Rafał Trzaskowski "usunął Aleję Lecha Kaczyńskiego"? Przypominamy dlaczego

Źródło:
Konkret24
Sąd: nie ma ulicy Lecha Kaczyńskiego w Warszawie
Sąd: nie ma ulicy Lecha Kaczyńskiego w Warszawie tvn24
wideo 2/5
7.12.2018 | Sąd: nie ma ulicy Lecha Kaczyńskiego w Warszawietvn24

Politycy PiS zestawiają nagranie burzenia pomników radzieckich przez Karola Nawrockiego z "usuwaniem alei Lecha Kaczyńskiego" przez Rafała Trzaskowskiego. Internauci piszą o manipulacji, a my przypominamy, dlaczego zmiana nazw warszawskich ulic nie była decyzją prezydenta stolicy.

Dzień po nominacji Karola Nawrockiego na kandydata Prawa i Sprawiedliwości w wyborach prezydenckich - 25 listopada 2024 roku - politycy tej partii oraz anonimowi użytkownicy mediów społecznościowych publikowali nagranie mające porównywać działania Nawrockiego do działań kandydata Koalicji Obywatelskiej - Rafała Trzaskowskiego. Na filmiku widzimy przewracany pomnik radziecki i podpis: "Działalność Karola Nawrockiego jako szefa IPN (Instytutu Pamięci Narodowej - red.)", a pod nim demontaż tablicy z nazwą ulicy Lecha Kaczyńskiego i podpis: "Działalność Rafała Trzaskowskiego jako prezydenta Warszawy".

Nagranie w serwisie X opublikował m.in. poseł PiS Dariusz Matecki, pisząc: "Czym się różnią? Nawrocki w całym kraju demontuje pozostałości poddaństwa wobec sowieckiej Rosji. Trzaskowski w Warszawie usunął Aleję L. Kaczyńskiego i zastąpił ją Aleją Armii Ludowej, zbrodniczej organizacji, która wprowadzała po wojnie stalinizm".

Filmik pojawił się także m.in. na koncie posła PiS Marcina Romanowskiego, według którego to "ogromna przepaść w działalności między Nawrockim a Trzaskowskim". Zamieszczano je także na różnych anonimowych kontach, na których pisano, że "to w zasadzie podsumowuje różnice między kandydatami". Jeden z wpisów z taką treścią w serwisie X wyświetlono ponad 150 tysięcy razy.

Większość komentujących chwaliła takie zestawienie i wyrażała poparcie dla Karola Nawrockiego. "Ten wpis powinien być codziennie przypominany do samych wyborów"; "Bardzo trafne podsumowanie. Nic dodać nic ująć"; "Mój kandydat obalał pomniki komunistycznych zbrodniarzy, twój kandydat walczył z tabliczką z napisem 'ul Lecha Kaczyńskiego'" - pisali internauci (pisownia oryginalna). Znaleźli się jednak tacy, którzy uważali takie porównanie za manipulację, odnosząc się do "usuwania alei Lecha Kaczyńskiego" przez Rafała Trzaskowskiego. "Słaba manipulacja, potraficie lepiej"; "Przypomnij, jaka była historia dekomunizacji nazw ulic w Warszawie"; "Trzaskowski nie decyduje o nazwach ulic w Warszawie tylko Rada Warszawy" - komentowali.

Nawiązując do tych komentarzy, przypominamy więc pełną historię zmiany nazwy warszawskiej arterii z "aleja Armii Ludowej" na "ulica Lecha Kaczyńskiego" i powrót do pierwotnej nazwy oraz tłumaczymy, kto i dlaczego podejmował wiążące decyzje w tej sprawie.

Wojewoda zmienia nazwę, radni skarżą

Aby zrozumieć historię zmiany nazwy alei Armii Ludowej - ulicy w warszawskim Śródmieściu - trzeba cofnąć się do 2016 roku. W kwietniu tamtego roku Sejm niemal jednogłośnie przyjął ustawę o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, czyli tzw. ustawę dekomunizacyjną. Nałożyła ona na samorządy m.in. obowiązek zmiany nazw ulic, które upamiętniały lub propagowały komunizm.

Zmian należało dokonać do początku września 2017 roku. Jako że do tego terminu Rada Warszawy - odpowiedzialna za nazewnictwo ulic w stolicy - nie wprowadziła żadnych korekt, tematem zajął się ówczesny wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera z Prawa i Sprawiedliwości. W listopadzie 2017 roku wydał on 47 zarządzeń zastępczych, w których zmienił nazwy tylu właśnie ulic w Warszawie. Wśród nich była aleja Armii Ludowej, która decyzją wojewody miała stać się ulicą Lecha Kaczyńskiego.

Na konferencji prasowej, na której wojewoda ogłaszał swoją decyzję, towarzyszył mu ówczesny prezes Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek, poprzednik Karola Nawrockiego na tym stanowisku. IPN odgrywał ważną rolę w procesie dekomunizacji ulic, ponieważ m.in. na jego opiniach wojewoda opierał swoje zarządzenia. W tym dotyczącym ulicy Lecha Kaczyńskiego eksperci IPN stwierdzili, że nazwa alei Armii Ludowej wypełnia kryteria ustawy dekomunizacyjnej, ponieważ Armia Ludowa "do końca pozostała formacją realizującą priorytety sowieckiej racji stanu i narzędziem polityki Stalina wobec Polski".

Decyzja wojewody nie spodobała się jednak Radzie Warszawy, w której większość mieli wtedy radni Koalicji Obywatelskiej. Miesiąc po wydaniu zarządzeń - 20 grudnia 2017 roku - radni zaskarżyli więc wszystkie 47 z nich do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Na sesji rady, na której przegłosowano decyzję o skargach, ówczesny przewodniczący klubu PO Jarosław Szostakowski wyjaśniał, że w poszczególnych decyzjach wojewody znajdują się błędy legislacyjne, a sam Sipiera "nie wykonał pracy rzetelnie, ale było to tylko zamówienie polityczne".

Warszawski sąd administracyjny zaczął rozpatrywać skargi, ale jednocześnie nie wstrzymał wykonania zaskarżonych zarządzeń. Dlatego w marcu 2018 roku przy dawnej alei Armii Ludowej zawisły nowe tablice z nową nazwą - "ulica Lecha Kaczyńskiego".

Sąd uchyla zarządzenia wojewody, stare nazwy wracają

Dwa miesiące po zmianie tablic - w maju 2018 roku - WSA w Warszawie wydał wyrok w sprawie dekomunizacji. Odnośnie ulicy Lecha Kaczyńskiego orzekł, że wojewoda Zdzisław Sipiera wydał swoje zarządzenia z istotnym naruszeniem prawa, ponieważ "nie wykazał, dlaczego dotychczasowe nazwy (...) propagują ustrój komunistyczny". Sędzia wyjaśnił, że "wyjaśnienia wojewody są bardzo lakoniczne, zaś opinia wydana przez Instytut Pamięci Narodowej nie wiąże wojewody". Przypomniał, że ustawa o IPN zobowiązuje instytut do szczególnej staranności w badaniu wiedzy historycznej, której w tej sprawie zabrakło.

Wojewoda Zdzisław Sipiera złożył skargę kasacyjną od tego wyroku do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ten jednak w swoim orzeczeniu z grudnia 2018 roku podtrzymał wyrok WSA, a tym samym stał się on prawomocny. Sędziowie NSA również stwierdzili, że pismo IPN nie wystarczyło do zmiany nazw ulic. "Sporządzenie opinii IPN było w tej sprawie niewłaściwe i w dużym stopniu przyczyniło się do tego, że zarządzenia wojewody zostały trafnie uznane przez sąd pierwszej instancji za wadliwe" - mówił w uzasadnieniu sędzia.

Rada Warszawy i prezydent Rafał Trzaskowski zareagowali bardzo szybko. NSA wydał wyrok 7 grudnia 2018 roku, a już pięć dni później warszawscy radni przyjęli uchwałę w sprawie sieci publicznych szkół podstawowych, do której dołączono tzw. autopoprawkę prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Zawierała ona propozycję zmian nazw 52 ulic, w tym ulicy Lecha Kaczyńskiego na aleję Armii Ludowej (Rada Warszawy niejako przy okazji zmieniła nazwy pięciu innych ulic - red.). Szef klubu radnych KO Jarosław Szostakowski tłumaczył wtedy, że taki ruch "jest podyktowany zeszłotygodniowymi wyrokami Naczelnego Sądu Administracyjnego".

Taką interpretację potwierdzał w grudniu 2018 roku w rozmowie z Konkret24 Patryk Wachowiec, analityk prawny z Forum Obywatelskiego Rozwoju. Tłumaczył, że "Rada Warszawy, podobnie jak każdy inny organ samorządu czy władzy centralnej, nie mógł nie zastosować się do wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, gdyż jest on prawomocny". Prawnik dodał, że wyrok NSA uchylił zarządzenie wojewody, więc nawet bez uchwały ulice wróciłyby do poprzednich nazw. - Nie jest wymagane podjęcie żadnych innych środków prawnych przez organ samorządu terytorialnego - wyjaśnił wtedy Wachowiec.

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Słowo przeciwko słowu. Kto zmieniał nazwy warszawskich ulic?

Zmiana nazwy "ulica Lecha Kaczyńskiego" na "aleja Armii Ludowej" nie była więc samodzielną decyzją Rafała Trzaskowskiego. Rada Warszawy - a za sprawą poprawki także prezydent stolicy - stosowali się do prawomocnego wyroku sądu w tej sprawie. Dwa miesiące po tym ruchu radnych - w lutym 2019 roku - rozpoczęto kolejną wymianę tablic i przywrócenie nazwy alei Armii Ludowej, którą ulica nosi do dzisiaj.

Trzaskowski: jestem zwolennikiem ulicy Lecha Kaczyńskiego

Na tym jednak nie zakończyła się dyskusja o upamiętnieniu Lecha Kaczyńskiego, prezydenta Warszawy w latach 2002-2005, poprzez nadanie jednej ze stołecznych ulic jego imienia. Prezydent Rafał Trzaskowski od tamtego czasu kilkukrotnie deklarował, że jest zwolennikiem tego kroku, ale nie jest w stanie przekonać do tego pomysłu Rady Warszawy. Jego zdaniem imię byłego prezydenta powinna otrzymać jedna z ulic w pobliżu Muzeum Powstania Warszawskiego (a więc nie aleja Armii Ludowej, bo Muzeum jest w innej dzielnicy), do którego budowy mocno przyczynił się właśnie Lech Kaczyński.

CZYTAJ WIĘCEJ: Rafał Trzaskowski: "Wielokrotnie mówiłem, że jestem zwolennikiem ulicy Lecha Kaczyńskiego"

W sierpniu 2020 roku Trzaskowski zapowiedział, że postara się przekonać większość stołecznych radnych o konieczności powstania ulicy Lecha Kaczyńskiego, a następnie złoży radzie wniosek w tej sprawie. Już w grudniu 2020 roku informował jednak, że mimo rozmów nie ma zgody radnych KO na taką zmianę. Miesiąc później te informacje potwierdził przewodniczący klubu radnych KO Jarosław Szostakowski, który zaapelował do prezydenta stolicy, "o to, żeby dopóki w Polsce rządzi Prawo i Sprawiedliwość, nie występował z takim wnioskiem".

Już po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych, w lutym 2024 roku Rafała Trzaskowskiego ponownie zapytano o inicjatywę w sprawie zmiany nazwy ulicy. Prezydent powtórzył, że "nazwy ulic to jest kompetencja Rady Warszawy" i przypomniał, że "radni w tej kadencji mieli inne zdanie niż ja". - Jak będzie w kolejnej kadencji, tego nie wiem. Ja zdania nie zmieniłem - zadeklarował. Kadencja nowej Rady Warszawy i kolejna kadencja prezydenta stolicy rozpoczęła się 7 maja 2024 roku.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Posłowie i senatorowie PiS mieli wpłacać na partię minimum tysiąc złotych miesięcznie, europosłowie PiS - minimum pięć tysięcy. Tak zarządził Jarosław Kaczyński, gdy PiS nie dostał części subwencji. Konkret24 pozyskał rejestr wszystkich wpłat dla tej partii za 2024 rok. Oto kto wpłacił najwięcej, a kto w ogóle.

Mieli "wspierać partię finansowo". Kto ile wpłacił? Mamy rejestry PiS

Mieli "wspierać partię finansowo". Kto ile wpłacił? Mamy rejestry PiS

Źródło:
TVN24+

Po śmierci papieża Franciszka i ogłoszeniu żałoby narodowej internauci przekonują, jakoby po 1945 roku tylko raz "po śmierci obcokrajowca" władze naszego państwa tak zdecydowały. Ale to nie jest prawda.

Żałoby narodowe w Polsce. Nie tylko dla uczczenia Polaków

Żałoby narodowe w Polsce. Nie tylko dla uczczenia Polaków

Źródło:
Konkret24

Czy Grzegorz Braun ma szansę na poparcie zapewniające mu wejście do drugiej tury wyborów prezydenckich? Taki scenariusz sugeruje sondaż, który miał zostać wykonany przez znany ośrodek badania opinii publicznej. Lecz ta sondażownia nigdy czegoś takiego nie opublikowała.

Braun notuje "olbrzymi wzrost poparcia"? To nie ten CBOS

Braun notuje "olbrzymi wzrost poparcia"? To nie ten CBOS

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń notuje w sieci nagranie przedstawiające grupę osób idących nocą z walizkami przez miasto. Zostało opublikowane, by zwrócić uwagę na pewien problem mieszkańców - tymczasem internauci wykorzystują je do hejtu na cudzoziemców i migrantów. Przestrzegamy przed jego rozpowszechnianiem.

"Nocą, żeby ludzie nie widzieli"? Ten film miał inny cel

"Nocą, żeby ludzie nie widzieli"? Ten film miał inny cel

Źródło:
Konkret24

Do szpitala w Oleśnicy europoseł i poseł przybyli z "interwencją poselską" w celu "obywatelskiego zatrzymania" lekarki. Tak przynajmniej tłumaczyli się Grzegorz Braun i Roman Fritz. Jednak politycy powołali się na przepisy, które ich zachowania nie dotyczą. Wyjaśniamy, dlaczego przekroczyli uprawnienia.

Braun w szpitalu w Oleśnicy. Co jest interwencją poselską, a co nie

Braun w szpitalu w Oleśnicy. Co jest interwencją poselską, a co nie

Źródło:
Konkret24

Według popularnego w sieci przekazu dopiero po zmianie prezydenta USA - czyli po powrocie na to stanowisko Donalda Trumpa - w Nowym Jorku mogła się odbyć procesja wielkanocna. Dowodem ma być opublikowane wideo. Tylko że nie ma ono nic wspólnego z Wielkanocą.

Procesja w Nowym Jorku możliwa dopiero za Trumpa? Co to za nagranie

Procesja w Nowym Jorku możliwa dopiero za Trumpa? Co to za nagranie

Źródło:
Konkret24

Czy marszałek Sejmu Szymon Hołownia spowodował wypadek samochodowy i wjechał w ogrodzenie? Na podstawie pewnego nagrania twierdzi tak wielu internautów, według części z nich - polityk musiał być pod wpływem alkoholu. Ale Hołownia w żadnym takim zdarzeniu nie brał udziału. Jego sztab wyborczy zaprzecza, a my wyjaśniamy ten przekaz.

Hołownia wjechał autem w płot? Jest odpowiedź sztabu

Hołownia wjechał autem w płot? Jest odpowiedź sztabu

Źródło:
Konkret24

Teksty z trzynastu polskich serwisów informacyjnych wykorzystano w kolejnej fazie operacji wpływu prowadzonej przez rosyjski ośrodek dezinformacji. W specjalnie tworzonych postach linkowano do artykułów, które zawierały treści przydatne Kremlowi. A potem w ruch szły boty.

Operacja Doppelganger. Cel: polskie wybory

Operacja Doppelganger. Cel: polskie wybory

Źródło:
Konkret24

Internauci zachwycają się postawą pilota, który rzekomo złamał procedury, by ratować ludzkie życie. Chodzi o o popularne nagranie z momentu lądowania samolotu, które krąży w sieci - także polskiej. Historia jest fascynująca, lecz nieprawdziwa.

"Przewożę serce dawcy". "Łamiesz zasady, zmień kurs!". Co to za film

"Przewożę serce dawcy". "Łamiesz zasady, zmień kurs!". Co to za film

Źródło:
Konkret24

Donald Trump nie wysłał własnego samolotu po 200 żołnierzy, którzy utknęli na Florydzie. A publikowane nagrania z wypadku księżnej Diany nie zawsze pokazują to zdarzenie. Wytworzenie zbiorowej fałszywej pamięci - zwanej efektem Mandeli - to jeden z celów ośrodków dezinformacji. Fake newsy wspomagają ten mechanizm.

Efekt Mandeli - co to jest? Możesz być ofiarą

Efekt Mandeli - co to jest? Możesz być ofiarą

Źródło:
Konkret24

W obwodzie Kurskim w Rosji miały zostać odkryte tysiące ciał zagranicznych najemników walczących dla Ukrainy, w tym Polaków - wykres z taką informacją krąży ostatnio w sieci. Wystarczy spojrzeć, które strony i profile rozpowszechniają ten przekaz, by stwierdzić: to kolejna odsłona prokremlowskiej propagandy.

Ciała "polskich najemników" w Rosji? Uwaga na ten wykres

Ciała "polskich najemników" w Rosji? Uwaga na ten wykres

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości po raz kolejny forsują przekaz wymierzony w cudzoziemców przebywających w Polsce. Teraz wykorzystują do niego zdjęcie z Nadarzyna, publikując je z fałszywym komentarzem.

"Nadarzyn 2025"? Nie. To "wielkopostne chrześcijaństwo" posła Warchoła

"Nadarzyn 2025"? Nie. To "wielkopostne chrześcijaństwo" posła Warchoła

Źródło:
Konkret24

Komentując słowa Donalda Tuska o repolonizacji, poseł PiS Michał Wójcik stwierdził, że jej przykładem była fuzja Orlenu i Lotosu z czasów rządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci są jednak innego zdania.

Poseł Wójcik: fuzja Orlenu i Lotosu to repolonizacja. Wręcz przeciwnie

Poseł Wójcik: fuzja Orlenu i Lotosu to repolonizacja. Wręcz przeciwnie

Źródło:
Konkret24

Krytykując obecny rząd, opozycja opowiada o "narodowym programie rozbrajania" Polski, twierdząc, że nie są realizowane wcześniej zawarte kontrakty na uzbrojenie. Jarosław Kaczyński jako dowód wskazuje zakup wyrzutni Himars i Chunmoo. Nie ma racji.

Kaczyński o Himarsach i koreańskich wyrzutniach: "to zostało zatrzymane". Nie zostało

Kaczyński o Himarsach i koreańskich wyrzutniach: "to zostało zatrzymane". Nie zostało

Źródło:
Konkret24

Straszenie Ukraińcami i nastawianie Polaków negatywnie do uchodźców zza wschodniej granicy - to cel rozpowszechnianego przez działaczy Konfederacji i Ruchu Narodowego przekazu. Jest on fałszywy, a powstał na podstawie tekstu jednego z ukraińskich serwisów.

Ukraińcy "masowo sięgną po polskie obywatelstwo"? Skąd ta teza

Ukraińcy "masowo sięgną po polskie obywatelstwo"? Skąd ta teza

Źródło:
Konkret24

Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak, powołując się na dane niemieckiej policji, opowiada o "ludziach przywożonych z wewnątrz niemieckiego kraju" do Polski. Tylko że owe statystyki nie dotyczą takich przypadków. Polityk Konfederacji manipuluje.

Bosak o "wpychaniu migrantów" z Niemiec. Czego nie rozumie

Bosak o "wpychaniu migrantów" z Niemiec. Czego nie rozumie

Źródło:
Konkret24

Obchody 1000-lecia Królestwa Polskiego i 500-lecia hołdu pruskiego wywołały dyskusję na temat faktycznej daty koronacji pierwszego króla Polski i udziału w niej niemieckiego cesarza. Wyjaśniamy, skąd rozbieżność dat.

Koronowany przez niemieckiego cesarza? Jak to z Chrobrym było

Koronowany przez niemieckiego cesarza? Jak to z Chrobrym było

Źródło:
Konkret24

Konfederacja opowiada, że na podstawie wydawanych pozwoleń na pracę dla cudzoziemców można stwierdzić, że Donald Tusk "sprowadza rocznie do Polski 100 tysięcy islamskich imigrantów". To jednak manipulacja: pozwolenie na pracę nie znaczy "sprowadzenia" do Polski.

Tusk "sprowadza 100 tysięcy islamskich imigrantów"? Manipulacja

Tusk "sprowadza 100 tysięcy islamskich imigrantów"? Manipulacja

Źródło:
Konkret24

Karol Nawrocki ogłosił, że jako prezydent zrobi wszystko, by "to Polacy mieli pierwszeństwo w korzystaniu z polskiej służby zdrowia". Szef jego sztabu wyborczego przekonuje, że kandydat PiS podał już wcześniej szczegóły swojego kontrowersyjnego pomysłu - to nieprawda.

Nawrocki zapowiada "pierwszeństwo" Polaków w kolejkach do lekarzy. A szczegóły?

Nawrocki zapowiada "pierwszeństwo" Polaków w kolejkach do lekarzy. A szczegóły?

Źródło:
Konkret24

Niemcy "podrzucili", "przerzucili" do Polski "dziewięć tysięcy nielegalnych migrantów" - powtarzają od dłuższego czasu politycy Konfederacji i PiS. Choć ta liczba pochodzi z niemieckich statystyk, taki przekaz jest manipulacją i grą na emocjach mającą wzbudzać niepokój w społeczeństwie. Bo wcale nie chodzi głównie o przybyszy z Afryki czy Azji. Wyjaśniamy.

"Tysiące migrantów podrzuconych z Niemiec". Co się kryje za tą liczbą

"Tysiące migrantów podrzuconych z Niemiec". Co się kryje za tą liczbą

Źródło:
Konkret24

W kampanii prezydenckiej politycy PiS punktują kandydata PO Rafała Trzaskowskiego za to, że "nie jest szczery". Bo Warszawa przystąpiła do organizacji C40 Cities, a to - według nich - pociąga za sobą szereg limitów i zakazów, o których Trzaskowski w kampanii nie mówi. Jak jest naprawdę?

"Tego chce Trzaskowski". Opozycja straszy zakazem jedzenia mięsa i nabiału

"Tego chce Trzaskowski". Opozycja straszy zakazem jedzenia mięsa i nabiału

Źródło:
Konkret24

Internauci kpią, że Magdalena Biejat "z geografii nie jest dobra", ponieważ jako państwo wymieniła Frankfurt. Nagranie, które ma tego dowodzić, zostało jednak przycięte, a wypowiedź kandydatki na prezydenta wyrwana z kontekstu.

Biejat wymieniła Frankfurt jako "państwo na F"? Nagranie jest ucięte

Biejat wymieniła Frankfurt jako "państwo na F"? Nagranie jest ucięte

Źródło:
Konkret24

Jarosław Kaczyński spotyka się ostatnio z sympatykami PiS, zachęcając do głosowania na Karola Nawrockiego. Obiecuje, że będzie on najlepszym prezydentem na trudne czasy, bo obecny rząd już doprowadził do tego, "żeśmy się cofnęli" w rozwoju kraju. Na dowód przytacza statystyki - ale błędnie.

Kaczyński o rozwoju kraju: "żeśmy się cofnęli". Nieprawda

Kaczyński o rozwoju kraju: "żeśmy się cofnęli". Nieprawda

Źródło:
Konkret24

Czy ogórki mogą się stać tematem publicznej debaty w kampanii prezydenckiej? Owszem, jeśli dzięki temu można zarzucić konkurentowi hipokryzję. Po tym, jak Rafał Trzaskowski zachwalał na wiecu ogórki pewnego polskiego producenta, oponenci przekonują, że te ogórki "wyprodukowano w Niemczech". Firma, która stała się ofiarą politycznego sporu, wyjaśnia.

PiS: Trzaskowski promuje "niemieckie" ogórki. Mamy wyjaśnienie

PiS: Trzaskowski promuje "niemieckie" ogórki. Mamy wyjaśnienie

Źródło:
Konkret24

Miało być spełnienie obietnicy, wyszło rozwiązanie, którego skutki budzą wątpliwości. Choć niektórzy politycy koalicji przekonują, że zmiana składki zdrowotnej dla przedsiębiorców to realizacja jednego ze 100 konkretów czy punktu umowy koalicyjnej. Rzeczywistość wyraźnie rozmija się z deklaracjami.

Zmiana składki zdrowotnej: realizacja obietnic? Niezupełnie

Zmiana składki zdrowotnej: realizacja obietnic? Niezupełnie

Źródło:
Konkret24

"Warszawa, Ursynów" - z takim opisem krąży w polskiej sieci nagranie pokazujące tłum muzułmanów modlących się obok jakiegoś osiedla. To jednak inne miasto.

Muzułmanie na Ursynowie? To nie Warszawa

Muzułmanie na Ursynowie? To nie Warszawa

Źródło:
Konkret24

Nagłaśniany przez polityków prawicy przekaz, że rząd planuje otworzyć w Czerwonym Borze ośrodek dla "nielegalnych imigrantów", zamiast tworzyć tam planowaną jednostkę wojskową, jest nie tylko nieprawdziwy - to niebezpieczna gra na emocjach. To, do czego prowadzi, pokazały wydarzenia z niedzieli.

Czerwony Bór: ośrodek dla migrantów zamiast jednostki wojskowej? Manipulacja PiS

Czerwony Bór: ośrodek dla migrantów zamiast jednostki wojskowej? Manipulacja PiS

Źródło:
Konkret24