Rafał Trzaskowski jest oficjalnym kandydatem partii, Karol Nawrocki - wspieranym przez partię "kandydatem obywatelskim", a będący szefem partii Szymon Hołownia - "kandydatem niezależnym". Ta wyborcza narracja publicystyczna nie zmienia faktu, że wszystkich obowiązują te same przepisy o finansowaniu prezydenckiej kampanii. W czym wsparcie partii może tu jednak pomóc?
Prekampania przed wyborami prezydenckimi nabiera rozpędu; kandydaci walczą o głosy wyborców. Jako pierwszy, już we wrześniu, zaczął Sławomir Mentzen, lider Konfederacji. W miniony weekend 23-24 listopada dwie największe partie zaprezentowały kandydatów, których one poprą w wyborach: Koalicję Obywatelską będzie reprezentował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, a Prawo i Sprawiedliwość udzieliło poparcia prezesowi Instytutu Pamięci Narodowej Karolowi Nawrockiemu. Start w wyborach ogłosili też marszałek Sejmu Szymon Hołownia (Trzecia Droga) i Marek Jakubiak z koła Wolni Republikanie.
O ile Trzaskowski jest jednak kandydatem partii KO, to Nawrocki statusu kandydata partii PiS oficjalnie nie ma. Przed prezentacją w Krakowie 24 listopada politycy Prawa i Sprawiedliwości podkreślali, że jest to kandydat "obywatelski" i "bezpartyjny". Sam Nawrocki też tak o sobie mówi. Nie jest członkiem PiS ani żadnej innej partii. Prezesowi IPN zabrania tego ustawa. W PiS obowiązuje więc narracja o "kandydacie obywatelskim".
"Zachęcam wszystkich państwa, wszystkich Polaków, którzy chcą mieć bezpartyjnego, rzeczywiście, prezydenta" - mówił we Włoszczowie (woj. świętokrzyskie) 25 listopada Karol Nawrocki, występując jednak w towarzystwie szefowej świętokrzyskich struktur PiS i wicemarszałka województwa świętokrzyskiego - również polityka PiS. Politycy tej partii towarzyszą mu w kolejnych publicznych wystąpieniach.
Z kolei Szymon Hołownia, marszałek Sejmu i przewodniczący Polski 2050, ogłaszając start w wyborach prezydenckich podczas spotkania z wyborcami w Jędrzejowie 13 listopada, mówił: "Chcę powiedzieć, że w styczniu przyszłego roku będę kandydatem na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Zdecydowałem się kandydować i zdecydowałem się powiedzieć wam o tym tutaj, w Jędrzejowie, na tym spotkaniu. Zdecydowałem, że chcę kandydować, pokornie ubiegać się o to, żebyście pozwolili mi być prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej. Chcę być niezależnym kandydatem na prezydenta i niezależnym prezydentem". A uprzedzając zarzuty typu "ale jak niezależnym, skoro masz człowieku partię polityczną", dodał: "Tak, stworzyłem wspaniały ruch, Polskę 2050 z tymi wspaniałymi ludźmi, którzy tutaj dzisiaj są, ale jestem i będę niezależny".
PiS zapowiada wsparcie finansowe i organizacyjne kampanii Nawrockiego
Mimo że Karol Nawrocki oficjalnym kandydatem partii nie jest, politycy PiS zapewniali już dzień po prezentacji tego kandydata, że ugrupowanie będzie wspierać jego kampanię zarówno organizacyjnie, jak i finansowo. Zadeklarował tak np. skarbnik PiS Henryk Kowalczyk: "Będziemy go popierać nie tylko słowami, ale organizacyjnie i finansowo. Trudno sobie wyobrazić, że Karol Nawrocki wyłoży z prywatnej kieszeni, zresztą nie wolno by mu było tego zrobić, bo jego również obowiązują limity". Ocenił, że na kampanię potrzebne będzie około 30 milionów złotych.
W RMF FM poseł Marcin Przydacz mówił, że Nawrocki "jest wspierany przez Prawo i Sprawiedliwość, dlatego Prawo i Sprawiedliwość będzie mu pomagało także i w sensie finansowym". A Przemysław Czarnek w Radiu Zet deklarował: "Tyle, ile uzbieramy na Prawo i Sprawiedliwość - zachęcamy państwa do wpłaty - no tyle będziemy mogli wydać na kampanię wyborczą kandydata przez nas popieranego, a nie partyjnego".
Czy jednak zasady finansowania prezydenckiej kampanii wyborczej w przypadku "kandydata obywatelskiego" typu Nawrocki, "kandydata partyjnego" typu Trzaskowski bądź "kandydata niezależnego" typu Hołownia są różne? Czy fakt, że kandydat startuje jako "obywatelski" jest ułatwieniem czy utrudnieniem? Wyjaśniamy.
Według konstytucji każdy kandydat jest "obywatelski"
Odpowiedź na pierwsze pytanie jest prosta i wynika z przepisów. Partie mogą oficjalnie określać kandydatów tak czy inaczej, ale: - Kodeks wyborczy nie rozróżnia, czy ktoś jest kandydatem obywatelskim czy nie. Nie ma takiej kategorii w sensie prawnym. Taki kandydat nie ma żadnych ułatwień ani utrudnień. Jego kampania - jak każdego - może być finansowana z trzech źródeł - tłumaczy w rozmowie z Konkret24 dr Anna Frydrych-Depka specjalizująca się w prawie wyborczym, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Podkreśla jednak, że kampania prezydencka znacząco się różni od parlamentarnej i referendalnej. O dwóch ostatnich szczegółowo pisaliśmy w Konkret24, teraz zajmiemy się wyłącznie prezydencką.
Kandydat obywatelski jest więc tylko określeniem publicystycznym, właśnie na potrzeby kampanii (w tym wypadku: PiS). Bo od strony prawnej można powiedzieć, że każdy kandydat na prezydenta jest obywatelski. Zgodnie bowiem z art. 127 ust. 3 Konstytucji RP podpisy 100 tysięcy obywateli są potrzebne do tego, by w ogóle móc startować w wyborach. Poparcie partii ma jednak znaczenie - może pomóc w zebraniu tylu podpisów.
Na Prezydenta Rzeczypospolitej może być wybrany obywatel polski, który najpóźniej w dniu wyborów kończy 35 lat i korzysta z pełni praw wyborczych do Sejmu. Kandydata zgłasza co najmniej 100 000 obywateli mających prawo wybierania do Sejmu.
Natomiast art. 84 par. 3 Kodeksu wyborczego stanowi, że w wyborach prezydenckich komitety wyborcze mogą być tworzone wyłącznie przez wyborców. Formalnie więc partie polityczne nie mogą tworzyć komitetów wyborczych dla swoich kandydatów na prezydenta.
Komitet wyborczy kandydata musi się składać z co najmniej 15 obywateli, którzy mają prawo wybierania (czynne prawo wyborcze). Tylko komitet może prowadzić kampanię na rzecz zgłoszonego kandydata. Powołuje pełnomocnika wyborczego, który zawiadamia potem Państwową Komisję Wyborczą o utworzeniu komitetu wyborczego wyborców.
- Wszystkie komitety kandydatów w wyborach prezydenckich powołuje się tak samo. Podlegają takim samy regulacjom - podkreśla dr Frydrych-Depka.
Trzy źródła finansowania kampanii prezydenckiej. Pomoc partii zgodna z prawem
Związane z kampanią wydatki komitetów wyborczych kandydatów na prezydenta są pokrywane z pozyskanych przez każdy taki komitet pieniędzy. Podkreślmy: wszystkie środki wydane na kampanię muszą być środkami komitetu wyborczego. Kodeks wyborczy w art. 132 par. 4 wskazuje trzy źródła, z których może być finansowana kampania kandydata:
1) Wpłaty obywateli polskich mających miejsce stałego zamieszkania na terenie Polski. Suma wpłat od pojedynczego obywatela polskiego nie może przekraczać 15-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę obowiązującego w dniu poprzedzającym dzień ogłoszenia aktu o zarządzeniu wyborów (najprawdopodobniej minimalne wynagrodzenie będzie wynosiło w styczniu 2025 roku 4666 zł, a jego piętnastokrotność - 69 990 zł). Również sam kandydat może wpłacić pieniądze na swój komitet, ale w jego przypadku obowiązuje limit 45-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę; w przyszłym roku najprawdopodobniej będzie to 209 970 zł. 2) Fundusze wyborcze partii politycznych tworzone w celu finansowania kampanii. 3) Kredyty bankowe zaciągane przez komitet wyborczy kandydata na cele związane z wyborami.
PiS już deklaruje, że będzie finansowo wspierać kampanię Karola Nawrockiego - i jak wynika z powyższego przepisu, nie ma do tego prawnych przeszkód. To znacząca różnica w porównaniu do kampanii parlamentarnej, na którą środki mogą pochodzić tylko z utworzonego partyjnego funduszu wyborczego.
Wspieranie kandydatów na prezydenta przez partie jest powszechną praktyką. Po wyborach prezydenckich w 2020 roku opisywaliśmy, że kandydaci popierani przez partie polityczne – Małgorzata Kidawa Błońska (Koalicja Obywatelska), Robert Biedroń (Lewica), Waldemar Witkowski (Unia Pracy) - niemal wszystkie środki, które mieli do dyspozycji w kampanii, zawdzięczali wpłatom z partyjnego funduszu wyborczego. W przypadku Kidawy-Błońskiej było to aż 99,93 proc. Tylko dwaj kandydaci – Szymon Hołownia i Marek Jakubiak – środki na kampanię zawdzięczali wyłącznie wyborcom. Komitet Hołowni zebrał w ten sposób prawie 7,5 mln zł, Jakubiaka – ponad 27 tys. zł.
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Hołownia planuje start kampanii wyborczej na 8 stycznia. Jest pewien kłopot
Obowiązuje limit wydatków na kampanię
Jednak nie jest tak, że komitet wyborczy może wydać na kampanię kandydata nieograniczoną kwotę. Obowiązuje bowiem limit. Liczy się go w sposób opisany w art. 327 Kodeksu wyborczego. Otóż liczbę wyborców w kraju ujętych w rejestrze wyborców mnoży się przez 0,85 zł. Obowiązujący w nadchodzących wyborach limit nie jest jeszcze znany, ponieważ PKW dopiero w ciągu 14 dni od zarządzenia wyborów przez marszałka Sejmu opublikuje informacje o liczbie wyborców. W poprzednich wyborach ten limit wynosił 19 139 155,20 zł.
W ciągu trzech miesięcy od wyborów pełnomocnik komitetu składa PKW sprawozdanie finansowe, czyli szczegółową informację o przychodach, wydatkach i zobowiązaniach finansowych komitetu, w tym o uzyskanych kredytach bankowych i warunkach ich uzyskania. W ciągu 30 dni jest ono publikowane w "Monitorze Polskim".
Według art. 144 par. 1 Kodeksu wyborczego PKW w terminie sześciu miesięcy: - przyjmuje sprawozdanie bez zastrzeżeń; - przyjmuje sprawozdanie ze wskazaniem uchybień, w szczególności w przypadku gdy pozyskane, przyjęte lub wydatkowane z naruszeniem przepisów o których mowa w pkt 3 lit. a, d i e środki finansowe nie przekraczają 1 proc. ogólnej kwoty przychodów komitetu wyborczego; - odrzuca sprawozdanie w przypadku: a) pozyskania lub wydatkowania środków komitetu wyborczego z naruszeniem przepisów; b) przeprowadzania zbiórek publicznych wbrew zakazowi; c) przyjęcia przez komitet wyborczy partii politycznej albo koalicyjny komitet wyborczy środków finansowych pochodzących z innego źródła niż Fundusz Wyborczy; d) przyjęcia przez komitet wyborczy wyborców albo komitet wyborczy organizacji korzyści majątkowych z naruszeniem przepisów; e) przyjęcia przez komitet wyborczy partii politycznej albo koalicyjny komitet wyborczy korzyści majątkowych o charakterze niepieniężnym.
Ten przepis należy rozumieć w ten sposób: - PKW przyjmuje sprawozdanie ze wskazaniem uchybień, jeśli łączna kwota naruszeń w przypadkach opisanych w podpunktach "a", "d" i "e" nie przekracza 1 proc. ogólnej kwoty przychodów komitetu wyborczego; - odrzuca w przypadkach opisanych w podpunktach "a", "d" i "e", jeśli łączna kwota naruszeń przekracza ten 1 proc.; - odrzuca zawsze w przypadkach z podpunktów "b" i "c".
Na koniec zwróćmy uwagę na istotną różnicę: komitetom wyborczym w wyborach prezydenckich - w przeciwieństwie do wyborów parlamentarnych - nie przysługuje zwrot poniesionych na kampanię kosztów. Czyli np. pieniądze, które wydadzą PiS czy KO na kampanie wspieranych przez te partie kandydatów, będą nie do odzyskania.
Ponadto odrzucenie sprawozdania lub przyjęcie go, ale ze wskazaniem uchybień poskutkuje tylko koniecznością zwrotu do Skarbu Państwa pełnej kwoty naruszenia. W przypadku odrzucenia przez PKW sprawozdania komitetu wyborczego może on w ciągu 14 dni odwołać się do Sądu Najwyższego. Jego rozstrzygnięcie jest ostateczne. Za podanie nieprawdziwych danych w sprawozdaniu finansowym pełnomocnikowi komitetu wyborczego grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: PAP