PiS o komisji z "lex Tusk": taka jak we Francji. Nie, zupełnie inna

Źródło:
Konkret24

"Jest taka komisja we Francji", "taka komisja powstała i funkcjonuje już we Francji" - przekonują politycy PiS, broniąc ustawy "lex Tusk". To nieprawda. Przede wszystkim francuska komisja ma umocowanie w konstytucji, podczas gdy polska nie.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Andrzej Duda, ogłaszając 29 maja, że podpisze ustawę o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007–2022 (zwaną "lex Tusk"), tłumaczył, że komisje w sprawach rosyjskich wpływów działają już w innych krajach europejskich.

"Różne kraje Europy, wiele z nich – myślę tutaj o Unii Europejskiej – miały, mają do czynienia z tym problemem. Mamy komisje w tych sprawach, także i śledcze, powołane w różnych krajach. Jest taka komisja we Francji. Przesłuchiwała już chociażby byłego premiera Fillona, przesłuchiwała Panią Marine Le Pen. Mamy taką komisję – akurat do spraw Nord Stream – powołaną w Meklemburgii–Pomorzu Przednim w Niemczech, w landzie niemieckim. Jak widać, na poziomie państwowym, parlamentarnym tego typu kwestiami się zajmują, albowiem są to bardzo ważne kwestie dla bezpieczeństwa państw" - dodał. Potem jeszcze powtórzył: "Tak jak powiedziałem: tego typu komisje istnieją, one pracują, one są bardzo potrzebne".

Przypomnijmy: Sejm uchwalił "lex Tusk" 14 kwietnia; Senat 11 maja uznał, że ustawa narusza 23 przepisy Konstytucji RP i ją odrzucił - ale 26 maja Sejm odrzucił weto Senatu. Prezydent Duda podpisał ustawę 29 maja i zapowiedział, że skieruje ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego. Oznacza to, że nowe przepisy wejdą w życie dzień po ich ogłoszeniu w Dzienniku Ustaw, co stało się po południu 30 maja.

CZYTAJ WIĘCEJ: Niezwykle szerokie uprawnienia. Co kryje "lex Tusk" 

Na rzekomy wzór francuskiej komisji powołał się tego samego dnia na Twitterze poseł PiS Jan Mosiński. "Niektórzy dziennikarze już kreślą swoje opinie o tym, że powołana komisja badająca wpływy rosyjskie w Polsce łamie m.in. prawo unijne. Czy działająca we Francji komisja śledcza badająca ingerencje obcych mocarstw w sprawy Francji też jest niezgodna z prawem UE?" - napisał.

Ten sam argument powtarzał 30 maja w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 rzecznik rządu Piotr Muller: "Jak we Francji i Niemczech takie komisje funkcjonują, czy w Wielkiej Brytanii był raport na temat rosyjskich wpływów na Brexit, to były dobre komisje czy złe komisje? Czy we Francji, jak komisja bada teraz wpływ Rosjan, to jest dobrze czy źle? Jak w Niemczech w jednym z landów bada, to jest dobrze czy źle?". Prowadzący zaczął go jednak dopytywać:

Konrad Piasecki: We Francji kto powołał tę komisję? Piotr Muller: Parlament Konrad Piasecki: I we Francji jaką ona jest komisją? Piotr Muller: Pewnie parlamentarną Konrad Piasecki: I jakie ma możliwości wykluczania z życia publicznego? Piotr Muller: Tam nie ma wpisanych takich kompetencji.

O francuskiej komisji, która ma być rzekomo podobna do planowanej speckomsji powołanej na podstawie "lex Tusk", mówił również 30 maja w radiowej Trójce Łukasz Schreiber, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów. "Proszę pamiętać, że taka komisja powstała i funkcjonuje już we Francji. Stawał przed nią zresztą jeden z byłych kolegów pana (Donalda - red.) Tuska, premier François Fillon" - stwierdził.

Francuska komisja śledcza ds. ingerencji obcych mocarstw

Politycy PiS mówili o komisji śledczej działającej wewnątrz Zgromadzenia Narodowego, czyli izby niższej francuskiego parlamentu. Jej pełna nazwa to: Komisja śledcza w sprawie ingerencji politycznych, gospodarczych i finansowych obcych mocarstw - państw, organizacji, przedsiębiorstw, grup interesu, osób prywatnych - mających na celu wywarcie wpływu lub skorumpowanie liderów opinii, przywódców lub francuskich partii politycznych.

Powstała w grudniu 2022 roku, ale już 1 czerwca tego roku zakończy działalność. W tym czasie przesłuchała kilkadziesiąt osób, które wypowiadały się na temat wpływów nie tylko rosyjskich, ale też np. chińskich we Francji. Wśród wezwanych znaleźli się m.in. dwaj byli premierzy François Fillon i Jean-Pierre Raffarin, a 24 maja na pytania komisji o związki z Rosją odpowiadała Marine Le Pen - była przewodnicząca Frontu Narodowego (obecnie Zjednoczenia Narodowego), obecnie deputowana do francuskiego parlamentu.

Już z samego faktu, że jest to parlamentarna komisja śledcza, wynika szereg różnic między nią a planowaną polską komisją do zbadania wpływów rosyjskich. O różnicach między komisją powołaną ustawą "lex Tusk" a sejmową komisją śledczą pisaliśmy w Konkret24. Teraz wyjaśniamy, dlaczego również francuskiej komisji nie można porównywać do zapowiedzianej polskiej speckomisji.

Francja: powołana przez opozycję. Polska: powołana przez rządzących

Jak wyjaśniono na stronie francuskiego Zgromadzenia Narodowego, komisja ds. ingerencji obcych mocarstw powstała w grudniu 2022 roku na wniosek partii Zjednoczenie Narodowe (fr. Rassemblement National, RN). To skrajnie prawicowe ugrupowanie, kierowane w przeszłości przez Marine Le Pen, jest jednak w opozycji do rządu Elisabeth Borne z partii Renaissance.

Utworzenie komisji śledczej przez opozycję to realizacja francuskiego zwyczaju zapisanego w art. 141 regulaminu Zgromadzenia Narodowego polegającego na tym, że każda partia opozycyjna może raz na rok powołać taką komisję: w zamyśle do kontrolowania rządzących, choć przedmiot dochodzenia może być dowolny. Z tego powodu przewodniczący komisji musi pochodzić z ugrupowania opozycyjnego - w komisji ds. ingerencji obcych mocarstw tę funkcję pełni Jean-Philippe Tanguy ze Zjednoczenia Narodowego.

Natomiast polska komisja do zbadania wpływów rosyjskich powstanie na podstawie ustawy złożonej przez 28 posłów z klubu Prawa i Sprawiedliwości (ma większość). Ustawa została następnie przyjęta głosami posłów PiS mimo sprzeciwu opozycji i wniosku Senatu o odrzucenie projektu ustawy w całości. W założeniu komisja ma badać wpływy rosyjskie w latach 2007-2022, a więc także dwie ostatnie kadencje rządów Zjednoczonej Prawicy, ale 30 maja Olga Semeniuk-Patkowska z PiS na antenie TVP 1 stwierdziła, że "badamy dwie kadencje i tak naprawdę czas rządzenia koalicji PO-PSL".

W przeciwieństwie do francuskiej komisji przewodniczący polskiej nie musi pochodzić z konkretnego ugrupowania - ale wiadomo już, że nie będzie to reprezentant partii opozycyjnej, ponieważ te odmówiły udziału w pracach komisji (poza kołem Konfederacji).

Co do przynależności partyjnej członków: skład francuskiej komisji musi odzwierciedlać rozkład sił politycznych w parlamencie. Dlatego w tej dotyczącej ingerencji obcych mocarstw zasiadają reprezentanci siedmiu klubów parlamentarnych. W ustawie o polskiej komisji do zbadania wpływów rosyjskich szansę zgłoszenia kandydatów dostały wszystkie kluby poselskie i parlamentarne, ale wiadomo już, że żaden klub opozycyjny (poza kołem Konfederacji) nie skieruje do niej swoich reprezentantów. Mimo tego komisja będzie mogła działać.

Francja: normalna ścieżka prawna. Polska: środki zaradcze, iluzoryczna kontrola sądu

Jeśli chodzi o uprawnienia komisji śledczych we Francji, to po przesłuchaniach świadków i analizie dokumentów komisja może przedstawić "wnioski mogące mieć wpływ na działania rządu". Przedstawia je w końcowym raporcie z działalności. Jeśli w trakcie prac komisja natrafi jednak na fakty wskazujące na złamanie prawa, może przekazać je Ministerstwu Sprawiedliwości lub organom ścigania, np. prokuraturze. Następuje więc normalna ścieżka prawna, w której ewentualny podejrzany ma prawo do obrony i odwoływania się od wyroków do wyższych instancji.

Polska komisja do zbadania wpływów rosyjskich - jako że nie będzie sejmową komisją śledczą - otrzymała uprawnienia prokuratury, sądu i służb. Może decydować między innymi o zastosowaniu tzw. środków zaradczych wobec osób, którym udowodni, że "pod wpływem rosyjskim działały na szkodę interesów Rzeczypospolitej Polskiej" i "istnieje prawdopodobieństwo, że ponownie będzie dokonywać takich czynności". Środki zaradcze wymienione w ustawie to: "cofnięcie poświadczenia bezpieczeństwa lub nałożenie zakazu otrzymania poświadczenia bezpieczeństwa na okres do 10 lat"; "zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat"; "cofnięcie pozwolenia na broń (...) lub nałożenie zakazu posiadania pozwolenia na broń na okres do 10 lat". Jak wyjaśniali w Konkret24 prawnicy, od decyzji o środkach zaradczych nie można się odwołać do wyższej instancji, bo takiej "lex Tusk" nie przewiduje. Można tylko złożyć skargę do sądu administracyjnego - lecz ten ocenia, czy decyzja komisji została podjęta zgodnie z prawem, nie co do meritum (czyli czy dana osoba rzeczywiście podejmowała decyzje pod wpływem rosyjskim, czym działała na szkodę interesów Polski).

Francja: ograniczony dostęp komisji do danych. Polska: dostęp do wszystkich materiałów z akt

Francuska komisja ma ograniczony dostęp do informacji, z których może korzystać. Nie może się zajmować sprawami, które stanowią już przedmiot postępowania sądowego. Sprawozdawca komisji może występować o niezbędne dokumenty służbowe, ale poza tymi dotyczącymi obronności i bezpieczeństwa państwa lub spraw zagranicznych. Osoby przesłuchiwane nie mogą być zwolnione z tajemnicy zawodowej, np. tajemnicy adwokackiej lub dziennikarskiej.

Zupełnie inaczej ma być w przypadku polskiej komisji do zbadania rosyjskich wpływów. W ustawie umożliwiono jej korzystanie m.in. ze wszystkich materiałów akt postępowań przygotowawczych i sądowych, "łącznie z materiałami archiwalnymi, zawierającymi informacje niejawne oraz tajemnicę przedsiębiorstwa". Ponadto może zwolnić wszystkich wezwanych świadków z tajemnic zawodowych (poza duchownymi, których nie może zwolnić z tajemnicy spowiedzi).

Polska komisja ma otrzymywać także "inne dokumenty do niezbędnych wykonywania zadań" od "Szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Szefa Agencji Wywiadu, Szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Szefa Służby Wywiadu Wojskowego, Szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Prokuratora Generalnego, prokuratorów, Prezesa Najwyższej Izby Kontroli, Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego, Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego, prezesów sądów powszechnych, sądów wojskowych oraz sądów administracyjnych, organów administracji rządowej i samorządu terytorialnego, podległych im jednostek organizacyjnych, organów samorządów zawodowych, a także innych jednostek organizacyjnych i instytucji". Co więcej: Komendant Główny Policji może na wniosek tej komisji udostępniać dane telekomunikacyjne, pocztowe i internetowe, które oceni jako "niezbędne do zweryfikowania wpływów rosyjskich na działalność osób".

Francja: działanie w ramach prawa. Polska: niekonstytucyjność

Francuska komisja ds. ingerencji obcych jako komisja śledcza działa na podstawie art. 51-2 Konstytucji Republiki Francuskiej, gdzie zapisano: "W celu wykonywania czynności kontrolnych i ocen (...) w każdej z izb (parlamentu - red.) mogą być tworzone komisje śledcze dla zbierania informacji na warunkach określonych w ustawie. (...) Warunki ich tworzenia określa regulamin każdej z izb". Francuska komisja działa ponadto w oparciu o Regulamin Zgromadzenia Narodowego, który wprowadza zasadę tworzenia komisji śledczych przez ugrupowania opozycyjne. Ten zwyczaj istnieje we francuskim prawie od 1988 roku. Był on wzmacniany zmianami konstytucji z 2008 roku i nowelizacją Regulaminu Zgromadzenia Narodowego z 2014 roku.

Natomiast polska komisja do zbadania rosyjskich wpływów nie będzie komisją śledczą, której tryb tworzenia i funkcjonowania ukształtowano w konstytucji i regulaminie Sejmu. Została utworzona osobną ustawą, która nadała jej specjalne uprawnienia i zapewniła m.in., że jej działalność nie skończy się wraz z obecną kadencją Sejmu. Taka forma budzi poważne obawy o niekonstytucyjność wyrażane przez polskich prawników czy Senat. W związku z nimi prezydent Andrzej Duda po podpisaniu odesłał "lex Tusk" do Trybunału Konstytucyjnego. To kolejna różnica względem francuskiej komisji, która działa w oparciu o zapisy francuskiej konstytucji.

CZYTAJ W KONKRET24: Które artykuły Konstytucji RP narusza ustawa "lex Tusk"

Autorka/Autor:Michał Istel

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Mimo że Polska otwarła już przejścia graniczne z Białorusią, to Chiny wykluczyły ją z kolejowego Jedwabnego Szlaku - twierdzą internauci, którzy obejrzeli krążące w sieci nagranie. Film jest spreparowaną fałszywką, w którą uwierzą osoby nie rozumiejące, czym naprawdę jest obecnie Jedwabny Szlak.

"Polska wykluczona z Jedwabnego Szlaku"? Kto rysuje te kreski na mapie

"Polska wykluczona z Jedwabnego Szlaku"? Kto rysuje te kreski na mapie

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych krąży informacja, że rodzice, którzy nie zaszczepią dzieci, będą płacić nawet do 50 tysięcy złotych kary grzywny. Sugeruje się, że to nowe prawo. Pojawia się data 17 października, od kiedy mają rzekomo obowiązywać "nowe zasady" w żłobkach. Wyjaśniamy przekłamania w tym przekazie.

50 tysięcy złotych grzywny za brak szczepień? Z czego im wyszła taka kwota

50 tysięcy złotych grzywny za brak szczepień? Z czego im wyszła taka kwota

Źródło:
Konkret24

Poseł Konrad Berkowicz po raz kolejny postanowił przestrzec Polaków przed "ukrainizacją" - tym razem Rzeszowa. I po raz kolejny zrobił to, tworząc fake newsa. Nawet osoby mu sprzyjające uznały, że przekroczył granice.

"Teraz to się pan skompromitował". Posła Berkowicza walka z Ukraińcami

"Teraz to się pan skompromitował". Posła Berkowicza walka z Ukraińcami

Źródło:
Konkret24

Posłowie PiS krytykują rząd Tuska za system kaucyjny, który w exposé w 2019 roku zapowiadał premier Morawiecki. W 2023 roku głosowali za przyjęciem ustawy wprowadzającej ten system, ale teraz go krytykują. Z kolei obecna ministra klimatu przekonuje, że nowelizacja wprowadziła niewielkie zmiany – a jej resort informuje o wielu. Kto ma rację?

Kto odpowiada za system kaucyjny? Tusk czy Morawiecki

Kto odpowiada za system kaucyjny? Tusk czy Morawiecki

Źródło:
Konkret24

Czy prawdą jest, że ponieważ w religii islamskiej muzyka jest zakazana, to z uwagi na ilość muzułmańskich uczniów w szkołach w Hamburgu nie będzie już lekcji śpiewu? Taki przekaz krąży w sieci - polskiej i zagranicznej. U jego podstaw leżą napięcia, do jakich dochodzi w Niemczech między muzułmanami a szkołami, w których uczą się ich dzieci.

W Hamburgu lekcje muzyki w szkole są "haram"? Problem jest inny

W Hamburgu lekcje muzyki w szkole są "haram"? Problem jest inny

Źródło:
Konkret24

Podczas rekrutacji do warszawskich szkół średnich nie dostało się ponad trzy tysiące uczniów. Według rozpowszechnianego w internecie przekazu to dlatego, że w tym roku faworyzowani byli cudzoziemcy. W domyśle - Ukraińcy. Zdaniem władz miasta taka teza może być "świadomą dezinformacją celem tworzenia antagonizmów wśród młodzieży i ich rodzin".

Szkoły średnie. "Pierwszeństwo w naborze mieli cudzoziemcy"? Warszawski ratusz wyjaśnia

Szkoły średnie. "Pierwszeństwo w naborze mieli cudzoziemcy"? Warszawski ratusz wyjaśnia

Źródło:
Konkret24

"Dwa lata sobie trwał w tym bajzlu i teraz się obudził", "teraz tak gada, bo jest na wylocie", "on jest współodpowiedzialny" - komentują internauci fragment wywiadu z Szymonem Hołownią, który notuje tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych. Lider Polski 2050 wypowiada tam słowa wskazujące, że ostro krytykuje rząd Donalda Tuska. Takie słowa padły - ale w jakim kontekście?

Hołownia przyznał: "ten rząd niczego nie dowozi"? Skąd ten cytat

Hołownia przyznał: "ten rząd niczego nie dowozi"? Skąd ten cytat

Źródło:
Konkret24

Wywiad Angeli Merkel dla węgierskiego kanału Partizan wywołał polityczną burzę w Polsce. Jednak nie ze względu na słowa, które padły. Wiele polskich mediów - między innymi TVP Info, Onet, "Rzeczpospolita", "Fakt", Gazeta.pl, RMF FM, Polskie Radio, Telewizja Republika - bezkrytycznie przekazywało interpretację niemieckiego dziennika. Oto jak zbudowano przekaz, że była kanclerz Niemiec "obwinia Polskę" za wojnę w Ukrainie.

Merkel "obwiniła Polskę" za wojnę w Ukrainie? Jak powstał fałszywy przekaz

Merkel "obwiniła Polskę" za wojnę w Ukrainie? Jak powstał fałszywy przekaz

Źródło:
Konkret24

"Mega inwestycja", "jak oni się będą ewakuować?" - zastanawiali się internauci, którzy za prawdziwy wzięli film pokazujący rzekomo nowy stadion w Arabii Saudyjskiej. Tym razem wiara w możliwości technologiczne tego kraju przegrała jednak ze zdrowym rozsądkiem.

"Arabia Saudyjska przygotowuje się do mistrzostw świata". Ale nie tak

"Arabia Saudyjska przygotowuje się do mistrzostw świata". Ale nie tak

Źródło:
Konkret24

Za sprawą petycji do prezydenta ożyła dyskusja, czy należałoby wycofać monety o nominale 1 grosz i 2 grosze. Co do autora petycji - wersje są różne. Co do przykładów państw, które wycofały już monety z najniższymi nominałami - nie zawsze to prawda. Co do kosztów produkcji jednogroszówek - to chroniona tajemnica, lecz niektórzy uchylili jej rąbka.

Groszowa sprawa? U nas tajemnicza petycja, w innych krajach decyzje

Groszowa sprawa? U nas tajemnicza petycja, w innych krajach decyzje

Źródło:
TVN24+

Widzowie ukraińskiego spektaklu rzekomo mieli pokazywać gest nawiązujący do rzezi wołyńskiej. W rzeczywistości oznacza on jednak coś zupełnie innego.

"Trzy palce symbolizujące widły"? Co pokazywali Ukraińcy

"Trzy palce symbolizujące widły"? Co pokazywali Ukraińcy

Źródło:
Konkret24

Według posła Konrada Berkowicza premier Donald Tusk jest "rzecznikiem interesów państwa Izrael". Tak przynajmniej poseł Konfederacji podsumowuje wypowiedź premiera z konferencji prasowej. Jednak manipuluje.

Co Tusk mówił o Izraelu, a co poseł Berkowicz zrozumiał

Co Tusk mówił o Izraelu, a co poseł Berkowicz zrozumiał

Źródło:
Konkret24

Poseł Marek Jakubiak alarmuje w mediach społecznościowych, że decyzją Światowej Organizacji Zdrowia uprawy tytoniu mają być zlikwidowane, co uderzy w 30 tysięcy polskich rolników. Europoseł Daniel Obajtek ocenia to jako "kolejny cios w polskich rolników". Obaj jednak wprowadzają w błąd.

"WHO wydała wyrok na rolników"? Jak polski tytoń podpala polityków

"WHO wydała wyrok na rolników"? Jak polski tytoń podpala polityków

Źródło:
Konkret24

Poseł Marcin Horała z PiS twierdzi, że "wszędzie na Zachodzie", gdzie wprowadzono edukację seksualną, wskaźniki ciąż, chorób wenerycznych i przemocy seksualnej wśród nieletnich są wielokrotnie wyższe niż w Polsce. Sprawdzamy dane, a ekspertka wyjaśnia, dlaczego takie tezy są demagogią niezgodną z rzeczywistością.

Horała o skutkach edukacji seksualnej na Zachodzie. "Powiela chochoły"

Horała o skutkach edukacji seksualnej na Zachodzie. "Powiela chochoły"

Źródło:
Konkret24

Anglia i Austria to dwa kraje, gdzie rzekomo wprowadzono prawo szariatu - przekonują popularne wpisy, w tym polityków Konfederacji. Dowodem ma być krótkie nagranie z brytyjskiego parlamentu. Tymczasem teza, jak i nagranie, to manipulacja.

Prawo szariatu w Anglii i Austrii? Uwaga na manipulację

Prawo szariatu w Anglii i Austrii? Uwaga na manipulację

Źródło:
Konkret24

Czy można trafić do więzienia za nieprzeczytanie książki? Taka sytuacja rzekomo miała przytrafić się mężczyźnie, którego historię nagłaśnia prawicowy polityk. Wielu internautów oburzyły te doniesienia. Sprawdziliśmy więc, o co dokładnie chodzi w tej sprawie i za co dokładnie mężczyzna został skazany.

"Sąd nakazał przeczytanie książki". Co to za historia

"Sąd nakazał przeczytanie książki". Co to za historia

Źródło:
Konkret24

Senator Wojciech Skurkiewicz przekonywał, że Donald Tusk "mówił wprost, że stosuje prawo tak jak je rozumie". Tyle że to manipulacja wypowiedzią premiera, a politycy Prawa i Sprawiedliwości dopuścili się jej już kilkukrotnie.

Tusk "ogłosił, że będzie stosował prawo tak jak je rozumie"? Senator PiS manipuluje cytatem

Tusk "ogłosił, że będzie stosował prawo tak jak je rozumie"? Senator PiS manipuluje cytatem

Źródło:
Konkret24

Samolot przelatuje bardzo nisko nad wieżowcami i podobno ma to związek z zagrożeniem spowodowanym przez ukraińskie drony, które w tamtym momencie miały atakować Moskwę. Tak część internautów interpretuje krążące w sieci od poniedziałku nagrania. Co wiemy o tym zdarzeniu?

Samolot leciał tuż nad wieżowcami w Moskwie przez atak  ukraińskich drony? Co wiadomo o filmiku

Samolot leciał tuż nad wieżowcami w Moskwie przez atak ukraińskich drony? Co wiadomo o filmiku

Źródło:
Konkret24

Nagranie mężczyzny niosącego czerwono-czarną flagę przez centrum miasta wywołało w sieci gorącą dyskusję. Internauci spierali się o to, czy sceny pochodzą z Polski - tak jak sugerował popularny wpis, czy zza zagranicy. Wyjaśniamy więc.

"Banderowcy chodzą po polskich ulicach. To się naprawdę dzieje w Polsce"? Skąd jest to nagranie

"Banderowcy chodzą po polskich ulicach. To się naprawdę dzieje w Polsce"? Skąd jest to nagranie

Źródło:
Konkret24

Komisja Europejska rzekomo przyznała, że zaszczepieni przeciw COVID-19 służyli za "szczury laboratoryjne". Tyle że nie są to słowa KE. Wyjaśniamy, skąd wziął się przekaz i co pomija.

Szczepieni na COVID-19 to "szczury laboratoryjne"? Co uznała Komisja Europejska

Szczepieni na COVID-19 to "szczury laboratoryjne"? Co uznała Komisja Europejska

Źródło:
Konkret24

Po burzliwych obradach Rada Warszawy zdecydowała, że nocny zakaz sprzedaży alkoholu zostanie wprowadzony tylko w części miasta i to na zasadzie pilotażu. Prezydent Rafał Trzaskowski twierdzi, że tak zrobiło wiele innych miast. Sprawdzamy słowa prezydenta stolicy. Pokazujemy też, gdzie w Polsce jest zakaz sprzedaży alkoholu po godzinie 22.

Nocna prohibicja. Trzaskowski o pilotażu w "wielu miastach". Tylko w których?

Nocna prohibicja. Trzaskowski o pilotażu w "wielu miastach". Tylko w których?

Źródło:
Konkret24

Według jednych umowa Unii Europejskiej z Mercosur "zniszczy dorobek polskiego rolnictwa". Według innych będzie szansą na zwiększenie polskiego eksportu do krajów Ameryki Południowej. Polityczna dyskusja skupia się jednak na sytuacji rolników, a obaw słyszymy więcej niż argumentów "za". Czy rzeczywiście takowych nie ma? Wyjaśniamy, co kryje się w tej kontrowersyjnej umowie.

Umowa UE z Mercosur. O co w tym wszystkim chodzi

Umowa UE z Mercosur. O co w tym wszystkim chodzi

Źródło:
TVN24+

"Czwarty rozbiór Polski", "Tuskowi chodzi o to, żeby wyprzedać Polskę do reszty" - to komentarze internautów na informację o potencjalnym przejęciu polskiej kopalni przez spółkę założoną w Ukrainie. Politycy opozycji piszą o "rozprzedawaniu Polski" i krytykują brak reakcji rządu. Tylko pomijają istotny fakt, o którym mało Polaków wie.

"Ukraińcy przejmą polską kopalnię". Ile w tym prawdy, ile polityki

"Ukraińcy przejmą polską kopalnię". Ile w tym prawdy, ile polityki

Źródło:
Konkret24