W obwodzie Kurskim w Rosji miały zostać odkryte tysiące ciał zagranicznych najemników walczących dla Ukrainy, w tym Polaków - wykres z taką informacją krąży ostatnio w sieci. Wystarczy spojrzeć, które strony i profile rozpowszechniają ten przekaz, by stwierdzić: to kolejna odsłona prokremlowskiej propagandy.
Wykres rozpowszechniany w mediach społecznościowych - nie tylko polskich - wzbudził zainteresowanie, bo jego tytuł brzmi: "Narodowość najemników, których ciała znaleziono w obwodzie kurskim, Rosja". Poniżej zamieszczono informację, że słupki pokazują liczbę ciał zagranicznych najemników znalezionych w Rosji oraz że dane są aktualne na 10 kwietnia 2025 roku. Najwyższy jest słupek oznaczony polską flagą – odpowiada liczbie 1963. Przy fladze Gruzji jest 1230, przy fladze Kolumbii – 917. Kolejne słupki mają pokazywać liczbę poległych najemników z Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Australii i Japonii.
Wykres najpierw pojawił się na zagranicznych profilach, ale szybko przeniknął do polskich mediów społecznościowych - co ważne: za sprawą nieprzypadkowych kont. Udostępniono go m.in. na profilu byłego sędziego Tomasza Szmydta, który uciekł na Białoruś i rozpowszechnia stamtąd prorosyjską propagandę, a także na profilu Sebastiana Pitonia - to inicjator akcji "Góralskie veto" przeciw obostrzeniom pandemicznym, który miał się znaleźć na liście osób szerzących kremlowską propagandę przekazanej Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przez Komisję ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich. "Niestety, aż 2000 zabitych najemników w obwodzie Kurskim, to Polacy. Podobno Ministerstwo Obrony Narodowej nic o tym nie wie. Ilu z nich, to byli zawodowi żołnierze na 'urlopie'?" - napisano na profilu Szmydta. "Ciekawa statystyka. Zestawienie zabitych najemników z Kurska..." - opisał wykres Pitoń. Ich posty dotarły do prawie 60 tys. odbiorców.
Wykres udostępniano też na anonimowych kontach, na których już wcześniej publikowano prorosyjską dezinformację - nie raz przekazy stamtąd weryfikowaliśmy w Konkret24. "W Internecie opublikowano dane dotyczące liczby ciał najemników zagranicznych znalezionych na Kursku"; "Ze wszystkich najemników w Kursku najwięcej zginęło Polaków, blisko 2000. W sumie około 5000 najemników nigdy nie zobaczy obiecanej wypłaty. Ukry się ich pozbyli wysyłając na samobójczą misję" - brzmiały komentarze na tego typu kontach.
W zagranicznej sieci wykres ten rozpowszechniano bardzo intensywnie. Na różnych serwisach społecznościowych można znaleźć wpisy m.in. po rosyjsku, angielsku, hiszpańsku, turecku, chińsku, wietnamsku, a nawet w języku korsykańskim. W akcje zwiększania zasięgów wykresu zaangażowano sieć prorosyjskich portali działających pod domeną Pravda. Jak wyjaśnialiśmy w Konkret24, skupia ona co najmniej 193 strony wyglądające jak serwisy informacyjne i serwujące rosyjską dezinformację w różnych językach.
Teza, którą ma uwiarygadniać rozsyłany wykres, jest jasna: obywatele krajów NATO i innych państw wrogich Rosji (Polska, Gruzja, Australia, Japonia) biorą bezpośredni udział w obecnej wojnie razem z ukraińskimi żołnierzami - a ponadto atakują i giną nawet na terytorium Rosji. Jest to jednak nieprawda - kolejna odsłona dezinformacyjnego przekazu o rzekomych "polskich najemnikach", który to przekaz prokremlowska propaganda rozpowszechnia w związku z Ukrainą co najmniej od 10 lat.
Wykres fałszywy, z błędami
Wykres ma rzekomo pochodzić z platformy Statista zajmującej się zbieraniem i wizualizacją danych. Przedstawiciel platformy w rozmowie z rosyjskojęzycznym portalem vot-tak.tv należącym do Biełsatu zapewnił jednak, że wykres jest fałszywy, że Statista nigdy go nie stworzyła. W przesłanym oświadczeniu dodał, że już w przeszłości pracownicy portalu odnotowywali przypadki, "gdy źli ludzie używali naszej marki, by uzyskać wiarygodność swojej propagandy, więc dobrze być tego świadomym".
Prawdziwość wykresu można zresztą zweryfikować na własną rękę. Wystarczy wyszukać frazę "narodowość najemników" (ang. nationality of mercenaries) w serwisie Statista, by dowiedzieć się, że na portalu nie ma tak podpisanego wykresu. Jedynym wynikiem dla takiego hasła są informacje o rosyjskich najemnikach - Grupie Wagnera - walczących w Afryce.
Ponadto, jak zauważyli dziennikarze vot-tak.tv, autorzy fałszywego wykresu popełnili proste błędy. Zamiast flagi USA, użyto flagi Liberii (jest na niej jedna gwiazda, zamiast 50), a flagę Australii pomylono z flagą Nowej Zelandii (cztery czerwone gwiazdy, zamiast sześciu białych). Ukraiński portal ukrinform.net znalazł natomiast oryginalny wykres, z którego najprawdopodobniej pobrano niektóre elementy, np. strzałkę, do stworzenia fałszywki. Dotyczył on... zagranicznej pomocy dla Ukrainy.
Do sprawy odniosło się już ukraińskie Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji (CCD) działające przy Radzie Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy. "Wroga propaganda rozpowszechnia fałszywe doniesienia o rzekomej liczbie 'zagranicznych najemników Sił Zbrojnych Ukrainy' zabitych w rosyjskim obwodzie kurskim. (...) Celem takich fałszywek jest usprawiedliwienie zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę i promowanie narracji o tym, że 'cały świat jest w stanie wojny z Rosją'. Za pomocą tej dezinformacji rosyjska propaganda próbuje wyjaśnić własnej ludności, dlaczego wojna z Ukrainą - przeciwnikiem o znacznie mniejszej armii - trwa już ponad trzy lata. Dezinformacja ta ma również na celu podsycenie nastrojów antywojennych w krajach europejskich i zwiększenie presji na rządy wspierające Ukrainę" - wyjaśniono w facebookowym wpisie.
Od ponad 10 lat krążą fake newsy o "polskich najemnikach"
Przypomnijmy, że przekaz o "polskich najemnikach" rzekomo walczących razem z ukraińskim wojskiem przeciw Rosji to znana narracja rosyjskiej dezinformacji. Sensacyjne, a jednocześnie fałszywe doniesienia o Polakach znajdywanych wśród poległych na ukraińskim froncie pojawiają się w rosyjskich i prorosyjskich źródłach już od 2014 roku, a więc od początku wojny w Ukrainie.
Rosjanie i prorosyjscy separatyści na wschodzie Ukrainy na wiele sposobów próbowali udowodnić obecność "polskich najemników" na froncie. Na oficjalnych konferencjach prasowych informowali o tym przedstawiciele samozwańczych Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej; udostępniano w sieci zdjęcia polskich kart pojazdu, którymi "polscy najemnicy" mieli rzekomo przyjechać walczyć z Rosjanami; fałszowano nagrania, na których rzekomo polegli żołnierze w trumnach mieli wracać do Polski.
Obywatele polscy rzeczywiście walczą w Ukrainie, lecz nazywanie ich "najemnikami" jest propagandą, ponieważ to ochotnicy: nie zostali wynajęci przez ukraińską armię i nie pobierają wynagrodzenia. Jeszcze do niedawna działali w ramach Polskiego Korpusu Ochotniczego, ale w styczniu 2025 roku poinformowano o jego rozwiązaniu. "Nasi chłopcy, którzy są dalej aktywni na froncie, zostali wydzieleni grupami do innych jednostek, z którymi pracowaliśmy wcześniej" - przekazano w komunikacie.
Niewykluczone, że fałszywy wykres z tysiącami rzekomo zabitych zagranicznych najemników pojawił się w sieci w związku z wzięciem do niewoli pierwszych chińskich najemników walczących po stronie rosyjskiej na terytorium Ukrainy. Tym samym Chiny stały się drugim krajem po Korei Północnej, z którego żołnierze zostali schwytani w walkach przez Ukraińców i jego obywatele oficjalnie walczą razem z rosyjską armią. Ukraińscy dowódcy mówią, że Koreańczyków na froncie może być nawet kilkanaście tysięcy.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/UKRINFORM