"Do Polski trafiło 300 tysięcy szczepionek, udało się zaszczepić jakieś 50 tysięcy, co z resztą szczepionek?" - zastanawiali się od początku nowego roku internauci. Jak dowiedział się Konkret24, w grudniu do Polski dotarło 295 425 dawek szczepionki na COVID-19. Nie wszystkie jednak trafiły już do punktów szczepień. Wyjaśniamy, ile i dlaczego.
Afera ze szczepieniami na COVID-19 znanych osób poza kolejnością w placówce Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego wywołała pytania m.in. o tempo szczepień w Polsce. Po tym, jak do Polski trafiły pierwsze dwa transporty ze szczepionkami na COVID19, internauci zastanawiali się, dlaczego - skoro w grudniu w kraju było już kilkaset tysięcy dawek szczepionki - do końca roku zaszczepiono tylko kilkadziesiąt tysięcy osób.
Ministerstwo Zdrowia przekazało Konkret24, że do końca 2020 roku do Polski trafiło łącznie 295 425 dawek szczepionki firm Pfizer i BioNTech. 4 stycznia dotarł kolejny transport z 360 000 dawek na pokładzie.
Rzeczywiście, tak jak piszą internauci, część szczepionek z pierwszych dwóch dostaw pozostaje wciąż w magazynach Agencji Rezerw Materiałowych.
"Dlaczego nie wszystkie zostały wykorzystane?"
Szczepienia przeciwko COVID-19 zaczęły się w Polsce 27 grudnia 2020 roku. Według Narodowego Programu Szczepień w pierwszej kolejności, w ramach tzw. grupy zero, powinny być szczepione osoby, które są najbardziej narażone na zakażenie: pracownicy ochrony zdrowia, domów pomocy społecznej, miejskich ośrodków pomocy społecznej, personel pomocniczy i administracyjny w placówkach medycznych, w tym stacjach sanitarno-epidemiologicznych. 4 stycznia 2021 roku do listy dodano m.in. rodziców wcześniaków.
Następnie zaszczepieni mają zostać pensjonariusze domów pomocy społecznej, zakładów opiekuńczo-leczniczych, pielęgnacyjno-opiekuńczych i innych miejsc stacjonarnego pobytu, osoby powyżej 60 lat w kolejności od najstarszych, służby mundurowe, w tym Wojsko Polskie, oraz nauczyciele. Osoby spoza priorytetowych grup będą mogły rezerwować wizytę (e-Rejestracja) od 15 stycznia.
W sylwestra wybuchła afera związana ze szczepieniami osób spoza grupy zero. Sprawę szczegółowo opisaliśmy w Konkret24. W jej efekcie na przełomie grudnia i stycznia w mediach społecznościowych zaczęto dyskutować o liczbie szczepionek. "Dlaczego zostało zaszczepionych dopiero 60 tys. osób, kiedy mamy już rzekomo ponad 300 tysięcy dawek? Co się stało z resztą?"; "Dziś w magazynach jest niewykorzystane ok. 250 tysięcy dawek szczepionki"; "Na 300 tysięcy dawek zaszczepiono mniej niż 50 tysięcy osób. To jest prawdziwy skandal"; "Dzisiaj mamy 300 tysięcy szczepionek i 46 tysięcy wyszczepień"; "Do Polski trafiło 300 tysięcy szczepionek, udało się zaszczepić jakieś 50 tysięcy, co z resztą szczepionek? Dlaczego nie wszystkie zostały wykorzystane? Może o tym pogadajmy?" - komentowali internauci na Twitterze (pisownia oryginalna).
Doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" 4 stycznia ocenił: "Jeżeli Agencja Rezerw Materiałowych mówi, że na 150 tys. zamówionych szczepionek tylko 50 tys. zostało odebranych, to znaczy, że cała reszta leży i czeka. Agencja wyznaczyła tylko jeden dzień na dostawy. To jest bez sensu".
Do krytykujących tempo szczepień dołączyli posłowie opozycji. "Mając ponad 300 tys. dawek wyszczepiono do tej pory tylko 50 tys. osób. W tym tempie poziom 70 proc. osiągniemy za 12 lat, to jest kpina" - mówił 4 stycznia w Polskim Radiu 24 Marcin Kierwiński, sekretarz generalny PO.
26 grudnia: 9750 dawek do 72 szpitali
Pierwszy transport szczepionek przeciwko COVID-19 firm Pfizer i BioNTech dotarł do magazynu ARM 26 grudnia rano. Jak podał nam resort zdrowia, było w nim 9750 dawek szczepionki Comirnaty (licząc, że jedna fiolka zawiera pięć dawek, bo taka zasada obowiązywała do 30 grudnia).
Cztery dni wcześniej w "Faktach po Faktach" w TVN24 szef ARM Michał Kuczmierowski tłumaczył logistykę dostaw szczepionek na przykładzie tego transportu: "Posiadamy dwie własne hurtownie farmaceutyczne, posiadamy magazyny z zimnymi chłodniami, w tej chwili mamy również zainstalowane certyfikowane specjalne ultrazimne lodówki, które pozwolą nam na przechowywanie tych szczepionek w temperaturze do minus 80 stopni (Celsjusza - red.)". Szczepionki najpierw trafiają do magazynów ARM, gdzie przechowywane są w specjalnych lodówkach. Następnie rozmrożone, w tzw. zimnym łańcuchu (czyli w temperaturze 2-8 stopni Celsjusza) są transportowane do hurtowni farmaceutycznych, a stamtąd do punktów szczepień.
"Więc z naszych lodówek szczepionki zostaną przepakowane w takie mniejsze kartoniki (...), następnie trafią na ciężarówki chłodniowe hurtowni farmaceutycznych, które będą rozwozić po całej Polsce te fiolki. W szpitalach, w tych punktach szczepień, (fiolki - red.) trafią również do lodówek ze specjalnym monitoringiem temperatury" - wyjaśniał szef ARM.
Transport niemal 10 tys. dawek szczepionki, który trafił do ARM 26 grudnia, stamtąd został rozesłany do hurtowni pod Warszawą, do Torunia, Katowic, Wrocławia i Poznania. Ostatecznie szczepionki pojawiły się w 72 szpitalach węzłowych.
Chcieliśmy się dowiedzieć, do których konkretnie placówek w kraju dotarły te dostawy i w jakiej liczbie. "Nie publikujemy szczegółowego wykazu dostaw. Wysyłki są dokonywane na podstawie zamówień składanych przez punkty szczepień" - odpisało biuro komunikacji Ministerstwa Zdrowia. Dlatego nie wiemy, ile dawek szczepionki otrzymał m.in. Warszawski Uniwersytet Medyczny.
27 grudnia: ok. 2 tys. osób zaszczepionych
W niedzielę 27 grudnia ruszyły szczepienia grupy zero. Jako pierwsza preparat przyjęła Alicja Jakubowska, naczelna pielęgniarka ze szpitala MSWiA w Warszawie. Zaszczepił ją dr Artur Zaczyński, dyrektor szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym, będącego filią CSK MSWiA.
28 grudnia rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andruszkiewicz poinformował, że do tego dnia "było w granicach dwóch tysięcy szczepień personelu szpitalnego". Tłumaczył, że na taką liczbę szczepień wpłynął fakt, że rozpoczęły się w niedzielę, gdy szpitale pracują w systemie dyżurowym i nie wszyscy pracownicy byli obecni.
28 grudnia: 285 675 dawek, połowa zostaje w magazynie
W poniedziałkowy ranek 28 grudnia do Polski dotarł drugi transport. Według Ministerstwa Zdrowia było w nim 285 675 dawek szczepionki przeciwko COVID-19 (57 135 fiolek, liczymy po pięć dawek na fiolkę).
Połowę, czyli ok. 142,8 tys., ma zostać w magazynie ARM. Dlaczego? Prezes agencji wyjaśniał to 22 grudnia: "Z każdej takiej dostawy połowa partii zostanie przekierowana do szczepienia, natomiast druga zostanie zamrożona czy właściwie w tej mroźni dalej będzie przechowywana i będzie oczekiwała na to drugie zaszczepienie. Nie chcemy doprowadzić do sytuacji, w której z jakichś względów, problemów logistycznych na poziomie Unii Europejskiej czy na wyższym, międzynarodowy poziomie, polscy pacjenci po pierwszym szczepieniu byliby narażeni, że nie dostaną drugiego szczepienia. W związku z tym odkładamy to na przyszłość, by mieć stuprocentową pewność, że cały proces będzie od początku do końca bezpieczny i dobrze zaplanowany".
"Przy pierwszej dostawie zaszczepimy tyle osób, ile dotarło szczepionek. Przy kolejnych dostawach szczepionki będą dzielone na pół ze względu na to, że szczepionka jest dwudawkowa. Dzięki temu zabezpieczamy się na wypadek niespodziewanych zdarzeń" - tak to tłumaczył 26 grudnia w rozmowie z Polską Agencją Prasową Michał Dworczyk, szef KPRM i pełnomocnik rządu ds. szczepień.
Jak podał nam resort zdrowia, dawki z transportu 28 grudnia jeszcze tego samego dnia zaczęły trafiać do szpitali. Prezes Kuczmierowski 4 stycznia w RMF FM przekazał, że łącznie do 31 grudnia przekazano 52 tys. dawek. "Szczepienia tą partią były realizowane do końca tego weekendu, który właśnie dobiegł końca (do 3 stycznia - red.). Wiemy, że zostały one wykorzystane" - poinformował.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało nas, że chodziło dokładnie o 52 825 dawek szczepionki. Czyli wynikałoby z tego, że 232 800 szczepionek zostało jeszcze w ARM (z czego 142,8 tys. zarezerwowane jest na drugą dawkę).
4 stycznia: kolejne 152 010 szczepionek z ARM do szpitali
4 stycznia ARM z dostawy z 2020 roku przekazała 586 podmiotom kolejne 152 010 dawek (zatem od liczby 232 800 dawek należy odjąć 152 010). Jak powiedział prezes Kuczmierowski, to "pożyczka" z odłożonej puli na drugą dawkę szczepionek, która zostanie uzupełniona przy kolejnej dostawie preparatu do Polski. "Ta krótkoterminowa pożyczka ma odpowiedzieć na potrzeby szpitali, na popyt, jaki jest w środowisku medycznym" - wyjaśniał.
Tak więc magazynach agencji powinno być jeszcze ok. 80,8 tys. dawek z transportu ubiegłorocznego. A do szpitali powinno było trafić łącznie z dwóch transportów grudniowych ok. 214,6 tys. dawek szczepionek.
Kolejne dostawy do placówek: raz w tygodniu
Rano 4 stycznia do Polski trafił transport kolejnych ok. 360 tys. dawek szczepionki na COVID-19. Od tego transportu obowiązuje system, który zapowiadał wcześniej Kuczmierowski. Będzie powtarzany przy każdej następnej dostawie.
Szczepionki od firm Pfizer i BioNTech mają trafiać do Polski w poniedziałki. "W czwartki do godziny 12 szpitale przeprowadzające szczepienia przeciw COVID-19 będą składać zamówienia na szczepionkę, zamówienia te będą realizowane w poniedziałki do godziny 12" - zapowiadał szef ARM.
Zatem połowa z ok. 360 tys. dawek z transportu 4 stycznia powinna trafić do szpitali 11 stycznia.
W sumie do 5 stycznia do Polski dotarło niemal 660 tys. dawek szczepionki na COVID-19. 5 stycznia po południu minister Niedzielski, że do tej pory zaszczepiono 100 tys. osób. Daje to średnią z 10 dni (27 grudnia - 5 stycznia) na poziomie 10 tys. dziennie.
Resort zdrowia poinformował Konkret24, że w 2020 roku zutylizowano 26 dawek szczepionki.
62 mln szczepionek za 2,4 mld zł
Z informacji podanych w Narodowym Programie Szczepień i na stronach rządowych wynika, że Polska zawarła pięć umów na zakup szczepionek przeciw COVID-19. Mamy otrzymać łącznie 16,74 mln dawek szczepionki Pfizer/BioNTech i 6,69 mln dawek preparatu koncernu Moderna. Ponadto Polska podpisała umowy z producentami: Astra Zeneca (16 mln dawek), Janssen Pharmaceutica NV (16,98 mln dawek) i CureVac (5,65 mln dawek).
To w sumie ponad 62 mln szczepionek. Szacowany koszt: ok. 2,4 mld zł. Zakupy są finansowane z budżetu państwa.
Autor: Jan Kunert, współpraca Gabriela Sieczkowska / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Adam Warżawa / PAP