Na niedawnym spotkaniu z rolnikami politycy PiS obiecywali, że w tworzonym kodeksie rolnym znajdzie się przepis, który pozwoli rolnikom bez ograniczeń i groźby kary pracować w nocy. To nie pierwszy raz, kiedy PiS składa tę obietnicę. Od 1,5 roku nie może jej zrealizować.
W niedzielę, 11 grudnia, w ulubionej przez polityków PiS miejscowości na Mazowszu - Przysusze - odbyło się Zgromadzenie Polskiej Wsi. Na tym spotkaniu politycy Prawa i Sprawiedliwości prezentowali sposoby na rozwiązanie problemów polskiej wsi. "Są problemy prawne, związane z sytuacją polskiego rolnika, wtedy gdy na wsi pojawiają się ludzie z miasta" – mówił w trakcie spotkania Jarosław Kaczyński. "To dzisiaj jest sytuacja bardzo częsta, to prowadzi do różnego rodzaju konfliktów, prób wprowadzania różnego rodzaju ograniczeń, tworzenia takiej sytuacji, w której rolnik nie jest gospodarzem własnej wsi. (...) z całą pewnością doprowadzimy do tego, że polski rolnik będzie mógł swoją trudną pracę, często pracę nocną realizować w pełni, bez żadnych ograniczeń" – kontynuował prezes PiS.
Do tej zapowiedzi odniósł się także obecny na spotkaniu Janusz Wojciechowski, komisarz Unii Europejskiej do spraw rolnictwa. "W kodeksie rolnym znajdzie się przepis, że nikt nie może żądać zaprzestania działalności rolniczej, jeżeli ona wchodzi w skład normalnej pracy w gospodarstwie rolnym. (...) taki przepis w kodeksie rolnym jest przewidziany" – zadeklarował komisarz Wojciechowski.
Tę obietnicę PiS powtarza od połowy maja 2021 roku, kiedy pokazał publicznie swój program polityczny pod nazwą "Polski Ład". I nie był w stanie jej zrealizować, choć wymaga ona zmiany tylko jednego przepisu Kodeksu wykroczeń.
Mandaty za zakłócanie ciszy
Skąd wziął się prawny problem, o którym mówił prezes Kaczyński? W lipcu 2018 roku głośna była sprawa 44-letniego rolnika spod Oławy, o którym napisała Wirtualna Polska. Policja ukarała go 500-złotowym mandatem za zakłócanie ciszy nocnej. "Kosiłem zboże już po godzinie 22, a tu podjeżdża policja, wezwana przez mieszkańców sąsiadujących z polem bloków" – opowiadał rolnik. Mandatu nie przyjął, sprawa trafiła do sądu, który przyznał rację rolnikowi.
Rzecz wcale nie jest nowa. I tak np. w 2009 roku Wielkopolska Izba Rolnicza interweniowała u ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Jerzego Millera w sprawie rolnika, na którego nałożono mandat karny w wysokości 200 zł za hałas powodowany przeprowadzanym zbiorem plonów w porze nocnej.
Tego typu kary przewiduje art. 51 Kodeksu wykroczeń:
Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny
Organizacje rolnicze od lat domagają się zmiany tego przepisu, bo ich zdaniem "wykonywanie przez rolnika na obszarach wiejskich prac polowych, które ze względu na swoją charakterystykę i panujące warunki atmosferyczne nie mogły być przerwane bez poniesienia szkody w zebranym plonie, nie powinno być uznane za zachowanie lekceważące normy zachowania się i stojące w sprzeczności z powszechnie akceptowanymi zwyczajami" - opisywał pismo Wielkopolskiej Izby Rolniczej do MSWiA serwis Farmer.pl.
Obietnica z maja 2021 roku
Zmianę tego przepisu, zgodnie z postulatami rolników, zapowiedziano w zaprezentowanym 15 maja 2021 roku "Polskim Ładzie" - polityczno-gospodarczym programie rządu Mateusza Morawieckiego. W akapicie pt. "Większa swoboda pracy rolniczej" zapisano: "Pewne rodzaje prac w gospodarstwie przy wykorzystaniu maszyn rolniczych muszą być wykonywane w bardzo wczesnych lub bardzo późnych porach dnia lub wręcz nocy. Wprowadzone zostaną nowe normy regulujące takie działania".
O ten zapis pytał w interpelacji latem 2021 roku ówczesny poseł Solidarnej Polski Norbert Kaczmarczyk (od listopada 2021 roku do sierpnia 2022 roku wiceminister rolnictwa, zdymisjonowany po aferze ze ślubnym prezentem w postaci ciągnika). W odpowiedzi z 20 lipca 2021 roku Szymon Giżyński, sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, odpowiedział: "w projekcie ustawy o gospodarstwach rodzinnych zaproponowano wyjątek od stosowania art. 51 kw (Kodeksu wykroczeń - red.) wobec rolników corocznie w okresie od 1 lipca do 30 września, jeśli hałas powodowany jest przez maszyny rolnicze, podczas prac prowadzonych przez rolników, na terenie ich gospodarstwa". Portale organizacji rolniczych, powołując się na tę odpowiedź, ogłosiły sukces.
Na kolejne pytanie posła Kaczmarczyka o termin wejścia w życie tej ustawy wiceminister rolnictwa Ryszard Kamiński odpowiedział 30 sierpnia 2021 roku, że "projekt ustawy o rodzinnym gospodarstwie rolnym podlega jeszcze analizie i szczegółowym konsultacjom wewnątrzresortowym, może więc ulec modyfikacjom". Projektu takiej ustawy nie znajdujemy ani w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów, ani na stronach Rządowego Centrum Legislacji, ani na stronach Sejmu.
Teraz, jak wynika z tego, o czym mówiono w Przysusze, zmiana art. 51 Kodeksu wykroczeń ma znaleźć się w kodeksie rolnym – czyli całościowej regulacji działalności rolniczej w Polsce. Komisarz Wojciechowski zapowiadał, że część ogólna kodeksu rolnego weszłaby w życie na wiosnę. A więc znów realizacja obietnicy z maja 2021 roku zostałaby odroczona.
Tymczasem do zmiany jednego artykułu Kodeksu wykroczeń nie trzeba przecież tworzenia nowego prawa. Wystarczy prosta nowelizacja, tym bardziej że od maja 2021 roku Sejm uchwalił sześć ustaw, w których zmieniał inne przepisy wspomnianego kodeksu.
To, że nie zmieniono dotąd art. 51 Kodeksu wykroczeń, przeczy słowom Jarosława Kaczyńskiego z 11 grudnia, że wobec rolników "polskie państwo od czasów, kiedy rządzi nim Prawo i Sprawiedliwość ze swoich zobowiązań się wywiązywało".
Źródło: Konkret24