Marianna, kobieta ze szpitala w Mariupolu, znowu w trybach rosyjskiej dezinformacji

Marianna, kobieta ze szpitala w Mariupolu, znowu w trybach rosyjskiej dezinformacji

Najpierw miała "wcielić się w rolę" ciężarnej kobiety w szpitalu w Mariupolu, potem miała wystąpić w ukraińskiej "inscenizacji wojennej" - a teraz w rozpowszechnianym nagraniu ma zaprzeczać, że szpital został ostrzelany przez lotnictwo. Opisujemy, jak ukraińska blogerka Marianna po raz trzeci została wykorzystana w rosyjskiej akcji dezinformacyjnej.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Młoda kobieta, która 9 marca została ewakuowana ze zbombardowanego szpitala w Mariupolu, ponownie stała się tematem rosyjskiej dezinformacji. To Marianna Wyszemirskaja (wcześniej w mediach podawano jej panieńskie nazwisko Podgurskaja), blogerka beauty z Mariupola, która - będąc w ciąży - przebywała w szpitalu położniczym w tym mieście, gdy zaatakowali go Rosjanie. Po ostrzelaniu szpitala zdjęcia jej oraz drugiej ciężarnej kobiety, wykonane przez fotoreporterów agencji Associated Press, obiegły cały świat i stały się symbolem rosyjskich zbrodni wobec ludności cywilnej.

Już dzień po zbombardowaniu szpitala ruszyła zakrojona na szeroką skalę rosyjska akcja dezinformacyjna. Przypomnijmy: szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow ogłosił, że w szpitalu nie było pacjentów; później rosyjska ambasada w Londynie opublikowała na Twitterze fotografie ciężarnych kobiet i podpisała je jako "fake". Utrzymywała, że Wyszemirskaja "na zdjęciach wcieliła się w role obu ciężarnych kobiet".

W kolejnej odsłonie dezinformacji Wyszemirską nazywano "aktorką kryzysową" - przekonywano, że żyje i zagrała w kolejnym filmie propagandowym. Na Twitterze pojawił się filmik, na którym widać jasnowłosą kobietę, jak odbiera chleb i butelkę wody z transportu żywności - to miała być Wyszemirskaja.

Natomiast 1 i 2 kwietnia w mediach społecznościowych zaczęło krążyć wideo przedstawiane jako "wywiad" z Marianną Wyszemirską. Kobieta siedzi na sofie i opowiada o wydarzeniach ostatnich dni. Wywiad jest poprzecinany zdjęciami Wyszemirskiej w towarzystwie męża i dziecka. Nie wiemy, gdzie przebywa kobieta i kiedy została nagrana. Pełna, ponad 24-minutowa wersja filmu jest dostępna w serwisie YouTube na kanale Denisa Selezniewa. Opis informuje, że wywiad sfilmowała korespondentka wojenna Kristina Melnikova.

To, co mówi Wyszemirskaja - niespójności i niejasności - oraz wiele niewiadomych co do jej miejsca pobytu, każe przypuszczać, że nagranie wpuszczono do sieci celowo, by znowu podważać fakt ataku wojsk rosyjskich na szpital w Mariupolu. Przestrzegamy przed traktowaniem przekazu tego filmu jako wiarygodny.

Przekaz nagrania: wojskowi zabierali dzieciom jedzenie, w nocy ataku były tylko dwie eksplozje

Wyszemirskaja opowiada najpierw o spokojnym życiu w Mariupolu, przerwanym przez wybuch wojny. Wspomina, że początkowo nie chciała opuszczać miasta. Gdy sytuacja eskalowała, było już za późno na ucieczkę i z Mariupola "nikogo nie wypuszczali". Ta uwaga nawiązuje do popularnej w rosyjskich mediach narracji o odcięciu mieszkańców Mariupola od środków do życia przez lokalne władze. Według Rosjan to właśnie one mają być winne gehennie mieszkańców miasta.

Kadr z nagrania Marianny Wyzemirskiej opublikowanego w serwisie YouTube
Kadr z nagrania Marianny Wyszemirskiej opublikowanego w YouTubeKadr z nagrania Marianny Wyzemirskiej opublikowanego w serwisie YouTubeYoutube

Dalej Wyszemirskaja wspomina 6 marca, kiedy blisko przed terminem porodu poszła do mariupolskiego szpitala numer 3. Opowiada, że szpital numer 2 nie przyjmował pacjentów, a szpital numer 1, z najnowocześniejszym sprzętem do ratowania życia wcześniaków, był zajęty przez wojsko - nie precyzuje jakie. W tym momencie rozmowy słyszymy jakiś męski głos - ta osoba zauważa, że potrzeby wojskowych były ważniejsze niż potrzeby matek z dziećmi. Dalej kobieta wspomina, że w podziemiach szpitala nr 3 nocowali partnerzy pacjentek i przygotowywali posiłki. Pomagali im ludzie z okolicznych domów, ale już nie wojskowi. Żołnierze (ale nie wiadomo jacy) mieli wręcz zabierać jedzenie przeznaczone dla pacjentek.

Następnie kobieta relacjonuje 9 marca, czyli dzień ataku na szpital. Jak mówi, było spokojnie i nie było słychać żadnych strzałów. Nagle usłyszała eksplozję i chwilę później drugą. Wyszemirskaja mówi, że w kilka miejsc w okolicach głowy skaleczyło ją szkło - prawdopodobnie z rozbitego okna. "Kiedy zagrzmiała druga eksplozja, wyszliśmy. Nas ewakuowali do piwnicy. Potem zaczęliśmy rozstrzygać, czy to był atak lotniczy. Powiedzieli, że nalotu nie było. To oznacza, że nasze obserwacje, że nie słyszeliśmy [nalotu] się potwierdziły. Oni też powiedzieli, że to był pocisk" - mówi. Powtarza, że oprócz dwóch wybuchów nie było słychać żadnych eksplozji. Po kilku minutach mieli przyjść wojskowi i ogłosić ewakuację.

Wyszemirskaja opowiada również o dziennikarzu, którego spotkała przed budynkiem szpitala. "Odwracam się i widzę, że stoi wojskowy w kasku. Ja na niego patrzę i widzę, że w rękach trzyma coś puszystego i zrozumiałam, że on kręci film" - relacjonuje. Twierdzi, że poprosiła, by jej nie filmować. Po chwili mężczyzna zgodził się i odszedł. Później Wyszemirskaja znowu miała spotkać reportera, który ją filmował.

Podobny przekaz na Instagramie Wyszemirskiej

2 kwietnia kilkuminutowy film o wydarzeniach nocy 9 marca pojawił się również na instagramowym profilu Marianny Wyszemirskiej. Opowieść w dużej części pokrywa się z opisaną wyżej relacją opublikowaną w YouTube. Wyszemirskaja znowu podkreśliła, że nie zgadzała się na publikację zdjęć, na których była, a fotoreporter Associated Press miał zrobić to bez jej zgody.

Kadr nagrania opublikowanego na instagramowym profilu Marianny Wyszemirskiej
Na instagramowym profilu Marianny Wyszemirskiej opublikowano kolejne wideoKadr nagrania opublikowanego na instagramowym profilu Marianny WyszemirskiejInstagram

Powiedziała też, że nie była w szpitalu położniczym, tylko zwykłym, bo w położniczym są "uzbrojeni wojskowi i kobiety w ciąży". Powtórzyła, że nie słyszała nalotu, tylko pojedyncze wybuchy. Podkreśliła, że nie przyjmowała pomocy humanitarnej od żadnej z walczących stron.

Sprzeczności i znaki zapytania. Dementi AP

Podsumujmy: nagranie forsuje przekaz, że w Mariupolu nie doszło do ataku lotniczego na szpital położniczy - co nie jest prawdą. Że 9 marca w nocy było słychać tylko dwie eksplozje, po których pacjenci szpitala opuścili jego teren. Że przed szpitalem Wyszemirskaja spotkała ubranego po wojskowemu dziennikarza, który miał jej robić zdjęcia wbrew jej woli. Mamy się domyślać, że chodzi o ukraińskich żołnierzy, choć nie zostali wprost wskazani przez Wyszemirską i jej rozmówcę. W relacji Wyszomirskiej jest sporo niedopowiedzeń - wiele razy mówi o wojskowych, ale nie precyzuje, o jakich wojskowych chodzi.

Zauważmy, że przekaz ten jest sprzeczny z dotychczasową narracją Kremla o ukraińskiej blogerce - przecież miała być "aktorką" ukraińskiej propagandy i wziąć udział w inscenizacji zorganizowanej przez rzekomo współdziałających z tą propagandą dziennikarzy Associated Press.

Podane przez Wyszemirską informacje są też sprzeczne z relacjami dziennikarzy AP, którzy byli świadkami wydarzeń 9 marca w Mariupolu. Jeden z nich opublikował na swoim profilu na Instagramie obszerny opis ataku na szpital.

3 kwietnia o nagraniu Wyszemirskiej napisali dziennikarze AP. Podkreślili, że kobieta nie sprzeciwiała się, by ją nagrywać, co widać na posiadanych przez nich filmach. Napisali, że w czasie ich późniejszego wywiadu z Wyszemirską 11 marca właściwie nie pojawił się temat wątpliwości, czy szpital został zaatakowany przez lotnictwo, czy ostrzelany. Mówiła tylko, że nie wie, z której strony nastąpił atak.

AP przekazuje relacje swoich reporterów o tym, że w Mariupolu doszło do ataku lotniczego. Potwierdzają to relacje naocznych świadków i nagrania wideo od dziennikarzy - słychać na nich odgłos samolotu przed wybuchem. Również policjant i żołnierz, z którymi dziennikarze rozmawiali na miejscu zdarzenia, mówili o ataku lotniczym.

Jednocześnie brak wiarygodnych informacji o miejscu pobytu Marianny Wyszemirskiej i jej rodziny. Nie wiemy, gdzie się znajduje i czy jest bezpieczna. W mediach pojawiły się spekulacje, że mogła zostać wywieziona do tzw. Donieckiej Republiki Ludowej.

"Bardzo niepokojąca wiadomość" - komentował 2 kwietnia nagranie z Wyszemirską Thomas van Linge, autor popularnych na Twitterze map obrazujących rozwój wojny na Ukrainie. Van Linge zauważył, że zmuszanie ofiar wojen do wyjaśniania popularnych nagrań to "znana kremlowska technika propagandowa".

Przypomnijmy: w podobny sposób w czerwcu 2021 roku komentowano wywiad, jakiego zatrzymany w Mińsku aktywista, bloger i współtwórca opozycyjnego kanału Nexta Raman Pratasiewicz udzielił państwowej białoruskiej telewizji ONT. Ze łzami w oczach "wyraził skruchę", ostro skrytykował opozycję i wymienił nazwiska osób, które miały być zaangażowane w "organizację i koordynowanie protestów" przeciwko reżimowi prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Komentatorzy niezwiązani z białoruską władzą oceniali, że te "wyznania" były wymuszone.

Prorosyjskie profile i media rozpowszechniają przekaz: "nie było żadnego nalotu"

Nowe nagranie Marianny Wyszemirskiej szybko podchwyciły rosyjskie profile w mediach społecznościowych. Fragment filmu opublikowała na Twitterze stała Misja Rosji przy Biurze ONZ i innych organizacjach międzynarodowych w Genewie. W opisie podkreślono, że kobieta miała potwierdzić, iż ukraińskie wojsko zajęło szpital położniczy (a jednak położniczy) w Mariupolu; ukraińscy wojskowi mieli nie udzielić pacjentkom szpitala żadnej pomocy, a nawet zabrać im jedzenie; nie było żadnych ataków lotniczych, a na miejscu 9 marca był "kamerzysta".

Propagandowy przekaz na twitterowym profilu rosyjskiej ambasady w Genewie
Propagandowy przekaz na twitterowym profilu rosyjskiej ambasady w GenewiePropagandowy przekaz na twitterowym profilu rosyjskiej ambasady w GenewieTwitter

Przekaz powieliły media kremlowskiej propagandy. "Nie było żadnego nalotu. Popularna ukraińska blogerka Marianna Wyszemirskaja obaliła jedno z głównych fałszerstw aktywnie wykorzystywanych przez zachodnie media" - triumfował 2 kwietnia prowadzący program informacyjny w Pierwym Kanale, głównym programie rosyjskiej telewizji państwowej. "Ewakuowana ze szpitala położniczego w Mariupolu zaprzeczyła nalotowi na budynek" - donosił 2 kwietnia portal dziennika "Izwiestia".

Fałszywy przekaz podchwycili również polskojęzyczni użytkownicy Twittera. "Mariupol. Słynna na cały świat blogerka - Ukraińskie wojsko wygoniło nas ze szpitala,zrobili zdjęcia,żadnego nalotu nie było" - napisał 2 kwietnia jeden z użytkowników serwisu. Jego wpis polubiło ponad 550 internautów, a ponad 250 podało dalej.

Przekaz o "ustawce w Mariupolu" powielił również poseł Konfederacji Janusz Korwin-Mikke. 2 kwietnia na Twitterze zachęcał do zapoznania się z relacją Wyszemirskiej. "Nalot oczywiście był, co widać - tylko już PO Jej ewakuacji" - skomentował.

Polskie wpisy na Twitterze powielające przekaz negujący atak na szpital w Mariupolu
Polskie tweety powielające przekaz negujący atak na szpital w MariupoluPolskie wpisy na Twitterze powielające przekaz negujący atak na szpital w MariupoluTwitter

Niezależne rosyjskojęzyczne media z dystansem do nagrania

Wideo z wypowiedzią Wyszemirskiej analizowały niezależne rosyjskie i białoruskie portale informacyjne. Serwis Mediazona zauważył, że nagranie pierwotnie pojawiło się na telegramowym kanale PMC Media i podobnych kanałach wspierających narrację o rosyjskiej "operacji specjalnej" w Ukrainie. Dziennikarze portalu już wcześniej pisali, że rosyjskie służby bezpieczeństwa nagrywały historie ukraińskich uchodźców i przesyłały je do mediów, udając, że jest to wywiad.

Na stronie internetowej programu "Wot Tak" białoruskiej telewizji Biełsat 2 kwietnia napisano, że współautorka "wywiadu" Kristina Melnikova jest kojarzona z pracy dla takich mediów jak Regnum, EADaily i Shot, a w 2017 roku została dodana do bazy danych ukraińskiego Centrum "Myrotworeć" m.in. w związku z "udziałem w rosyjskiej propagandzie przeciwko Ukrainie".

Serwis programu "Wot Tak" zauważył ponadto, że w opublikowanym na Instagramie nagraniu Wyszemirskaja mówi, że jest "apolityczna", a na podstawie jej słów nie można zrozumieć, którą stronę konfliktu popiera. Autor artykułu podkreśla, że Wyszemirskaja zaprzecza wcześniejszym narracjom rosyjskiej propagandy - m.in. o tym, że udawała obie ranne kobiety znane z fotografii Associated Press.

Autor: Krzysztof Jabłonowski, współpraca: Michał Istel / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Twitter

Pozostałe wiadomości

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych ma nagranie pokazujące, jak mężczyzna podbiega do zatkniętej w polu flagi Autonomii Palestyńskiej, kopie ją - i tym samym aktywuje ukrytą bombę. Czy to się zdarzyło naprawdę? Czy film jest prawdziwy? Czy on przeżył? Internauci pytają, a udzielane odpowiedzi są rozbieżne. Wyjaśniamy więc.

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

Źródło:
Konkret24

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24

Wielu internautów wierzy w rozpowszechniany w sieci przekaz, jakoby środki z Krajowego Planu Odbudowy zostały nam wypłacone po bardzo zawyżonym kursie i że Polska będzie spłacała to przez pół wieku. Tyle że to nieprawda.

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Źródło:
Konkret24

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uważa, że nikt nie będzie mógł go zastąpić, jeśli zostanie zawieszony po ewentualnym postawieniu przed Trybunałem Stanu. Przestrzega, że nie będzie komu podpisywać dokumentów, a rynek medialny zostanie wręcz "zatrzymany", tak jak i działania koncesyjne. Prawnicy oceniają, że przewodniczący KRRiT się myli.

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Źródło:
Konkrtet24

Po głośnej imprezie w hotelu poselskim Łukasz Mejza tłumaczył z mównicy sejmowej, że w nocy bronił "tradycji polegających na wspólnym, chóralnym śpiewaniu". A w rozmowie z TVN24 tłumaczył się całodniową pracą w sejmowych komisjach i na posiedzeniach. Sprawdziliśmy więc aktywność parlamentarną tego posła PiS. Nie jest to długa analiza.

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Źródło:
Konkret24

To nie ściema kampanijna - tłumaczył minister nauki Dariusz Wieczorek, pytany o obiecane przez Lewicę tysiąc złotych dla studenta. I wyjaśniał, że nie była to obietnica, że "to jest pewien błąd, który wszyscy popełniamy". Przypominamy więc, kto z Lewicy publicznie obiecywał to w kampanii wyborczej.

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Źródło:
Konkret24

"Wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to frekwencja jest niższa" - przekonywał dzień po drugiej turze wyborów samorządowych szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Dane PKW o frekwencji nie potwierdzają jego słów.

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości forsują w mediach przekaz, że wraz z powrotem Donalda Tuska na fotel premiera źle się dzieje na ryku pracy. Mateusz Morawiecki jako "dowód" pokazuje mapę z firmami, które zapowiedziały zwolnienia grupowe. Jak sprawdziliśmy, takich zwolnień nie jest więcej, niż było za zarządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci tłumaczą, czego są skutkiem.

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy mają większe prawa w Polsce niż Polacy" - stwierdził jeden z internautów, który rozsyłał przekaz o przyjęciu przez Senat uchwały "o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi". Posty te zawierają szereg nieprawdziwych informacji.

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Coś się szykuje" - przekazują zaniepokojeni internauci, rozsyłając zdjęcie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie samochodu jako świadczenia na rzecz jednostki wojskowej. Uspokajamy: dokument wygląda groźnie, lecz nie jest ani niczym nowym, ani wyjątkowym.

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Źródło:
Konkret24

Po pogrzebie Damiana Sobola, wolontariusza, który zginął w izraelskim ostrzale w Strefie Gazy, internauci zaczęli dopytywać, co wokół jego trumny robiły swastyki i czy były prawdziwe. Sprawdziliśmy.

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych ma fotografia dwóch mężczyzn jedzących coś na ulicy przed barem. Jeden to prezydencki doradca Marcin Mastalerek, drugi stoi bokiem, twarzy nie widać. Internauci informują, że to prezydent Duda, który podczas pobytu w Nowym Jorku poszedł ze swoim doradcą na pizzę do baru. Czy na pewno?

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

Według krążącego w sieci przekazu po zmianie prawa Ukraińcom łatwiej będzie uzyskać u nas kartę pobytu na trzy lata. A to spowoduje, że "do Polski będą ściągać jeszcze większe ilości Ukraińców". Przekaz ten jest manipulacją - w rzeczywistości planowane zmiany mają uniemożliwić to, by wszyscy Ukraińcy mogli uzyskiwać karty pobytu i pozostawać u nas trzy lata.

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

Źródło:
Konkret24

Ponad milionowe zasięgi generuje w polskiej sieci przekaz, że od początku lipca nie będzie można w Niemczech w weekendy jeździć samochodami osobowymi. Powodem ma być troska o środowisko. Uspokajamy: nie ma takich planów.

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

Źródło:
Konkret24

Czy Amerykański Czerwony Krzyż nie przyjmuje krwi od osób zaszczepionych przeciw COVID-19? Taką teorię, na podstawie pytań z formularza tej organizacji, wysnuli polscy internauci. Kwestionariusz jest prawdziwy, teoria już nie.

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Źródło:
Konkret24

Internauci i serwisy internetowe podają przekaz, że polskie wojsko wysyła pracującym pierwsze powołania - że dostają "pracownicze przydziały mobilizacyjne". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Sceptycy pandemii COVID-19 i przeciwnicy wprowadzonych wtedy obostrzeń szerzą ostatnio narrację, jakoby "niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii". Wiele wpisów z taką informacją krąży po Facebooku i w serwisie X. Nie jest to jednak prawda.

"Niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii"? Manipulacja pana profesora

"Niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii"? Manipulacja pana profesora

Źródło:
Konkret24

W sieci pojawiły się dramatyczny zbiór nagrań, rzekomo z potężnej burzy, która przeszła nad Dubajem. Niektóre z nich nie mają jednak nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami. Wyjaśniamy.

Powódź w Dubaju. Huragan i drzewo wyrwane z korzeniami? To nie są nagrania stamtąd

Powódź w Dubaju. Huragan i drzewo wyrwane z korzeniami? To nie są nagrania stamtąd

Źródło:
Konkret24

Posłanka PiS Joanna Lichocka zaalarmowała swoich odbiorców, że we Wrocławiu powstał "ruchomy meczet". W poście nawiązała do kwestii nielegalnych migrantów, Donalda Tuska i Unii Europejskiej. Posłanka mija się z prawdą. Pokazujemy, co rzeczywiście stoi przy Stadionie Olimpijskim w stolicy Dolnego Śląska.

"Ruchomy meczet" we Wrocławiu? Posłanka PiS manipuluje, tam stało i stoi boisko

"Ruchomy meczet" we Wrocławiu? Posłanka PiS manipuluje, tam stało i stoi boisko

Źródło:
Konkret24

"Głosują, jak im patroni z Niemiec każą", "lista hańby europosłów", "komu podziękować za pakiet migracyjny" - z takimi komentarzami rozsyłane jest w sieci zestawienie mające pokazywać, jak 25 polskich europosłów rzekomo głosowało "w sprawie pakietu migracyjnego". Tylko że grafika zawiera błędy i nie przedstawia, jak rzeczywiście ci europosłowie głosowali. Wyjaśniamy.

"Lista hańby europosłów"? Nie, grafika z błędami. Kto jak głosował w sprawie paktu migracyjnego?

"Lista hańby europosłów"? Nie, grafika z błędami. Kto jak głosował w sprawie paktu migracyjnego?

Źródło:
Konkret24