Żołnierze NATO stali się bólem głowy dla Litwinów; ćwiczenia NATO w Pribałtyce zamieniły się w pośmiewisko – informowały w ostatnich tygodniach litewskie, łotewskie i estońskie wersje rosyjskich portali. Wykorzystując pandemię COVID-19, próbują osłabiać pozycję Sojuszu wśród mieszkańców krajów bałtyckich.
Kraje bałtyckie Litwa, Łotwa i Estonia z powodu strategicznego położenia na mapie państw Sojuszu Północnoatlantyckiego nie raz były celem działań dezinformacyjnych, na długo przed wybuchem epidemii COVID-19. Teraz, po rozprzestrzenieniu się wirusa w wielu krajach NATO, twórcy dezinformacji wykorzystują tę sytuację w kolejnych przekazach.
Jednym z celów narracji jest obniżenie zaufania mieszkańców krajów bałtyckich do NATO. Stąd w tekstach pisze się o "zagrożeniu epidemiologicznym", jakie niesie już sama obecność wojsk NATO w Pribałtyce i przeprowadzanie tam manewrów z udziałem zagranicznych żołnierzy.
Na tego typu fake newsy zwracały uwagę także służby Sojuszu. W wydanym przez siebie biuletynie wymieniają "rozprzestrzenianie wirusa poprzez ćwiczenia NATO" jako jeden z pięciu mitów. Sojusz o wprowadzanie tej narracji oskarża źródła rosyjskie. "Od globalnego wybuchu #COVID-19 rosyjskie źródła podają fałszywe oskarżenia o roli NATO w walce z pandemią" – informuje NATO na Twitterze.
Estończycy mówią "nie"
Jak ważne dla Rosjan jest wpływanie na opinię publiczną krajów bałtyckich, pokazuje portal Rubaltic.ru. Strona należąca do Research Center on Societal/Political Issues "Russian Baltics" z siedzibą w Kaliningradzie publikuje artykuły w czterech językach: litewskim, łotewskim, białoruskim i polskim.
Do początku roku wszystkie trzy kraje bałtyckie miały także swoją wersję portalu Sputnik – agencji informacyjnej założonej przez Władimira Putina i należącej do rosyjskiego rządu.Estońskie władze w styczniu br. zakazały jednak działalności tego portalu na swoim terytorium, grożąc jego pracownikom postępowaniami karnymi. Języka estońskiego brakuje także na Rubaltic.ru.
Mimo że Estonia jest najmniej dotknięta dezinformacją, dotyczące jej teksty są jednak publikowane na rosyjskojęzycznych odsłonach witryn Rubaltic.ru, Sputnik Litwa czy Sputnik Łotwa.
"Ognisko i wektor rozprzestrzeniania się COVID-19 są zupełnie oczywiste"
Przykładem może być felieton Aleksandra Chrolenki dla Sputnik Litwa, w którym opisuje potencjalne zagrożenie epidemiologiczne ze strony żołnierzy NATO we wszystkich trzech krajach. W tytule wskazuje, że "żołnierze NATO wymagają od krajów bałtyckich opieki i lekarstw", a na początku tekstu ostrzega, że "wezwane do powstrzymania mitycznego 'rosyjskiego zagrożenia' wielonarodowe bataliony NATO w krajach bałtyckich stanowią realne niebezpieczeństwo wymuszonego zakażenia koronawirusem miejscowej ludności". Następnie felietonista opisuje ze swojej perspektywy sytuację we wszystkich trzech krajach.
Jego zdaniem pytanie o przydatność wojsk NATO na Litwie w tym momencie jest "retoryczne", jako że to litewscy żołnierze pomagają na przejściach granicznych i lotniskach. Autor łączy 18 wykrytych przypadków zakażenia koronawirusem wśród stacjonujących na Litwie zagranicznych żołnierzy z ogólną liczbą Litwinów chorych na COVID-19 - pisząc, że "dali oni [żołnierze] wyraźny wzrost i obiektywnie stworzyli warunki do rozszerzenia epidemii w kraju". Na koniec raz jeszcze wspomina o zakażeniach odnotowanych w batalionie stacjonującym w miasteczku Rukła i podsumowuje, że "ognisko i wektor rozprzestrzeniania się COVID-19 są zupełnie oczywiste".
Opisywane przez Chrolenkę przypadki zakażenia w natowskiej armii zostały potwierdzone przez kapitana z sił Sojuszu, lecz w litewskich mediach pojawiały się także fałszywe doniesienia o chorych zagranicznych żołnierzach. Ostatniego dnia stycznia portal informacyjny Kauno Diena został zhakowany i przez około pół godziny wyświetlano na nim wiadomość o zakażonym amerykańskim oficerze stacjonującym na Litwie. Po odzyskaniu strony dyrektor portalu Tadas Sirvinskas przyznał, że "próby takich ataków zdarzały się już w przeszłości, jednak żadna z nich nie zakończyła się sukcesem".
Przedstawiciele litewskiej armii określili to działanie jako część rosyjskiej kampanii dezinformacyjnej w państwach bałtyckich. "To nie pierwszy taki przypadek na Litwie i także nie pierwszy dotyczący armii USA" – skomentował rzecznik sił zbrojnych Laimis Bratikas. "Fałszywe informacje mają na celu zdyskredytowanie [działań NATO – red.], ustawienie opinii publicznej przeciwko naszym sojusznikom i wywołanie paniki" – dodał.
Nie tylko wirus, ale i "ból głowy"
Potencjalne zagrożenie epidemiologiczne, jakie rzekomo mają stanowić natowscy żołnierze, w niektórych przekazach jest łączone z narracjami znanymi z poprzednich lat. Przykładem może być artykuł na witrynie Sputnik Litwa pt. "Media: Żołnierze NATO stali się 'bólem głowy' dla mieszkańców Litwy". Oprócz podkreślania, że "liczba zakażonych żołnierzy zagranicznych jest większa niż zakażonych żołnierzy litewskich", tezą tekstu jest rzekoma niechęć Litwinów do stacjonujących w kraju natowskich batalionów.
Powód? Zachowanie żołnierzy, którzy niby "często angażują się w pijackie walki, które wywołują lokalne niezadowolenie". Sputnik powołuje się na tekst portalu Moderndiplomacy.eu, w którym zalinkowano artykuł o bójce. Nie ma tam jednak nic o "częstym angażowaniu się żołnierzy w pijackie walki" – tekst opisuje sprzeczkę między jednym żołnierzem amerykańskim i dwoma Azerbejdżanami w Kownie. Wojskowy nie był wtedy na służbie.
Także teza o niechęci Litwinów do NATO nie ma potwierdzenia w faktach. W lutym br. amerykański Pew Research Institute opublikował szczegółowe badania opinii społecznej na ten temat: Litwa okazała się w nich drugim najpozytywniej wypowiadającym się o NATO krajem spośród 19 przebadanych. O przychylnym stosunku do członkostwa w NATO zapewniło 77 proc. ankietowanych Litwinów. Lepszy wynik był tylko w Polsce (82 proc.). W porównaniu z 2007 rokiem wzrost sympatii na Litwie do Sojuszu ustępował tylko wzrostowi odnotowanemu na Ukrainie (nienależącej do NATO).
"Rosja… wybuchnie śmiechem"
Przez ostatni miesiąc intensywne działania dezinformacyjne obserwowano także w odniesieniu do Łotwy. Powodem była decyzja o przeprowadzeniu od 13 do 18 kwietnia ćwiczeń wojskowych Steel Brawler na poligonie Meža Mackeviči niedaleko łotewskiego Dyneburga. Na rosyjskich portalach spotkało się to z mocną reakcją. Rubaltic.ru opublikował tekst "Ćwiczenia NATO w Pribałtyce zamieniły się w pośmiewisko" opisujący manewry DEFENDER-Europe 20, których częścią jest właśnie Steel Brawler.
Autor tekstu ironicznie stwierdza, że "konsekwencje DEFENDER-Europe 20 dla Rosji mogą przekroczyć oczekiwania: patrząc na próby jej zastraszenia, Rosja… wybuchnie śmiechem". Następnie sugeruje, że głowy państw bałtyckich nie chcą ćwiczeń na swoich terytoriach, ale z jakiegoś powodu nie ujawniają tych obaw. "Jakiejkolwiek paniki nie wywoływałaby pandemia koronawirusa wśród władz krajów bałtyckich, nie są one w stanie przyznać, że ich kraje i sojusznicy z NATO mogą mieć ważniejsze zadania niż 'odstraszanie' Rosji (...)" – pisze autor.
13 kwietnia ćwiczenia Steel Bowler zostały w tytule artykułu na stronie Sputnik Łotwa nazwane natowskimi "manewrami 'zarazy'". Aleksandr Chrolenko tym razem przedstawił "cele, środki i prawdopodobne konsekwencje" ćwiczeń. Pisał o manewrach, że są "bardzo niebezpiecznym przedsięwzięciem dla ludności cywilnej, nieuzasadnionym ryzykiem i otwartą 'pokazuchą' z wojskowego punktu widzenia". Jeśli chodzi o cele, autor sugeruje, że "Sojusz jest gotowy do realizowania swoich geopolitycznych interesów, biorąc pod uwagę nawet prawdopodobne straty z powodu pandemii".
O ile pod felietonem Chrolenki zamieszczono informację, że "opinia autora może nie być zgodna ze stanowiskiem redakcji", to pod tekstem o "prawdopodobnych konsekwencjach manewrów 'zarazy'" takiego zastrzeżenia nie było.
Na przykładzie forsowanego przez agencję Sputnik przekazu o Łotwie "ignorującej koronawirusa" w związku z ćwiczeniami można prześledzić, które portale korzystają z notek powiązanego z rosyjskim rządem źródła. Po wprowadzeniu słów kluczowych "Steel Brawler coronavirus Latvia" do wyszukiwarki Google już na pierwszej stronie wyświetlane są trzy identyczne artykuły oparte na depeszy Sputnika. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że skopiowany tekst zatytułowany "Łotwa ignoruje koronawirusa, aby gościć ćwiczenia NATO" opublikowały portal z Indii - Uniindia.com - i dwa z siedzibą w Pakistanie: Thepakistanpost.net i Urdupoint.com.
"Konflikt z Polską, która zamknęła granicę"
Ponieważ Estonia najbardziej spośród krajów bałtyckich ogranicza wpływy rosyjskiej dezinformacji na swoim terenie, Aleksander Chrolenko w felietonie dla Sputnik Litwa sytuacji w Estonii poświęcił jeden akapit. Napisał, że trzech estońskich żołnierzy zakaziło się koronawirusem, ograniczono misje zagraniczne, a mimo tego "estoński minister obrony Jüri Luik spotkał się z estońskim kontyngentem w Mali i wziął udział w ceremonii upamiętniającej radzieckie deportacje".
Osobny artykuł dotykający tematu koronawirusa, Estonii i Polski ukazał się w Rubaltic.ru. Portal z siedzibą w Kaliningradzie podkreślał fakt, że szef estońskiego MSZ poinformował NATO o problemach mieszkańców krajów bałtyckich, w tym Estończyków, jakie napotkali na polsko-niemieckim przejściu granicznym. "Tallinn skarży się na Warszawę przed NATO z powodu odmowy wpuszczenia wojsk Sojuszu do Estonii" – brzmiał tytuł na rosyjskim portalu. Tekst w całości oparto na wiadomości z rządowego rosyjskiego dziennika - "Rossijskoj Gaziety".
W artykule napisano, że estoński minister spraw zagranicznych Urmas Reinsalu poinformował o "konflikcie z Polską, która zamknęła granicę, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa". "Nie ma wątpliwości, że obecna sytuacja, w której ani pojazdy wojskowe, ani cywilne nie mogą się poruszać, jest problematyczna z punktu widzenia bezpieczeństwa" – powiedział Reinsalu.
Portal Rubaltic.ru podkreślił, że "to już drugi przypadek protestu republiki bałtyckiej w związku z działaniami Polski w ciągu ostatniego tygodnia". "We wtorek 17 marca polska straż graniczna nie pozwoliła tłumom turystów z Łotwy, Litwy i Estonii śpieszących się z powrotem do domu w związku z rozprzestrzenianiem się epidemii wirusa" – przypomniano i powtórzono nieprawdziwą relację rosyjskich mediów, według której "aby uspokoić szalejących obywateli, polskie władze wezwały nawet siły specjalne".
Tekst w Rubaltic.ru ukazał się 23 marca - cztery dni po tym, jak do sprawy odniósł się Ambasador RP w Tallinnie. W oficjalnym stanowisku zapewnił, że "Polska, kierując się zasadą solidarności, podjęła decyzję o umożliwieniu tranzytu obywatelom Estonii i pozostałych państw bałtyckich, mimo wprowadzonych restrykcji w związku z zagrożeniem epidemiologicznym".
Trzy dni przed publikacją w Rubaltic.ru także Ambasada RP w Rydze podała, że "szczegóły przejazdu obywateli Łotwy, Litwy i Estonii przez Polskę zostały omówione w poniedziałek w czasie spotkania organizowanego przez MSWiA z udziałem ambasadorów tych krajów".
Te informacje nie pojawiły się w tekście rosyjskiego portalu.
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24, PAP; zdjęcie: Shutterstock
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock