przyducha. Gdzie są raporty, badania, analizy tej katastrofy?" - napisała 20 sierpnia na Twitterze szefowa resortu klimatu i środowiska Anna Moskwa (pisownia oryginalna). Jej wpis podał dalej jej zastępca w ministerstwie Jacek Ozdoba.
Ten przekaz staje się obowiązujący dla polityków PiS. Na konferencji prasowej rzecznik partii Radosław Fogiel 20 sierpnia wyjaśniał, że minister Moskwa chciała porównać, co się działo w 2009 roku, jakie podejmowano decyzje i jakie były przyczyny śnięcia ryb. "Okazuje się, że trudno znaleźć jakiekolwiek raporty na temat działań z tamtych czasów. W związku z tym to może świadczyć wyłącznie o tym, że wówczas w ogóle się nie zajmowano takimi problemami" - powiedział.
Z kolei wicepremier Kowalczyk w wypowiedzi z 23 sierpnia poszedł dalej – z jego słów wynika, że śnięcie ryb w Odrze ma te same, naturalne przyczyny, co śnięcie ryb w Bugu i Narwi w 2009 roku.
Tyle że Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Warszawie w swoim komunikacie z 10 lipca 2009 roku podawał: "Z obserwacji i wstępnych analiz wykonanych przez inspektorów bezwzględnie wynika, że brak tlenu został spowodowany zagniwaniem w wodzie zanieczyszczeń organicznych, spływających z okolicznych łąk i pół wraz z ulewnymi deszczami, co potęguje wysoka temperatura powietrza. Skutek – śnięcie organizmów żywych – kręgowców i bezkręgowców. Wyniki badań wskazują, że zanieczyszczenia wód powierzchniowych nie zostały wywołane awaryjnymi punktowymi zrzutami ścieków z oczyszczalni komunalnych, gminnych lub przemysłowych".
Tymczasem, dla przypomnienia WIOŚ we Wrocławiu w komunikacie z 3 sierpnia i w informacji, przesłanej do Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska podawał, że w Odrze "stwierdzono z ponad 80 % prawdopodobieństwem występowanie mezytylenu (1,3,5,- trimetylobenzen), substancji o działaniu toksycznym na organizmy wodne".
Autor: Piotr Jaźwiński / Źródło: Konkret24/PAP; zdjęcie: Marcin Bielecki/PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Marcin Bielecki