"Społeczeństwo nie jest przygotowane do tej fazy dezinformacji". Wyniki badania NASK

Nowy raport NASK dotyczący dezinformacjiUnsplash

Większość polskich internautów dostrzega zjawisko dezinformacji mającej na celu wpływanie na wynik wyborów demokratycznych w polskiej sieci, ale jednocześnie ponad 37 proc. z nich nie sprawdza wiarygodności otrzymywanych informacji. Istnieje też grupa osób, które udostępniają konkretne treści, wiedząc, że są fałszywe. To niektóre z wniosków, jakie można wyciągnąć z lektury "badania opinii o (dez)informacji w sieci" NASK-u.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Moment opublikowania wyników badania opinii dotyczącej politycznej dezinformacji w polskim internecie nie jest przypadkowy. Jak zaznaczali w raporcie jego autorzy z Państwowego Instytutu Badawczego NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa), "kontekstem dla badania jest kalendarz wyborczy, w ramach którego w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy w Polsce odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego, Sejmu, Senatu oraz wybory prezydenckie".

Świadomi internetowych zagrożeń, jakie mogą wystąpić przed tymi wydarzeniami, analitycy Pracowni Badań Społecznych NASK zapytali reprezentatywną grupę Polaków nie tylko o to, czy spotykali się oni z polityczną dezinformacją, ale także tego, skąd może pochodzić i w kogo być wymierzona.

Nazwa raportu, "Bezpieczne wybory", odnosi się do stworzonej przez Ministerstwo Cyfryzacji witryny bezpiecznewybory.pl, na której mają znaleźć się informacje, jak chronić się przed sieciową przedwyborczą dezinformacją. Wyniki badania opinii wskazują, że nagłaśnianie tego zagrożenia wśród polskich internautów jest ciągle bardzo potrzebne.

Putin grał polski hymn? Fake newsy zalewają internet (12.2018)
Putin grał polski hymn? Fake newsy zalewają internet (12.2018)Fakty TVN

Zaufanie, które łatwo wykorzystać

Internetowa dezinformacja, zwłaszcza polityczna, rozpowszechniana przed wyborami, jest szczególnie groźna z jednego powodu - ludzie generalnie ufają temu, na co natrafiają w sieci. Pozytywnej odpowiedzi na pytanie o zaufanie do internetowych treści udzieliło 56 proc. badanych. Odwrotne stanowisko zaprezentowała niecała jedna czwarta ankietowanych.

Oczywiście pytanie miało charakter bardzo ogólny - nie doprecyzowano do jakich treści i przede wszystkim z jakich źródeł się odnosi. W tym miejscu warto jednak dodać, że internet jest podstawowym źródłem informacji dla największej grupy Polaków według prowadzonego co rok badania Reuters Institute na Uniwersytecie Oxforda, Digital News Report. W jego ostatnim wydaniu z 2018 roku źródła online zostały wskazane przez 86 proc. pytanych. Telewizję wymieniło 77 proc. ankietowanych, a prasę drukowaną zaledwie 27 proc. Tworzy to niebezpieczeństwo, że działania dezinformacyjne osób, które posiadają wiedzę dotyczącą najnowszych technologii, mogą osiągać skutek m.in. w okresie przedwyborczym.

Ponad połowa "spotkała się" z fałszem lub manipulacją

Jedna z najważniejszych części badania została zatytułowana "Doświadczenie". Autorzy raportu skupili się w niej na sprawdzeniu, czy polscy internauci mają świadomość fałszywości lub zmanipulowania niektórych treści, na które natknęli się w sieci. Na pytanie "Czy w ostatnich sześciu miesiącach spotkał(a) się Pan(i) w internecie z informacjami, które według Pana(i) były sfałszowane lub zmanipulowane?", nieco ponad 56 proc. respondentów odpowiedziało twierdząco. Tylko 11 proc. stwierdziło, że takie zdarzenie nie miało miejsca.

Świadomość i rozpowszechnienie dezinformacji w Polsce (raport NASK z września 2019)

Ten wynik na konferencji prasowej skomentował minister cyfryzacji Marek Zagórski. Podkreślił, że może to wskazywać na większy problem z krytycznym podejściem internautów do otrzymywanych informacji. - To, że ktoś deklaruje w badaniu, że nie zauważył dezinformacji, nie oznacza, że on jej faktycznie nie zauważył. On po prostu nie jest w stanie tego odróżnić. Nie zauważa dlatego, że nie potrafi tego zrobić, a nie dlatego, że nie był narażony na takie zjawisko - ostrzegał Zagórski. Potwierdzeniem tych słów może być fakt, że prawie jedna trzecia badanych (32,8 proc.) nie była w stanie powiedzieć, czy w ostatnich półroczu spotkała się z dezinformacją czy nie.

Autorzy raportu zwrócili także uwagę, że "manipulacje w sieci stosunkowo często (codziennie i kilka razy w tygodniu) dostrzega prawie co czwarty internauta".

Fake newsy, trolle, fałszywe konta

Osobnym zagadnieniem w sekcji "Doświadczenie" były szczegółowe formy dezinformacji, z którymi ankietowani spotkali się w internecie w ciągu ostatniego półrocza.

Wyniki warto zestawić z konkretnymi przykładami, które były opisywane w naszym portalu.

Najbardziej powszechną formą manipulacji i dezinformacji, którą wymienili respondenci, był "fake news" - pojawił się on w 30 proc. odpowiedzi. Jest on definiowany na różne sposoby, ale w raporcie scharakteryzowano go jako "treści udające rzetelne dziennikarstwo".

W wąskim rozumieniu jako zupełnie zmyślonej informacji mającej grać na emocjach czytelników przykłady obaleń "fake newsów" pojawiały się na naszej stronie m.in. przy okazji artykułów o fałszywym pobiciu wolontariuszy WOŚP, spreparowanym liście polskich generałów domagających się o dymisji ministra Błaszczaka czy rzekomych zamachach w Paryżu i Berlinie, które w rzeczywistości nie miały miejsca. Za "fake news" można uznać także chociażby zmanipulowane cytaty lub wypowiedzi celowo wyjęte z kontekstu w ten sposób, aby wpłynąć na emocje odbiorców. O takich sprawach pisaliśmy w kontekście błędnie podawanych słów Mateusza Morawieckiego o "misce ryżu" czy zmyślonej wypowiedzi J.K. Rowling, autorki "Harry'ego Pottera", o paleniu książek w jednej z gdańskich parafii.

Drugą najliczniejszą grupą były osoby, którym było "trudno powiedzieć", z jaką konkretnie formą dezinformacji mieli do czynienia.

Zaraz po nich z wynikiem 15,6 proc. odpowiedzi uplasował się "trolling", który w raporcie został zdefiniowany jako "zazwyczaj pseudoanonimowe ataki na polityczną konkurencję lub ich zwolenników" zwykle z użyciem wielu aktywnych kont w serwisach społecznościowych. Takie działania prowadzone są przede wszystkim w odniesieniu do głośnych i ważnych tematów, a "trolling" ma narzucić opinii publicznej konkretny typ ich interpretowania. Działanie polskiej tzw. "farmy trolli" zostało ujawnione przez reporterów Superwizjera TVN.

Farma trolli. Pierwsza część rozmowy
Farma trolli. Pierwsza część rozmowySuperwizjer TVN

Podobny odsetek pytanych (14,9 proc.) wskazał na "fake photos", czyli zmanipulowane w różny sposób zdjęcia. Ten bardzo powszechny sposób dezinformowania weryfkowaliśmy na naszej stronie niejednokrotnie. Jeden z typów "fake photos" - fotomontaże - obaliliśmy przykładowo w tekstach o zdjęciach papieża Franciszka z flagą LGBT, Andrzeja Dudy czy Patryka Jakiego.

Jeszcze inną grupą są fotografie osadzane w błędnym kontekście. Takie informacje prostowaliśmy przy okazji artykułów o "jednym z najsłynniejszych polskich fejków", czyli zdjęciu Edwarda Gierka, na którym rzekomo miała być też Małgorzata Gersdorf, (nie)testowaniu kosmetyków na zwierzętach lub popularnym w ostatnim czasie zdjęciu papieża Franciszka noszącego kolorowy krzyż.

Rzadziej pojawiała się odpowiedź "fałszywe konta internetowe" (8,3 proc. pytanych). Takie profile również mogą kolportować niebezpieczne, dezinformacyjne treści w serwisach społecznościowych, szczególnie jeśli podszywają się pod wpływowe postacie życia publicznego lub instytucje państwowe. Na Konkret24 ostrzegaliśmy już zarówno o fałszywych kontach m.in. ukraińskiego prezydenta-elekta Wołodymyra Zełenskiego lub piłkarza Krzysztofa Piątka, jak i polskich ministerstw czy Państwowej Komisji Wyborczej.

Czy podajesz dalej i czy weryfikujesz?

Równie istotnymi pytaniami, co te dotyczące kontaktów z dezinformacją, były te odnoszące się do reakcji polskich internautów w przypadku natrafienia na takie treści, a także potencjalnych sposobów obrony przed nimi.

Pozytywnym prognostykiem może być odsetek przeczących odpowiedzi na pytanie "Czy w ciągu ostatnich sześciu miesięcy zdarzyło się Panu(i) przesłać dalej lub przynajmniej lajkować informację, która miała charakter fake newsa?". "Nie" odpowiedziało ponad dwie trzecie pytanych - dokładnie 67 proc. Alarmujący jednak powinien być fakt, że w polskiej sieci ciągle występuje grupa osób, około 8 proc., która udostępniała lub lajkowała fałszywe treści "wiedząc, że to fake news". Takie postawy są szczególnie niebezpieczne, a ich wyeliminowanie idzie ściśle w parze ze wzrostem świadomości o zagrożeniach płynących z kolportowania dezinformacji, szczególnie przed wyborami.

Do prawidłowego określenia, czy dany materiał znaleziony w sieci jest dezinformacją lub manipulacją, niezbędna jest weryfikacja informacji. O nią również zostali zapytani ankietowani w badaniu NASK.

Sposoby Polaków na walkę z dezinformacją w sieci

Największa grupa - 41,6 proc. pytanych - zadeklarowała, że sprawdza wiarygodność treści informacji zamieszczonej w internecie. Niepokojące jest jednak, że niewiele mniej osób - 37,1 proc. - zaprzeczyło, żeby dokonywało takiej weryfikacji. To także jasny sygnał do tego, aby podejmować zdecydowane działania w sferze edukacyjnej, które doprowadzą do zwiększenia świadomości o konieczności weryfikowania nie tylko samych treści, ale także i źródeł, z których korzysta się podczas zdobywania informacji w internecie.

Jak bronić się przed dezinformacją? Miecugow: przez edukację (rozmowa archiwalna; 2017)
Jak bronić się przed dezinformacją? Miecugow: przez edukację (rozmowa archiwalna; 2017)tvn24

Pochodzenie: platformy społecznościowe, portale i Rosja

Ostatni segment badań odnosił się do miejsc w sieci, które zdaniem internautów tworzą lub rozpowszechniają zupełnie nieprawdziwe lub zmanipulowane informacje.

Platformy społecznościowe zostały przedstawione jako "szczególnie sprzyjające rozpowszechnianiu fake newsów" przez 46 proc. badanych. W węższym kontekście jako miejsca, gdzie najczęściej można spotykać dezinformację stricte przedwyborczą, taka sama grupa osób uznała portale internetowe. "Fanpejdże na Facebooku o tematyce politycznej", które niejednokrotnie pojawiały się na naszym portalu jako miejsca kolportowania manipulacji politycznej, wymieniano jako drugie w kolejności (39,5 proc. odpowiedzi).

A jakie kraje są najbardziej zainteresowane działaniami dezinformacyjnymi w Polsce, mającymi wpłynąć na wynik demokratycznych wyborów, zdaniem ankietowanych? W raporcie zbiorczo określono, że "analiza wyników pozwoliła wyodrębnić cztery grupy geopolitycznych interesariuszy manipulacji najbardziej istotnych w percepcji opinii internautów". Kolejno były to "Rosja-Białoruś", Niemcy, "USA-Izrael" i Chiny. "Tzw. 'kierunek rosyjski' dezinformacji wskazują respondenci, którzy mają zaufanie do informacji w sieci i odczuwają, że dezinformacja wpłynie na wynik wyborów w Polsce" - doprecyzowali autorzy raportu.

Natomiast "kierunek chiński", "kierunek niemiecki" i "kierunek amerykańsko-izraelski" wskazują ankietowani, którzy "nie mają zaufania do treści internetowych, ale nie odczuwają, że dezinformacja w sieci może realnie wpływać na wyniki wyborów w naszym kraju. Głównym tematem dezinformacji – według tej części badanych - jest obraz Polski i Polaków w świecie".

"Społeczeństwo nie jest przygotowane"

Nawiązując do niskiego poziomu świadomości polskich użytkowników internetu, jeden z twórców raportu - dyrektor Pionu Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego NASK Marcin Bochenek - zwrócił uwagę na bardzo niepokojące wyniki dotyczące "kompetencji medialnej", czyli umiejętności krytycznego podchodzenia do treści. W przypadku raportu NASK respondentów poproszono o określenie, które z przykładowych siedmiu zdań zawierają fakty, a które opinie. Dla ułatwienia przedstawienia wyniku, badanym wystawiono "ocenę", według której "bardzo dobry" oznaczał same dobre odpowiedzi, a "niedostateczny" poniżej połowy dobrych zaznaczeń. Wyniki są alarmujące.

- Tylko 4,5 proc. badanych zdało ten egzamin na bardzo dobrą [ocenę - red.], na oceną niedostateczną - 44 proc. respondentów - poinformował.

- Wniosek z tych badań płynie taki, że społeczeństwo nie jest przygotowane do tej fazy dezinformacji - skomentował Bochenek.

Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; NASK; Zdjęcie tytułowe: Unsplash

Źródło zdjęcia głównego: Unsplash

Pozostałe wiadomości

Podczas gdy południowo-zachodnia Polska zmaga się z katastrofalnymi powodziami, wschodnio-centralna część kraju odnotowuje susze. Jednak wątpiących w ocieplenie klimatu nawet to nie przekonuje, że właśnie doświadczamy jego skutków. Eksperci tłumaczą, dlaczego przeciwne zjawiska występują jednocześnie. I przestrzegają, że tak już będzie.

Powódź i susza jednocześnie? "Nienormalność staje się nową normalnością"

Powódź i susza jednocześnie? "Nienormalność staje się nową normalnością"

Źródło:
Konkret24

Ukraiński pięściarz Ołeksandr Usyk, który został zatrzymany na krakowskim lotnisku, miał przemycać 20 kg kokainy - przekazują użytkownicy mediów społecznościowych. Rzekomo postawiono mu też zarzut prania brudnych pieniędzy. To wszystko nieprawda. Fałszywą narrację o Ukraińcu podgrzewana aparat rosyjskiej dezinformacji.

Usyk w kajdankach i "20 kg kokainy". Dezinformacja ze Wschodu

Usyk w kajdankach i "20 kg kokainy". Dezinformacja ze Wschodu

Źródło:
Konkret24; europosport.pl

Według posła Marcina Romanowskiego z Suwerennej Polski można "zmienić przeznaczenie" środków otrzymanych z Krajowego Planu Odbudowy i wydać je na odbudowę terenów dotkniętych powodzią. "Tusk jest w stanie to załatwić" - stwierdził ironicznie polityk. Czy to rzeczywiście byłoby możliwe? Eksperci mają wątpliwości. Pokazują inne opcje.

Środki z KPO skierować na pomoc powodzianom? "Odpowiedź nie jest prosta"

Środki z KPO skierować na pomoc powodzianom? "Odpowiedź nie jest prosta"

Źródło:
Konkret24

W okolicach Nysy leśniczy miał rzekomo uratować przed falą powodziową dwóch nastolatków. Dowodem na to miało być nagranie, które jednak nie ma nic wspólnego z sytuacją powodziową w południowej Polsce. Przestrzegamy przed tym przekazem i wyjaśniamy, co przedstawia.

"Okolice Nysy"? To fala powodziowa nie u nas

"Okolice Nysy"? To fala powodziowa nie u nas

Źródło:
Konkret24

"Właśnie po to Fundusz Sprawiedliwości wspierał ochotnicze straże pożarne", "dzięki moim decyzjom Fundusz sfinansował sprzęt dla strażaków" - tak politycy Suwerennej Polski podkreślają swój udział w finansowaniu ochotniczych straży pożarnych, które niosą pomoc powodzianom. Tylko że opozycja wprowadza opinię publiczną w błąd, jednocześnie próbując przykryć rzeczywiste zarzuty dotyczące nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. Wyjaśniamy.

Strażacy pomagają, bo "zadbał o to Fundusz Sprawiedliwości"? To manipulacja

Strażacy pomagają, bo "zadbał o to Fundusz Sprawiedliwości"? To manipulacja

Źródło:
Konkret24

Według Mariusza Błaszczaka żołnierzy "wprowadzono do tego całego procesu ochrony ludności dopiero w sobotę właśnie po południu", czyli "zdecydowanie zbyt późno". Jednak członkowie Wojsk Obrony Terytorialnej zostali postawieni w stan gotowości dużo wcześniej. A MON dementuje informacje Błaszczaka.

Błaszczak: "żołnierzy wprowadzono dopiero w sobotę". Dementi MON

Błaszczak: "żołnierzy wprowadzono dopiero w sobotę". Dementi MON

Źródło:
Konkret24

Młody kierowca wjechał samochodem w wezbraną powodzią rzekę w Kłodzku i zginął - taki przekaz rozsyłają internauci w mediach społecznościowych. Rzekomym dowodem jest nagranie z tej sytuacji. Jednak nie jest to Polska, a zdarzenie nie skończyło się tragicznie. Przestrzegamy przez rozpowszechnianiem nieprawdziwych informacji tworzonych na bazie starych filmów, które w czasie obecnej powodzi są znowu publikowane.

"Sytuacja tragiczna, chłopak zginął"? Uwaga na fałsz o Kłodzku

"Sytuacja tragiczna, chłopak zginął"? Uwaga na fałsz o Kłodzku

Źródło:
Konkret24

Budowa suchego zbiornika Racibórz Dolny trwała siedem lat i kosztowała dwa miliardy złotych. Opozycja twierdzi: "zbiornik Racibórz mógł powstać dlatego, że do władzy przyszedł PiS" - i wprowadza w błąd opinię publiczną. Przypominamy, jak przebiegała ta budowa.

Zbiornik Racibórz Dolny "wybudowany przez PiS"? Jak było z tą inwestycją

Zbiornik Racibórz Dolny "wybudowany przez PiS"? Jak było z tą inwestycją

Źródło:
Konkret24

Po ulewnych deszczach woda zalewa kolejne miejscowości i miasta na południu Polski - w województwie dolnośląskim, opolskim i śląskim. W mediach społecznościowych krążą nagrania, które mają pokazywać aktualną sytuację w regionie. Część z nich wprowadza w błąd i nie ma nic wspólnego z trwającą powodzią. Zweryfikowaliśmy trzy popularne przekazy.

"To nie jest Wrocław i most Piaskowy". Uwaga na fałszywe przekazy o powodzi na południu Polski

"To nie jest Wrocław i most Piaskowy". Uwaga na fałszywe przekazy o powodzi na południu Polski

Źródło:
Konkret24

Po ogłoszeniu projektu budżetu na 2025 rok podniosły się głosy oburzenia, że rząd Donalda Tuska dał jeszcze więcej pieniędzy Kancelarii Prezydenta, Krajowej Radzie Sądownictwa czy Trybunałowi Konstytucyjnemu. Premier i minister finansów tłumaczą, że to tak zwane budżetowe "święte krowy". O które instytucje chodzi i jak rosły ich budżety w ostatnich latach? Wyjaśniamy.

Budżety "świętych krów". Jak rosły?

Budżety "świętych krów". Jak rosły?

Źródło:
Konkret24

Skąd się wzięła opowieść o uleczeniu salcesonem pewnej wegetarianki przez księdza Michała O.? Jego obrońca twierdzi teraz, że to "totalnie bzdurna historia". A my sięgnęliśmy do książki, którą napisał sam egzorcysta.

Salceson i egzorcyzmy. "Totalnie bzdurna historia"? Oto słowa księdza

Salceson i egzorcyzmy. "Totalnie bzdurna historia"? Oto słowa księdza

Źródło:
Konkret24

Według posła Janusza Kowalskiego po odrzuceniu przez PKW sprawozdania komitetu wyborczego PiS będzie można "w sposób skuteczny windykować członków PKW z własnych majątków za straty związane z tą decyzją". Czyli że za straty finansowe partii mieliby odpowiadać osobiście członkowie PKW. Prawnicy, pytani o taką możliwość, nie mają złudzeń.

Kowalski chce "windykować Ryszarda Kalisza do ostatniej złotówki". To możliwe?

Kowalski chce "windykować Ryszarda Kalisza do ostatniej złotówki". To możliwe?

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy w szkołach podstawowych ruszył rozszerzony program szczepień przeciw wirusowi HPV, w mediach społecznościowych rozkręca się dezinformacja na temat ich skuteczności. Według jednego z przekazów szczepienia na HPV w Australii wcale nie przyniosły skutku. Tłumaczymy, na czym polega manipulacja przy cytowaniu tych danych - i nie tylko.

Po szczepieniach na HPV "liczba zachorowań nie zmalała"? Manipulacja na danych

Po szczepieniach na HPV "liczba zachorowań nie zmalała"? Manipulacja na danych

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marek Suski na mazowieckich dożynkach rozprawiał o "pomysłach obecnej władzy", a jako przykład podał "podręcznik do pierwszej klasy, gdzie dzieciom tłumaczy się, co to jest LGBT, lesbijki, geje i tak dalej". MEN wyjaśnia, że to "dezinformacja ze strony PiS" i że wciąż obowiązują podręczniki zatwierdzone przez poprzedni rząd. Wypowiedź posła Suskiego to powielanie fałszywego przekazu z mediów społecznościowych.

Suski opowiada o "podręczniku do pierwszej klasy". Co poseł mógł zobaczyć

Suski opowiada o "podręczniku do pierwszej klasy". Co poseł mógł zobaczyć

Źródło:
Konkret24

Szczepienie, którego miało nie być. Strzykawka bez igły. Film mający to pokazywać, jest rozsyłany znowu w sieci jako dowód, że Kamala Harris wcale nie przyjęła szczepionki na koronawirusa. Nagranie jest prawdziwe, ale towarzyszący mu przekaz to fake news.

Kamala Harris, szczepienie i "oszustwo na światową skalę"? Tajemnica strzykawki

Kamala Harris, szczepienie i "oszustwo na światową skalę"? Tajemnica strzykawki

Źródło:
Konkret24

Posłowie opozycji alarmują, że Donald Tusk "szykuje totalną cenzurę w sieci", przygotowując ustawę o specjalnych uprawnieniach dla szefa ABW. Rzeczywiście, miałby on otrzymać możliwość usuwania niektórych przekazów z internetu. Wyjaśniamy, skąd pomysł tego prawa i o co w nim chodzi.

Uprawnienia ABW to "totalna cenzura"? Co zmieni nowa ustawa

Uprawnienia ABW to "totalna cenzura"? Co zmieni nowa ustawa

Źródło:
Konkret24

Ponad dwadzieścia fałszywych bądź wprowadzających w błąd wypowiedzi padło podczas debaty telewizyjnej kandydatów na prezydenta Stanów Zjednoczonych Kamali Harris i Donalda Trumpa. Więcej nieprawd wypowiadał były prezydent, ale i kandydatka demokratów nie zawsze wyrażała się precyzyjnie. Przedstawiamy fact-checking wybranych fragmentów tego pojedynku.

Debata Harris-Trump. W pojedynku na fałszywe tezy wygrany jest pewny

Debata Harris-Trump. W pojedynku na fałszywe tezy wygrany jest pewny

Źródło:
Konkret24, CNN, PolitiFact, AP, New York Times

Komentarze o "wychudzonym", "zmaltretowanym psychicznie" księdzu Michale O. podbijają emocjonalnie tezę polityków PiS i Suwerennej Polski, jakoby duchowny został niewinnie aresztowany. Opozycja podaje dwa "dowody" na takie twierdzenie - oba są manipulacją.

PiS o Funduszu Sprawiedliwości: zasady takie same, ksiądz siedzi za "zły statut". Dwie nieprawdy

PiS o Funduszu Sprawiedliwości: zasady takie same, ksiądz siedzi za "zły statut". Dwie nieprawdy

Źródło:
Konkre24

"Mam zamiar zrobić niezłą awanturę" - zapowiedział na swoim profilu poseł klubu Konfederacji Roman Fritz na początku września. Chodzi mu o dwa przedmioty w szkole podstawowej: "Kultura i historia Niemiec" oraz "Historia i kultura Ukrainy". Według niego są obowiązkowe. To nieprawda. Wyjaśniamy, skąd się wzięły na liście.

Poseł chce "zrobić niezłą awanturę" o dwa przedmioty. I manipuluje

Poseł chce "zrobić niezłą awanturę" o dwa przedmioty. I manipuluje

Źródło:
Konkret24

Seria wpisów w serwisie X wywołała dyskusję o tym, że Donald Tusk i jego rząd zatrzymują inwestycję w Centralny Port Komunikacyjny, by skorzystały na tym Niemcy. Niemiecki przewoźnik towarowy ogłosił bowiem rozbudowę portu cargo we Frankfurcie nad Menem. Wyjaśniamy, dlaczego tej inwestycji i budowy CPK nie należy porównywać.

"Niemieckie CPK" we Frankfurcie. Fałsz i manipulacja o inwestycji Lufthansy

"Niemieckie CPK" we Frankfurcie. Fałsz i manipulacja o inwestycji Lufthansy

Źródło:
Konkret24

Popularność w sieci zdobył film pokazujący, jakoby - według komentarzy internautów - aktywista klimatyczny zablokował autem rolnikowi wjazd na farmę, więc ten usunął samochód za pomocą wózka widłowego. Zdarzenie nie miało jednak związku z aktywistami klimatycznymi, a nagranie jest sprzed trzech lat, nie pochodzi z Polski.

Aktywista klimatyczny zablokował rolnikowi wjazd na farmę? Co to za nagranie

Aktywista klimatyczny zablokował rolnikowi wjazd na farmę? Co to za nagranie

Źródło:
Konkret24

"Prawda zwyciężyła", "ostateczny dowód na zbrodnie globalistów" - tak internauci komentują doniesienia o rzekomym wyroku Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, który miał uznać, że szczepionki na COVID-19 nie są szczepionkami. Nie pierwszy raz ten przekaz jest rozpowszechniany w sieci. Jest nieprawdziwy.

Szczepionki na COVID-19 "nie są szczepionkami"? Sąd w USA tak nie stwierdził

Szczepionki na COVID-19 "nie są szczepionkami"? Sąd w USA tak nie stwierdził

Źródło:
Konkret24

- Nie dotykaliśmy publicznych pieniędzy - oświadczyła ministra edukacji Barbara Nowacka, odpowiadając na pytanie o finansowanie Campusu Polska Przyszłości w 2023 roku. Jak jednak sprawdziliśmy, zarówno w tamtym, jak i w tym roku samorządy wspierały finansowo organizację Campusu. W 2024 roku zapłaciły w sumie ponad 840 tysięcy złotych.

Campus Polska. "Ani złotówki pieniędzy publicznych"? Sprawdziliśmy

Campus Polska. "Ani złotówki pieniędzy publicznych"? Sprawdziliśmy

Źródło:
Konkret24

Prezydencki minister Marcin Mastalerek, podkreślając osiągnięcia Andrzeja Dudy jako prezydenta, przypomniał, że Duda jest "jedynym prezydentem od wielu lat, który zwiększył swoje kompetencje". To prawda. Mastalerek nie wyjaśnił jednak, dzięki czemu te zmiany były możliwe i jak naruszają prawo. Przypominamy więc.

"Prezydent, który zwiększył swoje kompetencje". Oto jak bardzo

"Prezydent, który zwiększył swoje kompetencje". Oto jak bardzo

Źródło:
Konkret24

W ramach zbiórki na PiS partia zebrała już ponad cztery miliony złotych, a jej politycy chwalą się w sieci dokonanymi przelewami. Były prezes Orlenu, a teraz europoseł PiS Daniel Obajtek deklaruje, że może wpłacać nawet więcej, niż prosił Jarosław Kaczyński. Na jego przykładzie tłumaczymy, ile rzeczywiście posłowie PiS mogą przelać na konto partii.

Obajtek: mogę wpłacić na PiS "więcej niż 5 tysięcy złotych". Może?

Obajtek: mogę wpłacić na PiS "więcej niż 5 tysięcy złotych". Może?

Źródło:
Konkret24