"Czego się wstydzicie?" - tak m.in. komentowano w sieci zdjęcia z sobotniej demonstracji w Warszawie, na których widać, że interweniujący policjanci nie mają imienników na mundurach. "To chyba niezgodne z prawem" - padła sugestia. Jak sprawdziliśmy, policjanci nie naruszyli przepisów.
W sobotę 16 maja w Warszawie na placu Zamkowym protestowały osoby domagające się całkowitego odmrożenia gospodarki i większej pomocy rządowej. Demonstranci chcieli przejść pod Sejm, ale uniemożliwiła im to policja. Doszło do przepychanek. Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego. Zatrzymali niemal 400 osób. Część z protestujących przedostała się jednak do centrum miasta.
"Czyżby to jacyś przebierańcy?"
Oglądając w sieci nagrania wideo i zdjęcia z sobotnich wydarzeń, internauci zwrócili uwagę, że interweniujący policjanci nie mieli na mundurach plakietek ze swoimi nazwiskami i pierwszymi literami imion - czyli tzw. imienników, które zazwyczaj noszą. "Czego się wstydzicie? Siebie się wstydzicie" - skomentował na Twitterze jeden z internautów. Do wpisu dołączył zdjęcie z zaznaczonymi miejscami na policyjnych mundurach, gdzie nie widać przyczepionych imienników. Funkcjonariusze na fotografii mają zakryte twarze maseczkami.
Wpis ten polubiło ponad 2,3 tys. osób, a niemal 300 podało dalej. "Nie pierwszy raz ten manewr stosują. Nie mają za grosz honoru"; "Pytanie, co to za ludzie? Czyżby to jacyś przebierańcy?"; "Zobacz synku tak wyglądają zamaskowani bandyci"; "Kto zna tych ludzi? Bo oni nie wiedzą jak się nazywają. Pomóżcie im odzyskać tożsamość" (pisownia oryginalna) - komentowali na Twitterze internauci.
W komentarzach padały też pytania o to, czy aby przepisy nie zobowiązywały policjantów do noszenia imienników podczas sobotniego protestu. "To chyba niezgodne z prawem. Czy to policjanci czy przebierańcy?" - zapytał jeden z internautów.
Bez imienników w pododdziale zwartym
- Zgodnie z rozporządzeniem ministra spraw wewnętrznych i administracji policjanci nie muszą mieć na mundurach imienników, gdy prowadzą działania w pododdziałach zwartych - wyjaśnia Konkret24 nadkomisarz Sylwester Marczak, rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji.
Sprawdziliśmy. Dokument, o który chodzi, to rozporządzenie z dnia 5 kwietnia 2019 roku zmieniające rozporządzenie w sprawie umundurowania policjantów. Artykuł 28 mówi o tym, jak powinny wyglądać znaki identyfikacji imiennej.
Według rozporządzenia znak identyfikacji imiennej obejmujący pierwszą literę imienia i nazwisko policjanta należy nosić na elementach ubioru służbowego: koszulach, bluzach, kurtkach, koszulach polo, swetrach i ocieplaczach z polaru. Umieszcza się go po prawej stronie klatki piersiowej na części ubioru wyposażanego w górną kieszeń - bezpośrednio nad nią lub na jej patce. Rozporządzenie wskazuje też, że imiennik nosi się "na elementach umundurowania, z wyjątkiem gdy policjanci występują w pododdziale zwartym, kompanii reprezentacyjnej Policji i kompanii honorowej Policji".
Podczas sobotniego protestu funkcjonariusze byli właśnie w pododdziale zwartym, ponieważ według definicji zawartej w ustawie o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej, poddział zwarty to zorganizowana, jednolicie dowodzona grupa funkcjonariuszy policji, straży granicznej, służby więziennej lub żołnierzy Żandarmerii Wojskowej wykonująca działania prewencyjne w razie zagrożenia lub zakłócenia bezpieczeństwa albo porządku publicznego.
Bardzo podobnie wyglądał ten przepis w poprzedniej wersji rozporządzenia - z maja 2009 roku. "Dopuszcza się noszenie oznaczenia identyfikacji imiennej na ubiorze galowym, wyjściowym lub ćwiczebnym, z wyjątkiem okoliczności występowania w szyku zwartym" - brzmiał.
Obawa o bezpieczeństwo
Zapytaliśmy Dariusza Nowaka, byłego policjanta i byłego rzecznika Komendanta Głównego Policji, a obecnie rzecznika prasowego krakowskiego magistratu, o cel i sens takiego przepisu.
- Pamiętam, że sami policjanci mówili o tym, że nie chcą nosić imienników z obawy o bezpieczeństwo własne i ich rodzin - mówi Nowak w rozmowie z Konkret24. - Sytuacje, w jakich znajdują się funkcjonariusze, bywają bardzo trudne. Interwencje często są nagrywane przez różne osoby, robią zdjęcia, a potem zaczyna się hejt kierowany w znanych już z nazwiska policjantów - tłumaczy.
Autor: Jan Kunert / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta