Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim umorzyła postępowanie w sprawie publicznego propagowania faszystowskiego ustroju państwa przez uczestników festiwalu Orle Gniazdo - dowiedział się Konkret24. To, co się tam działo dwa lata temu, pokazali dziennikarze "Superwizjera" TVN.
Na początku 2017 roku dziennikarzom "Superwizjera" TVN udało się przeniknąć z ukrytymi kamerami do środowiska polskich neonazistów. Reportaż ukazał się na antenie TVN24 20 stycznia 2018 roku. Był wielokrotnie nagradzany.
Na nagraniach zarejestrowanych ukrytą kamerą dziennikarze pokazali między innymi obchody 128. rocznicy urodzin Adolfa Hitlera, zorganizowane w 2017 roku w lesie nieopodal Wodzisławia Śląskiego. W lipcu tego samego roku przyjechali, także z ukrytą kamerą, do miejscowości Kępa (woj. łódzkie) na neonazistowski festiwal Orle Gniazdo, reklamowany jako najważniejsze wydarzenie narodowej sceny muzycznej w Polsce. Byli obecni także na neonazistowskim koncercie zorganizowanym w Grodziszczu na Dolnym Śląsku.
Po reportażu prokuratura rozpoczęła kilka postępowań. W styczniu 2018 roku wiceszef Prokuratury Rejonowej w Radomsku Jacek Bocianowski poinformował tvn24.pl, że po "uzyskaniu kopii nagrania funkcjonującego w przestrzeni publicznej o zachowaniach neonazistowskich", prokuratura wszczęła śledztwo z art. 256 par. 1 Kodeksu karnego, czyli w sprawie "publicznego propagowania faszystowskiego ustroju państwa podczas ubiegłorocznego festiwalu muzyki Orle Gniazdo".
Prokuratura umarza
W materiale "Superwizjera" widać między innym, jak uczestnicy tego festiwalu wyciągają rękę w hitlerowskim pozdrowieniu. Pokazano też osoby w koszulach z symbolami neonazistowskimi. Według dziennikarzy, organizatorzy nie reagowali.
24 stycznia ub.r. sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim i jak się teraz dowiedział Konkret24, postępowanie w sprawie uczestników festiwalu umorzyła.
- Postępowanie to zostało zakończone wydaniem postanowienia o jego umorzeniu z powodu niewykrycia sprawcy - poinformował Konkret24 Piotr Cegiełka, zastępca rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
Dopytywany w piątek o szczegóły, w krótkiej rozmowie telefonicznej przekazał, że jest w tym momencie w podróży służbowej i że odpowie w poniedziałek.
Jak informował w grudniu portal tvn24.pl, przesłuchano w tej sprawie ponad 100 osób.
W wydanym w piątek popołudniu komunikacie, Prokuratura Regionalna w Łodzi przekazała, że postanowienie o umorzeniu zapadło jeszcze w styczniu 2019 r. Jest nieprawomocne.
W komunikacie rzecznik prasowy prokuratury Krzysztof Bukowiecki informuje, że "materiały filmowe dostarczone prokuraturze przez telewizję TVN nie pozwalały na identyfikację sprawców".
Dalej czytamy w nim, że "dokonana przez biegłych specjalistów techniczna obróbka nagrań nie poprawiła ich jakości w takim stopniu, by możliwa była bezsporna identyfikacja przez prokuraturę twarzy uczestników festiwalu, którzy wznosili faszystowskie gesty. Z kolei kilkudziesięciu przesłuchanych w śledztwie świadków, którym okazano poprawione technicznie zdjęcia, twierdziło, że nie są w stanie rozpoznać konkretnych osób".
"Publiczne nawoływanie do popełnienia zbrodni na byłym premierze Donaldzie Tusku"
Piotr Cegiełka przypomniał jednocześnie, że z akt postępowania, które było prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Piotrkowie Trybunalskim wyłączono materiały przeciwko kobiecie "podejrzanej o popełnienie występku z art. 255 § 2 k.k. (publiczne nawoływanie do popełnienia zbrodni - red.)".
Chodzi o Annę B., jedną z wokalistek, która według śledczych nawoływała do zabicia Donalda Tuska. W reportażu "Superwizjera" TVN słychać, jak wykrzykuje, że kolejny utwór będzie o "tym czerwonym, rudym sku******nu, je***ym zdrajcy, pomietle ku**y Merkelowej. Tusk!".
- Tusk, za****ć go k***a nożem prosto w serce - miała krzyczeć Anna B. ze sceny.
W prokuratorskim śledztwie nie przyznała się do winy i złożyła wyjaśnienia. Jak poinformował Cegiełka, w jej sprawie prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia. Z komunikatu Prokuratury Regionalnej w Łodzi wynika, że zarzuca się jej "publiczne nawoływanie do popełnienia zbrodni na byłym premierze Donaldzie Tusku".
Pierwszy skazany za "obchody urodzin Hitlera"
Pierwszy wyrok po reportażu "Superwizjera" zapadł w październiku 2018 roku. Adam B., jeden z uczestników "obchodów urodzin Hitlera" został skazany na karę grzywny w wysokości 13 tysięcy złotych. Skazany dobrowolnie poddał się karze. Został uznany za winnego propagowania faszyzmu, a także nielegalnego posiadania broni.
W lipcu 2019 roku ruszył proces w sprawie "urodzin Hitlera". Akt oskarżenia wobec innych sześciu uczestników wydarzenia zorganizowanego w 2017 roku przez stowarzyszenie Duma i Nowoczesność trafił do Sądu Rejonowego w Wodzisławiu Śląskim w wyniku przesłuchania prawie 60 świadków i zebrania kilkunastu opinii biegłych. Organizator wydarzenia Mateusz S. podczas składania wyjaśnień, a także Adrian K. i Tomasz R nie przyznali się do winy.
Zarzuty dla organizatorów neonazistowskich koncertów
W kwietniu 2018 r. Prokuratura Rejonowa w Wałbrzychu postawiła zarzuty propagowania ideologii faszystowskiej oraz nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych i rasowych dwóm głównym organizatorom neonazistowskich koncertów, w tym tego w podświdnickim Grodziszczu, z którego relację można było także zobaczyć w reportażu "Superwizjera" TVN. Mężczyźni nie przyznawali się do winy. Złożyli wyjaśnienia.
Zdaniem śledczych, 44-letni Piotr G. i 36-letni Krzysztof S. byli głównymi organizatorami pięciu koncertów, na których zbierali się neofaszyści. Pierwsza z imprez odbyła się w marcu 2016 roku w Bielawie, druga w sierpniu tego samego roku w Dzierżoniowie, kolejna w marcu 2017 roku w Grodziszczu, czwarta we wrześniu 2017 roku ponownie w Dzierżoniowie, a piąta miała odbyć się 21 kwietnia 2018 roku w Dzierżoniowie. Ostatni z koncertów, w wyniku akcji funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i policji, nie doszedł do skutku.
To postępowanie prowadzone w Wałbrzychu cały czas trwa. - Nie zwiększyła się liczba osób z zarzutami. Nie skierowaliśmy jeszcze w tej sprawie żadnego aktu oskarżenia do sądu - poinformował w rozmowie z Konkret24 rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy Tomasz Orepuk.
Kittel: "Materiały są dosyć konkretne"
Sprawę umorzenia postępowania przez Prokuraturę Okręgową w Piotrkowie Trybunalskim na antenie TVN24 komentował nagrodzony tytułem Dziennikarza Roku Grand Press 2018 Bertold Kittel, autor głośnych reportaży Superwizjera, w tym reportażu "Polscy neonaziści".
- Mam poczucie winy, bo rozumiem, że to nasza wina, że śledztwo zostało umorzone. Mogliśmy prokuraturze dać adresy, zdjęcia i przyznania się do winy sprawców, wtedy prawdopodobnie inaczej by się to skończyło - mówił. - Nie wystarczył film, na którym są ci ludzie nagrani. Materiały są dosyć konkretne - dodał. Kittel zaznaczył, że "wszyscy wiemy, że prokuratura, a zwłaszcza Prokuratura Okręgowa, która to umorzyła, ma ogromny aparat, aby ścigać te przestępstwa i wykorzystywać do tego cały aparat państwa". - ABW, policję, różnego rodzaju środki, do których dziennikarze nie mają dostępu - wymieniał. - Dla mnie jest zaskoczeniem, że na tej imprezie nie było funkcjonariuszy pod przykryciem, którzy dokumentowaliby co się tam dzieje, a wszyscy widzieliśmy, co się tam dzieje: setki ludzi hajlujących, pokazujących symbole nazistowskie - mówił. - To jest bardzo szczęśliwy dzień dla ruchu faszystowskiego w Polsce - ocenił.
"Wspólny mianownik: nienawiść"
Kittel w tym kontekście przypomniał sprawę, kiedy narodowcy 25 listopada 2017 roku w Katowicach powiesili na szubienicach zdjęcia europosłów. Prokuratura już od ponad półtora roku bada kontrowersyjny happening. Zdarzenie było zarejestrowane. Sąd stwierdził, że śledztwo jest przewlekłe.
- (Postępowanie) bezsensownie przewlekane, bez żadnego powodu, jest to stwierdzone przez Sąd Apelacyjny w Katowicach, który wytknął prokuraturze, że pozoruje czynności w tej sprawie - wskazał.
- Czy państwo nie jest w stanie ścigać grup faszystowskich, które się rozpanoszyły, które z nienawiścią napadają na ludzi? - pytał. - To kolejne przypadki świadczące o rozzuchwaleniu ruchu, dla którego wspólnym mianownikiem jest nienawiść - dodał.
Kittel zaznaczył, że na ten moment nie wiadomo, czy na decyzję zostanie złożone zażalenie, które będzie skutkowało skierowaniem sprawy do sądu. W momencie, gdy prokuratura prawomocnie umorzy postępowanie, wówczas nikt nie będzie mógł złożyć zażalenia, a tym samym dostać się do dokumentów tej sprawy.
W wydanym w piątek po południu komunikacie dotyczącym umorzenia postępowania w sprawie uczestników festiwalu "Orle Gniazdo", Rzecznik Prasowy Prokuratury Regionalnej w Łodzi poinformował, że "zasadność postanowienia Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie podlega kontroli Prokuratury wyższego szczebla. Jeśli wyniki kontroli wykażą, że istnieje możliwość identyfikacji sprawców przestępstwa, postępowanie zostanie podjęte na nowo".
Artykuł został zaktualizowany 26 lipca o komunikat Prokuratury Regionalnej w Łodzi.
Autor: Jan Kunert / Źródło: Konkret24; zdjęcie: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24