Nieprawdy premiera Morawieckiego. Cykl Konkret24 (część III)

Nieprawdy premiera Morawieckiego część IIIShutterstock

Premier Mateusz Morawiecki jeździ teraz po kraju i na spotkaniach z ludźmi przekonuje, że trzeba "walczyć o prawdę" i być "ambasadorem prawdy". Jednak w 2020 roku – roku wybuchu pandemii i wyborów prezydenckich – sam do tych zaleceń się nie stosował. Przedstawiamy kolejny odcinek naszego cyklu.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Pandemia COVID-19, która wybuchła w Polsce w marcu 2020 roku, była wyzwaniem nie tylko dla systemu ochrony zdrowia, ale także dla rządu, który w takich czasach powinien reagować stosownie do zagrożenia. Rząd Mateusza Morawieckiego mimo wszystkich symptomów gospodarczych i ocen ekspertów nie wprowadził w kraju stanu nadzwyczajnego – taka decyzja przesuwałaby bowiem co najmniej do lipca wybory prezydenckie zaplanowane na 10 maja (ostatecznie pierwsza tura odbyła się 28 czerwca, a druga dwa tygodnie później).

Polityka wpływała również na to, jak Morawiecki przedstawiał w publicznych wystąpieniach sytuację epidemiczną w kraju – bagatelizując niebezpieczeństwo, manipulując danymi, zaprzeczając faktom. Wypowiedź o wirusie, którego "nie trzeba się już bać", przejdzie do historii politycznej hipokryzji i przedwyborczej propagandy. Jej skutki obserwowaliśmy w kolejnych miesiącach: rekordowe liczby zakażeń, a z czasem także zgonów. To pokazuje, jaka odpowiedzialność spoczywa na prezesie Rady Ministrów za słowa kierowane do opinii publicznej.

W kolejnej części naszego cyklu przedstawiamy weryfikacje publicznych wypowiedzi premiera Morawieckiego z 2020 roku.

Cykl Konkret24 "Nieprawdy premiera Morawieckiego". Krzysztof Jabłonowski o wypowiedziach premiera z 2019 roku
Cykl Konkret24 "Nieprawdy premiera Morawieckiego". Krzysztof Jabłonowski o wypowiedziach premiera z 2019 rokutvn24

Część III cyklu: wypowiedzi Mateusza Morawieckiego z 2020 roku

Fałsz: "Cieszę się, że coraz mniej obawiamy się tego wirusa, tej epidemii. To jest dobre podejście, bo on jest w odwrocie. Już teraz nie trzeba się go bać"

Wyborczy wiec w Tomaszowie Lubelskim, 1 lipca 2020 roku

WERYFIKACJA: Po tych słowach premier mówił dalej: "Trzeba pójść na wybory tłumnie 12 lipca. Wszyscy, zwłaszcza seniorzy, nie obawiajmy się, idźmy na wybory". Dzień wcześniej, 30 czerwca, Mateusz Morawiecki twierdził podobnie na wiecu przedwyborczym w Kraśniku: "Uważam, że [sytuacja epidemiczna] też jest opanowana, bo coraz mniej jest zachorowań. I dlatego wszystkich zapraszam - śmiało idźcie do urn wyborczych 12 lipca. (…) Wszyscy musimy pójść do urn wyborczych. Apeluję zwłaszcza do osób, które nie poszły, bo się obawiały czegoś. Nie ma się już czego bać".

Jednak kiedy trwała kampania przed wyborami prezydenckimi, pandemia COVID-19 w Polsce nie była w odwrocie. "Twierdzenie, że epidemia jest opanowana, jest niezgodne z rzeczywistością. To wymieszane hasła polityczne mające zachęcać do wyborów. Każdy, kto spojrzy na dane o zachorowaniach w Polsce i na świecie, zobaczy, że nic nie wskazuje na to, by wirus się wycofywał z Polski" - mówił wtedy w rozmowie z Konkret24 specjalista ds. profilaktyki zakażeń doktor Paweł Grzesiowski. Podkreślał, że koronawirus nadal jest groźny, a sytuacja nadal jest dynamiczna. "Lombardia, gdzie wirusa przeszło około 60 procent mieszkańców, może powiedzieć, że sytuacja jest pod kontrolą. Polska, która jest na granicy 3 procent zachorowalności, nadal jest obszarem, gdzie koronawirus może się szerzyć. Nie możemy bagatelizować tego zagrożenia" – oceniał.

Premier: "Trzeba pójść na wybory tłumnie 12 lipca"
Premier: "Trzeba pójść na wybory tłumnie 12 lipca"tvn24

Z kolei dr hab. n. med Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, komentując tę wypowiedź Morawieckiego dla Gazeta.pl, stwierdził: "Słysząc deklarację, że 'wirus jest odwrocie', mógłbym odnieść wrażenie, że dzienna liczba przypadków COVID-19 spada. A tak się przecież nie dzieje. Wystarczy spojrzeć na sytuację na Śląsku oraz w Wielkopolsce, gdzie liczba dobowa zakażeń wraca do poziomu z marca i kwietnia. Trudno w związku z tym powiedzieć, że wirus jest w odwrocie; moim zdaniem jest to co najmniej nieuprawnione". W tym samym tygodniu szef Światowej Organizacji Zdrowia Tedros Adhanom Ghebreyesus ostrzegał, że "pandemia COVID-19 nawet nie zbliża się jeszcze do końca, a wręcz przyspiesza".

Jak wówczas informowaliśmy, dzienne raporty Ministerstwa Zdrowia o nowych przypadkach koronawirusa nie wskazywały na malejący trend liczby zachorowań. Liczba zakażeń koronawirusem w Polsce malała w niewielkim stopniu – 1 lipca średnia siedmiodniowa liczba zakażeń wynosiła 279 przypadków, a 9 czerwca - 452. I był to krótkotrwały spadek, bo kolejne miesiące przyniosły wzrost liczby wykrywanych zakażeń: przez prawie cały sierpień średnia siedmiodniowa liczba zakażeń utrzymywała się na poziomie ponad 700 przypadków, we wrześniu i październiku wciąż rosła. Fala zachorowań osiągnęła szczyt 11 listopada, gdy średnia siedmiodniowa liczba zakażeń wyniosła 25,6 tys.

Manipulacja: "Niestety dzisiaj Unia Europejska nie dała jeszcze żadnego eurocenta na walkę w koronawirusem. (…) Reakcje Unii Europejskiej są, jakie są"

Sejm, 27 marca 2020 roku

WERYFIKACJA: 27 marca 2020 roku podczas wystąpienia w Sejmie na temat tarczy antykryzysowej Mateusz Morawiecki stwierdził, że "Unia Europejska nie dała jeszcze żadnego eurocenta na walkę w koronawirusem". I dalej mówił: "Widać, że w takich czasach jak te, w czasach bardzo trudnych, najważniejsze są państwa, państwa narodowe. Polacy to doceniają, doceniają to wszyscy obywatele Unii Europejskiej. No bo niestety reakcje Unii Europejskiej są, jakie są".

Te słowa były szeroko komentowane jako niezgodne z faktami. Bo Komisja Europejska przedstawiła plan "Coronavirus Response Investment Initiative" (CRII) już 13 marca. Jego celem było właśnie wsparcie dla państw-członków UE w walce z pandemią. Weryfikując słowa premiera, serwis Fakenews.pl przypomniał, że dzień wcześniej, 26 marca, UE "przekierowała 37 mld euro funduszy UE na zakupy sprzętu medycznego i radzenie sobie ze skutkami społeczno-gospodarczymi kryzysu spowodowanego epidemią koronawirusa" – a "Polska w ramach tej inicjatywy dostała 7,4 mld euro (ok. 32 mld zł)".

Informacja o tym znalazła się 27 marca na stronie Parlamentu Europejskiego pt. "COVID-19: Parlament zatwierdza kluczowe instrumenty wsparcia dla UE". Czytamy tam, że europosłowie zdecydowali, iż owe 37 mld euro z dostępnych funduszy UE zostaną skierowane "do systemów opieki zdrowotnej, MŚP, rynków pracy i innych wrażliwych części gospodarek państw członkowskich UE". Ponadto przegłosowano: "Rozszerzenie Funduszu Solidarności UE w celu objęcia nim nagłych sytuacji kryzysowych dotyczących zdrowia publicznego. W 2020 roku środki te wyniosą do 800 mln euro dostępnych dla krajów europejskich. Rozszerzenie FSUE pozwoli na objęcie nim takich działań jak wsparcie w poważnej sytuacji zagrożenia zdrowia publicznego, w tym pomocy medycznej, jak również działań mających na celu zapobieganie, monitorowanie lub kontrolę rozprzestrzeniania się chorób" – informował komunikat. Na stronie przedstawicielstwa KE w Polsce potwierdzono, że z tych 37 mld euro 7,4 mld otrzyma Polska.

A np. na stronie Fundusz dla Mazowsza już 23 marca widniała informacja: "Ponad 134 mln zł z funduszy europejskich dla mazowieckich szpitali na walkę w koronawirusem". Czytamy w niej: "Mazowsze jako pierwsze województwo uruchomiło fundusze europejskie na walkę z epidemią koronawirusa. Środki pochodzą z puli Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego 2014-2020, a ich pilne przesunięcie na ten cel możliwe było na podstawie uzgodnień Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej z Komisją Europejską".

Premier Morawiecki: Unia Europejska nie dała jeszcze żadnego eurocenta na walkę z koronawirusem
Premier Morawiecki: Unia Europejska nie dała jeszcze żadnego eurocenta na walkę z koronawirusemtvn24

Na wystąpienie Morawieckiego w Sejmie zareagował Erich Unterwurzacher, dyrektor dyrekcji generalnej odpowiadającej za politykę regionalną KE - wystosował list do ministra funduszy i polityki regionalnej oraz marszałków województw, w którym ich "zachęca do skorygowania ostatnich niedociągnięć w komunikacji". "Chcielibyśmy podkreślić znaczenie rzetelnego informowania o zaangażowaniu europejskich funduszy strukturalnych w zwalczanie pandemii w Polsce" – napisał. I przypomniał: "Zapewniamy elastyczne rozwiązania w zakresie zarządzania zasobami finansowymi dostępnymi w bieżących programach. Obejmuje to zrezygnowanie z obowiązku zwrócenia niewykorzystanych w 2019 r. środków zaliczkowych w ramach europejskich funduszy strukturalnych i inwestycyjnych oraz umożliwienie wykorzystania tych środków na inwestycje w ramach 'Coronavirus Response Investment Initiative'. W przypadku Polski jest to około 1 mld euro" (cytat za Gazetaprawna.pl).

Premier Morawiecki tłumaczył potem, że ta unijna pomoc to "przekładanie pieniędzy z jednej kieszeni w ramach finansów państwa polskiego do drugiej kieszeni" – ale i to było nie do końca prawdą. Oceniając wypowiedź premiera w Sejmie jako manipulację, portal Demagog.org.pl wyjaśniał: "Środki, które UE przeznaczyła na walkę z koronawirusem, pochodzą z przekierowania środków należnych państwom członkowskim z funduszy strukturalnych i inwestycyjnych. Jednakże do tych środków wliczają się również te, które Polska, z racji ich wcześniejszego niewykorzystania, musiałaby w normalnych warunkach zwrócić do budżetu unijnego".

Manipulacja: "Dzisiaj z całą mocą trzeba podkreślić te dane, które w najbardziej wyrazisty sposób świadczą o tym, że zapanowaliśmy nad chorobą, pandemią koronawirusa w sposób dużo bardziej sprawny niż najbardziej bogate kraje, najbogatsze kraje świata, kraje Europy Zachodniej"

Konferencja prasowa premiera oraz ministrów zdrowia i kultury, 27 maja 2020 roku

WERYFIKACJA: Ogłaszając w maju 2020 roku wdrożenie czwartego etapu znoszenia obostrzeń związanych z pandemią COVID-19, premier Morawiecki chwalił się, że w Polsce nad pandemią zapanowano, co według niego pokazywały "dane, które w najbardziej wyrazisty sposób świadczą o tym". Na dowód pokazał tylko statystyki zgonów z COVID-19 w przeliczeniu na milion mieszkańców w wybranych 15 krajach Europy (na dzień 26 maja) – Polska była na 12. miejscu (ze wskaźnikiem 27), a na pierwszych miejscach były Belgia (806), Hiszpania (580), Włochy (546), Wielka Brytania (545). Kancelaria premiera nie wyjaśniła, dlaczego akurat te kraje wybrano do wykresu. Patrząc na nie, wydawało się, że rzeczywiście zapanowaliśmy nad pandemią bardziej niż kraje Europy Zachodniej.

By sprawdzić, jak wygląda wskaźnik zgonów na COVID-19 na milion mieszkańców w całej UE, przeanalizowaliśmy wtedy w Konkret24 dane Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) z 26 maja. Spośród 27 krajów UE tylko w ośmiu było mniej zgonów z COVID-19 w przeliczeniu na milion mieszkańców niż w Polsce. Wśród 40 europejskich państw Polska była na 14. miejscu pod tym względem. Lecz choć w maju przyrostu zgonów jeszcze nie było widać, to wraz z rozwojem pandemii – bo właśnie jej rozwój wtedy obserwowaliśmy, a nie stan zapanowania nad nią, jak twierdził Morawiecki – w kolejnych miesiącach śmiertelność w kraju rosła dynamicznie. Skutek: wzrost liczby zgonów w 2020 roku wobec 2019 wyniósł 16,4 proc. Jak pisaliśmy w Konkret24, według danych Ministerstwa Cyfryzacji w 2020 roku zmarło w Polsce 478 658 osób. Było to o 67 677 osób więcej niż w roku 2019. Natomiast jeśli chodzi o nadmiarowe zgony, to - według Eurostatu - ich odsetek w Polsce w 2020 roku w porównaniu z latami 2016-2019 wyniósł aż 23,5 proc. – najwięcej w krajach Unii Europejskiej.

Dlaczego to nie zgony "w najbardziej wyrazisty sposób świadczyły o tym", że zapanowaliśmy wtedy nad pandemią? Bo choć w maju zgonów z COVID-19 na milion mieszkańców było u nas mało, to dynamika dziennego wzrostu zakażeń w naszym kraju wcale nie malała - w przeciwieństwie do wielu państw, z którymi porównał Polskę premier. W większości z nich dzienna liczba nowych zachorowań znacząco już spadła i kraje te miały za sobą szczyt pandemii – a wyjątkami były Polska i Szwecja. Szczegółowo opisaliśmy tę kwestię w Konkret24. "Jesteśmy w tej chwili najprawdopodobniej w fazie wypłaszczenia krzywej zachorowań, natomiast nie obserwujemy spadku zachorowań. Nie możemy powiedzieć, że pandemia w Polsce mija" - tłumaczył w TVN24 dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Sama informacja o liczbie zgonów na milion mieszkańców nie świadczy bowiem o tym, że dany kraj zapanował już nad pandemią. By to ocenić, nie można patrzeć tylko na jeden wskaźnik - co tłumaczyli eksperci, z którymi rozmawiał Konkret24. Podobnie przy porównywaniu sytuacji w różnych krajach nie można stosować tylko jednego wskaźnika. Podkreślały to też agencje ds. zdrowia, jak np. Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób. Wszyscy zalecali ostrożność przy takich porównaniach - w poszczególnych państwach stosowano bowiem różne strategie przeprowadzania testów, inna była efektywność nadzoru epidemiologicznego, inne poziomy testowania.

Trzeba zwracać uwagę m.in. na udział testów pozytywnych, bo ten wskaźnik mówi o transmisji wirusa w danej społeczności. A 28 maja 2020 roku udział testów pozytywnych w Polsce wynosił 1,84 proc. i był to szósty najwyższy udział w 22 krajach UE (brak wtedy danych dla Austrii, Czech, Malty, Holandii i Szwecji) - wyższy udział miały Hiszpania, Belgia, Rumunia, Bułgaria i Irlandia. Na tle bogatych europejskich państw jak Niemcy, Włochy, Wielka Brytania czy Szwajcaria wypadaliśmy wtedy gorzej – w tych krajach udział testów pozytywnych był bowiem niższy. A premier porównał Polskę do najbogatszych krajów.

Kolejnym wskaźnikiem do porównań sytuacji epidemicznej w różnych państwach jest średnia siedmiodniowa liczba testów na tysiąc mieszkańców: im w danym kraju jest wyższa, tym lepiej rozpoznana tam jest sytuacja epidemiczna. Eksperci w Polsce od początku pandemii COVID-19 powtarzali: "Żeby znać skalę pandemii, musimy testować". W maju 2020 roku pod tym względem Polska była 14. wśród 23 państw UE (brak danych na ten czas z Czech, Holandii, Malty i Szwecji).

Ważny jest też współczynnik reprodukcji wirusa R – gdy wynosi ponad 1, oznacza to, że pandemia się rozprzestrzenia. 27 maja 2020 roku współczynnik R wynosił w Polsce 1 (dane Our World in Data) i był piątym najwyższym w krajach UE. W bogatych państwach Europy - ponownie przywołajmy Niemcy, Włochy, Wielką Brytanię i Szwajcarię - wynosił już poniżej 1 (to świadczy, że epidemia wygasa). A gdyby spojrzeć na współczynnik R w najbogatszych państwach świata (o których też wspomniał premier) takich jak Stany Zjednoczone, Singapur, Luksemburg, Irlandia, Katar – we wszystkich z wyjątkiem ostatniego R było też poniżej 1. Dlatego nie można było wtedy twierdzić, że zapanowaliśmy nad pandemią i to sprawniej niż najbardziej bogate kraje. Kolejne miesiące to potwierdziły.

Nieprawdziwa wypowiedź Mateusza Morawieckiego z października 2020 rokuAntonina Długosińska/Shutterstock | Konkret24

Fałsz: "Wiosna, pierwsza fala, potem te promienie ultrafioletowe rzeczywiście bardzo mocno osłabiły zasięg koronawirusa, uspokoiły sytuację"

Konferencja prasowa, 8 października 2020 roku

WERYFIKACJA: Nie ma naukowych dowodów na to, że naturalne promieniowanie ultrafioletowe (UV) pochodzące ze Słońca osłabia wirusa SARS-CoV-2. Eksperci nie zalecają wychodzenia na światło słoneczne po to, by zabić wirusa. Sprawdzając prawdziwość tej wypowiedzi premiera, serwis Demagog.org.pl cytował prof. Paula Huntera z Uniwersytetu Wschodniej Anglii, który stwierdził: "Każda sugestia, że ​​promieniowanie UV może być użyte do leczenia tej infekcji, to tylko science fiction. Obecnie nie ma możliwości, aby promieniowanie UV mogło być używane do naświetlania wnętrza ciała, co przyniosłoby jakiekolwiek korzyści".

Wirusy zabijać może znacznie wyższy poziom promieniowania UV niż ten obecny w świetle słonecznym - jednak ludzie powinni unikać ekspozycji na takie dawki promieniowania UV, bo mogą powodować podrażnienie skóry. Amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) podaje, że nic nie wiadomo na pewno o skuteczności wirusobójczych lamp UVC w dezaktywacji wirusa SARS-CoV-2, bo opublikowane dane dotyczące długości fali, dawki i czasu trwania promieniowania UVC potrzebnego do osiągnięcia takiego efektu są ograniczone.

Już przed cytowaną tu wypowiedzią premiera Morawieckiego tezy o rzekomym osłabianiu koronawirusa przez promieniowanie UV zweryfikowały redakcje fact-checkingowe m.in. z portalu USA Today i AFP FactCheck.

Fałsz: "Pojawia się deficyt nieprzekraczający 4 procent - około 3,8 procent - a więc taki, który praktycznie odziedziczyliśmy w bardzo dobrych czasach po naszych poprzednikach, którzy, przypomnę, mieli deficyty sięgające 7 i więcej procent"

Warszawa, konferencja prasowa, 28 września 2020 roku

WERYFIKACJA: Podczas konferencji zapowiadającej projekt budżetu na 2021 roku premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że deficyt budżetowy w 2021 roku wyniesie 82,3 mld zł, co będzie stanowiło około 3,8 proc. PKB. Dla porównania dodał, że w czasach "naszych poprzedników", czyli rządów PO-PSL, ten deficyt sięgał 7 i więcej procent. W swoim wystąpieniu premier mówił o deficycie jako o różnicy między dochodami a wydatkami budżetu państwa, którą to różnicę podaje się w miliardach złotych i jako procent Produktu Krajowego Brutto. Tymczasem - jak podawał portal Demagog.org.pl, opierając się na sprawozdaniach Ministerstwa Finansów z wykonania budżetu państwa, deficyt budżetowy w czasie rządów PO-PSL nie przekraczał 3,2 proc. PKB. Tyle wyniósł w 2010 roku. Na początku rządów PO-PSL, w 2008 roku, wyniósł 1,9 proc. PKB, a w 2015 – 2,4 proc. PKB. Nie jest więc prawdą, że poprzednicy rządu Zjednoczonej Prawicy "mieli deficyty sięgające 7 i więcej procent".

Posłanka Koalicji Obywatelskiej Izabela Leszczyna po tym wystąpieniu Morawieckiego napisała na blogu, że premier - mówiąc o deficycie za czasów swoich poprzedników - podał dane, które dotyczyły innej kategorii deficytu: deficytu sektora finansów publicznych. To ujemna różnica między dochodami publicznymi (wpływy z m.in. danin publicznych w postaci podatków, opłat, składek, wpłaty z zysku przedsiębiorstw państwowych i jednoosobowych spółek Skarbu Państwa, ponadto są to dochody ze sprzedaży wyrobów i usług przez jednostki sektora finansów publicznych, dochody z najmu, dzierżawy, odsetki bankowe, dywidendy, spadki, zapisy, darowizny i dochody z tytułu udzielonych poręczeń i gwarancji) a wydatkami publicznymi (wydatki publiczne to m.in. wydatki administracji rządowej, i samorządów, wydatki z ZUS czy innych funduszy państwowych).

Za rządów PO-PSL deficyt finansów publicznych wynosił kolejno 7,4 i 7,9 proc. PKB. Wpływ na to w tamtym czasie miał światowy kryzys finansowy. Dla porównania: w 2020 roku, czyli roku pandemii COVID-19, gdy padły te słowa premiera, deficyt sektora finansów publicznych wyniósł 6,9 proc. PKB.

Manipulacja: "Jeśli chodzi o wszelkie wady płodu, które w jakikolwiek sposób wpływają na życie i zdrowie kobiety, ten wyrok tego nie dotyczy, ta przesłanka dotycząca ewentualnej terminacji jest cały czas w rękach kobiet"

Konferencja prasowa, 29 października 2020 roku

WERYFIKACJA: Premier odnosił się w tej wypowiedzi do wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku, który stwierdził, że niezgodny z Konstytucją RP jest art. 4a ust. 1 pkt 2 ustawy z dnia 7 stycznia 1993 roku o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Tym samym aborcja w przypadku ciężkiego upośledzenia płodu nie jest już legalna – nie jest więc prawdą, że "jest cały czas w rękach kobiet". W mocy pozostały tylko dwie przesłanki: gdy zagrożone jest życie czy zdrowie kobiety oraz gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, na przykład gwałtu lub kazirodztwa.

W dodatku w swojej wypowiedzi Morawiecki połączył dwa artykuły wspomnianej ustawy. "Rzeczywiście nadal obowiązuje artykuł ustawy, który dopuszcza aborcję, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, ale nie ma to nic wspólnego z wadami płodu" - zwracała uwagę redakcja OKO.press, która oceniła wypowiedź premiera jako manipulację.

Fałsz: "Przy dużo niższym poziomie PKB w 2009 i 2010 roku deficyt budżetowy oscylował wokół stu miliardów"

Sesja Q&A na Facebooku premiera i ministra zdrowia, 4 listopada 2020 roku

WERYFIKACJA: Podczas fejsbukowej sesji pytań i odpowiedzi premier Mateusz Morawiecki odpowiadał m.in. na pytanie o łatanie dziury budżetowej i wysokość deficytu budżetowego. Powiedział, że w nowelizacji ustawy budżetowej deficyt zaplanowano na 108-109 mld zł, a po październiku będzie to orientacyjnie 13 mld zł, zaś w listopadzie i grudniu jeszcze przyrośnie. Po czym dodał: "Dla porównania tylko przypomnę, że przy dużo niższym poziomie PKB w 2009 i 2010 roku deficyt budżetowy oscylował wokół stu miliardów" – podkreślając, że ówczesny kryzys "był daleko mniej groźny niż to, z czym mamy dzisiaj do czynienia".

Otóż według danych Ministerstwa Finansów deficyt budżetu państwa wyniósł w 2009 roku 23,8 mld (23 844 979 tys.), a w 2010 roku – 44,6 mld (44 591 097 tys.) zł. Tak więc nie oscylował wokół 100 mld zł.

Odpowiadając na to pytanie, premier stwierdził też: "Nie mamy [obecnie] deficytu budżetowego na historycznie największym poziomie". Serwis Demagog.org.pl przeanalizował dane resortu finansów o wysokości deficytu od 1998 roku – i stwierdził, że biorąc pod uwagę ostatnie 22 lata, premier także się myli.

Fałsz: "Nie ma bezpośredniego połączenia między tak zwaną praworządnością a środkami budżetowymi"

Konferencja prasowa premiera Mateusza Morawieckiego i premiera Węgier, 22 lipca 2020 roku

WERYFIKACJA: Po zakończeniu szczytu państw Unii, na którym osiągnięto porozumienie co do kształtu unijnego budżetu i Funduszu Odbudowy, Morawiecki przekonywał na konferencji prasowej, że "nie ma bezpośredniego połączenia między tak zwaną praworządnością a środkami budżetowymi". Okazuje się, że premier pominął kwestię większości kwalifikowanej, która związana jest z wprowadzeniem tzw. systemu warunkowości - zwracał uwagę m.in. serwis Gazetaprawna.pl.

Związek między praworządnością w danym kraju a wypłatą środków z Funduszu Odbudowy wynika z konkluzji szczytu: "Interesy finansowe Unii są chronione zgodnie z ogólnymi zasadami zawartymi w Traktatach Unii, w szczególności zgodnie z wartościami zapisanymi w art. 2 TUE. Rada Europejska podkreśla znaczenie ochrony interesów finansowych Unii. Rada Europejska podkreśla znaczenie poszanowania praworządności". Jak dalej czytamy w dokumencie, "na tej podstawie zostanie wprowadzony system warunkowości w celu ochrony budżetu i instrumentu Next Generation EU. W tym kontekście Komisja zaproponuje środki w przypadku naruszeń przyjmowane przez Radę większością kwalifikowaną".

O związku między praworządnością a wypłatą funduszy unijnych od razu po szczycie mówili też unijni urzędnicy. "Po raz pierwszy poszanowanie dla praworządności jest decyzyjnym kryterium dla wydatków budżetowych" – powiedział szef Rady Europejskiej Charles Michel, ogłaszając porozumienie po szczycie Unii Europejskiej. "Cieszę się, że po raz pierwszy w historii istnieje związek między rządami prawa a funduszami UE. Zostanie on uruchomiony kwalifikowaną większością głosów w Radzie. Zwiększy to zaufanie unijnych podatników do UE" - napisała 21 lipca 2020 wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourova.

To była wiedza dostępna w czasie, gdy Morawiecki wygłosił swoje słowa. Kolejne miesiące potwierdziły tylko, że premier minął się z prawdą.

Nieprawdziwa wypowiedź Mateusza Morawieckiego z lipca 2020 rokuAntonina Długosińska/Shutterstock | Konkret24

Jak czytamy w wyjaśnieniach na stronie Euractive.pl, "przyjęty w grudniu 2020 r. tzw. mechanizm warunkowości to narzędzie służące ochronie funduszy UE przed ich ewentualnym niewłaściwym wykorzystaniem przez państwa członkowskie". Za egzekwowanie mechanizmu odpowiedzialna jest Komisja Europejska. Rządy Polski i Węgier domagają się uchylenia rozporządzenia – co dowodzi, że premier nie miał racji, mówiąc, że "nie ma połączenia" między praworządnością a wypłatą środków unijnych. 11 marca 2021 roku oba kraje zaskarżyły przepisy do Trybunału Sprawiedliwości UE. 27 kwietnia 2022 Komisja Europejska uruchomiła mechanizm "pieniądze za praworządność" wobec Węgier, wysyłając notyfikację do tamtejszego rządu. "Zidentyfikowaliśmy problemy, które mogą naruszać praworządność i wpływać na unijny budżet" – poinformowała na Twitterze Vera Jourova.

7 czerwca 2022 roku Komisja Europejska pozytywnie oceniła polski Krajowy Planu Odbudowy (KPO) warty 36 mld euro. Jednak wypłacenie pieniędzy KE uzależniła od tego, czy Polska spełni trzy warunki z zakresu sądownictwa określone w KPO. "Polski plan zawiera kamienie milowe związane z ważnymi aspektami niezależności sądownictwa, które mają szczególne znaczenie dla poprawy klimatu inwestycyjnego i stworzenia warunków dla skutecznej realizacji. (...) Polska musi wykazać, że te kamienie milowe zostały osiągnięte przed dokonaniem jakichkolwiek wypłat w ramach Funduszu Odbudowy" - podała KE w komunikacie prasowym. Te trzy warunki to: likwidacja Izby Dyscyplinarnej, reforma systemu dyscyplinującego sędziów i przywrócenie do orzekania zwolnionych sędziów.

To wymusiło uchwalenie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, którą 13 czerwca podpisał Andrzej Duda. Jej głównym założeniem jest likwidacja Izby Dyscyplinarnej i utworzenie w jej miejsce Izby Odpowiedzialności Zawodowej. Nowelizacja nie rozwiązała jednak sprawy wypłaty środków z KPO. 1 lipca szefowa KE stwierdziła: "Wciąż oceniamy nowe prawo, dotyczące systemu dyscyplinarnego. Wyciągnięcie ostatecznych wniosków jest dziś niemożliwe. Mogę już jednak powiedzieć, że nowe prawo nie daje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka bycia pociągniętym do odpowiedzialności dyscyplinarnej". Jak dodała von der Leyen: "Ten warunek jest wymagany, więc ta kwestia musi nadal być rozwiązana zgodnie ze zobowiązaniami, co odblokuje pierwszą wypłatę. Nie zakończyliśmy oceny całego prawa, ale widzimy, że tej części brakuje". Przypomniała, że "Polska musi wywiązać się ze zobowiązań, dotyczących reformy systemu dyscyplinarnego sędziów w kontekście unijnego funduszu odbudowy".

18 lipca 2022 roku Polska wciąż nie otrzymała żadnych środków z Funduszu Odbudowy.

Fałsz: "Porozumienie, które wynegocjowaliśmy, to podwójne zwycięstwo. Po pierwsze, budżet Unii Europejskiej może wejść w życie - Polska otrzyma z niego 770 miliardów złotych"

Konferencja prasowa, 11 grudnia 2020 roku

WERYFIKACJA: 10 grudnia 2020 roku na unijnym szczycie Polska i Węgry wycofały wstępne weto do wieloletniego budżetu Unii i Funduszu Odbudowy na walkę ze skutkami pandemii. Powodem zapowiedzi weta Polski i Węgier było rozporządzenie wiążące wypłaty unijnych pieniędzy z mechanizmem przestrzegania praworządności. Lecz wobec wizji stworzenia Funduszu Odbudowy bez Polski i Węgier oba kraje z weta zrezygnowały. Premier Morawiecki chwalił się wtedy "zwycięstwem", jakim miały się zakończyć grudniowe negocjacje. Jednak był to to ten sam budżet, który Polska wynegocjowała już w lipcu 2020 roku. Dokument z grudnia 2020 parafrazuje po prostu treść rozporządzenia.

Od tego czasu premier i rząd wciąż mówili o "770 miliardach złotych dla Polski" – na tym przekazie zbudowano nawet kampanię "Liczy się Polska", na którą KPRM przeznaczyła 10,3 mln zł. W Konkret24 wyjaśnialiśmy, dlaczego nie można mówić o 770 mld zł. Przypominamy (według stanu wiedzy w tamtym czasie):

1) Rząd po zakończeniu negocjacji w sprawie Funduszu Odbudowy w lipcu 2020 roku mówił o kwocie 750 mld zł. Skąd nagle wzrost o 20 mld w ciągu kilku miesięcy? Otóż, jak pisaliśmy w Konkret24, rząd przeliczał przyznaną Polsce pulę ok. 173 mld euro po obecnym kursie, podczas gdy w dokumentach unijnych liczy się pieniądze po kursie z 2018 roku, który jest niższy.

2) Źródłem rzekomych 770 mld zł jest Unia Europejska: zatwierdzone przez kraje UE Wieloletnie Ramy Finansowe na lata 2021-2027 (ponad 106 mld euro) oraz Fundusz Odbudowy (ok. 36 mld euro). Ale po przeliczeniu na złotówki daje to 672 mld zł.

3) W rzeczywistości pieniądze, które Polska będzie miała do wykorzystania z Funduszu Odbudowy, są na siedem lat - nie dostaniemy ich wszystkich od razu (dwa lata później wiadomo już było ponadto, że pieniądze z Funduszu Odbudowy dostaniemy wtedy, gdy wypełnimy tzw. kamienie milowe zapisane w decyzji Komisji Europejskiej z 1 czerwca 2022 roku akceptującej polski KPO).

4) Pieniądze unijne, które Polska otrzyma w ciągu tych siedmiu lat, trzeba będzie pomniejszyć o składkę, jaką nasz kraj co miesiąc musi wpłacić do budżetu Unii Europejskiej - do 2027 roku tak naprawdę możemy otrzymać jedynie ok. 570 mld zł. To o jedną czwartą mniej niż kwota podawana przez Morawieckiego pod koniec 2020 roku (a w 2022 roku wiadomo już też, że do odliczenia są także kary, które Komisja Europejska potrąciła z funduszu dla Polski za niewywiązywanie się z orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej).

Jan Kunert opowiada o cyklu Konkret24 "Nieprawdy premiera Morawieckiego"
Jan Kunert opowiada o cyklu Konkret24 "Nieprawdy premiera Morawieckiego"Dawid Rydzek | TVN24|Polska i Świat

Jak powstał cykl "Nieprawdy premiera Morawieckiego"

Zespół Konkret24 zebrał i zweryfikował wypowiedzi Morawieckiego od momentu objęcia przez niego kierownictwa Rady Ministrów w grudniu 2017 roku. Oprócz twierdzeń wybranych przez nas - które uznaliśmy za istotne - sięgnęliśmy również do wystąpień, które już zostały ocenione jako nieprawda, fałsz lub manipulacja przez inne redakcje (m.in. OKO.press, "Gazetę Wyborczą", Onet.pl, Demagog.org.pl) i ponownie je weryfikowaliśmy. Tak powstał pięcioczęściowy cykl "Nieprawdy premiera Morawieckiego", w którym prezentujemy kilkadziesiąt nieprawdziwych wypowiedzi premiera – każda część cyklu obejmuje jeden rok jego kierowania rządem. Kolejne części będziemy publikować co tydzień w Konkret24 i na stronie głównej TVN24.pl.

Nie jest to lista zamknięta – na bieżąco sprawdzamy wystąpienia Mateusza Morawieckiego. Jednocześnie zachęcamy czytelników do kontaktu z nami i zgłaszania wypowiedzi premiera (ale też innych polityków) do weryfikacji. Można to zrobić zarówno przez formularz na stronie, jak i mailem na adres konkret24@tvn.pl.

Część I cyklu: Nieprawdy premiera Morawieckiego - wypowiedzi z 2018 roku

Część II cyklu: Nieprawdy premiera Morawieckiego - wypowiedzi z 2019 roku

Nieprawdy premiera Morawieckiego. III część cyklu Konkret24
Nieprawdy premiera Morawieckiego. III część cyklu Konkret24tvn24

Autor: Konkret24 / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Shutterstock

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Opozycja grzmi, że Niemcy "zalewają nas migrantami". Pozyskane przez Konkret24 statystyki tego nie potwierdzają. Owszem, wzrosła liczba cudzoziemców zawracanych z granicy niemiecko-polskiej, ale są to przede wszystkim Ukraińcy. Natomiast wśród deportowanych z Niemiec do Polski dominują... Polacy.

Ilu migrantów odsyłano z Niemiec do Polski? Mamy dane

Ilu migrantów odsyłano z Niemiec do Polski? Mamy dane

Źródło:
Konkret24

Prezydent USA Donald Trump ma być winny temu, że w Chinach nie będzie można więcej zjeść amerykańskiej wołowiny. Władze w Pekinie w odpowiedzi na nałożone cła rzekomo anulowały import tego mięsa ze Stanów Zjednoczonych. Rzeczywiście w tej kwestii zaszły zmiany, ale zawieszenie dostaw do Chin dotyczy wołowiny z innych krajów.

Chiny "anulowały" import wołowiny z USA? Nie stamtąd

Chiny "anulowały" import wołowiny z USA? Nie stamtąd

Źródło:
Konkret24, Snopes

Kandydat Konfederacji na prezydenta twierdzi, że sytuacja polskiej opieki zdrowotnej jest dramatyczna. Jako dowód przywołuje zestawienie, według którego polski system ochrony zdrowia jest gorszy niż w Azerbejdżanie i Libanie. Sprawdzamy, na jaki ranking powołuje się polityk.

Mentzen: "ochronę zdrowia mamy za Azerbejdżanem, za Libanem". Co to za źródło

Mentzen: "ochronę zdrowia mamy za Azerbejdżanem, za Libanem". Co to za źródło

Źródło:
Konkret24

Prezydent Rosji "przedstawia warunki zawieszenia broni" - informują prorosyjskie konta w serwisie X, na Facebooku i Instagramie. Do przekazu, który w ostatnich dniach krąży w mediach społecznościowych, załączane jest nagranie z wystąpienia Władimira Putina. Wyjaśniamy, czego dotyczy.

"Putin przedstawia warunki zawieszenia broni". Kiedy?

"Putin przedstawia warunki zawieszenia broni". Kiedy?

Źródło:
Konkret24

Europoseł PiS Michał Dworczyk twierdzi, że polskie firmy zbrojeniowe dostały niewielką część środków unijnych na wsparcie przemysłu obronnego, bo to głównie Niemcy miały "głos decydujący". Wprowadza opinię publiczną w błąd, pomijając istotne fakty. Przyczyna leży po stronie polskich firm.

Dworczyk o faworyzowaniu przemysłu obronnego Niemiec w UE. A jak było?

Dworczyk o faworyzowaniu przemysłu obronnego Niemiec w UE. A jak było?

Źródło:
Konkret24

Epidemia odry w Teksasie i teorie amerykańskiego sekretarza zdrowia Roberta F. Kennedy'ego Jr. na temat szczepionek spowodowały, że w polskiej sieci wraca dyskusja, czy warto się szczepić. Przypominamy, dlaczego nie można dopuścić do przekroczenia "czerwonej linii" - i sprawdzamy, jak jest obecnie w Polsce.

Szczepienia na odrę. Ile brakuje do przekroczenia "czerwonej linii"?

Szczepienia na odrę. Ile brakuje do przekroczenia "czerwonej linii"?

Źródło:
Konkret24

Internauci publikują w sieci zdjęcie, które rzekomo ma pokazywać, jak amerykański lotniskowiec radzi sobie atakowany rakietami i dronami. Ta ilustracja nie jest prawdziwa.

"USA niszczy dziesiątki pocisków Huti"? Ta ilustracja pokazuje coś innego

"USA niszczy dziesiątki pocisków Huti"? Ta ilustracja pokazuje coś innego

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu wiceprezydent USA J.D. Vance miał powiedzieć, że Stany Zjednoczone dla dobra Europy "muszą trwale zneutralizować Niemcy". To manipulacja.

J.D. Vance powiedział: "Ameryka musi zneutralizować Niemcy"?

J.D. Vance powiedział: "Ameryka musi zneutralizować Niemcy"?

Źródło:
Konkret24

"Zmarła po pięciu godzinach przesłuchania"; "zginęła z rąk naszych przeciwników", "zapłaciła najwyższą cenę" - tak w dwa dni po śmierci Barbary Skrzypek politycy PiS zbudowali narrację o tym, że jej zgon jest wynikiem przesłuchania w prokuraturze. Przedstawiamy kalendarium wydarzeń.

Śmierć Barbary Skrzypek. Jak zbudowano przekaz "pierwsza ofiara reżimu"

Śmierć Barbary Skrzypek. Jak zbudowano przekaz "pierwsza ofiara reżimu"

Źródło:
Konkret24

"Demokracja to ułuda", "u nas też musi do tego dojść" - tak internauci komentują nagranie z Grecji, gdzie obywatele starli się z policją. Według popularnego przekazu protesty wywołała polityka rządu wobec Ukrainy. Tymczasem powód protestów był inny.

Zamieszki w Grecji z powodu wsparcia dla Ukrainy? Co to za protesty

Zamieszki w Grecji z powodu wsparcia dla Ukrainy? Co to za protesty

Źródło:
Konkret24

Oddano Unii Europejskiej kontrolę nad Wojskiem Polskim, odebrano państwom decyzyjność w sprawach obrony - tak europosłowie PiS tłumaczą, dlaczego głosowali przeciw rezolucji Parlamentu Europejskiego dotyczącej między innymi Tarczy Wschód. Twierdzą też, że projekt nie jest realizowany. Ich tezy wprowadzają w błąd opinię publiczną.

Tarcza Wschód: co już zrobiono. Manipulacje PiS po głosowaniu w PE

Tarcza Wschód: co już zrobiono. Manipulacje PiS po głosowaniu w PE

Źródło:
Konkret24

"Propaganda", "inscenizacja", "reżim kijowski" - to komentarze internautów do filmu, który ma być dowodem na to, że Ukraina zatrudnia aktorów do tworzenia antyrosyjskich treści. Jednak prawda jest zupełnie inna, a metoda dezinformacji oskarżająca Ukrainę o tworzenie propagandówek - powszechna.

Aktorzy zamiast żołnierzy? Jak do prokremlowskiej tezy wykorzystano teledysk

Aktorzy zamiast żołnierzy? Jak do prokremlowskiej tezy wykorzystano teledysk

Źródło:
Konkret24

"Telewizja uczy dzieci nienawiści!", "spot propagandowy uczy najmłodszych donosicielstwa" - komentują internauci, oburzeni rzekomą reklamą, która miała się ukazać w ukraińskiej stacji dla dzieci. Przestrzegamy: to fałszywka. I kolejny przykład rosyjskiej dezinformacji uderzającej w Ukrainę.

"Zgłoś zdradę", donieś na rodzinę. Uwaga: rosyjska fałszywka

"Zgłoś zdradę", donieś na rodzinę. Uwaga: rosyjska fałszywka

Źródło:
Konkret24

Nienaturalnie wykręcone dłonie, znikające ręce i palce - tak wyglądają na zdjęciu kobiety, które rzekomo wspierają kampanię Karola Nawrockiego. Politycy PiS rozsyłają fotografię, a internauci zachwycają się akcją wyborczyń. Tylko że one nie istnieją.

"Polskie dziewczyny za Nawrockim". Wygenerowane komputerowo

"Polskie dziewczyny za Nawrockim". Wygenerowane komputerowo

Źródło:
Konkret24

Plotka o rzekomej konsultacji Wołodymyra Zełenskiego z politykami amerykańskiej Partii Demokratycznej obiegła internet. Prezydent Ukrainy jakoby był namawiany do twardej postawy wobec Donalda Trumpa. Wyjaśniamy, jaką drogę pokonała ta nieprawdziwa informacja, która dotarła do ludzi z najbliższego otoczenia prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Plotka o spotkaniu Trump-Zełenski. Jak otoczenie prezydenta USA tworzy fikcję

Plotka o spotkaniu Trump-Zełenski. Jak otoczenie prezydenta USA tworzy fikcję

Źródło:
Konkret24

Jak to jest z produkcją amunicji w Polsce? Zdaniem polityków Konfederacji "nie mamy produkcji amunicji", według innych polityków - mamy, tylko zbyt małą. Sednem sporu jest posiadanie własnych surowców. Wyjaśniamy.

"Polska nie produkuje amunicji"? Jest pewien problem

"Polska nie produkuje amunicji"? Jest pewien problem

Źródło:
Konkret24

"Jak jesteś chory przewlekle, to się ciebie nie leczy, tylko trafiasz na listę do 'odstrzału'" - straszą internauci. W szpitalnych oddziałach ratunkowych rzekomo segregowani są pacjenci, którzy "kwalifikują się do wręczenia protokołu zapobiegania terapii daremniej". To przekaz towarzyszący popularnemu nagraniu, które krąży w mediach społecznościowych. To całkowita nieprawda i szerzenie dezinformacji. Wyjaśniamy.

"Segregacja pacjentów na SOR-ach"? Kłamstwa o terapii daremnej

"Segregacja pacjentów na SOR-ach"? Kłamstwa o terapii daremnej

Źródło:
Konkret24

Zdaniem wicemarszałka Sejmu Piotra Zgorzelskiego nastały czasy, gdy Rosja wróciła do realizacji doktryny Primakowa, a Stany Zjednoczone ożywiły doktrynę Monroego. Dwa wielkie mocarstwa i dwie metody prowadzenia polityki zagranicznej - o co chodzi? Eksperci oceniają, czy teza wicemarszałka jest trafna.

Trump kontra Putin. Doktryny dwóch mocarstw znowu żywe? "Widać echa"

Trump kontra Putin. Doktryny dwóch mocarstw znowu żywe? "Widać echa"

Źródło:
Konkret24

"Czas się zastanowić, komu naprawdę warto pomagać", "zamiast wdzięczności aroganckie komentarze" - reagują internauci na masowo rozpowszechniany film. W nim rzekomo "niewdzięczna Oksana" krytykuje bowiem paczkę pomocową otrzymaną z Polski. Uwaga: to rosyjska i antyukraińska dezinformacja. Film zmanipulowano, prawdziwa autorka mówiła coś odwrotnego.

Ukrainka "pogardza żywnością z Polski"? Nie wierzcie w ten film

Ukrainka "pogardza żywnością z Polski"? Nie wierzcie w ten film

Źródło:
Konkret24

Zdjęcie ukraińskiego nagrobka ma być dowodem na to, że ojciec obecnego ministra sprawiedliwości Adama Bodnara rzekomo miał powiązania z ukraińską organizacją UPA. Wyjaśniamy.

"Grób ojca Adama Bodnara"? Minister wyjaśnia

"Grób ojca Adama Bodnara"? Minister wyjaśnia

Źródło:
Konkret24

Internauci zachwycają się postawą Jacka Nicholsona, oglądając filmik rzekomo pokazujący scenę, jak aktor ten solidaryzuje się z Ukrainą. Lecz nie jest to ani nowy film, ani znany aktor.

Jack Nicholson wspiera Ukrainę? Wyjaśniamy

Jack Nicholson wspiera Ukrainę? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Polityk Konfederacji przestrzega, że w Unii Europejskiej może zostać wprowadzony zakaz środków do walki z gryzoniami. Internauci reagują na to oburzeniem. Komisja Europejska uspokaja.

Unia Europejska "zakaże trutek na szczury"? Mamy odpowiedź

Unia Europejska "zakaże trutek na szczury"? Mamy odpowiedź

Źródło:
Konkret24

Premier Donald Tusk zapowiedział plany na zwiększenie obronności, w tym szkolenia wojskowe i potencjalne wycofanie Polski z konwencji ottawskiej i dublińskiej. Wywołało to wiele komentarzy, szczególnie w kontekście konwencji dublińskiej. Wyjaśniamy, co to za umowy i czego dotyczą.

Konwencja ottawska i dublińska. Tusk wypowiedział? Niezupełnie

Konwencja ottawska i dublińska. Tusk wypowiedział? Niezupełnie

Źródło:
Konkret24

"Niemcy będą zwozić imigrantów autobusami", "już w tym tygodniu pierwszy transport nielegalnych migrantów" - alarmują internauci, twierdząc, że takie są ustalenia międzyrządowe. Przekaz ten jest szeroko rozpowszechniany w sieci, między innymi przez Konfederację. Nie jest prawdziwy. To manipulacja stworzona na bazie tekstu niemieckiego serwisu.

"Autobusy z imigrantami" przyjadą z Niemiec? "Kampanijne kłamstwo"

"Autobusy z imigrantami" przyjadą z Niemiec? "Kampanijne kłamstwo"

Źródło:
Konkret24

Wobec zapowiedzi administracji Donalda Trumpa, że warto postawić na reset relacji z Rosją, przypominane są kontakty obecnego prezydenta USA z ludźmi Kremla w przeszłości. W ten sposób nową odsłonę zyskał przekaz, jakoby w latach 80. Trump miał zostać zwerbowany przez radzieckie KGB. Wyjaśniamy, ile w tym prawdy.

Trump, agent "Krasnov" i KGB. Co to za historia

Trump, agent "Krasnov" i KGB. Co to za historia

Źródło:
Snopes

Kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki wciąż mówi o "trzykrotnym spadku przyjęć" do wojska. Według szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w razie konfliktu Polska może stworzyć półmilionową armię. A jak jest naprawdę z liczebnością naszej armii i rekrutacją do niej? Prezentujemy dane Ministerstwa Obrony Narodowej.

Ilu mamy "żołnierzy pod bronią", a ilu rekrutujemy co roku. Najnowsze dane

Ilu mamy "żołnierzy pod bronią", a ilu rekrutujemy co roku. Najnowsze dane

Źródło:
Konkret24

Po kłótni w Białym Domu w sieci pojawiają się teorie dotyczące umów podpisywanych przez Ukrainę z innymi państwami za plecami Donalda Trumpa. Według jednej Ukraina zawarła wcześniej porozumienie z Wielką Brytanią także co do złóż surowców. Wyjaśniamy.

Zełenski "potajemnie podpisał umowę z Wielką Brytanią" i rozgrywał Trumpa? O co tu chodzi

Zełenski "potajemnie podpisał umowę z Wielką Brytanią" i rozgrywał Trumpa? O co tu chodzi

Źródło:
Konkret24

Kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki mówił, że rezygnacja z dotacji do aut elektrycznych to sposób na niższe ceny prądu. "My wszyscy płacimy za kilkadziesiąt tysięcy samochodów elektrycznych" - twierdził. Pokazujemy, na ile dokładnie pojazdów wypłacono dotacje i jakie to były kwoty.

Nawrocki chce likwidacji dopłat do elektryków. Sprawdziliśmy, ile wyniosły i kto je otrzymał

Nawrocki chce likwidacji dopłat do elektryków. Sprawdziliśmy, ile wyniosły i kto je otrzymał

Źródło:
Konkret24

Joe Biden miał specjalnie doprowadzić do wzrostu cen jaj, miliony osób powyżej 100. roku życia miały pobierać emerytury, a przy budowie Kanału Panamskiego miało umrzeć tysiące Amerykanów - takie rewelacje wygłaszał prezydent Donald Trump w Kongresie USA. Mijał się też z prawdą, opowiadając o migrantach czy o pomocy dla Ukrainy.

Jak Trump przed Kongresem mijał się z prawdą

Jak Trump przed Kongresem mijał się z prawdą

Źródło:
Konkret24, CNN