Kara za zabójstwo drogowe. U nas problem, a w innych krajach?

Źródło:
Konkret24
"Zabójstwo drogowe", utrata prawa jazdy na zawsze. Szykują się duże zmiany przepisów
"Zabójstwo drogowe", utrata prawa jazdy na zawsze. Szykują się duże zmiany przepisówMałgorzata Mielcarek/Fakty TVN
wideo 2/5
"Zabójstwo drogowe", utrata prawa jazdy na zawsze. Szykują się duże zmiany przepisówMałgorzata Mielcarek/Fakty TVN

Specjalny zespół złożony z przedstawicieli trzech resortów pracuje nad tym, by do polskiego prawa wprowadzić karę za czyn określany jako zabójstwo drogowe. Jednak prawnicy wskazują na problem, który może być nie do przeskoczenia. Widać to po rozwiązaniach, jakie stosują już w przypadku takiego zabójstwa inne kraje w Europie. Wyjaśniamy.

Minister infrastruktury i poseł PSL Dariusz Klimczak był pytany 24 października w Polsat News m.in. o pomysł wprowadzenia do polskiego prawa instytucji zabójstwa drogowego. Zgodnie z jego zapowiedzią ta zmiana miałaby umożliwić surowsze karanie piratów drogowych, których rażące łamanie przepisów drogowych doprowadziło do śmierci innych osób.

Dariusz Klimczak odpowiedział, że w sprawie zabójstwa drogowego powołano specjalny zespół złożony z przedstawicieli ministerstw infrastruktury, sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych i administracji. "Poprosiłem ministerstwo sprawiedliwości o to, żeby wprowadziło do Kodeksu karnego, Kodeksu wykroczeń sprawy związane z przesłankami, które będą stwierdzać, czy na drodze dochodzi do zabójstwa drogowego" - mówił minister infrastruktury. "Ja pamiętam, jak powstawało prawo w innych krajach Unii Europejskiej: we Włoszech, w Niemczech. Tam udało się wprowadzić tego typu zapisy i one dzisiaj funkcjonują. Jeżeli ktoś dopuszcza się określonych przesłanek w ruchu drogowym, może być sądzony jako zabójca drogowy" - dodał. Pytany, jakie konkretnie przesłanki będą decydować o kwalifikowaniu zdarzeń jako zabójstwo drogowe, wspomniał o rażącym przekroczeniu prędkości, ale zaznaczył: "Te przepisy szlifujemy, o tym rozmawiamy". I kontynuował:

Natomiast ta dyskusja (o zabójstwie drogowym - red.) dotychczas nie odbywała się w Polsce. Jestem pierwszym ministrem, który chce wprowadzić to do naszego prawodawstwa. 

Pytany o możliwy termin wejścia w życie projektowanych przepisów, Dariusz Klimczak odpowiedział jedynie: "Mam nadzieję, że na przełomie roku najpóźniej będziemy mogli wyjść w trzech ministrów i przedstawić efekty naszej pracy".

Minister Klimczak nie ma jednak racji - dyskusja o wprowadzeniu w Polsce przepisu o zabójstwie drogowym nie rozpoczęła się teraz. Przedstawiamy, jakie są argumenty różnych stron - głównie prawników - oraz jak rozwiązano tę kwestię w innych krajach europejskich.

Ministerstwo zapowiada zmiany w prawie

Temat wprowadzenia osobnej kary za tak zwane zabójstwo drogowe stał się głośny po tym, jak 16 września 2023 roku Sebastian M., pędząc po autostradzie A1 z bardzo dużą prędkością, spowodował wypadek, w którym zginęła trzyosobowa rodzina. Rok później, gdy sprawca nadal przebywał w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie uciekł po wypadku (i do dziś tam jest), doszło do kolejnej tragedii drogowej, która poruszyła opinię publiczną. Łukasz Ż. - karany wcześniej za jazdę po pijanemu, jazdę bez uprawnień oraz posiadanie narkotyków - mimo zakazu prowadzenia samochodów, wsiadł 14 września 2024 roku za kierownicę i nocą na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie z dużą prędkością wjechał w tył innego samochodu. Siła uderzenia była tak duża, że siedzący z tyłu 37-latek zginął, a jego żona i dzieci trafili do szpitala.

20 września Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało o rozpoczęciu "intensywnych prac dotyczących rozwiązań prawnych ukierunkowanych na zapewnienie maksymalnie wysokiej skuteczności państwa w walce z przestępczością na polskich drogach". W komunikacie podano, że "w ramach prac analizie poddane zostaną m.in. pojawiające się w przestrzeni publicznej postulaty zmian przepisów, takie jak wprowadzenie do katalogu przestępstw zabójstwa drogowego". Za te prace, poza resortem sprawiedliwości, odpowiedać mają ministerstwa infrastruktury oraz spraw wewnętrznych i administracji. "Przedmiotem szczególnie wnikliwej analizy będą także okoliczności wypadku z udziałem zatrzymanego wczoraj Łukasza Ż., w tym skuteczność orzekanych wobec niego zakazów prowadzenia pojazdu" - nadmieniono.

Z komunikatu wynika więc, że wprowadzenie zabójstwa drogowego do polskiego prawa jest obecnie przedmiotem rządowych analiz, lecz pomysł pojawił się w Polsce wcześniej.

Deklaracje były już w 2013 roku, regularny temat publicznej dyskusji od 2015 roku

Doktor Grzegorz Bogdan, prawnik z Katedry Prawa Karnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, który naukowo zajmuje się m.in. kwestią przestępstw komunikacyjnych, mówi w rozmowie z Konkret24, że temat wprowadzenia zabójstwa drogowego do polskiego prawa krąży w przestrzeni publicznej już co najmniej od kilku lat. - Mniej więcej od 2015 roku ten temat powraca w miarę regularnie - komentuje karnista. - Natomiast można się chyba zgodzić z tezą, że nabrał większej dynamiki w ostatnich miesiącach - dodaje.

Zauważa, że tak jak teraz, tak i w ostatnich latach dyskusja wraca tuż po głośnych i jednocześnie tragicznych wypadkach - zarówno w Polsce, jak i za granicą. W tym kontekście karnista przypomina m.in. wydarzenia ze Słowacji z 2018 roku, kiedy to szybka jazda trzech polskich kierowców luksusowych samochodów zakończyła się zderzeniem czołowym jednego z nich ze skodą, którą jechała słowacka rodzina. Kierujący skodą 57-letni Słowak zmarł w wyniku tego wypadku.

CZYTAJ WIĘCEJ: Z trzech polskich kierowców za "rajd" do celi może trafić już tylko organizator

Rok 2018 jest ważny w historii dyskusji o zabójstwie drogowym, ponieważ wówczas najpierw w maju, a potem w październiku doszło do dwóch tragicznych zdarzeń, po których prokuratorzy oskarżyli sprawców o zabójstwo w zamiarze ewentualnym. Najpierw w Woli Filipowskiej (powiat krakowski) 44-letni mężczyzna, kierując pod wpływem alkoholu i narkotyków, zderzył się czołowo z dwoma pojazdami, w wyniku czego trzy osoby straciły życie. Natomiast w październiku w Jeleniej Górze 29-letni uczestnik nielegalnego wyścigu śmiertelnie potrącił na pasach dwóch pieszych. W obu sprawach prokuratorzy oskarżyli sprawców o zabójstwo w zamiarze ewentualnym, za które grozi nawet dożywocie. Portal Prawodrogowe.pl w maju 2019 roku pytał w tekście: "Czy to początek ostrzejszego traktowania sprawców wypadków komunikacyjnych w naszym kraju?".

Taka kwalifikacja czynów popełnionych na drodze jednak już wtedy wzbudzała dyskusje. W przypadku nielegalnego wyścigu w Jeleniej Górze decyzji prokuratorów bronił na początku 2019 roku m.in. ówczesny wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, ale już prawnik - prof. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego - uznał taką kwalifikację czynu jako "naciąganą". Sądy ostatecznie nie przychyliły się do tej kwalifikacji czynu. Sprawcę z Woli Filipowskiej skazano prawomocnie na 12 lat pozbawienia wolności, a uczestnika nielegalnego wyścigu z Jeleniej Góry na 7 lat więzienia.

Te sprawy były jednak ważne dla dyskusji o zabójstwie drogowym jako osobnym paragrafie. W październiku 2019 roku o konieczności wprowadzenia takiej zmiany w przepisach mówił w RMF FM Łukasz Zboralski, ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa ruchu drogowego i redaktor naczelny portalu brd24.pl. Odwołał się właśnie do wyroku w sprawie uczestnika nielegalnego wyścigu wydanego przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. "Zarzuty, które prokuratorzy stawiają kierowcom powodującym wypadki, są nieadekwatne" - twierdził Zboralski. "Dopiero po jednym wyroku - i to całkiem niedawnym, we Wrocławiu - (prokuratorzy - red.) złapali się tego, że wreszcie mogą stawiać zarzut zabójstwa w zamiarze ewentualnym. Czyli że liczyłeś się z tym, że możesz kogoś zabić, jeśli pędzisz 100 kilometrów na godzinę przez miasto i wyprzedzasz na przejściu dla pieszych" - mówił.

Wobec stwierdzenia Dariusza Klimczaka, że "jest pierwszym ministrem, który chce wprowadzić to do naszego prawodawstwa", warto przypomnieć, iż już w 2013 roku o "zmianie praktyki orzeczniczej" wobec pijanych kierowców powodujących śmiertelne wypadki mówił ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. W Łodzi, gdzie przyjechał na miejsce takiej tragedii, stwierdził: "Sprawca, który narusza przepisy ruchu drogowego, będąc trzeźwym, powoduje wypadek. Jeśli kierowca jest pijany, bełkocze, ma niezborne ruchy i jedzie z ogromną prędkością po terenie pełnym ludzi, musi zakładać, że kogoś zabije. Trzeba zmienić praktykę orzeczniczą, by odstraszać potencjalnych zabójców, pobudzić ich wyobraźnię, skłonić do myślenia o własnej przyszłości". Później zaproponował, że jeżeli kierowca ma dwa promile alkoholu we krwi, jedzie samochodem w terenie zabudowanym i kogoś potrąci, powinien być sądzony nie za spowodowanie wypadku, lecz za "zabójstwo w zamiarze ewentualnym".

Ostatecznie pomysł nie wszedł w życie, bo zmiany prawa dotyczące pijanych kierowców wprowadzone przez Ziobrę poszły w inną stronę, m.in. umożliwiono konfiskatę ich samochodów. Łukasz Zboralski w 2021 roku w rozmowie z Tvn24.pl tak mówił o zabójstwach drogowych: "Nie jest tak, że Ziobro nic nie zrobił. Zaostrzył prawo wobec pijanych kierowców, natomiast problemem jest nie tylko wysokość kary".

CZYTAJ WIĘCEJ: Kiedy godzisz się na czyjąś śmierć, możesz zostać skazany za zabójstwo

Prawnicy: zabójstwo drogowe jako umyślne bardzo trudne do udowodnienia

W sprawie kwalifikacji zabójstwa drogowego prawnicy zwracają uwagę przede wszystkim na jeden problem: "umyślności" działań sprawcy. "Wypadek jest 'nieumyślny' i możemy do niego doprowadzić również poprzez nieumyślne naruszenie zasad. Przy zabójstwie znamiona przestępstwa są o wiele bardziej skomplikowane" - tłumaczyła w tekście Klaudii Ziółkowskiej w tvn24.pl mecenas Marta Zakrzewska.

Wyjaśnijmy: polskie przepisy dotyczące przestępstw komunikacyjnych zakładają, że sprawca nie musiał działać umyślnie, żeby spowodować wypadek lub katastrofę w ruchu lądowym. Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym Kodeks karny przewiduje dla sprawcy od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Jeśli kierowca był nietrzeźwy lub pod wpływem środków odurzających, jest to od 9 miesięcy do 12 lat pozbawienia wolności. To znaczna różnica w stosunku do zarzutu zabójstwa, za które grozi co najmniej 10 lat więzienia, a w skrajnym przypadku nawet dożywocie. Zabójstwo jest jednak działaniem umyślnym, a to - zdaniem prawników - w przypadku sprawców wypadków drogowych może być trudne do udowodnienia przed sądem.

"(Prokuratorzy - red.) muszą przed sądem udowodnić, że oskarżony godził się na to, że swoją jazdą może doprowadzić do śmierci innych osób. To jest bardzo trudne do udowodnienia. W przypadku wypadku skutek jest nieumyślny. A tu trzeba wykazać, że oskarżony przewidywał i godził się na to, że może zabić" - tłumaczył w rozmowie z tvn24.pl prof. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego.

Tę przeszkodę widzi też dr Grzegorz Bogdan z UJ. - Narasta pewien spór, w którym prawnicy okopują się na dość konserwatywnych pozycjach z tego względu, że pojęcie zabójstwa kojarzy nam się nierozerwalnie z zachowaniem umyślnym. Coś takiego jak nieumyślne zabójstwo jest dla prawnika, zwłaszcza dla karnisty, oksymoronem. Mówimy co najwyżej o spowodowaniu śmierci - tłumaczy. - A więc gdybyśmy rzeczywiście mieli ścigać sprawców nieumyślnych przestępstw drogowych, nawet tych charakteryzujących się drastycznym naruszeniem zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, tak samo jak umyślnych zabójców, to myślę, że prawnikom, w tym również mnie, ciężko by się było z takim stanowiskiem pogodzić - komentuje.

Na pytanie, jak rozwiązano to w innych krajach, dr Bogdan odpowiada, że w tym kontekście "wspomina się przede wszystkim o dwóch przypadkach, czyli o zmianach w ustawodawstwie niemieckim i włoskim". Lecz podkreśla, że "trudno tutaj mówić o zabójstwie drogowym w ścisłym rozumieniu tego pojęcia".

"Zabójstwo drogowe" we Włoszech, prace trwają we Francji

Prawodawstwo na ten temat w innych krajach europejskich szczegółowo omówiono w raporcie Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości zleconym w październiku 2024 roku przez resort.

Rzeczywiście, jeśli chodzi o wspomniane Niemcy, autorzy stwierdzają: "Niemiecki kodeks karny nie przewiduje zabójstwa drogowego jako odrębnego typu czynu zabronionego". W przepisie poświęconym nielegalnym wyścigom zapisano jednak, że sprawca, który "prowadzi pojazd mechaniczny z niedozwoloną prędkością oraz w sposób rażąco nieuporządkowany i lekkomyślny w celu osiągnięcia jak największej prędkości" i spowoduje śmierć innej osoby, podlega karze od 1 roku do 10 lat pozbawienia wolności.

Podobnie zabójstwa drogowego jako osobnego czynu zabronionego nie przewidują też prawodawstwa w Austrii, Hiszpanii, Norwegii, Szwecji czy Wielkiej Brytanii - do takich zdarzeń stosuje się w tych krajach inne przepisy niezakładające umyślności sprawcy.

Inaczej jest we Włoszech. Do tamtejszego kodeksu karnego w 2016 roku wprowadzono przestępstwo zabójstwa drogowego i przestępstwo drogowego uszkodzenia. Przepis stanowi, że jeśli kierowca w sposób zawiniony, naruszając przepisy ruchu drogowego, powoduje śmierć człowieka, podlega karze od 2 do 7 lat więzienia. Jeśli był pod wpływem alkoholu lub środków odurzających, przewidywana kara wzrasta do przedziału 5-10 lat lub 8-12 lat pozbawienia wolności w zależności od zawartości alkoholu we krwi. Ponadto we Włoszech kara 5-10 lat więzienia grozi tym kierowcom, którzy powodują śmierć innych osób: 1) przekraczając dwukrotnie prędkość w terenie zabudowanym lub o co najmniej 50 km/h poza terenem zabudowanym; 2) przejeżdżając przez skrzyżowanie na czerwonym świetle lub jadąc "pod prąd"; 3) wyprzedzając inny pojazd na przejściu dla pieszych lub linii ciągłej; 4) zmieniając kierunek jazdy na skrzyżowaniach, zakrętach lub progach zwalniających lub w ich pobliżu.

We Francji trwają natomiast prace nad wprowadzeniem czynu zabójstwa drogowego (fran. homicide routier) do kodeksu karnego. Przepis ten jest dosyć złożony, ale w najwyższym wymiarze za takie zabójstwo grozi do 10 lat pozbawienia wolności i 150 tys. euro grzywny, jeśli sprawca spowodował śmierć na drodze, spełniając jednocześnie co najmniej dwa z pięciu okoliczności: 1) znajdował się w stanie oczywistej nietrzeźwości lub odmówił poddania się badania; 2) był pod wpływem narkotyków lub odmówił poddania się badaniu; 3) nie posiadał prawa jazdy lub jego prawo jazdy zostało unieważnione, zawieszone lub zatrzymane; 4) przekroczył dozwoloną prędkość równą lub większą niż 30 km/h; 5) uciekł z miejsca zdarzenia lub nie udzielił pomocy.

Polskie sankcje "wysokie na tle innych krajów europejskich"

Przypomnijmy, że w Polsce sprawca wypadku ze skutkiem śmiertelnym - jeśli był nietrzeźwy lub pod wpływem środków odurzających - już teraz może otrzymać karę do 12 lat pozbawienia wolności. To tyle, ile za czyn określony jako zabójstwo drogowe przewiduje włoskie prawo i nawet więcej, niż ma przewidywać prawo francuskie. Dlatego dr Grzegorz Bogdan zauważa:

Polski rozdział przestępstw komunikacyjnych jest jednym z bardziej represyjnych. Te sankcje już są wysokie na tle innych krajów europejskich. Nie wydaje mi się, aby istniała realna potrzeba drastycznego podwyższania sankcji.

Do podobnego wniosku doszli autorzy raportu wykonanego na zlecenie Ministerstwa Sprawiedliwości. Po analizie prawodawstwa w Europie stwierdzili, że "myśl o wprowadzeniu do Kodeksu karnego przepisu czyniącego z zabójstwa drogowego kwalifikowaną postać zabójstwa człowieka ocenić należy jako merytorycznie nieprzekonującą".

Choć dr Grzegorz Bogdan przyznaje: - Mimo tego, że polskie prawo karne w aspekcie przestępstw komunikacyjnych wydaje mi się wystarczająco represyjne, to jest potencjalnie pole, aby zastanowić się, niczego z góry nie przesądzając, nad pewnymi modyfikacjami.

I jako przykład prawnik podaje wprowadzenie kar za nielegalne wyścigi drogowe.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: KP PSP w Piotrkowie Trybunalskim

Pozostałe wiadomości

"To jest mocne" - napisał rzecznik rządu Adam Szłapka, publikując w mediach społecznościowych "wyciąg z systemu wizowego", który miał udowadniać, że za rządów Zjednoczonej Prawicy nie kontrolowano migracji do Polski. Tylko że akurat nie te dane to pokazują.

Adam Szłapka pokazuje dane o "niekontrolowanej migracji". Manipuluje

Adam Szłapka pokazuje dane o "niekontrolowanej migracji". Manipuluje

Źródło:
Konkret24

Po rocznicy rzezi wołyńskiej w sieci pojawiło się zdjęcie, które rzekomo przedstawia szczątki ofiar w zbiorowej mogile. Drastyczny opis informuje o "10 000 czaszkach małych dzieci". Fotografia nie ma jednak nic wspólnego z ludobójstwem na Wołyniu. Wyjaśniamy, co wiadomo o grobie i ofiarach, które się w nim znajdują.

"10 000 czaszek małych dzieci" zabitych podczas rzezi wołyńskiej? Co widać na zdjęciu

"10 000 czaszek małych dzieci" zabitych podczas rzezi wołyńskiej? Co widać na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

"Biurokratyczny zamordyzm w plastikowym wydaniu" - grzmiał w Sejmie poseł Konfederacji Witold Tumanowicz, twierdząc, że szwedzka fundacja wykazała wzrost liczby wyrzucanych nakrętek po tym, jak Unia Europejska nakazała przytwierdzać je do butelek. Tylko że to nieprawda.

"Unijne nakrętki". Konfederacja cytuje szwedzki raport. Oto jak zmyśla

"Unijne nakrętki". Konfederacja cytuje szwedzki raport. Oto jak zmyśla

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy polski polityk wprost podważa zbrodnie popełnione w Auschwitz-Birkenau, w sieci rozpowszechniane są grafiki AI, które mają imitować autentyczne obrazy pokazujące sceny z tego obozu zagłady. Powstają często na bazie prawdziwych, zachowanych zdjęć. "Manipulowanie takim obrazem dla rozrywki bezcześci go" - przestrzega muzeum. Apeluje o niepodawanie dalej takich postów.

Nieautentyczne obrazy o Auschwitz. Muzeum apeluje do internautów

Nieautentyczne obrazy o Auschwitz. Muzeum apeluje do internautów

Źródło:
Konkret24

Iga Świątek pokonała Amandę Anisimovą w finale Wimbledonu, przechodząc do historii tenisa. Jej zwycięstwo skomentował premier Donald Tusk, lecz nie ustrzegł się przy tym wpadki.

Tusk o Świątek: "jeszcze nikt nigdy" nie wygrał tak finału Wimbledonu. Wygrał

Tusk o Świątek: "jeszcze nikt nigdy" nie wygrał tak finału Wimbledonu. Wygrał

Źródło:
Konkret24

W gorącej dyskusji na temat migrantów "przerzucanych" przez niemiecką granicę politycy opozycji stawiają za wzór Danię i Luksemburg. Według nich te dwa kraje mają nie przyjmować żadnych migrantów z Niemiec. Sprawdziliśmy więc, jak to jest. Publikujemy najnowsze niemieckie statystyki.

Nie tylko do Polski. Do których krajów Niemcy zawracają migrantów. Mamy dane

Nie tylko do Polski. Do których krajów Niemcy zawracają migrantów. Mamy dane

Źródło:
Konkret24

Te historie poruszają. Szczególnie tych rodziców, którzy stracili dzieci, a teraz widzą zdjęcia nastolatków i czytają, że zginęli w wypadkach, lecz ich organy posłużyły do przeszczepów. Autorzy takich wpisów "błagają o udostępnienia" - a my ostrzegamy: to fake newsy.

"Odszedł z tego świata". Fałszywe zdjęcia i prawdziwe żerowanie na uczuciach

"Odszedł z tego świata". Fałszywe zdjęcia i prawdziwe żerowanie na uczuciach

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS postanowił zaalarmować o wzroście bezrobocia wśród młodych ludzi w Polsce. Choć posłużył się wiarygodnymi danymi, to przedstawił je w taki sposób, że czytelnik może wyciągać błędne wnioski. Wyjaśniamy.

Poseł PiS zrobił wykres wzrostu bezrobocia. Co policzył, a czego nie?

Poseł PiS zrobił wykres wzrostu bezrobocia. Co policzył, a czego nie?

Źródło:
Konkret24

Opozycja krytykuje rząd za wprowadzenie zakazu lotów dronami nad zachodnią granicą. Według niej ten zakaz ułatwi "przerzucanie" migrantów z Niemiec. A ponadto politycy opozycji twierdzą, że nie ma podstawy prawnej tej decyzji. Wyjaśniamy.

Zakaz dronów na zachodniej granicy. Jest, czy go nie ma

Zakaz dronów na zachodniej granicy. Jest, czy go nie ma

Źródło:
Konkret24

Posłowie Konfederacji grzmią, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski postanowił przeznaczyć 700 tysięcy złotych na postawienie na Placu Zbawiciela tęczy. Instalacja ma być symbolem społeczności LGBTQ+. Politycy - a za nimi internauci - zarzucają prezydentowi Warszawy marnowanie pieniędzy. Tylko że on nie ma z tym nic wspólnego.

"Tęcza Trzaskowskiego za 700 tysięcy"? Kto zadecydował

"Tęcza Trzaskowskiego za 700 tysięcy"? Kto zadecydował

Źródło:
Konkret24

"Grok zerwał się z łańcucha", "Grok zwariował" – przestrzegają użytkownicy platformy X należącej do Elona Muska. Rzeczywiście, chatbot oparty na sztucznej inteligencji obraża Tuska i Giertycha, a pozytywnie pisze o Braunie czy Hitlerze. O co chodzi z tym Grokiem? 

Obraża Tuska i Giertycha, chwali Brauna. Co się stało z Grokiem?

Obraża Tuska i Giertycha, chwali Brauna. Co się stało z Grokiem?

Źródło:
TVN24+

"Germanizacja w pełni" - tak internauci i niektóre media komentują rzekomą zmianę nazwy mostu Grunwaldzkiego we Wrocławiu z polskiej na niemiecką. Konserwator zabytków i urząd miasta zaprzeczają, a my tłumaczymy, skąd wziął się ten fałszywy przekaz.

"Chcą zmienić nazwę Mostu Grunwaldzkiego na niemiecką"? O co chodzi

"Chcą zmienić nazwę Mostu Grunwaldzkiego na niemiecką"? O co chodzi

Źródło:
Konkret24

Wygląda jak lokalny serwis, ale nim nie jest. Zamiast informować, strona ta szerzy antymigrancki hejt. W rzekomej trosce o bezpieczeństwo mieszkańców karmi ich strachem. Promują ją politycy, a firmuje człowiek z komitetu poparcia Karola Nawrockiego. Portal Gazeta Zielonogórska to modelowe źródło dezinformacji niemedialnej. Na czym polega to zjawisko? 

Redakcja widmo i niewidzialni migranci. Kto gra strachem w Zielonej Górze

Redakcja widmo i niewidzialni migranci. Kto gra strachem w Zielonej Górze

Źródło:
TVN24+

Prawica rozpowszechnia przekaz o tysiącach "nielegalnych imigrantów" z Afryki, czy Bliskiego Wschodu zawróconych z Niemiec do Polski. Dane - także te najnowsze - pokazują coś zupełnie innego.

Kogo Niemcy zawracają do Polski? Jedna narodowość dominuje

Kogo Niemcy zawracają do Polski? Jedna narodowość dominuje

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji grzmią w mediach społecznościowych, że "ludzie Bodnara chcieli zapewnić sobie bezkarność". Jako dowód rozsyłają rzekomy zapis, który miał się znaleźć w ustawie przygotowywanej w Ministerstwie Sprawiedliwości. Resort już się do tego odniósł, a my wyjaśniamy, co dało początek tej narracji.

"Ustawa bezkarnościowa". Skąd się wziął wirtualny paragraf 

"Ustawa bezkarnościowa". Skąd się wziął wirtualny paragraf 

Źródło:
Konkret24

Zdjęcie wykonane nocą niedaleko granicy z Niemcami przez umieszczoną w lesie fotopułapkę wywołało oburzenie w sieci. Polityczka Konfederacji uznała bowiem, że kamera pokazała niemiecki patrol po polskiej stronie granicy. Wyjaśniamy, kogo naprawdę widać na fotografii.

Czy to "niemieccy żołnierze po polskiej stronie granicy"? Mamy odpowiedź

Czy to "niemieccy żołnierze po polskiej stronie granicy"? Mamy odpowiedź

Źródło:
Konkret24

Po głośnym pożarze budynku w podwarszawskich Ząbkach w mediach społecznościowych pojawiły się teorie, że jego przyczyną były panele fotowoltaiczne. Jako potwierdzenie tej tezy publikowano nawet zdjęcia satelitarne. Straż pożarna dementuje ten przekaz.

Pożar w Ząbkach. Fotowoltaika jako "podajnik ognia"? Nie wierzcie w to

Pożar w Ząbkach. Fotowoltaika jako "podajnik ognia"? Nie wierzcie w to

Źródło:
Konkret24

"Wszyscy powinni bić na alarm", "dlaczego zbiorniki retencyjne są pełne", "nie spuszczają wody"... - takie komentarze pojawiły się w sieci po informacjach o zbliżających się ulewach. Internauci alarmują, że zbiorniki retencyjne są już zapełnione, a Wody Polskie na to nie reagują. Przedsiębiorstwo zarządzające zbiornikami odpowiada, że "tworzący alternatywne teorie" internauci nie mają racji.

Zbiorniki retencyjne "pełne po brzegi"? Internauci alarmują, Wody Polskie odpowiadają

Zbiorniki retencyjne "pełne po brzegi"? Internauci alarmują, Wody Polskie odpowiadają

Źródło:
Konkret24

Internauci dyskutują, czy na nagraniu z płonącym samochodem, które krąży w sieci, rzeczywiście płonie auto elektryczne. Sprawdzamy, więc co o całym zajściu wiadomo.

"Płonie elektryk" w Koszalinie? Co to za auto

"Płonie elektryk" w Koszalinie? Co to za auto

Źródło:
Konkret24

Kolejne państwa strefy Schengen przywracają kontrole graniczne, dlatego coraz częściej można usłyszeć głosy o "końcu" czy nawet "zabiciu Schengen". Eksperci wymieniają jednak zaskakujące powody, dla których ich zdaniem strefa nie tylko przetrwa, ale będzie się rozszerzać.

Koniec strefy Schengen? "Składanie do grobu jest przedwczesne"

Koniec strefy Schengen? "Składanie do grobu jest przedwczesne"

Źródło:
TVN24+

Internauci, ale też poseł Marek Jakubiak oburzają się na zdjęcie polskiego policjanta, który na ramieniu ma naszywkę z flagą unijną. Wyjaśniamy, co to za naszywka.

"Europejska policja"? Co oznacza naszywka na mundurze

"Europejska policja"? Co oznacza naszywka na mundurze

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji utrzymują, że polski rząd nie przedstawia prawdziwych danych o liczbie migrantów "przerzucanych" z Niemiec do Polski, podczas gdy według władz niemieckich są to "duże liczby, tysiące w skali jednego miesiąca". Publikujemy więc najnowsze statystyki otrzymane z niemieckiej policji - nie potwierdzają takich twierdzeń.

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Źródło:
Konkret24

Szef MSZ oferuje Karolowi Nawrockiemu "możliwość zbriefowania" go, jeśli chodzi o politykę zagraniczną rządu. W odpowiedzi przyszły rzecznik kancelarii prezydenta poucza, co należy do prerogatyw głowy państwa. Tak więc w nowej politycznej rzeczywistości wróci stary spór, a konstytucja się przecież nie zmieniła. Wyjaśniamy.

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

Źródło:
Konkret24