"Mapki hańby"? Przekaz PiS o "likwidacji jednostek" za PO-PSL wprowadza w błąd

Źródło:
Konkret24
Premier: chcemy umacniać obecność wojska na wschód od Wisły
Premier: chcemy umacniać obecność wojska na wschód od WisłyTVN24
wideo 2/5
Premier: chcemy umacniać obecność wojska na wschód od WisłyTVN24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości głoszą, że rządy koalicji PO-PSL były okresem "osłabiania siły Wojska Polskiego" i "systemowej likwidacji jednostek". Chwalą się, że to PiS odbudowuje potencjał polskiego wojska. Przypominamy, czego rządzący nie mówią - bo bez kontekstu historycznego i politycznego ta narracja jest manipulacją.

W sobotę 5 sierpnia premier Mateusz Morawiecki spotkał się z żołnierzami i dowódcami Batalionu Dowodzenia Marynarki Wojennej w Wejherowie. W swoim przemówieniu powtórzył jeden z głównych przedwyborczych przekazów PiS: o tym, że za rządów koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego likwidowano jednostki wojskowe, a teraz rząd Zjednoczonej Prawicy je przywraca. "To, co odziedziczyliśmy po rządach Platformy Obywatelskiej, jeśli chodzi o polską armię, polskie wojska, to były prawdziwe zgliszcza. I nie potrzeba było do tego żadnej wojny. Ponad sześćset jednostek wojskowych, jednostek operacyjnych w wojsku zlikwidowanych" - mówił premier. Zapowiedział opublikowanie "mapek hańby", na których kancelaria premiera miała pokazać "główne jednostki wojskowe, które były likwidowane". Rzeczywiście, mapki jeszcze tego samego dnia pojawiły się na oficjalnej stronie kancelarii premiera i na jej kontach w mediach społecznościowych.

Mapki nie są nowe. Pojawiły się w lutym wraz z przekazem o "629 jednostkach organizacyjnych Sił Zbrojnych RP zlikwidowanych za czasów rządów koalicji PO-PSL" w tweecie ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka. Na czterech mapach ilustrujących post pokazano owe "najważniejsze zlikwidowane jednostki", a komentarz Błaszczaka był streszczeniem narracji PiS o niszczeniu polskiej armii przez PO-PSL: "Rządy koalicji PO-PSL to okres systemowej likwidacji jednostek i osłabiania siły Wojska Polskiego. W latach 2008-15 rozformowano 629 jednostek organizacyjnych Sił Zbrojnych RP. Rząd PiS konsekwentnie odbudowuje potencjał wojska, tworząc nowe jednostki i kupując nowoczesny sprzęt".

Kwestie bezpieczeństwa i obronności należą do głównych tematów kampanii. Rządzący podnosili go już w 2022 roku po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, ale w tym roku wykorzystują go szczególnie, uderzając w PO. Tezę o "zwijaniu armii" i likwidacji jednostek powtarzali m.in. marszałek Sejmu Elżbieta Witek (6 sierpnia: "Zredukowano armię do dziewięćdziesięciu pięciu tysięcy zawodowych żołnierzy i przeniesiono jednostki na zachód, likwidując tutaj na wschodzie. Polska okazała się całkowicie bezbronna"); minister edukacji Przemysław Czarnek (5 sierpnia: "Tych jednostek wojskowych i posterunków policji za czasów naszych poprzedników zlikwidowano ponad tysiąc. My je odtwarzamy"); prezes PiS Jarosław Kaczyński (nagranie z 5 sierpnia: "Za ich czasów znikały jednostki wojskowe i posterunki policji, w sumie ponad tysiąc. Dzisiaj je odbudowujemy").

Nie tylko te cztery pokazane wyżej mapy rozpowszechniają politycy PiS. Są i inne, jak np. w tweecie ministra Błaszczaka z 4 sierpnia o jednostkach rakietowych obrony powietrznej. Wskazywanie przykładów zlikwidowanych jednostek stało się ostatnio stałym punktem wizyt polityków PiS w terenie. Tak było m.in. z jednostkami z Siedlcach, Ostródzie czy Lublinie. W przypadku niektórych są jednak kontrowersje co do tego, kto naprawdę odpowiada za decyzję o rozformowaniu czy likwidacji danej jednostki. Na przykład po tym, jak 6 sierpnia Przemysław Czarnek i szef gabinetu politycznego Jarosława Kaczyńskiego Michał Moskal na konferencji mówili o likwidacji 3. Brygady Zmechanizowanej z Lublina, "Gazeta Wyborcza" prostowała: "formalnie wojsko wyjechało z Lublina w 2008 r., czyli już za rządów koalicji PO-PSL, ale decyzje w tej sprawie podjął rząd PiS".

Nie analizujemy tu jednak historii każdej wymienianej przez polityków PiS jednostki - chodzi o całą narrację na temat tego, co się działo w polskim wojsku przed rządami Zjednoczonej Prawicy. A to ważne, gdyż bez wyjaśnienia powodów podejmowanych decyzji obecny przekaz rządu wprowadza opinię publiczną w błąd. Nie chodzi bowiem o to, że "likwidowano jednostki", tylko o przekształcanie struktur polskiej armii, na które zdecydował się polski rząd, a poparła opozycja. O decyzje podejmowane w ramach sojuszu NATO, którego członkiem jest Polska. O zmiany wymuszone likwidacją zasadniczej służby wojskowej. I wreszcie o zupełnie odmienną sytuację polityczną w Europie.

Poprosiliśmy ekspertów ds. wojskowości - w tym dwóch generałów i wiceministrów obrony narodowej - o wyjaśnienie kontekstu podejmowanych w latach 2008-2015 decyzji. Na nasze pytania odpowiedzieli: generał Stanisław Koziej - były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego i wiceminister obrony narodowej w latach 2005-2006; generał Waldemar Skrzypczak - były dowódca Wojsk Lądowych i wiceminister obrony narodowej w latach 2012-2013; doktor Michał Piekarski z Zakładu Studiów nad Bezpieczeństwem Uniwersytetu Wrocławskiego.

Do 2014 roku "koncepcja bezpieczeństwa kooperatywnego" w NATO

Eksperci podkreślają, że decyzje dotyczące polskiego wojska trzeba analizować przede wszystkim w oparciu o to, co się działo wokół Polski, jaka była sytuacja bezpieczeństwa w Europie i na świecie.

- A warunki bezpieczeństwa były zupełnie inne niż dzisiaj. Przypomnijmy: były nawet takie rozważania, że Rosja może wstąpić do NATO - mówi gen. Stanisław Koziej. - W erze pozimnowojennej, od lat 90. aż do 2014 roku, czyli ataku Rosji na wschodnią Ukrainę i Krym, w Europie dominowała koncepcja bezpieczeństwa kooperatywnego. NATO nastawiało się na kooperację, a nie na konfrontację, włącznie z kooperacją z Rosją. Wówczas NATO zajmowało się co najwyżej operacjami zewnętrznymi, na przykład w Afganistanie - dodaje.

O skupianiu się na operacjach poza Europą, np. w Afganistanie, mówi też dr Michał Piekarski. Ponadto przypomina: - W okresie, kiedy rządziła Platforma Obywatelska, postrzeganie bezpieczeństwa międzynarodowego było skoncentrowane na zagrożeniach asymetrycznych, takich jak terroryzm czy zorganizowana przestępczość.

- Obawiano się skutków konfliktów poza Europą i dlatego niemal wszystkie państwa NATO w tamtym okresie dążyły do tego, żeby budować zdolności ekspedycyjne. Zdolności do toczenia konwencjonalnej wojny z innym państwem, czyli na przykład obrona przed Rosją, były uważane za ważne, ale nie nadawano im najwyższego priorytetu - wyjaśnia dr Piekarski. - To samo działo się w Polsce, gdzie zakładaliśmy, że jeśli wojsko zostanie użyte, będą to raczej misje stabilizacyjne czy operacje takie jak w Afganistanie czy Iraku. Generalnie wśród elit zapanował konsensus, że rywalizacja mocarstw niekoniecznie będzie miała wymiar militarny, zwłaszcza jeśli chodzi o Europę - dodaje. I podkreśla:

To był okres, w którym zakładano, że Rosja będzie kłopotliwym sąsiadem, ale będzie można ułożyć z nią relację poprzez handel. I nie był to wyłącznie pomysł rządu PO-PSL, taką politykę prowadziły inne rządy.

Ponadpartyjny program rozwoju sił zbrojnych. Ustawa przyjęta w parlamencie niemal jednogłośnie

W sprawie reorganizacji polskiej armii, a tym samym jej zmniejszenia, był konsensus polityczny - na co również zwracają uwagę eksperci. - Dzisiaj mówi się tylko, że "likwidowano jednostki wojskowe", bo rzeczywiście na papierze tak to wygląda. Ale ten proces konsolidacji został ustanowiony i przyjęty na początku XXI wieku, gdy wprowadzono ustawę o programie rozwoju sił zbrojnych. Warto przypomnieć, że ta ustawa była przyjęta w parlamencie niemal jednogłośnie - wspomina gen. Stanisław Koziej. - Wszystkie siły polityczne przyjęły tę ustawę i związany z nią program modernizacji sił zbrojnych zakładający tego typu konsolidację czy likwidowanie niektórych jednostek, a tworzenie większych - dodaje. Generał zaznacza:

Jest więc wielką nieuczciwością dzisiaj PiS-u, że zrzuca odpowiedzialność za ten program na jedną siłę polityczną, samemu udając, jakby w tym nie uczestniczył. To była tak samo ich decyzja, jak wszystkich innych sił politycznych. Po prostu rządy po 2001 roku - czy SLD, czy PO - realizowały ten ponadpartyjny program transformacji sił zbrojnych tak, abyśmy byli jak najbardziej kompatybilni z NATO. 

Jeśli chodzi o dane, Polska wyszła z okresu PRL-u z armią liczącą ok. 400 tys. żołnierzy. Eksperci w rozmowie z Konkret24 wspominają, że wojsko nie tylko było za duże, ale też przygotowane do zupełnie innych typów konfliktów zbrojnych, które wraz z upadkiem Związku Radzieckiego straciły aktualność. Żeby spełnić wymogi wejścia do NATO, a potem dostosować się do jego struktur, konieczne było zmniejszenie armii i jej modernizacja.

Przełomowym dokumentem była wspomniana przez gen. Kozieja ustawa z 25 maja 2001 roku o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. Zapisano w niej, że do 2003 roku w polskiej armii będzie maksymalnie 150 tys. zawodowych żołnierzy. Za przyjęciem ustawy było 384 na 421 posłów, w tym wszyscy posłowie Sojuszu Lewicy Demokratycznej i niemal wszyscy Akcji Wyborczej Solidarność, Unii Wolności, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego czy Porozumienia Centrum - w tym Jarosław Kaczyński.

Wyniki głosowania nad ustawą o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej z 25 maja 2001Sejm.gov.pl

Przypomina to również dr Michał Piekarski. - Od lat 90. panował konsensus, że duża armia oparta na powszechnym poborze i dużej liczbie sprzętu nie jest najlepszym rozwiązaniem i każde kolejne rządy, każdy kolejny program modernizacji armii zakładał, że będziemy modernizować, unowocześniać armię, ale będzie ona coraz mniejsza - mówi ekspert. - Ten trend utrzymywały wszystkie kolejne rządy: ograniczano czas trwania służby zasadniczej, starano się odchodzić od bazowania armii na żołnierzach służby obowiązkowej. Próbowaliśmy przekształcić armię poborową w zawodową. Musieliśmy przeformować siły zbrojne ze strukturami organizacyjnymi pasującymi do PRL-u w siły zbrojne pasujące do państwa NATO - dodaje.

"Likwidacje i reorganizacje wynikały z tendencji NATO-wskich"

Zmniejszanie armii i wynikające z tego rozformowywanie jednostek było nie tylko rezultatem politycznego porozumienia, ale odpowiadało też tendencjom w całym NATO w pierwszej połowie XXI wieku. - Wszystkie kraje NATO redukowały wojska operacyjne, ponieważ zdefiniowano, że zagrożenie potencjalnym konfliktem z Rosją jest znikome. W związku z tym uznano, że utrzymanie armii jest bardzo drogie i dokonywano redukcji potencjału operacyjnego sił państw NATO. I robili to wszyscy, Polska nie była wyjątkiem - mówi gen. Waldemar Skrzypczak. Dodaje:

Te likwidacje i reorganizacje wynikały z tendencji NATO-wskich. Nie żyliśmy na wyspie oddalonej od NATO, byliśmy w sojuszu i nasi politycy wkomponowywali się w politykę odprężenia w relacjach z Rosją. Były nadzieje, że będzie pokój w Europie.

Potwierdza to dr Michał Piekarski: - To było zbieżne z tym, co się działo w tym czasie w NATO. Na przykład rozbudowaliśmy Wojska Specjalne, ponieważ w NATO panował trend rozbudowywania takich zdolności i my osiągnęliśmy ostatecznie w pewnym momencie status państwa ramowego w zakresie operacji specjalnych NATO.

Koniec poboru. Przy armii zawodowej tak wiele ośrodków szkolenia nie jest potrzebnych

Przełomem w zmniejszeniu liczebności armii (co wymusiło reorganizację niektórych jednostek) była rezygnacja z obowiązkowego poboru do wojska i przejście na armię zawodową w latach 2009-2010. Generał Koziej, od 2010 roku szef BBN, przypomina, że była to kolejna decyzja zgodna ze strategią NATO. - Wówczas we wszystkich państwach istniała koncepcja armii zawodowej, dlatego była to decyzja w pełni kompatybilna z armiami państw NATO-wskich. Chodziło o to, by nasza armia mogła współpracować z innymi. Chodziło o jakość armii, a nie jej dyslokację. Chcieliśmy, żeby jakość tych jednostek, które wydzielamy do NATO, była jak najwyższa. Dlatego uznaliśmy za priorytet jakość naszej armii, a nie infrastrukturę rozmieszczenia jednostek - tłumaczy.

Dlaczego przejście na armię zawodową musiało oznaczać likwidację niektórych jednostek, wyjaśnia gen. Skrzypczak: - Wymogi armii zawodowej spowodowały, że wiele różnych ośrodków szkolenia nie było już potrzebnych. W armii zawodowej nie trzeba mieć tyle jednostek wojskowych szkolących wojska, co w przypadku armii poborowej. Żołnierzy zawodowych wyszkoliło się raz i potem oni tylko się doskonalą, w związku z tym utrzymywanie tylu ośrodków szkolenia na potrzeby armii zawodowej było nieuzasadnione. Zostało ich tyle, ile było potrzebne. Tamte ośrodki teraz są liczone jako zlikwidowane, lecz to było naturalne, bo przy armii poborowej mieliśmy rozbudową liczbę ośrodków szkolenia, ale przy armii zawodowej zredukowaliśmy je ze względu na brak potrzeb. Ale oni (PiS - red.) o tym nie wiedzą albo udają, że nie wiedzą - komentuje.

Konsensus polityczny wokół rezygnacji z obowiązkowego poboru był nawet większy niż w przypadku wspomnianej ustawy z 2001 roku. Prawne podstawy tego procesu zawarto w nowelizacji ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej, którą 5 grudnia 2008 roku Sejm przyjął jednogłośnie. "Za" byli wszyscy głosujący posłowie PO, PiS, Lewicy, PSL, Socjaldemokracji Polskiej i Polski_XXI - w tym Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz, Beata Szydło czy Zbigniew Ziobro.

Wyniki głosowania nad nowelizacją ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej z 5 grudnia 2008 rokuSejm.gov.pl

Prezydent podpisał nowelizację ustawy 30 stycznia 2009 roku, a weszła w życie 11 lutego. Od tego momentu polska armia zaczęła się gwałtownie zmniejszać. Według danych NIK w drugim kwartale 2009 roku Siły Zbrojne RP liczyły 124 tys. żołnierzy, w następnym kwartale już 101 tys., a na koniec 2009 roku - poniżej 100 tys. Dwa lata po wejściu w życie ustawy znoszącej obowiązkowy pobór Wojsko Polskie liczyło niecałe 98 tys. osób. W tym dokumencie NIK oceniła pozytywnie, pomimo stwierdzonych nieprawidłowości, działalność Ministra Obrony Narodowej w zakresie profesjonalizacji Sił Zbrojnych RP.

Liczebność Sił Zbrojnych RP od pierwszego kwartału 2009 roku do drugiego kwartału 2011Konkret24, na podstawie danych NIK

Likwidacja, czyli: reorganizacja, łączenie niekompletnych jednostek, przeformowanie, zmiana nazwy...

Osoby znające historię przekształcania polskiej armii zwracają uwagę na używane teraz w przekazie PiS słowo "likwidacja", które jest nacechowane negatywnie. Tymczasem w wielu przypadkach likwidacja jednostki oznaczała jej reorganizację, czyli przeniesienie dowództwa lub żołnierzy do innych formacji. Rozformowywano te jednostki, które ze względu na mniejszą liczebność nie miały pełnej obsady. - W armii zawodowej nie mogło być już dwieście czy sto pięćdziesiąt tysięcy żołnierzy, tylko sto dwadzieścia tysięcy. To oznaczało, że szereg jednostek wojskowych nie był do końca zapełniony żołnierzami, bo było ich mniej niż etatów - tłumaczy gen. Koziej. - Jeżeli mamy kilka jednostek wojskowych, które są w pięćdziesięciu czy w trzydziestu procentach ukompletowane, to one i tak nie mogą funkcjonować w pełni sprawnie, bo brakuje tam na przykład dowódcy plutonu, kompanii, drużyny lub samych żołnierzy. Taka jednostka ma ogromne słabości w funkcjonowaniu i szkoleniu - wyjaśnia. I dodaje:

Żołnierze w takich jednostkach musieli pilnować koszar, być na wartach, ale się nie szkolili. W związku z tym zapadła decyzja o konsolidacji sił zbrojnych, czyli łączenia niekompletnych jednostek wojskowych w większe jednostki. To było widać na tzw. ścianie wschodniej, gdzie było dużo takich fragmentarycznych jednostek, które połączono w większą formację.

Również dr Michał Piekarski mówi, że w niekompletnych jednostkach "nie ma całego sprzętu, ludzi, bo oni zostaną powołani dopiero przy mobilizacji". - I teraz powstaje pytanie: czy jest sens utrzymywać takie zasoby, nazywając je brygadą, czy zmienić je na mniejszy batalion, ale w pełni ukompletowany i zdolny do wyjazdu za granicę? - stwierdza. Zwraca uwagę na przekłamania:

Proste porównania liczbowe na zasadzie: było pięćset jednostek, a potem było trzysta - są bardzo nieprecyzyjne. Nie uwzględniają tego, co się działo z tymi jednostkami. Czy zostały przeformowane, rozformowane czy rozformowano same dowództwo, poszczególne oddziały lub czy zostały przejęte przez inne jednostki? Dlatego w każdym przypadku, kiedy pada hasło, że jakaś jednostka wojskowa "została zlikwidowana", należy sprawdzać, co się naprawdę stało.

Ekspert z Uniwersytetu Wrocławskiego podaje przykład Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej z Gliwic. - Ten oddział został za PO rozformowany. W założeniu mamy więc ubytek potencjału Żandarmerii Wojskowej. Ale na bazie tego oddziału sformowano Jednostkę Wojskową Agat należącą do Wojsk Specjalnych, więc wzrósł potencjał Wojsk Specjalnych. Taka jakościowa analiza wymagana jest dla każdego przypadku, gdzie mamy do czynienia z rozformowaniem, przeformowaniem albo zmianą nazwy jednostki wojskowej - podkreśla.

Dlatego gen. Stanisław Koziej przekaz o "likwidowaniu jednostek wojskowych" podsumowuje następująco: - To jest patrzenie na to, co się działo dziesięć lat temu z dzisiejszej perspektywy, gdy mamy wojnę za granicą. A przecież po 2014 roku wszystko się zmieniło, łącznie z NATO. Dzisiaj łatwo krzyczeć, gdy warunki i sytuacje są zupełnie inne niż kiedyś. Nie można na tamte czasy patrzeć przez dzisiejsze okulary. Dziś każdy jest dużo mądrzejszy, jakie decyzje trzeba było wtedy podejmować. Ja mówię, że każdy mój student sztuki wojennej wygrałby bitwę pod Waterloo jako Napoleon - ale to nie znaczy, że on jest Napoleonem. Tylko że dziś mamy inną wiedzą i perspektywę. Dlatego trzeba mieć tę perspektywę historyczną.

Autorka/Autor:Michał Istel

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Czy polski rząd rozważa wprowadzenie kolejnego świadczenia - Ślub Plus? Według krążącego w sieci przekazu za samo zawarcie małżeństwa para miałaby otrzymać 40 tysięcy złotych. Miałyby też być dodatki za dzieci. Rzeczywiście, taki pomysł pojawił się w dyskusji publicznej, ale rząd nie ma z tym nic wspólnego.

Nowy projekt rządu "Ślub Plus"? Ależ tu namieszali

Nowy projekt rządu "Ślub Plus"? Ależ tu namieszali

Źródło:
Konkret24

Oburzeni internauci twierdzą, że polski rząd rzekomo sponsoruje Ukraińcom kupno mieszkań - całkowicie opłaca dla nich kredyty mieszkaniowe. W ten sposób jakoby sfinansowano już pięć tysięcy lokali. W tym przekazie jest jednak dużo manipulacji.

Rząd "sfinansował Ukraińcom kredyty na mieszkania". Niezupełnie

Rząd "sfinansował Ukraińcom kredyty na mieszkania". Niezupełnie

Źródło:
Konkret24

Czy Sąd Najwyższy w Wielkiej Brytanii uznał, że "chrześcijańskie nauczanie religii w szkołach publicznych jest niezgodne z prawem"? Takie informacje można wyczytać w sieci, lecz wyrok ten jest błędnie interpretowany, a budowana na nim narracja - manipulacją.

"Nauczanie religii chrześcijańskiej nielegalne"? Wyrok sądu na Wyspach, dyskusja w Polsce

"Nauczanie religii chrześcijańskiej nielegalne"? Wyrok sądu na Wyspach, dyskusja w Polsce

Źródło:
Konkret24

Neutralne pod względem płci – takie mają być od 24 grudnia 2025 roku wszystkie ogłoszenia o pracę. Jedni kpią, wymyślając feminatywy od męskich zawodów, inni jednak już zmieniają regulaminy wynagrodzeń. Wchodząca w życie nowelizacja Kodeksu pracy rodzi jednak więcej pytań, niż daje odpowiedzi.

"A jak będzie kobieta na stanowisku betoniarza"? Idzie zmiana, PIP straszy, wytycznych nie ma

"A jak będzie kobieta na stanowisku betoniarza"? Idzie zmiana, PIP straszy, wytycznych nie ma

Źródło:
TVN24+

Podczas gdy prezydent Karol Nawrocki wetuje kolejne ustawy i odrzuca wnioski rządu, przedstawiciele jego kancelarii i jego zwolennicy tłumaczą, że korzysta tylko ze swoich prerogatyw. Konstytucjonaliści tłumaczą, że prerogatywy prezydenta to nie są "boskie uprawnienia", a głowa państwa też podlega kontroli.

Prerogatywy prezydenta. Czy Karol Nawrocki może się zachowywać jak "Król Słońce"?

Prerogatywy prezydenta. Czy Karol Nawrocki może się zachowywać jak "Król Słońce"?

Źródło:
Konkret24

Kancelaria prezydenta Karola Nawrockiego twierdzi, że wszystkie 13 prezydenckich projektów ustaw ugrzęzło w tak zwanej sejmowej zamrażarce. Czy ma rację?

13 projektów ustaw prezydenta. Wszystkie w "sejmowej zamrażarce"? Sprawdzamy

13 projektów ustaw prezydenta. Wszystkie w "sejmowej zamrażarce"? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Oszuści działający na największych platformach społecznościowych takich jak Facebook, Instagram czy X pozostają często bezkarni. Właściciele serwisów wykazują raczej bierność w walce z nimi. Eksperci przyznają: odpowiednie mechanizmy prawne istnieją, jednak bez realnej międzynarodowej presji szans na poprawę tej sytuacji nie ma.

Raj dla oszustów. Dlaczego Big Techy zawodzą w ochronie użytkowników

Raj dla oszustów. Dlaczego Big Techy zawodzą w ochronie użytkowników

Źródło:
Konkret24

Globalny popyt na leki GLP-1 - takie jak Ozempic, Wegovy czy Mounjaro - stworzył okazję dla cyberprzestępców, którzy zarabiają teraz na desperacji osób walczących z otyłością. Kampania "cudownych kropli" niewiadomego pochodzenia, do złudzenia przypominających popularne dziś lekarstwa, objęła już kilka krajów Europy. Wszystko w niej jest fałszywe: od lekarzy po wsparcie instytucji, których wiarygodność się wykorzystuje.

"Cudowne krople" na otyłość. Epidemia oszustwa: fałszywi lekarze, klonowanie tożsamości

"Cudowne krople" na otyłość. Epidemia oszustwa: fałszywi lekarze, klonowanie tożsamości

Źródło:
TVN24+

Setki tysięcy wyświetleń i wiele komentarzy wywołuje krążące w mediach społecznościowych wideo mające pokazywać, jak "muzułmanie otaczają jarmark bożonarodzeniowy w Niemczech" i agresywnie się zachowują. Film opublikowała między innymi posłanka PiS Anita Czerwińska. I choć samo nagranie jest prawdziwe, to zbudowana na nim opowieść już nie.

Muzułmanie "otoczyli jarmark bożonarodzeniowy"? Co pokazuje film z Niemiec

Muzułmanie "otoczyli jarmark bożonarodzeniowy"? Co pokazuje film z Niemiec

Źródło:
Konkret24

Nie tylko politycy opozycji, ale i koalicji rządzącej zarzucają Włodzimierzowi Czarzastemu, że jego pomysł stosowania "weta marszałkowskiego" to "niekonstytucyjna zamrażarka". Prawnicy potwierdzają, że to może to budzić wątpliwości.

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Źródło:
Konkret24

Oburzenie internautów wywołują posty z nagraniem rzekomego zajścia w kieleckim kościele. Miał do niego wejść półnagi obcokrajowiec i grozić zebranym tam wiernym. Niektórych bulwersuje fakt, że media milczą o tym wydarzeniu. A milczą, bo to się nie zdarzyło.

Somalijczyk "groził wiernym w kościele"? Uwaga na ten film

Somalijczyk "groził wiernym w kościele"? Uwaga na ten film

Źródło:
Konkret24

"Uciszacie katolików", "komunizm wrócił" - tak reagowali internauci na doniesienia, jakoby w Toruniu policja zatrzymała mężczyznę za uczestnictwo w publicznym różańcu. Moment zatrzymania widać na publikowanym w mediach społecznościowych nagraniu. Jednak to nie modlitwa była przyczyną reakcji funkcjonariuszy.

Zatrzymany za "udział w publicznym różańcu"? Dlaczego policja tak zareagowała

Zatrzymany za "udział w publicznym różańcu"? Dlaczego policja tak zareagowała

Źródło:
Konkret24

Film przedstawiający rzekomo chińskie działo "strzelające 7 razy szybciej niż dźwięk" rozchodzi się w sieci - opublikował go na przykład poseł Konrad Berkowicz. Na uwagi, że to fake news, na razie nie zareagował. A wideo zostało wygenerowane przez AI i wpisuje się narrację chińskiej propagandy.

Chińskie działo "strzela 7 razy szybciej niż dźwięk"? To Berkowicz strzela kulą w płot

Chińskie działo "strzela 7 razy szybciej niż dźwięk"? To Berkowicz strzela kulą w płot

Źródło:
Konkret24

Większość kont wspierających ruch Donalda Trumpa działa w krajach muzułmańskich, głównie w Afryce i na Bliskim Wschodzie - taki wniosek miał wynikać z mapy krążącej w mediach społecznościowych. Tylko że widać na niej coś zupełnie innego.

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

Źródło:
Konkret24

Prezydent Francji pokazuje "odwróconą mapę Ukrainy" - drwią niektórzy polscy internauci. Podobny przekaz głosiła już rosyjska propaganda. Tymczasem Emmanuel Macron wcale nie zaliczył wpadki.

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Źródło:
Konkret24

Błękit metylenowy w sieci uchodzi za cudowny środek poprawiający pracę mózgu, zwalczający raka czy spowalniający starzenie. Sprawdzamy, co nauka o nim mówi i jakie zagrożenie niesie przyjmowanie tej substancji na własną rękę.

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

"Ciekawe, ile w tym prawdy" - zastanawiają się internauci, którzy przeczytali, że na chińskiej pustyni pod panelami słonecznymi wyrosła trawa, a do jej koszenia wykorzystuje się owce. Okazuje się, że prawdy jest całkiem sporo.

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Źródło:
Konkret24

Unia Europejska rzekomo chce wprowadzić nowe reguły i kary - tym razem wymierzone w kierowców za hamowanie silnikiem. Internauci oburzają się, ale nie mają racji. Chodzi o konkretne przypadki i to daleko od Europy. Wyjaśniamy.

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

Źródło:
Konkret24

Grok, model sztucznej inteligencji od Elona Muska przekonywał, że komory gazowe w obozach zagłady były "przeznaczone do dezynfekcji", ale po interwencji Muzeum Auschwitz-Birkenau zapewniał, że nie neguje Holokaustu. Anatomia działania modeli AI pokazuje, że należy podchodzić do nich z rezerwą.

Jak Grok neguje Holokaust i zaprzecza, że to robi. Dlaczego sztuczna inteligencja zmienia zdanie

Źródło:
Konkret24

Mimo ujawnienia, że obywatele Ukrainy odpowiedzialni za akty dywersji na kolei działali na zlecenie Rosji, to przez polską sieć przetaczają się przekazy o "ukraińskim sabotażu". Ma to dowodzić "ukraińskiej niewdzięczności". Pokazujemy, jak Rosjanie realizują ten efekt poboczny swoich działań i jak mu przeciwdziałać.

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Źródło:
Konkret24

"A kto będzie miał powyżej, zostanie rozstrzelany", "lewacki gulag" - pisali internauci w reakcji na krążący w sieci przekaz. Wzburzyły ich informacje o rzekomych surowych karach grożących za utrzymywanie zbyt wysokiej temperatury w mieszkaniach. Pomysłodawcą kar jakoby była Komisja Europejska. Skąd wzięły się te informacje i ile wspólnego mają z rzeczywistością.

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Źródło:
Konkret24

Akty dywersji w Polsce błyskawicznie stały się narzędziem propagandy w Rosji i Białorusi. Obie machiny tworzą własne przekazy wokół wydarzeń w naszym kraju, by realizować wewnętrzne cele polityczne. Sprawdziliśmy z ekspertem, jak to robią i po co.

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

Źródło:
Konkret24

W sieci krążą doniesienia o szkodliwości fluoru. Możemy się natknąć na informacje o rzekomych chorobach, które czekają po umyciu zębów, czy wypiciu wody z kranu. Ile jest w nich prawdy? Eksperci ostrzegają przed takimi uproszczeniami.

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Źródło:
Konkret24

Jeszcze zanim premier Donald Tusk zapowiedział, że "dopadnie sprawców" aktu dywersji na kolei, w mediach społecznościowych wskazywano Ukraińców jako tych "sprawców". To kolejna taka kampania dezinformacji po głośnym, medialnym wydarzeniu.

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

Źródło:
Konkret24

Ujawnienie gwałtów, demaskowanie fałszu mediów i pokazywanie przestępstw imigrantów - za takie "przestępstwa" rzekomo był skazywany brytyjski aktywista Tommy Robinson, który uczestniczył w Marszu Niepodległości. A przynajmniej tak twierdzą prawicowi politycy. Wyjaśniamy, za co naprawdę pięciokrotnie trafiał do więzienia.

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak gość Tarczyńskiego łamał prawo

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak gość Tarczyńskiego łamał prawo

Źródło:
Konkret24

Historia śmierci pacjenta we Wrocławiu wywołała w sieci duże emocje. Pojawiły się twierdzenia, że do tragedii przyczyniła się słaba znajomość języka polskiego personelu medycznego. Przekaz ten powielali internauci, media i niektórzy prawicowi politycy. Sprawdziliśmy, co naprawdę wiadomo o tym zdarzeniu. Do sprawy odniosła się prokuratura.

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Źródło:
Konkret24

Zdjęcia dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości po polsku i białorusku wywołały w sieci gorącą dyskusję. Nie zabrakło komentarzy o "ukrainizacji Polski" i zagrożeniu "rozbiorami". Tymczasem stojące od lat tablice są efektem prawa chroniącego mniejszości narodowe i etniczne.

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

Źródło:
Konkret24

Szczepienie przeciw COVID-19 rzekomo zwiększa ryzyko zachorowania na raka, co potwierdzać ma koreańskie badanie - wynika z popularnych przekazów, powielanych przez niektórych prawicowych polityków. Publikacja nie potwierdza takiego wniosku, a zastosowana metodologia budzi spore wątpliwości.

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

Źródło:
Konkret24

Policjanci za pracę 11 listopada jakoby mieli dostać dodatkowe pieniądze - dwa tysiące złotych. Rzekomo ma to być "gratyfikacja" za utrudnianie Marszu Niepodległości w Warszawie i "przechwytywanie autokarów". Wyjaśniamy, jakie pieniądze i za co dostaną policjanci.

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Wpisy o tym, że mężczyzna, który uratował spadające dziecko, został pozwany i skazany za złamanie mu ręki, mają setki tysięcy wyświetleń. Jest co najmniej kilka powodów, dla których ta historia nie może być prawdziwa.

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

Źródło:
Konkret24

Internauci bulwersują się informacjami o rzekomym skandalu w szczecińskim oddziale ZUS. Pracująca tam Ukrainka jakoby miała opóźniać wydawanie decyzji o emeryturach. Tyle że kobieta wcale nie istnieje.

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marek Gróbarczyk pisze o "końcu budowy" i "wyrzuceniu do kosza" projektu terminala kontenerowego w Świnoujściu. Tymczasem resort infrastruktury i zarząd portu tłumaczą: w miejsce starego projektu ma powstać coś znacznie większego.

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Źródło:
Konkret24

Bywa, że mają problemy z odpowiedzią na pytanie, kto jest teraz papieżem. Nie potrafią wyjaśnić, dlaczego prezydent Ukrainy nie nosi garnituru. Zaprzeczają, że astronauci NASA utknęli w kosmosie. Najpopularniejsze chatboty - coraz częściej pytane o bieżące tematy - zmyślają i wprowadzają w błąd. Nie są to ich jedyne słabości, jeśli chodzi o newsy.

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w sieci notuje nagranie "dowodzące", jakoby Wołodymyr Zełenski kupił niedawno w USA ranczo warte 79 milionów dolarów. Historia wydaje się wiarygodna: są szczegóły, nazwiska i informacja na stronie pośrednika. Jednak kluczowe elementy opowieści zostały zmyślone, a "dowody" sfabrykowane.

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Źródło:
Konkret24