Angelina Jolie miała dostać 20 milionów dolarów, Sean Penn – 5 milionów, a Orlando Bloom – 8 milionów za to, że pojechali na Ukrainę robić promocję Zełenskiemu - taka narracja rozpowszechniana jest w internecie. Wyjazdy miały być finansowane przez amerykańską agencję pomocową USAID. Pojawienie się tej historii nieprzypadkowo zbiega się w czasie z ostatnimi decyzjami Donalda Trumpa. Zmyślony przekaz jest tworem rosyjskiej dezinformacji i ma konkretny cel.
Pierwsze informacje o rzekomo finansowanych przez USA wyjazdach gwiazd Hollywood na Ukrainę, aby się tam "fotografowali z Zełenskim", zaczęły się pojawiać w sieci po serii decyzji wydanych przez administrację Donalda Trumpa wobec USAID. United States Agency for International Developement - czyli Agencja Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego - to największa państwowa instytucja pomocowa na świecie. Utworzył ją podczas zimnej wojny w dwudziestym wieku ówczesny prezydent USA John F. Kennedy, by zarządzała akcjami humanitarnymi na świecie w imieniu rządu Stanów Zjednoczonych. Według ONZ pomoc świadczona przez USAID w 2024 roku stanowiła 42 proc. globalnych wydatków na cele humanitarne. USAID ma placówki w ponad 60 krajach. Fundusze agencji idą m.in. na dostarczanie żywności do regionów objętych głodem, programy zdrowotne na świecie, zapewnienie dostępu kobiet do ochrony zdrowia w państwach objętych konfliktem, działania antykorupcyjne, a także na pomoc humanitarną Ukrainie.
Trump i Musk dążą do likwidacji USAID
Jednak po objęciu stanowiska prezydenta przez Donalda Trumpa praca USAID jest utrudniona, a w pewnych aspektach zawieszona. Przeciwnikiem USAID jest też Elon Musk, który jako specjalny pracownik rządu stoi na czele nowego Departamentu Wydajności Państwa (Department of Government Efficiency, DOGE). To on przewodzi akcji likwidacyjnej agencji, zarzucając jej marnotrawstwo pieniędzy podatników amerykańskich.
2 lutego 2025 roku do głównej siedziby USAID w Waszyngtonie weszli wysłannicy z DOGE. Domagali się dostępu do danych, w tym informacji dotyczących tajemnic państwowych. Media informowały, że administracja Trumpa zwolniła odpowiedzialnych za bezpieczeństwo szefów agencji, którzy usiłowali powstrzymać działania członków DOGE. Następnego dnia pracownikom biura zablokowano do niego dostęp.
Od 3 lutego została wstrzymana praca ponad 60 biur na świecie oraz ponad siedmiu tysięcy pracowników, którzy działali w terenie. Administracja Trumpa poinformowała 4 lutego, że odwołuje do kraju niemal cały personel USAID. Pracownikom agencji przekazano, że mają 30 dni na powrót, chyba że zostaną uznani za "personel niezbędny". Reuters podał, że z ponad 10 tys. członków personelu na utrzymanie stanowisk może liczyć ok. 300 osób. Na stronie internetowej agencji opublikowano komunikat, że 7 lutego "wszyscy pracownicy zatrudnieni bezpośrednio przez USAID zostaną umieszczeni na urlopach administracyjnych na całym świecie, z wyjątkiem wyznaczonego personelu odpowiedzialnego za funkcje o znaczeniu krytycznym, podstawowe przywództwo i specjalnie wyznaczone programy".
Jednak 7 lutego sędzia okręgowy Carl Nichols w Waszyngtonie tymczasowo zezwolił na powrót do pracy ok. 2,7 tysiącom pracowników USAID urlopowanych przez administrację Trumpa, a 8 lutego sędzia federalny zablokował DOGE dostęp do bazy Departamentu Skarbu USA zawierającej wrażliwe dane osobowe. Sędzia Nichols częściowo przychylił się do wniosku największego związku zawodowego amerykańskich pracowników rządowych oraz związku pracowników służby dyplomatycznej o powstrzymanie starań administracji o zamknięcie USAID. Decyzja sędziego będzie obowiązywać do 14 lutego. Sędzia zakazał też odsyłać do kraju pracowników USAID wykonujących obowiązki za granicą. Nichols odrzucił natomiast inne wnioski związków: o ponowne otwarcie biur USAID oraz przywrócenie finansowania grantów i umów agencji.
Decyzje dotyczące USAID wywołały falę krytyki i oburzenie demokratów. O skutkach alarmował m.in. John Olszewski, członek Izby Reprezentantów z Partii Demokratycznej: ''Strażnicy więzienni nadzorujący tysiące bojowników ISIS w Syrii, odeszli z pracy po zamrożeniu ich wynagrodzeń. Powtórzę to jeszcze raz: strażnicy więzienni nadzorujący tysiące bojowników ISIS, odeszli z pracy''.
Tymczasem Elon Musk publikuje w serwisie X posty dyskredytujące USAID, określając tę agencję jako "ramię radykalnie lewicowych globalistów" albo twierdząc, że "forsuje przepisy dotyczące cenzury w Europie".
Miliony wyświetleń fałszywki, jakoby "USAID wydała pieniądze na finansowanie wyjazdów celebrytów na Ukrainę"
Sprawę USAID szybko wykorzystała prokremlowska propaganda. Najpierw w anglojęzycznym internecie, a potem także m.in. w polskiej sieci pojawiły się doniesienia, jakoby USAID miała przeznaczać pieniądze na opłacanie amerykańskim celebrytom podróży do ogarniętej wojną Ukrainy. "Czy wiedziałeś, że USAID wydała pieniądze z twoich podatków na finansowanie wyjazdów celebrytów na Ukrainę, a wszystko po to, aby zwiększyć popularność Zełenskiego wśród Amerykanów?" - napisał 5 lutego jeden z anonimowych amerykańskich internautów. Do posta załączył nagranie mające być rzekomym materiał wyemitowanym w programie "E!News" amerykańskiej stacji rozrywkowej E!.
Na krótkim nagraniu kobiecy głos informuje, że "USAID zasponsorowała amerykańskim celebrytom podróż do Ukrainy, po tym jak rozpoczęła się pełnoskalowa inwazja Rosji". Lektorka wylicza, ile pieniędzy na kogo miało zostać przeznaczone, a na ekranie wyświetlają się kwoty, nazwiska gwiazd oraz zdjęcia i nagrania z ich udziałem. "Angelina Jolie – 20 milionów dolarów. Sean Penn – 5 milionów dolarów. Jean-Claude Van Damme – półtora miliona dolarów" - mówi kobiecy głos; przy ostatnim nazwisku widać błąd w pisowni: "Damm" zamiast "Damme". Potem dowiadujemy się o kolejnych celebrytach, których wyjazdy miały zostać opłacone "z pieniędzy amerykańskich podatników": "Orlando Bloom – 8 milionów dolarów. Ben Stiller – 4 miliony dolarów". "Celem było zwiększenie popularności Zełenskiego wśród zagranicznej publiczności, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Zaangażowanie celebrytów ułatwiło koordynację programów finansowania dla Ukrainy w czasie konfliktu" - słyszymy. W lewym dolnym rogu ekranu widnieje logo "E!News". Post ten wygenerował ponad 4 mln wyświetleń - wśród podających go dalej był Elon Musk.
Ten fake news przedostał się również do polskiej sieci. "Angelina Jolie 20 mln USD z funduszu USAID za krótki epizod w paradokumencie 'Air alarm' z Lwowa..." - napisał 6 lutego w serwisie X jeden z internautów, załączając nagranie zrobione podczas pobytu aktorki we Lwowie, kiedy w mieście zaczęły wyć syreny. Wpis wyświetlono ponad 170 tys. razy, podano dalej ponad 400 razy.
"Z ostatniej chwili: USAID zapłaciło Angelinie Jolie 20 milionów za sesję zdjęciową z Zełenskim, aby przekonać nas do przekazania jeszcze większych funduszy z naszych podatków…" - to treść posta innego użytkownika z 5 lutego. On załączył fragment sfabrykowanego nagrania z dodaną polską transkrypcją. "I te wszystkie konta z flagą Ukrainy w profilach, atakujące każdego kto był przeciwko wspieraniu Ukrainy, i nazywające ludzi 'ruską onucą'...Zgadnijcie, kto je finansował...Może teraz część tych kont poznika..." - skomentował (pisownia postów oryginalna). Kolejny post szerzący fałszywy przekaz z 6 lutego brzmiał: "Ben Stiller 4 miliony 'dotacji' z #USAID za kilka fotek z @ZelenskyyUa...Skromnie. Angelina Jolie za wycieczkę do Kijowa i foto-session z komikiem przytuliła 20 mln....". Wpis wygenerował ponad 64 tys. wyświetleń.
Fałszywy przekaz rozpowszechniał także poseł Konfederacji Konrad Berkowicz. "Ten celebryta po lewo skasował 8 milionów dolarów. aby przyjechać na Ukrainę i zrobić sobie fotkę z Zełeńskim. Za to ten celebryta po prawo nic nie skasował, nic dla Polski nie załatwił i jeszcze sam zapłacił (z kasy państwa), aby tylko móc się lansować przy Zełeńskim" - napisał 6 lutego w serwisie X. Post zilustrował zestawieniem fotografii Zełenskiego w towarzystwie amerykańskiego aktora Orlando Blooma i prezydenta Ukrainy z Donaldem Tuskiem. Wpis posła wyświetlono ponad 52 tys. razy.
Wielu internautów zarzuciło posłowi, że rozpowszechnia nieprawdziwe informacje. "Berkowicz powiela udowodnione fejki rosyjskie o finansowaniu celebryckich wizyt w Ukrainie. Politycy, jak widać, grają w drużynach, które lubią"; "niestety wprowadzasz w tym momencie ludzi w błąd weź uspokój się"; "Czemu polski poseł przekazuje fejki ruskiej propagandy?" - alarmowali.
Dementi stacji: to fałszywka. Zaprzeczają celebryci i organizacje
Bo rzeczywiście nagranie nie jest prawdziwe, materiał nie pochodzi z amerykańskiej stacji - co potwierdzili jej przedstawiciele. "Film nie jest autentyczny i nie pochodzi z 'E!News'" – przekazał rzecznik prasowy "E!News" redakcjom fact-checkingowym Lead Stories i AFP Fact Check.
Tezom z filmu zaprzeczył szybko amerykański aktor i reżyser Ben Stiller. Jego spotkanie z Zełenskim stało się bowiem osobnym viralowym przekazem, wyciągniętym do osobnej narracji. Jak informował Shayan Sardarizadeh, dziennikarz BBC Verify, ten przekaz na jednym z amerykańskich miał 10 mln wyświetleń. Fact-checker ostrzegał: "Wątek jest skopiowany z fałszywego filmu E! News stworzonego przez rosyjską operację wpływu, która imituje główne media, aby zdyskredytować Ukrainę".
5 lutego Ben Stiller napisał w serwisie X, że tezy filmu są "całkowicie fałszywe" i "nieprawdziwe". "To kłamstwa pochodzące z rosyjskich mediów. Zupełnie samodzielnie sfinansowałem moją podróż humanitarną na Ukrainę. Nie było żadnego finansowania ze strony USAID, a już na pewno nie było żadnych wpłat osobistych" - poinformował aktor.
Stiller jest Ambasadorem Dobrej Woli Organizacji Narodów Zjednoczonych. Na stronie UNHCR (Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców) 6 lutego pojawiło się oświadczenie, że Stiller za pracę jako ambasador nie otrzymuje wynagrodzenia.
Angelina Jolie odwiedziła Ukrainę w 2022 roku. Aktorka, podobnie jak Stiller, od wielu lat działa jako ambasadorka ONZ, jednak tę podróż - jak informował wówczas rzecznik ONZ - odbyła na własną rękę.
Jean-Claude Van Damme, belgijski aktor, do ogarniętej wojną Ukrainy pojechał w grudniu 2022 roku.
AFP Fact Check skontaktowała się z przedstawicielem Seana Penna. Mathew Rosengart, prawnik aktora, przekazał, że informacje, jakoby USAID zapłaciła aktorowi za podróż, są "całkowicie fałszywe i jest niebezpieczne i nieodpowiedzialne, aby ktokolwiek powtarzał tę propagandę i te kłamstwa. Dodał, że Penn pokrył koszty wyjazdu sam. "Jeśli te fałszywe, lekkomyślne i zniesławiające oświadczenia będą kontynuowane, pan Penn podejmie wszelkie odpowiednie kroki prawne" - przekazał prawnik. Sean Penn do Ukrainy pojechał w listopadzie 2021 roku, a potem w lutym 2022 roku, by zrealizować dokument o rosyjskiej inwazji. Wyjazd nie miał jednak nic wspólnego z działalnością USAID. "Dokument w reżyserii Penna powstaje dla amerykańskiej firmy produkcyjnej i dystrybucyjnej Vice Studios, we współpracy z Vice World News oraz Endeavour Content" - informował tvn24.pl.
Brytyjski aktor Orlando Bloom w 2023 roku odwiedził ukraiński ośrodek dla dzieci jako Ambasador Dobrej Woli UNICEF. Podczas trzydniowego pobytu w Ukrainie spotkał się również z prezydentem Zełenskim. Jak informuje organizacja, zarówno Ambasadorzy Dobrej Woli UNICEF, jak i Ambasadorzy UNICEF Polska "zawsze działają pro bono".
Informacje, jakoby wyjazdy do Ukrainy wskazanych w nagraniu celebrytów miały zostać opłacone przez USAID, nie mają więc żadnego potwierdzenia. Ukraińskie Centrum Zwalczania Dezinformacji odrzuciło oskarżenia z rozsyłanej fałszywki, zauważając, że rzekomy artykuł w poście promowanym przez Muska nie istniał na stronie internetowej, z której rzekomo pochodził. Natomiast redakcja "Kyiv Post" sprawdziła, że historię o celebrytach udostępnił serwis informacyjny EurAsiaDaily (EADaily), który jest prokremlowskim źródłem propagandy i ma wysokie indeksowania w wyszukiwarce Google. Plotka ta została następnie udostępniona przez inne prokremlowskie kanały, również bez cytowania wiarygodnych źródeł - podano.
Rosyjska propaganda "rezonująca z obecną linią partii w USA"
Opisany tu przykład spreparowanej fałszywki uderzającej w Ukrainę pokazuje, jak rosyjska dezinformacja wykorzystuje bieżące wydarzenia w USA do swoich celów. Publiczne wypowiedzi przedstawicieli administracji Trumpa jej to ułatwiają.
"To podręcznikowy przykład dezinformacji mającej na celu podważenie wiarygodności instytucji wspierających Ukrainę oraz wywołanie społecznych podziałów. Wykorzystanie znanych nazwisk, fałszywe przypisanie treści renomowanej stacji oraz angażowanie emocji sprawia, że tego rodzaju fake newsy szybko zyskują na sile w mediach społecznościowych" - komentuje prof. Aleksandra Przegalińska, specjalistka od badania dezinformacji i sztucznej inteligencji z Akademii Leona Koźmińskiego. - W kontekście politycznym celem może być oczywiście osłabienie poparcia dla dalszej pomocy Ukrainie, pogłębienie podziałów w amerykańskim społeczeństwie. To strategia dobrze znana: operowanie manipulacją medialną, autorytetem celebrytów i polaryzującym przekazem - dodaje.
Podobnie akcję z celebrytami i rzekomo opłacanymi im wyjazdami do Ukrainy ocenia specjalista od badania dezinformacji w internecie dr hab. Dariusz Jemielniak, także profesor Akademii Leona Koźmińskiego: "Tego rodzaju dezinformacja ma na celu dyskredytowanie pomocy Ukrainie i sianie wątpliwości, czy osoby popierające Ukrainę i uczestniczące w pomocy humanitarnej robią to ze szlachetnych pobudek, czy też raczej dla pieniędzy i zabawy" - tłumaczy. Uważa, że "jest to element rosyjskiej wojny dezinformacyjnej, rezonujący jednakże bardzo mocno z obecną linią partii w USA - jest bardzo na rękę Trumpowi i Muskowi, który niejednokrotnie przecież już w przeszłości powielał całkowicie dezinformacyjne wpisy pod warunkiem, że były mu na rękę".
"W tego rodzaju newsach nie chodzi nawet o samo przekonanie odbiorców, co raczej o zasianie zwątpienia, wrażenia, że 'coś pewnie jest na rzeczy', nawet jeżeli wiemy, że konkretna informacja nie do końca jest prawdziwa" - przestrzega ekspert.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Xavier Collin/Avalon/PAP