"Piękny pokaz ignorancji", "chyba nie do końca Pan wie jak działa izolacja", "zamieszkaj pan w namiocie" - to reakcje internautów na wpis publicysty Jana Pospieszalskiego. Ironizował w nim, że z powodu ocieplenia klimatu nie ma potrzeby ocieplania budynków, które ma rzekomo narzucać Unia Europejska w dyrektywie budynkowej. Wyjaśniamy, o co chodzi w dyrektywie, a ekspert tłumaczy, dlaczego potrzebna jest termomodernizacja budynków.
Na początku wyjaśnijmy, co to jest dyrektywa budynkowa. To potoczna nazwa Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie charakterystyki energetycznej budynków (z ang. Energy Performance of Buildings Directive, EPDB). Parlament Europejski przyjął ją 12 marca 2024 roku, a Rada Unii Europejskiej miesiąc później - 12 kwietnia. 8 maja została opublikowana w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej i stała się obowiązującym prawem.
Celem nowych przepisów jest podniesienie efektywności energetycznej i dekarbonizacja budynków do 2050 roku. Zapisano w niej kolejne kroki: do 2030 roku budynki mają emitować znacznie mniej gazów cieplarnianych, a do 2050 roku mają się stać neutralne klimatycznie, czyli emitować tyle CO2, ile jest pochłaniane np. przez przyrodę. W tym celu m.in. nowe budynki stawiane po 2030 roku mają być zeroemisyjne, a państwa członkowskie zostały zobowiązane do wyremontowania określonej liczby budynków niemieszkalnych o najgorszych parametrach energetycznych. Nowe przepisy nakazują także przystosowywanie nowych budynków do montowania instalacji fotowoltaicznych.
Liczne nieprawdy o dyrektywie budynkowej
Sama dyrektywa, jeszcze podczas prac nią i przed ostatecznym przyjęciem, wzbudzała wiele emocji. Już ponad rok temu politycy Konfederacji straszyli nią i nazywali "dyrektywą wywłaszczeniową. Według nich "doprowadzi do wywłaszczenia Polaków z ich własnych mieszkań i ich własnych domów", jeśli ci nie przeprowadzą termomodernizacji budynków.
W marcu pojawił się przekaz o tym, że EPDB nakazuje montowanie paneli fotowoltaicznych w każdym domu - wykazaliśmy w Konkret24, że ta interpretacja wzięła się z błędnego tłumaczenia na język polski.
Nieprawdy o niej są także wykorzystywane w trwającej kampanii do Parlamentu Europejskiego. Na początku maja była premier Beata Szydło, która ubiega się o ponowny wybór do PE, przekonywała, że dyrektywa nakazuje wymianę pieców gazowych, nawet jeśli te były niedawno zainstalowane z dofinansowaniem z rządowego programu "Czyste powietrze". Wyjaśniliśmy, że "co prawda do dyrektywy wpisano stopniowe wycofywanie kotłów na paliwa kopalne do 2040 roku, ale ten cel nie jest wiążący. Państwa członkowskie mają jedynie przedstawić plan działania, w ramach którego chciałyby wycofywać takie kotły do 2040 roku - lecz nie oznacza to, że wszystkie mają zniknąć do tej daty".
W związku z dyrektywą "należy ocieplać budynki..."
W podobnym tonie jest utrzymany wpis, który w serwisie X zamieścił 12 maja Jan Pospieszalski - muzyk, dziennikarz i publicysta. W TVP współtworzył kilka programów już w latach 90. ubiegłego wieku. Między 2016 a 2021 prowadził w TVP1 program "Warto rozmawiać". Audycję zdjęto z anteny po odcinku, w którym pojawiły się krytyczne opinie o rządowej strategii walki z epidemią koronawirusa.
Publicysta napisał: "Zgodnie z dyrektywą budynkową w Warszawie (moje okolice) już się zaczyna ocieplanie budynków 10 cm warstwą styropianu. Jak wiadomo temperatury rosną, planeta płonie i będziemy się zaraz wszyscy smażyć, więc należy ocieplać budynki…" (pisownia wszystkich postów oryginalna). Do wpisu załączył trzy zdjęcia pokazujące docieplanie bloku mieszkalnego.
Pospieszalski w swoim wpisie sugeruje więc - za pomocą ironii - że nie ma potrzeby ocieplania budynków wobec zmian klimatycznych, tym samym bezzasadna jest dyrektywa budynkowa.
Internauci: "Piękny pokaz ignorancji"
Do tej pory post publicysty wyświetlono ponad 264 tys. razy. Polubiło go ponad 880 użytkowników, udostępniło ponad 200. Wzbudził spore emocje wśród internautów i spotkał się też ze sporą krytyką. "To po co w ogóle budynki? Zamieszkaj pan w namiocie"; "Chyba nie do końca Pan wie jak działa izolacja"; "Ale odróżnia Pan izolację termiczną od ogrzewania?", "Piękny pokaz ignorancji"; "Serio ma pan problem, że mieszkańcy jakiegoś bloku będą mniej płacić za ogrzewanie?! Okeeej" - pisali.
Wielu próbowało tłumaczyć Pospieszalskiemu, że się myli: "To się, zdaje się, fachowo nazywa izolacja. Izolacja, jak wiemy, chroni także przed ciepłem. Cieszę się, że mogłam pomóc"; "A wiesz głąbie, że zimą możesz trzymać w termosie gorącą herbatę, a latem zimny napój? W tym samym termosie - magia"; "Ale wie Pan, że dzięki temu ciepło bedzie po prostu tańsze?".
Czy ocieplenie budynków przydaje się latem? A może nie ma to sensu, bo "będziemy się zaraz wszyscy smażyć"? Zapytaliśmy eksperta.
Ocieplenie sprzymierzeńcem w lecie, jak i w zimie
"'Ocieplanie budynków' jest potocznym terminem oznaczającym przykrycie dodatkową warstwą materiału termoizolacyjnego powierzchni ścian zewnętrznych" - zauważa w komentarzu dla Konkret24 profesor Leszek Pająk z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie (AGH).
"Materiał termoizolacyjny, w warunkach zimowych (gdy temperatura otoczenia jest niższa od temperatury wewnętrznej) redukuje moc traconą przez ścianę budynku do otoczenia. Dzięki redukcji mocy traconej jesteśmy w stanie ograniczyć ilość energii, jaką potrzebujemy do ogrzania budynku. Warto zauważyć, że materiał termoizolacyjny działa również w lecie, w sytuacjach, gdy temperatura otoczenia jest wyższa od temperatury wewnątrz budynku" - stwierdza dalej profesor AGH.
"'Ocieplenie budynku' pomaga zredukować ilość energii zużywanej przez instalację klimatyzacyjną, ponieważ mniej energii wnika do środka. 'Ocieplenie budynków' jest zatem sprzymierzeńcem utrzymania w jego wnętrzu komfortowych warunków termicznych zarówno w lecie jak i w zimie" - wyjaśnia prof. Pająk. "Siłą rzeczy, ze względu na większą różnicę temperatury między wnętrzem budynku a otoczeniem w zimie, większych efektów spodziewać się można po 'ociepleniu' w okresie zimowym. Latem efekt jest również obserwowany" - dodaje.
Profesor Pająk zwraca uwagę na jeszcze jedną zaletę termoizolacji budynków: "dobrze ocieplony budynek przez pewien czas, w masywnej części ściany akumuluje ciepło i chłód, które możemy wykorzystywać do pasywnego (bez wykorzystania nośników energii napędowej) wyrównywania temperatury w jego wnętrzu". To istotne w okresach poprzedzających początek sezonu grzewczego i kończących sezon grzewczy gdy mamy spore dobowe zmiany temperatury.
"Osobiście uważam, że w dzisiejszych czasach (przy obecnych cenach nośników energii) stosowanie 10 cm warstwy styropianu to już za mało" - stwierdza ekspert. "Warto zauważyć, że optymalna grubość izolacji ścian zewnętrznych zależy od cen nośnika zużywanej energii, a obowiązuje trend: im wyższa cena nośnika energii, tym grubszą warstwę materiału termoizolacyjnego opłaca się zastosować. Warstwa 10 cm styropianu była standardem w czasach, gdy energia była o połowę tańsza. Oczywiście zawsze mamy problemy techniczne: dostępność terenu, konieczność wymiany okuć blacharskich, zagłębienie otworów okiennych w elewacji. Zdrowy rozsądek jest najważniejszy" - ocenia profesor Pająk.
Post Pospieszalskiego na X otrzymał już informację kontekstową od społeczności serwisu. Brzmi ona: "Termoizolacja budynku nie tylko chroni budynek przed ucieczką ciepła zimą, ale i przed wysoką temperaturą, gdy jest cieplej". Powołuje się na materiał opublikowany w czerwcu 2019 roku na stronie Polskiego Stowarzyszenia Producentów Styropianu (PSPS) pt. "Dlaczego ocieplenie domu styropianem chroni przed upałem?".
"Latem termoizolacja pełni równie ważną rolę – zapobiega nagrzewaniu się pomieszczeń" - czytamy w materiale PSPS. Wypowiada się w nim mgr inż. Marcin Jaroszyński z tego samego stowarzyszenia. "Przepływ ciepła w budynku następuje zawsze od strony cieplejszej do zimniejszej. Latem izolacja przegród hamuje ten proces, zwiększając pojemność cieplną konstrukcji i wydłużając czas nagrzewania się bryły budynku" - wyjaśnia w przekazanym komentarzu.
"Odklejeni od zdrowego rozsądku"
Dzień po publikacji postu Pospieszalskiego, odniósł się do niego dziennikarz naukowy Tomasz Borejza. W felietonie pt. "Pospieszalski na wojnie ze styropianem. 'Odklejeni od zdrowego rozsądku'" opublikowanym na portalu SmogLab.pl, Borejza zauważa, że wpis publicysty jest przykładem "choroby", która toczy prawicę. W Polsce "prawica ze słusznej krytyki kilku dziwnych pomysłów unijnych biurokratów przeszła do totalnej wojny z dbałością o środowisko naturalne, a nawet - jak widać tutaj - z oszczędzaniem pieniędzy" - zauważa dziennikarz.
Takie podejście ocenia jako niemądre. "Środowisko naturalne nie jest w najlepszym stanie (ciekawych rzetelnej diagnozy zapraszam do książki 'Odwołać katastrofę') i są poważne zagrożenia dla jego stabilności. Nie tylko klimatyczne. Także te związane z ginącymi owadami, produkcją żywności, nawozami sztucznymi i stanem naszych rzek. Kiedy prawica potępia w czambuł każdą rzecz, którą proponuje Unia Europejska i zieloni, to do kosza wyrzuca też te mające sens. Takie jak program termomodernizacji domów" - stwierdza Borejza.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock