Trendy w dezinformacji 2022 roku. Nowe fronty wojny

Źródło:
Konkret24
Jan Kunert z Konkret24 o walce z dezinformacją i fake newsami podczas wojny w Ukrainie
Jan Kunert z Konkret24 o walce z dezinformacją i fake newsami podczas wojny w Ukrainietvn24
wideo 2/4
Jan Kunert z Konkret24 o walce z dezinformacją i fake newsami podczas wojny w Ukrainietvn24

Choć kremlowska machina propagandowa była od dawna już rozkręcona, inwazja na Ukrainę dodała jej paliwa i otworzyła nowe fronty w wojnie informacyjnej. W 2022 roku obserwowaliśmy więc wysyp polskojęzycznych kanałów na Telegramie, przemianę antyszczepionkowców w prorosyjskich propagandzistów czy generowanie nowego "wroga", którym stał się ukraiński uchodźca. Niestety, udział w tej rozgrywce po stronie Kremla brali też polscy politycy.

Blisko 15 tys. przekazów prokremlowskiej dezinformacji zebrał i zweryfikował od 2015 roku unijny zespół East StratCom Task Force, który swoje materiały publikuje na portalu EUvsDisinfo. Ponad 1 tys. zweryfikowanych przekazów dotyczyło Polski - ponad 140 ukazało się w internecie w 2022 roku. A to jedynie kropla w morzu tego, co rzeczywiście można było znaleźć w sieci po tym, jak 24 lutego Rosja napadła na Ukrainę. Po dwóch latach dominacji tematów związanych z pandemią i szczepionkami na COVID-19 przestrzeń internetową - jeśli chodzi o przekazy fałszywe i dezinformacyjne - zagarnęły bowiem tematy związane z Ukrainą i państwami, które wsparły ją w wojnie z Rosją. To były główne cele prokremlowskich przekazów, które dotyczyły zarówno polityki i geopolityki, jak też socjologii czy psychologii.

W dezinformacyjnej wojnie Rosja otwierała coraz to nowe fronty. Wiele narracji powtarzało się z poprzednich lat; niektóre zmodyfikowano - np. zamiast migrantów z granicy polsko-białoruskiej "bohaterami" przekazów stali się uchodźcy wojenni z Ukrainy, a nasilone w 2021 roku lobbowanie polskiego segmentu platformy Telegram skutkowało w 2022 roku uczynieniem z niej jednego z istotnych kanałów komunikacji z polskimi internautami.

Prezentujemy nowe zjawiska i trendy w dezinformacji, które można było zaobserwować w 2022 roku w przestrzeni publicznej.

Konta wcześniej antyszczepionkowe sieją propagandę Kremla

Już w pierwszych tygodniach rosyjskiej agresji na Ukrainę uważni obserwatorzy internetu zauważyli, że na kontach w mediach społecznościowych znanych wcześniej z publikowania treści antypandemicznych czy antyszczepionkowych zaczęły się pojawiać przekazy powielające prokremlowską narrację o wojnie w Ukrainie. W Konkret24 już na początku kwietnia 2022 opublikowaliśmy wyniki naszej analizy kont na Twitterze, które kilka tygodni wcześniej robiły zasięgi dzięki antyszczepionkowym treściom, a po 24 lutego czyniły to samo dzięki antyukraińskiej i prorosyjskiej narracji wojennej.

Przykładowy blog, w którym pojawił się innych rodzaj treści po 24 lutego 2022 roku Legaartis.pl

Ta wręcz automatyczna zmiana tematyki postów na wielu profilach była analizowana przez różne ośrodki. Potwierdził ją m.in. Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowych (IBiMS). Z jego danych wynikało, że aż 9 na 10 kont w mediach społecznościowych, które 21–22 lutego uaktywniły się w prorosyjskiej propagandzie na temat Ukrainy, wcześniej szerzyło treści antyszczepionkowe. Michał Fedorowicz, prezes instytutu, tłumaczył w "Rzeczpospolitej": "W przestrzeni mediów społecznościowych i szerzej polskiego internetu identyfikowaliśmy trzy grupy, których część członków otwarcie wspiera działania rosyjskie na terytorium Ukrainy. Te grupy wcześniej bardzo aktywnie siały dezinformację na temat polskich firm, polskich produktów, stosunków Federacji Rosyjskiej z polskim rządem, a przede wszystkim skuteczności szczepień i rozmiarów pandemii. Popierały też działania reżimu Łukaszenki w stosunku do białoruskiej opozycji. Dziś w sposób naturalny przeszły więc do dezinformowania społeczeństwa na temat konfliktu za wschodnią granicą i siania paniki".

Analizę o przemianie tematycznej kont opublikowały również tygodnik "Polityka" oraz portale OKO.press i Frontstory.pl. Ten ostatni serwis zwracał uwagę, że od początku wojny profile te szerzyły "treści zniechęcające do pomocy uchodźcom, najczęściej w formie niepotwierdzonych anegdot i amatorskich relacji". Niektóre z tych przekazów publikowano na profilach związanych z Konfederacją czy na koncie posła Grzegorza Brauna. Wśród kont aktywnych w takiej działalności Frontstory.pl wymieniał np. fejsbukowy profil Rebel24, konto Narodowy Lublin czy telegramową grupę Strażnicy Wolności.

Uderzanie w relacje polsko-ukraińskie, próby antagonizowania obu państw

Od początku rosyjskiej inwazji w Ukrainie społeczność międzynarodowa - w tym silnie Polska - wspiera ją w walce z agresorem. Dlatego rosyjska propaganda wymierzona jest szczególnie w relacje Polski z Ukrainą. W tej dezinformacji wykorzystuje się niełatwe rozdziały w historii obu krajów w nadziei na wywołanie kryzysu dyplomatycznego, poróżnienie państw i podważenie wzajemnego zaufania.

Przykładami dezinformacyjnych przekazów uderzających w relacje Kijów-Warszawa były m.in. rozpowszechniane w sieci fałszywe pismo o rzekomym referendum na temat włączeniu obwodu lwowskiego do Polski; narracja o włączeniu obwodów ukraińskich do Polski; rzekomy "projekt ustawy o stowarzyszeniu Polski i Obwodu Lwowskiego". Te przekazy grają na sentymentach Polaków, bo odwołują się do okresu, gdy Lwów znajdował się w granicach Polski.

FAŁSZ
Wpis z fałszywymi kartami do głosowania w rzekomo planowanym referendumTwitter

Kolejną grupą były fałszywe przekazy o planach zajęcia przez Polskę zachodniej części Ukrainy. W grudniu pojawiła się w polskich mediach społecznościowych informacja, jakoby 4 maja Polska miała zbrojnie napaść Zachodnią Ukrainę. "Kaczyński już wybrał datę do rozpoczęcia 'Marszu wyzwoleńczego' na Kijów: 4 maja"; "Podobno 4 maja 2023 Polska ma przyłączyć Lwów i resztę tychże okolic. Tylko po co?" - pisali internauci na Twitterze. Tę samą narrację promowały rosyjskojęzyczne portale (m.in. Gazeta.ru, Tsargrad.tv, Trmzk.ru, Novorosinform.org i Inosmi.ru). Powoływały się na publikację Hanny Kramer, felietonistki Niezależnego Dziennika Politycznego - serwisu , o którym Konkret24 pisał już, że publikuje wprowadzające w błąd informacje.

FAŁSZ
Post z fałszywą treścią zgodną z rosyjską propagandąTwitter

Fałszywa narracja wymierzona w uchodźców i Ukraińców

Od 24 lutego 2022 roku polsko-ukraińską granicę przekroczyło ponad 8,6 mln uchodźców z Ukrainy - podała 23 grudnia Straż Graniczna na Twitterze. Około 1,8 mln z nich pozostała w Polsce. Z kolei 27 grudnia Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju, przekazał na Twitterze, że biorąc pod uwagę bazę PESEL, w naszym kraju pozostawało wówczas blisko 1 mln uchodźców wojennych, a wraz z Ukraińcami, którzy przyjechali wcześniej, jest to ok. 2,3 mln.

Wraz z falą pomocy mieszkańców Polski uciekającym przed wojną Ukraińcom sieć zalała fala fejków, których celem było wzbudzenie niechęci czy wręcz nienawiści do uchodźców i w ogóle do Ukraińców. Nasilił się antyukraiński hejt. Były to m.in. fałszywe przekazy o tym, że rzekomo dzieci z Ukrainy zabierają miejsca w przedszkolach polskim dzieciom, że uchodźcy dostają większą pomoc socjalną od polskiego państwa niż Polacy, że przekazuje się im mieszkania zabierane Polakom, że są sprawcami ataków czy gwałtów na Polakach.

Fałszywe przekazy mające wzbudzać niechęć Polaków do ukraińskich uchodźcówTwitter

Na przykład w marcu w mediach społecznościowych krążyła informacja, jakoby w warszawskim szpitalu przyjmowano tylko Ukraińców i osoby z wypadków. Internauci otrzymywali rozsyłaną SMS-em "wiadomość od sąsiadki", która ostrzegała, że kto przyjmie pod swój dach ukraińskich uchodźców, musi ich utrzymywać przez półtora roku - bo "jest taka ustawa". W grudniu lider partii Nowa Nadzieja Sławomir Mentzen przekonywał, że Ukrainiec zapłacił za świadczenie medyczne mniej niż Polak. Również w grudniu w sieci krążył film, na którym widać zdenerwowaną kobietę w punkcie obsługi klientów dostawcy internetu, a towarzyszył mu fałszywy przekaz, jakoby kobieta skarżyła się polskim władzom, że została okradziona przez ukraińskich uchodźców, którym użyczyła mieszkania - do tej dezinformacji wykorzystano filmik z 2018 roku.

Inną grupę fake newsów mających budzić nienawiść Polaków do Ukraińców stanowiły te, według których Polska ma być "ukrainizowana", a dowodem mają być dwujęzyczne tablice z nazwą miejscowości czy np. fałszywa informacja o tym, że seanse w planetarium w Zielonej Górze są tylko w języku ukraińskim.

Antyukraińskie nastroje wzmacniają nie tylko fałszywe przekazy, ale też sposób rozpowszechniania. Analiza zespołu DFRLab dowodzi, że popularność hasztaga #StopUkrainizacji na Twitterze w sierpniu 2022 roku była skutkiem sztucznej promocji i manipulacji ruchem.

Rośnie wpływ rosyjskiego internetu w polskiej sieci

Mimo że w odpowiedzi na inwazję Rosji na Ukrainę Unia Europejska zablokowała oficjalne prokremlowskie kanały typu RT (dawniej Russia Today) i Sputnik News, a potem podobnie postąpiono ze stacjami NTV/NTV Mir, Rossiya 1 i REN TV - to jednak w 2022 roku wzrosła w polskich mediach społecznościowych popularność przekazów pochodzących z runetu, czyli rosyjskojęzycznego internetu. Rolę "pośrednika" grał Telegram - popularny wśród rosyjskojęzycznych użytkowników, zdobywa coraz więcej również tych polskich. Widoczny jest też wpływ treści z portalu społecznościowego VK.com (dawniej VKontakte) - rosyjskiego odpowiednika Facebooka.

Tweet z fałszywą informacją o polskich żołnierzach w Ukrainie - znak wodny ma link do rosyjskojęzycznego kanału na TelegramieTwitter.com

To właśnie z runetu przeszły do polskiej sieci m.in. wspomniany już przekaz o rzekomej ustawie o stowarzyszeniu Polski i obwodu lwowskiego; teza, że polscy żołnierze walczą i giną w Ukrainie; informacja o rzekomym zatrzymaniu ukraińskich kibiców w Katarze, którzy mieli rysować nazistowskie symbole na plakatach.

Analitycy DFRLab pod koniec maja opublikowali analizę wybranych 27 polskojęzycznych kanałów na Telegramie, które publikują treści skierowane przeciwko ukraińskim uchodźcom, prokremlowskie, a czasem także antyszczepionkowe. Zauważyli, że na niektórych kanałach pierwotnie nie publikowano po polsku, tylko po rosyjsku. To by wskazywało, że rodzimym językiem ich administratorów jest rosyjski. Ponadto na niektórych polskojęzycznych profilach zachęcano do lektury tekstów publikowanych na rosyjskich stronach.

Fałszywy fact-checking

Konieczność zrzucania rosyjskiej odpowiedzialności za zbrodnie popełniane w Ukrainie zmusiła Rosjan do rozwinięcia nowego narzędzia dezinformacji, tzw. fałszywego fact-checkingu. Najlepszym zobrazowaniem, na czym polega taka fałszywa weryfikacja faktów, jest działalność rosyjskiego portalu Waronfakes.com ("Wojna z fejkami"). Szczegółowo opisaliśmy ją w kwietniu tego roku na Konkret24.

Portal założono 24 lutego 2022 roku, czyli w dniu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Od tej daty na stronie oraz powiązanych kontach w mediach społecznościowych publikowane są krótkie teksty, których autorzy zaprzeczają rosyjskiej odpowiedzialności za zbrodnie na Ukrainie, m.in. wymordowanie cywilów w Buczy, zbombardowanie teatru z dziećmi w Mariupolu czy ostrzeliwanie budynków mieszkalnych w Charkowie. Starają się również pokazać, że wszelkie materiały publikowane przez stronę ukraińską są niewiarygodne.

Portal Wojna z fejkami publikuje w sześciu językach, w tym po angielsku, chińsku i francuskuShutterstock

"Weryfikowanie" rzekomych fake newsów na portalu Wojna z fejkami oparte jest jednak na słabych dowodach, które kieruje się przede wszystkim do rosyjskich odbiorców. Na przykład 12 kwietnia negowano fakt, że "wojska rosyjskie celowo uderzają w dzielnice mieszkalne w Charkowie". Weryfikacja polegała na stwierdzeniu, że Rosjanie uderzają przecież tylko "bronią precyzyjną w obiekty wojskowe", a obiekty cywilne są ostrzeliwane dlatego, że skrywają się w nich ukraińscy żołnierze. Pomijając fakt, że oba twierdzenia wzajemnie się wykluczały, oba były również powtarzaniem oficjalnej linii Kremla. Nie inaczej było przy próbie zaprzeczenia, że to Rosjanie stoją za atakiem na teatr w Mariupolu. Podane tam dowody były typowe dla rosyjskiej narracji: komunikat Ministerstwa Obrony Rosji o tym, że w okolicy teatru nie prowadzono ostrzału rakietowego oraz twierdzenia, że cała akcja miała być prowokacją działającego w Mariupolu ukraińskiego pułku "Azow".

Mimo że przytaczane przez portal Wojna z fejkami argumenty nie wytrzymują zderzenia z rzeczywistością, na fałszywy fact-checking Rosjanie przeznaczają znaczne środki i siły. Materiały są publikowane w sześciu językach, działają konta analityczne, są boty do zgłaszania materiałów do sprawdzenia, a nawet profile rezerwowe jako zabezpieczenie przed usunięciem z sieci. Do rozpowszechniania takich treści mocno angażowane są także oficjalne konta rosyjskich placówek dyplomatycznych na Twitterze. Jeden tylko artykuł Waronfakes.com zaprzeczający rosyjskiej odpowiedzialności za zbrodnię w Buczy udostępniono na profilach ambasad Rosji w Australii, Czarnogórze, Egipcie, Etiopii, Filipinach, Ghanie, Indonezji, Islandii, Jamajce, Japonii, Kenii, Nowej Zelandii, RPA, Senegalu i Szkocji.

Przykład fałszywego fact-checkingu na oficjalnym koncie ambasady Rosji w AustraliiTwitter

Drugą odmianą tzw. fałszywego fact-checkingu jest natomiast "weryfikowanie" rzekomych informacji strony ukraińskiej i w ten sposób stwarzanie wrażenia, że komunikaty oraz materiały Ukraińców są niewiarygodne. Jak wykazaliśmy na Konkret24, taki "fact-checking" jest jednak kolejną odsłoną rosyjskiej dezinformacji, ponieważ "obalane" materiały strony ukraińskiej w rzeczywistości w ogóle nie są przez nią wykorzystywane. Było tak np. ze zdjęciem wykonanym po wybuchu składu amunicji na terenie Rosji, którą Ukraińcy mieli rzekomo pokazywać jako wybuch w Charkowie. Rosyjscy propagandziści pisali więc o nim jako "kolejnym fejku ukraińskich mediów", które jednak w rzeczywistości nie wykorzystywały tego zdjęcia w swoich relacjach.

Wzmożone reakcje instytucjonalne

Wzmożenie sieciowej wojny informacyjnej, którą Rosja zaczęła prowadzić na wielką skalę wraz z rozpoczęciem inwazji na Ukrainę, wymusiło reakcje polskich instytucji państwowych. Dzięki temu w tym roku mogliśmy obserwować, jak kolejne instytucje inicjują akcje zwiększające świadomość obywateli dotyczącą dezinformacji. Publikowano alerty, biuletyny, ulotki i inne materiały informacyjne, które były reakcją na konkretne przekazy dezinformacyjne pojawiające się w polskiej sieci lub miały poszerzać ogólną wiedzę o tym niebezpiecznym zjawisku.

Już następnego dnia po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji - 25 lutego - państwowy instytut badawczy NASK uruchomił profile #Włączweryfikację na Facebooku i Twitterze. Od tego czasu eksperci instytutu na bieżąco weryfikują nieprawdziwe informacje, które pojawiają się w polskiej sieci dotyczące np. ukraińskich uchodźców czy rzekomego zagrożenia radiacyjnego znad Ukrainy. Zamieszczają też wiele materiałów edukacyjnych, które mają nauczyć internautów podstaw weryfikacji i korzystania z informacji w sieci.

W pierwszych tygodniach wojny aktywne w sferze informacyjnej i edukacyjnej były także oficjalne profile innych państwowych instytucji, np. Ministerstwa Obrony Narodowej czy Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Na początku marca MON przygotował specjalne ulotki, na których pisał, że "informacja także jest bronią" i radził m.in. aby ignorować informacje z rosyjskich mediów oraz szukać informacji w oficjalnych źródłach.

W walkę z rosyjską dezinformacją zaangażowały się państwowe instytucje, m.in. publikując alerty i ulotkiNASK, Katowice.uw.gov.pl

Również w tym roku Rządowe Centrum Bezpieczeństwa zaczęło regularnie publikować "Disinfo Radar", czyli internetowy biuletyn, w którym zbiera się najpopularniejsze lub najniebezpieczniejsze narracje dezinformacyjne krążące w danym czasie w polskiej sieci. Na przykład w jednym z najnowszych - opublikowanym 23 grudnia - rządowa instytucja zwracała uwagę, że w grudniu Rosjanie chcieli wpłynąć na wizerunek i funkcjonowanie Wojska Polskiego oraz obniżyć zaufanie społeczeństwa do struktur bezpieczeństwa. W tym celu rozpowszechniali manipulacyjne narracji o tym, że "polska armia nie spełnia standardów NATO" lub "Wojsko Polskie nie ma możliwości prowadzenia profesjonalnych ćwiczeń dla rezerwistów". Przez regularne nagłaśnianie takich kampanii dezinformacyjnych RCB ma nadzieję na zniwelowaniu ich wpływu na polskie społeczeństwo.

Radykalizacja polskich środowisk "de facto prorosyjskich"

Doktor Michał Marek z Uniwersytetu Jagiellońskiego, założyciel Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, jako najniebezpieczniejszy trend w dezinformacji 2022 roku wymienia "radykalizację polskich, de facto prorosyjskich środowisk, które na różne sposoby starają się maskować swoje sympatie względem Kremla".

"Najczęściej odbywa się to pod płaszczykiem przeciwdziałania 'wciąganiu Polski w wojnę z Rosją' lub w ramach 'walki z ukrainizacją'. Anonimowe konta coraz częściej emitują skrajnie radykalne przekazy o antyukraińskim i antyamerykańskim nacechowaniu" - pisze w wiadomości do Konkret24.

Niebezpiecznym trendem jest to, iż w Polsce konsoliduje się coraz szersze środowisko o de facto prorosyjskich poglądach. Środowisko to przejawia ambicje polityczne. W obliczu zbliżających się wyborów parlamentarnych przedstawiciele danego środowiska starają się destabilizować sytuacje społeczno-polityczną w kraju, podważając sens polityki proukraińskiej, prozachodniej i twardej wobec Rosji.

Jak tłumaczy ekspert, ta aktywność sprowadza się do popularyzacji przekonania, iż wspieranie Ukrainy, zwiększanie ilości sił sojuszniczych na terenie RP oraz wzmacnianie potencjału obronnego WP, jest dla Polski zagrożeniem. "Siły sprzeciwiające się danym procesom mają rzekomo 'dążyć do pokoju' i pragną odsunąć od władzy 'marionetki USA', 'zwolenników banderowców', 'militarystów' oraz 'podżegaczy wojennych'. Lobbując dane przekazy zbieżne z rosyjską dezinformacją, środowisko to dąży do pozyskania wyborców, którzy mogliby de facto wprowadzić do polskiego parlamentu skonsolidowane środowisko wspierające interesy Federacji Rosyjskiej" - podsumowuje.

Autorka/Autor:Gabriela Sieczkowska, Michał Istel

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Polityk PiS zarzucił minister zdrowia, że za jej rządów likwidowane są kierunki lekarskie na uczelniach. Izabela Leszczyna odpowiedziała mu, że wprowadza w błąd, ponieważ jej resort wprowadził "zerowy limit" na przyjęcia na studia. Wyjaśniamy, co oznacza "zerowy limit" i jak ma się do likwidacji kierunku.

PiS: kierunki lekarskie są likwidowane, minister mówi o "zerowym limicie". O co chodzi?

PiS: kierunki lekarskie są likwidowane, minister mówi o "zerowym limicie". O co chodzi?

Źródło:
Konkret24

"Żart?", "fejk?", "serio?" - pytają internauci, dziwiąc się, że prezydent Andrzej Duda otrzymał w Mongolii tytuł doktora honoris causa. Tak, to prawda, ale to nie jest nowa informacja. A ekspert tłumaczy, że "zdarza się w praktyce dyplomatycznej". Lista - nie tylko polskich - prezydentów tak uhonorowanych jest długa.

Andrzej Duda doktorem honoris causa w Mongolii? Tak, takich przypadków jest więcej

Andrzej Duda doktorem honoris causa w Mongolii? Tak, takich przypadków jest więcej

Źródło:
Konkret24

Amerykański instruktor F-16 jakoby zginął podczas rosyjskiego ataku na ukraińską bazę lotniczą - wynika z popularnego przekazu. Dowodem ma być rzekomy post wdowy po żołnierzu. Ten przekaz to przykład rosyjskiej dezinformacji. Oto jak powstała.

Amerykański instruktor F-16 zginął w ukraińskiej bazie? To rosyjska dezinformacja

Amerykański instruktor F-16 zginął w ukraińskiej bazie? To rosyjska dezinformacja

Źródło:
Konkret24

"Deportować na front", "uciekał przed wojną" - pisali niektórzy internauci w reakcji na doniesienia o tym, że we Wrocławiu Ukrainiec rzekomo potrącił parę z dzieckiem. Do wypadku doszło w innym miejscu, a sprawca nie był obywatelem Ukrainy.

Ukrainiec we Wrocławiu wjechał w rodzinę na przejściu? To nawet nie jest Polska

Ukrainiec we Wrocławiu wjechał w rodzinę na przejściu? To nawet nie jest Polska

Źródło:
Konkret24

Władze amerykańskiego stanu Teksas rzekomo zakazały wnoszenia do szkół tęczowych flag. Taki przekaz krąży w mediach społecznościowych. Tylko że pierwotna informacja zaczęła funkcjonować w oderwaniu od swojego źródła. Wyjaśniamy.

Teksas zakazał wnoszenia tęczowych flag do szkół? Nie, to "skradziona satyra"

Teksas zakazał wnoszenia tęczowych flag do szkół? Nie, to "skradziona satyra"

Źródło:
Konkret24, USA Today

"W Polsce mamy obecnie cały czas rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych" - alarmował w telewizji poseł Konfederacji Przemysław Wipler. Sprawdziliśmy: rekordu tymczasowo aresztowanych nie ma, jednak to nie oznacza, że ich sytuacja jest dobra i nie ma problemu z nadużywaniem stosowania tego środka zapobiegawczego. Przedstawiamy statystyki i zapowiedzi zmian w tym zakresie.

Wipler: mamy rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych. Co pokazują dane

Wipler: mamy rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych. Co pokazują dane

Źródło:
Konkret24

Były sekretarz generalny NATO rzekomo został pozwany za "podżeganie do konfliktu w Ukrainie", za co ma mu grozić kara dożywotniego więzienia. Wyjaśniamy, że Jens Stoltenberg wcale nie został "pozwany". Pokazujemy, jak wiele wątków rosyjskiej propagandy jest w tej historii.

Byłemu szefowi NATO "grozi dożywocie"? Historia z rosyjską propagandą w tle

Byłemu szefowi NATO "grozi dożywocie"? Historia z rosyjską propagandą w tle

Źródło:
Konkret24

Według popularnego przekazu transport "mobilnych wyrzutni rakiet balistycznych" miał poruszać się w ostatni weekend po Iranie. Ten przekaz wsparła rosyjska machina dezinformacyjna. Okazuje się, że fotografia, której użyto, nie ma nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami na Bliskim Wschodzie. Wyjaśniamy.

Transport wyrzutni w Iranie? Uwaga na wprowadzające w błąd zdjęcie

Transport wyrzutni w Iranie? Uwaga na wprowadzające w błąd zdjęcie

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych obok nagrań pokazujących skutki ataków izraelskich na Bejrut pojawiają się też takie, które nie mają z tym nic wspólnego. Materiały prawdziwe bywają też łączone z materiałami sztucznie wygenerowanymi.

Ogromne płomienie i kłęby dymu. "Bejrut teraz?" Nie. To coś innego

Ogromne płomienie i kłęby dymu. "Bejrut teraz?" Nie. To coś innego

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych pojawiła się historia bojkotu turnieju szachowego przez ukraińską szachistkę. Choć historia jest prawdziwa, to wydarzyła się kilka lat temu. Jednak sposób jej rozpowszechniania i profile do tego wykorzystane pokazują, że sprawa ma wiele wspólnego z bieżącą sytuacją. Wyjaśniamy, jak tą akcją rosyjskie i prorosyjskie konta chciały pokazać "ukraińską hipokryzję".

Ukraińska szachistka, turniej w Arabii Saudyjskiej i traktowanie kobiet. Historia z Rosją w tle

Ukraińska szachistka, turniej w Arabii Saudyjskiej i traktowanie kobiet. Historia z Rosją w tle

Źródło:
Konkret24

Na pierwszy rzut oka krążący w sieci wykres rzeczywiście zastanawia, bo pokazuje, jak mała jest wciąż ilość dwutlenku węgla w atmosferze. Dlatego krytycy tezy o globalnym ociepleniu chętnie go wykorzystują - na przykład, by podważać politykę klimatyczną Unii Europejskiej. Zapominają, że nie zawsze liczy się ilość, ważny jest jej efekt. Wyjaśniamy.

Katastrofalne emisje "w rzeczywistości"? Czego ten wykres nie pokazuje

Katastrofalne emisje "w rzeczywistości"? Czego ten wykres nie pokazuje

Źródło:
Konkret24

Pytanie "czy Unia chce zakazać kawy?", przewija się ostatnio w wielu komentarzach w mediach społecznościowych. Poseł Konfederacji straszy nawet, że "niedługo będziemy mogli napić się co najwyżej kawy zbożowej". W tle tego manipulacyjnego przekazu jest pewna zmiana regulacji w Unii Europejskiej i chęć wykorzystania jej do wzmocnienia antyunijnych nastrojów w społeczeństwie.

Unia Europejska "chce zakazać kawy"? Nie. Wyjaśniamy

Unia Europejska "chce zakazać kawy"? Nie. Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych notuje nagranie, na którym widać dziwne zwierzę przemykające chodnikiem. Szakal? Wilk? Arabski pies? - zastanawiają się internauci. A może chupacabra, czyli legendarne stworzenie atakujące zwierzęta domowe w krajach obu Ameryk. Ustaliliśmy, co to jest i skąd pochodzi nagranie. Trzeba uważać, gdy się takie zwierzę spotka.

"Co to za stworzenie"? "Polska chupacabra"? Odpowiadamy

"Co to za stworzenie"? "Polska chupacabra"? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

Sprawa była głośna. Premier Donald Tusk najpierw podpisał się pod postanowieniem prezydenta Andrzeja Dudy, a potem oświadczył, że wycofuje kontrasygnatę. Rozgorzał polityczny spór: czy mógł, na jakiej podstawie i jak to uchylenie kontrasygnaty się zmaterializuje. Otóż powstał taki dokument - publikujemy go w Konkret24. Lecz zdaniem prawników wątpliwości pozostały.

Kontrasygnata Tuska rzeczywiście wycofana? Jest dokument

Kontrasygnata Tuska rzeczywiście wycofana? Jest dokument

Źródło:
Konkret24

W polskiej sieci rozchodzi się rzekomy materiał telewizji Euronews opowiadający o ukraińskim tatuażyście, który miał zarazić ponad dwustu klientów w Polsce wirusem zapalenia wątroby typu C. Nagranie to rozpowszechniają u nas prorosyjskie konta. Przestrzegamy: to sfabrykowany materiał.

Tatuażysta z Ukrainy "zaraził wirusem zapalenia wątroby klientów w Polsce"? Uwaga, to fałszywka

Tatuażysta z Ukrainy "zaraził wirusem zapalenia wątroby klientów w Polsce"? Uwaga, to fałszywka

Źródło:
Konkret24

"I nic nie można z tym zrobić?", "bandytyzm w powietrzu" - oburzają się internauci, komentując nagranie mające przedstawiać niebezpieczny manewr rosyjskiego myśliwca nad Bałtykiem. Owszem, do takiego zdarzenia doszło, lecz nie na europejskim niebie.

Tak Rosjanie "bawią się nad Bałtykiem z samolotami NATO"? Nie nad Bałtykiem

Tak Rosjanie "bawią się nad Bałtykiem z samolotami NATO"? Nie nad Bałtykiem

Źródło:
Konkret24

W rozpowszechnianym w mediach społecznościowych przekazie dotyczącym migracji wybijana jest w ostatnich dniach informacja, jakoby w tym roku Niemcy odesłali do Polski już 15,5 tysiąca migrantów. W dodatku w ramach paktu migracyjnego. Ani jedna, ani druga informacja nie jest prawdą. Wyjaśniamy.

"Niemcy przysłały nam 15,5 tysiąca migrantów" w ramach relokacji? Dwa fałsze naraz

"Niemcy przysłały nam 15,5 tysiąca migrantów" w ramach relokacji? Dwa fałsze naraz

Źródło:
Konkret24

Jedynie 4 procent Polaków deklaruje, że niczego się nie obawia, korzystając z internetu. Większość wskazuje szereg zagrożeń – w tym mowę nienawiści, hejt, dezinformację. Do Sejmu wpłynął już poselski projekt tak zwanej ustawy antyhejterskiej, który ma być pierwszą próbą walki z tym zjawiskiem. Ale jedna ustawa problemu zagrożeń w sieci oczywiście nie rozwiąże.

Kradzież tożsamości, wyciek danych, hejt... Czego się boimy w internecie 

Kradzież tożsamości, wyciek danych, hejt... Czego się boimy w internecie 

Źródło:
Konkret24

"Wypłynęło nagranie Netanyahu jak opuszczał budynek przed atakiem Iranu", "To ucieczka do bunkra" - piszą internauci, pokazując biegnącego premiera Izraela. Nagranie to zostało opublikowane kilka lat temu i nie ma nic wspólnego z najnowszymi wydarzeniami w Izraelu.

Ucieczka Netanjahu do bunkra"? Nie tam biegnie premier Izraela

Ucieczka Netanjahu do bunkra"? Nie tam biegnie premier Izraela

Źródło:
Konkret24

Były minister obrony, a obecnie poseł PiS Mariusz Błaszczak ogłosił, że "rząd Tuska rozpoczął narodowy program rozbrajania Wojska Polskiego". W opublikowanym nagraniu przedstawia rzekome dowody na to. Sprawdziliśmy najistotniejsze zarzuty. Informacje otrzymane z Ministerstwa Obrony Narodowej nie potwierdzają, by Polska zrezygnowała już z czołgów K2, wyrzutni Himars czy samolotów FA-50.

Himarsy, samoloty FA-50, czołgi K2. "Zrezygnowano z kontraktów"?

Himarsy, samoloty FA-50, czołgi K2. "Zrezygnowano z kontraktów"?

Źródło:
Konkret24

Niedługo po tym, jak Iran wystrzelił pociski w stronę Izraela, w mediach społecznościowych pojawiło się wiele nagrań mających pokazywać ten atak. Dużo z nich jest autentycznych, ale trafiają się też fake newsy wykorzystywane do dezinformacji. Film pokazujący "płonący Izrael na żywo" do nich należy. Przestrzegamy przed jego rozpowszechnianiem.

"Izrael płonie"? Ten film wprowadza w błąd

"Izrael płonie"? Ten film wprowadza w błąd

Źródło:
Konkret24