Oszustwa "na żołnierza". Jak nie dać się nabrać?

Jedna twarz i wiele tożsamości"Patricka Jonathana"Facebook/oszukana.eu

Przed oszustwami matrymonialnymi "na żołnierza" ostrzega nawet amerykańska armia. Na fałszywych amantów od wielu lat nabierają się kobiety na całym świecie, także w Polsce. Historię takich oszustów i ich ofiar zobaczyć można w poniedziałek o godz. 20:30 w reportażu "Czarno na Białym". My podpowiadamy, jak na takie internetowe scamy się nie nabrać.

"Czarno na Białym" o internetowych oszustach na "romans z żołnierzem"
"Czarno na Białym" o internetowych oszustach na "romans z żołnierzem"Czarno na Białym | tvn24

Miał być amerykańskim żołnierzem i nazywać się Patrick Jonathan. Szukał przez internet miłości w Polsce. Tyle że wcześniej szukał jej w Niemczech, Holandii, Wielkiej Brytanii czy Portugalii jako George Frank. Albo Kelly Logan. I George Brown. Był także Brianem Millerem, Michaelem Ealy i Choi Ho.

Z potencjalnym ofiarami kontakt nawiązywał poprzez media społecznościowe, m.in. serwisy LinkedIn i Facebook, korespondencję kontynuował mailowo. Pisał łamaną polszczyzną wiadomości pełne miłosnych uniesień. Łamał serca i opróżniał portfele.

Skąd on mnie zna?

Jak nie nabrać się na takich internetowych oszustów? Przede wszystkim - być ostrożnym. Nie przyjmować internetowych zaproszeń od obcych osób, zwłaszcza gdy nic nas z nimi nie łączy. Dobrym ostrzeżeniem zazwyczaj jest brak wspólnych znajomych czy wydarzeń z przeszłości, które by były dla nas wspólne (np. szkoła, miejsce pracy).

Zwracamy uwagę także na to, gdzie szukające romansu osoby nawiązują kontakt, i ufamy swoim wątpliwościom. Oferta matrymonialna przez serwis LinkedIn, specjalizujący się w kontaktach zawodowo-biznesowych? To mało prawdopodobne. Próba zawarcia znajomości przez Facebooka, mimo że nie ma nic, co z nawiązującą kontakt osobą by nas łączyło? Od razu powinno wzbudzić wątpliwość - w jaki sposób znalazła właśnie mnie?

Google sprawdzi (prawie) wszystko

W przypadkach podejrzanych wiadomości czy maili, najbardziej intuicyjną metodą sprawdzania wielu elementów jest wprowadzenie ich do wyszukiwarki, np. Google. Ten z pozoru prosty sposób może być jednak bardzo skuteczny, szczególnie kiedy ma się do czynienia z oszustem, który już wcześniej działał w sieci.

Na przykładzie "Patricka Jonathana" można zobaczyć, że warto wyszukać w Google jak najwięcej elementów, ponieważ nie wszystkie mogą dać gotowe odpowiedzi na pytanie, czy jest się w kontakcie z oszustem, czy nie.

Samo wprowadzenie imienia i nazwiska w tym przypadku nie daje żadnych niepokojących rezultatów. To dosyć popularne, głównie amerykańskie, imię i nazwisko, dlatego wyszukiwarka Google znajduje liczne profile Patricków Jonathanów w serwisach społecznościowych, jak i informuje m.in. o lekarzu, aktorze i radiowcu o tym nazwisku. Oszuści wiedzą, że nazwanie się "Janem Kowalskim", "Patrickiem Jonathanem" czy "Johnem Smithem" utrudnia wyszukiwanie informacji na temat konkretnej osoby.

Cała rozmowa z Beatą Biel we "Wstajesz i wiesz" w TVN24
Cała rozmowa z Beatą Biel we "Wstajesz i wiesz" w TVN24tvn24

Warto jednak szukać dalej lub nawet zamiast nazwiska, sprawdzanie zacząć od adresu e-mail. Przemawia za tym także fakt, że w przeciwieństwie do danych osobowych, powinien on być unikatowy i przypisany do jednej konkretnej osoby.

Wprowadzenie w cudzysłowie frazy "sgt.patrickjonathan001@gmail.com" - adresu mailowego, jakim posługiwał się oszust matrymonialny z reportażu "Czarno na Białym" - do wyszukiwarki daje już bardziej alarmujące wyniki. Wszystkie wyszukania odnoszą się do ostrzeżeń o oszuście. Są w języku portugalskim.

Samo słowo "alerta" powinno już wywołać podejrzenia. Tym bardziej, że jeden z odnośników kieruje do strony, na której widnieje jedno ze zdjęć przesłanych w mailu przez rzekomego Patricka Jonathana. Towarzyszy mu angielskie słowo "scammer", które w tłumaczeniu oznacza "oszusta".

Poza tym warto także zwrócić uwagę na liczbę występującą po nazwisku w adresie mailowym (001). Oczywiście różni ludzie używają ich czasami w swoich adresach, ale również może być to jedna ze wskazówek, że wygenerował je automat.

"Jesteś miód, który powinien być pokryty substancjami zanieczyszczającymi", czyli językowe wpadki

W mailach od rzekomego Patricka Jonathana podejrzenia powinny wzbudzić także inne elementy – przede wszystkim użyty język, a konkretnie popełniane błędy. Oczywiście, oszust zabezpieczył się przed takimi podejrzeniami, sugerując, że jest Amerykaninem, którego znajomość polskiego miałaby usprawiedliwiać niedociągnięcia, ale niektóre z błędów są zbyt uderzające.

W wielu miejscach autor zamiast męskiej formy czasowników, stosuje żeńskie: "Chciałabym trzymać cię w swoich ramionach", "Jestem taka zakochana", "Obiecuję, że sprawi, że jesteś najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Chciałbym również, abyś wiedział...".

W kilku miejscach zamiast liczby pojedynczej "ty", autor używa "wy": "Chcę was nękać wszystkimi radościami ciała". Pomijając niepoprawnie użyty czasownik, ten błąd może sugerować, że tekst był w całości automatycznie przetłumaczony z języka obcego, być może angielskiego. Poza tym można w nim znaleźć także wiele innych przykładów zdań, które nie posiadają polskiej składni, np. "Nazywam się mój syn Barry, jest dobrym i inteligentnym chłopcem, a ja go z szacunkiem czuję, ponieważ jest moją kopię". Mimo że autor zapewnia, że jest Amerykaninem i to może powodować jego problemy językowe, tak niezrozumiała konstrukcja powinna wywołać naszą podejrzliwość. Zazwyczaj z tak prostymi zdaniami dużo lepiej radzą sobie internetowe strony tłumaczeniowe. Może więc tekst nie tylko został przetłumaczony z angielskiego, ale wcześniej przetłumaczono go na angielski?

Sam tekst wiadomości również jest elementem, który można wprowadzić do wyszukiwarki Google. Aby mieć szansę na jak najszersze wyniki, najlepiej wziąć jeden jego fragment, przetłumaczyć go na język angielski, a następnie w całości wprowadzić w pole wyszukiwania. Dla przykładu, sprawdziliśmy zaledwie początek jednej z wiadomości. "Witaj moja droga, Jak się masz dzisiaj? Mam nadzieję, że wszystko jest dobrze z Tobą", czyli po angielsku np. "How are you my dear? I hope you are doing well".

Po wprowadzeniu tej anglojęzycznej frazy, wyszukiwarka od razu podpowiada nam różne strony z tzw. scamem, czyli oszustwem internetowym. Można wśród takich i podobnych zapytań trafić na informacje o oszustach "na żołnierza", ale i "na żołnierkę", a nawet na stronę Departamentu Spraw Wewnętrznych Nowej Zelandii, który ostrzega przed fałszywymi wiadomościami od oszustów.

Trafne odwrócone wyszukiwanie

W tej, jak i zapewne w wielu podobnych próbach oszustw, najskuteczniejszym sposobem sprawdzenia autentyczności może być jednak skorzystanie z "pułapki", którą nieuczciwa osoba wysyłająca wiadomości "sama na siebie zastawiała". Chodzi o załączone do maili zdjęcia. Mają one oczywiście uwiarygodnić całą sytuację, bo uzupełniają to o czym autor pisze. Zapewnia na przykład, że jest wojskowym, więc dołącza zdjęcia mężczyzny w mundurze.

Żeby przeanalizować, czy dane zdjęcia już wcześniej pojawiały się w sieci, możemy użyć narzędzi internetowych, z których najpopularniejszymi są wyszukiwarki obrazów dostępne np. w Google, Yandexie i TinEye. Najbardziej intuicyjne jest korzystanie z pierwszej z nich, do której zdjęcia można wprowadzić na kilka sposobów.

W przypadku grafik z wiadomości najłatwiej jest zapisać je na dysk, a następnie skorzystać z opcji "prześlij obraz". Jeśli zdjęcie znajduje się w sieci, można także skopiować link do strony, na której je zamieszczono i wprowadzić go w polu "wklej adres obrazu". Trzecią opcją jest bezpośrednie "przeciągnięcie" konkretnej grafiki w pole wyszukiwania.

Użycie tych opcji w odniesieniu do zdjęć matrymonialnego oszusta pozwala uzyskać całkowitą pewność, że przysłane wiadomości nie pochodziły od Patricka Jonathana. Dwie proponowane strony, na których pojawiła się wcześniej ta fotografia to "fałszywe konto z ukradzionymi zdjęciami Uwe Hubertusa" oraz film w serwisie YouTube zatytułowany "wideo-oszustwo Uwe Hubertus". Znajdują się na nim wszystkie zdjęcia mężczyzny, które były załączone do wiadomości. Czy naprawdę przedstawiają Uwe Hubertusa? Po latach krążenia w internecie - ciężko już to potwierdzić.

Jedno zdjęcie, wiele tożsamości

Przy tzw. odwróconym wyszukiwaniu Google można także znaleźć kilka zrzutów ekranu, które sugerują, że zdjęcie "Patricka Jonathana" pojawia się między innymi na Facebooku, ale jako zdjęcie profilowe… zupełnie innych osób. W ten sposób można bardzo łatwo ustalić, że za fałszywą tożsamością, potwierdzoną rzekomo autentycznymi zdjęciami, kryje się oszust. Albo kilku oszustów, korzystających od lat z tych samych zdjęć.

Przykładowo zdjęcie "Patricka Jonathana" miało również przedstawiać "Bumpa L Andersona"- amerykańskiego żołnierza z Rockford w stanie Illinois. Zamieszczone przy jego profilu informacje wskazywały, że jest on "rozwiedziony". Konto zostało zauważone przez stronę "Military Romance Scams" (z ang. Oszustwa na romanse z wojskowymi), która na Facebooku zajmuje się znajdywaniem i ostrzeganiem właśnie przed oszustami korzystającymi z metody "na żołnierza". W komentarzu do wpisu o niedoszłym "Patricku Jonathanie" jedna z kobiet napisała, że osoba używająca jego zdjęć to "największy oszust z nich wszystkich".

Nie ten żołnierz

Niektóre zdjęcia przesłane przez "Patricka Jonathana" wydają się podejrzane także ze względu na to, że wyglądają jak fotomontaże. Można odnieść wrażenie, że przykładowo w fotografiach z "wojska" twarz mężczyzny jest wklejona do munduru. Nawet jednak jeśli nie ma się takich podejrzeń, z użyciem internetowych narzędzi można sprawdzić, czy dana fotografia nie było komputerowo manipulowana. Pomocny w tej sytuacji może okazać się bezpłatny, ogólnodostępny serwis InVID. Na stronie InVID możemy zainstalować rozszerzenie przeglądarki internetowej lub pobrać specjalną aplikację.

W celu analizy zdjęcia pod kątem potencjalnych zmian należy użyć oferowanego przez InVID narzędzia Forensic. Fotografię można wgrać z poziomu strony lub dysku.

Analiza zdjęcia w serwisie InVID dostarcza wielu informacji o wprowadzonej fotografii, jednak w celu ustalenia, czy może być fotomontażem, warto zwrócić uwagę na wyniki badania "Map 0". Zastosowane w nim narzędzie analizuje, czy rozdzielczość konkretnych elementów jest zgodna. Jeśli jakieś miejsce zostanie zaznaczone innym kolorem – może to sugerować, że fotografia została wykonana z różnych zdjęć. W przypadku żołnierza widać, że w pierwotnej wersji, w centrum zdjęcia znajdowała się inna twarz.

"Amerykański żołnierz" atakuje regularnie

Zjawisko internetowego oszukiwania z użyciem fałszywej tożsamości amerykańskiego żołnierza nie jest wcale nowością w polskiej sieci.

Już w 2013 roku mieszkanka powiatu sieradzkiego straciła ponad 37 tys. zł po tym, jak na portalu towarzyskim poznała mężczyznę, który utrzymywał, że od trzech lat stacjonuje w Afganistanie. Rzekomy żołnierz zaproponował kobiecie przesłanie w prezencie drogocennej biżuterii, a kiedy się zgodziła, okazało się, że za paczkę będzie trzeba opłacić cło i podatki. Kobieta przelała pieniądze "niezbędne" do uiszczenia wszystkich opłat, po czym kontakt z "amerykańskim żołnierzem" się urwał.

Poza Polską tego typu oszustwa są przeprowadzane na zdecydowanie większą skalę. W zeszłym roku głośno było o historii Bryana Denny’ego, emerytowanego żołnierza, które tożsamość, a tym samym i zdjęcia, zostały ukradzione i za ich pomocą utworzono około 4 tysięcy fałszywych profili na Facebooku.

Obsługujący je oszuści kontaktowali się głównie z kobietami, często rozwódkami czy wdowami i po nawiązaniu dłuższej relacji prosili je o pieniądze na różne cele, m.in. opłaty na leczenie. Podobnie jak w przypadku kobiety z powiatu sieradzkiego, po przelaniu pieniędzy kontakt zwykle się urywa. Zgodnie z danymi FBI, rocznie w ten sposób ofiary tracą co najmniej ćwierć miliarda dolarów.

Oszuści ukradli tożsamość amerykańskiego żołnierza. Stworzyli 4 tysiące fałszywych kont
Oszuści ukradli tożsamość amerykańskiego żołnierza. Stworzyli 4 tysiące fałszywych kont TV24bis

Eksperci podkreślają, że tak wysoka skuteczność oszustw "na żołnierza" wynika z wiarygodności takich działań i jednoczesnej wysokiej reputacji tego zawodu. "Służący na misji" mężczyzna ma wymówkę, dlaczego nie może spotkać się z osobą, z którą koresponduje, oraz dlaczego sam nie może zapewnić sobie pieniędzy. Obietnica spotkania "po powrocie z misji" dla wielu osób jest wystarczająca, żeby zdecydować się na wsparcie swoich internetowych "sympatii".

Amerykańska armia ostrzega

Problem z wykorzystywaniem wizerunku amerykańskich żołnierzy do internetowych oszustw jest na tyle duży, że specjalną zakładkę na swojej stronie internetowej poświęciła mu amerykańska armia. Udziela na niej kilku porad, których przestrzeganie może pomóc w uniknięciu bycia ofiarą oszustwa.

Oprócz tych wymienionych powyżej, zwraca się tu także uwagę m.in. na to, że oszuści matrymonialni komunikują się wyłącznie drogą internetową - poprzez media społecznościowe albo e-maile, przy czym te ostatnie nigdy nie kończą się domeną .mil, przypisaną dla amerykańskiej armii.

Ostrożność przede wszystkim

Najlepszym pomocnikiem w ocenianiu, czy otrzymywane wiadomości pochodzą od autentycznej osoby, nie są jednak narzędzia internetowe, a nasza własne przeczucia. Krytyczne podchodzenie do znajdywanych w internecie treści odnosi się nie tylko do wiadomości mailowych, ale w ich przypadku jest ono szczególnie przydatne, ponieważ może nas uchronić przed groźnymi konsekwencjami. Anonimowość w sieci daje oszustom bardzo szerokie możliwości działania, dla których główną przeszkodą jest ostrożna ofiara, które nie da się łatwo nabrać.

Wiadomości od rzekomego "Patricka Jonathana" są bardzo dobrym przykładem. Zawierają nie tylko błędy językowe, ale i merytoryczne. Niektóre z nich są tak rażące, że zdecydowanie powinny zapalać czerwoną lampkę. Autor przedstawiając się, pisze, że jest "majorem sierżantowym". W amerykańskiej armii istnieje rzeczywiście stopień wojskowy "sergeant major", ale jest on stopniem najwyższym dla żołnierzy zawodowych. Obecnie stanowisko Sergeant Major of the Army pełni Daniel A. Dailey. "Sergeant major" Patricka Jonathana nie zna nawet wyszukiwarka Google.

Jeszcze bardziej groteskowa i jednocześnie alarmująca jest informacja, że skończył "podstawowe kursy oficera… pozamilitarnego". Można przypuszczać, że jedyne co zgadza się w tym opisie to fakt, że jego autor jest "pozamilitarny" i w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z armią.

Media społecznościowe umożliwiają zgłaszanie fałszywych profili, w tym także tych, które posługują się tożsamością innej osoby. Poniżej odnośniki do stron, pod którymi można to zrobić:

LinkedIn

Facebook

Twitter

Instagram

Gmail

Autor: Michał Istel, bebi / Źródło: Konkret24, Czarno na Białym; zdjęcie tytułowe: Facebook/oszukana.eu

Źródło zdjęcia głównego: Facebook/oszukana.eu

Pozostałe wiadomości

Pracownicy konsulatu Ukrainy mieli prowadzić podziemną drukarnię i legalizować fałszywe ukraińskie paszporty - dowiadujemy się z rozpowszechnianego w mediach społecznościowych filmu. Ma on logo ukraińskiej organizacji rządowej i wygląda jak oficjalny materiał. Ale to fałszywka: zarówno pod względem informacyjnym, jak i montażowym.

Ukraiński konsulat, podziemna drukarnia, fałszywe paszporty. Nic się nie zgadza

Ukraiński konsulat, podziemna drukarnia, fałszywe paszporty. Nic się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Informacja, jakoby w Katowicach obywatele Ukrainy protestowali przeciwko poborowi do ukraińskiego wojska również tych mężczyzn, którzy są teraz w Polsce, wywołała komentarze w sieci. Nie jest prawdziwa, taki protest się nie odbył. Ten fake news jest jednak wykorzystywany teraz w antyukraińskiej narracji.

Ukraińcy przeciwko poborowi mężczyzn przebywających w Polsce? Takiego protestu nie było

Ukraińcy przeciwko poborowi mężczyzn przebywających w Polsce? Takiego protestu nie było

Źródło:
Konkret24

"Czym ci biedni ludzie mają palić"? - komentują internauci, którzy uwierzyli w rzekomy nowy zakaz planowany w Unii Europejskiej. Krążący w sieci przekaz jest skutkiem sugestii zbudowanej na bazie tytułu jednego z tekstów w specjalistycznym serwisie. Uspokajamy: w UE nie ma takich planów.

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

 W Kanadzie za "mówienie dobrze o samochodach spalinowych" grozi "dwa lata odsiadki", bo to "propaganda antyklimatystyczna" - twierdzą bohaterowie nagrań, które mają tysiące wyświetleń w sieci. Po pierwsze, to nieprawda. Po drugie, internauci mylą promowanie paliw kopalnych z chwaleniem samochodu.

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

Źródło:
Konkret24

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych ma nagranie pokazujące, jak mężczyzna podbiega do zatkniętej w polu flagi Autonomii Palestyńskiej, kopie ją - i tym samym aktywuje ukrytą bombę. Czy to się zdarzyło naprawdę? Czy film jest prawdziwy? Czy on przeżył? Internauci pytają, a udzielane odpowiedzi są rozbieżne. Wyjaśniamy więc.

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

Źródło:
Konkret24

Wielu internautów wierzy w rozpowszechniany w sieci przekaz, jakoby środki z Krajowego Planu Odbudowy zostały nam wypłacone po bardzo zawyżonym kursie i że Polska będzie spłacała to przez pół wieku. Tyle że to nieprawda.

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Źródło:
Konkret24

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uważa, że nikt nie będzie mógł go zastąpić, jeśli zostanie zawieszony po ewentualnym postawieniu przed Trybunałem Stanu. Przestrzega, że nie będzie komu podpisywać dokumentów, a rynek medialny zostanie wręcz "zatrzymany", tak jak i działania koncesyjne. Prawnicy oceniają, że przewodniczący KRRiT się myli.

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Źródło:
Konkrtet24

Po głośnej imprezie w hotelu poselskim Łukasz Mejza tłumaczył z mównicy sejmowej, że w nocy bronił "tradycji polegających na wspólnym, chóralnym śpiewaniu". A w rozmowie z TVN24 tłumaczył się całodniową pracą w sejmowych komisjach i na posiedzeniach. Sprawdziliśmy więc aktywność parlamentarną tego posła PiS. Nie jest to długa analiza.

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Źródło:
Konkret24

To nie ściema kampanijna - tłumaczył minister nauki Dariusz Wieczorek, pytany o obiecane przez Lewicę tysiąc złotych dla studenta. I wyjaśniał, że nie była to obietnica, że "to jest pewien błąd, który wszyscy popełniamy". Przypominamy więc, kto z Lewicy publicznie obiecywał to w kampanii wyborczej.

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Źródło:
Konkret24

"Wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to frekwencja jest niższa" - przekonywał dzień po drugiej turze wyborów samorządowych szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Dane PKW o frekwencji nie potwierdzają jego słów.

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości forsują w mediach przekaz, że wraz z powrotem Donalda Tuska na fotel premiera źle się dzieje na ryku pracy. Mateusz Morawiecki jako "dowód" pokazuje mapę z firmami, które zapowiedziały zwolnienia grupowe. Jak sprawdziliśmy, takich zwolnień nie jest więcej, niż było za zarządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci tłumaczą, czego są skutkiem.

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy mają większe prawa w Polsce niż Polacy" - stwierdził jeden z internautów, który rozsyłał przekaz o przyjęciu przez Senat uchwały "o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi". Posty te zawierają szereg nieprawdziwych informacji.

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Coś się szykuje" - przekazują zaniepokojeni internauci, rozsyłając zdjęcie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie samochodu jako świadczenia na rzecz jednostki wojskowej. Uspokajamy: dokument wygląda groźnie, lecz nie jest ani niczym nowym, ani wyjątkowym.

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Źródło:
Konkret24

Po pogrzebie Damiana Sobola, wolontariusza, który zginął w izraelskim ostrzale w Strefie Gazy, internauci zaczęli dopytywać, co wokół jego trumny robiły swastyki i czy były prawdziwe. Sprawdziliśmy.

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych ma fotografia dwóch mężczyzn jedzących coś na ulicy przed barem. Jeden to prezydencki doradca Marcin Mastalerek, drugi stoi bokiem, twarzy nie widać. Internauci informują, że to prezydent Duda, który podczas pobytu w Nowym Jorku poszedł ze swoim doradcą na pizzę do baru. Czy na pewno?

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

Według krążącego w sieci przekazu po zmianie prawa Ukraińcom łatwiej będzie uzyskać u nas kartę pobytu na trzy lata. A to spowoduje, że "do Polski będą ściągać jeszcze większe ilości Ukraińców". Przekaz ten jest manipulacją - w rzeczywistości planowane zmiany mają uniemożliwić to, by wszyscy Ukraińcy mogli uzyskiwać karty pobytu i pozostawać u nas trzy lata.

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

Źródło:
Konkret24

Ponad milionowe zasięgi generuje w polskiej sieci przekaz, że od początku lipca nie będzie można w Niemczech w weekendy jeździć samochodami osobowymi. Powodem ma być troska o środowisko. Uspokajamy: nie ma takich planów.

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

Źródło:
Konkret24

Czy Amerykański Czerwony Krzyż nie przyjmuje krwi od osób zaszczepionych przeciw COVID-19? Taką teorię, na podstawie pytań z formularza tej organizacji, wysnuli polscy internauci. Kwestionariusz jest prawdziwy, teoria już nie.

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Źródło:
Konkret24

Internauci i serwisy internetowe podają przekaz, że polskie wojsko wysyła pracującym pierwsze powołania - że dostają "pracownicze przydziały mobilizacyjne". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24