Były wiceminister sprawiedliwości i członek Suwerennej Polski stracił immunitet poselski. Prokuratura zarzuca mu niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień. Polityk broni się - przytaczamy najważniejsze argumenty, którymi Michał Woś odpowiada na zarzuty związane z Funduszem Sprawiedliwości i wyjaśniamy, o co tak naprawdę go oskarżono.
Sejm w głosowaniu 28 czerwca 2024 roku uchylił immunitet poselski Michałowi Wosiowi - politykowi z klubu PiS należącemu do Suwerennej Polski i byłemu wiceministrowi sprawiedliwości. Ma to związek ze śledztwem prokuratury w sprawie nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości, za który w 2018 roku Woś odpowiadał jako pełnomocnik ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. W komunikacie z maja 2024 roku Prokuratura Krajowa przekazała, że materiał dowodowy w tej sprawie "uzasadnia podejrzenie", iż Woś w tej sprawie nie dopełnił powierzonych mu obowiązków i jednocześnie przekroczył swoje uprawnienia, a tym samym popełnił czyn z art. 231 par. 1 i 2 Kodeksu karnego dotyczącego nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego.
Michał Woś już po uchyleniu immunitetu 1 lipca 2024 roku był gościem programu "Tak jest" w TVN24, gdzie przedstawił swoją wersję wydarzeń związanych z przekazaniem pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości do Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które za te środki kupiło następnie system Pegasus. Zapewniał, że działał zgodnie z prawem i zgodnie z ustawami, a teraz "w związku z tym, że dbał o bezpieczeństwo Polaków, że wspierał państwo polskie w walce z przestępczością, ściga go prokuratura (Adama - red.) Bodnara".
Pegasus i umowa z CBA na 25 milionów
Przypomnijmy: sprawa, którą bada teraz prokuratura, sięga 2017 roku. Od czerwca tamtego roku Michał Woś był wiceministrem sprawiedliwości w resorcie Zbigniewa Ziobry. We wrześniu 2017 roku Ministerstwo Sprawiedliwości podpisało z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym (CBA) umowę o przekazaniu 25 milionów złotych "na realizację przez CBA ustawowych zadań w zakresie wykrywania i zapobiegania przestępczości". Umowa była niejawna, ale jak się później okazało, pieniądze pochodziły z Funduszu Sprawiedliwości, a CBA przeznaczyło je m.in. na zakup systemu inwigilacyjnego Pegasus. Jak ujawniła "Gazeta Wyborcza", nazwa oprogramowania nie była jednak wymieniona w umowie, kwotę przelano w dwóch transzach, a pod przelewami podpisany jest właśnie wiceminister Michał Woś.
To właśnie z tą umową i tą wypłatą związane są zarzuty prokuratury w stosunku do Wosia (choć jeszcze oficjalnie mu ich nie przedstawiono). Wynika to wprost z komunikatu Prokuratury Krajowej, w którym napisano, że zebrany materiał dowody "uzasadnia podejrzenie", że były wiceminister sprawiedliwości nie dopełnił powierzonych mu obowiązków "poprzez zawarcie z Szefem CBA umowy o przekazanie CBA z tego Funduszu (Sprawiedliwości - red.) kwoty 25 000 000 złotych na zakup środków techniki specjalnej, wiedząc, iż ta służba specjalna nie spełniała warunków do uzyskania takiego wsparcia finansowego z tego źródła". Ponadto zdaniem śledczych Woś przekroczył swoje uprawnienia, "polecając Dyrektorowi Biura Administracyjno-Finansowego Ministerstwa Sprawiedliwości dokonanie wypłaty z Funduszu Sprawiedliwości na rzecz CBA środków pieniężnych w łącznej kwocie 25 000 000 złotych".
Przytaczamy więc najważniejsze argumenty, którymi Michał Woś odpowiada na zarzuty związane z Funduszem Sprawiedliwości i wyjaśniamy, o co tak naprawdę oskarża go prokuratura.
Teza 1: zarzut za to, że "państwo polskie przestało być głuche i ślepe na kryminalistów"
Michał Woś o swoich potencjalnych zarzutach prokuratorskich w sprawie Funduszu Sprawiedliwości mówi: "Mi zarzucają to, że ja popełniłem przestępstwo, dlatego że państwo polskie przestało być głuche i ślepe na kryminalistów" ("Tak jest" w TVN24, 1 lipca 2024 roku). Na antenie Polskie Radia dodawał: "Mnie chcą wsadzić do więzienia za to, że legalnie dofinansowałem Centralne Biuro Antykorupcyjne na sprzęt służący zwalczaniu przestępczości" (Polskie Radio 24, 2 lipca 2024 roku).
Zarzuty prokuratury względem Wosia - wciąż jeszcze oficjalnie mu nieprzedstawione, ale opisane m.in. w komunikacie z maja 2024 roku - tylko pośrednio dotyczą tego, co CBA kupiło za środki przekazane z Ministerstwa Sprawiedliwości za pośrednictwem Funduszu Sprawiedliwości, czyli programu Pegasus. Istotą zarzutów względem niego jest sam fakt przekazania środków z funduszu celowego nadzorowanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości do CBA, które - co między innymi zdaniem Najwyższej Izby Kontroli, o czym piszemy dalej - było niezgodne z ustawą o CBA.
W art. 4 ust. 1 ustawy o CBA z 2009 roku zapisano mianowicie, że "działalność CBA jest finansowana z budżetu państwa". Pieniądze przelane przez Ministerstwo Sprawiedliwości do CBA pochodziły natomiast z Funduszu Sprawiedliwości, który zasilany jest nawiązkami nakładanymi przez sądy na skazanych i potrąceniami od wynagrodzeń więźniów, którzy pracują w czasie odbywania wyroku. Nie są to środki budżetu państwa, którymi można finansować CBA zgodnie z ustawą. Dlatego właśnie prokuratura w swoim komunikacie wskazała, że Woś przelał środki z FS do CBA, "wiedząc, iż ta służba specjalna nie spełniała warunków do uzyskania takiego wsparcia finansowego z tego źródła". Zarzut nie dotyczy więc wprost zgody Wosia na wyposażenie CBA w sprzęt do prowadzenia kontroli operacyjnej, jakim jest Pegasus, a niezgodnego z ustawą przekazania środków z Funduszu Sprawiedliwości do tej służby specjalnej.
Teza 2: CBA można finansować spoza budżetu państwa
Były wiceminister sprawiedliwości jest świadomy, czego dotyczy podstawa jego potencjalnych zarzutów, dlatego publicznie przekonuje, że możliwe jest finansowanie działalności CBA spoza budżetu państwa. Na antenie TVN24 mówił: "Artykuł 4 ust. 1 ustawy o CBA mówi, że biuro może być finansowane z budżetu państwa. Nie ma tam słowa 'tylko i wyłącznie'". Jego zdaniem brak tego sformułowania umożliwia finansowanie CBA spoza budżetu.
Jednakże to, że wspomniany artykuł ustawy o CBA nie przewiduje pozabudżetowego finansowania działalności agencji, stwierdziło kilka niezależnych od siebie instytucji. Najwyższa Izba Kontroli już w 2018 roku oceniła, że "środki Funduszu Sprawiedliwości nie mogły zostać przekazane CBA, gdyż zgodnie z art. 4 ust. 1 ustawy o CBA działalność CBA jest finansowana wyłącznie ze środków budżetu państwa, a środki państwowego funduszu celowego nie są środkami tego rodzaju". NIK dodawała, że jeśli ustawodawca przewidywałby finansowanie CBA z innych źródeł, to wskazałby to wprost w przepisach np. o tworzeniu funduszy wsparcia takich jak w przypadku Policji czy Państwowej Straży Pożarnej.
Również Główny Rzecznik Dyscypliny Finansów Publicznych, którym w 2020 roku był Piotr Patkowski - pełniący wtedy jednocześnie funkcję wiceministra finansów w rządzie Mateusza Morawieckiego - w piśmie skierowanym do NIK pisał: "Przepis art. 4 ust. 1 (ustawy o CBA - red.) wyraźnie stanowi, że '1. Działalność CBA jest finansowana z budżetu państwa', nie wskazując w kolejnych jednostkach redakcyjnych tego artykułu, ani w innych przepisach ustawy ustrojowej tej służby specjalnej, możliwości pozabudżetowego finansowania CBA. Ustawa o CBA nie zawiera żadnych przepisów wskazujących na możliwość dofinansowania ściśle określonego zakresu działalności środkami pozyskanymi z innych niż budżetowe źródeł" (pogrubienie od redakcji).
Tę niekorzystną dla Wosia interpretację podziela również prokuratura. Potwierdzają to słowa Marcina Wielgomasa z Prokuratury Regionalnej w Warszawie, który na posiedzeniu sejmowej komisji regulaminowej 27 czerwca 2024 roku - która zajmowała się wnioskiem o uchylenie immunitetu posłowi PiS - stwierdził, że w ocenie prokuratury "doszło do przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązku, gdyż art. 4 ust. 1 ustawy o CBA wskazuje, że ta służba specjalna jest finansowana z budżetu państwa".
Michał Woś stale powołuję się jednak na opinię Departamentu Prawnego i Orzecznictwa Kontrolnego NIK z marca 2018 roku, z której ma wynikać, że możliwe jest dofinansowywanie działalności CBA spoza budżetu. Treść tej opinii nie jest jednak ogólnodostępna, dlatego nie jesteśmy w stanie tego zweryfikować. Sam Woś w TVN24 powiedział, że wzywał do ujawnienia tej opinii, ale bezskutecznie.
Teza 3: fundusze unijne i norweskie dowodem na pozabudżetowe finansowanie CBA
Z pozabudżetowym finansowaniem CBA wiąże się jeszcze jeden argument Michała Wosia. W programie "Tak jest" stwierdził on, że CBA była dofinansowywana z zagraniczych środków - funduszy unijnych i norweskich - co ma być dowodem na legalność finansowania CBA spoza budżetu. "CBA przez wiele lat mogło korzystać z funduszy norweskich. To są środki budżetowe? Ze środków europejskich. To są środki budżetowe?" - pytał były wiceminister sprawiedliwości.
Rzeczywiście samo CBA na swojej stronie pisze, że "na bieżąco intensywnie monitoruje możliwości finansowania projektów z różnych instytucji, w tym unijnych, celem dalszego rozwoju działań antykorupcyjnych". Wymienia także zagraniczne dofinansowania w ramach projektów unijnych: Hercule III, Funduszu Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy AC Projekt oraz pieniądze z Norweskiego Mechanizmu Finansowego, czyli funduszy norweskich. To forma bezzwrotnej pomocy zagranicznej przyznanej przez Norwegię nowym członkom UE: kilkunastu państwom Europy Środkowej i Południowej oraz krajom bałtyckim.
W odpowiedzi na pytania Konkret24 Zespół Prasowy CBA wyjaśnił, że "finansowanie projektów CBA z funduszy UE oraz NMF (funduszy norweskich - red.) jest zgodne z art. 4 ust. 1 ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, gdyż następuje z budżetu państwa". Powołano się przy tym na treść pracy "Finanse publiczne. Komentarz" pod redakcją Joanny M. Salachny i Marcina Tyniewickiego, w której napisano: "Środki z zagranicy w zależności od źródła pochodzenia są traktowane jako dochody publiczne lub przychody publiczne. I tak przykładowo środki z budżetu UE oraz otrzymane z tytułu pomocy udzielanej przez państwa członkowskie EFTA (m.in. Norwegia - red.) z uwagi na fakt, że najpierw zawsze trafiają do budżetu państwa, zaliczane będą z pewnością do dochodów publicznych" (pogrubienie od redakcji).
Ponadto CBA wyjaśniło, że środki zagraniczne na realizację konkretnych projektów nie stanowią finansowania działalności biura, o której mowa w art. 4 ust. 1 ustawy. "Dzięki akcesji Polski do UE i Europejskiego Obszaru Gospodarczego, CBA ma możliwość korzystania z bezzwrotnej pomocy zagranicznej z funduszy strukturalnych, mechanizmów finansowych i programów Komisji Europejskiej m.in. na zakup nowoczesnego sprzętu teleinformatycznego czy służących podniesieniu kompetencji funkcjonariuszy i pracowników cywilnych Biura. Należy zauważyć, że tego rodzaju środki nie stanowią finansowania działalności Biura, o czym mowa jest w art. 4 ust. 1 ustawy o CBA" - napisano i dodano, że podobne regulacje zawiera m.in. ustawa o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu. Chodzi tu o art. 9 ust. 1 odpowiedniej ustawy, gdzie zapisano: "Działalność ABW i AW jest finansowana z budżetu państwa".
Potwierdza to w rozmowie z Konkret24 płk Grzegorz Małecki, szef Agencji Wywiadu w latach 2015-2016. - Służby specjalne nie tyle otrzymują dofinansowanie projektów, ile uczestniczą w realizacji projektów zewnętrznych podmiotów. Tym samym nie są to projekty samych służb - odpowiada. - Pamiętajmy, że są to fundusze celowe, które mają jasno określone cele realizowane przez uczestniczące służby, na przykład podniesienie jakości szkolenia czy zacieśnienie współpracy międzynarodowej - wyjaśnia Grzegorz Małecki.
Były szef Agencji Wywiadu dodaje, że "przede wszystkim jednak przepisy dotyczące zewnętrznego finansowania służb, w tym finansowania zagranicznego, powinny być doprecyzowane i uzupełnione, żeby jak najlepiej opisać takie sytuacje" - Na przykład ustawa o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz i Agencji Wywiadu jest z innej epoki. Powstała w 2002 roku, a więc jeszcze zanim weszliśmy do Unii Europejskiej. Nikt wtedy nie przewidywał finansowania z zagranicznych, zewnętrznych źródeł. Nadszedł już więc najwyższy czas, żeby dostosować te przepisy do współczesnych realiów - podkreśla.
Teza 4: prokuratura nie wykazała, że przyjąłem korzyść majątkową
Prokuratura w swoim komunikacie z maja 2024 roku podała, że czyny, które zarzuca się Michałowi Wosiowi, opisane są w art. 231 par. 1 i 2 kk. Brzmią one tak:
Par. 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Par. 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Woś w swojej argumentacji podkreśla więc, że do wypełnienia znamion tego czynu niezbędne jest osiągnięcie korzyści majątkowej lub osobistej, a prokuratura nie wykazała, aby on taką korzyść osiągnął. W TVN24 mówił: "Przestępstwo, które mi się zarzuca, polega na tym, że trzeba działać w celu osiągnięcia korzyści osobistej lub majątkowej. Opinia publiczna cała, jak słyszy korzyść osobista, to co sobie wyobraża? [Prowadząca Anna Jędrzejowska: pieniądze] No tak. A to chodzi o to, że zostało udzielone legalne dofinansowanie i tyle. Nikt nie wziął żadnych nigdzie pieniędzy, nie przesunął". Natomiast w Polskim Radiu 24 dodawał: "Żeby odpowiadać karnie z tego przepisu, który prokuratura wysłała, to trzeba działać w celu osiągnięcia korzyści majątkowej osobistej. Prokuratura w żadnym zdaniu wniosku nie wykazała tego".
Do tej tezy już co najmniej dwukrotnie odniosła się jednak sama prokuratura. Rzeczniczka Prokuratury Krajowej Anna Adamiak, cytowana przez portal Onet, wyjaśniła, że "korzyść majątkowa to nie tylko korzyść dla siebie, ale także dla innych osób, innych podmiotów". Dodała, że w postępowaniu ustalono, że tak było w przypadku Michała Wosia. Jeszcze bardziej rozszerzył to prokurator Marcin Wielgomas, który na posiedzeniu komisji regulaminowej w Sejmie tak odpowiedział na argument byłego wiceministra: "Zarzut, który sformułował prokurator, (...) nie dotyczy w żadnym wypadku przyjęcia korzyści majątkowych". "Korzyść jest pojęciem szerszym, ujętym w art. 115 par. 4 Kodeksu karnego i nie dotyczy ona tylko tej osoby, której zarzucono przekroczenie uprawnień czy też niedopełnienie obowiązku" - dodał prokurator.
Teza 5: była nagonka medialna na to, że środki Funduszu idą do strażaków i szpitali
Odnosząc się do samej afery Funduszu Sprawiedliwości, Michał Woś powtórzył nieprawdziwą tezę popularną wśród polityków Suwerennej Polski, że główny zarzut dotyczy wsparcia z Funduszu Sprawiedliwości dla ochotniczych straży pożarnych i szpitali. Na oficjalnych profilach partii w mediach społecznościowych 31 maja pisano nawet: "Bezprawie Tuska. Atakują opozycję za pomoc dla OSP i sprzęt dla szpitali". Woś w TVN24 stwierdził natomiast: "Była nagonka medialna na to, że środki funduszu idą do strażaków ochotników. Na to, że idą dla szpitali".
Jak wyjaśnialiśmy już jednak w Konkret24, zarzuty wcale nie dotyczą faktu wspierania szpitali czy jednostek straży pożarnej, lecz finansowania owej pomocy z pieniędzy do tego nieprzeznaczonych i to w celach partyjnych. NIK w 2021 roku zarzucił dysponentom Funduszu Sprawiedliwości "niegospodarne i niecelowe wydatkowanie środków publicznych" spowodowane działaniami ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i dużej części beneficjentów środków. Poważnym zarzutem jest również to, że środki z Funduszu Sprawiedliwości niezależnie od ich finalnego przeznaczenia trafiały do okręgów wyborczych, w których startowali członkowie Solidarnej Polski (potem Suwerennej Polski). Jak wynika z mapy opublikowanej w maju 2024 roku przez Ministerstwo Sprawiedliwości, aż 201 z 224 milionów złotych przyznanych w latach 2019-2023 na podstawie specjalnego zapisu rozszerzającego zakres beneficjentów Funduszu Sprawiedliwości trafiło do okręgów, z których kandydowali członkowie partii Zbigniewa Ziobry. Wśród wysoko dotowanych okręgów znalazł się okręg nr 30 w województwie śląskim, z którego z powodzeniem w wyborach startował sam Michał Woś. W latach 2019-2023 trafiło tam z Funduszu 12,2 mln zł.
Powtarzane w mediach zarzuty nie dotyczą więc tego, że pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości trafiały do OSP i szpitali, ale tego, żeby z powodu zmian w prawie były wydawane w sposób niegospodarny, niecelowy i dodatkowo wspierały w kampanii wyborczej polityków Solidarnej Polski.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Paweł Supernak