Ustawa antycovidowa wciąż nieopublikowana. "Urzędnik średniego szczebla decyduje, co w Polsce będzie prawem"


Podpisanej przez prezydenta ustawy antycovidowej wciąż nie opublikowano, podobnie jak wyroku Trybunału Konstytucyjnego. "Oczywiste złamanie prawa", "aksamitny zamach stanu" - oceniają tę sytuację pytani przez Konkret24 prawnicy. I zwracają uwagę, że teraz urzędnik średniego szczebla decyduje tak naprawdę, co w Polsce prawem będzie, a co nie.

Dotychczas rząd żadnej z ustaw, której celem było przeciwdziałanie skutkom pandemii COVID-19, nie wstrzymywał tak długo jak ostatniej. Na 13 uchwalonych takich ustaw sześć ogłoszono w tym samym dniu, w którym podpisał je prezydent; w przypadku pozostałych od podpisania do ogłoszenia minęły maksymalnie cztery dni robocze. Tymczasem najnowszą ustawę prezydent podpisał 3 listopada - i wciąż nie jest opublikowana.

W nocy z 27 na 28 października Sejm przegłosował ustawę o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19. Znalazła się w niej poprawka Senatu przyznająca wszystkim pracownikom służb medycznych 100-proc. dodatek do pensji. Nieopublikowanie tej ustawy tak długo jest - zdaniem ekspertów - złamaniem prawa.

12.11.2020 | Ustawa przyjęta, podpisana, nieopublikowana. "PiS medyków chce segregować"
12.11.2020 | Ustawa przyjęta, podpisana, nieopublikowana. "PiS medyków chce segregować"Fakty TVN

Kwestia dodatków dla medyków

Przebieg sejmowych prac i głosowań nad tą ustawą pokazuje, że posłowie PiS od początku byli jednomyślni w tym, by specjalne dodatki nie były przeznaczone dla wszystkich medyków. Pierwotny projekt ustawy autorstwa posłów PiS zakładał - jak opisywaliśmy w Konkret24 - że wyższe wynagrodzenia otrzymają wyłącznie ci, którzy do pracy w zwalczaniu epidemii zostaną skierowani na mocy decyzji wojewody lub ministra zdrowia.

Również opozycja była jednomyślna co do tego, że gwarancje ustawowe wyższych wynagrodzeń powinni mieć nie tylko medycy specjalnie skierowani do pracy w epidemii, ale także ci, którzy już pracują przy zwalczaniu epidemii. Jednak wnioski opozycji w trakcie głosowań z 22 października zostały większością posłów PiS odrzucone.

Mimo odrzucenia jej wniosków opozycja (poza dziewięcioma posłami Konfederacji) poparła całą ustawę, bo - jak mówiła posłanka KO Monika Wielichowska - "zawiera kilka dobrych zmian, z nadzieją, że ten projekt wróci z Senatu ponownie obudowany naszymi dobrymi poprawkami". Za było 423 posłów, przeciw 11 (w tym jeden poseł PiS i jeden poseł PSL), dziewięciu się wstrzymało.

22.10.2020 | Sejm zdecydował w sprawie projektu ustawy covidowej. Większość poprawek opozycji odrzucono
22.10.2020 | Sejm zdecydował w sprawie projektu ustawy covidowej. Większość poprawek opozycji odrzuconoFakty TVN

20 posłów PiS za "miliardową pomyłką"

Senat zajął się nowymi przepisami na posiedzeniu 27 października. Do ustawy wprowadził 41 poprawek. Poprawka Senatu nr 27, przyznająca wszystkim medykom specjalny dodatek, nie miała poparcia ani senatorów PiS, ani rządu, ani posłów PiS . Miała za to poparcie większości opozycji. Brzmiała następująco:

1.W okresie ogłoszenia stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii pracownikom podmiotów leczniczych, osobom wykonującym zawody medyczne oraz osobom, z którymi zawarto umowy na wykonywanie świadczeń zdrowotnych, którzy: 1) nie zostali skierowani do pracy na podstawie art. 47 ust. 1 ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi oraz 2) uczestniczą w wykonywaniu świadczeń zdrowotnych osobom chorym na COVID-19 lub osobom z podejrzeniem zakażenia wirusem SARS-CoV-2 – przysługuje comiesięczny dodatek do wynagrodzenia. 2. Dodatek, o którym mowa w ust. 1, wynosi 100% kwoty miesięcznego wynagrodzenia wynikającej z umowy o pracę albo innej umowy, na podstawie której praca jest wykonywana. poprawka Senatu nr 27 do ustawy z 22 października 2020 roku

Zgodnie z procesem legislacyjnym poprawki Senatu trafiły do sejmowej Komisji Zdrowia - również ta o dodatkach do wynagrodzenia medyków. Rozpatrując ją na posiedzeniu 27 października, posłowie większością głosów 16 do 15, przy dwóch głosach wstrzymujących się, zdecydowali o przyjęciu poprawki.

W stenogramie z posiedzenia komisji nie ma informacji, jak głosowali poszczególni posłowie, ale biorąc pod uwagę wcześniejsze deklaracje posłów, jak i wypowiedzi na posiedzeniu komisji (posłowie PiS w tej sprawie nie zabierali głosu), można przyjąć, że za tą poprawką byli na pewno posłowie KO i Lewicy, przeciw – posłowie PiS (na zarejestrowanym przebiegu obrad widać, że przeciw tej poprawce jest np. prowadząca obrady komisji posłanka PiS Anna Kwiecień).

Podczas głosowania poprawki nr 27 już w trakcie plenarnego posiedzenia Sejmu za jej odrzuceniem (taki tryb postępowania z poprawkami Senatu do ustaw przewiduje Regulamin Sejmu) głosowało 207 posłów – wyłącznie z PiS.

Przeciwko odrzuceniu – a więc za przyjęciem poprawki - zagłosowało 230 posłów: 125 z KO, 47 z Lewicy, 27 z PSL-Kukiz'15, dziewięciu z Konfederacji i dwóch niezależnych. Ale wśród głosujących przeciwko odrzuceniu poprawki było także 20 posłów PiS (w tym m.in. wicepremier Jacek Sasin, szef MSZ Zbigniew Rau, Kamil Bortniczuk czy Joanna Lichocka).

Wyniki głosowania w Sejmie nad poprawką nr 27 Senatu

Dzięki temu – przy większości bezwzględnej 221 głosów – poprawka przeszła. Gdyby ta 20-tka zagłosowała tak samo jak reszta klubu PiS, poprawka nie zyskałaby akceptacji.

Kilka godzin po uchwaleniu ustawy posłowie PiS zgłosili projekt nowelizacji, która miała na celu "konwalidację błędu, który miał miejsce podczas rozpatrywania w Sejmie poprawek Senatu". Zdaniem PiS przyznanie 100-proc. dodatku wszystkim medykom kosztowałoby budżet państwa kilkanaście miliardów złotych. Przy sprzeciwie opozycji, większością 230 głosów PiS, Sejm przeforsował tego samego dnia swoją poprawkę likwidującą senacki przepis o podwyższeniu wynagrodzeń dla wszystkich medyków.

Rzecznik rządu Piotr Mueller tłumaczył 10 listopada w Polskim Radiu: "Senat wprowadził niejasne poprawki do tej ustawy, które niestety przez pomyłkę kilkunastu posłów podczas głosowań sejmowych zostały przyjęte". Jak mówił, "oznaczałyby one, że poprzez nieścisłe przepisy należałoby rozszerzyć wynagrodzenia dodatkowe, przeznaczone dla osób na pierwszym froncie walki z Covidem, właściwie wszystkim osobom w służbie zdrowia, które potencjalnie, a nie faktycznie mogą być narażone na kontakt z koronawirusem".

Dlatego - jak wyjaśniał rzecznik rządu - posłowie PiS zgłosili poprawkę "likwidująca tę 'pomyłkę', kosztującą nawet kilkanaście miliardów złotych".

Prezydent podpisuje, rząd wstrzymuje

Prezydent Andrzej Duda ustawę podpisał 3 listopada. Zgodnie z art. 120 Konstytucji RP to prezydent zarządza drukowanie ustaw. Zapytaliśmy biuro prasowe Kancelarii Prezydenta RP, kiedy prezydent zarządził druk ustawy i kiedy ta ustawa została przekazana do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów celem ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. Czekamy na odpowiedź.

Każda z popisanych ustaw powinna trafić w wersji elektronicznej do premiera, który zgodnie z ustawą o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych jest odpowiedzialny, przy pomocy Rządowego Centrum Legislacji, za ogłaszanie ustaw w Dzienniku Ustaw.

Ustawa w art. 3 mówi o niezwłocznym ogłaszaniu aktów normatywnych. Na stronach internetowych Rządowego Centrum Legislacji w wykazie aktów oczekujących na ogłoszenie nie ma ustawy z 28 października. Zapytaliśmy RCL, czy i kiedy otrzymało tę ustawę. Czekamy na odpowiedź.

Poważne przestępstwo urzędnicze

"Odłożenie publikacji aktu prawnego dlatego, że z jakichś względów nie podoba się ona Radzie Ministrów, jest oczywistym złamaniem prawa" – uważa w analizie dla Konkret24 prof. Anna Rakowska-Trela, konstytucjonalistka z Uniwersytetu Łódzkiego. Jak dodaje, ustawa o ogłaszaniu aktów normatywnych nakłada na premiera bezwzględny obowiązek niezwłocznego opublikowania ustawy w Dzienniku Ustaw.

"Premier i rząd nie są 'negatywnym ustawodawcą', żeby - poprzez manipulowanie terminem opublikowania ustawy - decydować o tym, kiedy która ustawa wejdzie w życie. I czy w ogóle wejdzie. Rola rządu w publikowaniu ustaw jest czysto formalna" – podkreśla prof. Rakowska-Trela.

Rzecznik rządu Piotr Mueller o publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego
Rzecznik rządu Piotr Mueller o publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego tvn24

"Z punktu widzenia Konstytucji zakrawa to na jakiś aksamitny zamach stanu" – tak brak publikacji ustawy z 28 października, ale też wcześniejszego wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, komentuje w odpowiedzi dla Konkret24 dr Witold Zontek z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. "Proszę zauważyć, że to urzędnik średniego szczebla, jakim jest szef RCL, na polecenie albo samego premiera, albo rzecznika rządu decyduje tak naprawdę, co w Polsce prawem będzie, a co nie. Jeden człowiek finalnie podejmuje decyzję w zaciszu gabinetu, czy orzeczenie TK lub ustawa są warte wejścia w życie. Toż to iście królewska prerogatywa!" - ocenia ironicznie dr Zontek.

Jak pisze w opinii dla Konkret24, osoby odpowiedzialne za publikowanie ustaw, w tym także rzecznik rządu, "rozmyślnie wstrzymując ogłoszenie 'wyroku' TK z uzasadnieniem, że należy ostudzić emocje, jakie stały się jego efektem, a w przypadku ustawy covidowej – wskazawszy, że została przyjęta przez pomyłkę - dopuszczają się przestępstwa z art. 231 Kodeksu karnego".

Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. art. 231 par. 1 Kodeksu karnego

Jak z kolei zwraca uwagę dr Mateusz Radajewski z Wydziału Prawa Uniwersytetu SWPS we Wrocławiu, za opóźnienie publikacji może odpowiadać zarówno sam premier, który wydaje niezgodne z prawem polecenie wstrzymania publikacji, jak i pracownik RCL, który zaniedbuje swoje obowiązki.

"Na przykład w 2014 r. miało miejsce opóźnienie publikacji ustawy podatkowej, co zagroziło jej wejściu w życie od nowego roku podatkowego - wówczas skończyło się to upomnieniem z wpisem do akt dla dyrektora departamentu RCL odpowiedzialnego za publikację ustaw" – przypomina dr Radajewski.

Z kolei 10 lutego 2017 roku Prokuratura Okręgowa Warszawa Praga umorzyła postępowanie w sprawie nieopublikowania w 2016 kilku wyroków Trybunału Konstytucyjnego przez premier Beatę Szydło, szefową jej kancelarii Beatę Kempę i prezesa RCL. Prokuratura stwierdziła, że zaniechanie publikacji orzeczeń "było działaniem podyktowanym ochroną interesu publicznego, wyrażającym się w niedopuszczeniu do wprowadzenia do obrotu prawnego rozstrzygnięć sprzecznych z obowiązującym porządkiem prawnym".

I nie dopatrzyła się znamion przestępstwa.

Autor: Piotr Jaźwiński, Jan Kunert / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Tomasz Gzell/PAP

Pozostałe wiadomości

Donald Tusk zapowiedział, że częścią rządowej strategii migracyjnej będzie "czasowe, terytorialne zawieszenie prawa do azylu". Premier przywołał rozwiązania przyjęte w Finlandii. Wyjaśniamy, co dokładnie tam wprowadzono.

Tusk o "zawieszeniu wniosków azylowych" w Finlandii. Co jest w fińskiej ustawie

Tusk o "zawieszeniu wniosków azylowych" w Finlandii. Co jest w fińskiej ustawie

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych kilka tygodni po przejściu powodzi krąży zdjęcie rzekomo pokazujące zapłakaną kilkuletnią dziewczynkę ze szczeniakiem, rzekomą ofiarę kataklizmu. Zdjęciu najczęściej towarzyszy przekaz, że ofiary powodzi nie otrzymują pomocy. Ale zdjęcie nie jest autentyczne, wykorzystywano je też już wcześniej. Wyjaśniamy.

Zapłakana dziewczynka i powódź. Kiedy sztuczna inteligencja wywołuje łzy

Zapłakana dziewczynka i powódź. Kiedy sztuczna inteligencja wywołuje łzy

Źródło:
Konkret24

Nagranie, na którym jakoby migrant zepchnął dziecko z peronu, oburzyło internautów i stało się okazją do wyrażania nienawiści wobec obcych. Okazuje się jednak, że zdarzenie nie ma nic wspólnego z imigrantami. Wyjaśniamy, co na nim widać i gdzie zostało nagrane.

"Ubogacacz kulturowy" spycha dziecko na tory? Co pokazuje to nagranie

"Ubogacacz kulturowy" spycha dziecko na tory? Co pokazuje to nagranie

Źródło:
Konkret24

Polityk PiS zarzucił minister zdrowia, że za jej rządów likwidowane są kierunki lekarskie na uczelniach. Izabela Leszczyna odpowiedziała mu, że wprowadza w błąd, ponieważ jej resort wprowadził "zerowy limit" na przyjęcia na studia. Wyjaśniamy, co oznacza "zerowy limit" i jak ma się do likwidacji kierunku.

PiS: kierunki lekarskie są likwidowane, minister mówi o "zerowym limicie". O co chodzi?

PiS: kierunki lekarskie są likwidowane, minister mówi o "zerowym limicie". O co chodzi?

Źródło:
Konkret24

"Żart?", "fejk?", "serio?" - pytają internauci, dziwiąc się, że prezydent Andrzej Duda otrzymał w Mongolii tytuł doktora honoris causa. Tak, to prawda, ale to nie jest nowa informacja. A ekspert tłumaczy, że "zdarza się w praktyce dyplomatycznej". Lista - nie tylko polskich - prezydentów tak uhonorowanych jest długa.

Andrzej Duda doktorem honoris causa w Mongolii? Tak, takich przypadków jest więcej

Andrzej Duda doktorem honoris causa w Mongolii? Tak, takich przypadków jest więcej

Źródło:
Konkret24

Amerykański instruktor F-16 jakoby zginął podczas rosyjskiego ataku na ukraińską bazę lotniczą - wynika z popularnego przekazu. Dowodem ma być rzekomy post wdowy po żołnierzu. Ten przekaz to przykład rosyjskiej dezinformacji. Oto jak powstała.

Amerykański instruktor F-16 zginął w ukraińskiej bazie? To rosyjska dezinformacja

Amerykański instruktor F-16 zginął w ukraińskiej bazie? To rosyjska dezinformacja

Źródło:
Konkret24

"Deportować na front", "uciekał przed wojną" - pisali niektórzy internauci w reakcji na doniesienia o tym, że we Wrocławiu Ukrainiec rzekomo potrącił parę z dzieckiem. Do wypadku doszło w innym miejscu, a sprawca nie był obywatelem Ukrainy.

Ukrainiec we Wrocławiu wjechał w rodzinę na przejściu? To nawet nie jest Polska

Ukrainiec we Wrocławiu wjechał w rodzinę na przejściu? To nawet nie jest Polska

Źródło:
Konkret24

Władze amerykańskiego stanu Teksas rzekomo zakazały wnoszenia do szkół tęczowych flag. Taki przekaz krąży w mediach społecznościowych. Tylko że pierwotna informacja zaczęła funkcjonować w oderwaniu od swojego źródła. Wyjaśniamy.

Teksas zakazał wnoszenia tęczowych flag do szkół? Nie, to "skradziona satyra"

Teksas zakazał wnoszenia tęczowych flag do szkół? Nie, to "skradziona satyra"

Źródło:
Konkret24, USA Today

"W Polsce mamy obecnie cały czas rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych" - alarmował w telewizji poseł Konfederacji Przemysław Wipler. Sprawdziliśmy: rekordu tymczasowo aresztowanych nie ma, jednak to nie oznacza, że ich sytuacja jest dobra i nie ma problemu z nadużywaniem stosowania tego środka zapobiegawczego. Przedstawiamy statystyki i zapowiedzi zmian w tym zakresie.

Wipler: mamy rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych. Co pokazują dane

Wipler: mamy rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych. Co pokazują dane

Źródło:
Konkret24

Były sekretarz generalny NATO rzekomo został pozwany za "podżeganie do konfliktu w Ukrainie", za co ma mu grozić kara dożywotniego więzienia. Wyjaśniamy, że Jens Stoltenberg wcale nie został "pozwany". Pokazujemy, jak wiele wątków rosyjskiej propagandy jest w tej historii.

Byłemu szefowi NATO "grozi dożywocie"? Historia z rosyjską propagandą w tle

Byłemu szefowi NATO "grozi dożywocie"? Historia z rosyjską propagandą w tle

Źródło:
Konkret24

Według popularnego przekazu transport "mobilnych wyrzutni rakiet balistycznych" miał poruszać się w ostatni weekend po Iranie. Ten przekaz wsparła rosyjska machina dezinformacyjna. Okazuje się, że fotografia, której użyto, nie ma nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami na Bliskim Wschodzie. Wyjaśniamy.

Transport wyrzutni w Iranie? Uwaga na wprowadzające w błąd zdjęcie

Transport wyrzutni w Iranie? Uwaga na wprowadzające w błąd zdjęcie

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych obok nagrań pokazujących skutki ataków izraelskich na Bejrut pojawiają się też takie, które nie mają z tym nic wspólnego. Materiały prawdziwe bywają też łączone z materiałami sztucznie wygenerowanymi.

Ogromne płomienie i kłęby dymu. "Bejrut teraz?" Nie. To coś innego

Ogromne płomienie i kłęby dymu. "Bejrut teraz?" Nie. To coś innego

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych pojawiła się historia bojkotu turnieju szachowego przez ukraińską szachistkę. Choć historia jest prawdziwa, to wydarzyła się kilka lat temu. Jednak sposób jej rozpowszechniania i profile do tego wykorzystane pokazują, że sprawa ma wiele wspólnego z bieżącą sytuacją. Wyjaśniamy, jak tą akcją rosyjskie i prorosyjskie konta chciały pokazać "ukraińską hipokryzję".

Ukraińska szachistka, turniej w Arabii Saudyjskiej i traktowanie kobiet. Historia z Rosją w tle

Ukraińska szachistka, turniej w Arabii Saudyjskiej i traktowanie kobiet. Historia z Rosją w tle

Źródło:
Konkret24

Na pierwszy rzut oka krążący w sieci wykres rzeczywiście zastanawia, bo pokazuje, jak mała jest wciąż ilość dwutlenku węgla w atmosferze. Dlatego krytycy tezy o globalnym ociepleniu chętnie go wykorzystują - na przykład, by podważać politykę klimatyczną Unii Europejskiej. Zapominają, że nie zawsze liczy się ilość, ważny jest jej efekt. Wyjaśniamy.

Katastrofalne emisje "w rzeczywistości"? Czego ten wykres nie pokazuje

Katastrofalne emisje "w rzeczywistości"? Czego ten wykres nie pokazuje

Źródło:
Konkret24

Pytanie "czy Unia chce zakazać kawy?", przewija się ostatnio w wielu komentarzach w mediach społecznościowych. Poseł Konfederacji straszy nawet, że "niedługo będziemy mogli napić się co najwyżej kawy zbożowej". W tle tego manipulacyjnego przekazu jest pewna zmiana regulacji w Unii Europejskiej i chęć wykorzystania jej do wzmocnienia antyunijnych nastrojów w społeczeństwie.

Unia Europejska "chce zakazać kawy"? Nie. Wyjaśniamy

Unia Europejska "chce zakazać kawy"? Nie. Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych notuje nagranie, na którym widać dziwne zwierzę przemykające chodnikiem. Szakal? Wilk? Arabski pies? - zastanawiają się internauci. A może chupacabra, czyli legendarne stworzenie atakujące zwierzęta domowe w krajach obu Ameryk. Ustaliliśmy, co to jest i skąd pochodzi nagranie. Trzeba uważać, gdy się takie zwierzę spotka.

"Co to za stworzenie"? "Polska chupacabra"? Odpowiadamy

"Co to za stworzenie"? "Polska chupacabra"? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

Sprawa była głośna. Premier Donald Tusk najpierw podpisał się pod postanowieniem prezydenta Andrzeja Dudy, a potem oświadczył, że wycofuje kontrasygnatę. Rozgorzał polityczny spór: czy mógł, na jakiej podstawie i jak to uchylenie kontrasygnaty się zmaterializuje. Otóż powstał taki dokument - publikujemy go w Konkret24. Lecz zdaniem prawników wątpliwości pozostały.

Kontrasygnata Tuska rzeczywiście wycofana? Jest dokument

Kontrasygnata Tuska rzeczywiście wycofana? Jest dokument

Źródło:
Konkret24

W polskiej sieci rozchodzi się rzekomy materiał telewizji Euronews opowiadający o ukraińskim tatuażyście, który miał zarazić ponad dwustu klientów w Polsce wirusem zapalenia wątroby typu C. Nagranie to rozpowszechniają u nas prorosyjskie konta. Przestrzegamy: to sfabrykowany materiał.

Tatuażysta z Ukrainy "zaraził wirusem zapalenia wątroby klientów w Polsce"? Uwaga, to fałszywka

Tatuażysta z Ukrainy "zaraził wirusem zapalenia wątroby klientów w Polsce"? Uwaga, to fałszywka

Źródło:
Konkret24

"I nic nie można z tym zrobić?", "bandytyzm w powietrzu" - oburzają się internauci, komentując nagranie mające przedstawiać niebezpieczny manewr rosyjskiego myśliwca nad Bałtykiem. Owszem, do takiego zdarzenia doszło, lecz nie na europejskim niebie.

Tak Rosjanie "bawią się nad Bałtykiem z samolotami NATO"? Nie nad Bałtykiem

Tak Rosjanie "bawią się nad Bałtykiem z samolotami NATO"? Nie nad Bałtykiem

Źródło:
Konkret24

W rozpowszechnianym w mediach społecznościowych przekazie dotyczącym migracji wybijana jest w ostatnich dniach informacja, jakoby w tym roku Niemcy odesłali do Polski już 15,5 tysiąca migrantów. W dodatku w ramach paktu migracyjnego. Ani jedna, ani druga informacja nie jest prawdą. Wyjaśniamy.

"Niemcy przysłały nam 15,5 tysiąca migrantów" w ramach relokacji? Dwa fałsze naraz

"Niemcy przysłały nam 15,5 tysiąca migrantów" w ramach relokacji? Dwa fałsze naraz

Źródło:
Konkret24

Jedynie 4 procent Polaków deklaruje, że niczego się nie obawia, korzystając z internetu. Większość wskazuje szereg zagrożeń – w tym mowę nienawiści, hejt, dezinformację. Do Sejmu wpłynął już poselski projekt tak zwanej ustawy antyhejterskiej, który ma być pierwszą próbą walki z tym zjawiskiem. Ale jedna ustawa problemu zagrożeń w sieci oczywiście nie rozwiąże.

Kradzież tożsamości, wyciek danych, hejt... Czego się boimy w internecie 

Kradzież tożsamości, wyciek danych, hejt... Czego się boimy w internecie 

Źródło:
Konkret24