Przesunięcie terminu majowych wyborów prezydenckich wymagałoby wprowadzenia w kraju stanu wyjątkowego albo stanu klęski żywiołowej. Według konstytucji tylko wtedy można przełożyć wybory. Mogłyby się odbyć po 90 dniach od zakończenia stanu nadzwyczajnego.
Coraz więcej polityków, także kandydujących na urząd prezydenta, mówi o konieczności przełożenia terminu majowych wyborów ze względu na epidemię koronawirusa i związaną z tym konieczność ograniczenia kontaktów z wyborcami i zmiany strategii kampanii wyborczej.
Tylko w stanach nadzwyczajnych
Kodeks wyborczy nie daje podstaw do tego, by przekładać terminy jakichkolwiek wyborów, nie tylko prezydenckich. Można to zrobić jedynie na podstawie przepisów konstytucyjnych dotyczących tzw. stanów nadzwyczajnych.
Konstytucja w rozdziale XI wyjaśnia, czym są stany nadzwyczajne: to stan wojenny, stan wyjątkowy czy stan klęski żywiołowej. Wprowadzenie stanu wojennego i stanu wyjątkowego jest kompetencją prezydenta, stan klęski żywiołowej ogłasza rząd. Wszystkie stany nadzwyczajne mogą być wprowadzone na podstawie odpowiednich ustaw, które zostały uchwalone w 2002 roku: ustawę o stanie klęski żywiołowej - 18 kwietnia, o stanie wyjątkowym - 21 czerwca, o stanie wojennym - 29 sierpnia.
W art. 228 konstytucji zapisano, że "stan nadzwyczajny może być wprowadzony tylko na podstawie ustawy, w drodze rozporządzenia, które podlega dodatkowemu podaniu do publicznej wiadomości. Zasady działania organów władzy publicznej oraz zakres, w jakim mogą zostać ograniczone wolności i prawa człowieka i obywatela w czasie poszczególnych stanów nadzwyczajnych, określa ustawa". Z punktu widzenia tegorocznych wyborów prezydenckich ważny jest punkt 7 art. 228:
W czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu nie może być skrócona kadencja Sejmu, przeprowadzane referendum ogólnokrajowe, nie mogą być przeprowadzane wybory do Sejmu, Senatu, organów samorządu terytorialnego oraz wybory Prezydenta Rzeczypospolitej, a kadencje tych organów ulegają odpowiedniemu przedłużeniu. Wybory do organów samorządu terytorialnego są możliwe tylko tam, gdzie nie został wprowadzony stan nadzwyczajny. art. 228, pkt 7 Konstytucji RP
"Chodzi o to, żeby umożliwić zarówno techniczną możliwość głosowania (co w przypadku dużej ilości osób poddanych kwarantannie byłoby utrudnione), skoncentrowanie się na eliminowaniu zagrożeń, ale też o możliwość spokojnego namysłu wyborcy przed podjęciem decyzji o oddaniu głosu" – pisze w opinii dla Konkret24 dr Marcin Krzemiński z Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jak dodaje, regulacje konstytucyjne mają zagwarantować ciągłość działania instytucji publicznych.
Dwie możliwości przesunięcia wyborów
Pierwszą możliwość przesunięcia terminu wyborów prezydenckich dają art. 230 konstytucji i ustawa o stanie wyjątkowym. Oba akty mówią o sytuacji "szczególnego zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego". O tym, czy takie zagrożenie dla bezpieczeństwa obywateli powoduje epidemia koronawirusa, musi zdecydować rząd. Jeśli uzna, że tak, musi podjąć uchwałę o skierowaniu do prezydenta wniosku o wprowadzenie stanu wyjątkowego. We wniosku Rada Ministrów określa przyczyny wprowadzenia i niezbędny czas trwania stanu wyjątkowego oraz obszar, na jakim stan wyjątkowy powinien być wprowadzony, a także odpowiednie do stopnia i charakteru zagrożenia w zakresie dopuszczonym ustawą o stanie wyjątkowym, rodzaje ograniczeń wolności i praw człowieka i obywatela.
Prezydent rozpatruje taki wniosek niezwłocznie, po czym wydaje rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego na okres nie dłuższy niż 90 dni - lub odmawia wydania takiego rozporządzenia. Jeśli się zgodzi, stan wyjątkowy obowiązuje od dnia ogłoszenia prezydenckiej decyzji w Dzienniku Ustaw.
Prezydenckie rozporządzenie musi trafić do Sejmu w ciągu 48 godzin. Sejm powinien je rozpatrzeć niezwłocznie. Może je uchylić bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Na przedłużenie stanu wyjątkowego - maksymalnie do 60 dni - prezydent musi mieć zgodę Sejmu.
Gdyby np. stan wyjątkowy ogłoszono 15 marca, to - zakładając maksymalny, 90-dniowy czas jego trwania i 90-dniowy okres po nim - wybory prezydenckie mogłyby się odbyć najwcześniej po 11 września.
Jak zauważa dr Krzemiński, prawo nie przewiduje ścisłych terminów wyznaczenia przesuniętych wyborów po upływie 90-dniowego terminu po ustaniu stanu nadzwyczajnego, ale zgodnie z art. 228 ust. 5 konstytucji powinny zostać one wyznaczone jak najszybciej.
Druga droga przełożenia wyborów to wykorzystanie ustawy o stanie klęski żywiołowej. W art. 2 napisano:
Stan klęski żywiołowej może być wprowadzony dla zapobieżenia skutkom katastrof naturalnych lub awarii technicznych noszących znamiona klęski żywiołowej oraz w celu ich usunięcia. art. 2 ustawy o stanie klęski żywiołowej
A przez katastrofę naturalną rozumie się także zdarzenia wywołane m.in. chorobami zakaźnymi ludzi.
Stan klęski żywiołowej wprowadza rząd z własnej inicjatywy lub na wniosek wojewody. W rozporządzeniu, ogłaszanym w Dzienniku Ustaw, określa się przyczyny, datę wprowadzenia i czas trwania stanu klęski żywiołowej (maksymalnie 30 dni), rodzaje niezbędnych ograniczeń wolności i praw obywatelskich. Rola Sejmu ogranicza się do wyrażenia zgody na ewentualne przedłużenie stanu klęski żywiołowej.
Gdyby więc 15 marca wprowadzono 30-dniowy stan klęski żywiołowej, to - biorąc pod uwagę 90-dniowy okres po nim - wybory prezydenckie mogłyby się odbyć po 13 lipca.
- Łatwiej wprowadzić stan klęski żywiołowej. Wprowadza go rząd na okres do 30 dni i może być przedłużony za zgodą Sejmu, przy czym konstytucja ani ustawa nie stawiają ograniczeń co do łącznej liczby takich przedłużeń. Powinny odpowiadać jednak trwaniu stanu zagrożenia - stwierdza dr Krzemiński.
Na obie możliwości przesunięcia wyborów wskazywał, pytany o to, szef Kancelarii Premiera minister Michał Dworczyk. "Jeżeli sytuacja by się rzeczywiście pogarszała, te dwa stany – stan klęski albo stan wyjątkowy - to byłyby te, które pewnie należałoby rozważać do wprowadzenia na terenie całości lub części kraju. Mówię wyłącznie o podstawach prawnych, a nie o przesłankach, bo na dziś nie ma takich przesłanek" – powiedział 12 marca minister na antenie telewizji państwowej.
Zawirusowana kampania
Jednym z pierwszych polityków, którzy w obliczu koronawirusa mówili o przesunięciu terminu wyborów prezydenckich, był kandydat Koalicji Polskiej, prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. 6 marca po spotkaniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego mówił w "Jeden na jeden" w TVN24, że gdyby wirus rozwijał się bardzo szybko, tak jak we Włoszech, to może należałoby przesunąć termin wyborów prezydenckich.
Podobnie wypowiadał się były szef PO Grzegorz Schetyna 12 marca w radiowej Trójce. Mówił, że kampania "jest już coraz bardziej ograniczona, emocje przechodzą w inną stronę". "Polacy nie będą żyli tą kampanią, debatą, rozmowami. Jeżeli epidemia będzie się rozszerzać, to uważam, że trzeba poważnie przemyśleć przesunięcie wyborów" - powiedział Schetyna.
11 marca o przesunięcie wyborów prezydenckich zaapelował kandydat Konfederacji Krzysztof Bosak. Jego zdaniem może to być "jedyna rozsądna decyzja w czasie narastania epidemii, kryzysu gospodarczego i kryzysu ochrony zdrowia".
Po powodzi, po trzęsieniu ziemi
W najnowszej historii Polski, mimo klęsk żywiołowych jak np. powodzie w 1997 i 2010 roku - a więc w latach wyborczych - nie zdecydowano się na ogłoszenie stanu klęski żywiołowej ani stanu wyjątkowego.
Z powodu epidemii czy klęsk żywiołowych rzadko przesuwano wybory w innych krajach. W 2001 roku premier Wielkiej Brytanii Tony Blair przesunął termin wyborów lokalnych ze względu na powodzie. W 2010 roku, po katastrofalnym trzęsieniu ziemi na Haiti, wybory parlamentarne przesunięto z lutego na listopad.
Autor: Piotr Jaźwiński / Źródło: Konkret24; zdjęcie: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24