Wiceminister Błażej Poboży podczas dyskusji o migrantach przekonuje, że 65 procent tych, którzy trafili do Niemiec w czasie kryzysu migracyjnego, nie pracuje. Tymczasem najnowsze dane pokazują, że już ponad połowa migrantów z tej grupy w Niemczech znalazła pracę.
Głównym tematem programu "Kawa na ławę" w TVN24 w niedzielę, 2 lipca, była migracja i projekt unijnego pakietu migracyjnego. Odnosząc się do zapisów tego dokumentu, prowadzący Konrad Piasecki zapytał wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Błażeja Pobożego między innymi o to, jaki jest pomysł PiS na to, jak Włosi czy Grecy mają poradzić sobie z presją migracyjną, ponieważ nie są w stanie wystawić na kilkunastu tysiącach kilometrów swojej granicy morskiej takiej zapory, jaka jest na kilkusetkilometrowej granicy polsko-białoruskiej. "Co oni mają zrobić, jak nie odwołać się do mechanizmów solidarnościowych w Europie?" - pytał dziennikarz.
Błażej Poboży odpowiedział: "Bardzo się cieszę, że daje to pytanie punkt wyjścia na rozróżnienie podstawowej rzeczy: czym innym jest nielegalny imigrant, który z naruszeniem wszystkich procedur przez Morze Śródziemne dotarł do Europy. Nie był absolutnie weryfikowany, wielu z nich posługuje się fałszywymi dokumentami, a mamy doświadczenie z poprzedniego kryzysu migracyjnego w Niemczech". I dalej mówił:
Proszę sobie wyobrazić, że z tych, którzy trafili do Niemiec - nie wiem, czy państwo macie tego świadomość, nie wiem, czy widzowie TVN mają tę świadomość - 65 procent z tych, którzy trafili do Niemiec via ten szlak migracyjny z południa Europy w latach 2014-2015, nie pracuje. To są dane niemieckiego urzędu do spraw migracji.
Mimo riposty Konrada Piaseckiego: "Ja czytałem diametralnie inne dane" wiceminister kontynuował: "A z [pozostałych - red.] 35 procent większość pracuje sezonowo".
Pięć minut po wypowiedzi Błażeja Pobożego te same dane przytoczył jeden z uczestników dyskusji prowadzonej pod wpisem Donalda Tuska na Twitterze, odpowiadając ekspertowi rynku energii Instytutu Obywatelskiego Grzegorzowi Onichimowskiemu: "65 procent nielegalnych migrantów w Niemczech nie podjęło żadnej, absolutnie żadnej pracy. Ilu udawało tylko, że pracuje? Poza tym Pan naprawdę nie ogarnia, że oni dla socjalu tutaj przybywają? Chyba jest Pan jedynym, który nie zdaje sobie z tego sprawy".
Wiceminister Poboży powtórzył te dane następnego dnia, 3 lipca, goszcząc w Polsat News. "Mamy doświadczenia z lat 2015-2016, kiedy to przy poprzednim kryzysie migracyjnym lat 2014-2015 między innymi do Niemiec trafiła właśnie w ten sposób nie do końca zweryfikowana grupa migrantów, którzy stanowią już teraz poważny problem" - mówił, po czym stwierdził:
Według danych niemieckiego urzędu do spraw migracji 65 procent z tych, którzy wtedy, w tamtej fali dotarli do Niemiec, nie pracuje.
I tak jak poprzedniego dnia dodał: "A z tej jednej trzeciej pozostałej większość pracuje sezonowo lub dorywczo".
Sprawdziliśmy tezę, jakoby tylko 35 proc. migrantów, którzy przybyli do Niemiec w czasie ostatniego kryzysu migracyjnego, znalazło pracę. Okazuje się, że to nieprawda.
Badania z 2020 roku: 49 proc. uchodźców w Niemczech pracowało
Kwestię zatrudnienia uchodźców, którzy przyjechali do Niemiec po 2013 roku, analizuje Instytut Badań Rynku Pracy w Norymberdze (IAB). Naukowcy w swoich pracach korzystają z danych z przeprowadzanego regularnie od 2016 roku badania IAB-BAMF-SOEP, w którym instytut współpracuje z Niemieckim Instytutem Badań Ekonomicznych (SOEP DIW) i Centrum Badawczym Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców (BAMF-FZ). Wiceminister Błażej Poboży, mówiąc o danych "urzędu do spraw migracji", zapewne miał na myśli to badanie.
Rzeczywiście: z badania z połowy 2018 roku wynika, że 35 proc. uchodźców (takiego określenia się używa w raporcie), którzy przyjechali do Niemiec po 2013 roku, znalazło pracę. Badanie przeprowadzono na reprezentatywnej grupie 4 tys. osób, które w tamtym czasie przebywały w Niemczech średnio od trzech lat. W opracowaniu tych danych, opublikowanym w 2020 roku, nie ma jednak informacji o tym, by większość zatrudnionych pracowała sezonowo lub dorywczo.
Od tamtego czasu jednak sytuacja się zmieniła, co potwierdzają nowsze badania. W 2020 roku IAB podał, że wskaźnik zatrudnienia wśród uchodźców, którzy przyjechali do Niemiec po 2013 roku, wzrósł do 49 proc. W podsumowaniu badań napisano, że integracja tej grupy uchodźców jest nieco szybsza niż w przypadku uchodźców z poprzednich lat, głównie uciekających przed wojną w Jugosławii, ponieważ wśród nich wskaźnik zatrudnienia po analogicznym okresie spędzonym w Niemczech wynosił 44 proc. Badania pokazały dużą różnicę w zatrudnieniu ze względu na płeć uchodźców: w 2020 roku pracowało 57 proc. mężczyzn i tylko 29 proc. kobiet.
Obecnie w Niemczech pracuje już ponad połowa uchodźców
Dane z 2020 roku to ostatnie, które opublikował niemiecki instytut. Badania jednak trwają - pełne wyniki najnowszej edycji, przeprowadzonej na przełomie 2021 i 2022 roku, zostaną przedstawione do końca tego roku. Jednak najważniejszą z danych dotyczących zatrudnienia uchodźców podał w wywiadzie prasowym odpowiedzialny za te badania prof. Herbert Bruecker, kierownik obszaru badawczego Migracja, Integracja i Międzynarodowe Badania Rynku Pracy w IAB.
W rozmowie z portalem bawarskiego radia Br.de w lutym 2023 prof. Bruecker powiedział: "Słabe wykształcenie, znikoma znajomość języka niemieckiego - warunki integracji uchodźców na rynku pracy były trudne". I dodał: "Ten obraz, który ma wielu ludzi, że duża liczba tych osób nie pracuje, nie jest poprawny. Około 55 procent uchodźców jest dziś zatrudnionych".
Dziennikarze portalu Br.de przypomnieli, że ze względu na szkolenia, urlopy rodzicielskie czy bezrobocie wskaźnik zatrudnienia nigdy nie wynosi 100 proc. - nawet wśród miejscowej ludności. W 2022 roku wśród Niemców wskaźnik ten wyniósł 76,9 proc., czyli o ok. 20 punktów procentowych więcej niż w przypadku uchodźców.
W tym samym wywiadzie prof. Herbert Bruecker mówił, że integracja uchodźców na rynku pracy trwa, dzięki czemu wskaźnik zatrudnienia w przyszłości będzie rósł. "Realnie, po okresie od dziesięciu do piętnastu lat, prawdopodobnie wyniesie gdzieś między 60 a 65 procent" - ocenił.
Źródło: Konkret24