Gliński: policja za naszych czasów nigdy się tak nie zachowywała. A jak się zachowywała?

Źródło:
Konkret24
Powalił na ziemię, użył pałki. KGP bada interwencję wobec kobiety w Głogowie
Powalił na ziemię, użył pałki. KGP bada interwencję wobec kobiety w GłogowieEwa Paluszkiewicz | Fakty po południu
wideo 2/5
Powalił na ziemię, użył pałki. KGP bada interwencję wobec kobiety w GłogowieEwa Paluszkiewicz | Fakty po południu

Według ministrów rządu PiS policja za czasów koalicji PO-PSL była brutalna wobec demonstrantów, ograniczała wolność zgromadzeń. Na dowód podają przykład pobicia uczestnika Marszu Niepodległości w 2011 roku. Natomiast przez ostatnie osiem lat "nigdy się tak nie zachowywała" i "każdy może maszerować po naszej stolicy". Przypominamy najgłośniejsze i najbrutalniejsze policyjne interwencje na ulicznych protestach za rządów PiS.

Politycy obozu władzy w ostatnim czasie usiłują przekonywać, że w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości można na ulicach swobodnie maszerować i protestować, natomiast w czasach rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego policja brutalnie rozprawiała się uczestnikami zgromadzeń. Na dowód przypominają pobicie demonstranta przez funkcjonariusza policji w cywilu w trakcie Marszu Niepodległości w 2011 roku, czyli właśnie w czasie rządów koalicji PO-PSL.

"Kiedy za Tuska tysiące ludzi wyszło maszerować ulicami Warszawy, władza zgotowała im takie 'powitanie'. Kiedy rządzi @pisorgpl, każdy może maszerować po naszej stolicy. Wróci Tusk, skończy się wolność słowa i wolność zgromadzeń" - napisał 2 października na platformie X Janusz Cieszyński, minister cyfryzacji (wyróżnienie od redakcji). Opublikował kadr z filmiku, na którym widać wspomniane wyżej pobicie z 2011 roku.

Do tego wydarzenia wrócił kilka dni wcześniej minister kultury prof. Piotr Gliński. "Pamiętamy co roku prowokacje na marszu 11 listopada. Przecież za czasów Donalda Tuska tam były ciągle awantury, które były ewidentnie prowokowane. (...) Te prowokacje na pewno nie służyły polskiemu interesowi narodowemu. To była rzecz naprawdę skandaliczna. Pamiętamy także zachowanie policji. Ja do tej pory mam obraz kopania demonstranta na tej demonstracji 11 listopada. Kopania przez policję człowieka, który gdzieś tam na chodniku leży pod ścianą i jest kopany. Mimo wielkich prowokacji przez osiem lat na najróżniejszych demonstracjach polska policja za naszych czasów nigdy się tak nie zachowywała" - mówił polityk w "Sygnałach dnia" w Polskim Radiu (wytłuszczenie od redakcji).

Przypomnijmy: 11 listopada 2011 roku 27-letni wówczas Karol C., policjant w cywilu, pobił podczas Marszu Niepodległości demonstranta - Daniela K. Najpierw użył wobec mężczyzny gazu, uderzył w głowę, a następnie kilka razy kopnął. Wówczas media społecznościowe obiegło nagranie, na którym wszystko było widać. Wybuchł skandal. Funkcjonariusza w październiku 2013 wyrzucono z policji. W grudniu 2013 roku został prawomocnie skazany. Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał wyrok półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz ośmioletni zakaz wykonywania zawodu. Wcześniej Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał, że funkcjonariusz przekroczył swoje uprawnienia i naruszył nietykalność cielesną mężczyzny, choć miał pełne podstawy do zatrzymania Daniela K. Był on - jak mówił sędzia - w grupie niekoniecznie zachowującej się pokojowo, a na ulicy w czasie Marszu Niepodległości odbywała się regularna bitwa z policją.

Minister Gliński na ostatnie prostej przed wyborami parlamentarnymi zapewnił, że w czasie rządów PiS policja "nigdy się tak nie zachowywała". A jak się zachowywała? Przypominamy najgłośniejsze policyjne interwencje podczas ulicznych protestów w czasie ostatnich ośmiu lat.

Pałowanie na proteście przeciw obostrzeniom epidemicznym

11 kwietnia 2020, Głogów. Podczas protestu około 200 osób sprzeciwiających się obostrzeniom epidemicznym interweniowała policja. Najpierw informowała, że zgromadzenie jest nielegalne. Potem użyła siły, m.in. gazu łzawiącego. Policjanci interweniowali m.in. wobec jednej z kobiet, a film z tego zdarzenia trafił do sieci. Na fragmencie nagrania widać, jak policjant uderza kobietę pałką, łapie ją za szyję i przewraca na ziemię.

Niedługo potem policja opublikowała w mediach społecznościowych nagranie z policyjnej kamery przedstawiające to, co działo się tuż przed zatrzymaniem trzech osób, w tym wspomnianej kobiety. Na filmie widać, że jest agresywna. Słychać, jak obraża funkcjonariusza.

W październiku 2021 roku Prokuratura Rejonowa w Głogowie wydała postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez policjantów interweniujących wobec osób biorących udział w proteście przeciwko obostrzeniom pandemicznym. Śledczy nie dopatrzyli się w działaniach funkcjonariuszy znamion przestępstwa.

Powalił na ziemię, użył pałki. KGP bada interwencję wobec kobiety w Głogowie
Powalił na ziemię, użył pałki. KGP bada interwencję wobec kobiety w GłogowieW Głogowie akcja policji, z której ta teraz musi się tłumaczyć. Jeden z funkcjonariuszy użył pałki wobec kobiety, potem złapał ją za szyję i powalił na ziemię. Nagranie pokazujące ten fragment interwencji podczas protestu pojawiło się w internecie. W demonstracji uczestniczyło około 200 osób. Protest był skierowany przeciw noszeniu maseczek. Policja tłumaczy, że kobieta wcześniej zachowywała się agresywnie i została ostrzeżona, że mogą zostać wobec niej użyte środki przymusu bezpośredniego, ale nie reagowała. Sprawę wyjaśnia Komenda Główna Policji.Ewa Paluszkiewicz | Fakty po południu

Gazem w przedsiębiorców

16 maja 2020, Warszawa. Podczas protestu przedsiębiorców, którzy domagali się całkowitego odmrożenia gospodarki i większej pomocy rządowej w trakcie I fali zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2, doszło do przepychanek. Policjanci użyli gazu łzawiącego, zatrzymali część uczestników. Wcześniej funkcjonariusze informowali, że zgromadzenie jest nielegalne. Wówczas w policyjnym radiowozie pojawił się senator Jacek Bury z Koalicji Obywatelskiej. Według funkcjonariuszy wszedł do radiowozu z jednym z organizatorów manifestacji. Senator twierdził jednak, że został zatrzymany i użyto wobec niego siły.

Protest przedsiębiorców w Warszawie i pytania o reakcję policji
Protest przedsiębiorców w Warszawie i pytania o reakcję policji380 zatrzymanych i 150 mandatów - policja podsumowuje protest przedsiębiorców w Warszawie. Ale swoje podsumowanie mają też organizatorzy marszu, który ostatecznie nie doszedł do skutku, bo został zablokowany przez policję. Zdaniem uczestników protestu - zablokowany brutalnie i nieadekwatnie.Tomasz Pupiec | Fakty po południu

"Policja kazała się rozejść, ale nie wypuszczała z kordonu. Kazali zachować odległość, ale coraz bardziej nas ściskali. To do jakich poleceń mamy się stosować? Gówno was to obchodzi! - odpowiedział policjant. Po godzinie zaczęliśmy ich przepychać. Od razu sięgnęli po gaz pieprzowy" - opowiadali potem protestujący portalowi OKO.press.

Potrącenie samochodem protestujących

26 października 2020 roku, Warszawa. Kierowca bmw potrącił dwie kobiety uczestniczące w proteście przeciw orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej, które mówi o niekonstytucyjności aborcji w przypadku ciężkiego uszkodzenia płodu. Po staranowaniu kobiet sprawca odjechał z miejsca zdarzenia. Jedna z nich z lekkimi obrażeniami trafiła do szpitala. Mężczyzna został zatrzymany kilka godzin później. "Gazeta Wyborcza" poinformowała wówczas, że autem kierował 44-letni funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Prokuratura jednak nie dopatrzyła się w tym, co zrobił znamion czynu zabronionego i postępowanie umorzyła. Informowała, że akta sprawy zostały przekazane policji. "Czyn kierowcy z uwagi na brak możliwości przypisania odpowiedzialności za przestępstwa zostanie poddany ocenie jako wykroczenie drogowe" – wyjaśniała wówczas Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Skoro kierowca miał odpowiadać za wykroczenie drogowe, skierowaliśmy teraz pytania do policji, czy i w jaki sposób został ukarany. Czekamy na odpowiedź.

Tłum zebrał się przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego
Tłum zebrał się przed siedzibą Trybunału KonstytucyjnegoTVN24

Postrzelenie fotoreportera z broni gładkolufowej

11 listopada 2020. Warszawa. Po Marszu Niepodległości doszło do zamieszek. Do starć z policją doszło między innymi w rejonie ronda de Gaulle'a. Komenda Stołeczna Policji podała, że "grupy chuliganów zaatakowały policjantów chroniących bezpieczeństwa innych ludzi". Do działań ruszyły pododdziały zwarte, które użyły środków przymusu bezpośredniego - gazu łzawiącego i broni gładkolufowej. Portal Tysol.pl poinformował wtedy, że podczas zamieszek w tym rejonie miasta, z policyjnej broni raniony został fotoreporter "Tygodnika Solidarność" Tomasz Gutry. "Postrzał w policzek otrzymał z kilku metrów, trudno więc mówić o przypadku. Miał też widoczny aparat fotograficzny. Kula utkwiła w ranie. Tomasza Gutrego czeka operacja usunięcia kuli" - przekazał portal.

Policja potem wyrażała żal, że doszło do takiej sytuacji i że jest ona wyjaśniana. "Każdemu z policjantów jest przykro, że do tego typu sytuacji doszło. Życzymy zdrowia panu fotoreporterowi" - powiedział wtedy w rozmowie z TVN24 rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak. "Gwarantuję, tego jesteśmy pewni w stu procentach, że naszym celem byli chuligani, nikt inny" - zapewnił.

W połowie lipca 2021 roku prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie z uwagi na stwierdzenie "braku znamion czynu zabronionego" i że zranienie było przypadkowe. Prokuratura tłumaczyła, że w miejscu, w którym był Tomasz Gutry, przebiegał agresor, który atakował funkcjonariuszy policji. Ustalono również, że zanim policjanci użyli broni gładkolufowej, wzywali zgromadzonych do rozejścia się, padły też strzały ostrzegawcze. Środki te były miarkowane, dopiero gdy okazały się nieskuteczne, policja użyła broni. Zdaniem prokuratury fotoreporter od początku obserwował działania policji z bardzo bliskiej odległości, pozostawał pomiędzy agresorami a kordonem policji, widział, co się dzieje, i zdecydował się pozostać pomiędzy ścierającymi się stronami.

Szarpanie, bicie pałką, rozpylenie gazu w oczy posłanki

18 listopada 2020 roku, Warszawa. Zorganizowano wówczas kolejny protest przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Manifestujący pod hasłem "Blokada Sejmu" zebrali się w pobliżu budynków Sejmu i Senatu. Ponieważ teren parlamentu otoczono barierkami i zamknięto ulicę Wiejską, manifestujący rozproszyli się wieczorem na ulicach stolicy. Na wysokości alei Róż funkcjonariusze zablokowali jednak przemarsz. Demonstracja zaczęła się rozlewać. Na rondzie de Gaulle’a doszło do przepychanek i utarczek słownych z policją. Pochód przez Śródmieście zakończył się na placu Powstańców Warszawy, gdzie policyjne oddziały prewencji odcięły drogi wyjścia - ustawiono dwa kordony na dwóch skrajach placu - i rozpoczęły legitymowanie uczestników. Dochodziło tam do przepychanek. Policja użyła gazu łzawiącego.

W tłum protestujących weszli - jak się później okazało - antyterroryści z elitarnego Biura Operacji Antyterrorystycznych. Byli ubrani po cywilnemu, część z nich nie miała żadnych policyjnych oznaczeń. Jeden z funkcjonariuszy - ubrany w elegancki, brązowy płaszcz - użył dwukrotnie pałki teleskopowej, tzw. batona, następnie jeszcze przewrócił kobietę. Jak tłumaczyła policja, ktoś wcześniej miał do niego od tyłu podbiec i próbować mu tę pałkę wyrwać.

Jak potem poinformował portal tvn24.pl, jedyną konsekwencją, jaka spotkała policjanta, była rozmowa dyscyplinująca. Funkcjonariusz miał przyznać, że użył pałki teleskopowej wobec demonstrantów dwukrotnie: raz trafiając w plecak, drugi raz chybiając. Jego słów nie można było zweryfikować między innymi dlatego, że nie zgłosił się poszkodowany. Postępowanie skończyło się rozmową dyscyplinującą z funkcjonariuszem z powodu niepoinformowania przełożonego o użyciu środków przymusu bezpośredniego oraz za brak na ramieniu opaski z napisem "policja".

Nagranie incydentu z placu Powstańców Warszawy
Nagranie incydentu z placu Powstańców WarszawyTVN24

Podczas tego samego protestu policjanci spryskali gazem m.in. działaczki Strajku Kobiet Martę Lempart i Klementynę Suchanow oraz posłankę Lewicy Magdalena Biejat. Na opublikowanym w sieci nagraniu było widać, jak posłanka stoi przed funkcjonariuszem i pokazuje biały kartonik. Po chwili zostaje potraktowana gazem z bliskiej odległości.

Jak wyjaśniała potem Biejat, w ręku trzymała legitymację poselską, ponieważ próbowała "przeprowadzić interwencję poselską i wezwać policję do tego, żeby przestała używać przemocy do pokojowo demonstrujących osób, żeby przestała bić ich pałkami i lać gazem na oślep po oczach". "W momencie gdy starałam się interwencję przeprowadzić, jeden z policjantów nieoznakowanych, w cywilu, strzelił mi gazem w oczy, po czym ukrył się za szpalerem nieumundurowanych policjantów" - dodała.

Biejat: gdy starałam się przeprowadzić interwencję, jeden z policjantów nieoznakowanych strzelił mi gazem w oczy
Biejat: gdy starałam się przeprowadzić interwencję, jeden z policjantów nieoznakowanych strzelił mi gazem w oczyTVN24

Znów gazem w posłankę

28 listopada 2020, Warszawa. Podczas manifestacji Strajku Kobiet zorganizowanej przy okazji świętowania 102. rocznicy uzyskania przez Polki praw wyborczych, w czasie akcji blokowania Trasy Łazienkowskiej posłanka Barbara Nowacka została potraktowana gazem łzawiącym przez jednego z funkcjonariuszy.

Nowacka: pokazywałam legitymację, dostałam gazem w twarz
Nowacka: pokazywałam legitymację, dostałam gazem w twarzNowacka: pokazywałam legitymację, dostałam gazem w twarztvn24

Tak to relacjonowała potem w TVN24: "Poszliśmy na protest całą grupą posłanek i posłów, wiedząc po poprzednich doświadczeniach, że trzeba to monitorować. To, co dzisiaj widzieliśmy, było niemądrą akcją policji". Poinformowała, że "z bardzo bliskiej odległości, 50 czy 30 centymetrów, dostała w twarz gazem, pokazując legitymację poselską".

W kwietniu 2021 roku prokuratura odmówiła śledztwa w tej sprawie. Uznała, że policjant nie popełnił przestępstwa. Kilka miesięcy później Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił postanowienie prokuratury i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Jak nas poinformowała Barbara Nowacka, śledczy cały czas badają sprawę. "Nic mi nie wiadomo o zakończeniu postępowania. Policja teraz przesłuchuje każdego, kogo wówczas spisała" - przekazała posłanka.

Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie użycia gazu wobec Barbary Nowackiej
Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie użycia gazu wobec Barbary NowackiejProkuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie potraktowania gazem posłanki Barbary Nowackiej, gdy pokazywała policjantowi legitymacje poselską. Prokuratura uznała, że podczas demonstracji Strajku Kobiet policjant mógł się poczuć zagrożony, bo miał ograniczoną widoczność. Barbara Nowacka na decyzję prokuratury o odmowie wszczęcia postępowania złożyła już zażalenie do sądu.Tomasz Pupiec | Fakty po południu

Złamana ręka protestującej

9 grudnia 2020, Warszawa. Manifestacja w obronie klimatu, równości i praw człowieka została zatrzymana przez policję od razu po starcie. Protestujący spędzili w Alejach Ujazdowskich około dwóch godzin. Część z nich dobrowolnie opuściła kordon, ale wcześniej była legitymowana. Funkcjonariusze wynieśli też kilkanaście osób, które do końca siedziały na jezdni. Jedna osoba została zatrzymana. Część protestujących przeniosła się przed komendę na ulicę Wilczą, by okazać solidarność z zatrzymaną wcześniej osobą.

"O godzinie 22 policja weszła do akcji po raz kolejny. Tym razem byli bardzo agresywni. Zaczęli nas bić i szarpać (...). Została mi wykręcona ręka tak brutalnie w drodze do radiowozu, że została złamana. Przez pół godziny czekałam w radiowozie, aż znajdzie się policjant, który to zrobił. Niestety nie zgłosił się, więc jakiś inny policjant mnie legitymował" - opowiadała wówczas w rozmowie z TVN24 jedna z uczestniczek protestu. Dodała, że "dostała komunikat od policjanta, że karetka odmówiła przyjazdu". "Więc tak jakby zostałam wyrzucona już po spisaniu z radiowozu ze złamaną ręką. Nawet nie mam danych policjanta, który to zrobił" - mówiła. Policja potem tłumaczyła, że kobieta stawiała opór, a policjanci użyli środków przymusu bezpośredniego. Aktywistka złożyła do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia zażalenie na bezpodstawne zatrzymanie oraz skargę na działanie funkcjonariuszy do Komendy Stołecznej Policji. Ta przekazała ją do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która wszczęła postępowanie pod kątem możliwości przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy policji, doprowadzenia do uszczerbku na zdrowiu kobiety oraz pod kątem nieudzielenia jej pomocy i bezprawnego pozbawienia jej wolności.

"Została mi wykręcona ręka tak brutalnie, że została złamana"
"Została mi wykręcona ręka tak brutalnie, że została złamana"TVN24

Pod koniec 2021 roku sąd uznał rację poszkodowanej. Stwierdził, że jej zatrzymanie było "nielegalne, niezasadne i przeprowadzone w sposób nieprawidłowy", a użyte środki przymusu bezpośredniego były niewspółmierne do sytuacji. Jednak kilka dni później prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie. Uznała, że policjant, który złamał rękę 19-latce, nie przekroczył swoich uprawnień i nie pozbawił ją wolności. Stwierdziła też, że właściwie nie doszło do zatrzymania, a czynności przeprowadzone przez mundurowych generalnie miały na celu wylegitymowanie pokrzywdzonej.

Raport ekspertów RPO

Na początku 2021 roku opublikowano raport ekspertów Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur Biura Rzecznika Praw Obywatelskich (KMPT) podsumowujący działania policji wobec zatrzymanych po jesiennych demonstracjach. Eksperci stwierdzili, że: - policja brutalnie traktowała zatrzymywanych na demonstracjach; - zatrzymani i zatrzymane zwracały uwagę na nieproporcjonalne stosowania kajdanek (w tym w czasie transportu zakładanych na ręce z tyłu), rozpylanie gazu, czy używanie pałek służbowych, w tym pałek teleskopowych; - niepokojące było coraz powszechniejsze stosowanie gazu łzawiącego i gazu pieprzowego; - w części przypadków nadużywano kontroli osobistych; - dla większości rozmówców było to pierwsze zatrzymanie w życiu, ale nie dostawali odpowiednich informacji; - prawo zatrzymanych do natychmiastowej pomocy prawnej nie było w pełni respektowane.

Ogromny niepokój Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur wzbudza niespotykana dotychczas na taką skalę praktyka przewożenia osób zatrzymanych w Warszawie do jednostek w innych miejscowościach. Część osób przewieziona została z Warszawy m.in. do Legionowa, Grodziska Mazowieckiego, Piaseczna, Pułtuska, czy oddalonej o ok. 130 km od stolicy Ostrołęki.

Na podstawie rozmów z zatrzymanymi podano następujące przykłady: bicie pałkami, nawet kiedy przestali uciekać i położyli się na ziemi. Do jednej z tych osób policjanci mieli mówić: "Jesteś gnój, nie powinno Cię tu być"; dociskanie jednego zatrzymanego kolanami do ziemi, kopanie w brzuch i krocze; wyśmianie przez funkcjonariuszy chorującej na epilepsję, która miała atak duszności w radiowozie; uderzenie jednej osoby w twarz.

Najbardziej drastyczna była opowieść mężczyzny z widocznymi obrażeniami, który twierdził, że został zwyzywany i pobity przez funkcjonariuszy w radiowozie. Jednak później prokuratura prawomocnie odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie.

W dokumencie zaznaczono, że u niektórych przedstawiciele KMPT zaobserwowali i udokumentowali obrażenia, które rozmówcy posiadali na ciele.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Komentując słowa Donalda Tuska o repolonizacji, poseł PiS Michał Wójcik stwierdził, że jej przykładem była fuzja Orlenu i Lotosu z czasów rządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci są jednak innego zdania.

Poseł Wójcik: fuzja Orlenu i Lotosu to repolonizacja. Wręcz przeciwnie

Poseł Wójcik: fuzja Orlenu i Lotosu to repolonizacja. Wręcz przeciwnie

Źródło:
Konkret24

W obwodzie Kurskim w Rosji miały zostać odkryte tysiące ciał zagranicznych najemników walczących dla Ukrainy, w tym Polaków - wykres z taką informacją krąży ostatnio w sieci. Wystarczy spojrzeć, które strony i profile rozpowszechniają ten przekaz, by stwierdzić: to kolejna odsłona prokremlowskiej propagandy.

Ciała "polskich najemników" w Rosji? Uwaga na ten wykres

Ciała "polskich najemników" w Rosji? Uwaga na ten wykres

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości po raz kolejny forsują przekaz wymierzony w cudzoziemców przebywających w Polsce. Teraz wykorzystują do niego zdjęcie z Nadarzyna, publikując je z fałszywym komentarzem.

"Nadarzyn 2025"? Nie. To "wielkopostne chrześcijaństwo" posła Warchoła

"Nadarzyn 2025"? Nie. To "wielkopostne chrześcijaństwo" posła Warchoła

Źródło:
Konkret24

Krytykując obecny rząd, opozycja opowiada o "narodowym programie rozbrajania" Polski, twierdząc, że nie są realizowane wcześniej zawarte kontrakty na uzbrojenie. Jarosław Kaczyński jako dowód wskazuje zakup wyrzutni Himars i Chunmoo. Nie ma racji.

Kaczyński o Himarsach i koreańskich wyrzutniach: "to zostało zatrzymane". Nie zostało

Kaczyński o Himarsach i koreańskich wyrzutniach: "to zostało zatrzymane". Nie zostało

Źródło:
Konkret24

Straszenie Ukraińcami i nastawianie Polaków negatywnie do uchodźców zza wschodniej granicy - to cel rozpowszechnianego przez działaczy Konfederacji i Ruchu Narodowego przekazu. Jest on fałszywy, a powstał na podstawie tekstu jednego z ukraińskich serwisów.

Ukraińcy "masowo sięgną po polskie obywatelstwo"? Skąd ta teza

Ukraińcy "masowo sięgną po polskie obywatelstwo"? Skąd ta teza

Źródło:
Konkret24

Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak, powołując się na dane niemieckiej policji, opowiada o "ludziach przywożonych z wewnątrz niemieckiego kraju" do Polski. Tylko że owe statystyki nie dotyczą takich przypadków. Polityk Konfederacji manipuluje.

Bosak o "wpychaniu migrantów" z Niemiec. Czego nie rozumie

Bosak o "wpychaniu migrantów" z Niemiec. Czego nie rozumie

Źródło:
Konkret24

Obchody 1000-lecia Królestwa Polskiego i 500-lecia hołdu pruskiego wywołały dyskusję na temat faktycznej daty koronacji pierwszego króla Polski i udziału w niej niemieckiego cesarza. Wyjaśniamy, skąd rozbieżność dat.

Koronowany przez niemieckiego cesarza? Jak to z Chrobrym było

Koronowany przez niemieckiego cesarza? Jak to z Chrobrym było

Źródło:
Konkret24

Konfederacja opowiada, że na podstawie wydawanych pozwoleń na pracę dla cudzoziemców można stwierdzić, że Donald Tusk "sprowadza rocznie do Polski 100 tysięcy islamskich imigrantów". To jednak manipulacja: pozwolenie na pracę nie znaczy "sprowadzenia" do Polski.

Tusk "sprowadza 100 tysięcy islamskich imigrantów"? Manipulacja

Tusk "sprowadza 100 tysięcy islamskich imigrantów"? Manipulacja

Źródło:
Konkret24

Karol Nawrocki ogłosił, że jako prezydent zrobi wszystko, by "to Polacy mieli pierwszeństwo w korzystaniu z polskiej służby zdrowia". Szef jego sztabu wyborczego przekonuje, że kandydat PiS podał już wcześniej szczegóły swojego kontrowersyjnego pomysłu - to nieprawda.

Nawrocki zapowiada "pierwszeństwo" Polaków w kolejkach do lekarzy. A szczegóły?

Nawrocki zapowiada "pierwszeństwo" Polaków w kolejkach do lekarzy. A szczegóły?

Źródło:
Konkret24

Niemcy "podrzucili", "przerzucili" do Polski "dziewięć tysięcy nielegalnych migrantów" - powtarzają od dłuższego czasu politycy Konfederacji i PiS. Choć ta liczba pochodzi z niemieckich statystyk, taki przekaz jest manipulacją i grą na emocjach mającą wzbudzać niepokój w społeczeństwie. Bo wcale nie chodzi głównie o przybyszy z Afryki czy Azji. Wyjaśniamy.

"Tysiące migrantów podrzuconych z Niemiec". Co się kryje za tą liczbą

"Tysiące migrantów podrzuconych z Niemiec". Co się kryje za tą liczbą

Źródło:
Konkret24

W kampanii prezydenckiej politycy PiS punktują kandydata PO Rafała Trzaskowskiego za to, że "nie jest szczery". Bo Warszawa przystąpiła do organizacji C40 Cities, a to - według nich - pociąga za sobą szereg limitów i zakazów, o których Trzaskowski w kampanii nie mówi. Jak jest naprawdę?

"Tego chce Trzaskowski". Opozycja straszy zakazem jedzenia mięsa i nabiału

"Tego chce Trzaskowski". Opozycja straszy zakazem jedzenia mięsa i nabiału

Źródło:
Konkret24

Internauci kpią, że Magdalena Biejat "z geografii nie jest dobra", ponieważ jako państwo wymieniła Frankfurt. Nagranie, które ma tego dowodzić, zostało jednak przycięte, a wypowiedź kandydatki na prezydenta wyrwana z kontekstu.

Biejat wymieniła Frankfurt jako "państwo na F"? Nagranie jest ucięte

Biejat wymieniła Frankfurt jako "państwo na F"? Nagranie jest ucięte

Źródło:
Konkret24

Jarosław Kaczyński spotyka się ostatnio z sympatykami PiS, zachęcając do głosowania na Karola Nawrockiego. Obiecuje, że będzie on najlepszym prezydentem na trudne czasy, bo obecny rząd już doprowadził do tego, "żeśmy się cofnęli" w rozwoju kraju. Na dowód przytacza statystyki - ale błędnie.

Kaczyński o rozwoju kraju: "żeśmy się cofnęli". Nieprawda

Kaczyński o rozwoju kraju: "żeśmy się cofnęli". Nieprawda

Źródło:
Konkret24

Czy ogórki mogą się stać tematem publicznej debaty w kampanii prezydenckiej? Owszem, jeśli dzięki temu można zarzucić konkurentowi hipokryzję. Po tym, jak Rafał Trzaskowski zachwalał na wiecu ogórki pewnego polskiego producenta, oponenci przekonują, że te ogórki "wyprodukowano w Niemczech". Firma, która stała się ofiarą politycznego sporu, wyjaśnia.

PiS: Trzaskowski promuje "niemieckie" ogórki. Mamy wyjaśnienie

PiS: Trzaskowski promuje "niemieckie" ogórki. Mamy wyjaśnienie

Źródło:
Konkret24

Miało być spełnienie obietnicy, wyszło rozwiązanie, którego skutki budzą wątpliwości. Choć niektórzy politycy koalicji przekonują, że zmiana składki zdrowotnej dla przedsiębiorców to realizacja jednego ze 100 konkretów czy punktu umowy koalicyjnej. Rzeczywistość wyraźnie rozmija się z deklaracjami.

Zmiana składki zdrowotnej: realizacja obietnic? Niezupełnie

Zmiana składki zdrowotnej: realizacja obietnic? Niezupełnie

Źródło:
Konkret24

"Warszawa, Ursynów" - z takim opisem krąży w polskiej sieci nagranie pokazujące tłum muzułmanów modlących się obok jakiegoś osiedla. To jednak inne miasto.

Muzułmanie na Ursynowie? To nie Warszawa

Muzułmanie na Ursynowie? To nie Warszawa

Źródło:
Konkret24

Nagłaśniany przez polityków prawicy przekaz, że rząd planuje otworzyć w Czerwonym Borze ośrodek dla "nielegalnych imigrantów", zamiast tworzyć tam planowaną jednostkę wojskową, jest nie tylko nieprawdziwy - to niebezpieczna gra na emocjach. To, do czego prowadzi, pokazały wydarzenia z niedzieli.

Czerwony Bór: ośrodek dla migrantów zamiast jednostki wojskowej? Manipulacja PiS

Czerwony Bór: ośrodek dla migrantów zamiast jednostki wojskowej? Manipulacja PiS

Źródło:
Konkret24

Po awanturze w Sejmie na 51 posłów PiS nałożono kary. Teraz Tomasz Sakiewicz i jego telewizja twierdzą, że w związku z tym poseł Edwarda Siarka trafił do szpitala. Parlamentarzysta jednak zaprzecza, a my wyjaśniamy, o co chodzi w tym fake newsie.

Poseł Siarka, udar i kara finansowa. Nic tu się nie zgadza

Poseł Siarka, udar i kara finansowa. Nic tu się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Kandydat Konfederacji na prezydenta porusza na wyborczych wiecach wiele różnych tematów, wygłaszając tezy, które nieraz są manipulacjami. Należą do nich na przykład twierdzenia o wyjeżdżaniu lekarzy z Polski czy o narzuconej przez Unię Europejską konieczności rejestracji wszystkich kur.

Mentzen o rejestrowaniu kur i wyjazdach lekarzy. Dwie nieprawdy

Mentzen o rejestrowaniu kur i wyjazdach lekarzy. Dwie nieprawdy

Źródło:
Konkret24

"Tak nas robią w ciula", "za to powinna być deportacja" - oburzają się internauci, komentując nagranie Ukrainki, która rzekomo pobiera 800 plus dzięki siedmiu ukraińskim paszportom. Wideo rozpowszechniane jest z antyukraińskim przekazem. Dotarliśmy do autorki nagrania. Miał być żart, wyszło inaczej. Oto jej historia.

Ukrainka i 800 plus "na siedem paszportów"? Znaleźliśmy autorkę filmu

Ukrainka i 800 plus "na siedem paszportów"? Znaleźliśmy autorkę filmu

Źródło:
Konkret24

Burmistrzowie kilku dużych angielskich miast to już muzułmanie, w kraju działa trzy tysiące meczetów, a każda szkoła ma obowiązek nauczać o islamie - to przekaz nagrania rozpowszechnianego w mediach społecznościowych. Ma ponad dwa miliony wyświetleń. Lecz przytaczane "dowody" na "muzułmańską" Wielką Brytanię to albo manipulacje, albo nieprawdy. A przekaz nagłaśniają prokremlowskie konta.

Burmistrzowie muzułmanie i lekcje o islamie. W Wielkiej Brytanii?

Burmistrzowie muzułmanie i lekcje o islamie. W Wielkiej Brytanii?

Źródło:
Konkret24

"Warszawa staje się coraz mniej bezpiecznym miastem" - przekonują politycy PiS w kolejnych nagraniach i publicznych wystąpieniach. Sprawdziliśmy więc policyjne statystyki.

PiS: "lawinowy wzrost przestępstw" w Warszawie. A co pokazują dane?

PiS: "lawinowy wzrost przestępstw" w Warszawie. A co pokazują dane?

Źródło:
Konkret24

Sprawa Ryszarda Cyby, skazanego za zabicie działacza PiS, to przykład, jak można robić politykę, budując wśród wyborców poczucie zagrożenia. Niekoniecznie w zgodzie z prawdą i faktami. A także czym skutkuje brak oficjalnych informacji i stosownych reakcji na fakty.

Ryszard Cyba. "Więzienie opuścił morderca". Kalendarium

Ryszard Cyba. "Więzienie opuścił morderca". Kalendarium

Źródło:
Konkret24

Anna Bryłka z Konfederacji twierdzi, że "cały czas zwiększa się liczba wydawanych zezwoleń na pracę" cudzoziemcom. Według polityków koalicji rządzącej jest odwrotnie. Kto ma rację? Sprawdziliśmy statystyki.

Zezwoleń na pracę dla cudzoziemców więcej czy mniej? Mamy dane

Zezwoleń na pracę dla cudzoziemców więcej czy mniej? Mamy dane

Źródło:
Konkret24