Polska Agencja Ratingowa, stworzona przy udziale Skarbu Państwa, miała ułatwić inwestycje polskim przedsiębiorcom. Nie otrzymała jednak niezbędnej licencji i od 2014 roku nie wydała ani jednego publicznego ratingu. W tym czasie miała sześciu prezesów i p.o. prezesów, a na wynagrodzenia wydawała nawet 700 tys. zł rocznie.
W czerwcu 2016 roku ówczesny wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki zapowiadał: "Chcemy stworzyć polską agencję ratingową, głównie dla przedsiębiorstw średniej wielkości. Prace nad agencją rozpoczną Giełda Papierów Wartościowych i Polski Fundusz Rozwoju".
"Utworzenie polskiej profesjonalnej instytucji zajmującej się gromadzeniem i analizą informacji o ryzyku kontrahenta" wpisano jako projekt strategiczny do "Strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju" przygotowanej w 2016 roku właśnie przez Morawieckiego. Wtedy w Polsce działały już dwie prywatne agencje ratingowe. Trzecia - utworzony przez GPW państwowy Instytut Analiz i Ratingu – nie mogła jednak nadawać ratingów ze względu na brak rejestracji w Europejskim Urzędzie Giełd i Papierów Wartościowych (ESMA).
To właśnie IAiR był bazą, na której stworzono w październiku 2018 roku Polską Agencję Ratingową. Zgodnie z zapowiedzą Morawieckiego za przekształcenie odpowiadały Giełda Papierów Wartościowych, Polski Funduszu Rozwoju i dodatkowo Biuro Informacji Kredytowej.
Pod koniec czerwca tego roku dziennikarz serwisu obligacje.pl Michał Sadrak napisał na Twitterze: "W sobotę [20 czerwca – red.] minęło sześć lat od powołania Polskiej Agencji Ratingowej (d. IAiR). Podsumujmy: Liczba prezesów i p.o. prezesów: siedmioro; liczba wydanych ratingów: zero".
Sadrak połączył lata istnienia Instytutu Analiz i Ratingu oraz Polskiej Agencji Ratingowej. W rzeczywistości jest to ta sama spółka, ma ten sam numer KRS - nazwę zmieniono w październiku 2018 roku.
Post dziennikarza zebrał blisko 2,5 tys. polubień, ponad 650 razy podano go dalej. U niektórych internautów wywołał niedowierzanie. "Prawda li to?" – pytał jeden. Inny zauważył: "Ale co prezesi zarobili to już ich. Nikt im tego nie odbierze". Niektórzy przypominali w komentarzach, że to "agencja powołana za rządów PO".
Ratingi miały być tańsze
Agencje ratingowe zajmują się oceną zdolności i wiarygodności kredytowej oraz generalnej wypłacalności podmiotów - od spółek po całe państwa. Wskazują potencjalnym inwestorom, z jakim ryzykiem może się wiązać inwestycja w dane przedsiębiorstwo. A jeśli podmiot chce wyemitować obligacje, na podstawie określonej wysokości ratingu łatwiej jest ustalić wysokość ich oprocentowania.
Polska Agencja Ratingowa miała być alternatywą dla polskich małych i średnich przedsiębiorstw, które z prośbami nadania ratingów muszą się zgłaszać do prywatnych lub międzynarodowych agencji, przyjmując ich ceny. Jak wyjaśnia p.o. prezes PAR Piotr Kowalski w wiadomości przesłanej Konkret24: "ratingi wydawane przez PAR miały być dostosowane do specyfiki polskiego rynku i być bardziej dostępne (zwłaszcza pod względem cenowym) niż ratingi wydawane przez agencje międzynarodowe".
Pytania o niezależność
Wpływ ratingów na decyzje inwestorów lub wysokość oprocentowania obligacji powoduje, że tak istotne są niezależność i brak konfliktu interesów agencji, która je wystawia. Dziennikarz Michał Sadrak w rozmowie z Konkret24 przypomina, że ten temat był już poruszany przy zakładaniu Instytutu Analiz i Ratingu. - Został powołany w 2014 roku przez Giełdę Papierów Wartościowych i już wtedy budziło duże wątpliwości, dlaczego organizator obrotu giełdowego miałby powoływać agencję ratingową, która będzie oceniać między innymi przedsiębiorstwa, które emitują obligacje notowane później na tej właśnie giełdzie. Był to ewidentny konflikt interesów – wspomina Sadrak.
Tak było do końca rządów koalicji PO-PSL. Dopiero w drugiej połowie 2016 roku zarząd i rada nadzorcza Instytutu Analiz i Ratingu rozpoczęli spotkania z przedstawicielami Polskiego Funduszu Rozwoju i Biura Informacji Kredytowej – chcąc powołać na bazie IAiR zapowiedzianą przez Morawieckiego nową agencję ratingową (udziałowcami poza GPW staliby się PFR i BIK). Michał Sadrak ocenia, że to zasadniczo konfliktu interesów nie rozwiązało, ponieważ GPW i PFR jako spółki z udziałem Skarbu Państwa nadal rodziły problemy z niezależnością.
Dziennikarz zgłaszał swoje wątpliwości już w listopadzie 2017 roku, zaraz po podpisaniu porozumienia między trzema podmiotami. Na portalu Strefainwestorów.pl wyjaśniał, że zanim agencja rozpocznie działalność operacyjną, "minie jeszcze trochę czasu, nie mówiąc o zarejestrowaniu w ESMA". Uzyskanie licencji od Europejskiego Urzędu Giełd i Papierów Wartościowych jest niezbędne do wydawania publicznych ratingów, a więc ocen dostępnych dla wszystkich zainteresowanych stron.
Konflikt interesów i odmowa
Osiem miesięcy po podpisaniu porozumienia, w lipcu 2018 roku, trzy podmioty zawarły ze sobą umowę inwestycyjną. Polska Agencja Ratingowa powstała formalnie na mocy postanowienia Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy z 31 października 2018 roku. Sąd zaakceptował podniesienie kapitału zakładowego spółki z 2,173 do 6,519 mln zł.
Po 33 proc. akcji PAR mają: Polska Agencja Papierów Wartościowych, Polski Fundusz Rozwoju i Biuro Informacji Kredytowej. W dwóch pierwszych podmiotach udziały ma Skarb Państwa.
Nieco ponad dwa tygodnie po zarejestrowaniu PAR wystąpiła z wnioskiem o rejestrację do ESMA. Było to pierwsza taka próba od 2014 roku.
W końcu lipca 2019 roku unijny urząd wydał decyzję odmowną.
Powodem odrzucenia wniosku było niespełnienie wymogu braku konfliktów interesów "ekonomicznych czy politycznych ze strony jakichkolwiek podmiotów czy właścicieli lub interesariuszy". Ówczesny prezes PAR Wojciech Lipka w rozmowie z PAP tłumaczył, że zastrzeżenia urzędu dotyczyły tego, iż "akcjonariusze mogą poprzez procedury korporacyjne, powoływanie zarządu, skład rady nadzorczej wpływać na proces analityczny".
"Struktura akcjonariuszy jest taka, jaka jest, ostatecznym właścicielem jest w 2/3 Skarb Państwa, siłą rzeczy dochodził też ten aspekt" – przyznał Lipka.
Jak sprawdziliśmy, zarządzający PAR byli świadomi, że struktura akcjonariatu może nie zyskać akceptacji europejskiego urzędu. W sprawozdaniach z działalności za lata 2014-2018 w sekcji "Istotne ryzyka" wpisywano ryzyko związane z nieuzyskaniem rejestracji w ESMA.
Pytany, co ESMA mógł uznać za konflikt interesów, Michał Sadrak odpowiada, że może sam fakt, iż "spółka należąca do organizatora obrotu giełdowego wystawia rating". – Nawet nie chodzi o to, czy taki rating miałby być lepszy lub gorszy niż powinien, bo to kwestia wtórna. Ale sam fakt, że wystawia go spółka z udziałem Skarbu Państwa lub Biura Informacji Kredytowej należącego do banków, w tym państwowych, to jawny konflikt interesów. Trudno powiedzieć, żeby PAR nie była zależna od Skarbu Państwa – wyjaśnia dziennikarz.
"Działalność analityczna" i ratingi prywatne
Skoro bez licencji PAR nie może wydawać ratingów publicznych – czym się zajmuje? Jak wyjaśnił w piśmie do Konkret24 p.o. prezes Piotr Kowalski, "drugą częścią działalności PAR jest działalność analityczna, która nie jest zależna od uzyskania rejestracji przez ESMA".
"W ubiegłych latach spółka prowadziła i zakończyła prace rozwojowe związane z budową systemu analitycznego" – dodał.
Działalność analityczna polegała na "nadawaniu scoringów kredytowych oraz masowym przeliczaniu scoringów i wskaźników finansowych do monitorowania portfeli". Scoring to metoda oceny wiarygodności podmiotu starającego się o kredyt.
W kwietniu 2019 roku, jeszcze przed oficjalną odmową ESMA, wiceprezes GPW Jacek Fotek mówił, że "prywatne ratingi nie wymagają zgody i to też może być przedmiotem oferty" PAR. Takie ratingi udostępniane są jednak tylko ocenianemu podmiotowi i nie mogą być publikowane szerszej grupie. Zdaniem Michała Sadraka ich użyteczność jest ograniczona. - Ratingi mają to do siebie, że są wykorzystywane przede wszystkim w sposób publiczny – tłumaczy.
Piotr Kowalski pytany, czy i ile ratingów prywatnych nadała PAR, odpowiedział, że część z produktów analitycznych ma charakter prywatny i dlatego nie może udzielać informacji na ich temat. Oraz że "może potwierdzić nadanie kilkudziesięciu scoringów".
Sześciu prezesów i siedmiu pracowników
Otrzymaliśmy z PAR informacje o zatrudnieniu i wynagrodzeniach. "W ostatnim okresie" (nie podano, o jaki okres chodzi) spółka zatrudniała siedmiu pracowników, wliczając dwuosobowy zarząd. Zatrudnienie zwiększyło się w dwóch ostatnich latach ze względu na przygotowania PAR do uzyskania licencji.
Co do liczby prezesów, PAR informuje, że "w całym okresie działalności (od 2014 r.) spółka miała łącznie 2 osoby pełniące funkcję prezesa i 2 wiceprezesa oraz 4 osoby delegowane z Rady Nadzorczej do wykonywania obowiązków członków zarządu".
Dane w Krajowym Rejestrze Sądowym nie zgadzają się jednak z treścią odpowiedzi PAR – według nich od 2014 roku trzy, a nie dwie osoby pełniły funkcję prezesa. Byli to kolejno: Maja Goettig, Jan Koleśnik i Wojciech Lipka. Oprócz nich trzech członków rady nadzorczej było delegowanych do pełnienia obowiązków prezesa, w tym jeden z nich – Piotr Kajczuk – dwukrotnie. (Michał Sadrak tłumaczy, że stąd w jego tweecie wzięła się liczba siedem).
Według KRS Instytutem Analiz i Ratingu, a następnie Polską Agencją Ratingową kierowali:
Piotr Kowalski do zarządu został oddelegowany z rady nadzorczej, w PAR pojawił się na początku tego roku.
Nawet ponad 600 tys. zł rocznie na wynagrodzenia
Z uwagi na pytania internautów o koszty działalności agencji ("A ile to dotychczas kosztowało?"; "To ile milionów wydanych?"; "Ile nas kosztuje ta 'agencja'?") poprosiliśmy o PAR o informacje na ten temat. Agencja odpowiedziała, że "łączne koszty całkowite wynagrodzeń razem ze świadczeniami (łącznie z zarządem) w całym okresie działalności Spółki wynosiły od 0,1 do 1,4 mln zł rocznie".
Po prośbie o doprecyzowanie spółka poinformowała, że od 2014 roku całkowita wysokość wynagrodzeń, łącznie z narzutami (zarząd i pracownicy, rada nadzorcza; wynagrodzenia brutto, nagrody, składki na ubezpieczenia i zdrowotne), wyniosła 3,8 mln zł.
Szczegółowe kwoty znajdują się w sprawozdaniach rocznych spółki w KRS. Dostępne są za lata 2014-2018. Sprawozdanie za 2019 rok nie zostało jeszcze opublikowane.
W latach 2014-2018 najwięcej na wynagrodzenia wydano w 2015 roku - 689 tys. zł (czyli jeszcze w czasach IAiR). Najmniej w 2017 roku - 128,6 tys. zł.
Wynagrodzenia stanowiły zresztą główną część kosztów IAiR i PAR - ich udział w kosztach operacyjnych od 2014 roku wyniósł kolejno: 71,6 proc.; 80,4 proc; 75 proc.; 60,5 proc.; 53,9 proc.
Spółka wszystkie te pięć lat kończyła stratą netto, bo nie zarobiła ani złotówki ze sprzedaży, a wpływy z innych przychodów finansowych nie równoważyły kosztów. Straty w poszczególnych latach wyniosły: 2014 – 528 tys. zł, 2015 – 810 tys. zł, 2016 – 378 tys. zł, 2017 – 186 tys. zł, 2018 – 1,25 mln zł.
Nagromadzeniem się kilkuletnich strat spółka tłumaczyła konieczność zmiany kapitału zakładowego w 2018 roku. W sprawozdaniu z działalności za tamten rok napisano, że "obniżenie kapitału zakładowego Spółki [które nastąpiło zaraz przed jego podniesieniem, tego samego dnia, 31 lipca – red.] miało na celu pokrycie poniesionych przez Spółkę strat z lat ubiegłych, które wyniosły 1 902 419, 34 zł".
"Uwaga skoncentrowana wokół analiz opcji działania"
W lutym tego roku ówczesny prezes PAR Wojciech Lipka zapowiedział, że agencja ponownie wystąpi do ESMA z wnioskiem o przyznanie licencji. Zgłoszenie miało zostać wysłane na przełomie maja i czerwca. Lipka przestał już jednak być prezesem agencji.
Na nasze pytanie, czy PAR złożyła nowy wniosek o przyznanie licencji, p.o. prezes Piotr Kowalski odpowiedział, że spółka nie komentuje w żaden sposób relacji z jakimikolwiek regulatorami. "Jedyne co możemy powiedzieć to, że nadzwyczajna sytuacja, jaka wystąpiła w związku z pandemią koronawirusa spowodowała zmianę uwarunkowań gospodarczych, wobec których stanęła również Spółka. W związku z tym uwaga w ostatnim czasie skoncentrowana została wokół analiz opcji działania i dostosowania do nowych wyzwań rynkowych" – napisał Kowalski.
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Shutterstock
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock