Rzekomy konflikt z żołnierzami Gwardii Narodowej i nieporadność wynikająca z wieku - to motywy przewodnie fake newsów i manipulacji wymierzonych w Joe Bidena w dniach, gdy przejmował rządy w Białym Domu.
Gwardia Narodowa odwróciła się plecami do Bidena bez salutowania!" - ogłosił 21 stycznia jeden z użytkowników polskiego Twittera. Załączony film nakręcono z wnętrza samochodu. Widać na nim żołnierzy stojących tyłem, ale również przodem do pojazdu.
20 stycznia, w dniu inauguracji Joe Bidena, w Waszyngtonie stacjonowało około 25 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej, którzy ściśle współpracowali z agentami Secret Service. Żołnierze chronili również okolice przejazdu kolumny prezydenckiej.
fałsz
Film polubiło około 1,2 tys. użytkowników Twittera, blisko 500 podało go dalej. "Myślał dziadu, że mu chociaż chusteczķami pomachają. Chciałbym widzieć jego minę w tym momencie" - skomentował film jeden z internautów. "Piękny widok. I idzie w świat" - dodał inny uczestnik dyskusji.
Część internautów była jednak sceptyczna, co do tego, czy rzeczywiście Gwardia Narodowa "odwróciła się plecami" do nowego prezydenta. "Ochrona często stoi tyłem do przejeżdżającej osobistości - obserwuje, co się dzieje na zewnątrz" - zauważył jeden z komentujących.
"Zwróceni na zewnątrz, aby zapewnić bezpieczeństwo"
Film zyskał popularność po tym, jak opublikowała go 20 stycznia na Twitterze dziennikarka ABC Ines de La Cuetara. "Widok z kolumny pojazdów Bidena w drodze do Kapitolu" - napisała w komentarzu. Także pod jej wpisem pojawiło się wiele głosów podobnych do tych zamieszczanych przez polskich internautów.
W jednym z kolejnych tweetów wątpliwości wyjaśnia sama de La Cuetara, cytując wypowiedź przedstawiciela amerykańskiej Gwardii Narodowej dla swojej telewizji: "Ci żołnierze Gwardii Narodowej byli na służbie z misją ochrony prezydenta przed potencjalnymi zagrożeniami. Niektórzy z nich są zwróceni na zewnątrz, aby zapewnić wszystkim bezpieczeństwo".
Agencja Reutera zauważyła, że podobnie było podczas inauguracji Donalda Trumpa w 2017 roku, a także podczas wcześniejszej uroczystości zaprzysiężenia Barracka Obamy. Część żołnierzy również stała wtedy tyłem do przejeżdżającej prezydenckiej kolumny.
Gwardia Narodowa w garażu? Tak, ale opis zdjęcia wprowadza w błąd
Gwardia Narodowa stała się też tematem kolejnego fake newsa wymierzonego w Joe Bidena. Tym razem również wykorzystano prawdziwe zdjęcie - ale opisano je w mylący sposób. "Amerykańska Straż Narodowa została odesłana do spania w garażu przez demokratów, ponieważ jeden z nich nie miał ubranej maski. Ładnie się Biden i jego zaplecze zaczęło bawić od samego początku" - napisał 22 stycznia na polskim Twitterze jeden z internautów. Na zdjęciu widać żołnierzy - mężczyzn i kobiety - siedzących na podłodze w hali garażowej.
fałsz
Tweeta polubiło ponad 350 internautów, ponad 100 podało dalej. "Sam Biden wbrew własnemu rozporządzeniu przyszedł do Kapitolu bez maseczki. Też powinien spać w garażu" - skomentował zdjęcie jeden z internautów. "Mam nadzieję że Amerykanie wkurzą się na lewackich demokratów i za 4 lata odeślą ich na ławkę rezerwową" - napisał inny.
Zdjęcie wykorzystane w poście jest prawdziwe - przedstawia sytuację z czwartku 21 stycznia. Po wydarzeniach 6 stycznia, gdy do wnętrza Kapitolu dostał się tłum, a w wyniku zamieszek zginęło pięć osób, władze obawiały się kolejnych niepokojów. Na terenie parlamentu stacjonowali żołnierze. Na upublicznionych zdjęciach z korytarzy budynku Kongresu można było zobaczyć skulonych na podłodze wojskowych. Niektórzy mieli śpiwory, a część wykorzystywała plecaki jako poduszkę pod głowę.
Jak pisał portal Politico, 21 stycznia żołnierzom wydano polecenie opuszczenia budynku. Według relacji żołnierzy, z którymi rozmawiali dziennikarze portalu, część wojskowych miała przebywać na zewnątrz, część w pobliskich hotelach lub halach garażowych. Na sytuację zareagowali zarówno politycy Demokratów, jak i Republikanów, domagając się zapewnienia oddziałom godnych warunków odpoczynku. Ostatecznie tego samego dnia wieczorem żołnierze wrócili do budynku parlamentu.
W wydanym oświadczeniu Policja Kapitolu poinformowała o działaniach na rzecz skrócenia zmian żołnierzy z 12 do ośmiu godzin. W kolejnym oświadczeniu dodatkowo zaprzeczono, jakoby żołnierzom wydano polecenie opuszczenia budynku Kapitolu. Przedstawiciel Gwardzistów powiedział Politico, że Policja Kapitolu poprosiła o zmianę miejsca wypoczynku żołnierzy z powodu trwającej sesji Kongresu.
W jednej z rozmów dziennikarzy Politico z żołnierzem stacjonującym w Kapitolu pojawił się wątek nienoszenia maseczek, który miał być pretekstem ich wyproszenia z budynku. Żołnierz stanowczo zaprzeczył, by łamano obostrzenia.
"Nagranie jest zmanipulowane"? Nie, ale opis tak
"Twitter zaraz napisze, że nagranie jest zmanipulowane. Nie jest. Joe Biden tak kręci się w kółko nie wiedząc dokąd zmierza bez żadnego przycinania nagrań" - napisał 20 stycznia użytkownik Twittera. Po czym "zinterpretował" to, co niby widać na filmie: "Gdzie jest ten Biały Dom do cholery?" (miał się zastanawiać Biden).
Na dołączonym do wpisu nagraniu widać Joe Bidena idącego za pancerną limuzyną. Prezydent idzie w kierunku swojej żony Jill i wymienia z nią kilka słów. Oprócz ochrony, na filmie widać żywo gestykulujących współpracowników prezydenta. W pewnym momencie Biden cofa się, co może tworzyć wrażenie chaotycznego poruszania się. W tle słychać nałożoną muzykę - utwór "Co ty tutaj robisz" Elektrycznych Gitar - w tym kontekście użyty prześmiewczo.
Wideo nie zostało zmanipulowane. Opis dołączony przez polskiego internautę wprowadza jednak w błąd. By zrozumieć pełny kontekst widocznej na nagraniu sceny, wystarczy sięgnąć do dostępnych w sieci transmisji prezydenckiej inauguracji.
W ósmej godzinie, 42. minucie i 45. sekundzie dostępnego na YouTube nagrania amerykańskiej telewizji C-SPAN widać prezydenta, który właśnie dotarł do Białego Domu. Joe Biden wysiada z limuzyny prawymi drzwiami i okrąża samochód, by dołączyć do żony. Po chwili rozmowy Biden kieruje się w kierunku Białego Domu. Na chwilę cofa się, jednak nie z roztargnienia, ale po to, by chwycić rękę małżonki. Później razem zmierzają w kierunku rezydencji prezydenta.
Fragment pełnego kadru, wyciszony dźwięk
Oskarżenia 78-letniego Bidena o nieporadność wynikającą z wieku to częsty motyw twórców fake newsów i manipulacji na jego temat. "Biedny Joe zapomniał, gdzie jest i kim jest" - komentował jeden z polskich internautów krótkie nagranie, które zamieszczono w sieci 17 stycznia.
fałsz
Na filmie słychać krótkie słowa pożegnania, które Biden kieruje do rozmówców. Po krótkiej wypowiedzi Bidena dźwięk całkowicie wyciszono. Polityk odwraca się i sięga po teczkę leżącą na stole. Zdaje się być zdezorientowany. Przez chwilę rozgląda się po pomieszczeniu, a na jego twarzy widać zdziwienie. W końcu oddala się powolnym krokiem.
Film rozpowszechniał na Twitterze m.in. prawnik byłego prezydenta Donalda Trumpa Rudy Giuliani. "To nie jest żart" - napisał w komentarzu. Nagranie odtworzono na Twitterze około 3,1 mln razy. Polubiło je blisko 28 tys. internautów, około 16 tys. podało dalej.
W jednym z komentarzy pod wpisem Rudy'ego Giulianiego można jednak odnaleźć wideo, które przedstawia pełny kontekst sytuacji. Jak łatwo zauważyć, zmanipulowane nagranie to tylko fragment pełnego kadru oryginalnego wideo. Widać na nim więcej osób obecnych na sali. Najwięcej tłumaczy jednak dźwięk w filmie (który, jak pisaliśmy wyżej, na urywku rozpowszechnianym na polskim Twitterze wyciszono). Na koniec spotkania z Kamalą Harris i Joe Bidenem prezydent-elekt żegna się i zaczyna wychodzić z sali - ale waha się przez moment, bo wsłuchuje się w niewyraźne pokrzykiwania osób w głębi na sali. Po chwili decyduje się je jednak zignorować i wychodzi.
Autor: Krzysztof Jabłonowski / Źródło: Konkret24; zdjęcie: PAP/EPA