PKN Orlen opublikował na swojej stronie tekst "Fakty i mity o cenach paliw", w którym przedstawił publicznie wygłaszane opinie na jego temat jako nieprawdziwe. Lecz nie wszystkie można za takie uznać. Eksperci tłumaczą dlaczego.
Rosnące zyski PKN Orlen i jednocześnie wysokie ceny paliw na stacjach stały się od kilku tygodni tematem dyskusji polityków i komentatorów. Niektórzy sugerują, że koncern wykorzystuje sytuację i nadmiarowo się bogaci. Poseł Konfederacji Artur Dziambor 7 sierpnia w programie "Kawa na ławę" w TVN 24 mówił do europosłanki PiS Anny Zalewskiej: "Podejrzewam, że za chwilę usłyszę o rekordowych zyskach Orlenu w tym roku. Będzie rekord wszechczasów. I ten rekord wszechczasów to będzie coś, co będziecie odtrąbiali na wszystkie możliwe sposoby: że budujecie potęgę polskiej gospodarki przez to, że Orlen zyskał najwięcej w historii. Ale co to będzie dokładnie oznaczało? To będzie oznaczało, że żeście zdarli z kieszeni Polaków najwięcej pieniędzy, ponieważ muszą na ten Orlen jeździć i muszą z tego paliwa korzystać".
Podobnych wypowiedzi ze strony opozycji padało więcej w ostatnich tygodniach. "Ceny paliw na światowych giełdach zeszły do poziomu sprzed agresji Rosji na Ukrainę. Tymczasem Orlen, państwowa spółka, notuje rekordowe zyski, drenując kieszenie polskich kierowców" - mówił 5 sierpnia w Sejmie Borys Budka, przewodniczący klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. "Ludzie zmagają się z drożyzną, a Orlen na nich żeruje, wykorzystując trudną sytuację. Tylko w I kwartale zwiększyli zysk kosztem ludzi o 1 mld zł!" - pisał w lipcu na Twitterze poseł Lewicy Tomasz Trela. Prawie trzymiliardowy zysk koncernu w pierwszym kwartale tego roku komentował z kolei w czerwcu na Twitterze historyk prof. Stanisław Żerko: "Orlen nas nieźle łupi, skoro taki zysk w czasach, gdy wielu kierowców nie stać na tankowanie...".
W reakcji na takie komentarze PKN Orlen opublikował w czerwcu na swojej stronie tekst "Fakty i mity o cenach paliw". Przedstawił w tym materiale 12 tez dotyczących cen paliw i Orlenu, które - zdaniem władz koncernu - są nieprawdziwe i uderzają w jego wizerunek. Dlatego określił je "mitami", próbując je obalić krótkimi wyjaśnieniami.
Jak sprawdziliśmy po konsultacji z ekspertami, nie wszystkie te tezy - powtarzane w przestrzeni publicznej - są jednak nieprawdziwe, jak utrzymuje koncern.
Tezy trudne do zweryfikowania lub rzeczywiście nieprawdziwe
Wśród wspomnianych 12 twierdzeń podanych jako nieprawdziwe jest oczywista nieprawda: że "wojna w Ukrainie nie ma wpływu na ceny paliw w Polsce". Ale są też tezy niemożliwe teraz do zweryfikowania ze względu na ogólnikowy charakter i brak publicznego dostępu do danych, którymi dysponuje wyłącznie PKN Orlen ("Orlen miał w ostatnich latach ponadnormatywne zyski"; "Orlen marnuje wypracowane zyski"). Dwa inne twierdzenia wyjaśniali już wcześniej eksperci. I tak:
"Modelowa marża rafineryjna pokazuje wielkość zarobku koncernu" - dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z portalu E-petrol.pl, tłumaczył 11 lipca w analizie dla portalu Innpoland.pl, dlaczego taka marża rzeczywiście nie odzwierciedla zarobków firmy. Wyjaśniał, że wbrew powszechnemu rozumieniu słowa "marża" modelowa marża rafineryjna wcale nie jest jednoznaczna z zyskami koncernu, ponieważ "jest pewną 'teoretyczną' konstrukcją, która wskazuje, ile właściwie z przerobu ropy mogą zarobić obiekty rafineryjne, biorąc pod uwagę aktualne ceny paliw gotowych na rynkach międzynarodowych". "Natomiast jest to wskaźnik nieco oderwany od wielu rynkowych detali, np. nie uwzględnia cen gazu, energii, biokomponentów" - tłumaczył ekspert.
"Ceny na stacjach muszą wzrastać proporcjonalnie do cen ropy" - to, że tak nie jest, dr Jakub Bogucki wyjaśniał w rozmowie z Konkret24 w 2019 roku, gdy analizowaliśmy zmiany cen między 2011 a 2019 rokiem. Przypomnijmy, jak to tłumaczył: "Ropa Brent nie jest tym samym co paliwo na rynku, najpierw międzynarodowym, potem polskim. Zmiany dotyczące cen surowca to zaledwie 50 procent ceny paliwa jako takiego, więc nie da się przełożyć bezpośrednio cen ropy i paliw na stacjach w Polsce". Redaktor naczelny e-petrol.pl Grzegorz Maziak w odpowiedzi na pytanie Konkret24 dotyczące tej tezy - podanej teraz na stronie PKN Orlen - zauważa natomiast, że "w ostatnich miesiącach widać oderwanie od bezpośredniej korelacji pomiędzy notowaniami surowca i paliw gotowych, co wynika m.in. z ograniczonych mocy rafineryjnych na świecie".
Tezy, które wymagają uzupełnienia
Przyjrzyjmy się jednak trzem twierdzeniom, które PKN Orlen określił "mitami", lecz które wymagają doprecyzowania.
"Orlen decyduje o cenach paliw w Polsce"
PKN Orlen, twierdząc, że to nieprawda, wyjaśnia: "Ceny hurtowe paliw w Polsce i w całej Europie ustalane są przede wszystkim w oparciu o notowania gotowych produktów paliwowych czyli benzyny i diesla na europejskich giełdach. O notowaniach tych nie decydują poszczególne koncerny paliwowe, a czynniki rynkowe, czyli relacja pomiędzy podażą a popytem". Czyli koncern przekonuje, że na cenę paliw na stacjach nie wpływa jego strategia biznesowa, a wyłącznie sytuacja na rynku.
Nie zgadza się z tym Grzegorz Maziak, redaktor naczelny e-petrol.pl. "Prawdą jest, że hurtowe ceny paliw w Polsce są ustalane przede wszystkim w oparciu o notowania paliw gotowych na giełdach, z uwzględnieniem bieżących kursów walutowych. Nie jest jednak tak, że jest to bezpośrednie powiązanie" - tłumaczył w analizie dla portalu Money.pl na początku lipca. "Odchylenie hurtowych cen na krajowym rynku różni się okresowo od notowań europejskich, a ta różnica, określana jako premia lądowa, jest elementem polityki cenowej koncernu" - wyjaśniał. W odpowiedzi na pytanie Konkret24 potwierdził, że ta opinia jest nadal aktualna.
Dawid Czopek, dyrektor zarządzający Funduszu Inwestycyjnego Polaris i ekspert rynku paliwowego, dodaje: "Z dostępnych obliczeń wynika, że w ostatnim czasie premia lądowa rośnie na naszym rynku". Jednocześnie zaznacza: "Jeżeli chodzi o ceny na polskim rynku oczyszczone o wpływ podatków, to jesteśmy w okolicach średniej europejskiej".
"Ceny paliw w Polsce rosły najszybciej w Europie"
Przecząc tej tezie, Orlen wyjaśnia: "Po pierwsze, przed wojną ceny paliw różniły się znacząco w Europie, a paliwa w Polsce należały do najtańszych, w związku z tym wyższy wzrost procentowy był liczony od niższej ceny wyjściowej. Po drugie, poszczególne rynki w Europie były w różnym stopniu zależne od importu, którego koszty logistyczne obecnie szczególnie drastycznie wzrosły dla krajów położonych na wschodzie Europy, które muszą transportować gotowe paliwa na dalsze odległości".
Ta kwestia budzi jednak kontrowersje od dłuższego czasu. W połowie czerwca posłowie Platformy Obywatelskiej publikowali mapy z procentowymi wzrostami cen paliw w Polsce i innych krajach Unii Europejskiej. Według tych danych ceny najszybciej rosły w Polsce. Na te zarzuty odpowiadało Biuro Prasowe Orlenu, informując: "Opublikowana przez posłów KO mapa zawiera nieprawdziwe dane, wprowadzające opinię publiczną w błąd". Załączało własną mapę, również "opartą o źródła Komisji Europejskiej", na której wzrost cen w Polsce nie był już najwyższy.
Wyjaśnialiśmy to w Konkret24: różnica wynikała z różnych przedziałów czasowych przyjętych przez PO i Orlen. Politycy opozycji jako punkt wyjściowy brali cenę z 7 lutego, podczas gdy koncern - z 31 stycznia. Różnica była duża, bo między tymi datami - 1 lutego - w Polsce wprowadzono obniżkę stawki podatku VAT na paliwa z 23 do 8 proc., a więc paliwa na stacjach staniały, co wykorzystał Orlen w swojej prezentacji.
Jeśli wziąć pod uwagę okres od 7 lutego do 6 czerwca (kiedy to Orlen opublikował swoje "Fakty i mity o cenach paliw"), cena benzyny Pb 95 wzrosła w Polsce o 50,1 proc. - i był to najwyższy wzrost w krajach Unii Europejskiej. Jeśli natomiast za początek przyjąć 31 stycznia, od tego czasu benzyna zdrożała o 34,8 proc. i był to czwarty najwyższy wzrost w UE: po Austrii (38,2 proc.), Litwie (37,8 proc.) i Danii (37 proc.).
Komentując wyliczenia dla Konkret24, ekonomista Rafał Mundry z Uniwersytetu Wrocławskiego wyjaśniał, że "jeżeli analizujemy dane dotyczące cen i wybieramy jakiś dzień jako punkt odniesienia, to musimy ten wybór uzasadnić", a w ekonomii analizuje się dane w równych przedziałach czasowych, jak miesiąc, kwartał, rok, by uniknąć wpływu sezonowości lub innych czynników. Jego zdaniem jednak "skoro stawka VAT jest wciąż obniżona, to powinniśmy porównywać ceny według jednej, aktualnej stawki VAT. Jest to bardziej rzetelne". Według niego wzrost cen powinno się liczyć od raportu KE z 7 lutego, ponieważ wtedy stawka VAT na paliwa była taka jak obecnie (8 procent).
Jeśli więc porównać wzrosty cen w krajach UE między 7 lutego a 8 sierpnia (najnowszy raport KE), w Polsce cena benzyny 95-oktanowej wzrosła o 33,1 proc. Jest to drugi najwyższy wzrost wśród państw członkowskich UE po Austrii (35,2 proc.).
"Orlen jest monopolistą na rynku polskim"
Koncern tłumaczy, że "polski rynek paliw jest otwarty", a "według POPiHN (Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego - red.) w pierwszym kwartale 2022 roku 41 proc. gotowych paliw (benzyna, diesel, lpg) pochodziło z importu i w dużej mierze był to import z Rosji". "Import paliw w ramach UE może przebiegać swobodnie, bez barier celnych. W Polsce funkcjonują 44 podmioty uprawnione do takiej działalności, na podstawie koncesji prezesa URE (Urzędu Regulacji Energetyki)" - pisze Orlen.
Eksperci jednak różnie podchodzą do tego zagadnienia. Grzegorz Maziak z e-petrol.pl potwierdza punkt widzenia koncernu w odpowiedzi na pytanie Konkret24: "W I kwartale tego roku importowaliśmy co czwarty litr benzyny i co trzeci litr oleju napędowego, a import paliw był realizowany przez koncerny krajowe i podmioty niezależne". Jednak Dawid Czopek zwraca uwagę na inną kwestię: "Orlen nie jest monopolistą w rozumieniu definicji mówiącej, że jest jedynym podmiotem, który działa na rynku. Ale jego udział w rynku w Polsce sięga ok. 50 procent, a w poprzednich okresach przekraczał". Na przykład udział PKN Orlen w polskim rynku paliw łącznie w 2021 roku wyniósł 49,8 proc., ale w rynku benzyny - już 63 proc.
"Oznacza to, że mamy do czynienia z rynkiem silnie skoncentrowanym, z dominującą pozycją jednego gracza" - komentuje Grzegorz Czopek. Dodaje, że są na to nawet mierzalne wskaźniki, takie jak wskaźnik koncentracji rynku Herfindahla-Hirschmana. "W USA rynek skoncentrowany to ten, gdzie suma kwadratów udziałów wszystkich graczy wynosi mniej niż 1800 - w Polsce dla samego Orlenu wynosi 2500 (udział w rynku: 502 = 2500)" - wylicza.
Teza-wytrych, bo nie tego dotyczą zarzuty wobec Orlenu
Chodzi o twierdzenie: "Ceny paliw muszą być ściśle skorelowane z siłą nabywczą w danym kraju", które PKN Orlen podaje jako "mit". Koncern tłumaczy: "Rynek paliw jest rynkiem regionalnym, na którym towar może się swobodnie przemieszczać do innych krajów, niezależnie od siły nabywczej w danym kraju. Główne składniki cen paliw, czyli ropa naftowa, energia elektryczna i gaz, są cenami rynkowymi i są na zbliżonym poziomie dla wszystkich producentów w regionie, niezależnie od poziomu średnich zarobków w danym kraju".
I tu ma rację - z tym że zarzuty wobec Orlenu dotyczyły sposobu prezentowania przez niego cen paliw. Przedstawiciele koncernu, w tym prezes Daniel Obajtek, stale podkreślają, że ceny paliw w Polsce są jednymi z najniższych w Europie, odnosząc się jedynie do samych cen detalicznych na stacjach. Tylko, że nie można tych cen analizować w oderwaniu od siły nabywczej pieniądza i średniej pensji w danym kraju - bo właśnie takie porównanie pokazuje, czy benzyna dla konsumentów w danym kraju jest tania, czy droga. Pozwala policzyć, ile litrów benzyny może kupić za swoje średnie zarobki obywatel Polski, a ile np. mieszkaniec Niemiec czy Austrii. I wtedy widać, że choć benzyna w Polsce jest tańsza niż np. w Niemczech, to jednak za średnią pensję Niemiec może jej kupić więcej niż Polak, a to jest ważne z punktu widzenia konsumenta.
Na przykład, jak policzył w lutym tego roku portal Demagog.org, Polak za średnie wynagrodzenie netto mógł kupić wtedy 832 litry benzyny, która kosztowała wówczas 5,19 zł za litr. Dawało to Polsce 17. miejsce na 29 państw analizowanych przez portal e-petrol.pl. Najwięcej litrów benzyny za średnią pensję mógł wtedy kupić Szwajcar (3261 litrów), a najmniej - Turek (213 litrów).
Z kolei nowsze wyliczenia analityków z portalu Picodi.com z 13 lipca pokazują, że od lutego sytuacja Polaków jeszcze się pogorszyła. W "Indeksie benzyny 2022" czytamy, że za swoją średnią pensję netto Polak może obecnie kupić 598 litrów benzyny po cenie 7,84 zł za litr. To plasuje Polskę na 25. miejscu na 43 przeanalizowane państwa: za Estonią (599 litrów), a przed Białorusią (558 litrów).
Dawid Czopek z Funduszu Inwestycyjnego Polaris tak podsumowuje tezy koncernu: "Te fakty i mity Orlenu to są generalnie takie półprawdy, historie na zasadzie: dużo w tym prawdy, ale... Brakuje mi w tych mitach odniesienia się do własnych wyników".
5 sierpnia Grupa Orlen poinformowała, że w drugim kwartale 2022 roku skorygowana EBITDA LIFO (zysk przed odsetkami, opodatkowaniem i amortyzacją, ale z wyceną zapasów) wyniosła 8,2 mld zł. Grupa Orlen zanotowała 58 mld zł przychodów i 3,7 mld zł zysku netto.
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24, zdjęcie: Shutterstock
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock