Aktor Mel Gibson rzekomo odrzucił ofertę o wartości 100 mln dolarów z powodu poglądów innego znanego aktora, z którym miałby współpracować - głosi popularny w mediach społecznościowych przekaz. Powielił go poseł Grzegorz Gaża z Prawa i Sprawiedliwości. Przekaz ten nie ma nic wspólnego z prawdą. Wyjaśniamy, skąd się wziął i dlaczego powstał.
"Mel Gibson odrzucił ofertę Netflix wartą 100 milionów dolarów dotyczącą współpracy z Robertem De Niro, mówiąc: 'Trzymajcie tego klauna promującego woke daleka odemnie'" - 11 stycznia 2025 roku taki post opublikowano na facebookowej stronie posła Prawa i Sprawiedliwości Grzegorza Gaży (pisownia oryginalna). Do wpisu dodano połączone zdjęcia obu aktorów. Wpis zebrał ponad tysiąc reakcji i prawie 300 komentarzy.
Wpisy o prawie identycznej treści i z tymi samymi zdjęciami opublikowali także inni polscy użytkownicy Facebooka, Threads (portal należący do firmy Meta) czy serwisu X. Wpis w tym ostatnim portalu społecznościowym wyświetlono prawie 213 tys. razy.
Część internautów uwierzyła w przekaz i w komentarzach chwaliła Gibsona. "Mel od zawsze był porządny"; "Słusznie Gibson postąpił"; "Mel to git facet. Ma swoje zasady, zawsze je miał"; "Brawo. Gratuluję postawy"; "Jestem pod wrażeniem, wartości nie da się sprzedać" - pisali (pisownia wszystkich wpisów oryginalna).
Niektórzy zastanawiali się, czy przekaz jest prawdziwy. "Nie wiadomo, jaka jest ta prawda, Gibson już jest w takim wieku, że na pewno nie odrzuciłby 100 000 000 $. Na pewno każda rolę już przyjmie"; "Nawet jeśli to zmyślona historia, to w 100% prawdopodobna. I jak najbardziej właściwa interpretacja. Tak czy inaczej: Mel jesteś gość. A de Niro, jeszcze jeden dowód na to, że nie wystarczy być nawet jak on, świetnym aktorem" - komentowali.
"Udostępnianie i powielanie fake newsów powinno być karalne. Szczególnie dla posłów. Wstyd" - napisał jeden z facebookowiczów pod wpisem posła Gaży. Nie on jeden sugerował, że przekaz jest nieprawdziwy. "Trzeba mieć niska świadomość żeby wierzyć w takie 'wiadomości'. Współczuje"; "To jest Fake. Udostępniacie fałszywe, wyssane z palca informacje"; "Niestety powiela pan fake newsa"; "Żal jest tych ludzi na portalach, którzy śledzą te plotki uważając je za prawdziwe i wypisują nowe komentarze brnąc w to bagno kłamstw" - komentowali kolejni internauci.
Co oznacza "woke"
Zacznijmy od tego, co znaczy angielskie słowo "woke". Pochodzi ze slangu czarnoskórych ze Stanów Zjednoczonych, jednak zatraciło swoje oryginalne znaczenie, wyjaśnia redakcja "The Economist". Określenie "woke" - czyli "przebudzony" - pierwotnie oznaczało osobę, która jest dobrze poinformowana, jest na bieżąco, świadoma tego, co się dzieje wokół niej.
Fraza "stay woke" użyta została najpierw przez piosenkarza Huddiego Williama Ledbettera, znanego jako Lead Belly. Jest on autorem piosenki "Sctottsboro Boys" opowiadającej historię dziewięciu czarnoskórych chłopców i młodych mężczyzn niesłusznie oskarżonych o zgwałcenie dwóch białych kobiet. W pierwszym procesie toczącym się w 1931 roku w Alabamie ośmiu z nich zostało skazanych na karę śmierci.
Zwrot "stay woke" zyskało popularność wraz z rozwojem ruchu Black Lives Matter (pol. Czarne życia się liczą), ruchu społecznego na rzecz praw osób czarnoskórych rozwijającego się w Stanach Zjednoczonych po 2013 roku, gdy uniewinniono George’a Zimmermana, członka straży sąsiedzkiej, który w lutym 2012 roku podczas patrolu zabił nieuzbrojonego czarnoskórego nastolatka Trayvona Martina. Jednak wraz z rozpowszechnianiem w mediach społecznościowych rozpoczął się proces zmiany znaczenia tego hasła.
Poszerzony został zakres znaczeniowy. "Woke" zaczęto używać do opisu osoby świadomej kryzysów społecznych związanych z homofobią, rasizmem, seksizmem i innymi formami wykluczenia, a także na określenie osoby na te kryzysy reagującej. Jednak słowo szybko zyskało znaczenie polityczne, jest używane jako obelga.
"Definicja 'woke' zmienia się w zależności od tego, kogo o nią zapytasz" - pisała w 2024 roku redakcja ABC News. "Woke", czyli świadomy i reagujący - tak rozumiane przez członków partii lewicowych i postępowych. Dla konserwatystów jest to termin zbiorczy dla wartości postępowych, które ci odbierają negatywnie. Wielu przedstawicieli prawicy mówi o "odrzucaniu ideologii woke".
Osoby określające się jako "antywoke" - politycy lub aktywiści prawicowi - to osoby przeciwstawiające się rzekomej niechęci lub nawet nienawiści do wartości tradycyjnych, którą mają żywić osoby o lewicowych poglądach.
Źródłem doniesień satyryczna strona
Na początku stycznia 2025 roku przekaz o Gibsonie, który miał odrzucić 100 mln dolarów od dużego serwisu streamingowego, szeroko krążył w anglojęzycznych mediach społecznościowych m.in. na Facebooku, Instagramie, serwisie X i Threads.
Jak sprawdziliśmy, przekaz najpierw pojawił się 19 grudnia 2024 roku na anglojęzycznej stronie Esspots.com. Jest znana z publikacji treści satyrycznych. Publikowane na niej teksty nie są oparte na faktach.
Twórcy strony w zakładce "o nas" piszą: "Witamy na amerykańskiej stronie Esspots (spółki zależnej SpaceXMania.com specjalizującej się w satyrze i parodiach wiadomości), miejsca, w którym można znaleźć satyryczne wiadomości i komentarze na temat Stanów Zjednoczonych Ameryki. Nasz zespół autorów i wydawców dokłada wszelkich starań, aby dostarczyć najnowsze i najlepsze fałszywe wiadomości oraz absurdy, a wszystko to ze zdrową dawką humoru i satyry" (wytłuszczenie od redakcji).
Artykuły publikowane na tej stronie są oznaczane jako satyra w słowach kluczowych, tuż pod tytułem. Na końcu tekstu o Melu Gibsonie wyboldowaną czcionką redakcja zastrzega: "To jest satyra, to nie jest prawda".
Gibson, antysemityzm, "woke" i satyryczne strony
Nie pierwszy raz satyryczne strony tworzą nieprawdziwe historie o Melu Gibsonie w kontekście ruchu "woke". Mogą one wynikać z jego wcześniejszych nietolerancyjnych i kontrowersyjnych wypowiedzi. W 2006 roku aktor obrzucił antysemickimi wyzwiskami policjanta, który zatrzymał do kontroli drogowej i stwierdził, że Gibson prowadzi pod wpływem alkoholu. W 2020 roku aktorka Winona Ryder w wywiadzie dla "The Times" opowiedziała o antysemickich i homofobicznych wypowiedziach Gibsona z lat 90., które wygłosił pod adresem jej samej (Ryder wyznaje judaizm) i jej przyjaciela.
Nie pierwszy raz internauci też uwierzyli w satyryczne przekazy o Gibsonie (i zrywaniu współpracy z Robertem de Niro).
W grudniu 2023 roku anglojęzyczne posty przekonywały, że "Mel Gibson wycofuje się z wartego 33 miliony dolarów projektu" z Robertem De Niro. Wówczas amerykańska redakcja fact-checkingowa Snopes wyjaśniała, że źródłem przekazu jest satyryczna strona.
Następnie w maju 2024 roku krążył przekaz o tym, że "Mel Gibson (pobożny katolik i reżyser Pasji Chrystusa) rezygnuje z wielomilionowego projektu z Robertem De Niro" bo "nie może pracować z ludźmi woke".
Wówczas doniesienia te sprawdziła agencja Reuters. "Taki projekt nie istnieje. To nieprawdziwa informacja" - przekazał redakcji Reutersa rzecznik Gibsona. Tu źródłem przekazu była wspomniana satyryczna strona Esspots.com.
W lipcu 2024 roku internauci przekonywali, że aktorzy Mel Gibson, Mark Wahlberg i właściciel serwisu X Elon Musk Muskiem zakładają studio filmowe, w którym będą powstawały produkcje "antywoke". To nieprawda, co opisaliśmy na Konkret24. W grudniu tego samego roku dementowaliśmy fake news o tym, że inny znany aktor Denzel Washington z powodu niechęci do "kultury woke" rzekomo odrzucił rolę filmową, za którą miał dostać 200 milionów dolarów.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Facebook