Polski rząd przegrał przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Chodzi o przechodzenie sędziów Sądu Najwyższego w stan spoczynku. TSUE orzekł, że zmienione już przepisy były sprzeczne z prawem Unii Europejskiej. Wcześniej prezydent i politycy PiS zapewniali, że można sędziów wysłać na emeryturę, a Trybunał nie może się tą sprawą zajmować.
W poniedziałek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok w sprawie dotyczącej obniżenia wieku emerytalnego sędziów Sądu Najwyższego. TSUE stwierdził, że polski rząd złamał prawo unijne ustawą z lipca 2017 roku, która wprowadziła nowe zasady dotyczące przechodzenia w stan spoczynku przez polskich sędziów. Zgodnie z nią, wiek przejścia w stan spoczynku sędziego Sądu Najwyższego został obniżony do 65 lat.
Komisja Europejska wniosła skargę na Polskę w tej sprawie we wrześniu zeszłego roku, uznając, że przepisy naruszają gwarancje niezawisłości sędziowskiej. Władze w Warszawie wycofały się z kwestionowanych rozwiązań, jednak Komisja Europejska nie wycofała sprawy z Trybunału.
"Rzeczpospolita Polska uchybiła"
Zdaniem TSUE przepisy z lipca 2017 r. naruszały zasadę nieusuwalności sędziów. Trybunał zwrócił uwagę na rolę prezydenta, który na mocy ustawy mógł zdecydować, kto pozostaje na stanowisku, a kto nie może już orzekać.
"Przy udzielaniu tej zgody Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej nie jest związany żadnymi kryteriami, a jego decyzja nie jest przedmiotem kontroli sądowej" - stwierdza komunikat TSUE.
- Rzeczpospolita Polska uchybiła zobowiązaniom jakie na niej ciążą na mocy artykułu 19 ustęp 1 Traktatu o Unii Europejskiej - poinformował prof. Marek Safjan, jeden z sędziów Trybunału.
"Chociaż organizacja wymiaru sprawiedliwości w państwach członkowskich należy do kompetencji tych ostatnich, to przy wykonywaniu tej kompetencji państwa członkowskie mają obowiązek dotrzymywać zobowiązań wynikających dla nich z prawa Unii" - stwierdza komunikat prasowy TSUE.
Decyzja TSUE jest ostateczna. Nie można jej nigdzie zaskarżyć.
Skarga KE i zabezpieczenie
Skargę na Polskę złożyła Komisja Europejska. Uznała, że uchwalone przez polski Sejm przepisy (nowelizację zaproponował prezydent Andrzej Duda), dotyczące obniżenia wieku emerytalnego sędziów Sądu Najwyższego oraz przyznające prezydentowi prawo do decydowania o tym, czy sędzia będzie miał przedłużoną możliwość orzekania, naruszają gwarancje niezawisłości sędziowskiej.
Polskie władze zmieniły w listopadzie 2018 roku przepisy, ale Komisja Europejska zdecydowała się na podtrzymanie zarzutów, bo jej zdaniem nie wszystkie problemy zostały rozwiązane.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, przychylając się do wniosku Komisji Europejskiej, wydał 19 października 2018 roku wstępne postanowienie o zastosowaniu tzw. środków tymczasowych, a następnie podtrzymał swoją decyzję, w tym zawieszenia stosowania przepisów ustawy o SN dotyczących przechodzenia w stan spoczynku sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia; przywrócenia do orzekania sędziów, którzy w świetle nowych przepisów już zostali przeniesieni w stan spoczynku; powstrzymania się od wszelkich działań zmierzających do powołania sędziów SN na stanowiska, których dotyczą kwestionowane przepisy i wyznaczenia nowego I prezesa Sądu Najwyższego.
Sprawdziliśmy, co o reformie sądownictwa oraz zbliżającym się wyroku TSUE mówili prezydent i politycy Prawa i Sprawiedliwości. Sprawdziliśmy też, co mówią teraz.
"Postępujemy zgodnie z prawem"
Pod koniec sierpnia 2018 r. na antenie Polsat News premier Mateusz Morawiecki prognozował, że "najprawdopodobniej nie staniemy przed dylematem dotyczącym respektowania wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE ws. pytań prejudycjalnych Sądu Najwyższego". - My wiemy, że postępujemy zgodnie z konstytucją, zgodnie z prawem - odpowiedział premier.
Dopytywany, czy - jego zdaniem - unijny trybunał nie zajmie stanowiska ws. pytań SN, premier dodał: "Myślę, że albo nie będzie tego wyroku, albo jeśli będzie, będzie pozytywny, albo jeśli będzie nie do końca pozytywny, to myślę, że się porozumiemy po prostu z instytucjami UE".
We wrześniu 2018 roku minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przekonywał do reformy sądownictwa. - Jestem przekonany, że w tej sprawie polski rząd działa zgodnie z prawem i musimy dokonać tej reformy (wymiaru sprawiedliwości - red.) - osoby, które w sposób frywolny chcą prawo naruszać, dlatego że czują że są przedstawicielami nadzwyczajnej kasty, muszą liczyć się z odpowiedzialnością w przyszłości - powiedział Ziobro.
W październiku 2018 roku prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział: "Myśmy podpisali traktaty i będziemy ich przestrzegać, ale - powtarzam - będziemy też bronić naszych interesów".
- Będziemy robili wszystko to, co robią normalne, broniące swoich interesów państwa europejskie, ale w ramach prawa europejskiego i przy założeniu, że prawo europejskie jest obowiązujące wobec wszystkich państw, które są członkami Unii Europejskiej - tłumaczył prezes Kaczyński.
Już po tym, gdy Polska otrzymała decyzję TSUE o środkach tymczasowych, będąc w Brukseli premier Morawiecki stwierdził: "Ja w rozmowach bilateralnych tutaj myślę, że przekonałem kilku kolejnych przywódców co do tego, jak wyglądała Polska reforma wymiaru sprawiedliwości, jak ona wygląda, jak jest potrzebna. Pokazywałem, że 80 procent Polaków chce reformy wymiaru sprawiedliwości".
Pod koniec października 2018 roku w rozmowie z reporterką TV Republika, Marek Ast, poseł PiS, argumentował, że reforma sądownictwa jest oczekiwana przez Polaków. Stwierdził, że przechodzenie sędziów stan spoczynku to materia stanowiąca, zgodnie z prawem traktatowym, wewnętrzną sprawę Polski.
W listopadzie 2018 roku poseł PiS Łukasz Schreiber powiedział na antenie radiowej Jedynki: - Zmiany, które zaproponowaliśmy w nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym są dobre, konstytucyjne i zgodne z traktatami unijnymi.
"Trybunał się rozpycha"
- Mamy do czynienia z anarchią wywoływaną przez przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Chcę to jasno i wyraźnie powiedzieć - mówił w grudniu 2018 roku prezydent Andrzej Duda, oceniając powrót do pracy sędziów SN po postanowieniu TSUE, ale przez wejściem w życie znowelizowanych przepisów.
W wystąpieniu podczas corocznego publicznego posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Trybunału Konstytucyjnego, prezydent Andrzej Duda tłumaczył, że zdecydował się podpisać nowelizację, bo - jak tłumaczył - "podobnie jak Sejm i Senat uznałem, że potrzebne jest wykonanie tego orzeczenia (Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - red.)".
- Niezależnie od tego, że dyskutuje się, czy orzeczenie takie powinno było i mogło zostać przez trybunał europejski wydane, czy orzeczenie to wykracza poza traktatowe kompetencje trybunału europejskiego, wkraczając w organizację wymiaru sprawiedliwości, która jest domeną wewnętrzną każdego państwa członkowskiego - dodawał Andrzej Duda.
W wywiadzie dla portali 300polityka i wp.pl prezydent Duda stwierdził podobnie, że: "Ja szanuję i uznaję orzeczenie TSUE (o zastosowaniu tzw. środków tymczasowych - red.), aczkolwiek uważam, że Trybunał tutaj dalece wykroczył poza swoją właściwość rzeczową. Według mnie kwestia, do której tutaj się odniósł, jest kwestią pozatraktatową, organizacja wymiaru sprawiedliwości leży w gestii państw członkowskich".
- Jest to poważne zmartwienie państw członkowskich UE, że Trybunał się rozpycha, zagarnia pod siebie coraz większe kompetencje, coraz bardziej ingerując w wewnętrzne sprawy państw członkowskich - dodał.
"TSUE posunął się za daleko"
Wicemarszałek Senatu Adam Bielan oceniał, że wycofanie się przez PiS z przepisów dotyczących przechodzenia przez sędziów SN w stan spoczynku, "to nie kwestia przyznania się do błędu", ponieważ PiS "nadal uważa, że ma wiele racji w sporze z Komisją Europejską".
- Uważam, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej posunął się za daleko - powiedział z kolei w połowie grudnia 2018 roku prezydent Duda w radiowej Trójce.
- Sygnalizowałem tę kwestię kiedyś także pani kanclerz Angeli Merkel, żeby zwróciła na to uwagę, ponieważ Trybunał posuwa się za daleko i zbyt dalece ingeruje w wewnętrzne sprawy krajów członkowskich, co w moim przekonaniu jest niebezpieczne i to są praktyki, które są groźne dla suwerenności państw Unii Europejskiej - oświadczył Andrzej Duda.
Kilka dni później w wywiadzie dla "Super Ekspresu" prezydent stwierdził, że przyjmuje werdykt Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (o zastosowaniu tzw. środków tymczasowych - red.), "bo Polska nie ma już gdzie się od niego odwołać" Stwierdził jednak, że jego zdaniem "odesłanie sędziów na emeryturę było jak najbardziej uzasadnione".
"Nie chcemy konfliktu"
- Ze zdziwieniem przyjąłem ten wyrok - skomentował w "Rozmowie Piaseckiego" poniedziałkową decyzję TSUE Andrzej Dera z kancelarii prezydenta.- W polskim systemie prawnym, jeżeli wyrok dotyczy prawa, które już nie obowiązuje, postępowanie po prostu się umarza - stwierdził Dera. - To orzeczenie ma wymiar historyczny - dodał.
Zdaniem prezydenckiego ministra, ten wyrok "nie ma podstawy prawnej". - Nie chcemy konfliktu, natomiast będziemy wskazywali, że to jest zbyt daleka ingerencja trybunału w sprawy, które nie są objęte sprawami traktatu. My będziemy to powtarzać - dodał prezydencki minister.
Pytany o orzeczenie TSUE minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz stwierdził w poniedziałek w Polsat News, że według rządu reforma sądownictwa jest zgodna ze standardami. - To orzeczenie zostało przedstawione, ale ono nie będzie miało praktycznego znaczenia w Polsce, bowiem dostosowaliśmy się już do tego tymczasowego orzeczenia. Ci sędziowie pracują, żadnych praktycznych skutków (to orzeczenie - red.) w Polsce nie będzie miało - powiedział szef MSZ.
Czaputowicz podkreślił, że orzeczenia TSUE są ważne, jednak poniedziałkowe orzeczenie "nie ma żadnego znaczenia". - Żadnych działań nie będziemy podejmować - powiedział.
Według szefa MSZ, TSUE wydał takie orzeczenie, by umocnić "pewną linię orzecznictwa". Czaputowicz stwierdził, że orzeczenie "nie odwraca" rządu od reformy sądownictwa, a sędziowie SN wrócili do orzekania.
- Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej interpretuje swoimi orzeczeniami pewne rozwiązania, to jest wybór jednej z możliwości interpretacyjnych - ocenił z kolei przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa sędzia Leszek Mazur.- My kierowaliśmy się interpretacją w świetle naszego porządku prawnego - oświadczył.
Rzecznik rządu Piotr Mueller pytany o poniedziałkowy wyrok TSUE odpowiedział, że odnosi się on do nieaktualnego stanu prawnego. - Jesteśmy trochę zaskoczeni tym, że mimo tego, iż w ramach dialogu z instytucjami unijnymi dokonaliśmy pewnych korekt w ustawie o Sądzie Najwyższym, to ten wyrok zapadł - przyznał.
- Czekamy na następne orzeczenia, wyroki TSUE, ale najpierw poczekajmy, aż one zapadną. Dialog w ramach postępowań sądowych na poziomie unijnym toczony jest przy udziale wielu stron, dlatego liczymy na to, że też te argumenty, które pojawiają się w ramach dyskusji chociażby o Krajowej Radzie Sądownictwa, zostaną uwzględnione - dodał.
- Komisja Europejska nie dotrzymała słowa - ocenił europoseł PiS Ryszard Czarnecki. - Frans Timmermans okazał się wiarołomny. Myśmy zmienili te ustawy, Timmermans nie wycofał skargi. To oznacza, że na pewno w przyszłości będziemy dużo mniej elastyczni niż dotychczas - stwierdził.
Do wyroku TSUE odniosła się na Twitterze europosłanka Beata Mazurek. "Sądy w PL wyrokują według stanu faktycznego na dzień orzekania i umarzają postępowania bezprzedmiotowe. TSUE działa inaczej. Czy to oznacza, ze musimy zmienić prawo?" - napisała.
Autor: Jan Kunert / Źródło: Konkret24; tvn24.pl; zdjęcie: Shutterstock
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock