Poseł PiS Marek Suski na mazowieckich dożynkach rozprawiał o "pomysłach obecnej władzy", a jako przykład podał "podręcznik do pierwszej klasy, gdzie dzieciom tłumaczy się, co to jest LGBT, lesbijki, geje i tak dalej". MEN wyjaśnia, że to "dezinformacja ze strony PiS" i że wciąż obowiązują podręczniki zatwierdzone przez poprzedni rząd. Wypowiedź posła Suskiego to powielanie fałszywego przekazu z mediów społecznościowych.
Na stadionie sportowym w Kowali-Stępocinie w powiecie radomskim w niedzielę, 8 września, zorganizowano dożynki powiatowo-gminne. W ich ramach były m.in. msza w kościele, atrakcje dożynkowe i występy zespołów muzycznych. Na scenie głos zabrał poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski. "Szanowni Państwo, cieszymy się, że tak pięknie kultywujecie tradycję. Że jeszcze wciąż możemy zaczynać uroczystości mszą. Choć jak słyszę pomysły obecnej władzy, to być może niedługo tego nam zakażą, bo to jest niepoprawne polityczne, ale myślę, że polska tradycja, Bóg, honor i ojczyzna obronią się przed tymi lewackimi zakusami, które próbują nam narzucić. Chociaż, jak zobaczyłem podręcznik do pierwszej klasy, gdzie dzieciom tłumaczy się, co to jest LGBT, lesbijki, geje i tak dalej, że to są ludzie, którzy się kochają, że to są nowoczesne rodziny, to przerażenie bierze" - mówił polityk.
Nagranie z tym fragmentem wystąpienia Suskiego opublikował startujący z tego samego okręgu wyborczego poseł Koalicji Obywatelskiej Konrad Frysztak. "Jeśli byliście ciekawi, w jakiej kondycji jest poseł z Grójca, to odpowiadam: bez zmian. Nadal plecie, co mu ślina na język przyniesie. Wstyd!" - skwitował. Wystąpienie posła PiS uznała za "homofobiczne".
Wypowiedź Suskiego o rzekomym podręczniku wywołała, rzecz jasna, komentarze. Media pisały o "zaskoczeniu" czy "szoku". Sam Frysztak - z tej samej sceny, mając polityków PiS za plecami - odniósł się do tych słów. "Niestety nie wszyscy potrafią zachować się przyzwoicie w czasie świąt, ale może to efekt używania przeciwko nim Pegasusa. Ja chciałbym skupić się na życzeniach" - mówił.
Zwróciliśmy się do posła Suskiego z pytaniem, który podręcznik do pierwszej klasy miał na myśli, lecz do publikacji tekstu nie dostaliśmy odpowiedzi. Zapytaliśmy więc Ministerstwo Edukacji Narodowej, czy tego typu podręcznik istnieje. A jednocześnie zaczęliśmy szukać możliwego źródła tej wypowiedzi i znaleźliśmy przekaz, który dwa tygodnie przed mazowieckimi dożynkami pojawił się w internecie. Prawdopodobnie on był bazą do wypowiedzi posła Suskiego.
MEN: podręczniki były zatwierdzane przez poprzedni rząd, nie dopisywano nowych treści
Czy w podręcznikach obowiązujących uczniów klas pierwszych są treści, o których mówił na dożynkach poseł Suski? Na pytanie przesłane do Ministerstwa Edukacji Narodowej odpowiedziała 12 września wiceministra Katarzyna Lubnauer. "Jak zwykle nieuctwo, kłamstwa i dezinformacja ze strony PiS" - stwierdziła. I wyjaśnia:
Podręczniki były zatwierdzane za czasów poprzedniego rządu, rządu PiS. Podejrzewam, że pan Suski próbował wypowiedzieć się o książce, która nie jest podręcznikiem szkolnym. Przypominam, że obowiązująca od września zmiana podstaw programowych polegała na uszczupleniu materiału, a nie dopisywaniu nowych treści.
Post ze zdjęciem i informacją, że to "podręcznik klas 1-3"
Przypomnijmy, że poseł Suski mówił o "lewackich zakusach" nowej władzy - i w tym kontekście opowiadał o rzekomym podręczniku do pierwszej klasy, który "zobaczył" i który "budzi przerażenie". Co więc mógł zobaczyć?
Otóż 26 sierpnia na profilu X pojawił się wpis, którego autor opublikował zdjęcie dwóch stron z jakiejś broszury, którą można ewentualnie wziąć za podręcznik. Są tam odpowiedzi na pytania: co to jest rodzina? jak różne mogą być rodziny? co to znaczy LGBT? - i inne, których już na zdjęciu nie widać w całości. "Podręcznik klas 1-3 No comments" - napisał internauta. Post do 10 września wyświetlono ponad 310 tysięcy razy.
Część komentujących uznała, że - jak sugeruje autor posta - zdjęcia pochodzą z podręcznika, lecz nie widziała w tym nic zdrożnego. "Co jest złego w tłumaczeniu dziecku jak działa świat? Np. że podręcznikowa rodzina: mama + tata + dzieci to tylko jakiś wyidealizowany obraz sytuacji i jeśli zostało wychowane przez babcię lub dziadka to też ma rodzinę"; "No i bardzo dobrze, definicją lgbt+ poprawna, definicja rodziny również To że Tobie się coś nie podoba i ich nie uznajesz nie znaczy, że one nie istnieją i mają się dobrze" - pisali. Inni krytykowali promowanie takich treści: "I to ma być przymusowa nauka dla wszystkich? To już chyba lepiej w domu edukować swoim systemem niż wpajać coś takiego dzieciom do głowy!!"; "Chore"; "Kometo przybywaj !!!".
Jeszcze inni wątpili, że zdjęcie pokazuje strony z podręcznika; część wskazywała na źródło tej fotografii. "To nie jest żaden podręcznik. Ale co dokładnie przeraża? Takie słowa jak 'szacunek' 'miłość' i tłumaczenie dzieciom, że każdy jest inny i wyjątkowy? Że rodzina to często nie tylko mama, tata i dzieci? Zgroza"; "to nie może być prawda"; "to jest wystawa w bibliotece miejskiej a nie podręcznik dla podstawówki" - zwracali uwagę (zachowujemy oryginalną pisownię postów).
Pod pokazanym wyżej postem jest już notatka społeczności informująca, że to nie podręcznik do nauki wczesnoszkolnej, tylko "książka, która pojawiła się w jednej z bibliotek na Dolnym Śląsku".
Wystawa w bibliotece. Członek Ruchu Narodowego: "deprawacja obornickich dzieci"
Tak trafiamy na publikacje mediów z lipca tego roku. 10 lipca wrocławski serwis "Gazety Wyborczej" opisał hejt, który wylał się na pewną bibliotekę "za wystawę z okazji Miesiąca Dumy LGBT". Według relacji dziennika wystawa została zorganizowana przez Bibliotekę Publiczną im. Jarosława Iwaszkiewicza w Obornikach Śląskich w czerwcu - miesiącu dumy (Pride Month) dla osób LGBTQ+ - i z uwagi na pozytywny odbiór została przedłużona na kolejne miesiące. Wystawa, jak czytamy, skupiała się "przede wszystkim na wyjaśnieniu znaczenia skrótu LGBT, kolorów tęczowej flagi czy historii Pride Month".
Sama biblioteka na początku lipca, informując o przedłużeniu wystawy, wyjaśniała, że celem organizatorów jest "promowanie zrozumienia, szacunku i miłości dla różnorodnych rodzin".
Ideę tę chwalił między innymi pisarz i reportażysta Mariusz Szczygieł, który jednak w lipcu na Facebooku pisał: "Bibliotekę spotkał niebywały hejt za wystawę o różnorodności i sensowne wyjaśnienie, co znaczy #lgbt Przoduje w tym miejscowy konfederata, który na piątek o 16.00 szykuje wiec pod budynkiem biblioteki. Szokuje go, że wprost napisano, kim jest gej i lesbijka. Świat wygląda tak jak wygląda - im wcześniej powiemy to dzieciom w sposób wyważony i na ich poziomie, tym dla nich lepiej. To zawsze lepsze od edukacji podwórkowej. Oburzeni piszą o deprawacji. Niektórzy rodzice ogłaszają, że już nigdy do biblioteki swoich dzieci nie poślą".
9 lipca pochodzący z Obornik Śląskich Miłosz Tamulewicz z Ruchu Narodowego (o którym wspomniał Szczygieł) ocenił, że to "deprawacja obornickich dzieci". "Moje rodzime Oborniki Śląskie stały się atakiem rewolucji seksualnej. Biblioteka Publiczna im. Jarosława Iwaszkiewicza na dziale dziecięcym postanowiła zrobić wystawkę dotyczącą ideologii LGBT. W spreparowanych ulotkach możemy przeczytać o fałszywych definicjach rodziny w różnych konfiguracjach i wariantach a także o fałszywie pojmowanej miłości. W ulotce napisane jest wprost o tym kim jest jest gej, lesbijka itp. Jak ta wiedza ma być przydatna małym dzieciom!" - pisał na Facebooku Tamulewicz.
Wystawę krytykowano też m.in. w serwisie X. "Tak wygląda świetlica dla dzieci sponsorowana z publicznych pieniędzy w Obornikach Śląskich! Czy naprawdę chcecie tego dla swoich dzieci?" - pytała 6 lipca jedna z internautek, a post ten wyświetlono ponad 211 tysięcy razy. Jedno z trzech pokazanych przez nią zdjęć to to samo, które miesiąc później opublikował autor posta cytowanego wyżej, podając, że to podręcznik do klas 1-3.
Zdjęcie to krążyło w lipcu i sierpniu po sieci. Znalazło się między innymi w serwisie YouTube, gdzie zasugerowano, że to fragment podręcznika do klas 1-3 "do nowego przedmiotu Edukacja Zdrowotna".
Przedmiot edukacja zdrowotna? Nie ma jeszcze podręcznika
Rzeczywiście, inaugurację prac nad wdrożeniem przedmiotu edukacja zdrowotna ogłosili w połowie kwietnia tego roku ministrowie sportu, zdrowia i edukacji. Przedmiot ten jest przewidziany dla uczniów klas IV-VIII szkół podstawowych, a także klas I-III szkół ponadpodstawowych - liceów ogólnokształcących, techników, branżowych szkół I stopnia i ma zastąpić wychowanie do życia w rodzinie. Jak opisała ministra edukacji Barbara Nowacka, edukacja zdrowotna będzie obejmować zagadnienia zdrowia psychicznego, fizycznego, a także kwestie zdrowego odżywiania, profilaktyki, problemu uzależnień oraz edukacji seksualnej.
Tylko że dla tego nowego przedmiotu nie wyznaczono i nie dopuszczono do użytku jeszcze żadnego podręcznika.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Leszek Szymański/PAP