"Totalna fikcja" czy rzeczywista weryfikacja podanych informacji? Deklarowane przez polityków w oświadczeniach majątkowych wartości ich domów czy mieszkań budzą wątpliwości i pytania, kto to sprawdza. Jak się okazuje, choć przepisów na ten temat jest wiele, weryfikowany jest tylko niewielki odsetek oświadczeń. "Każdy wpisuje, co chce" - ocenia ekspert.
"Gdzie są takie tanie domy"; "Czy to jest w ogóle legalne, aby wpisywać wycenę swojego domu od czapy, jak tylko sie chce, byle niżej?"; "Po co podawać tak abstrakcyjną wycenę domu? Czemu to ma służyć?" - brzmiały komentarze intrenautów po tym, jak Daniel Obajtek po objęciu mandatu europosła złożył oświadczenie majątkowe i tak zwane oświadczenie o interesach prywatnych posłów. Zainteresowanie mediów wzbudziła znajdująca się tam informacja o zarobkach za pracę w węgierskiej spółce budowlanej Bayer Construct Zrt. Co na stanowisku dyrektora rozwoju biznesu - z kolei internauci zwracali uwagę na podaną przez Obajtka wycenę jego 270-metrowego domu. "Dom o powierzchni 270 m² warty 500 000,00 zł – 1851,85 zł za metr (a mówicie, że nieruchomości drogie)" - skomentował ironicznie w serwisie X Radek Karbowski analizujący na bieżąco oświadczenia majątkowe przez polityków.
Wielu internautów komentowało wartość domu zadeklarowaną przez Obajtka. Oprócz cytowanych wyżej komentarzy, były i takie: "A ten dom to z Lego, czy jak?"; "Ten dom 270 m2 to gdzieś na Mongolskich stepach czy dalekiej Syberii w stanie surowym otwartym?"; "Dom za 500 tys... to takie plucie w twarz ludziom, kawalerka dziś jest więcej warta..."; "Kupię jego dom. Chętnie. A co mi. Nawet nie będę negocjował" (pisownia wszystkich postów oryginalna). Jednak zdaniem innych wpisana wartość może być poprawna: "A sprawdzał pan ceny domów na prowincji? Nie każdy do jest w Warszawie"; "U mnie w okolicy pełno takich ofert i to jest normalne"; "Jeśli pan Obajtek ma dom w rodzinnym Pcimiu, to on wcale nie musi być jakoś wiele wart".
Mniej niż 2 tys. zł za metr kwadratowy domu
Nie po raz pierwszy wyceny nieruchomości podawane przez polityków w oświadczeniach majątkowych budzą wątpliwości - ten temat wraca, gdy tylko kolejne oświadczenia są udostępniane. Przy czym nigdy nie chodzi o zawyżanie wycen, lecz o ich zaniżanie. Ze względów bezpieczeństwa lokalizacja domów i mieszkań nie jest ujawniana, więc nie wiadomo, gdzie się znajdują. Nie wiadomo też, ile mają lat, w jakim są stanie itp. - dlatego wyceny mogą się rzeczywiście różnić od tego, jakich się spodziewamy. Dlatego też nie można porównać deklarowanych wartości z cenami rynkowymi w danej okolicy. To wszystko powoduje, że wątpliwości wracają.
W przypadku Daniela Obajtka sprawa jest jeszcze ciekawsza, bo na przestrzeni lat był właścicielem szeregu nieruchomości. Weźmy jednak przykład z najnowszego oświadczenia, w którym deklaruje prawo do nieodpłatnego, dożywotniego użytkowania 270-metrowego domu. Gdy Obajtek był wójtem Pcimia w latach 2006-2015, składał rokrocznie oświadczenia majątkowe. Wprawdzie zgodnie z prawem zostały zniszczone, ale część jest zarchiwizowana, a informacje z części są nadal dostępne. I tak w oświadczeniu złożonym za 2006 rok 270-metrowy dom miał wartość 400 tys. zł. Taką samą wartość ma w dokumencie złożonym za 2011 rok. Jednak rok później ta wartość spadła do 150 tys. zł (choć oczywiście nie wiadomo, czy wciąż chodzi o ten sam 270-metrowy budynek). Również w ostatnim oświadczeniu złożonym na posadzie wójta Obajtek deklarował, że jego dom jest warty 150 tys. zł. A teraz dom o takiej samej powierzchni według niego jest wart 500 tys. zł, co daje 1851,85 zł za metr kwadratowy. Przy czym teraz Obajtek wpisał "prawo nieodpłatnego dożywotniego użytkowania", a we wcześniejszych oświadczeniach wpisywał jako tytuł prawny "własność".
W 2021 roku portal tvn24.pl ujawnił, że Centralne Biuro Antykorpucyjne miało wątpliwości dotyczące oświadczeń majątkowych Daniela Obajtka z lat, gdy był wójtem. CBA zarzucało mu między innymi właśnie zaniżanie wartości domu o powierzchni 270 metrów kwadratowych. Miał być wart nie 400, a 493 tys. zł. Jednak prokuratura jeszcze w 2013 roku, a więc w czasie rządów koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, umorzyła sprawę "z uwagi na brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa".
Podobnie niska wartość za metr kwadratowy mieszkania - 1626,01 zł - wynika z najnowszego oświadczenia Beaty Szydło, byłej premier, obecnie europosłanki Prawa i Sprawiedliwości. Dom o powierzchni 246 metrów kwadratowych (współwłasność małżeńska) wyceniła na 400 tys. zł. Co ciekawe, nie zmieniała jego wartości w oświadczeniach składanych na przestrzeni ostatnich lat. 400 tys. zł wpisała zarówno w oświadczeniu wypełnianym w 2019 roku, jak i w 2024 roku na zakończenie kadencji.
"Jedni kolekcjonują znaczki, inni tanie mieszkania"
Z kolei Witold Zembaczyński, poseł Koalicji Obywatelskiej przez całą kadencję 2019-2023 i obecnie, przez kilka lat wpisywał w oświadczeniu, że 185-metrowy rodzinny dom, w którym ma udziały, jest warty 450 tys. zł. Zmieniło się to dopiero w 2024 roku. Poseł poinformował, że wartość nieruchomości wzrosła o... 10 tys. zł. - Ten dom to jest komunistyczna kostka z 1980 roku do remontu - tłumaczy w rozmowie z Konkret24 Zembaczyński. I wylicza: - Konieczna jest termomodernizacja, wymiana okien, instalacji elektrycznej. Poseł mówi, że orientuje się, ile mniej więcej warte są okoliczne domy w podobnym stanie. - Myślę, że dom jest warty tyle, ile wpisałem do oświadczenia - zapewnia.
W mediach społecznościowych komentowane jest ostatnio oświadczenie majątkowe legnickiego posła Koalicji Obywatelskiej i wiceministra aktywów państwowych Roberta Kropiwnickiego. Zdziwienie budzą podane przez niego wartości należących do niego nieruchomości. Przedstawiają listę mieszkań tego posła, anonimowy internauta skwitował: "Jedni kolekcjonują znaczki, a inni jak widać wyjątkowo tanie mieszkania". Bo według deklaracji poseł Kropiwnicki ma 11 mieszkań: - 100-metrowe o wartości 550 tys. zł, czyli 5,5 tys. zł za metr; - 42-metrowe o wartości 252 tys. zł, czyli 6 tys. zł za metr; - 41-metrowe o wartości 246 tys. zł, czyli 6 tys. zł za metr; - 37-metrowe o wartości 220 tys. zł, czyli 6 tys. zł za metr; - 46-metrowe o wartości 276 tys. zł, czyli 6 tys. zł za metr; - 44-metrowe o wartości 246 tys. zł, czyli 5,6 tys. zł za metr; - 46-metrowe o wartości 276 tys. zł, czyli 6 tys. zł za metr; - 34-metrowe o wartości 186 tys. zł, czyli 5,4 tys. zł za metr; - 59-metrowe o wartości 354 tys. zł, czyli 6 tys. zł za metr; - 53-metrowe o wartości 318 tys. zł, czyli 6 tys. zł za metr; - 86-metrowe o wartości 388 tys. zł, czyli 4,6 tys. zł za metr.
"Gdzie można kupić mieszkanie w takich cenach? Zainteresowana jestem"; "To zależy gdzie te mieszkania. U nas na prowincji to normalne ceny. Ale jeśli to Wawa, to może być stan deweloperski otwarty. I bez ścian" - komentowali internauci (pisownia oryginalna). Sprawdzając wcześniejsze dokumenty składane przez polityka, zauważyliśmy, że jednak modyfikuje wartości swoich nieruchomości.
Aleksander Miszalski, prezydent Krakowa z Koalicji Obywatelskiej, między złożeniem 8 września 2023 oświadczenia majątkowego radnego na koniec IX kadencji a 12 listopada oświadczenia majątkowego na początku X kadencji stał się wraz żoną właścicielem 150-metrowego domu. Podał, że dom ten jest wart 1,5 mln zł - co daje 10 tys. zł za metr kwadratowy.
Daniel Obajtek, Beata Szydło, Robert Kropiwnicki nie odbierali od nas telefonu, nie odpowiedzieli też na prośbę o kontakt. Reporterowi "Faktów" TVN udało się jednak porozmawiać z Danielem Obajtkiem o wycenie jego domu. Obajtek tłumaczył, że jego dom ma 20, czy nawet około 30 lat i nie był remontowany. "W terenie, w którym był budowany, okazało się w 2010 roku, że to jest teren osuwiskowy tak naprawdę, więc automatycznie wartość tego domu zdecydowanie jest mniejsza. Sądzę, że bym nawet klienta na to nie znalazł, z racji tego, że nikt nie kupi domu, który jest niestabilnie położony" - stwierdził.
Aleksander Miszalski w odpowiedzi na pytania Konkret24 poprosił o kontakt z jego rzeczniczką. Joanna Krzemińska poinformowała nas, że prezydent Krakowa kupił bliźniaka 20 października 2023 roku i podana wartość domu w oświadczeniu jest ceną transakcji. "Aktualnie w tej samej okolicy można nabyć dom w stanie deweloperskim za 9,8 tys. zł za metr kwadratowy. Kwota 10 tys. za metr kwadratowy domu w Krakowie odpowiada przeciętnej na rynku pierwotnym domów do sprzedaży, co znajduje odzwierciedlenie w danych o rynku nieruchomości. Na ostateczną kwotę za metra kwadratowego wpływa także powierzchnia domu oraz fakt, czy to dom wolnostojący czy bliźniak" - przekazała.
Oczywiście, trudno podważać fakt, że właściciele domów czy mieszkań znają ich wartość. Jednak analiza oświadczeń majątkowych pod kątem wartości podawanych tam nieruchomości - jak również innych dóbr - budzi pytania, czy ktoś to sprawdza.
Bo teoretycznie oświadczenia majątkowe polityków są weryfikowane. Jak jednak ustaliliśmy - tylko teoretycznie.
Przepisy o oświadczeniach majątkowych: różne dla różnych grup, różne organy sprawdzające, możliwa kontrola CBA
Nie wiadomo dokładnie, ile w Polsce rocznie wypełnia się oświadczeń majątkowych. Szacunki mówią o 400-600 tys. Składają je m.in. politycy, samorządowcy, sędziowie, prokuratorzy, funkcjonariusze służb mundurowych, komornicy. W takich oświadczeniach wpisuje się informacje o zgromadzonych oszczędnościach, dochodach, posiadanych ruchomościach i nieruchomościach wraz z ich wartością; o prowadzonej działalności gospodarczej; funkcjach w spółkach. Za podanie nieprawdy lub zatajenie prawdy grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Przepisy dotyczące składania i weryfikowania oświadczeń majątkowych są w wielu aktach prawnych. Nie ma jednolitego wzoru oświadczenia - różne grupy zawodowe są zobowiązane do wpisywania różnych danych. Na przykład według art. 35 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora parlamentarzyści składają oświadczenia majątkowe do marszałków Sejmu lub Senatu. Analizą zawartych tam danych zajmują się właściwe komisje, a także urzędy skarbowe - bo one dostają kopie oświadczeń. Wyniki analizy przedstawia się odpowiednio Prezydium Sejmu albo Prezydium Senatu. Złożone dokumenty sprawdza także Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Z kolei art. 24h ustawy o samorządzie gminnym określa, że radni oświadczenia majątkowe składają przewodniczącemu rady gminy; przewodniczący rady gminy i wójtowie - wojewodzie; zastępcy wójta, sekretarze gminy, skarbnicy gminy, kierownicy jednostki organizacyjnej gminy, osoby zarządzające i członkowie organu zarządzającego gminną osobą prawną oraz osoby wydająca decyzje administracyjne w imieniu wójta - wójtowi. Analizy danych z oświadczeń dokonują osoby, którym złożono oświadczenie majątkowe. Jeden egzemplarz przekazują do sprawdzenia urzędowi skarbowemu właściwemu ze względu na miejsce zamieszkania osoby składającej dokument. W przypadku podejrzenia podania nieprawdy lub zatajenia prawdy podmiot dokonujący analizy oświadczenia występuje do Centralnego Biura Antykorupcyjnego z wnioskiem o kontrolę oświadczenia majątkowego.
Analogiczne są przepisy, jeśli chodzi o samorząd powiatowy i wojewódzki.
Natomiast oświadczenia składane przez osoby pełniące funkcje publiczne są co do zasady składane do kierownika jednostki (dyrektora generalnego urzędu), który je następnie sprawdza. Zaś prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, marszałek Sejmu, marszałek Senatu, prezes Rady Ministrów, szef kancelarii prezydenta, szef Kancelarii Sejmu, szef Kancelarii Senatu, prezes Najwyższej Izby Kontroli, Rzecznik Praw Obywatelskich, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, prezes Narodowego Banku Polskiego, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Główny Inspektor Pracy, prezes Polskiej Akademii Nauk, kierownik Krajowego Biura Wyborczego oraz rzecznik ubezpieczonych składają oświadczenie pierwszemu prezesowi Sądu Najwyższego, który dokonuje analizy zawartych w nim danych. Natomiast pierwszy prezes SN składa oświadczenie prezydentowi, który dokonuje analizy zawartych w nim danych. Oświadczenia składane przez najważniejsze osoby w państwie też kontroluje CBA.
Tyle przepisy, czyli teoria. Wytycznych procedur nie ma.
Jak CBA sprawdza oświadczenia. Procedura nie jest jawna
Wymienione powyżej akty prawne stanowią, że CBA kontroluje oświadczenia majątkowe w sposób opisany w rozdziale 4 ustawy o CBA. Tam nie ma jednak opisanej procedury weryfikacji danych z oświadczeń: które, jak, na jakiej podstawie, według jakich kryteriów itp. są sprawdzane.
Ten rozdział ustawy stanowi, w jaki sposób funkcjonariusze CBA dokonują czynności kontrolnych we wszystkich sprawach. Opisuje, że kontrole są doraźne lub planowe. Te ostatnie odbywają się zgodnie z planem kontroli. Mogą trwać maksymalnie pół roku. Osobie kontrolowanej przekazuje się upoważnienie do kontroli. Funkcjonariusz kontrolujący dokonuje ustaleń stanu faktycznego na podstawie zebranych w toku kontroli dowodów. Mogą to być w szczególności: dokumenty, rzeczy, wyniki oględzin, opinie biegłych oraz wyjaśnienia i oświadczenia. Na koniec sporządza się protokół kontroli, od którego można wnieść do szefa CBA zastrzeżenia.
W wyniku kontroli CBA może m.in. zawnioskować o odwołanie ze stanowiska osoby kontrolowanej, o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego, może przekazać ustalenia innym organom, w tym prokuraturze i Najwyższej Izbie Kontroli. Na podstawie protokołu kontroli, w przypadku uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa, CBA wszczyna i prowadzi postępowanie przygotowawcze.
W 13-stronnicowej broszurze z 2012 roku "Działalność kontrolna CBA" znaleźliśmy informację, że analiza oświadczeń majątkowych jest najczęściej realizowane trzyetapowo. W głównej mierze polega na bieżącym monitorowaniu oświadczeń majątkowych publikowanych na stronach BIP. W przypadku wątpliwości co do prawdziwości zawartych w monitorowanych oświadczeniach informacji podejmowane są analizy, a w uzasadnionych wypadkach – czynności kontrolne.
CBA rocznie sprawdza zaledwie kilkaset oświadczeń
Jaka jest w praktyce? Zajrzeliśmy do Informacji z działalności Centralnego Biura Antykorupcyjnego za ostatnie trzy lata. Sprawdziliśmy liczbę postępowań kontrolnych dotyczących danych zawartych w oświadczeniach majątkowych osób pełniących funkcje publiczne pod kątem ich prawidłowości i prawdziwości oraz liczbę analiz przedkontrolnych dotyczących oświadczeń majątkowych i przestrzegania przepisów antykorupcyjnych.
Najczęściej podjęcie kontroli uzależnione jest od wyników poprzedzającej ją analizy przedkontrolnej. Analiza ta polega na weryfikacji uzyskanych informacji. Jej wynikiem może być: - wszczęcie kontroli doraźnej; - umieszczenie kontroli w planie na kolejny rok; - odstąpienie od dalszych czynności.
Statystyki za ostatnie trzy lata wyglądają tak:
Analizy przedkontrolne: rok 2021 - 405 rok 2022 - 427 rok 2023 - 341.
Postępowania kontrolne: rok 2021 - 47 rok 2022 - 51 rok 2023 - 54. W Informacjach CBA podawało też ujawnione nieprawidłowości w skontrolowanych oświadczeniach. Przykładowo w 2021 roku została zatrzymana posłanka Koalicji Obywatelskiej Bożena Kamińska. Miała zataić w oświadczeniach majątkowych posiadanie rzeźby o wartości 54 tys. zł oraz fakt posiadania zobowiązań przekraczających 10 tys. zł. Ponadto miała dopuścić się m.in. przywłaszczenia powierzonych jej środków pieniężnych, przeznaczonych na działalność biura poselskiego, w tym na wynagrodzenia pracowników, w łącznej kwocie ok. 320 tys. zł. Po trzech latach jednak prokuratura umorzyła śledztwo z braku dowodów. Bożena Kamińska, w wysłanym wówczas tvn24.pl oświadczeniu, pisała o wielu latach "przeżytych upokorzeń, nękania, nieuzasadnionych oskarżeń i inwigilacji" oraz o tym, że ta sprawa "tak naprawdę nigdy nie powinna była się rozpocząć". "Niestety, w moim przypadku, rządzący skierowali całą machinę środków przeciwko mnie, która próbowała reagować na przejawy niedopuszczalnych procedur w jednostkach policji" - oceniła.
Z kolei na początku 2022 roku funkcjonariusze CBA zatrzymali siedem osób - w tym burmistrza Murowanej Gośliny Dariusza U., podległych mu urzędników gminnych oraz przedsiębiorców - w związku z toczącym się śledztwem dotyczącym przestępstwa korupcji oraz przekroczenia uprawnień przez urzędników samorządowych. Burmistrzowi zarzucono przestępstwa korupcyjne polegające na przyjmowaniu korzyści majątkowych w zamian za zlecanie usług finansowanych z budżetu gminy; przekroczenie uprawnień służbowych; podżeganie do wystawienia poświadczającego nieprawdę dokumentu; naruszenie tajemnicy toczącego się postępowania oraz zatajenie dochodu w wysokości 156 tys. zł w złożonym za 2020 rok oświadczeniu majątkowym. Jesienią 2023 roku ruszył jego proces.
W 2023 roku CBA w toku kontroli oświadczeń majątkowych składanych w latach 2016-2021 przez radną jednego z miast w województwie warmińsko-mazurskim stwierdziło, że nie ujawniła ona w całości posiadanych oszczędności, zaniżając je od ok. 6,8 tys. zł do ponad 292,6 tys. zł. Radna nie wykazywała również udziału w nieruchomości gruntowej, nie ujawniła dochodu z tytułu pełnienia obowiązków społecznych i obywatelskich w wysokości ponad 7,3 tys. zł, zaniżyła wartość sprzedanej nieruchomości rolnej o kwotę 400 tys. zł. Nie ujawniła ponadto pożyczki w wysokości ponad 10,7 tys. zł. Sąd wymierzył radnej grzywnę w wysokości 5 tys. zł i publikację wyroku na tablicy ogłoszeń Urzędu Miasta w Kętrzynie.
Jednak to skutek jedynie wyrywkowej weryfikacji oświadczeń majątkowych przez CBA. Zobaczmy: rocznie ta agencja sprawdza zaledwie kilkaset oświadczeń, podczas gdy składa się ich kilkaset tysięcy.
Eksperci: fikcja, pozorny, archaiczny system
- Żadna instytucja nie jest w stanie sprawdzić wszystkich oświadczeń majątkowych - przyznaje w rozmowie z Konkret24 Paweł Wojtunik, szef CBA w latach 2009-2015. Cały system składania oświadczeń i ich weryfikacji ocenia bardzo krytycznie. - Jest archaiczny, przedpotopowy, do całkowitej zmiany. Poprzedni rząd nic nie zrobił w tej sprawie. My próbowaliśmy coś zmienić, ale natrafiliśmy na opór środowiska sędziowsko-prokuratorskiego - mówi Wojtunik. Podkreśla, że jest panuje prawniczy chaos. - Jest kilkanaście aktów prawnych dotyczących oświadczeń, kilkanaście wzorów, różne grupy zawodowe mają wpisywać różne rzeczy - wylicza.
Opowiada, jak za jego czasów CBA kontrolowała oświadczenia: - Zawsze szczególną wagę przykładaliśmy do dokumentów składanych przez najważniejsze osoby w państwie, premiera, ministrów, sędziów, prokuratorów. Z reguły wszystkie ich oświadczenia były sprawdzane. Oczywiście, w naszej pracy korzystaliśmy także z informacji z zewnętrznych źródeł. Bardzo uważnie śledziliśmy też doniesienia medialne.
Według Wojtunika trzeba by zmienić system oświadczeń majątkowych: z opresyjnego, który jest traktowany często jak polityczna pałka, na system prewencyjny. A podstawą powinna być niemal całkowita jawność. - Państwo powinno interweniować tylko w skrajnie patologicznych przypadkach - ocenia były szef CBA. Gdy pytamy go o wyceny nieruchomości dokonywane przez polityków i samorządowców, odpowiada, że szacunkowe określenie wartości domu czy mieszkania jest stosunkowo łatwe. - Nikt nie mówi, by korzystać zawsze z pomocy rzeczoznawcy, ale wystarczy podać wartość w przybliżeniu, korzystając na przykład z portali z ogłoszeniami - stwierdza.
- Ten system to totalna fikcja. Nie ma jasnych zasad. Każdy wpisuje, co chce. Mamy pozorny system - oświadcza zdecydowanie Krzysztof Izdebski z Fundacji Batorego, komentując deklarowane przez polityków wartości ich nieruchomości. W rozmowie z Konkret24 ekspert tłumaczy, że nie ma jednej ścieżki pokazującej, jak te dokumenty mają być wypełniane. Podkreśla też, że nie ma de facto żadnej weryfikacji tego, co jest tam jest wpisywane. - Mamy rocznie kilkaset tysięcy składanych oświadczeń, a Centralne Biuro Antykorupcyjne kontroluje zaledwie kilkaset - przypomina. I gorzko podsumowuje: - Jeśli ktoś cię nie zakapuje, to nic ci nie grozi.
Zapytaliśmy CBA, jak konkretnie wygląda weryfikacja składanych oświadczeń i czy sprawdzane są wartości nieruchomości podawane w oświadczeniach majątkowych, a jeśli tak, to w jaki sposób. Do publikacji tekstu agencja jednak nie odpowiedziała.
Wysłaliśmy także szereg pytań w sprawie weryfikacji oświadczeń majątkowych do Krajowej Administracji Skarbowej, której podlegają izby skarbowe (również weryfikujące oświadczenia majątkowe) - też nie dostaliśmy odpowiedzi. Paweł Wojtunik w rozmowie z Konkret24 zauważył, że kontrola skarbowa ma charakter raczej księgowy. - Sprawdza się, czy wszystko zostało wpisane, jakie były wpływy, wydatki itp., porównuje się oświadczenia do składanych zeznań podatkowych. Natomiast kontrola CBA jest szersza, obejmuje również kwestie zakazów konkurencji i konfliktów interesów - wyjaśniał.
Aktualizacja, 31 lipca 2024:
31 lipca CBA w odpowiedzi na nasze pytania o procedurę weryfikacji oświadczeń majątkowych poinformowało: "Badanie oświadczeń majątkowych polega na analizie wszystkich danych zawartych w oświadczeniach. Czynności kontrolne podejmowane są w przypadku stwierdzenia podstawy do wszczęcia kontroli i mogą dotyczyć m.in. podania nieprawdy lub zatajenia prawdy w oświadczeniu majątkowym, nieterminowego złożenia oświadczenia majątkowego lub jego niezłożenia, naruszenia przepisów ustaw wprowadzających ograniczenia w podejmowaniu i prowadzeniu działalności gospodarczej dla osób publicznych". Dalej zespół prasowy CBA informuje, że "funkcjonuje 18 wzorów oświadczeń majątkowych i jedynie część z nich obliguje składającego oświadczenie majątkowe do umieszczania informacji o wartości posiadanej nieruchomości". Taki wymóg obowiązuje m.in. samorządowców i parlamentarzystów.
CBA przekazało nam bieżące dane dotyczące prowadzonych kontroli oświadczeń majątkowych w 2024 roku - otóż: "funkcjonariusze CBA przeprowadzili 41 kontroli, w tym: 33 wobec samorządowców gminnych, 4 wobec parlamentarzystów, 3 wobec samorządowców powiatowych 1 wobec samorządowców wojewódzkich.
Spośród 27 zakończonych w 2024 roku kontroli ustalenia wynikające z 7 kontroli dały podstawy do skierowania: 2 zawiadomień o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa, 2 wniosków o odwołanie z zajmowanego stanowiska, 3 wniosków do urzędów skarbowych o przeprowadzenie kontroli w szerszym zakresie, 1 informacji do innych właściwych organów o stwierdzonych nieprawidłowościach".
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Just dance/Shutterstock