Fałszywe eksplozje, ataki rakietowe i naruszenia granic. Jak Rosja przygotowała preteksty do ataku

Fałszywe eksplozje, ataki rakietowe i naruszenia granic. Jak Rosja przygotowywała pretekst do ataku?Twitter

Zanim Rosja zaatakowała Ukrainę, razem z prorosyjskimi separatystami przeprowadziła szereg prowokacji, które miały stanowić pretekst do interwencji. Prezentujemy materiały z akcji pod fałszywą flagą, które zostały zweryfikowane przez dziennikarzy i analityków.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Wydaje się, że Moskwa nie ma granic w próbach fałszowania pretekstów do dalszej agresji" - napisało ukraińskie MSZ w swoim oświadczeniu wydanym 23 lutego, dzień przed rozpoczęciem rosyjskiego ataku na Ukrainę. Był to komentarz do prowokacji i tzw. operacji pod fałszywą flagą, jakie Rosjanie i prorosyjscy separatyści prowadzili od kilkunastu dni. Miały one udowodnić, że to Ukraina jest agresorem, zagraża bezpieczeństwu mieszkańców Donbasu i z tego powodu rosyjska interwencja jest konieczna.

Generał Skrzypczak o ataku Rosji na Ukrainę
Generał Skrzypczak o ataku Rosji na Ukrainętvn24

Prowokacje znalazły swoje odbicie także w oświadczeniach przywódców prorosyjskich separatystycznych republik na wschodzie Ukrainy - ługańskiej i donieckiej, którzy 23 lutego poprosili Władimira Putina o pomoc w "odparciu agresji ukraińskich sił zbrojnych". Jej przejawami miały być właśnie prowokacje, o których szeroko informowano w rosyjskich i prorosyjskich źródłach. Sam Putin natomiast w swoim przemówieniu z 24 lutego, w którym tłumaczył konieczność interwencji, oświadczył, że rosyjskie działania "są samoobroną przed tworzonymi dla nas zagrożeniami".

Prawdziwość i autentyczność tych rzekomych zagrożeń lub dowodów na rzekomą agresję ukraińskich sił zbrojnych udało się jednak obalić niezależnym dziennikarzom, którzy pokazali, na czym polegały wspomniane przez ukraińskie MSZ "próby fałszowania pretekstów do dalszej agresji" rosyjskiej. Agresji, która 24 lutego stała się faktem.

Atak bombowy na samochody

We wtorek 22 lutego agencja informacyjna samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) podała, że w dwóch eksplozjach samochodów na terenie republiki zginęły trzy osoby. Separatyści winą za to wydarzenie obarczyli Ukraińców, którzy rzekomo mieli planować zamach bombowy na przywódcę wojskowego, ale w wyniku błędu wysadzili dwa samochody cywilne.

Tak stworzona historia wraz z nagraniem i fotografiami została wysłana w świat. Opublikował ją na Twitterze m.in. Dean O'Brien, Amerykanin biorący aktywny udział w rozpowszechnianiu rosyjskich treści dezinformacyjnych. Wydarzenie to nazwał "atakiem terrorystycznym ukraińskich sił zbrojnych" i jasno przedstawił je jako argument za rosyjską interwencją na Ukrainie: "Ludzie na Zachodzie muszą zrozumieć, że dlatego właśnie rosyjskie siły pokojowe są tutaj potrzebne".

fałsz

Dziennikarze stacji BBC oraz niezależnego bloga glasnostgone.net wyjaśnili jednak, co sugeruje, że całe wydarzenie zostało spreparowane przez separatystów i celowo przedstawione jako ukraiński atak. Po pierwsze oba samochody były pozbawione tablic rejestracyjnych, co może sugerować, że zostały wcześniej skradzione lub zakupione na złomowisku. Po drugie auta są spalone, ale wokół nich nie leżą żadne odłamki lub potłuczone szkoło. Na karoserii jednego z samochodów widać natomiast wyraźne ślady po kulach. To zaprzecza tezie, że eksplozja była wynikiem ataku bombowego, jak sugerowała agencja separatystycznej republiki. Dodatkowo na zdjęciach z miejsca zdarzenia separatyści pokazali kask rzekomej ofiary ataku, na którym również widać dziurę po kuli, a nie ślady po odłamkach bomby.

"Na tych zdjęciach i filmach nie ma nic, co potwierdzałoby twierdzenia o ataku bombowym" - zapewnił w rozmowie z BBC Peter Norton, specjalista brytyjskiego wywiadu ds. uzbrojenia. "Krótko mówiąc, misternie zainscenizowane wydarzenie" - skomentowali te fakty dziennikarze portalu grid.news, którzy również przeanalizowali nieścisłości w materiałach z tego wydarzenia.

Przekroczenie ukraińsko-rosyjskiej granicy

Poprzedniego dnia - w poniedziałek 21 lutego - w rosyjskich mediach wyemitowano natomiast nagranie, które rzekomo miało pochodzić z kamery na hełmie ukraińskiego żołnierza. Widać na nim dwóch mężczyzn z karabinami biegnących obok transportera opancerzonego, którzy rzekomo mieli przekroczyć granicę ukraińsko-rosyjską. Tego samego dnia rosyjscy urzędnicy wojskowi oświadczyli, że zginęło pięciu "ukraińskich dywersantów", którzy próbowali przedostać się przez rosyjską granicę.

Dziennikarze, którzy przeanalizowali nagranie, nie mają jednak wątpliwości, że nie pokazuje ono wtargnięcia Ukraińców na terytorium Rosji. Przede wszystkim dokładnie zlokalizowali miejsce, z którego pochodzi nagranie. Ustalono, że jest to punkt graniczny między separatystyczną Ługańską Republiką Ludową (ŁRL) a Rosją. Rzekomi dywersanci z transporterem musieliby więc przedostać się niepostrzeżenie przed prawie 40 km terytorium separatystów, a następnie zostać zauważeni zaraz po przekroczeniu granicy.

"Wygląda na to, że jest to kolejny sfabrykowany filmik z kolejną fałszywą flagą" - skomentował na Twitterze szef grupy dziennikarzy Bellingcat Eliot Higgins. "Jeśli zamierzasz zakraść się do Rosji, aby dokonać sabotażu, oczywiście zabierasz ze sobą kamerę w kasku i transportery opancerzone" - ironicznie dodawał Olivier Alexander, niezależny analityk weryfikujący nagrania z sieci. Jeszcze tego samego dnia ukraińskie MSZ zaprzeczyło rosyjskim doniesieniom, informując, że "żaden z naszych żołnierzy nie przekroczył granicy z Federacją Rosyjską i żaden nie został dzisiaj zabity".

Co więcej, szybko okazało się, że w okolicy, w której nagrano to wideo, wcześniej nakręcono już inne, w którym sugerowano, że ukraińscy dywersanci wysadzili budkę strażników granicznych. "Podejrzewam, że to nie przypadek" - napisał Higgins. Same doniesienia o ataku na budynek graniczny też uznano za operację pod fałszywą flagą mającą oskarżyć Ukraińców o agresję. "Prowokacja prawdopodobnie zaplanowana w kontekście zwołania Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Element budowy nacisków" - skomentował te doniesienia Michał Marek, doktorant z Uniwersytetu Jagiellońskiego i założyciel Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa.

Wóz bojowy "ukraińskich dywersantów"

Jeszcze tego samego dnia - w poniedziałek 21 lutego - w wieczornym wydaniu wiadomości w państwowej rosyjskiej telewizji "Pierwyj kanał" wyemitowano materiał o rzekomych ukraińskich dywersantach, w którym podano, że nie tylko zastrzelono pięć osób, ale i zniszczono wóz opancerzony BTR-70. Korespondentka telewizji w separatystycznej Donieckiej Republice Ludowej (DRL) pokazała szczątki trafionej maszyny. Do tego materiału odnieśli się jednak dziennikarze ukraińskiego portalu militarnego mil.in.ua. Ustalili, że to ten sam pojazd, który widać na nagraniu z kamery na hełmie, ale, co najważniejsze, nie należy on do ukraińskich, a do rosyjskich sił zbrojnych. Świadczy o tym konkretny zmodernizowany model BTR-70 produkowany wyłącznie przez rosyjską Arzamaską Fabrykę Maszyn i poza Rosją wykorzystywany jedynie przez armie Nikaragui, Kirgistanu czy Mongolii.

"Rosyjscy żołnierze spalili własny transporter opancerzony BTR-70, aby przedstawić walkę z 'ukraińską grupą dywersyjno-rozpoznawczą'" - skomentowali autorzy tekstu na mil.in.ua.

W innych rosyjskich źródłach, m.in. na kanale rosyjskiego ministerstwa obrony tvzvezda.ru czy rt.com, można było natomiast przeczytać, że zniszczoną maszyną nie był wóz BTR-70, a BMP-2 - radziecki bojowy wóz piechoty. Na dowód załączano nagranie pochodzące rzekomo od rosyjskich służb specjalnych, na którym widać maszynę płonącą w lesie.

fałsz

Komentujący to nagranie internauci podkreślali jednak, że musiało ono powstać jakiś czas temu, ponieważ obecne warunki pogodowe na pograniczu ukraińsko-rosyjskim są dużo gorsze niż pokazane na filmie. "Na miejscu 'ukraińskiej prowokacji' ponownie były kamery. Sytuacja mogła zostać zainscenizowana bez większego wysiłku" - dodał natomiast Michał Marek.

Ukraińskie pociski w obwodzie rostowskim

Poważne zarzuty pod adresem ukraińskiej armii, które również okazały się elementem prowokacji i operacji pod fałszywą flagą, Rosja wystosowała już w końcu poprzedniego tygodnia - w piątek 19 lutego. Szereg rosyjskich źródeł państwowych, w tym agencje TASS, RIA Novosti czy Lenta.ru, poinformował wtedy o trzech ukraińskich pociskach, które miały eksplodować na terenie Federacji Rosyjskiej w obwodzie rostowskim. Atak miano przeprowadzić za pomocą wyrzutni rakiet Grad, a dwa pociski rzekomo trafiły w budynki. Komitet Śledczy Rosji wszczął sprawę karną w tej sprawie.

Z doniesień medialnych wynikało jednak, że ​​pierwszy pocisk wylądował trzysta metrów od niezamieszkałej rezydencji we wsi Mitiakinskaja, drugi na niezamieszkałym budynku w Mitiakinskim, a trzeci na bliżej nieokreślonym obszarze w rejonie tarasowskim w obwodzie rostowskim. Dodatkowo do artykułu dołączano zdjęcie tylko jednego pocisku bez wskazania jego lokalizacji. Tak słaba dokładność rzekomych ataków wzbudziła podejrzenia niektórych użytkowników mediów społecznościowych.

Słuszność tych podejrzeń potwierdził naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Wałerij Załużny, który wyjaśnił we wpisie na Facebooku, że wyrzutnie Grad, którymi dysponuje ukraińskie wojsko, nie mają odpowiedniego zasięgu, żeby dosięgnąć punkty wymienione w doniesieniach o rzekomych ostrzale. "W ten sposób, przy braku jakichkolwiek agresywnych działań ukraińskich obrońców, sami agresorzy niszczą infrastrukturę na okupowanych terytoriach, dokonując chaotycznego ostrzału osad i celowo tworzą fałszywe meldunki" - dodał generał.

Do swojego wpisu dodał także zrzut ekranu rosyjskiego artykułu informującego o ostrzale tego samego miejsca, ale napisanego w 2014 roku. Powtarza się w nim nawet dokładna odległość - 300 metrów - która miała dzielić pociski od budynków mieszkalnych.

Do wszystkich prowokacji i operacji pod fałszywą flagą odniósł się 21 lutego - przed inwazją Rosji - ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba.

"Nie, Ukraina nie atakuje Doniecka i Ługańska, nie wysyła sabotażystów lub transporterów opancerzonych za rosyjską granicę, nie ostrzeliwuje rosyjskiego terytorium, nie ostrzeliwuje rosyjskich przejść granicznych, nie dokonuje aktów sabotażu. Ukraina nie planuje też takich działań. Rosjo, zamknij teraz swoje fabryki produkujące nieprawdę" - zaapelował na Twitterze.

A nad ranem 24 lutego Ukraina została zaatakowana przez Rosję.

Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24, zdjęcie: Twitter

Źródło zdjęcia głównego: Twitter

Pozostałe wiadomości

"To jest mocne" - napisał rzecznik rządu Adam Szłapka, publikując w mediach społecznościowych "wyciąg z systemu wizowego", który miał udowadniać, że za rządów Zjednoczonej Prawicy nie kontrolowano migracji do Polski. Tylko że akurat nie te dane to pokazują.

Adam Szłapka pokazuje dane o "niekontrolowanej migracji". Manipuluje

Adam Szłapka pokazuje dane o "niekontrolowanej migracji". Manipuluje

Źródło:
Konkret24

Po rocznicy rzezi wołyńskiej w sieci pojawiło się zdjęcie, które rzekomo przedstawia szczątki ofiar w zbiorowej mogile. Drastyczny opis informuje o "10 000 czaszkach małych dzieci". Fotografia nie ma jednak nic wspólnego z ludobójstwem na Wołyniu. Wyjaśniamy, co wiadomo o grobie i ofiarach, które się w nim znajdują.

"10 000 czaszek małych dzieci" zabitych podczas rzezi wołyńskiej? Co widać na zdjęciu

"10 000 czaszek małych dzieci" zabitych podczas rzezi wołyńskiej? Co widać na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

"Biurokratyczny zamordyzm w plastikowym wydaniu" - grzmiał w Sejmie poseł Konfederacji Witold Tumanowicz, twierdząc, że szwedzka fundacja wykazała wzrost liczby wyrzucanych nakrętek po tym, jak Unia Europejska nakazała przytwierdzać je do butelek. Tylko że to nieprawda.

"Unijne nakrętki". Konfederacja cytuje szwedzki raport. Oto jak zmyśla

"Unijne nakrętki". Konfederacja cytuje szwedzki raport. Oto jak zmyśla

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy polski polityk wprost podważa zbrodnie popełnione w Auschwitz-Birkenau, w sieci rozpowszechniane są grafiki AI, które mają imitować autentyczne obrazy pokazujące sceny z tego obozu zagłady. Powstają często na bazie prawdziwych, zachowanych zdjęć. "Manipulowanie takim obrazem dla rozrywki bezcześci go" - przestrzega muzeum. Apeluje o niepodawanie dalej takich postów.

Nieautentyczne obrazy o Auschwitz. Muzeum apeluje do internautów

Nieautentyczne obrazy o Auschwitz. Muzeum apeluje do internautów

Źródło:
Konkret24

Iga Świątek pokonała Amandę Anisimovą w finale Wimbledonu, przechodząc do historii tenisa. Jej zwycięstwo skomentował premier Donald Tusk, lecz nie ustrzegł się przy tym wpadki.

Tusk o Świątek: "jeszcze nikt nigdy" nie wygrał tak finału Wimbledonu. Wygrał

Tusk o Świątek: "jeszcze nikt nigdy" nie wygrał tak finału Wimbledonu. Wygrał

Źródło:
Konkret24

W gorącej dyskusji na temat migrantów "przerzucanych" przez niemiecką granicę politycy opozycji stawiają za wzór Danię i Luksemburg. Według nich te dwa kraje mają nie przyjmować żadnych migrantów z Niemiec. Sprawdziliśmy więc, jak to jest. Publikujemy najnowsze niemieckie statystyki.

Nie tylko do Polski. Do których krajów Niemcy zawracają migrantów. Mamy dane

Nie tylko do Polski. Do których krajów Niemcy zawracają migrantów. Mamy dane

Źródło:
Konkret24

Te historie poruszają. Szczególnie tych rodziców, którzy stracili dzieci, a teraz widzą zdjęcia nastolatków i czytają, że zginęli w wypadkach, lecz ich organy posłużyły do przeszczepów. Autorzy takich wpisów "błagają o udostępnienia" - a my ostrzegamy: to fake newsy.

"Odszedł z tego świata". Fałszywe zdjęcia i prawdziwe żerowanie na uczuciach

"Odszedł z tego świata". Fałszywe zdjęcia i prawdziwe żerowanie na uczuciach

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS postanowił zaalarmować o wzroście bezrobocia wśród młodych ludzi w Polsce. Choć posłużył się wiarygodnymi danymi, to przedstawił je w taki sposób, że czytelnik może wyciągać błędne wnioski. Wyjaśniamy.

Poseł PiS zrobił wykres wzrostu bezrobocia. Co policzył, a czego nie?

Poseł PiS zrobił wykres wzrostu bezrobocia. Co policzył, a czego nie?

Źródło:
Konkret24

Opozycja krytykuje rząd za wprowadzenie zakazu lotów dronami nad zachodnią granicą. Według niej ten zakaz ułatwi "przerzucanie" migrantów z Niemiec. A ponadto politycy opozycji twierdzą, że nie ma podstawy prawnej tej decyzji. Wyjaśniamy.

Zakaz dronów na zachodniej granicy. Jest, czy go nie ma

Zakaz dronów na zachodniej granicy. Jest, czy go nie ma

Źródło:
Konkret24

Posłowie Konfederacji grzmią, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski postanowił przeznaczyć 700 tysięcy złotych na postawienie na Placu Zbawiciela tęczy. Instalacja ma być symbolem społeczności LGBTQ+. Politycy - a za nimi internauci - zarzucają prezydentowi Warszawy marnowanie pieniędzy. Tylko że on nie ma z tym nic wspólnego.

"Tęcza Trzaskowskiego za 700 tysięcy"? Kto zadecydował

"Tęcza Trzaskowskiego za 700 tysięcy"? Kto zadecydował

Źródło:
Konkret24

"Grok zerwał się z łańcucha", "Grok zwariował" – przestrzegają użytkownicy platformy X należącej do Elona Muska. Rzeczywiście, chatbot oparty na sztucznej inteligencji obraża Tuska i Giertycha, a pozytywnie pisze o Braunie czy Hitlerze. O co chodzi z tym Grokiem? 

Obraża Tuska i Giertycha, chwali Brauna. Co się stało z Grokiem?

Obraża Tuska i Giertycha, chwali Brauna. Co się stało z Grokiem?

Źródło:
TVN24+

"Germanizacja w pełni" - tak internauci i niektóre media komentują rzekomą zmianę nazwy mostu Grunwaldzkiego we Wrocławiu z polskiej na niemiecką. Konserwator zabytków i urząd miasta zaprzeczają, a my tłumaczymy, skąd wziął się ten fałszywy przekaz.

"Chcą zmienić nazwę Mostu Grunwaldzkiego na niemiecką"? O co chodzi

"Chcą zmienić nazwę Mostu Grunwaldzkiego na niemiecką"? O co chodzi

Źródło:
Konkret24

Wygląda jak lokalny serwis, ale nim nie jest. Zamiast informować, strona ta szerzy antymigrancki hejt. W rzekomej trosce o bezpieczeństwo mieszkańców karmi ich strachem. Promują ją politycy, a firmuje człowiek z komitetu poparcia Karola Nawrockiego. Portal Gazeta Zielonogórska to modelowe źródło dezinformacji niemedialnej. Na czym polega to zjawisko? 

Redakcja widmo i niewidzialni migranci. Kto gra strachem w Zielonej Górze

Redakcja widmo i niewidzialni migranci. Kto gra strachem w Zielonej Górze

Źródło:
TVN24+

Prawica rozpowszechnia przekaz o tysiącach "nielegalnych imigrantów" z Afryki, czy Bliskiego Wschodu zawróconych z Niemiec do Polski. Dane - także te najnowsze - pokazują coś zupełnie innego.

Kogo Niemcy zawracają do Polski? Jedna narodowość dominuje

Kogo Niemcy zawracają do Polski? Jedna narodowość dominuje

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji grzmią w mediach społecznościowych, że "ludzie Bodnara chcieli zapewnić sobie bezkarność". Jako dowód rozsyłają rzekomy zapis, który miał się znaleźć w ustawie przygotowywanej w Ministerstwie Sprawiedliwości. Resort już się do tego odniósł, a my wyjaśniamy, co dało początek tej narracji.

"Ustawa bezkarnościowa". Skąd się wziął wirtualny paragraf 

"Ustawa bezkarnościowa". Skąd się wziął wirtualny paragraf 

Źródło:
Konkret24

Zdjęcie wykonane nocą niedaleko granicy z Niemcami przez umieszczoną w lesie fotopułapkę wywołało oburzenie w sieci. Polityczka Konfederacji uznała bowiem, że kamera pokazała niemiecki patrol po polskiej stronie granicy. Wyjaśniamy, kogo naprawdę widać na fotografii.

Czy to "niemieccy żołnierze po polskiej stronie granicy"? Mamy odpowiedź

Czy to "niemieccy żołnierze po polskiej stronie granicy"? Mamy odpowiedź

Źródło:
Konkret24

Po głośnym pożarze budynku w podwarszawskich Ząbkach w mediach społecznościowych pojawiły się teorie, że jego przyczyną były panele fotowoltaiczne. Jako potwierdzenie tej tezy publikowano nawet zdjęcia satelitarne. Straż pożarna dementuje ten przekaz.

Pożar w Ząbkach. Fotowoltaika jako "podajnik ognia"? Nie wierzcie w to

Pożar w Ząbkach. Fotowoltaika jako "podajnik ognia"? Nie wierzcie w to

Źródło:
Konkret24

"Wszyscy powinni bić na alarm", "dlaczego zbiorniki retencyjne są pełne", "nie spuszczają wody"... - takie komentarze pojawiły się w sieci po informacjach o zbliżających się ulewach. Internauci alarmują, że zbiorniki retencyjne są już zapełnione, a Wody Polskie na to nie reagują. Przedsiębiorstwo zarządzające zbiornikami odpowiada, że "tworzący alternatywne teorie" internauci nie mają racji.

Zbiorniki retencyjne "pełne po brzegi"? Internauci alarmują, Wody Polskie odpowiadają

Zbiorniki retencyjne "pełne po brzegi"? Internauci alarmują, Wody Polskie odpowiadają

Źródło:
Konkret24

Internauci dyskutują, czy na nagraniu z płonącym samochodem, które krąży w sieci, rzeczywiście płonie auto elektryczne. Sprawdzamy, więc co o całym zajściu wiadomo.

"Płonie elektryk" w Koszalinie? Co to za auto

"Płonie elektryk" w Koszalinie? Co to za auto

Źródło:
Konkret24

Kolejne państwa strefy Schengen przywracają kontrole graniczne, dlatego coraz częściej można usłyszeć głosy o "końcu" czy nawet "zabiciu Schengen". Eksperci wymieniają jednak zaskakujące powody, dla których ich zdaniem strefa nie tylko przetrwa, ale będzie się rozszerzać.

Koniec strefy Schengen? "Składanie do grobu jest przedwczesne"

Koniec strefy Schengen? "Składanie do grobu jest przedwczesne"

Źródło:
TVN24+

Internauci, ale też poseł Marek Jakubiak oburzają się na zdjęcie polskiego policjanta, który na ramieniu ma naszywkę z flagą unijną. Wyjaśniamy, co to za naszywka.

"Europejska policja"? Co oznacza naszywka na mundurze

"Europejska policja"? Co oznacza naszywka na mundurze

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji utrzymują, że polski rząd nie przedstawia prawdziwych danych o liczbie migrantów "przerzucanych" z Niemiec do Polski, podczas gdy według władz niemieckich są to "duże liczby, tysiące w skali jednego miesiąca". Publikujemy więc najnowsze statystyki otrzymane z niemieckiej policji - nie potwierdzają takich twierdzeń.

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Źródło:
Konkret24

Szef MSZ oferuje Karolowi Nawrockiemu "możliwość zbriefowania" go, jeśli chodzi o politykę zagraniczną rządu. W odpowiedzi przyszły rzecznik kancelarii prezydenta poucza, co należy do prerogatyw głowy państwa. Tak więc w nowej politycznej rzeczywistości wróci stary spór, a konstytucja się przecież nie zmieniła. Wyjaśniamy.

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

Źródło:
Konkret24