"To jest handel ludźmi"; "można wybrać sobie dzieci, biorąc pod uwagę kolor skóry czy włosów" - przekonywał minister Michał Wójcik, opowiadając o "targach dzieci" w Zachodniej Europie. Wyjaśniamy, co miał na myśli, czym zajmuje się amerykańska organizacja Man Having Babies i jak wygląda surogacja w Europie.
Koleżanka z Europarlamentu usłyszała, że rząd RP twierdzi, że w Unii Europejskiej są bazarki, na których można na licytacji kupować i sprzedawać dzieci. Proszę o pomoc. Czy ktoś z Państwa ma może link do strony www i termin następnej aukcji?" - zakpił 29 listopada na Twitterze Radosław Sikorski, europoseł Platformy Obywatelskiej. "Też bym kupił z jedno do grabienia liści w ogrodzie"; "Idealnie! Płeć nie gra roli. Przelew, gotówka?"; "Aleśmy se wybrali kołtunów"; "Niepokojące fantazje mają nasi narodowi socjaliści" - odpowiadali pod wpisem europosła w równie kpiącym tonie internauci.
Post Sikorskiego był reakcją na słowa Michała Wójcika (Solidarna Polska), ministra w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W publicznych wypowiedziach mówił on bowiem o "targach dzieci" w Zachodniej Europie, na których osoby homoseksualne mają sobie "kupić dzieci". Chodzi o konferencje organizowane przez amerykańską organizację pozarządową promującą surogację dla homoseksualnych par. Rok temu konferencję tę jako "jarmark dzieci" i "handel żywym towarem" relacjonowały rosyjskie media.
"Targi, podczas których można w istocie kupić sobie dziecko"
10 listopada Michał Wójcik w rozmowie w Polskim Radiu 24 mówił m.in. o zarzutach Komisji Europejskiej wobec Polski w kwestii praworządności i propozycji powiązania przestrzegania praworządności z unijnymi dopłatami. W tym kontekście wspomniał o Belgii: "To dzieje się w kraju, którego politycy mówią, że to Polska jest krajem niepraworządnym. Odbywają się tam targi, także dla osób homoseksualnych, podczas których można wybrać sobie dzieci, biorąc pod uwagę na przykład kolor skóry czy włosów, można w istocie kupić sobie dziecko".
"To rzecz nieprawdopodobna, ale prawdziwa. To jest handel ludźmi, naruszenie praw człowieka. Powinniśmy głośno o tym krzyczeć do Komisji Europejskiej" - ocenił. Dodał, że w traktatach jest artykuł dotyczący poszanowania praw człowieka, także dzieci. "Komisja Europejska woli jednak zajmować się Polską czy innymi sprawami" - stwierdził.
"A może będą musiały się odbywać targi w Polsce, gdzie będzie można sobie wybrać dzieci"
Ten temat minister Wójcik poruszył również 16 listopada podczas konferencji prasowej. Politycy Solidarnej Polski wygłaszali wtedy swoje stanowisko w sprawie powiązania funduszy unijnych z przestrzeganiem praworządności.
"Jeżeli ten mechanizm będzie, to tak naprawdę politycy z innych krajów będą mogli zadecydować, jakie reformy będą przeprowadzone w Polsce i to by oznaczało, że będą mogli zażądać na przykład sformalizowania związków małżeńskich jednopłciowych, a może i adopcji dzieci przez takie związki małżeńskie, a może będą musiały się odbywać targi w Polsce, gdzie będzie można sobie wybrać dzieci, tak jak jest w niektórych praworządnych podobno krajach" - powiedział wtedy minister Wójcik.
Trzy dni później był gościem w programie "Rozmowa Piaseckiego" w TVN24.
"O jakich 'targach dzieci' pan mówi?" - zapytał Konrad Piasecki. "Bo jeśli pan mówi o spotkaniach, gdzie ludzie szukają i rozmawiają z osobami, które chcą być surogatkami, to to pan nazywa 'targami dzieci'?".
"Ale to przecież wynika z samej informacji, która podawana jest przez organizację, która organizuje takie eventy" - odpowiedział Wójcik. Dodał, że to jest "zawoalowana formuła, gdzie przechodzi się przez etapy i dąży się do surogacji".
Surogacja w Europie dozwolona w kilku krajach
Surogacja polega na tym, że kobieta rodzi dziecko, którego rodzicami będą inne osoby. Czasami robić to za opłatą, czasami za darmo. Surogatkami nazywa się matki zastępcze - kobiety, które przyjmują do swojej macicy zapłodnioną in vitro komórkę jajową innej kobiety, która sama nie może zajść w ciążę bądź nie mogłaby ciąży donosić.
Legalną surogację - zarówno altruistyczną, jak i odpłatną - w Unii Europejskiej można przeprowadzić w Finlandii i Czechach. Jak podał w maju tego roku portal Euractiv.pl, w większości krajów jest jednak zabroniona. Dania dopuszcza tylko surogację altruistyczną.
W Polsce - tak samo jak w Belgii czy Irlandii - nie przepisów stricte odwołujących się do surogacji. Zarówno komercyjnej, jak i altruistycznej. Od 2019 roku w polskim kodeksie karnym jest przepis, którzy karze za komercyjne adopcje.
Poza UE surogację można przeprowadzić w Wielkiej Brytanii, Rosji, na Białorusi czy na Ukrainie.
Polskie media: "targi dziecięce", "dzieci na sprzedaż"
Minister Michał Wójcik, mówiąc o "targach dzieci", odnosił się zapewne do wydarzenia o nazwie Man Having Babies 2020 Parenting Options for European Gay Men Virtual Conference 7 Expo - do wirtualnej konferencji i prezentacji ofert o możliwościach dla gejów na zostanie rodzicami. Pierwotnie miała się odbyć w Brukseli 7 i 8 listopada, ale z uwagi na epidemię COVID-19 przeniosła się do sieci.
Man Having Babies to organizacja z Nowego Yorku, która promuje surogację dla gejowskich par. Jak informuje na stronie internetowej, pomogła już ponad 500 takim parom. Podczas organizowanej przez nią konferencji uczestnicy mogą się m.in. zapoznać z ofertami klinik i agencji, które świadczą usługi surogacji.
O listopadowej konferencji informowały niektóre polskie media. "W Brukseli zaczęły się targi żywym towarem" - pisał publicysta Grzegorz Górny w felietonie na portalu wPolityce.pl. "Megaskandal! W Brukseli odbywają się 'targi dziecięce'. Wynajem macic i sprzedaż dzieci homoseksualistom" - brzmiał tytuł na stronie Prawy.pl. "Targi dla gejów. 'Handel dziećmi będzie uchodzić za prawo człowieka'" - to tytuł tekstu na portalu TVP Info. 9 listopada "Wiadomości" TVP wyemitowały materiał o brukselskiej konferencji, na pasku napisano: "Dzieci na sprzedaż dla homoseksualistów".
Rosyjskie media: "chcesz kupić dziecko?", "jarmark dzieci"
Wydarzenie w Brukseli organizowane jest co roku. W 2019 roku w podobnym tonie, jak w tym roku cytowane wyżej polskie redakcje, informowały o nim ogólnorosyjskie media.
3 października w dzienniku "Komsomolska Prawda" ukazał się artykuł pt. "'Chcesz kupić dziecko?'. W Brukseli odbył się jarmark matek zastępczych i dzieci dla par homoseksualnych". W tekście targi opisywano następująco: "Luksusowy hotel Hilton, drogo ubrani mężczyźni, błyszczące katalogi ze zdjęciami matek zastępczych do wyboru oraz kobiety gotowe do urodzenia własnych dzieci lub sprzedania już urodzonych i podpisania zrzeczenia się ich na rzecz kupującego. W tle modna muzyka, szampan, przerwa kawowa i wystąpienia najlepszych na świecie prawników, psychologów, finansistów i konsultantów w dziedzinie macierzyństwa zastępczego. Dookoła wzruszające zdjęcia szczęśliwych dzieci w ramionach dwóch uśmiechniętych mężczyzn".
"Wystawa przyciąga pary homoseksualne, które chcą kupić dziecko" – kontynuuje autorka tekstu. "Przeglądają wszystkie oferty. Ceny różnią się w zależności od 'jakości'. Dzieci mają tam swoją jakość, jak każdy produkt. Dziecko kosztuje od minimum 95 do 160 tys. dolarów" – dodaje.
5 października 2019 roku w programie "Telewizja centralna" w ogólnorosyjskim kanale NTV należącym do Gazpromu prezenterka Anna Jankina relacjonowała "wiadomości, które do niej dotarły i które ją oszołomiły", jednak nie podała ich źródła.
"Otóż w Belgii odbył się jarmark dzieci, dosłownie jarmark, ja nie przypadkowo wybrałam to słowo, ponieważ tam całkowicie legalnie można było zawrzeć umowę sprzedaży dziecka" – zaczęła Jankina. "To jarmark dla par jednopłciowych, na których mogą one znaleźć sobie surogatkę, zapłacić jej zgodnie z cennikiem i stać się szczęśliwymi rodzicami. Albo też po prostu kupić dziecko od kobiety, która chce je sprzedać" – dodała, a w tle jej słów wyświetlano nagrania z kanału YouTube organizacji Man Having Babies.
"Aż ciężko o tym mówić, ale są tam cenniki dzieci. Cena jednego dziecka waha się do 95 do 160 tysięcy dolarów. Jak widać, sprzedawcy mają jakieś kryteria jakości towaru" - mówiła Jankina.
"Kilka kilometrów od głównych budynków Unii Europejskiej handluje się żywym towarem"
Gorąca dyskusja na temat brukselskich "targów" wybuchła 8 października 2019 roku w studiu programu "Czas pokaże" na antenie rosyjskiej publicznej telewizji PK1 (Pierwyj kanał).
Jeszcze przed pokazaniem reportażu z Brukseli prowadzący Anatolij Kuziczew pytał ironicznie współprowadzącą Jekaterinę Striżeniową, która podała informację o targach, czy do wyboru "były tam dzieci niebieskookie, ciemnookie, brązowookie", po czym stwierdził, że "tutaj nie ma czasu na wyolbrzymianie, bo to jest jarmark sprzedaży dzieciątek. I żeby było jeszcze pikantniej, sprzedaży dzieciątek parom jednopłciowym".
W wyemitowanym następnie materiale autor podkreśla, że "kilka kilometrów od głównych budynków Unii Europejskiej, choć ciężko w to uwierzyć, już czwarty rok z rzędu handluje się żywym towarem". Dalej tłumaczy, jak ma wyglądać ten proces: "zjeżdżają się tam matki gotowe sprzedać swoje dzieci i homoseksualne pary, które chcą kupić dziecko. Można je kupić jak zwykły towar z katalogu, ceny wahają się od 95 do 160 tys. dolarów. (…) Jeśli żadne z dzieci się nie spodoba, można złożyć zamówienie i dogadać się z surogatką".
Zaproszony do studia rosyjsko-izraleski socjolog Alek Epsztajn próbował przekonać prowadzących i publiczność, że "tam nie ma jarmarku sprzedaży dzieci". Współprowadząca program przerwała mu, mówiąc: "Wy przychodzicie na jarmark i wybieracie, czy chcecie brązowookie dziecko czy niebieskookie dziecko, taki kolor skóry czy inny, a jeśli wam się nie podoba, to składacie zamówienie u surogatki". "Tam nic takiego się nie dzieje. To wygląda inaczej. Tam daje się możliwość spotkania ludzi, którzy chcą mieć dzieci z ich potencjalnymi matkami i dogadania szczegółów takiego porodu" – próbował tłumaczyć Epsztajn. Ale prowadzący przekonywali widzów do swojej wersji.
Man Having Babies. Promocja surogacji
Amerykańska organizacja non-profit Man Having Babies powstała w czerwcu 2012 roku. Jak informuje, jej misją jest: zapewnienie edukacji oraz praktycznych informacji, pomoc gejom w zostaniu biologicznymi rodzicami; promowanie dostępności surogacji oraz usług z nią związanych poprzez pomoc finansową oraz zachęcanie do przejrzystości oraz informacji zwrotnych od klientów; promowanie surogacji, która będzie minimalizować ryzyko, a maksymalizować korzyści dla wszystkich stron zarówno w krótkim, jak i długim okresie; podnoszenie świadomości na temat potencjalnych korzyści i znaczących relacji, jakie może przynieść surogacja.
Według przedstawionej na stronie organizacji agendy na listopadowej konferencji rozmawiano właśnie o surogacji. Omawiano kwestie techniczne z tym związane, medyczne oraz zagadnienia finansowe, była seria pytań i odpowiedzi, była także możliwość prywatnych konsultacji online.
MHB podobne wydarzenia jak w Brukseli organizuje w miastach na całym świecie: w San Francisco, Tajpej, Midwest, Nowym Jorku, Tel Avivie czy na Florydzie. Na YouTube można zobaczyć, jak wyglądało wydarzenie w Brukseli w 2019 roku. Na sześciominutowym filmie widać zebranych w hali mężczyzn, moment rejestracji uczestników (część z nich ma dzieci). Mężczyźni słuchają prelegentów, (kobiet i mężczyzn), rozmawiają między sobą, widać stoiska klinik i ich przedstawicieli rozmawiających z chętnymi, są rozmowy z matkami zastępczymi.
W ostatnim opublikowanym na swojej stronie sprawozdaniu finansowym, za 2018 rok, MHB podaje, że miała niemal milion dolarów zysku. Niemal tyle samo wydała.
"Bycie gejem nie oznacza niemożności założenia rodziny i posiadania dzieci"
Oprócz wspomnianych już relacji rosyjskich nie znaleźliśmy w internecie wielu informacji o działalności organizacji Man Having Babies. Na początku 2019 roku portal niemieckiej telewizji Deutsche Welle za depeszą Reutera informował o nadchodzącej wówczas pierwszej azjatyckiej takiej konferencji w Tajpej na Tajwanie.
Cytował wypowiedź Rona Poole'a-Dayana, założyciela i dyrektora wykonawczego MHB. "W ciągu ostatnich trzech lat obserwujemy szybko rosnące zapotrzebowanie ze strony Azji, w większości z Chin. Przybywają do Stanów Zjednoczonych w celu adopcji dzieci" - powiedział i dodał, że "ludzie zaczynają zdawać sobie sprawę, że bycie gejem nie oznacza niemożności posiadania doskonałego życia, w tym na przykład założenia rodziny i posiadania dzieci".
Dziennikarze niemieckiej stacji zwrócili uwagę, że "kwestia adopcji dzieci przez pary gejów lub lesbijek jest problemem nie tylko w krajach rozwijających się, ale również nie jest jeszcze w pełni dozwolona w niektórych krajach Europy. W Stanach Zjednoczonych każdy stan ma swoje przepisy".
We wrześniu 2016 roku belgijska telewizja RTL Info relacjonowała spotkania organizowane w Brukseli przez Man Having Babies. "Nie zdecydowałam się być matką zastępczą za pieniądze. Zrobiłam to, by pomóc rodzinie. Ale to prawda, że rekompensata finansowa to docenianie procesu, przez który przechodzimy, by urodzić dziecko dla kogoś innego" - mówiła w materiale kobieta. Wypowiadali się w nim także przeciwnicy surogacji. "Spełnienie pragnienia posiadania dziecka poprzez wykorzystanie ciała kobiety jest krokiem wstecz w zakresie praw kobiet" – mówiła Isabella Lenarduzzi, założycielka stowarzyszenia Jump zajmującego się równouprawnieniem w pracy.
Lokalne media o brukselskiej konferencji: "mieszane reakcje"
Na konferencje MHB w Brukseli zwracały uwagę lokalne media. Portal gazety "Flanders Today" informował na początku listopada tego roku, że wydarzenie wzbudza "mieszane reakcje". Pisał o stanowisku flamandzkiej agencji ds. dzieci i rodziny domagającej się, by pilnie uregulować prawnie macierzyństwo zastępcze w Belgii, by chronić interesy wszystkich stron.
W artykule zwrócono uwagę na podział wśród organizacji wspierających osoby LGBT+. Żadna taka belgijska organizacja nie wzięła w konferencji udziału. Flandryjska organizacja Cavaria otrzymała zaproszenie na wydarzenie, ale z niego nie skorzystała. Portal cytuje Jeroena Borghsa, jej rzecznika, który mówi, że wolą "trzymać się z daleka". "Uważamy, że jest to zbyt komercyjne. Trzeba przyznać, że nasi członkowie są w tej sprawie podzieleni. Niektórzy uważają, że macierzyństwo zastępcze jest wyzyskiem kobiety. Inni z kolei uważają to za jedyną szansę na posiadanie własnego dziecka. Jako organizacja nie byliśmy w stanie uzgodnić stanowiska" - powiedział "Flanders Today" rzecznik Cavarii.
Z kolei portal RTBF, belgijskiego nadawcy radiowo-telewizyjnego, pisał w 2016 roku, że "dość komercyjny aspekt tego wydarzenia jest mocno krytykowany, ale jego zachowanie ma tę zaletę, że wysuwa na pierwszy plan surogację, praktykowaną od lat w Belgii bez żadnych ram prawnych".
"The Bulletin" w 2016 roku przytaczał opinię poseł Catherine Fonck, deputowanej do belgijskiej Izby Reprezentantów z chadeckiej partii Centrum Demokratyczno-Humanistyczne, która określiła wydarzenie organizowane przez MHB jako "zakupy". Podkreśliła, że "organizowanie tych targów w Belgii jest niedopuszczalne". Wezwała belgijskiego ministra sprawiedliwości do przerwania konferencji. Jednak Koena Geensa odpowiedział wówczas, że nie widzi podstawy prawnej. Dodał, że wcale nie byłby przeciwny, by w parlamencie powstała inicjatywa, która zajęłaby się kwestią macierzyńska zastępczego.
Surogacja komercyjna w szarej strefie
Jak zwracał uwagę jesienią 2019 roku portal magazynu "The Brussels Times", wydarzeniu organizowanemu wówczas w Brukseli już po raz piąty towarzyszyły protesty. Tekst informował, że w Belgii surogacja komercyjna znajduje się w szarej strefie z uwagi na brak odpowiednich uregulowań prawnych, choć wszystkie partie w kraju są jej przeciwne. Protestujący przed budynkiem, gdzie się odbywała konferencja, domagali się zakazu promocji surogacji komercyjnej w Belgii. Protestowali również rok wcześniej.
"Jesteśmy całkowicie przeciwko komercyjnej surogacji. Dziecko to nie jest produkt, który można kupić. Smutne jest to, że niektóre organizacje korzystają z braku jednoznacznego zakazu, jaki powinien znaleźć się w belgijskim prawie. Trzymają pełnych nadziei rodziców z dala od właściwych organizacji" - mówiła wówczas dziennikarzom Shanti Van Genechten, założycielka organizacji non-profit Kinderwens zajmującej się opieką psychologiczną i pomocą osobom, które chcą zostać rodzicami.
Portal informował, że według belgijskiego prawa kobieta, która urodzi dziecko, jest jego matką, a adopcji można dokonać po dwóch miesiącach od porodu. Jak zauważyli dziennikarze, może się więc zdarzyć, że kobieta zrezygnuje lub zrezygnują przyszli rodzice, np. gdy okaże się, że dziecko jest niepełnosprawne. Z drugiej strony, w Belgi wszystkie surogatki i przyszli rodzice są porządnie sprawdzani - czytamy w tekście.
"Ludzie, którzy desperacko chcą mieć dzieci, nie mają złych intencji" - oceniała Van Genechten. Jej zdaniem osoby z niespełnionym pragnieniem dziecka są często bliskie rozpaczy i chętne do spróbowania wszystkiego. "To bardzo ważne, żeby wspierać zarówno rodziców jak i dzieci. Nie powinno się to kończyć w momencie, gdy dziecko już trafi do nowych rodziców" - podkreślała.
"The Brussels Times" podał za International Surogacy Center, że skorzystanie z usług surogatki w Europie to koszt od 80 tys. do 150 tys. euro. Cena obejmuje wsparcie oraz prowadzenie zarówno kobiet surogatek, jak i przyszłych rodziców.
Autor: Jan Kunert, Michał Istel / Źródło: Konkret24; Zdjęcie: Marcin Obara/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock