Gliński: policja za naszych czasów nigdy się tak nie zachowywała. A jak się zachowywała?

Źródło:
Konkret24
Powalił na ziemię, użył pałki. KGP bada interwencję wobec kobiety w Głogowie
Powalił na ziemię, użył pałki. KGP bada interwencję wobec kobiety w GłogowieEwa Paluszkiewicz | Fakty po południu
wideo 2/5
Powalił na ziemię, użył pałki. KGP bada interwencję wobec kobiety w GłogowieEwa Paluszkiewicz | Fakty po południu

Według ministrów rządu PiS policja za czasów koalicji PO-PSL była brutalna wobec demonstrantów, ograniczała wolność zgromadzeń. Na dowód podają przykład pobicia uczestnika Marszu Niepodległości w 2011 roku. Natomiast przez ostatnie osiem lat "nigdy się tak nie zachowywała" i "każdy może maszerować po naszej stolicy". Przypominamy najgłośniejsze i najbrutalniejsze policyjne interwencje na ulicznych protestach za rządów PiS.

Politycy obozu władzy w ostatnim czasie usiłują przekonywać, że w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości można na ulicach swobodnie maszerować i protestować, natomiast w czasach rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego policja brutalnie rozprawiała się uczestnikami zgromadzeń. Na dowód przypominają pobicie demonstranta przez funkcjonariusza policji w cywilu w trakcie Marszu Niepodległości w 2011 roku, czyli właśnie w czasie rządów koalicji PO-PSL.

"Kiedy za Tuska tysiące ludzi wyszło maszerować ulicami Warszawy, władza zgotowała im takie 'powitanie'. Kiedy rządzi @pisorgpl, każdy może maszerować po naszej stolicy. Wróci Tusk, skończy się wolność słowa i wolność zgromadzeń" - napisał 2 października na platformie X Janusz Cieszyński, minister cyfryzacji (wyróżnienie od redakcji). Opublikował kadr z filmiku, na którym widać wspomniane wyżej pobicie z 2011 roku.

Do tego wydarzenia wrócił kilka dni wcześniej minister kultury prof. Piotr Gliński. "Pamiętamy co roku prowokacje na marszu 11 listopada. Przecież za czasów Donalda Tuska tam były ciągle awantury, które były ewidentnie prowokowane. (...) Te prowokacje na pewno nie służyły polskiemu interesowi narodowemu. To była rzecz naprawdę skandaliczna. Pamiętamy także zachowanie policji. Ja do tej pory mam obraz kopania demonstranta na tej demonstracji 11 listopada. Kopania przez policję człowieka, który gdzieś tam na chodniku leży pod ścianą i jest kopany. Mimo wielkich prowokacji przez osiem lat na najróżniejszych demonstracjach polska policja za naszych czasów nigdy się tak nie zachowywała" - mówił polityk w "Sygnałach dnia" w Polskim Radiu (wytłuszczenie od redakcji).

Przypomnijmy: 11 listopada 2011 roku 27-letni wówczas Karol C., policjant w cywilu, pobił podczas Marszu Niepodległości demonstranta - Daniela K. Najpierw użył wobec mężczyzny gazu, uderzył w głowę, a następnie kilka razy kopnął. Wówczas media społecznościowe obiegło nagranie, na którym wszystko było widać. Wybuchł skandal. Funkcjonariusza w październiku 2013 wyrzucono z policji. W grudniu 2013 roku został prawomocnie skazany. Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał wyrok półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz ośmioletni zakaz wykonywania zawodu. Wcześniej Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał, że funkcjonariusz przekroczył swoje uprawnienia i naruszył nietykalność cielesną mężczyzny, choć miał pełne podstawy do zatrzymania Daniela K. Był on - jak mówił sędzia - w grupie niekoniecznie zachowującej się pokojowo, a na ulicy w czasie Marszu Niepodległości odbywała się regularna bitwa z policją.

Minister Gliński na ostatnie prostej przed wyborami parlamentarnymi zapewnił, że w czasie rządów PiS policja "nigdy się tak nie zachowywała". A jak się zachowywała? Przypominamy najgłośniejsze policyjne interwencje podczas ulicznych protestów w czasie ostatnich ośmiu lat.

Pałowanie na proteście przeciw obostrzeniom epidemicznym

11 kwietnia 2020, Głogów. Podczas protestu około 200 osób sprzeciwiających się obostrzeniom epidemicznym interweniowała policja. Najpierw informowała, że zgromadzenie jest nielegalne. Potem użyła siły, m.in. gazu łzawiącego. Policjanci interweniowali m.in. wobec jednej z kobiet, a film z tego zdarzenia trafił do sieci. Na fragmencie nagrania widać, jak policjant uderza kobietę pałką, łapie ją za szyję i przewraca na ziemię.

Niedługo potem policja opublikowała w mediach społecznościowych nagranie z policyjnej kamery przedstawiające to, co działo się tuż przed zatrzymaniem trzech osób, w tym wspomnianej kobiety. Na filmie widać, że jest agresywna. Słychać, jak obraża funkcjonariusza.

W październiku 2021 roku Prokuratura Rejonowa w Głogowie wydała postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez policjantów interweniujących wobec osób biorących udział w proteście przeciwko obostrzeniom pandemicznym. Śledczy nie dopatrzyli się w działaniach funkcjonariuszy znamion przestępstwa.

Powalił na ziemię, użył pałki. KGP bada interwencję wobec kobiety w Głogowie
Powalił na ziemię, użył pałki. KGP bada interwencję wobec kobiety w GłogowieW Głogowie akcja policji, z której ta teraz musi się tłumaczyć. Jeden z funkcjonariuszy użył pałki wobec kobiety, potem złapał ją za szyję i powalił na ziemię. Nagranie pokazujące ten fragment interwencji podczas protestu pojawiło się w internecie. W demonstracji uczestniczyło około 200 osób. Protest był skierowany przeciw noszeniu maseczek. Policja tłumaczy, że kobieta wcześniej zachowywała się agresywnie i została ostrzeżona, że mogą zostać wobec niej użyte środki przymusu bezpośredniego, ale nie reagowała. Sprawę wyjaśnia Komenda Główna Policji.Ewa Paluszkiewicz | Fakty po południu

Gazem w przedsiębiorców

16 maja 2020, Warszawa. Podczas protestu przedsiębiorców, którzy domagali się całkowitego odmrożenia gospodarki i większej pomocy rządowej w trakcie I fali zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2, doszło do przepychanek. Policjanci użyli gazu łzawiącego, zatrzymali część uczestników. Wcześniej funkcjonariusze informowali, że zgromadzenie jest nielegalne. Wówczas w policyjnym radiowozie pojawił się senator Jacek Bury z Koalicji Obywatelskiej. Według funkcjonariuszy wszedł do radiowozu z jednym z organizatorów manifestacji. Senator twierdził jednak, że został zatrzymany i użyto wobec niego siły.

Protest przedsiębiorców w Warszawie i pytania o reakcję policji
Protest przedsiębiorców w Warszawie i pytania o reakcję policji380 zatrzymanych i 150 mandatów - policja podsumowuje protest przedsiębiorców w Warszawie. Ale swoje podsumowanie mają też organizatorzy marszu, który ostatecznie nie doszedł do skutku, bo został zablokowany przez policję. Zdaniem uczestników protestu - zablokowany brutalnie i nieadekwatnie.Tomasz Pupiec | Fakty po południu

"Policja kazała się rozejść, ale nie wypuszczała z kordonu. Kazali zachować odległość, ale coraz bardziej nas ściskali. To do jakich poleceń mamy się stosować? Gówno was to obchodzi! - odpowiedział policjant. Po godzinie zaczęliśmy ich przepychać. Od razu sięgnęli po gaz pieprzowy" - opowiadali potem protestujący portalowi OKO.press.

Potrącenie samochodem protestujących

26 października 2020 roku, Warszawa. Kierowca bmw potrącił dwie kobiety uczestniczące w proteście przeciw orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej, które mówi o niekonstytucyjności aborcji w przypadku ciężkiego uszkodzenia płodu. Po staranowaniu kobiet sprawca odjechał z miejsca zdarzenia. Jedna z nich z lekkimi obrażeniami trafiła do szpitala. Mężczyzna został zatrzymany kilka godzin później. "Gazeta Wyborcza" poinformowała wówczas, że autem kierował 44-letni funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Prokuratura jednak nie dopatrzyła się w tym, co zrobił znamion czynu zabronionego i postępowanie umorzyła. Informowała, że akta sprawy zostały przekazane policji. "Czyn kierowcy z uwagi na brak możliwości przypisania odpowiedzialności za przestępstwa zostanie poddany ocenie jako wykroczenie drogowe" – wyjaśniała wówczas Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Skoro kierowca miał odpowiadać za wykroczenie drogowe, skierowaliśmy teraz pytania do policji, czy i w jaki sposób został ukarany. Czekamy na odpowiedź.

Tłum zebrał się przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego
Tłum zebrał się przed siedzibą Trybunału KonstytucyjnegoTVN24

Postrzelenie fotoreportera z broni gładkolufowej

11 listopada 2020. Warszawa. Po Marszu Niepodległości doszło do zamieszek. Do starć z policją doszło między innymi w rejonie ronda de Gaulle'a. Komenda Stołeczna Policji podała, że "grupy chuliganów zaatakowały policjantów chroniących bezpieczeństwa innych ludzi". Do działań ruszyły pododdziały zwarte, które użyły środków przymusu bezpośredniego - gazu łzawiącego i broni gładkolufowej. Portal Tysol.pl poinformował wtedy, że podczas zamieszek w tym rejonie miasta, z policyjnej broni raniony został fotoreporter "Tygodnika Solidarność" Tomasz Gutry. "Postrzał w policzek otrzymał z kilku metrów, trudno więc mówić o przypadku. Miał też widoczny aparat fotograficzny. Kula utkwiła w ranie. Tomasza Gutrego czeka operacja usunięcia kuli" - przekazał portal.

Policja potem wyrażała żal, że doszło do takiej sytuacji i że jest ona wyjaśniana. "Każdemu z policjantów jest przykro, że do tego typu sytuacji doszło. Życzymy zdrowia panu fotoreporterowi" - powiedział wtedy w rozmowie z TVN24 rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak. "Gwarantuję, tego jesteśmy pewni w stu procentach, że naszym celem byli chuligani, nikt inny" - zapewnił.

W połowie lipca 2021 roku prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie z uwagi na stwierdzenie "braku znamion czynu zabronionego" i że zranienie było przypadkowe. Prokuratura tłumaczyła, że w miejscu, w którym był Tomasz Gutry, przebiegał agresor, który atakował funkcjonariuszy policji. Ustalono również, że zanim policjanci użyli broni gładkolufowej, wzywali zgromadzonych do rozejścia się, padły też strzały ostrzegawcze. Środki te były miarkowane, dopiero gdy okazały się nieskuteczne, policja użyła broni. Zdaniem prokuratury fotoreporter od początku obserwował działania policji z bardzo bliskiej odległości, pozostawał pomiędzy agresorami a kordonem policji, widział, co się dzieje, i zdecydował się pozostać pomiędzy ścierającymi się stronami.

Szarpanie, bicie pałką, rozpylenie gazu w oczy posłanki

18 listopada 2020 roku, Warszawa. Zorganizowano wówczas kolejny protest przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Manifestujący pod hasłem "Blokada Sejmu" zebrali się w pobliżu budynków Sejmu i Senatu. Ponieważ teren parlamentu otoczono barierkami i zamknięto ulicę Wiejską, manifestujący rozproszyli się wieczorem na ulicach stolicy. Na wysokości alei Róż funkcjonariusze zablokowali jednak przemarsz. Demonstracja zaczęła się rozlewać. Na rondzie de Gaulle’a doszło do przepychanek i utarczek słownych z policją. Pochód przez Śródmieście zakończył się na placu Powstańców Warszawy, gdzie policyjne oddziały prewencji odcięły drogi wyjścia - ustawiono dwa kordony na dwóch skrajach placu - i rozpoczęły legitymowanie uczestników. Dochodziło tam do przepychanek. Policja użyła gazu łzawiącego.

W tłum protestujących weszli - jak się później okazało - antyterroryści z elitarnego Biura Operacji Antyterrorystycznych. Byli ubrani po cywilnemu, część z nich nie miała żadnych policyjnych oznaczeń. Jeden z funkcjonariuszy - ubrany w elegancki, brązowy płaszcz - użył dwukrotnie pałki teleskopowej, tzw. batona, następnie jeszcze przewrócił kobietę. Jak tłumaczyła policja, ktoś wcześniej miał do niego od tyłu podbiec i próbować mu tę pałkę wyrwać.

Jak potem poinformował portal tvn24.pl, jedyną konsekwencją, jaka spotkała policjanta, była rozmowa dyscyplinująca. Funkcjonariusz miał przyznać, że użył pałki teleskopowej wobec demonstrantów dwukrotnie: raz trafiając w plecak, drugi raz chybiając. Jego słów nie można było zweryfikować między innymi dlatego, że nie zgłosił się poszkodowany. Postępowanie skończyło się rozmową dyscyplinującą z funkcjonariuszem z powodu niepoinformowania przełożonego o użyciu środków przymusu bezpośredniego oraz za brak na ramieniu opaski z napisem "policja".

Nagranie incydentu z placu Powstańców Warszawy
Nagranie incydentu z placu Powstańców WarszawyTVN24

Podczas tego samego protestu policjanci spryskali gazem m.in. działaczki Strajku Kobiet Martę Lempart i Klementynę Suchanow oraz posłankę Lewicy Magdalena Biejat. Na opublikowanym w sieci nagraniu było widać, jak posłanka stoi przed funkcjonariuszem i pokazuje biały kartonik. Po chwili zostaje potraktowana gazem z bliskiej odległości.

Jak wyjaśniała potem Biejat, w ręku trzymała legitymację poselską, ponieważ próbowała "przeprowadzić interwencję poselską i wezwać policję do tego, żeby przestała używać przemocy do pokojowo demonstrujących osób, żeby przestała bić ich pałkami i lać gazem na oślep po oczach". "W momencie gdy starałam się interwencję przeprowadzić, jeden z policjantów nieoznakowanych, w cywilu, strzelił mi gazem w oczy, po czym ukrył się za szpalerem nieumundurowanych policjantów" - dodała.

Biejat: gdy starałam się przeprowadzić interwencję, jeden z policjantów nieoznakowanych strzelił mi gazem w oczy
Biejat: gdy starałam się przeprowadzić interwencję, jeden z policjantów nieoznakowanych strzelił mi gazem w oczyTVN24

Znów gazem w posłankę

28 listopada 2020, Warszawa. Podczas manifestacji Strajku Kobiet zorganizowanej przy okazji świętowania 102. rocznicy uzyskania przez Polki praw wyborczych, w czasie akcji blokowania Trasy Łazienkowskiej posłanka Barbara Nowacka została potraktowana gazem łzawiącym przez jednego z funkcjonariuszy.

Nowacka: pokazywałam legitymację, dostałam gazem w twarz
Nowacka: pokazywałam legitymację, dostałam gazem w twarzNowacka: pokazywałam legitymację, dostałam gazem w twarztvn24

Tak to relacjonowała potem w TVN24: "Poszliśmy na protest całą grupą posłanek i posłów, wiedząc po poprzednich doświadczeniach, że trzeba to monitorować. To, co dzisiaj widzieliśmy, było niemądrą akcją policji". Poinformowała, że "z bardzo bliskiej odległości, 50 czy 30 centymetrów, dostała w twarz gazem, pokazując legitymację poselską".

W kwietniu 2021 roku prokuratura odmówiła śledztwa w tej sprawie. Uznała, że policjant nie popełnił przestępstwa. Kilka miesięcy później Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił postanowienie prokuratury i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Jak nas poinformowała Barbara Nowacka, śledczy cały czas badają sprawę. "Nic mi nie wiadomo o zakończeniu postępowania. Policja teraz przesłuchuje każdego, kogo wówczas spisała" - przekazała posłanka.

Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie użycia gazu wobec Barbary Nowackiej
Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie użycia gazu wobec Barbary NowackiejProkuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie potraktowania gazem posłanki Barbary Nowackiej, gdy pokazywała policjantowi legitymacje poselską. Prokuratura uznała, że podczas demonstracji Strajku Kobiet policjant mógł się poczuć zagrożony, bo miał ograniczoną widoczność. Barbara Nowacka na decyzję prokuratury o odmowie wszczęcia postępowania złożyła już zażalenie do sądu.Tomasz Pupiec | Fakty po południu

Złamana ręka protestującej

9 grudnia 2020, Warszawa. Manifestacja w obronie klimatu, równości i praw człowieka została zatrzymana przez policję od razu po starcie. Protestujący spędzili w Alejach Ujazdowskich około dwóch godzin. Część z nich dobrowolnie opuściła kordon, ale wcześniej była legitymowana. Funkcjonariusze wynieśli też kilkanaście osób, które do końca siedziały na jezdni. Jedna osoba została zatrzymana. Część protestujących przeniosła się przed komendę na ulicę Wilczą, by okazać solidarność z zatrzymaną wcześniej osobą.

"O godzinie 22 policja weszła do akcji po raz kolejny. Tym razem byli bardzo agresywni. Zaczęli nas bić i szarpać (...). Została mi wykręcona ręka tak brutalnie w drodze do radiowozu, że została złamana. Przez pół godziny czekałam w radiowozie, aż znajdzie się policjant, który to zrobił. Niestety nie zgłosił się, więc jakiś inny policjant mnie legitymował" - opowiadała wówczas w rozmowie z TVN24 jedna z uczestniczek protestu. Dodała, że "dostała komunikat od policjanta, że karetka odmówiła przyjazdu". "Więc tak jakby zostałam wyrzucona już po spisaniu z radiowozu ze złamaną ręką. Nawet nie mam danych policjanta, który to zrobił" - mówiła. Policja potem tłumaczyła, że kobieta stawiała opór, a policjanci użyli środków przymusu bezpośredniego. Aktywistka złożyła do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia zażalenie na bezpodstawne zatrzymanie oraz skargę na działanie funkcjonariuszy do Komendy Stołecznej Policji. Ta przekazała ją do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która wszczęła postępowanie pod kątem możliwości przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji, doprowadzenia do uszczerbku na zdrowiu kobiety oraz pod kątem nieudzielenia jej pomocy i bezprawnego pozbawienia jej wolności.

"Została mi wykręcona ręka tak brutalnie, że została złamana"
"Została mi wykręcona ręka tak brutalnie, że została złamana"TVN24

Pod koniec 2021 roku sąd uznał rację poszkodowanej. Stwierdził, że jej zatrzymanie było "nielegalne, niezasadne i przeprowadzone w sposób nieprawidłowy", a użyte środki przymusu bezpośredniego były niewspółmierne do sytuacji. Jednak kilka dni później prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie. Uznała, że policjant, który złamał rękę 19-latce, nie przekroczył swoich uprawnień i nie pozbawił ją wolności. Stwierdziła też, że właściwie nie doszło do zatrzymania, a czynności przeprowadzone przez mundurowych generalnie miały na celu wylegitymowanie pokrzywdzonej.

Raport ekspertów RPO

Na początku 2021 roku opublikowano raport ekspertów Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur Biura Rzecznika Praw Obywatelskich (KMPT) podsumowujący działania policji wobec zatrzymanych po jesiennych demonstracjach. Eksperci stwierdzili, że: - policja brutalnie traktowała zatrzymywanych na demonstracjach; - zatrzymani i zatrzymane zwracały uwagę na nieproporcjonalne stosowania kajdanek (w tym w czasie transportu zakładanych na ręce z tyłu), rozpylanie gazu, czy używanie pałek służbowych, w tym pałek teleskopowych; - niepokojące było coraz powszechniejsze stosowanie gazu łzawiącego i gazu pieprzowego; - w części przypadków nadużywano kontroli osobistych; - dla większości rozmówców było to pierwsze zatrzymanie w życiu, ale nie dostawali odpowiednich informacji; - prawo zatrzymanych do natychmiastowej pomocy prawnej nie było w pełni respektowane.

Ogromny niepokój Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur wzbudza niespotykana dotychczas na taką skalę praktyka przewożenia osób zatrzymanych w Warszawie do jednostek w innych miejscowościach. Część osób przewieziona została z Warszawy m.in. do Legionowa, Grodziska Mazowieckiego, Piaseczna, Pułtuska, czy oddalonej o ok. 130 km od stolicy Ostrołęki.

Na podstawie rozmów z zatrzymanymi podano następujące przykłady: bicie pałkami, nawet kiedy przestali uciekać i położyli się na ziemi. Do jednej z tych osób policjanci mieli mówić: "Jesteś gnój, nie powinno Cię tu być"; dociskanie jednego zatrzymanego kolanami do ziemi, kopanie w brzuch i krocze; wyśmianie przez funkcjonariuszy chorującej na epilepsję, która miała atak duszności w radiowozie; uderzenie jednej osoby w twarz.

Najbardziej drastyczna była opowieść mężczyzny z widocznymi obrażeniami, który twierdził, że został zwyzywany i pobity przez funkcjonariuszy w radiowozie. Jednak później prokuratura prawomocnie odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie.

W dokumencie zaznaczono, że u niektórych przedstawiciele KMPT zaobserwowali i udokumentowali obrażenia, które rozmówcy posiadali na ciele.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Politycy opozycji utrzymują, że polski rząd nie przedstawia prawdziwych danych o liczbie migrantów "przerzucanych" z Niemiec do Polski, podczas gdy według władz niemieckich są to "duże liczby, tysiące w skali jednego miesiąca". Publikujemy więc najnowsze statystyki otrzymane z niemieckiej policji - nie potwierdzają takich twierdzeń.

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Źródło:
Konkret24

Szef MSZ oferuje Karolowi Nawrockiemu "możliwość zbriefowania" go, jeśli chodzi o politykę zagraniczną rządu. W odpowiedzi przyszły rzecznik kancelarii prezydenta poucza, co należy do prerogatyw głowy państwa. Tak więc w nowej politycznej rzeczywistości wróci stary spór, a konstytucja się przecież nie zmieniła. Wyjaśniamy.

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

Źródło:
Konkret24

W kancelarii prezydenta Nawrockiego ma pozostać przynajmniej jeden minister z czasów obecnego prezydenta. A reszta? I co się stanie obecnymi doradcami Andrzeja Dudy? Wyjaśniamy.

Ministrowie i doradcy Andrzeja Dudy. Jaki ich los po 6 sierpnia?

Ministrowie i doradcy Andrzeja Dudy. Jaki ich los po 6 sierpnia?

Źródło:
Konkret24

Poszukujący Tadeusza Dudy policjanci jakoby nawet nie potrafią nosić broni, a sam poszukiwany rzekomo zamieszcza w sieci nagranie obozowiska; na dodatek miał też sfilmować policyjny śmigłowiec, a nagranie zamieścił w sieci. Akcja w okolicach Limanowej stała się pretekstem do drwienia z policjantów biorących w niej udział lub zwiększania zasięgów i popularności w sieci. Pokazujemy przykłady krążących wokół niej fake newsów.

"Vlogi Tadeusza Dudy" i zdjęcie policjantki. Fałszywki o obławie w Starej Wsi

"Vlogi Tadeusza Dudy" i zdjęcie policjantki. Fałszywki o obławie w Starej Wsi

Źródło:
Konkret24

Ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, stwierdziła, że dla jej partii istotna jest objęcie funkcji wicepremiera w planowanej rekonstrukcji rządu, bo "wicepremier może więcej niż minister". A co na to akty prawne?

Pełczyńska-Nałęcz: "wicepremier może więcej niż minister". Ekspert: "nieco ryzykowne stwierdzenie"

Pełczyńska-Nałęcz: "wicepremier może więcej niż minister". Ekspert: "nieco ryzykowne stwierdzenie"

Źródło:
Konkret24

Komentując "patrole obywatelskie" na granicy polsko-niemieckiej, politycy opozycji mówią po raz kolejny o "tysiącach migrantów przerzucanych przez Niemców". Dane o rzeczywistych przekazaniach są jednak dużo niższe. Wyjaśniamy.

"Kilka tysięcy nielegalnych migrantów dziennie" z Niemiec? Dane pokazują coś innego

"Kilka tysięcy nielegalnych migrantów dziennie" z Niemiec? Dane pokazują coś innego

Źródło:
Konkret24

Mateusz Morawiecki zamieścił wykres, który miał pokazywać, jak bardzo za rządów PiS rosły dochody budżetu państwa, gdy podczas rządów PO-PSL i obecnej koalicji wzrosty nie są tak znaczące. Ekonomiści tłumaczą, co były premier pomija.

Mateusz Morawiecki o dochodach państwa. Jak wprowadza w błąd

Mateusz Morawiecki o dochodach państwa. Jak wprowadza w błąd

Źródło:
Konkret24

Po tragedii w Starej Wsi, podczas policyjnej obławy pojawiło się zdjęcie, które ma pokazywać ulicę przed domem, gdzie dokonano zbrodni. Jest rozpowszechniane z twierdzeniem, że podejrzany Tadeusz Duda uciekł stamtąd na motocyklu. Oba przekazy są nieprawdziwe.

"Tak wygląda ulica", morderca na motocyklu? Nic tu się nie zgadza

"Tak wygląda ulica", morderca na motocyklu? Nic tu się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

W sieci pojawił się fragment kodu, który ma świadczyć o tym, że tak zwana aplikacja Mateckiego miała być podłączona do serwerów PKW. Nieznających się na programowaniu może wprowadzać w błąd. Tłumaczymy.

"Aplikacja Mateckiego" podpięta pod PKW? Fałszywy "niezbity dowód"

"Aplikacja Mateckiego" podpięta pod PKW? Fałszywy "niezbity dowód"

Źródło:
Konkret24

Nagranie z kilkudziesięcioma bocianimi gniazdami na słupie wysokiego napięcia przyciągnęło uwagę tysięcy internautów. Jedni twierdzą, że to Polska, inni wskazują na zagranicę. Sprawdziliśmy, co wiadomo o tym materiale.

"Blokowisko bocianów" w Polsce? Sprawdzamy popularne nagranie

"Blokowisko bocianów" w Polsce? Sprawdzamy popularne nagranie

Źródło:
Konkret24

Były wicepremier Jacek Sasin pytał w wywiadzie radiowym, gdzie są pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy i czy "ktoś odczuł jakąś poprawę z tego względu". Pokazujemy więc, na co do tej pory przeznaczono te środki: od pracowni AI, przez żłobki, po oczyszczalnie ścieków i modernizacje linii kolejowych.

Sasin: gdzie są mityczne pieniądze z KPO? Odpowiadamy

Sasin: gdzie są mityczne pieniądze z KPO? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

Mimo zawieszenia przyjmowania wniosków o azyl na granicy polsko-białoruskiej, polskie służby wciąż przyjmują ich ponad tysiąc miesięcznie. Internauci komentują, że "Donald Tusk okłamał Polaków", bo "granica jest nieszczelna". Wyjaśniamy, dlaczego te dane o tym nie świadczą.

Wnioski o azyl w Polsce mimo zawieszenia. Kto i gdzie je składa

Wnioski o azyl w Polsce mimo zawieszenia. Kto i gdzie je składa

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji i internauci komentują, że wyborcy masowo wysyłali do Sądu Najwyższego protesty wyborcze według wzoru przygotowanego przez posła Romana Giertycha i z jego numerem PESEL. Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska dolała oliwy do ognia, mówiąc, że takich protestów jest kilka tysięcy. Inne zdanie ma jednak rzecznik prasowy instytucji. Wyjaśniamy, co wiemy.

"Giertychówki", PESEL posła i dwugłos w Sądzie Najwyższym. Co wiemy

"Giertychówki", PESEL posła i dwugłos w Sądzie Najwyższym. Co wiemy

Źródło:
Konkret24

Prokurator generalny Adam Bodnar wnioskuje o ponowne przeliczenie głosów z niemal 1,5 tysiąca komisji wyborczych, bowiem w kilkunastu przypadkach, w których przeliczono już głosy, wykazano nieprawidłowości. Monitorujemy na bieżąco, w jakich komisjach sprawdzono jeszcze raz oddane głosy i z jakim wynikiem, oraz stan prokuratorskich śledztw.

Komisje, w których przeliczono ponownie głosy. Ile miał Trzaskowski, ile Nawrocki

Komisje, w których przeliczono ponownie głosy. Ile miał Trzaskowski, ile Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Rzecznik rządu Adam Szłapka jako sukces koalicji rządzącej wymienił wzrost punktualności pociągów do niemal 95 procent. Sprawdziliśmy więc dane.

Rzecznik rządu o punktualności pociągów. Dane nie potwierdzają

Rzecznik rządu o punktualności pociągów. Dane nie potwierdzają

Źródło:
Konkret24

Internauci z rozbawieniem komentują materiał pochodzący rzekomo z rosyjskiej telewizji. Przedstawia on reportera, który zachwala nowo wybudowaną drogę w Woroneżu, ale asfalt okazuje się być tylko ogromnym kawałkiem tkaniny. "Propaganda sukcesu" - podsumowują. Tyle że nagranie nie jest autentyczne.

Reporter mówi, asfalt "się podnosi"? Nie, to nie Rosja

Reporter mówi, asfalt "się podnosi"? Nie, to nie Rosja

Źródło:
Konkret24

Do sieci powraca zdjęcie, które jest podstawą antyimigranckiego przekazu. "Stop migracji", "straszny widok", "koszmar" - komentują internauci widoczną na fotografii grupę ciemnoskórych, młodych mężczyzn, czekających na przystanku autobusowym. Co o zdjęciu wiadomo?

Imigranci w Nadarzynie? Powraca zdjęcie ze zmanipulowanym przekazem

Imigranci w Nadarzynie? Powraca zdjęcie ze zmanipulowanym przekazem

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marcin Przydacz, broniąc nieautoryzowanej aplikacji do weryfikacji zaświadczeń wyborczych, stwierdził, że sama PKW zezwoliła na stosowanie "tego typu instrumentów", a aplikacja miała uchronić przed turystyką wyborczą. Oba argumenty są nietrafione.

Przydacz o "aplikacji Mateckiego". Dwa razy fałsz

Przydacz o "aplikacji Mateckiego". Dwa razy fałsz

Źródło:
Konkret24

Do Sądu Najwyższego wpłynęło już ponad 54 tysiące protestów wyborczych, a sąd ma czas na ich rozpatrzenie do 2 lipca. Sąd zarządził też oględziny kart i przeliczenie głosów w kilkunastu komisjach. Te same komisje były wytypowane w modelach, które badały wahnięcia w poparciu na korzyść kandydatów. Wyjaśniamy, czym są te modele i czy na ich podstawie można mówić o jakichś "nieprawidłowościach statystycznych" w wynikach wyborów.

"Nieprawidłowości statystyczne" w wynikach komisji. Co pokazują modele, a czego nie

"Nieprawidłowości statystyczne" w wynikach komisji. Co pokazują modele, a czego nie

Źródło:
Konkret24

Mateusz Morawiecki, komentując domniemany gwałtowny wzrost przestępstw w 2024 roku, stwierdził, że to przez "10 tysięcy nielegalnych migrantów z Niemiec". W jednym zdanie zawarł dwa fałsze. Wyjaśniamy.

Morawiecki mówi o wzroście liczby przestępstw. Dwie nieprawdy

Morawiecki mówi o wzroście liczby przestępstw. Dwie nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Wymiana poległych ukraińskich i rosyjskich żołnierzy stała się podstawą do prokremlowskiej dezinformacji wymierzonej w Ukrainę. A wykorzystano do tego sfabrykowany artykuł "The Wall Street Journal".

Ciała 6000 żołnierzy, dekret Zełenskiego i amerykańska gazeta. Co się nie zgadza

Ciała 6000 żołnierzy, dekret Zełenskiego i amerykańska gazeta. Co się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Europosłanka Hanna Gronkiewicz-Waltz z Koalicji Obywatelskiej przekonuje, że prezydent Andrzej Duda złamał konstytucję, bo na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaprosił prezydenta elekta. Konstytucjonaliści oceniają to jednoznacznie.

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

Źródło:
Konkret24

Polacy rzekomo zostali zatrzymani przez ukraińską służbę bezpieczeństwa "za pokazywanie polskich symboli", jakoby oskarżono ich "o naruszanie integralności ukraińskich terytoriów i szerzenie idei separatystycznych". Dowodem ma być krótkie nagranie, które udostępniają niektórzy internauci. Według eksperta to przykład nieudolnej rosyjskiej prowokacji.

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

Źródło:
Konkret24

Najpierw za spłatę przez Polskę ukraińskich odsetek oberwało się premierowi Donaldowi Tuskowi. Potem tłumaczyć się z tego musiał były premier Mateusz Morawiecki. Zamieszanie - i jednocześnie akcję dezinformacyjną w internecie - wywołał jeden z posłów Konfederacji, ukrywając istotny szczegół w swoim przekazie.

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

Źródło:
TVN24+

Niemiecki czarnoskóry europoseł miał skrytykować Polskę i stwierdzić, że wybory prezydenckie zostały sfałszowane. Taka informacja, okraszona zdjęciem rzekomego polityka, wywołała w sieci antyunijne i rasistowskie komentarze. Tylko że na zdjęciu jest ktoś inny, przekaz miał być żartem - ale za prawdziwy wziął go nawet poseł PiS.

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

Źródło:
Konkret24

Rząd przygotowuje rzekomo ustawę, dzięki której nielegalni migranci będą przejmować mieszkania komunalne - tak twierdzą politycy PiS. Ministerstwo rozwoju ocenia ten przekaz dosadnie: jako "oderwany od rzeczywistości", nastawiony na "wzbudzanie niepokoju Polaków".

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Źródło:
Konkret24