Trendy w dezinformacji 2022 roku. Nowe fronty wojny

Źródło:
Konkret24
Jan Kunert z Konkret24 o walce z dezinformacją i fake newsami podczas wojny w Ukrainie
Jan Kunert z Konkret24 o walce z dezinformacją i fake newsami podczas wojny w Ukrainietvn24
wideo 2/4
Jan Kunert z Konkret24 o walce z dezinformacją i fake newsami podczas wojny w Ukrainietvn24

Choć kremlowska machina propagandowa była od dawna już rozkręcona, inwazja na Ukrainę dodała jej paliwa i otworzyła nowe fronty w wojnie informacyjnej. W 2022 roku obserwowaliśmy więc wysyp polskojęzycznych kanałów na Telegramie, przemianę antyszczepionkowców w prorosyjskich propagandzistów czy generowanie nowego "wroga", którym stał się ukraiński uchodźca. Niestety, udział w tej rozgrywce po stronie Kremla brali też polscy politycy.

Blisko 15 tys. przekazów prokremlowskiej dezinformacji zebrał i zweryfikował od 2015 roku unijny zespół East StratCom Task Force, który swoje materiały publikuje na portalu EUvsDisinfo. Ponad 1 tys. zweryfikowanych przekazów dotyczyło Polski - ponad 140 ukazało się w internecie w 2022 roku. A to jedynie kropla w morzu tego, co rzeczywiście można było znaleźć w sieci po tym, jak 24 lutego Rosja napadła na Ukrainę. Po dwóch latach dominacji tematów związanych z pandemią i szczepionkami na COVID-19 przestrzeń internetową - jeśli chodzi o przekazy fałszywe i dezinformacyjne - zagarnęły bowiem tematy związane z Ukrainą i państwami, które wsparły ją w wojnie z Rosją. To były główne cele prokremlowskich przekazów, które dotyczyły zarówno polityki i geopolityki, jak też socjologii czy psychologii.

W dezinformacyjnej wojnie Rosja otwierała coraz to nowe fronty. Wiele narracji powtarzało się z poprzednich lat; niektóre zmodyfikowano - np. zamiast migrantów z granicy polsko-białoruskiej "bohaterami" przekazów stali się uchodźcy wojenni z Ukrainy, a nasilone w 2021 roku lobbowanie polskiego segmentu platformy Telegram skutkowało w 2022 roku uczynieniem z niej jednego z istotnych kanałów komunikacji z polskimi internautami.

Prezentujemy nowe zjawiska i trendy w dezinformacji, które można było zaobserwować w 2022 roku w przestrzeni publicznej.

Konta wcześniej antyszczepionkowe sieją propagandę Kremla

Już w pierwszych tygodniach rosyjskiej agresji na Ukrainę uważni obserwatorzy internetu zauważyli, że na kontach w mediach społecznościowych znanych wcześniej z publikowania treści antypandemicznych czy antyszczepionkowych zaczęły się pojawiać przekazy powielające prokremlowską narrację o wojnie w Ukrainie. W Konkret24 już na początku kwietnia 2022 opublikowaliśmy wyniki naszej analizy kont na Twitterze, które kilka tygodni wcześniej robiły zasięgi dzięki antyszczepionkowym treściom, a po 24 lutego czyniły to samo dzięki antyukraińskiej i prorosyjskiej narracji wojennej.

Przykładowy blog, w którym pojawił się innych rodzaj treści po 24 lutego 2022 roku Legaartis.pl

Ta wręcz automatyczna zmiana tematyki postów na wielu profilach była analizowana przez różne ośrodki. Potwierdził ją m.in. Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowych (IBiMS). Z jego danych wynikało, że aż 9 na 10 kont w mediach społecznościowych, które 21–22 lutego uaktywniły się w prorosyjskiej propagandzie na temat Ukrainy, wcześniej szerzyło treści antyszczepionkowe. Michał Fedorowicz, prezes instytutu, tłumaczył w "Rzeczpospolitej": "W przestrzeni mediów społecznościowych i szerzej polskiego internetu identyfikowaliśmy trzy grupy, których część członków otwarcie wspiera działania rosyjskie na terytorium Ukrainy. Te grupy wcześniej bardzo aktywnie siały dezinformację na temat polskich firm, polskich produktów, stosunków Federacji Rosyjskiej z polskim rządem, a przede wszystkim skuteczności szczepień i rozmiarów pandemii. Popierały też działania reżimu Łukaszenki w stosunku do białoruskiej opozycji. Dziś w sposób naturalny przeszły więc do dezinformowania społeczeństwa na temat konfliktu za wschodnią granicą i siania paniki".

Analizę o przemianie tematycznej kont opublikowały również tygodnik "Polityka" oraz portale OKO.press i Frontstory.pl. Ten ostatni serwis zwracał uwagę, że od początku wojny profile te szerzyły "treści zniechęcające do pomocy uchodźcom, najczęściej w formie niepotwierdzonych anegdot i amatorskich relacji". Niektóre z tych przekazów publikowano na profilach związanych z Konfederacją czy na koncie posła Grzegorza Brauna. Wśród kont aktywnych w takiej działalności Frontstory.pl wymieniał np. fejsbukowy profil Rebel24, konto Narodowy Lublin czy telegramową grupę Strażnicy Wolności.

Uderzanie w relacje polsko-ukraińskie, próby antagonizowania obu państw

Od początku rosyjskiej inwazji w Ukrainie społeczność międzynarodowa - w tym silnie Polska - wspiera ją w walce z agresorem. Dlatego rosyjska propaganda wymierzona jest szczególnie w relacje Polski z Ukrainą. W tej dezinformacji wykorzystuje się niełatwe rozdziały w historii obu krajów w nadziei na wywołanie kryzysu dyplomatycznego, poróżnienie państw i podważenie wzajemnego zaufania.

Przykładami dezinformacyjnych przekazów uderzających w relacje Kijów-Warszawa były m.in. rozpowszechniane w sieci fałszywe pismo o rzekomym referendum na temat włączeniu obwodu lwowskiego do Polski; narracja o włączeniu obwodów ukraińskich do Polski; rzekomy "projekt ustawy o stowarzyszeniu Polski i Obwodu Lwowskiego". Te przekazy grają na sentymentach Polaków, bo odwołują się do okresu, gdy Lwów znajdował się w granicach Polski.

FAŁSZ
Wpis z fałszywymi kartami do głosowania w rzekomo planowanym referendumTwitter

Kolejną grupą były fałszywe przekazy o planach zajęcia przez Polskę zachodniej części Ukrainy. W grudniu pojawiła się w polskich mediach społecznościowych informacja, jakoby 4 maja Polska miała zbrojnie napaść Zachodnią Ukrainę. "Kaczyński już wybrał datę do rozpoczęcia 'Marszu wyzwoleńczego' na Kijów: 4 maja"; "Podobno 4 maja 2023 Polska ma przyłączyć Lwów i resztę tychże okolic. Tylko po co?" - pisali internauci na Twitterze. Tę samą narrację promowały rosyjskojęzyczne portale (m.in. Gazeta.ru, Tsargrad.tv, Trmzk.ru, Novorosinform.org i Inosmi.ru). Powoływały się na publikację Hanny Kramer, felietonistki Niezależnego Dziennika Politycznego - serwisu , o którym Konkret24 pisał już, że publikuje wprowadzające w błąd informacje.

FAŁSZ
Post z fałszywą treścią zgodną z rosyjską propagandąTwitter

Fałszywa narracja wymierzona w uchodźców i Ukraińców

Od 24 lutego 2022 roku polsko-ukraińską granicę przekroczyło ponad 8,6 mln uchodźców z Ukrainy - podała 23 grudnia Straż Graniczna na Twitterze. Około 1,8 mln z nich pozostała w Polsce. Z kolei 27 grudnia Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju, przekazał na Twitterze, że biorąc pod uwagę bazę PESEL, w naszym kraju pozostawało wówczas blisko 1 mln uchodźców wojennych, a wraz z Ukraińcami, którzy przyjechali wcześniej, jest to ok. 2,3 mln.

Wraz z falą pomocy mieszkańców Polski uciekającym przed wojną Ukraińcom sieć zalała fala fejków, których celem było wzbudzenie niechęci czy wręcz nienawiści do uchodźców i w ogóle do Ukraińców. Nasilił się antyukraiński hejt. Były to m.in. fałszywe przekazy o tym, że rzekomo dzieci z Ukrainy zabierają miejsca w przedszkolach polskim dzieciom, że uchodźcy dostają większą pomoc socjalną od polskiego państwa niż Polacy, że przekazuje się im mieszkania zabierane Polakom, że są sprawcami ataków czy gwałtów na Polakach.

Fałszywe przekazy mające wzbudzać niechęć Polaków do ukraińskich uchodźcówTwitter

Na przykład w marcu w mediach społecznościowych krążyła informacja, jakoby w warszawskim szpitalu przyjmowano tylko Ukraińców i osoby z wypadków. Internauci otrzymywali rozsyłaną SMS-em "wiadomość od sąsiadki", która ostrzegała, że kto przyjmie pod swój dach ukraińskich uchodźców, musi ich utrzymywać przez półtora roku - bo "jest taka ustawa". W grudniu lider partii Nowa Nadzieja Sławomir Mentzen przekonywał, że Ukrainiec zapłacił za świadczenie medyczne mniej niż Polak. Również w grudniu w sieci krążył film, na którym widać zdenerwowaną kobietę w punkcie obsługi klientów dostawcy internetu, a towarzyszył mu fałszywy przekaz, jakoby kobieta skarżyła się polskim władzom, że została okradziona przez ukraińskich uchodźców, którym użyczyła mieszkania - do tej dezinformacji wykorzystano filmik z 2018 roku.

Inną grupę fake newsów mających budzić nienawiść Polaków do Ukraińców stanowiły te, według których Polska ma być "ukrainizowana", a dowodem mają być dwujęzyczne tablice z nazwą miejscowości czy np. fałszywa informacja o tym, że seanse w planetarium w Zielonej Górze są tylko w języku ukraińskim.

Antyukraińskie nastroje wzmacniają nie tylko fałszywe przekazy, ale też sposób rozpowszechniania. Analiza zespołu DFRLab dowodzi, że popularność hasztaga #StopUkrainizacji na Twitterze w sierpniu 2022 roku była skutkiem sztucznej promocji i manipulacji ruchem.

Rośnie wpływ rosyjskiego internetu w polskiej sieci

Mimo że w odpowiedzi na inwazję Rosji na Ukrainę Unia Europejska zablokowała oficjalne prokremlowskie kanały typu RT (dawniej Russia Today) i Sputnik News, a potem podobnie postąpiono ze stacjami NTV/NTV Mir, Rossiya 1 i REN TV - to jednak w 2022 roku wzrosła w polskich mediach społecznościowych popularność przekazów pochodzących z runetu, czyli rosyjskojęzycznego internetu. Rolę "pośrednika" grał Telegram - popularny wśród rosyjskojęzycznych użytkowników, zdobywa coraz więcej również tych polskich. Widoczny jest też wpływ treści z portalu społecznościowego VK.com (dawniej VKontakte) - rosyjskiego odpowiednika Facebooka.

Tweet z fałszywą informacją o polskich żołnierzach w Ukrainie - znak wodny ma link do rosyjskojęzycznego kanału na TelegramieTwitter.com

To właśnie z runetu przeszły do polskiej sieci m.in. wspomniany już przekaz o rzekomej ustawie o stowarzyszeniu Polski i obwodu lwowskiego; teza, że polscy żołnierze walczą i giną w Ukrainie; informacja o rzekomym zatrzymaniu ukraińskich kibiców w Katarze, którzy mieli rysować nazistowskie symbole na plakatach.

Analitycy DFRLab pod koniec maja opublikowali analizę wybranych 27 polskojęzycznych kanałów na Telegramie, które publikują treści skierowane przeciwko ukraińskim uchodźcom, prokremlowskie, a czasem także antyszczepionkowe. Zauważyli, że na niektórych kanałach pierwotnie nie publikowano po polsku, tylko po rosyjsku. To by wskazywało, że rodzimym językiem ich administratorów jest rosyjski. Ponadto na niektórych polskojęzycznych profilach zachęcano do lektury tekstów publikowanych na rosyjskich stronach.

Fałszywy fact-checking

Konieczność zrzucania rosyjskiej odpowiedzialności za zbrodnie popełniane w Ukrainie zmusiła Rosjan do rozwinięcia nowego narzędzia dezinformacji, tzw. fałszywego fact-checkingu. Najlepszym zobrazowaniem, na czym polega taka fałszywa weryfikacja faktów, jest działalność rosyjskiego portalu Waronfakes.com ("Wojna z fejkami"). Szczegółowo opisaliśmy ją w kwietniu tego roku na Konkret24.

Portal założono 24 lutego 2022 roku, czyli w dniu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Od tej daty na stronie oraz powiązanych kontach w mediach społecznościowych publikowane są krótkie teksty, których autorzy zaprzeczają rosyjskiej odpowiedzialności za zbrodnie na Ukrainie, m.in. wymordowanie cywilów w Buczy, zbombardowanie teatru z dziećmi w Mariupolu czy ostrzeliwanie budynków mieszkalnych w Charkowie. Starają się również pokazać, że wszelkie materiały publikowane przez stronę ukraińską są niewiarygodne.

Portal Wojna z fejkami publikuje w sześciu językach, w tym po angielsku, chińsku i francuskuShutterstock

"Weryfikowanie" rzekomych fake newsów na portalu Wojna z fejkami oparte jest jednak na słabych dowodach, które kieruje się przede wszystkim do rosyjskich odbiorców. Na przykład 12 kwietnia negowano fakt, że "wojska rosyjskie celowo uderzają w dzielnice mieszkalne w Charkowie". Weryfikacja polegała na stwierdzeniu, że Rosjanie uderzają przecież tylko "bronią precyzyjną w obiekty wojskowe", a obiekty cywilne są ostrzeliwane dlatego, że skrywają się w nich ukraińscy żołnierze. Pomijając fakt, że oba twierdzenia wzajemnie się wykluczały, oba były również powtarzaniem oficjalnej linii Kremla. Nie inaczej było przy próbie zaprzeczenia, że to Rosjanie stoją za atakiem na teatr w Mariupolu. Podane tam dowody były typowe dla rosyjskiej narracji: komunikat Ministerstwa Obrony Rosji o tym, że w okolicy teatru nie prowadzono ostrzału rakietowego oraz twierdzenia, że cała akcja miała być prowokacją działającego w Mariupolu ukraińskiego pułku "Azow".

Mimo że przytaczane przez portal Wojna z fejkami argumenty nie wytrzymują zderzenia z rzeczywistością, na fałszywy fact-checking Rosjanie przeznaczają znaczne środki i siły. Materiały są publikowane w sześciu językach, działają konta analityczne, są boty do zgłaszania materiałów do sprawdzenia, a nawet profile rezerwowe jako zabezpieczenie przed usunięciem z sieci. Do rozpowszechniania takich treści mocno angażowane są także oficjalne konta rosyjskich placówek dyplomatycznych na Twitterze. Jeden tylko artykuł Waronfakes.com zaprzeczający rosyjskiej odpowiedzialności za zbrodnię w Buczy udostępniono na profilach ambasad Rosji w Australii, Czarnogórze, Egipcie, Etiopii, Filipinach, Ghanie, Indonezji, Islandii, Jamajce, Japonii, Kenii, Nowej Zelandii, RPA, Senegalu i Szkocji.

Przykład fałszywego fact-checkingu na oficjalnym koncie ambasady Rosji w AustraliiTwitter

Drugą odmianą tzw. fałszywego fact-checkingu jest natomiast "weryfikowanie" rzekomych informacji strony ukraińskiej i w ten sposób stwarzanie wrażenia, że komunikaty oraz materiały Ukraińców są niewiarygodne. Jak wykazaliśmy na Konkret24, taki "fact-checking" jest jednak kolejną odsłoną rosyjskiej dezinformacji, ponieważ "obalane" materiały strony ukraińskiej w rzeczywistości w ogóle nie są przez nią wykorzystywane. Było tak np. ze zdjęciem wykonanym po wybuchu składu amunicji na terenie Rosji, którą Ukraińcy mieli rzekomo pokazywać jako wybuch w Charkowie. Rosyjscy propagandziści pisali więc o nim jako "kolejnym fejku ukraińskich mediów", które jednak w rzeczywistości nie wykorzystywały tego zdjęcia w swoich relacjach.

Wzmożone reakcje instytucjonalne

Wzmożenie sieciowej wojny informacyjnej, którą Rosja zaczęła prowadzić na wielką skalę wraz z rozpoczęciem inwazji na Ukrainę, wymusiło reakcje polskich instytucji państwowych. Dzięki temu w tym roku mogliśmy obserwować, jak kolejne instytucje inicjują akcje zwiększające świadomość obywateli dotyczącą dezinformacji. Publikowano alerty, biuletyny, ulotki i inne materiały informacyjne, które były reakcją na konkretne przekazy dezinformacyjne pojawiające się w polskiej sieci lub miały poszerzać ogólną wiedzę o tym niebezpiecznym zjawisku.

Już następnego dnia po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji - 25 lutego - państwowy instytut badawczy NASK uruchomił profile #Włączweryfikację na Facebooku i Twitterze. Od tego czasu eksperci instytutu na bieżąco weryfikują nieprawdziwe informacje, które pojawiają się w polskiej sieci dotyczące np. ukraińskich uchodźców czy rzekomego zagrożenia radiacyjnego znad Ukrainy. Zamieszczają też wiele materiałów edukacyjnych, które mają nauczyć internautów podstaw weryfikacji i korzystania z informacji w sieci.

W pierwszych tygodniach wojny aktywne w sferze informacyjnej i edukacyjnej były także oficjalne profile innych państwowych instytucji, np. Ministerstwa Obrony Narodowej czy Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Na początku marca MON przygotował specjalne ulotki, na których pisał, że "informacja także jest bronią" i radził m.in. aby ignorować informacje z rosyjskich mediów oraz szukać informacji w oficjalnych źródłach.

W walkę z rosyjską dezinformacją zaangażowały się państwowe instytucje, m.in. publikując alerty i ulotkiNASK, Katowice.uw.gov.pl

Również w tym roku Rządowe Centrum Bezpieczeństwa zaczęło regularnie publikować "Disinfo Radar", czyli internetowy biuletyn, w którym zbiera się najpopularniejsze lub najniebezpieczniejsze narracje dezinformacyjne krążące w danym czasie w polskiej sieci. Na przykład w jednym z najnowszych - opublikowanym 23 grudnia - rządowa instytucja zwracała uwagę, że w grudniu Rosjanie chcieli wpłynąć na wizerunek i funkcjonowanie Wojska Polskiego oraz obniżyć zaufanie społeczeństwa do struktur bezpieczeństwa. W tym celu rozpowszechniali manipulacyjne narracji o tym, że "polska armia nie spełnia standardów NATO" lub "Wojsko Polskie nie ma możliwości prowadzenia profesjonalnych ćwiczeń dla rezerwistów". Przez regularne nagłaśnianie takich kampanii dezinformacyjnych RCB ma nadzieję na zniwelowaniu ich wpływu na polskie społeczeństwo.

Radykalizacja polskich środowisk "de facto prorosyjskich"

Doktor Michał Marek z Uniwersytetu Jagiellońskiego, założyciel Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, jako najniebezpieczniejszy trend w dezinformacji 2022 roku wymienia "radykalizację polskich, de facto prorosyjskich środowisk, które na różne sposoby starają się maskować swoje sympatie względem Kremla".

"Najczęściej odbywa się to pod płaszczykiem przeciwdziałania 'wciąganiu Polski w wojnę z Rosją' lub w ramach 'walki z ukrainizacją'. Anonimowe konta coraz częściej emitują skrajnie radykalne przekazy o antyukraińskim i antyamerykańskim nacechowaniu" - pisze w wiadomości do Konkret24.

Niebezpiecznym trendem jest to, iż w Polsce konsoliduje się coraz szersze środowisko o de facto prorosyjskich poglądach. Środowisko to przejawia ambicje polityczne. W obliczu zbliżających się wyborów parlamentarnych przedstawiciele danego środowiska starają się destabilizować sytuacje społeczno-polityczną w kraju, podważając sens polityki proukraińskiej, prozachodniej i twardej wobec Rosji.

Jak tłumaczy ekspert, ta aktywność sprowadza się do popularyzacji przekonania, iż wspieranie Ukrainy, zwiększanie ilości sił sojuszniczych na terenie RP oraz wzmacnianie potencjału obronnego WP, jest dla Polski zagrożeniem. "Siły sprzeciwiające się danym procesom mają rzekomo 'dążyć do pokoju' i pragną odsunąć od władzy 'marionetki USA', 'zwolenników banderowców', 'militarystów' oraz 'podżegaczy wojennych'. Lobbując dane przekazy zbieżne z rosyjską dezinformacją, środowisko to dąży do pozyskania wyborców, którzy mogliby de facto wprowadzić do polskiego parlamentu skonsolidowane środowisko wspierające interesy Federacji Rosyjskiej" - podsumowuje.

Autorka/Autor:Gabriela Sieczkowska, Michał Istel

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Politycy opozycji utrzymują, że polski rząd nie przedstawia prawdziwych danych o liczbie migrantów "przerzucanych" z Niemiec do Polski, podczas gdy według władz niemieckich są to "duże liczby, tysiące w skali jednego miesiąca". Publikujemy więc najnowsze statystyki otrzymane z niemieckiej policji - nie potwierdzają takich twierdzeń.

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Źródło:
Konkret24

Szef MSZ oferuje Karolowi Nawrockiemu "możliwość zbriefowania" go, jeśli chodzi o politykę zagraniczną rządu. W odpowiedzi przyszły rzecznik kancelarii prezydenta poucza, co należy do prerogatyw głowy państwa. Tak więc w nowej politycznej rzeczywistości wróci stary spór, a konstytucja się przecież nie zmieniła. Wyjaśniamy.

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

Źródło:
Konkret24

W kancelarii prezydenta Nawrockiego ma pozostać przynajmniej jeden minister z czasów obecnego prezydenta. A reszta? I co się stanie obecnymi doradcami Andrzeja Dudy? Wyjaśniamy.

Ministrowie i doradcy Andrzeja Dudy. Jaki ich los po 6 sierpnia?

Ministrowie i doradcy Andrzeja Dudy. Jaki ich los po 6 sierpnia?

Źródło:
Konkret24

Poszukujący Tadeusza Dudy policjanci jakoby nawet nie potrafią nosić broni, a sam poszukiwany rzekomo zamieszcza w sieci nagranie obozowiska; na dodatek miał też sfilmować policyjny śmigłowiec, a nagranie zamieścił w sieci. Akcja w okolicach Limanowej stała się pretekstem do drwienia z policjantów biorących w niej udział lub zwiększania zasięgów i popularności w sieci. Pokazujemy przykłady krążących wokół niej fake newsów.

"Vlogi Tadeusza Dudy" i zdjęcie policjantki. Fałszywki o obławie w Starej Wsi

"Vlogi Tadeusza Dudy" i zdjęcie policjantki. Fałszywki o obławie w Starej Wsi

Źródło:
Konkret24

Ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, stwierdziła, że dla jej partii istotna jest objęcie funkcji wicepremiera w planowanej rekonstrukcji rządu, bo "wicepremier może więcej niż minister". A co na to akty prawne?

Pełczyńska-Nałęcz: "wicepremier może więcej niż minister". Ekspert: "nieco ryzykowne stwierdzenie"

Pełczyńska-Nałęcz: "wicepremier może więcej niż minister". Ekspert: "nieco ryzykowne stwierdzenie"

Źródło:
Konkret24

Komentując "patrole obywatelskie" na granicy polsko-niemieckiej, politycy opozycji mówią po raz kolejny o "tysiącach migrantów przerzucanych przez Niemców". Dane o rzeczywistych przekazaniach są jednak dużo niższe. Wyjaśniamy.

"Kilka tysięcy nielegalnych migrantów dziennie" z Niemiec? Dane pokazują coś innego

"Kilka tysięcy nielegalnych migrantów dziennie" z Niemiec? Dane pokazują coś innego

Źródło:
Konkret24

Mateusz Morawiecki zamieścił wykres, który miał pokazywać, jak bardzo za rządów PiS rosły dochody budżetu państwa, gdy podczas rządów PO-PSL i obecnej koalicji wzrosty nie są tak znaczące. Ekonomiści tłumaczą, co były premier pomija.

Mateusz Morawiecki o dochodach państwa. Jak wprowadza w błąd

Mateusz Morawiecki o dochodach państwa. Jak wprowadza w błąd

Źródło:
Konkret24

Po tragedii w Starej Wsi, podczas policyjnej obławy pojawiło się zdjęcie, które ma pokazywać ulicę przed domem, gdzie dokonano zbrodni. Jest rozpowszechniane z twierdzeniem, że podejrzany Tadeusz Duda uciekł stamtąd na motocyklu. Oba przekazy są nieprawdziwe.

"Tak wygląda ulica", morderca na motocyklu? Nic tu się nie zgadza

"Tak wygląda ulica", morderca na motocyklu? Nic tu się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

W sieci pojawił się fragment kodu, który ma świadczyć o tym, że tak zwana aplikacja Mateckiego miała być podłączona do serwerów PKW. Nieznających się na programowaniu może wprowadzać w błąd. Tłumaczymy.

"Aplikacja Mateckiego" podpięta pod PKW? Fałszywy "niezbity dowód"

"Aplikacja Mateckiego" podpięta pod PKW? Fałszywy "niezbity dowód"

Źródło:
Konkret24

Nagranie z kilkudziesięcioma bocianimi gniazdami na słupie wysokiego napięcia przyciągnęło uwagę tysięcy internautów. Jedni twierdzą, że to Polska, inni wskazują na zagranicę. Sprawdziliśmy, co wiadomo o tym materiale.

"Blokowisko bocianów" w Polsce? Sprawdzamy popularne nagranie

"Blokowisko bocianów" w Polsce? Sprawdzamy popularne nagranie

Źródło:
Konkret24

Były wicepremier Jacek Sasin pytał w wywiadzie radiowym, gdzie są pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy i czy "ktoś odczuł jakąś poprawę z tego względu". Pokazujemy więc, na co do tej pory przeznaczono te środki: od pracowni AI, przez żłobki, po oczyszczalnie ścieków i modernizacje linii kolejowych.

Sasin: gdzie są mityczne pieniądze z KPO? Odpowiadamy

Sasin: gdzie są mityczne pieniądze z KPO? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

Mimo zawieszenia przyjmowania wniosków o azyl na granicy polsko-białoruskiej, polskie służby wciąż przyjmują ich ponad tysiąc miesięcznie. Internauci komentują, że "Donald Tusk okłamał Polaków", bo "granica jest nieszczelna". Wyjaśniamy, dlaczego te dane o tym nie świadczą.

Wnioski o azyl w Polsce mimo zawieszenia. Kto i gdzie je składa

Wnioski o azyl w Polsce mimo zawieszenia. Kto i gdzie je składa

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji i internauci komentują, że wyborcy masowo wysyłali do Sądu Najwyższego protesty wyborcze według wzoru przygotowanego przez posła Romana Giertycha i z jego numerem PESEL. Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska dolała oliwy do ognia, mówiąc, że takich protestów jest kilka tysięcy. Inne zdanie ma jednak rzecznik prasowy instytucji. Wyjaśniamy, co wiemy.

"Giertychówki", PESEL posła i dwugłos w Sądzie Najwyższym. Co wiemy

"Giertychówki", PESEL posła i dwugłos w Sądzie Najwyższym. Co wiemy

Źródło:
Konkret24

Prokurator generalny Adam Bodnar wnioskuje o ponowne przeliczenie głosów z niemal 1,5 tysiąca komisji wyborczych, bowiem w kilkunastu przypadkach, w których przeliczono już głosy, wykazano nieprawidłowości. Monitorujemy na bieżąco, w jakich komisjach sprawdzono jeszcze raz oddane głosy i z jakim wynikiem, oraz stan prokuratorskich śledztw.

Komisje, w których przeliczono ponownie głosy. Ile miał Trzaskowski, ile Nawrocki

Komisje, w których przeliczono ponownie głosy. Ile miał Trzaskowski, ile Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Rzecznik rządu Adam Szłapka jako sukces koalicji rządzącej wymienił wzrost punktualności pociągów do niemal 95 procent. Sprawdziliśmy więc dane.

Rzecznik rządu o punktualności pociągów. Dane nie potwierdzają

Rzecznik rządu o punktualności pociągów. Dane nie potwierdzają

Źródło:
Konkret24

Internauci z rozbawieniem komentują materiał pochodzący rzekomo z rosyjskiej telewizji. Przedstawia on reportera, który zachwala nowo wybudowaną drogę w Woroneżu, ale asfalt okazuje się być tylko ogromnym kawałkiem tkaniny. "Propaganda sukcesu" - podsumowują. Tyle że nagranie nie jest autentyczne.

Reporter mówi, asfalt "się podnosi"? Nie, to nie Rosja

Reporter mówi, asfalt "się podnosi"? Nie, to nie Rosja

Źródło:
Konkret24

Do sieci powraca zdjęcie, które jest podstawą antyimigranckiego przekazu. "Stop migracji", "straszny widok", "koszmar" - komentują internauci widoczną na fotografii grupę ciemnoskórych, młodych mężczyzn, czekających na przystanku autobusowym. Co o zdjęciu wiadomo?

Imigranci w Nadarzynie? Powraca zdjęcie ze zmanipulowanym przekazem

Imigranci w Nadarzynie? Powraca zdjęcie ze zmanipulowanym przekazem

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marcin Przydacz, broniąc nieautoryzowanej aplikacji do weryfikacji zaświadczeń wyborczych, stwierdził, że sama PKW zezwoliła na stosowanie "tego typu instrumentów", a aplikacja miała uchronić przed turystyką wyborczą. Oba argumenty są nietrafione.

Przydacz o "aplikacji Mateckiego". Dwa razy fałsz

Przydacz o "aplikacji Mateckiego". Dwa razy fałsz

Źródło:
Konkret24

Do Sądu Najwyższego wpłynęło już ponad 54 tysiące protestów wyborczych, a sąd ma czas na ich rozpatrzenie do 2 lipca. Sąd zarządził też oględziny kart i przeliczenie głosów w kilkunastu komisjach. Te same komisje były wytypowane w modelach, które badały wahnięcia w poparciu na korzyść kandydatów. Wyjaśniamy, czym są te modele i czy na ich podstawie można mówić o jakichś "nieprawidłowościach statystycznych" w wynikach wyborów.

"Nieprawidłowości statystyczne" w wynikach komisji. Co pokazują modele, a czego nie

"Nieprawidłowości statystyczne" w wynikach komisji. Co pokazują modele, a czego nie

Źródło:
Konkret24

Mateusz Morawiecki, komentując domniemany gwałtowny wzrost przestępstw w 2024 roku, stwierdził, że to przez "10 tysięcy nielegalnych migrantów z Niemiec". W jednym zdanie zawarł dwa fałsze. Wyjaśniamy.

Morawiecki mówi o wzroście liczby przestępstw. Dwie nieprawdy

Morawiecki mówi o wzroście liczby przestępstw. Dwie nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Wymiana poległych ukraińskich i rosyjskich żołnierzy stała się podstawą do prokremlowskiej dezinformacji wymierzonej w Ukrainę. A wykorzystano do tego sfabrykowany artykuł "The Wall Street Journal".

Ciała 6000 żołnierzy, dekret Zełenskiego i amerykańska gazeta. Co się nie zgadza

Ciała 6000 żołnierzy, dekret Zełenskiego i amerykańska gazeta. Co się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Europosłanka Hanna Gronkiewicz-Waltz z Koalicji Obywatelskiej przekonuje, że prezydent Andrzej Duda złamał konstytucję, bo na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaprosił prezydenta elekta. Konstytucjonaliści oceniają to jednoznacznie.

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

Źródło:
Konkret24

Polacy rzekomo zostali zatrzymani przez ukraińską służbę bezpieczeństwa "za pokazywanie polskich symboli", jakoby oskarżono ich "o naruszanie integralności ukraińskich terytoriów i szerzenie idei separatystycznych". Dowodem ma być krótkie nagranie, które udostępniają niektórzy internauci. Według eksperta to przykład nieudolnej rosyjskiej prowokacji.

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

Źródło:
Konkret24

Najpierw za spłatę przez Polskę ukraińskich odsetek oberwało się premierowi Donaldowi Tuskowi. Potem tłumaczyć się z tego musiał były premier Mateusz Morawiecki. Zamieszanie - i jednocześnie akcję dezinformacyjną w internecie - wywołał jeden z posłów Konfederacji, ukrywając istotny szczegół w swoim przekazie.

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

Źródło:
TVN24+

Niemiecki czarnoskóry europoseł miał skrytykować Polskę i stwierdzić, że wybory prezydenckie zostały sfałszowane. Taka informacja, okraszona zdjęciem rzekomego polityka, wywołała w sieci antyunijne i rasistowskie komentarze. Tylko że na zdjęciu jest ktoś inny, przekaz miał być żartem - ale za prawdziwy wziął go nawet poseł PiS.

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

Źródło:
Konkret24

Rząd przygotowuje rzekomo ustawę, dzięki której nielegalni migranci będą przejmować mieszkania komunalne - tak twierdzą politycy PiS. Ministerstwo rozwoju ocenia ten przekaz dosadnie: jako "oderwany od rzeczywistości", nastawiony na "wzbudzanie niepokoju Polaków".

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Źródło:
Konkret24