Linki, memy, cytaty i omówienia. Co dyrektywa o prawach autorskich zmienia dla użytkownika?


Część internautów obawia się, że przegłosowana w Parlamencie Europejskim dyrektywa o prawach autorskich ograniczy ich prawo do zamieszczania linków, cytatów czy zrzutów ekranu z treściami z sieci. Spytaliśmy ekspertów, czy te podejrzenia są uzasadnione.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Przeczytałem dziś w jednej z gazet bardzo ciekawy artykuł – napisał na Twitterze Robert Gwiazdowski. - Ale szanując prawo własności autora i wydawcy go nie podlinkuję ani nic o nim nie napiszę – podsumował. Wpis opatrzył hasztagiem #ACTA2. To określenie używane przez przeciwników przegłosowanej 26 marca w Parlamencie Europejskim dyrektywy o prawach autorskich.

Wpis Gwiazdowskiego zyskał 1,5 tys. polubień. Ponad 200 użytkowników Twittera podało go dalej.

Komentujący wpis krytykowali unijną dyrektywę. Niektórzy sugerowali, że oznacza ona cenzurę w sieci. "Podanie dalej tweeta też pod to podlega?" – zapytał jeden z uczestników dyskusji. "Teoretycznie tak. To kolejny potworek prawny w stylu RODO" – odpowiedział mu inny użytkownik Twittera.

Część komentujących powątpiewało jednak w prawdziwość stwierdzeń zamieszczonych we wpisie Gwiazdowskiego. "Gdzie taki zapis?", "Gdzie jest info o podatku od linków?", "Skąd taki zakaz?" – pytano.

PE poparł dyrektywę o prawach autorskich
PE poparł dyrektywę o prawach autorskichtvn24

W poszukiwaniu logiki

Podobne stwierdzenia, jak u Roberta Gwiazdowskiego, znalazły się także na popularnym profilu "Żelazna Logika" na Twitterze i Facebooku: "Jeden portal opublikował dziś fejkniusa. Niestety nie możemy dać screena, linka ani napisać jaki portal. Nie możemy też zacytować więcej niż kilku słów z artykułu, a to nie wystarczy żeby pokazać fejka. Musicie sobie sami znaleźć. Tak będzie wyglądać weryfikacja mediów po #ACTA2".

W komentarzach wpisu, obok głosów potępienia unijnej dyrektywy, znalazły się również te sugerujące, że twierdzenia Żelaznej Logiki są nieprawdziwe.

"Przecież publikowanie linków bez snippetów (skrótów artykułu generowanych automatycznie) jest legalne", "Po pierwsze dyrektywa nawet nie weszła w życie, a po drugie to tak nie działa" – pisali internauci.

Dyrektywa przyjęta

Procedura 2016/0280(COD), szerzej znana jako Dyrektywa w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym została przyjęta po ponad trzech latach od wniesienia przez Komisję Europejską. Za jej przyjęciem opowiedziało się 348 europosłów, przeciwko było 274, a 36 wstrzymało się od głosu.

Jej celem, jak można przeczytać na stronie Parlamentu Europejskiego, jest "zobowiązanie wielkich platform internetowych i agregatorów wiadomości (takich jak YouTube czy Google News) do płacenia twórcom (artystom, muzykom, aktorom, agencjom prasowym i ich dziennikarzom) należnego wynagrodzenia".

Europarlament podkreśla także, że na skutek przyjęcia dyrektywy

nie powstaną żadne nowe prawa ani obowiązki; treści, które są obecnie legalne i które można udostępniać, pozostaną legalne i dostępne. Parlament Europejski

Teraz państwa członkowskie będą musiały zatwierdzić decyzję Parlamentu w nadchodzących tygodniach. Jeśli zaakceptują przyjęty tekst, wejdzie on w życie po opublikowaniu w dzienniku urzędowym, a następnie państwa członkowskie będą miały dwa lata na jego wdrożenie.

Dokument od samego początku był przedmiotem burzliwej dyskusji między zwolennikami i przeciwnikami zastosowanych w nim rozwiązań.

Pierwsi z nich przekonywali, że ma on zabezpieczyć interesy twórców treści w internecie i wzmocnić ich pozycję wobec gigantów takich jak Google czy Facebook. Ich oponenci podkreślali, że proponowane rozwiązania mogą prowadzić do cenzury w sieci.

Zmiana zasad publikowania

Przeciwnicy dyrektywy najbardziej ostrzegali przed działaniem artykułów 15 ("Ochrona publikacji prasowych w zakresie sposobów korzystania online") i 17 ("Korzystanie z treści chronionych przez dostawców usług udostępniania treści online"). We wcześniejszej wersji dyrektywy miały one numery 11 i 13.

Artykuły te dotyczą między innymi tak zwanych praw pokrewnych dla wydawców prasowych, czyli obowiązku płacenia wydawcom za treści udostępniane przez internetowych gigantów. Regulacje wprowadzają także obowiązek filtrowania treści pod kątem praw autorskich. Platformy, takie jak np. Facebook, płaciłyby posiadaczom praw autorskich za publikowane przez użytkowników treści albo kasowały takie materiały. Wydawcy prasy będą mieli możliwość negocjowania licencji z platformami i agregatorami treści.

Na mocy zmian wprowadzonych do dyrektywy, przepisami dotyczącymi filtrowania treści nie będą objęte m.in.: encyklopedie internetowe, takie jak np. Wikipedia, archiwa edukacyjne i naukowe.

PE poparł unijną dyrektywę o prawach autorskich
PE poparł unijną dyrektywę o prawach autorskichtvn24

"Osoby indywidualne będą mogły linkować tak jak dotychczas"

Wątpliwości podnoszone w tweetach Roberta Gwiazdowskiego i "Żelaznej Logiki" dotyczą między innymi możliwości zamieszczania w mediach społecznościowych odnośników do materiałów prasowych. Wątpliwości te są jednak nieuzasadnione.

Artykuł 15 unijnej dyrektywy zrównuje prawa przysługujące wydawcom do tych, które już obowiązują w odniesieniu do artystów, producentów, czy wydawców telewizyjnych. Artykuł zawiera jednak wzmiankę o wyłączeniu z regulacji hiperlinków, pojedynczych słów lub krótkich fragmentów publikacji prasowych.

(...) Prawa określone w akapicie pierwszym nie mają zastosowania do prywatnych i niekomercyjnych sposobów korzystania z publikacji prasowych przez użytkowników indywidualnych. Ochrona zagwarantowana w pierwszym akapicie nie ma zastosowania do czynności linkowania. Prawa określone w akapicie pierwszym nie mają zastosowania do pojedynczych słów lub bardzo krótkich fragmentów publikacji prasowej. Art. 15, ust. 1 dyrektywy 2016/0280(COD)

Jak czytamy na stronie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i w komunikacie PAP, "nowe prawo nie dotyczy prywatnego i niekomercyjnego użytkowania tekstów prasowych przez indywidualnych użytkowników, nie dotyczy również hiperlinków, a wraz z nimi krótkiego wyciągu z artykułu".

- Jak najbardziej można dzielić się linkami – mówi Natalia Mileszyk, prawniczka z Fundacji Centrum Cyfrowe, think-tanku zajmującego się m.in. politykami cyfrowymi czy edukacją w zakresie kompetencji cyfrowych. Centrum jest jedną z organizacji, które były przeciwne przyjęciu dyrektywy przez PE, uważając, że proponowane zapisy "zagrażają podstawowym swobodom obywatelskim, ograniczają rozwój edukacji, nauki, biznesu i kultury". - Problem pojawia się przy okazji snippetów, czyli wyrywków tekstu ze zdjęciem. Aby zamieszczać takie treści jako portal komercyjny, trzeba wykupić licencję – podkreśla Mileszyk.

Zdaniem ekspertki kwestia ta nie odnosi się jednak do fragmentów utworów, które pojawiają się na Twitterze przy udostępnianych treściach. - Są tam dlatego, że ktoś, kto tworzy te treści, sam ustawił taką możliwość – mówi Mileszyk. - Jeśli wydawcy nie będą chcieli, żeby na Twitterze pojawiały się snippety, muszą taką funkcję wyłączyć - dodaje.

- Osoby indywidualne będą mogły linkować tak jak dotychczas – mówi Konkret24 Michał Starczewski z kancelarii prawnej BWHS. - Odpowiedzialność finansowa może się pojawić po stronie platform, które te treści udostępniają – dodaje.

- Linkowanie jest dozwolone, chodzi o to, żeby wraz z tym linkiem nie pojawiło się pół artykułu, albo cały najistotniejszy kawałek – mówi Marek Frąckowiak z Izby Wydawców Prasy, która od początku popierała wprowadzenie unijnej dyrektywy. Frąckowiak podkreśla, że zgodnie z zapisami dyrektywy, dozwolone jest zamieszczanie linków oraz bardzo krótkich fragmentów tekstu. - To będzie wymagało teraz doprecyzowania, co znaczy "bardzo krótkie", ile to słów, jaki to fragment tekstu. Idea tego jest taka, żeby zachować zdrowy rozsądek – dodaje.

Nowe prawo nie wpływa na omawianie artykułów

W tweetach Roberta Gwiazdowskiego i "Żelaznej Logiki" pojawiają się także sformułowania sugerujące, że dyrektywa zablokuje możliwość omówienia artykułów czy zamieszczenia cytatów. Autor wpisu na drugim z profili zasugerował nawet, że przy omawianiu artykułu nie może podać nawet nazwy portalu, na którym artykuł został opublikowany. "Nie możemy też zacytować więcej niż kilku słów z artykułu" – czytamy we wpisie.

Podejrzenia tego rodzaju są nieuzasadnione. Jeden z ekspertów, z którymi rozmawiał Konkret24, wskazał jednak na potencjalne ograniczenia techniczne wynikające z prawa do cytowania utworów.

- Nie widzę przeszkód, żeby pisać o przeczytanych treściach - mówi Natalia Mileszyk z Centrum Cyfrowego. - Jeśli na przykład ktoś przeczyta artykuł o powodziach w Iranie, napisze o nim i zamieści link, to jest to omawianie artykułu, a nowe prawo nie wpływa na takie sytuacje – tłumaczy prawniczka.

Mileszyk podkreśla jednocześnie, że prawo autorskie nie ogranicza prawa cytatu wskazując na konkretną objętość przytaczanego tekstu. - Cytat musi stanowić fragment większej całości, który jest przywołany w jakimś celu, powinien wnieść coś nowego do powstającego utworu – mówi Mileszyk. - Jeśli ktoś pisze artykuł polemiczny, to przywołuje to, z czym polemizuje i to jest OK – podkreśla ekspertka Centrum Cyfrowego.

"Pozwala to na dalsze udostępnianie memów i gifów"

- Dla przeciętnego internauty nic się nie zmienia – mówi Marek Frąckowiak z Izby Wydawców Prasy i podkreśla, że w nowej dyrektywie zyskuje on potwierdzenie swoich praw. - Cytowania, krytyka, memy, gify, linkowanie, dzielenie się treściami było, jest i będzie dozwolone i uzyskało właśnie potwierdzenie Parlamentu Europejskiego – podkreśla Frąckowiak i dodaje, że nowe regulacje będą nakładały nowe obowiązki przede wszystkim na największych graczy rynku medialnego.

Podobną interpretację dyrektywy w tym zakresie można przeczytać na stronie Parlamentu Europejskiego: "W uzgodnionym brzmieniu dyrektywa zawiera szczegółowe przepisy, które zobowiązują państwa członkowskie do ochrony bezpłatnego zamieszczania i udostępniania utworów w celu cytowania, krytykowania, recenzowania, karykaturowania, parodiowania czy uprawiania pastiszu. Oczywiste jest zatem, że pozwala to na dalsze udostępnianie memów i gifów".

- Można pisać o artykułach albo podawać z jakich portali czy gazet czerpiemy informacje, określają to przepisy o cytowaniu – mówi Konkret24 Michał Starczewski. Prawnik ma jednak wątpliwości dotyczące cytowania dłuższych fragmentów utworów. Chodzi o wprowadzony przez dyrektywę obowiązek filtrowania treści przez duże podmioty pod kątem ewentualnego złamania praw autorskich.

Jeżeli nie udzielono zezwolenia, dostawcy usług udostępniania treści online ponoszą odpowiedzialność za nieobjęte zezwoleniem czynności publicznego udostępniania, w tym podawania do wiadomości publicznej, chronionych prawem autorskim utworów i innych przedmiotów objętych ochroną, chyba że wykażą, że: a) dołożyli wszelkich starań, aby uzyskać zezwolenia, oraz b) dołożyli wszelkich starań – zgodnie z wysokimi standardami staranności zawodowej w sektorze – aby zapewnić brak dostępu do poszczególnych utworów i innych przedmiotów objętych ochroną, w odniesieniu do których podmioty uprawnione przekazały dostawcom usług odpowiednie i niezbędne informacje (...). Art 17, ust. 4 dyrektywy 2016/0280(COD)

- Problematyczne może okazać się stosowanie przepisów o dozwolonym użytku, które pozwalają legalnie korzystać z cudzych utworów, np. w celu cytatu, pastiszu lub parodii – mówi Starczewski. Jego zdaniem, algorytmy stosowane przez takie podmioty jak YouTube, są wciąż mało skuteczne. - W sytuacjach wątpliwych raczej będą blokować publikację utworów – stwierdza Starczewski.

Screen jako cytat, "wtedy kiedy spełnia warunki cytatu"

Wpis "Żelaznej Logiki" sugeruje również, że po wdrożeniu unijnej dyrektywy niemożliwe będzie zamieszczenie zrzutu strony (screenshotu) omawianego w sieci artykułu.

- Same screenshoty podlegają ochronie prawnoautorskiej już dziś, o ile na screenshotach widoczne są utwory – wyjaśnia Natalia Mileszyk. Ekspertka Centrum Cyfrowego podkreśla jednak, że są sytuacje, w których zrzut strony może być traktowany jako cytat. – Dotyczą na przykład polemiki z jakimś artykułem, z fragmentem tego artykułu – mówi Mileszyk.

- Screen może być postrzegany jako cytat, wtedy kiedy spełnia warunki cytatu, czyli służy zilustrowaniu treści - wyjaśnia Michał Starczewski. Jego zdaniem możliwa jest jednak sytuacja, w której algorytmy będą je blokować.

Mirek Usidus i Roman Rogowiecki w Tak Jest
Mirek Usidus i Roman Rogowiecki w Tak JestTVN24 | tvn24

Nic nie zmieni się "z dnia na dzień"

Eksperci, z którymi rozmawiał Konkret24 przypominają, że dyrektywa przegłosowana we wtorek w Parlamencie Europejskim nie będzie obowiązywać jeszcze przez długi czas. - Dyrektywa musi być implementowana. Są na to dwa lata od momentu publikacji w dzienniku urzędowym Unii Europejskiej – podkreśla Mileszyk.

- Przyjęcie dyrektywy nie oznacza, że cokolwiek zmieni się z dnia na dzień – mówi Michał Starczewski. - Państwa członkowskie mają dwa lata na wdrożenie dyrektywy, w poszczególnych państwach istotne szczegóły mogą wyglądać różnie – dodaje.

- Żyjemy w jakiejś histerii zagrożenia wolności słowa – twierdzi Marek Frąckowiak. - Wolno wszystko, co do tej pory, dla każdego prywatnego użytkownika dyrektywa nie zmienia niczego – dodaje. Zdaniem sekretarza Izby Wydawców Prasy nowe rozwiązania obciążają głównie duże podmioty, odpowiedzialne za treści zamieszczane na nich przez użytkowników. Sam użytkownik nie będzie jednak narażony na dodatkową odpowiedzialność prawną.

Michał Starczewski wskazuje jednak na potencjalne zagrożenia. - Prawdopodobnie internet będzie jeszcze bardziej scentralizowany – mówi prawnik. Jego zdaniem, na rynku utrzyma się dominacja dużych pośredników, takich jak Google czy Facebook.

Starczewski podkreśla, że dyrektywa zawiera przepisy chroniące małe platformy przed konsekwencjami zamieszczania przez ich użytkowników treści naruszających prawo autorskie. - Jeśli jednak platformy będą chciały się rozwinąć, mogą natrafić na szklany sufit – mówi prawnik. - Jeśli nie będą miały dużych środków finansowych na rozwiązania służące filtrowaniu treści, mogą nie urosnąć – wyjaśnia.

Autor: Krzysztof Jabłonowski / Źródło: Konkret24, TVN24.pl, PAP; zdjęcie tytułowe: Patrick Seeger/PAP/EPA

Pozostałe wiadomości

Ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, stwierdziła, że dla jej partii istotna jest objęcie funkcji wicepremiera w planowanej rekonstrukcji rządu, bo "wicepremier może więcej niż minister". A co na to akty prawne?

Pełczyńska-Nałęcz: "wicepremier może więcej niż minister". Ekspert: "nieco ryzykowne stwierdzenie"

Pełczyńska-Nałęcz: "wicepremier może więcej niż minister". Ekspert: "nieco ryzykowne stwierdzenie"

Źródło:
Konkret24

Poszukujący Tadeusza Dudy policjanci jakoby nawet nie potrafią nosić broni, a sam poszukiwany rzekomo zamieszcza w sieci nagranie obozowiska; na dodatek miał też sfilmować policyjny śmigłowiec, a nagranie zamieścił w sieci. Akcja w okolicach Limanowej stała się pretekstem do drwienia z policjantów biorących w niej udział lub zwiększania zasięgów i popularności w sieci. Pokazujemy przykłady krążących wokół niej fake newsów.

"Vlogi Tadeusza Dudy" i zdjęcie policjantki. Fałszywki o obławie w Starej Wsi

"Vlogi Tadeusza Dudy" i zdjęcie policjantki. Fałszywki o obławie w Starej Wsi

Źródło:
Konkret24

Komentując "patrole obywatelskie" na granicy polsko-niemieckiej, politycy opozycji mówią po raz kolejny o "tysiącach migrantów przerzucanych przez Niemców". Dane o rzeczywistych przekazaniach są jednak dużo niższe. Wyjaśniamy.

"Kilka tysięcy nielegalnych migrantów dziennie" z Niemiec? Dane pokazują coś innego

"Kilka tysięcy nielegalnych migrantów dziennie" z Niemiec? Dane pokazują coś innego

Źródło:
Konkret24

Mateusz Morawiecki zamieścił wykres, który miał pokazywać, jak bardzo za rządów PiS rosły dochody budżetu państwa, gdy podczas rządów PO-PSL i obecnej koalicji wzrosty nie są tak znaczące. Ekonomiści tłumaczą, co były premier pomija.

Mateusz Morawiecki o dochodach państwa. Jak wprowadza w błąd

Mateusz Morawiecki o dochodach państwa. Jak wprowadza w błąd

Źródło:
Konkret24

Po tragedii w Starej Wsi, podczas policyjnej obławy pojawiło się zdjęcie, które ma pokazywać ulicę przed domem, gdzie dokonano zbrodni. Jest rozpowszechniane z twierdzeniem, że podejrzany Tadeusz Duda uciekł stamtąd na motocyklu. Oba przekazy są nieprawdziwe.

"Tak wygląda ulica", morderca na motocyklu? Nic tu się nie zgadza

"Tak wygląda ulica", morderca na motocyklu? Nic tu się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

W sieci pojawił się fragment kodu, który ma świadczyć o tym, że tak zwana aplikacja Mateckiego miała być podłączona do serwerów PKW. Nieznających się na programowaniu może wprowadzać w błąd. Tłumaczymy.

"Aplikacja Mateckiego" podpięta pod PKW? Fałszywy "niezbity dowód"

"Aplikacja Mateckiego" podpięta pod PKW? Fałszywy "niezbity dowód"

Źródło:
Konkret24

Nagranie z kilkudziesięcioma bocianimi gniazdami na słupie wysokiego napięcia przyciągnęło uwagę tysięcy internautów. Jedni twierdzą, że to Polska, inni wskazują na zagranicę. Sprawdziliśmy, co wiadomo o tym materiale.

"Blokowisko bocianów" w Polsce? Sprawdzamy popularne nagranie

"Blokowisko bocianów" w Polsce? Sprawdzamy popularne nagranie

Źródło:
Konkret24

Były wicepremier Jacek Sasin pytał w wywiadzie radiowym, gdzie są pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy i czy "ktoś odczuł jakąś poprawę z tego względu". Pokazujemy więc, na co do tej pory przeznaczono te środki: od pracowni AI, przez żłobki, po oczyszczalnie ścieków i modernizacje linii kolejowych.

Sasin: gdzie są mityczne pieniądze z KPO? Odpowiadamy

Sasin: gdzie są mityczne pieniądze z KPO? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

Mimo zawieszenia przyjmowania wniosków o azyl na granicy polsko-białoruskiej, polskie służby wciąż przyjmują ich ponad tysiąc miesięcznie. Internauci komentują, że "Donald Tusk okłamał Polaków", bo "granica jest nieszczelna". Wyjaśniamy, dlaczego te dane o tym nie świadczą.

Wnioski o azyl w Polsce mimo zawieszenia. Kto i gdzie je składa

Wnioski o azyl w Polsce mimo zawieszenia. Kto i gdzie je składa

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji i internauci komentują, że wyborcy masowo wysyłali do Sądu Najwyższego protesty wyborcze według wzoru przygotowanego przez posła Romana Giertycha i z jego numerem PESEL. Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska dolała oliwy do ognia, mówiąc, że takich protestów jest kilka tysięcy. Inne zdanie ma jednak rzecznik prasowy instytucji. Wyjaśniamy, co wiemy.

"Giertychówki", PESEL posła i dwugłos w Sądzie Najwyższym. Co wiemy

"Giertychówki", PESEL posła i dwugłos w Sądzie Najwyższym. Co wiemy

Źródło:
Konkret24

Prokurator generalny Adam Bodnar wnioskuje o ponowne przeliczenie głosów z niemal 1,5 tysiąca komisji wyborczych, bowiem w kilkunastu przypadkach, w których przeliczono już głosy, wykazano nieprawidłowości. Monitorujemy na bieżąco, w jakich komisjach sprawdzono jeszcze raz oddane głosy i z jakim wynikiem, oraz stan prokuratorskich śledztw.

Komisje, w których przeliczono ponownie głosy. Ile miał Trzaskowski, ile Nawrocki

Komisje, w których przeliczono ponownie głosy. Ile miał Trzaskowski, ile Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Rzecznik rządu Adam Szłapka jako sukces koalicji rządzącej wymienił wzrost punktualności pociągów do niemal 95 procent. Sprawdziliśmy więc dane.

Rzecznik rządu o punktualności pociągów. Dane nie potwierdzają

Rzecznik rządu o punktualności pociągów. Dane nie potwierdzają

Źródło:
Konkret24

Internauci z rozbawieniem komentują materiał pochodzący rzekomo z rosyjskiej telewizji. Przedstawia on reportera, który zachwala nowo wybudowaną drogę w Woroneżu, ale asfalt okazuje się być tylko ogromnym kawałkiem tkaniny. "Propaganda sukcesu" - podsumowują. Tyle że nagranie nie jest autentyczne.

Reporter mówi, asfalt "się podnosi"? Nie, to nie Rosja

Reporter mówi, asfalt "się podnosi"? Nie, to nie Rosja

Źródło:
Konkret24

Do sieci powraca zdjęcie, które jest podstawą antyimigranckiego przekazu. "Stop migracji", "straszny widok", "koszmar" - komentują internauci widoczną na fotografii grupę ciemnoskórych, młodych mężczyzn, czekających na przystanku autobusowym. Co o zdjęciu wiadomo?

Imigranci w Nadarzynie? Powraca zdjęcie ze zmanipulowanym przekazem

Imigranci w Nadarzynie? Powraca zdjęcie ze zmanipulowanym przekazem

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marcin Przydacz, broniąc nieautoryzowanej aplikacji do weryfikacji zaświadczeń wyborczych, stwierdził, że sama PKW zezwoliła na stosowanie "tego typu instrumentów", a aplikacja miała uchronić przed turystyką wyborczą. Oba argumenty są nietrafione.

Przydacz o "aplikacji Mateckiego". Dwa razy fałsz

Przydacz o "aplikacji Mateckiego". Dwa razy fałsz

Źródło:
Konkret24

Do Sądu Najwyższego wpłynęło już ponad 54 tysiące protestów wyborczych, a sąd ma czas na ich rozpatrzenie do 2 lipca. Sąd zarządził też oględziny kart i przeliczenie głosów w kilkunastu komisjach. Te same komisje były wytypowane w modelach, które badały wahnięcia w poparciu na korzyść kandydatów. Wyjaśniamy, czym są te modele i czy na ich podstawie można mówić o jakichś "nieprawidłowościach statystycznych" w wynikach wyborów.

"Nieprawidłowości statystyczne" w wynikach komisji. Co pokazują modele, a czego nie

"Nieprawidłowości statystyczne" w wynikach komisji. Co pokazują modele, a czego nie

Źródło:
Konkret24

Wobec trwającej dyskusji prezydent Andrzej Duda miał zachęcać do ponownego przeliczenia głosów w wyborach - tak wynika z cytatu rozsyłanego obecnie w mediach społecznościowych. Pokazujemy, kiedy prezydent wypowiedział te słowa i jak dokładnie brzmiały.

Andrzej Duda o "rzetelnym przeliczeniu głosów". Kiedy to mówił

Andrzej Duda o "rzetelnym przeliczeniu głosów". Kiedy to mówił

Źródło:
Konkret24

Mateusz Morawiecki, komentując domniemany gwałtowny wzrost przestępstw w 2024 roku, stwierdził, że to przez "10 tysięcy nielegalnych migrantów z Niemiec". W jednym zdanie zawarł dwa fałsze. Wyjaśniamy.

Jedno zdanie Morawieckiego. Dwie nieprawdy

Jedno zdanie Morawieckiego. Dwie nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Wymiana poległych ukraińskich i rosyjskich żołnierzy stała się podstawą do prokremlowskiej dezinformacji wymierzonej w Ukrainę. A wykorzystano do tego sfabrykowany artykuł "The Wall Street Journal".

Ciała 6000 żołnierzy, dekret Zełenskiego i amerykańska gazeta. Co się nie zgadza

Ciała 6000 żołnierzy, dekret Zełenskiego i amerykańska gazeta. Co się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Europosłanka Hanna Gronkiewicz-Waltz z Koalicji Obywatelskiej przekonuje, że prezydent Andrzej Duda złamał konstytucję, bo na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaprosił prezydenta elekta. Konstytucjonaliści oceniają to jednoznacznie.

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

Źródło:
Konkret24

W sieci rozpowszechniany jest przekaz, jakoby biskup Jerzy Mazur miał potępić zgwałcone kobiety, które zażyły tabletkę "dzień po". Nie ma dowodów, że duchowny wypowiedział słowa, które mu się przypisuje. Przestrzegamy przed rozpowszechnianiem tego cytatu.

Biskup o zgwałconych kobietach i tabletce "dzień po"? Fałszywy cytat

Biskup o zgwałconych kobietach i tabletce "dzień po"? Fałszywy cytat

Źródło:
Konkret24

Polacy rzekomo zostali zatrzymani przez ukraińską służbę bezpieczeństwa "za pokazywanie polskich symboli", jakoby oskarżono ich "o naruszanie integralności ukraińskich terytoriów i szerzenie idei separatystycznych". Dowodem ma być krótkie nagranie, które udostępniają niektórzy internauci. Według eksperta to przykład nieudolnej rosyjskiej prowokacji.

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

Źródło:
Konkret24

Pytany o krytykę ze strony Magdaleny Biejat, szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że jej frustracja "pewnie wynika z tego, że Grzegorz Braun dostał więcej głosów kobiet" niż kandydatka Lewicy. Ale to nieprawda.

Kosiniak-Kamysz reaguje na "uszczypliwości tiktokowe" Biejat. Nie ma racji

Kosiniak-Kamysz reaguje na "uszczypliwości tiktokowe" Biejat. Nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Najpierw za spłatę przez Polskę ukraińskich odsetek oberwało się premierowi Donaldowi Tuskowi. Potem tłumaczyć się z tego musiał były premier Mateusz Morawiecki. Zamieszanie - i jednocześnie akcję dezinformacyjną w internecie - wywołał jeden z posłów Konfederacji, ukrywając istotny szczegół w swoim przekazie.

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

Źródło:
TVN24+

Niemiecki czarnoskóry europoseł miał skrytykować Polskę i stwierdzić, że wybory prezydenckie zostały sfałszowane. Taka informacja, okraszona zdjęciem rzekomego polityka, wywołała w sieci antyunijne i rasistowskie komentarze. Tylko że na zdjęciu jest ktoś inny, przekaz miał być żartem - ale za prawdziwy wziął go nawet poseł PiS.

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

Źródło:
Konkret24

Rząd przygotowuje rzekomo ustawę, dzięki której nielegalni migranci będą przejmować mieszkania komunalne - tak twierdzą politycy PiS. Ministerstwo rozwoju ocenia ten przekaz dosadnie: jako "oderwany od rzeczywistości", nastawiony na "wzbudzanie niepokoju Polaków".

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Źródło:
Konkret24

Ukraiński rzekomo ma zostać wprowadzony jako drugi język obcy do szkół podstawowych. Miałby zastąpić hiszpański, niemiecki czy francuski. Byłby przedmiotem obowiązkowym. W dodatku stałby się częścią egzaminu ósmoklasisty.... Takie nieprawdziwe twierdzenia rozpowszechniają politycy i internauci. Przestrzegamy przed ich powielaniem, bo to fake newsy.

Ukraiński obowiązkowy? Zamiast niemieckiego czy francuskiego? Trzy nieprawdy

Ukraiński obowiązkowy? Zamiast niemieckiego czy francuskiego? Trzy nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Z informacji Sądu Najwyższego wynika, że liczba zarejestrowanych protestów wyborczych rośnie z dnia na dzień. Politycy PO przekonują, że liczba protestów wskazuje na konieczność dokładnego sprawdzenia przebiegu głosowania. A europoseł PiS na to, że teraz "jest mniej protestów niż w poprzednich wyborach". Sprawdziliśmy.

Protesty wyborcze. Mniej czy więcej niż dawniej? Jeden rok się wybija

Protesty wyborcze. Mniej czy więcej niż dawniej? Jeden rok się wybija

Źródło:
Konkret24