Adrian Zandberg wzywa do ochrony zasobów wodnych w Polsce, twierdząc, że mamy już mniej wody niż Egipt. Dane, które przeanalizowaliśmy, nie potwierdzają tego.
15 lipca politycy Lewicy Razem spotkali się z sympatykami w Sopocie. Jeden z uczestników zwrócił uwagę na problem wody: postulował rozwój tak zwanej małej retencji, czyli zatrzymywania wody lub spowalniania jej spływu, na przykład poprzez gromadzenie deszczówki. "Mogę przyklasnąć temu pytaniu, ale powiem, że mała retencja to nie jest wszystko" - odpowiedział Adrian Zandberg z partii Razem. "To, czego potrzebujemy proszę państwa w kraju takim jak Polska, to jest także renaturyzacja" - mówił, dodając:
Dzisiaj w Polsce tej wody jest mniej niż w Egipcie.
Polityk podkreślał, że wiele regionów Polski jest trwale dotkniętych suszą rolniczą, co niedługo może zagrozić bezpieczeństwu żywnościowemu. Zarzucił hipokryzję politykom, którzy, rozmawiając z rolnikami, przekonują, że nie powinni się oni przejmować na przykład zmianami klimatu.
Jednak czy porównanie Polski z Egiptem jest prawdziwe?
Całkowite odnawialne zasoby wodne
Adrian Zandberg nie jest pierwszym politykiem, który porównał zasoby wodne Polski i Egiptu. W czerwcu 2019 roku serwis fact-checkingowy Demagog sprawdzał podobną wypowiedź posła Jana Łopaty. W lutym 2020 roku dr Sebastian Szklarek z Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii Polskiej Akademii Nauk opublikował na swoim blogu artykuł poświęcony takim porównaniom.
Doktor Szklarek odsyła w swoim tekście do bazy danych Aquastat należącej do Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). Baza zawiera informacje o całkowitych odnawialnych zasobach wodnych w poszczególnych krajach świata. Według definicji FAO termin ten obejmuje wody powierzchniowe i podziemne - w tym dopływające do kraju z zagranicy. "Odpowiada on maksymalnej teoretycznej rocznej ilości wody dostępnej dla danego kraju w danym momencie" - czytamy w słowniczku na stronie FAO.
Według najnowszych dostępnych danych w 2020 roku całkowite odnawialne zasoby wodne Polski były nieznacznie większe niż w Egipcie. W Polsce wynosiły 60,5 mld metrów sześciennych, a w Egipcie - 57,5 mld.
W przeliczeniu na mieszkańca polskie zasoby wodne były 2,8 raza większe niż w Egipcie - wynosiły 1598,56 metra sześciennego, a w Egipcie - 561,88.
Próbowaliśmy się skontaktować z Adrianem Zandbergiem, by go zapytać o podstawę jego tezy, ale bezskutecznie. Jednak wobec wyżej cytowanych danych wypowiedź polityka Lewicy Razem uznajemy za fałsz.
Polska i Egipt: inny klimat, inne problemy
- Dane z projektu Aquastat to są dobre dane. Nie ma podobnych, alternatywnych - mówi dr Sebastian Szklarek w rozmowie z Konkret24. Tłumaczy, że całkowite odnawialne zasoby wodne to nie cała woda zgromadzona w granicach kraju. Chodzi o ilość zasobów, które przepływają rocznie przez dany kraj. - To jest woda, która rocznie opuszcza kraj rzekami. Właśnie w ten sposób, mierząc przepływy na rzekach, dokonuje się tych szacunków - mówi dr Szklarek. Jego zdaniem porównywanie krajów może wprowadzać w błąd ze względu na odmienne warunki klimatyczne i hydrologiczne. - Każdy zbiornik wodny jest jak pacjent, trzeba go dobrze przebadać - mówi ekspert.
Sebastian Szklarek zauważa, że w Polsce woda pochodzi głównie z opadów. Zasoby Egiptu bazują za to na Nilu, który jest zasilany w centralnej Afryce. - Zupełnie inny kraj, inne problemy wodne, trzeba stosować inne rozwiązania - podsumowuje. I dodaje, że istotną kwestią jest jednak różna jakość wód w obu krajach. Chodzi na przykład o zdatność wód do picia.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Bartosz Banka / Agencja Wyborcza.pl