Suwerenność, Zielony Ład, euro… Fałszywe narracje PiS o Unii Europejskiej

Źródło:
Konkret24
Kaczyński: nie mówimy "nie", bo jesteśmy dzisiaj na "tak"Zdjęcia organizatora
wideo 2/5
Kaczyński: nie mówimy "nie", bo jesteśmy dzisiaj na "tak"Zdjęcia organizatora

Prawo i Sprawiedliwość przekonuje, że nie chce wyjścia Polski z Unii Europejskiej, ale swój przekaz w kampanii do europarlamentu buduje na negatywnych obrazach wspólnoty. Przedstawiamy główne fałszywe narracje PiS o UE. Eksperci wyjaśniają, na czym polega ta strategia mobilizowania elektoratu "do walki o suwerenność" zamiast "przepisami dotyczącymi krzywizny banana".

"Nasza biało-czerwona drużyna przystępuje do tych wyborów, do tego wielkiego przedsięwzięcia, z pełnym przekonaniem, z pełną determinacją, że musimy bronić polskich wartości, polskich interesów i polskiej racji stanu. To oznacza podjęcie spraw dotyczących Zielonego Ładu, paktu migracyjnego, zmiany traktatów, euro, ochrony polskiej wsi, bezpieczeństwa i w końcu tego, co jest istotą polskości: wolności" - mówił 27 kwietnia 2024 roku prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński na warszawskiej konwencji, na której partia przedstawiła program przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Wprawdzie europosłanka i była premier Beata Szydło mówiła, że dzień wejścia Polski do UE "to był wielki dzień, bo marzyliśmy o wolności, marzyliśmy o suwerenności, marzyliśmy o dobrym, normalnym, godnym życiu i wierzyliśmy, że właśnie Unia Europejska to jest ten wielki sen i to wielkie marzenie" - jednak z wystąpień na konwencji oraz wcześniejszych publicznych wypowiedzi polityków PiS wynika, że według nich UE marzeń nie spełniła, a w dodatku stała się zagrożeniem dla Polski. Przekaz PiS na temat UE często skupia się nie na pozytywnych aspektach wspólnoty, tylko budowany jest na strachu przed niektórymi unijnymi rozwiązaniami. Według narracji polityków PiS mają zagrażać "wolności" i "suwerenności" Polaków.

O unijnym zagrożeniu dla suwerenności Polski mówił zresztą na konwencji sam prezes Kaczyński: "Jaki będzie skutek tego, że zostaną zmienione traktaty? Skutek będzie taki, że utracimy suwerenność, że będziemy w gruncie rzeczy nie państwem polskim, suwerennym państwem polskim, a będziemy terenem zamieszkiwanym przez Polaków, rządzonym z zewnątrz. To jest sytuacja całkowicie nie do przyjęcia".

Podobnie twierdzi były wicepremier Jacek Sasin, który 2 maja w Polskim Radiu przekonywał: "Mówimy wyraźnie, że dzisiaj Unia zmierza w złym kierunku. (...) My, Polska, stracimy naszą suwerenność na rzecz ośrodka, który jest poza Polską". Natomiast były premier Mateusz Morawiecki w dzień konwencji napisał w mediach społecznościowych, że "jednym z punktów naszego programu jest utrzymanie suwerenności walutowej", nawiązując do sprzeciwiania się rzekomym planom UE wprowadzenia euro w Polsce.

Natomiast obecny europoseł i "jedynka" w wyborach z województwa łódzkiego Witold Waszczykowski w wywiadzie dla Wirtualnej Polski jako zagrożenia ze strony UE wymienił "narrację lewicowo-liberalną" i Zielony Ład. "Ta agresywna, neomarksistowska ideologia i koncepcja Zielonego Ładu to zamach na wolność Europejczyków. To ograniczanie wyboru budowy czy posiadania domu, samochodu, gotówki w portfelu, a nawet zaglądanie do szafy i talerzy. To są wybory o naszej wolności, państw i obywateli" - stwierdził.

Główne punkty programowe eurokampanii PiS zostały ujęte w zaprezentowanej na konwencji siedmiopunktowej "Deklaracji kandydatów PiS do Parlamentu Europejskiego". Politycy mieli obiecać między innymi, że "unieważnią Zielony Ład", "obronią złotówkę", "zatrzymają pakt migracyjny" czy "obronią polską wolność".

Sęk w tym, że niektóre tezy PiS na temat rzekomych planów UE wobec m.in. Polski nie mają pokrycia w faktach - a tak są przedstawiane. Niektóre obietnice partii Kaczyńskiego nie są na razie w ogóle możliwe do spełnienia przez samych europosłów PiS. Przedstawiamy pięć głównych fałszywych przekazów PiS na temat Unii Europejskiej, na których partia buduje teraz swoją kampanijną narrację.

Fałsz 1: zagrożenie suwerenności Polski, utrata wolności

Już przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku PiS nagłaśniał przekaz, że "proponowane zmiany w traktatach unijnych oznaczają utratę polskiej suwerenności". Ówczesne wypowiedzi polityków PiS weryfikowaliśmy w Konkret24, pokazując, na czym polega ta manipulacja. Po pierwsze, o rozpoczęcie procesu zmiany traktatów poprosił na razie tylko w niewiążącej prawnie rezolucji Parlament Europejski: nie ma jeszcze wniosków, a tym samym nie wiadomo, jak dokładnie miałyby wyglądać zmienione traktaty. Po drugie, do zmiany traktatów unijnych konieczne jest zebranie specjalnego konwentu, a tym samym zgoda rządów i parlamentów wszystkich krajów członkowskich - w tym Polski. Tak więc to długa procedura o nieoczywistym zakończeniu.

Politolodzy, z którymi rozmawiał Konkret24, analizowali, że PiS chce skonsolidować swoje środowisko wokół sprzeciwu przed "utratą suwerenności", a sprawa zmiany traktatów jest tak skomplikowana, że odbiorcy przekazu nie będą wnikać w szczegóły - zamiast tego potrzebują prostych odpowiedzi. Profesor Artur Nowak-Far z Katedry Integracji i Prawa Europejskiego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie mówił: "To nieodpowiedzialne straszyć obywateli, że jakaś zmiana traktatowa może powodować utratę suwerenności, bo jeśli obywatele przy takiej jałowej okazji słyszą, że Polska straci niepodległość, to ich to znieczuli na rzeczywiste zagrożenia, które z pewnością nie będą pochodzić z Unii Europejskiej".

Suwerenność to - jak podaje słownik - "niezależność od innego państwa, innej władzy, instytucji", a "suwerenny" znaczy mający władzę zwierzchnią. Według narracji PiS Polska traci suwerenność, czyli instytucje unijne zaczynają przejmować władzę, co by oznaczało, że podejmują decyzje zamiast władz krajowych. Politolog dr hab. Olgierd Annusewicz z Katedry Socjologii Polityki i Marketingu Politycznego Uniwersytetu Warszawskiego, pytany, po co PiS używa tak mocnych sformułowań akurat w kampanii przed wyborami europarlamentarnymi, wyjaśnia: - Nie po to, żeby przekonywać niezdecydowanych, tylko aby zmobilizować elektorat, który dla walki o tę suwerenność będzie chciał wziąć udział w wyborach i na nich zagłosować. Gdyby oni mobilizowali wyborców przepisami dotyczącymi krzywizny banana (przekonanie, że w UE nie można sprzedawać zbyt krzywych bananów; najpopularniejsze unijne mity wyjaśnialiśmy w Konkret24 - red.), no to kogo to obchodzi? A suwerenność to jest jednak coś. Nawet jeśli to zagrożenie suwerenności jest absurdalne, to dla elektoratu, który PiS chce zmobilizować, jest to ważna wartość i dlatego do niej odwołują się w kampanii - dodaje.

Fałsz 2: plany narzucenia Polsce waluty euro

"Obronimy złotówkę. Nie dla euro" - obiecuje PiS w swojej deklaracji. Problem w tym, że obecnie złotówki nie ma przed czym bronić, ponieważ rząd nie zapowiedział żadnych planów zmiany waluty w Polsce. Minister finansów Andrzej Domański stwierdził wręcz 30 kwietnia 2024 roku na antenie TVN24, że "w tej chwili wchodzenie do strefy euro jest nieuzasadnione", "polska gospodarka w tej chwili nie jest gotowa, żeby wejść do strefy euro" i "jest to w tej chwili temat zastępczy, cynicznie wykorzystywany przez PiS w kampanii wyborczej".

Przede wszystkim - o czym kilkukrotnie pisaliśmy już w Konkret24 - Polska zobowiązała się do przyjęcia euro, podpisując traktat akcesyjny do Unii Europejskiej w 2003 roku. W tym celu należy jednak spełnić tzw. kryteria konwergencji, czyli osiągnąć wymagane przez UE wyniki gospodarcze, np. stabilne długotrwałe stopy procentowe. Polska nie spełnia obecnie tych kryteriów, co w swoim raporcie z 2022 roku potwierdziła Komisja Europejska. Polski złoty wciąż nie został także włączony do mechanizmu kursów walutowych ERM II, który można traktować jako "przedsionek" do przyjęcia euro.

Obecnie za działaniami na rzecz wprowadzenia euro opowiadają się więc jedynie politycy Polski 2050 Szymona Hołowni, ale nie podjęto żadnych prac legislacyjnych, które miałyby do tego doprowadzić (np. wprowadzenie złotego do ERM II). Ponadto euro nie da się wprowadzić "z dnia na dzień": niezbędną byłaby do tego zmiana Konstytucji, do której wymagana jest sejmowa większość 2/3, której koalicja rządząca obecnie nie ma.

Fałsz 3: Zielony Ład można unieważnić

"Sprzeciw wobec Zielonego Ładu" jest jednym z najważniejszych elementów kampanii PiS przed wyborami europejskimi. Ten temat zaczerpnięto z protestów rolników, mimo że Europejski Zielony Ład tylko częściowo dotyczy rolnictwa. Na konwencji Jarosław Kaczyński mówił jednak, że Zielony Ład "praktycznie prowadzi do likwidacji rolnictwa", a Beata Szydło dodawała, że "Zielony Ład wykończy Unię Europejską". Dlatego prezes PiS zapowiedział, że "idziemy do tego parlamentu, żeby odrzucić Zielony Ład".

Manipulacja polega jednak na tym, że Zielonego Ładu nie da się "odrzucić". I to z dwóch powodów: po pierwsze nie jest to jeden zwarty dokument. To jedynie plan mający pomóc przekształcić UE w nowoczesną, zasobooszczędną i konkurencyjną gospodarkę, w tym doprowadzić do neutralności klimatycznej państw członkowskich do 2050 roku. Po drugie kluczowe dokumenty składające się na realizację założeń Zielonego Ładu zostały już przegłosowane w Unii Europejskiej i nie można tego odwrócić. Ponadto to premier Mateusz Morawiecki - choć był przeciwko założeniom Zielonego Ładu na posiedzeniu Rady Europejskiej w grudniu 2019 roku - w maju 2021 roku zagłosował za przyjęciem nowego unijnego prawa o klimacie, czyli rozporządzenia, które nakłada na państwa członkowskie UE prawny obowiązek dostosowywania swojej polityki do osiągnięcia celu neutralności klimatycznej w 2050 roku, co jest głównym celem Zielonego Ładu. W grudniu 2020 roku Morawiecki nie sprzeciwił się także koncepcji Gotowi na 55 (z ang. Fit fot 55), czyli ograniczeniu emisji CO2 o 55 procent do 2030 roku, co jest ważnym elementem Zielonego Ładu.

CZYTAJ WIĘCEJ: Komisarz Wojciechowski, rolnicy i rządy PiS. "Komu zawdzięczamy Zielony Ład"?

Również Piotr Maciej Kaczyński, specjalista ds. europejskich z Fundacji Centrum im. B.Geremka, zapytany o to, czy można "unieważnić Zielony Ład", odpowiada pytaniem: "A czy da się unieważnić wszystkie polskie ustawy od 2015 roku? Nie da się". I tłumaczy:

Zielony Ład to nie jest jedna decyzja, to jest kilkadziesiąt decyzji, które są prawnie wiążące. Te poszczególne decyzje to odpowiedniki ustaw przyjmowanych przez polski Sejm, tak samo nie można ich odwołać jednym posunięciem. Samo mówienie o jednym Zielonym Ładzie, który można unieważnić, to jest czysty populizm.

- Co więcej, poszczególne elementy Zielonego Ładu funkcjonują niezależnie i widzieliśmy na przykładzie protestów rolników, że jeśli jest jakaś wola polityczna, która chce zmienić jakiś konkretny zapis, to da się to zmienić, tak jak było w przypadku ugorowania - przypomina ekspert. - Ale to trzeba mieć konkretny plan na walkę o pożądane zmiany, a nie zachowywać się tak jak rząd PiS przez ostatnie osiem lat w Unii Europejskiej, czyli na zasadzie "nie, bo nie". Tym bardziej że PiS akurat w temacie rolnictwa miał przecież możliwości realnych zmian na arenie unijnej, gdyż komisarz Janusz Wojciechowski wywodzi się właśnie z PiS - dodaje.

Fałsz 4: pakt migracyjny i przymusowa relokacja uchodźców

Na konwencji politycy PiS zapowiadali, że "zatrzymają pakt migracyjny", a Jarosław Kaczyński deklarował, że "mówimy tutaj zdecydowanie 'nie' także dlatego, że to jest przymus". Już następnego dnia - 28 kwietnia - były premier Mateusz Morawiecki przyznał jednak, że "pakt migracyjny został już przyjęty" i "grozi nam albo przyjmowanie dziesiątek tysięcy nielegalnych imigrantów, albo płacenie ogromnych kar za nieprzyjmowanie uchodźców". PiS tym samym wrócił do swojej starej narracji o "przymusowej relokacji uchodźców", którą wprowadzać ma pakt.

Przypomnijmy więc, dlaczego takie twierdzenia to manipulacja. Po pierwsze, pakt migracyjny nie wprowadza przymusowej relokacji. W wersji dokumentu przyjętej 10 kwietnia 2024 roku przez Parlament Europejski zaproponowano trzy mechanizmy solidarności, czyli sposoby, w które można wspierać kraje poddane presji migracyjnej. Poza relokacją części imigrantów na czas rozpatrzenia ich wniosków azylowych i wkładami finansowymi na rzecz innych krajów, państwa członkowskie będą mogły pomagać również operacyjnie, np. wspierając personel zajmujący się obsługą migrantów czy patrolujący granice. W rozporządzeniu podkreślono, że wszystkie trzy sposoby mają "jednakową wartość".

Po drugie, według wzoru zamieszczonego w dokumencie, do Polski w ramach paktu miałoby trafiać rocznie ok. 1850 migrantów, a nie "dziesiątki tysięcy", a zamienny wkład finansowy wyniósłby około 36,9 miliona euro rocznie. Dla porównania w 2022 roku Polska wydała 700 tysięcy pierwszych zezwoleń na pobyt dla cudzoziemców, którzy legalnie wjechali do naszego kraju, już w nim mieszkają i chcą zostać na dłużej.

CZYTAJ WIĘCEJ: "33 miliardy, 40 miliardów złotych". PiS przelicza migrantów na złotówki. Wprowadza w błąd

Formalnie pakt wciąż nie został przyjęty. Po przegłosowaniu przez europarlament w kwietniu 2024 roku czeka jeszcze na głosowanie ministrów państw członkowskich na Radzie Unii Europejskiej. Polska, Słowacja i Węgry już zapowiedziały, że zagłosują przeciw, choć do odrzucenia paktu potrzebna będzie większość kwalifikowana.

Potwierdza to Piotr Maciej Kaczyński z Fundacji Geremka. - Do przyjęcia paktu migracyjnego potrzebne jest jeszcze głosowanie w Radzie Unii Europejskiej, tak więc powstaje pytanie, czy jest stworzona mniejszość blokująca. Ale przecież tę mniejszość mogą stworzyć jedynie przedstawiciele rządów krajów członkowskich, a nie europosłowie, dlatego mówienie o zatrzymywaniu paktu migracyjnego w kampanii do europarlamentu to kolejny populizm niepoparty faktami - komentuje.

Fałsz 5: środowiska narodowo-konserwatywne (m.in. Orban) chcą ratować UE

Szansą na zatrzymanie wymienionych zagrożeń i "uratowanie UE" - zdaniem polityków PiS - jest dobry wynik wyborczy partii narodowo-konserwatywnych, takich jak PiS, w innych krajach europejskich. Takie deklaracje padały m.in. na spotkaniu przedstawicieli takich partii CPAC (Conservative Political Action Conference), które odbyło się pod koniec kwietnia 2024 roku w Budapeszcie.

Obecny na konferencji Mateusz Morawiecki w swoim wystąpieniu nazwał Viktora Orbana "przyjacielem" i stwierdził, że "Budapeszt to miasto wolnego słowa w porównaniu do Brukseli". Później napisał w serwisie X, że konserwatyzm "to koncepcja przyszłości, która ochroni nas przed destrukcyjnymi pomysłami liberalnych elit, przed centralizacją UE, przed kolejnymi falami nielegalnej emigracji czy zagrożeniami dla naszych wolności - słowa, przemieszczania się, rolnictwa, handlu czy prowadzenia biznesu". Inny reprezentant PiS na konferencji - Marek Kuchciński - stwierdził natomiast, że konferencja odbyła się "w obronie praw podstawowych, w obronie najważniejszych wartości: wolności, suwerenności, chrześcijaństwa".

Narrację o tym, że środowiska narodowo-konserwatywne chcą "ratować Unię Europejską", ostro komentuje Piotr Maciej Kaczyński:

Można tylko usiąść na ziemi i się rozpłakać, kiedy się słyszy, że to właśnie takie partie jak PiS czy Fidesz są od "ratowania Europy od zagrożeń". Od jakich zagrożeń? Przecież to właśnie Viktor Orban blokuje pakiety pomocy dla Ukrainy i tym samym pomaga zagrożeniu numer jeden dla demokratycznej Europy, czyli Rosji.

Zdaniem eksperta "to jest powrót do tego, kiedy myśmy w Polsce zbierali szczękę z podłogi, kiedy pan Zdzisław Krasnodębski kilka lat temu powiedział, że większe zagrożenie dla Polski jest dzisiaj na zachodzie niż na wschodzie. Teraz znowu PiS idzie w tę stronę". - Myśląc o tym, skąd to się bierze, że Mateusz Morawiecki jedzie do Budapesztu, żeby z kimś takim jak Orban "ratować Europę", wydaje mi się, że oni mają jakąś ogromną fobię przed tzw. westernizacją Polski i Węgier ze strony ugrupowań progresywnych, czyli przejmowaniem zachodnich wzorców. Zamiast skupić się na tym, co działa i co może pomóc naszym krajom w rozwiązywaniu naszych realnych problemów, to politycy PiS skupiają się na straszeniu tym, co inne i nieznane - komentuje Piotr Kaczyński.

Fałsz-bonus: PiS ma wpływ na wybór unijnego komisarza

Na konwencji nie tylko zaprezentowano główne punkty programowe PiS przed eurowyborami, ale także przedstawiono kandydata tej partii na unijnego komisarza. Będzie to obecny europoseł Jacek Saryusz-Wolski, o którym Jarosław Kaczyński powiedział: "Mamy także naszego kandydata na komisarza w Unii Europejskiej, który będzie tam umiał... bo jest superkompetentnym człowiekiem i ma silny, bardzo silny charakter i mocny temperament".

Znowelizowana w 2023 roku ustawa o współpracy Rady Ministrów z Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej oraz Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej stanowi jednak jasno, że to rząd, a nie poszczególne partie, wybiera kandydata na komisarza unijnego. Art. 18a brzmi: "Rada Ministrów przedkłada Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej propozycje kandydatur na stanowiska członka Komisji Europejskiej", a prezydent akceptuje lub odrzuca te kandydatury w ciągu 21 dni. Potwierdziła to Małgorzata Paprocka z Kancelarii Prezydenta, która 4 maja 2024 roku na antenie TVN24 stwierdziła, że "przepisy jasno mówią o tym, kto wybiera polskiego kandydata na komisarza w Unii Europejskiej" i "są to podmioty państwowe, podmioty konstytucyjne: Rada Ministrów, Prezydent, Sejm i Senat".

Specjalista ds. wizerunku i marketingu politycznego dr Mirosław Oczkoś w rozmowie z Konkret24 przypomina jednak, że to poprzednia większość sejmowa uchwaliła ustawę nadającą prezydentowi takie uprawnienia i teraz PiS korzysta z tego, wystawiając kandydata na komisarza, pokazując chęć do "pójścia na zwarcie". - Jarosław Kaczyński doskonale wie, że to rząd wystawia kandydata, ale pamiętajmy, że dwa miesiące przed końcem poprzedniej kadencji prezydent zapewnił sobie ustawą, że musi zaakceptować lub może odrzucić kandydata m.in. na komisarza unijnego. PiS stworzył więc sobie umocowanie prawne i teraz wystawia kandydata, a więc idzie na zwarcie: chce pokazać, że ma w zanadrzu taką kartę w talii i nie zawaha się jej użyć - mówi dr Oczkoś.

"PiS jest w innym momencie niż pięć lat temu"

Zapytaliśmy ekspertów, czy kampania oparta na negatywnych obrazach i straszeniu Unią Europejską może się okazać skuteczna i dlaczego. Profesor Olgierd Annusewicz odpowiada: - To nie jest po to, żeby przekonywać niezdecydowanych, tylko mobilizować elektorat. Pięć lat temu PiS przekonywał, że Polska zawsze była sercem Europy i to była kampania niemal euroentuzjastyczna. Ale to był zupełnie inny moment dla tej partii. Dzisiaj wybierają model raczej negatywny: Unia jest zła, a my zatrzymamy złe zmiany. 

Na ten "inny moment dla partii" zwraca uwagę także dr Mirosław Oczkoś. - Podczas ostatniej kampanii PiS był przy władzy, a teraz jest w sytuacji podbramkowej. Moim zdaniem powtarza taktykę z kampanii prezydenckiej 2020 roku, czyli obstawia tylko te województwa, które dają im wynik. Proszę pamiętać, że wtedy Andrzej Duda wygrał tylko w sześciu województwach, a został prezydentem. Po drugie, przez miesiąc nie da się zbudować przekazu pozytywnego, tak żeby on został zaadaptowany - mówi ekspert. - W związku z tym postawiono na mobilizowanie własnego elektoratu, starając się przy okazji zdemobilizować tych młodych, którzy dali zwycięstwo koalicji rządzącej 15 października - stwierdza.

Do wyborów z 2019 roku odwołuje się też prof. Annusewicz. - Pamiętajmy, że PiS wygrało ostatnie wybory europarlamentarne bardzo wysoką frekwencją w małych i średnich miejscowościach, które wcześniej nie miały wysokich wyników frekwencyjnych w eurowyborach. I teraz chodzi o to, żeby postraszyć tą Unią ten elektorat, który trochę stereotypowo traktujemy jako eurosceptyczny, obawiający się postępu i przywiązany do tradycji. To może sprawić, że oni znowu pójdą do wyborów i zagłosują.

Jeżeli mamy wybory, które mają z definicji niższą frekwencję, to one odbywają się w oparciu o twardy elektorat. Ja czasem nazywam je nawet pojedynkiem na twarde elektoraty. A taki elektorat trzeba mobilizować. Jeśli oni uznają, że jest o co się bić i że są ważne powody, dla których polskich europosłów wysyła się do Europy, to pójdą zagłosować. Generalnie jedni straszą, drudzy zachęcają. Zobaczymy, kto na koniec okaże się bardziej skuteczny. 

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Na oskarżenia polityków Prawa i Sprawiedliwości o "bezprawnym odebraniu pieniędzy" przez rząd w wyniku decyzji PKW minister finansów odpowiada: w 2016 roku była "dokładnie analogiczna sytuacja". Chodzi o wstrzymanie wypłaty subwencji dla Nowoczesnej. Porównaliśmy więc oba przypadki.

Wstrzymanie subwencji: PiS w "analogicznej sytuacji" jak Nowoczesna? Grosz różnicy

Wstrzymanie subwencji: PiS w "analogicznej sytuacji" jak Nowoczesna? Grosz różnicy

Źródło:
Konkret24

Profesor Andrzej Zybertowicz z Kancelarii Prezydenta RP - podkreślając zasługi Andrzeja Dudy - utrzymuje, że przed jego prezydenturą "nie stacjonowały w Polsce amerykańskie wojska", a tarcza w Redzikowie jest pierwszą stałą bazą wojsk USA w naszym kraju. Nie umniejszając dorobku obecnego prezydenta, wyjaśniamy, dlaczego przypisywanie mu tych wszystkich zasług nie jest jednak uprawnione.

Amerykańskie wojska w Polsce. Co pominął profesor Zybertowicz?

Amerykańskie wojska w Polsce. Co pominął profesor Zybertowicz?

Źródło:
Konkret24

Czy rzeczywiście w tym roku do Polski "wjechało już więcej Rosjan" niż za poprzednich rządów? Tak twierdzi posłanka PiS Anna Gembicka. Przedstawiamy więc dane.

Ilu Rosjan "już wjechało do Polski"? Trend jest znaczący

Ilu Rosjan "już wjechało do Polski"? Trend jest znaczący

Źródło:
Konkret24

Opieszałość w wypłatach rządowej pomocy dla powodzian wzmocniła krytykę opozycji wobec działań ministra Marcina Kierwińskiego. Politycy PiS zarzucają, że "obsługa pełnomocnika" ma kosztować budżet 25 milionów złotych. Sprawdziliśmy, o jakie pieniądze chodzi i na co rzeczywiście mogą zostać przeznaczone.

25 milionów "na obsługę pełnomocnika ds. odbudowy po powodzi"? Co to za pieniądze

25 milionów "na obsługę pełnomocnika ds. odbudowy po powodzi"? Co to za pieniądze

Źródło:
Konkret24

Analitycy NATO sprawdzili, w których serwisach społecznościowych najłatwiej i najtaniej można kupić fałszywe zaangażowanie - polubienia, wyświetlenia, udostępnienia, komentarze. Te mogą być używane do wzmacniania treści politycznych i operacji wywierania wpływu. Badacze ocenili też, jak radzą sobie z tym platformy. Wnioski nie są zachęcające.

Ile fałszywych polubień, wyświetleń i komentarzy można kupić za 250 złotych? Raport NATO

Ile fałszywych polubień, wyświetleń i komentarzy można kupić za 250 złotych? Raport NATO

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych rozchodzi się nagranie prezentujące budynek Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie zniszczony przez grafficiarzy. Nie jest to autentyczne wideo.

"Ogłoszono im zarzut zniszczenia mienia". Uwaga na ten film

"Ogłoszono im zarzut zniszczenia mienia". Uwaga na ten film

Źródło:
Konkret24

Po zatrzymaniu 14 listopada 2024 roku przez Centralne Biuro Antykorupcyjne prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka pojawiło się pytanie, czy politycy mogą pracować w spółkach Skarbu Państwa i w spółkach samorządowych. Wątek ten wzbudził wiele wątpliwości wśród posłów. Wyjaśniamy, co stanowią przepisy.

Wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, posłowie. Czego im nie wolno

Wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, posłowie. Czego im nie wolno

Źródło:
Konkret24

Posłanka rządzącej koalicji mówi o "obstrukcji prac rządu" ze strony Andrzeja Dudy, a prezydencki minister utrzymuje, że to rządzący "żadnych ustaw nie kierują na biurko prezydenta". Kto ma rację? Sprawdziliśmy, ile ustaw Andrzej Duda dostał do podpisu i jaki był ich los.

"Obstrukcja prac rządu"? Ilu ustaw prezydent nie podpisał

"Obstrukcja prac rządu"? Ilu ustaw prezydent nie podpisał

Źródło:
Konkret24

Miliony odsłon w mediach społecznościowych generują wpisy z nagraniem, na którym Władimir Putin ma rzekomo mówić, że Rosja użyje broni jądrowej w przypadku masowego ataku rakietowego na jej terytorium. Nieprzypadkowo wideo to - z błędnym opisem - jest teraz rozpowszechniane przez prorosyjskie konta. Tłumaczymy, kiedy i co mówił rosyjski prezydent.

Władimir Putin o "użyciu broni jądrowej". Kiedy tak powiedział

Władimir Putin o "użyciu broni jądrowej". Kiedy tak powiedział

Źródło:
Konkret24

Substancje chemiczne w wodzie powodują u dzieci homoseksualizm, fluor obniża inteligencję, wirus HIV nie jest przyczyną AIDS, a szczepionki powodują autyzm - z takich fałszywych tez słynie Robert F. Kennedy Jr. Ten wyznawca spiskowych teorii ma wkrótce zadbać o zdrowie Amerykanów. Moment ogłoszenia tej decyzji określono już "strasznym dniem dla zdrowia publicznego".

"Uczynić Amerykę znowu zdrową". Robert F. Kennedy Jr. i jego chore teorie

"Uczynić Amerykę znowu zdrową". Robert F. Kennedy Jr. i jego chore teorie

Źródło:
Konkret24

Czy wiceministra klimatu Urszula Zielińska mówiła o "kapsułach napędzanych energią kosmiczną" i "szlakach dla sterowców z bambusa"? Według rozpowszechnianego w sieci nagrania proponowała takie technologie jako ekologiczne rozwiązania transportowe. Brzmi niewiarygodnie - bo film nie jest wiarygodny. To przykład, jak wykorzystano sztuczną inteligencję do stworzenia fałszywki.

"Energia księżycowa" i "fosforyzujące ślimaki". Minister ofiarą deep fake'a

"Energia księżycowa" i "fosforyzujące ślimaki". Minister ofiarą deep fake'a

Źródło:
Konkret24

Poseł Paweł Jabłoński ma nadzieję, że Donald Trump po ponownym objęciu urzędu prezydenta USA będzie naciskał, by Niemcy przeznaczały więcej na obronność. Tylko że podane przez posła PiS dane nie są już aktualne.

Jabłoński: "Niemcy do dzisiaj nie płacą 2 procent PKB na obronność". Sprawdziliśmy

Jabłoński: "Niemcy do dzisiaj nie płacą 2 procent PKB na obronność". Sprawdziliśmy

Źródło:
Konkret24

Rafał Trzaskowski "w Dzień Niepodległości pojechał po rogale do Poznania" - twierdzi poseł PiS Jacek Sasin. Gdy ogłosił to na swoim profilu, wielu zaprzeczało, na co on opublikował rzekomy "dowód". Co naprawdę 11 listopada robił prezydent Warszawy?

Kiedy Trzaskowski "pojechał po rogale"? Sasin nie ma racji

Kiedy Trzaskowski "pojechał po rogale"? Sasin nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Nagranie z tłumami muzułmanów modlących się na ulicach dużego miasta wzbudza dyskusję w mediach społecznościowych. Rozchodzi się z przekazem, że to sceny z Paryża i dowód na "islamizację Europy". W tle pojawia się krytyka polityki francuskiego rządu. Nie jest to jednak Paryż, choć rzeczywiście miasto w Europie.

"Islamizacja Europy"? Skąd jest to nagranie

"Islamizacja Europy"? Skąd jest to nagranie

Źródło:
Konkret24

"Sikorski i Tusk blokowali jej budowę, dopóki mogli", "zablokowali w imię resetu z Putinem" - ten fałszywy przekaz dotyczący instalacji tarczy antyrakietowej w Polsce wrócił z okazji oficjalnego otwarcia bazy w Redzikowie. Od lat służy PiS jako element politycznej gry. Przypominamy, dlaczego inwestycja w Redzikowie tak się przeciągała.

Baza w Redzikowie. Jak to było z "blokowaniem budowy" tarczy antyrakietowej

Baza w Redzikowie. Jak to było z "blokowaniem budowy" tarczy antyrakietowej

Źródło:
Konkret24

Rozpowszechniany w sieci fragment wystąpienia Donalda Trumpa ma dowodzić, że według prezydenta elekta Polska powinna płacić za zaprowadzenie pokoju w Ukrainie. Nagranie jest prawdziwe, lecz jego interpretacja już nie.

"Polski rząd zapłaci" za te projekty. Kiedy i o czym Trump tak mówił?

"Polski rząd zapłaci" za te projekty. Kiedy i o czym Trump tak mówił?

Źródło:
Konkret24

Po przegraniu wyborów przez Kamalę Harris w sieci rozpowszechniane są fałszywe informacje mające zdyskredytować jej wynik. A w tle tej dezinformacji jest antyimigrancki przekaz - szerzony też w polskim internecie.

"Akurat w tych stanach" wygrała Kamala Harris? Wcale nie

"Akurat w tych stanach" wygrała Kamala Harris? Wcale nie

Źródło:
Konkret24

"Szokujące wyniki badań złotej medalistki"; "raport stawia sprawę jasno"; "raport medyczny poraża" - takie nagłówki o algierskiej pięściarce Imane Khelif można było czytać w polskich serwisach. Internauci pisali wprost, że "Imane Khelif jest mężczyzną" - też powołując się na rzekomy raport medyczny. Jednak brak dowodów, że "ujawniony" raport jest autentyczny, a wiele elementów tej historii się nie zgadza.

"Wyciekł raport medyczny" Imane Khelif? Nie ma dowodu, że jest prawdziwy

"Wyciekł raport medyczny" Imane Khelif? Nie ma dowodu, że jest prawdziwy

Źródło:
Konkret24

"Polskojęzyczny rząd postanowił zmienić słowa Roty" - oburzał się Konrad Berkowicz z Konfederacji, a poseł PiS Sebastian Kaleta pisał o "cenzurze proniemieckiej". Zdjęcie podręcznika do języka polskiego dla szkół średnich z tekstem "Roty" wywołało burzę w sieci: zamiast słowa "Niemiec" widnieje tam słowo "Krzyżak". Wyjaśniamy, skąd się wzięły różne wersje wiersza Marii Konopnickiej.

Krzyżak czy Niemiec w "Rocie" Konopnickiej? Mamy wyjaśnienie

Krzyżak czy Niemiec w "Rocie" Konopnickiej? Mamy wyjaśnienie

Aktualizacja:
Źródło:
Konkret24

Europoseł PiS Waldemar Buda wykorzystał dyskusję o mocnych punktach kampanii Donalda Trumpa, by przypomnieć osiągnięcia rządu Zjednoczonej Prawicy - według niego "ograniczył największą biedę, w tym i wśród dzieci". Tylko że najnowsze dane pokazują zaskakującą zmianę trendu za poprzedniego rządu.

Waldemar Buda: "ograniczyliśmy największą biedę". A co pokazują dane?

Waldemar Buda: "ograniczyliśmy największą biedę". A co pokazują dane?

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w mediach społecznościowych - polskich i zagranicznych - generuje film prezentujący przezroczyste smartfony lub takie, które można zwijać. Sprzęt ten ma już być rzekomo produkowany w Chinach. Jednak nagranie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

Przezroczyste, ultracienkie smartfony z Chin? Wyjaśniamy

Przezroczyste, ultracienkie smartfony z Chin? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Po wygraniu wyborów w USA przez Donalda Trumpa w polskich mediach społecznościowych zaczęto rozpowszechniać rzekomy cytat z książki, którą napisał kiedyś J.D. Vance - teraz kandydat na wiceprezydenta. Miał to być niewybredny żart o Polakach. Jednak słowa te wcale nie pochodzą z jego książki "Elegia dla bidoków".

J.D. Vance "tak pisał o Polakach"? Nie on

J.D. Vance "tak pisał o Polakach"? Nie on

Źródło:
Konkret24

Opozycja oskarża rząd Donalda Tuska o fatalną politykę gospodarczą, której skutkiem ma być to, że wielkie międzynarodowe firmy wycofują się z planów dotyczących Polski. Jako przykłady podawane są najczęściej koncerny: Intel, Ford, Maersk, Beko. Tylko że ich decyzje mają inne podłoże. Wyjaśniamy.

Intel, Ford, Beko, Maersk. Polska traci inwestycje "przez nieudolność rządu"? Wyjaśniamy

Intel, Ford, Beko, Maersk. Polska traci inwestycje "przez nieudolność rządu"? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

"Dokąd zmierzamy jako naród?", "mogliby się zorganizować, zameldować się i przejąć władzę nad miastem" - tak internauci komentują wpis, jakoby 35 procent mieszkańców Rzeszowa stanowili Ukraińcy. Dane tego jednak nie potwierdzają, a fałszywy przekaz powstał na bazie starej informacji wyrwanej z kontekstu.

35 procent mieszkańców Rzeszowa "stanowią Ukraińcy"? Skąd ten fałszywy przekaz

35 procent mieszkańców Rzeszowa "stanowią Ukraińcy"? Skąd ten fałszywy przekaz

Źródło:
Konkret24

Antoni Macierewicz nie zrezygnował z zakupu samolotów tankujących w powietrzu, a Polska miała płacić za to, że będą one stacjonować w Holandii - twierdzi Jacek Sasin i broni decyzji rządu Zjednoczonej Prawicy. Jednak poprzedni szef MON wycofał się z programu międzynarodowego, w ramach którego latające cysterny miały stacjonować w Polsce. W rezultacie Wojsko Polskie wciąż ich nie ma.

Sasin: "nie zrezygnowaliśmy z zakupu latających cystern". Jak było naprawdę?

Sasin: "nie zrezygnowaliśmy z zakupu latających cystern". Jak było naprawdę?

Źródło:
Konkret24

Franciszkanin został aresztowany w Nowym Jorku "za modlitwę w intencji nienarodzonych dzieci" - z taką informacją rozpowszechniany jest w sieci film z momentu zatrzymania księdza przez policję. Nagranie jest prawdziwe, lecz jego opis już nie.

Ksiądz "aresztowany za modlitwę"? Nie, za co innego

Ksiądz "aresztowany za modlitwę"? Nie, za co innego

Źródło:
Konkret24

Czy po próbnych eksperymentach związanych z krótszym czasem pracy Islandia zdecydowała, że "przechodzi na czterodniowy tydzień pracy"? Internauci tak zrozumieli analizy raportu z badań na ten temat, ale to uproszczenie. Bo ani nie ma odgórnej decyzji rządu, ani krótszy czas pracy nie zawsze znaczy tam mniej dni roboczych.

Islandia już "przechodzi na czterodniowy tydzień pracy"? To bardziej skomplikowane

Islandia już "przechodzi na czterodniowy tydzień pracy"? To bardziej skomplikowane

Źródło:
Konkret24