Wideo przedstawiające bitego różnymi przedmiotami robota w ciągu trzech dni od opublikowania zobaczyły miliony internautów. Wielu z nich, także w Polsce, uwierzyło, że maszyna rzeczywiście była testowana w ten sposób, i wyrażało swoje współczucie lub ostrzegało, że sztuczna inteligencja może kiedyś się zemścić. Filmik jest jednak stworzoną komputerowo parodią innego nagrania. Nie wystąpił w nim żaden robot.
Dzięki dzisiejszej technologii okrucieństwo robotów stało się prawdziwym problemem - napisali w swoim facebookowym wpisie pracownicy amerykańskiego studia efektów specjalnych Corridor Digital. Odesłali też do swojego nowego filmu w serwisie YouTube, który miał pokazać, "jak zaczyna się wojna z ludźmi".
Materiał zatytułowano "Boston Dynamics: teraz do walki wchodzą nowe roboty". Użyta nazwa odnosi się do amerykańskiej firmy z siedzibą w miejscowości Waltham pod Bostonem - jednego z liderów rynku robotyki - znanej z publikowania filmów obrazujących możliwości działania tworzonych przez siebie maszyn. Sugerowało to, że robot użyty w materiale Corridor Digital pochodzi właśnie od Boston Dynamics.
W kilkuminutowym wideo przedstawiono testy prowadzone na humanoidalnym robocie, któremu bohaterowie materiału starają się przeszkadzać w wykonywaniu zaprogramowanej czynności - łapania kartonowego pudła. Mężczyźni uderzają robota różnymi ciężkimi przedmiotami, popychają, zrzucają go z wysokości czy strzelają do niego z broni palnej.
W pewnym momencie następuje jednak znacząca zmiana, ponieważ robot uczy się reagować na zachowania ludzi i najpierw zaczyna się bronić przed atakami, a następnie sam przechodzi do ataku i ostatecznie wyprowadza swoich oprawców poza teren hali, mierząc do nich z używanej wcześniej przeciwko niemu broni.
Ostatnie 30 sekund nagrania to natomiast... wyjaśnienie, że tak naprawdę nie wystąpił w nim żaden robot, a jego postać została wygenerowana komputerowo na podstawie ruchów udającego go pracownika studia.
Nie wszyscy jednak dotarli do tego momentu filmu, a dodatkowo w niektórych serwisach społecznościowych był on udostępniany bez części wyjaśniającej założenia parodii, która została wycięta. Spowodowało to wiele różnych reakcji wśród nieświadomych podstępu internautów. "Boston Dynamics poniewierają swoimi robotami", pisał jeden z nich.
"Tak roboty uczą się nienawidzić ludzi"
Film zarówno w pełnej, jak i w skróconych wersjach, zyskał sporą popularność. W ciągu trzech dni od opublikowania na kanale YouTube pełną wersję obejrzały ponad cztery miliony osób. Dwa facebookowe wpisy odnoszące się do nagrania udostępniło łącznie ponad 13 tys. użytkowników serwisu. Wideo spotkało się z żywą reakcją internautów także po wpisie Evana Kirstela - amerykańskiego eksperta ds. nowych technologii, który jednak opublikował klip bez ostatniej, wyjaśniającej części (tweet ten został już usunięty).
Wprowadziło to w błąd wiele osób, które za Kirstelem podawały wideo dalej. Wśród nich znalazł się między innymi dziennikarz sportowy Michał Pol, który napisał o nagraniu: "Bawcie się tak ale potem nie dziwcie gdy T-800 nie będzie brał jeńców".
T-800 to nazwa robota - tytułowego bohatera serii filmów o Terminatorze.
Osoby nieświadome prawdziwego pochodzenia wideo także komentowały nagranie. Większość z nich można podzielić na dwie grupy: współczujących robotowi oraz alarmujących o nadchodzącej zemście sztucznej inteligencji. "Jesteście źli. Jak można być tak wrednym dla tego biednego robota!", "Wiem ze głupie ale czuje niesmak jak go tłuką i przeszkadzają. Przecież to maszyna", "Teraz to nie jest sprawiedliwe, robot był pomocny, nie mogliście go po prostu zranić, myślę, że powinniście zostać oskarżeni" - pisali komentujący po polsku i po angielsku.
"Źle się czuję, patrząc na tego robota. Nadchodzi dzień sądu i maszyny się podniosą (tylko mówię)", "Życzę im powodzenia, kiedy roboty przejmą kontrolę!", "Właśnie tak roboty uczą się nienawidzić ludzi" - ostrzegali inni. Pod ostatnim z komentarzy pojawiła się jednak odpowiedź, że wideo jest fałszywe.
"Nasze najbardziej wymagające wideo"
Twórcy filmu od początku nie ukrywali, że wideo nie jest stuprocentowo autentyczne. Oprócz ostatniej wyjaśniającej części, w opisie do materiału w serwisie YouTube zamieszczono także zastrzeżenie, że "ten film jest parodią komediową i nie jest w żaden sposób powiązany z rzeczywistą firmą Boston Dynamics Robotics". O "parodii" pisano też we wpisie firmy na Twitterze polecającym nagranie.
Dodatkowo jeszcze w ten sam dzień, w którym Corridor Digital opublikowało swoje wideo, na kanale firmy w serwisie YouTube pojawiło się drugie nagranie zatytułowane "Jak sfałszowaliśmy robota Boston Dynamics". Specjaliści od efektów specjalnych wyjaśniają w nim dokładnie, w jaki sposób udało się im osiągnąć poziom realizmu, który zmylił dużą grupę osób. Jako wzór posłużył im film "Chappie" opowiadający o policyjnym robocie - androidzie - porwanym przez grupę przestępców.
Postać tytułowego bohatera została stworzona przy pomocy technologii generowanych komputerowo obrazów (CGI - Computer Generated Imagery). Na oryginalnym filmie nagrano prawdziwego aktora, który na potrzeby zdjęć założył specjalny kostium. Późniejsza obróbka komputerowa pozwoliła wstawić w jego miejsce filmowego robota, który w rezultacie wykonywał na ekranie dokładnie te same ruchy, które zarejestrowany aktor. Pracownicy Corridor Digital użyli tego samego sposobu, żeby "ożywić" robota stworzonego przez Boston Dynamics, który w rzeczywistości nigdy nie znalazł się w ich studiu.
Autorzy przyznają m.in. że jedną z najtrudniejszych scen była ta, w której jeden z nich oddaje kilka strzałów do rzekomego robota. W rzeczywistości mężczyzna nie strzelał, a wszelkie efekty świetlne i dźwiękowe zostały dodane w późniejszej obróbce. Także reakcja robota została zainscenizowana przez udającego go człowieka. W opisie do filmu twórcy zapewnili, że było to ich jak dotychczas "najbardziej wymagające wideo".
Pierwowzór robota stworzonego na potrzeby parodii istnieje w rzeczywistości, co mogło się przyczynić do tego, że wielu internautów uwierzyło w prawdziwość publikowanego w ostatnich dniach filmiku. Boston Dynamics nazwał go Atlas i uczynił bohaterem swojego nagrania z 2016 roku, na którym maszyna wykonuje podobne zadania do tych pokazanych przez Corridor Digital. W oryginalnym nagraniu Atlas także jest uderzany i popychany przez pracowników Boston Dynamics, co ma przetestować jego stabilność i zdolność do podnoszenia się z ziemi. To do tych scen odwoływali się twórcy parodii, czego nie ukrywali w wyjaśniającym filmie o "fałszowaniu".
"Bosstown" zamiast "Boston"
Niepełną autentyczność wideo można także stwierdzić samemu przy dokładnym oglądaniu materiału. Wskazuje na to kilka elementów, które albo zostały tam celowo wstawione przez twórców, albo wynikały z niedociągnięć technicznych.
Pierwszym jest wyświetlany w prawym dolnym rogu przez cały czas trwania wideo napis "Bosstown Dynamics" (Bosstown to w tłumaczeniu "miasto szefa"). Jest on ucharakteryzowany na napis "Boston Dynamics", który pojawia się w tym samym miejscu w nagraniach amerykańskiego producenta robotów.
Inne wskazówki dotyczą już konkretnych "wpadek", które wynikały z bardzo wysokiego zaawansowania technologicznego niezbędnego do wykonania filmu. W momencie, kiedy "robot" wchodzi na kartonowe pudełka, wyraźnie widać, że nie do końca na nich stoi, a "lewituje" w powietrzu. Dodatkowo na zbliżeniu można dostrzec, że rozdzielczość, w jakiej pokazywany jest robot, jest zdecydowanie wyższa niż ta, w której kręcono oryginalne nagranie - maszynowa postać wydaje się być "ostrzejsza".
Jeszcze innym niedociągnięciem, na które zwrócili uwagę niektórzy internauci w komentarzach pod filmem, jest "znikające szkło". W jednej ze scen mężczyzna roztrzaskuje o "robota" podłużną butelkę. Fragmenty naczynia spadają na ziemię, ale kiedy chwilę później maszyna obok nich stawia stopę, jeden z elementów znika. Kiedy "robot" cofa się do pozycji wyjściowej, szkło z powrotem pojawia się na nagraniu.
"To nie jest prawdziwe?!"
Pod pełnym oryginalnym nagraniem, oprócz wskazania na kilka niedoróbek, w większości pojawiały się głosy uznania dla twórców filmu.
"Świetna robota chłopaki! Jedyna krytyka mogłaby się pojawić, kiedy robot jest na pudełkach i jego stopa trochę się ślizga :) Ale kontynuujcie tę fantastyczną pracę", "CO?! To nie jest prawdziwe?! Wow moje życie jest iluzją. Robot wygląda tak realistycznie... Szacunek, chłopaki. Świetna praca z CGI", "Ludzie, te efekty wizualne były niesamowite! Pomyślałem, że ten robot był autentykiem od Boston Dynamics, a nie CGI" - dzielili się swoimi wrażeniami komentujący.
Firma Boston Dynamics nie odniosła się do parodiującego ich nagranie materiału.
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; Zdjęcie tytułowe: Boston Dynamics
Źródło zdjęcia głównego: Boston Dynamics