Zdjęcia zmęczonych, śpiących lekarzy, wojsko na ulicach Palermo, pokaz lotniczy w hołdzie walczącym z koronawirusem - włoski internet obiegają fake newsy podgrzewające nastroje wśród obywateli. Wpisy takie popularyzują m.in. politycy.
Jak informują włoskie media i tamtejsi lekarze, sytuacja we włoskich szpitalach jest dramatyczna. To drugi po Chinach kraj z największą liczbą zakażeń koronawirusem oraz liczbą ofiar. We Włoszech liczba zakażonych zbliża się do 30 tys., liczba zgonów przekroczyła 2,5 tys. Najbardziej dotkniętym pandemią regionem jest położona na północy kraju Lombardia.
Zmęczeni włoscy lekarze?
Włoskie szpitale starają się zwiększyć liczbę łóżek na oddziałach intensywnej opieki medycznej. Jak napisał 10 marca portal Politico, anestezjolodzy i lekarze muszą decydować, którym chorym udostępnić łóżka i respiratory - dla wszystkich potrzebujących nie starcza. Szef wydziału do spraw opieki społecznej w Lombardii powiedział Politico, że widział lekarzy płaczących z powodu tragicznej sytuacji w ich szpitalach.
Kilku lekarzy we Włoszech zmarło. "Oni polegli na polu walki, ale kiedy idziesz na wojnę, nie zdajesz sobie sprawy, że to się może i tobie przytrafić. Wróg jest niewidoczny, ale to jest jak wojna, a jedynym rozwiązaniem jest izolacja" - powiedział serwisowi "The Guardian" Saverio Chiaravalle, wiceprezydent zrzeszenia medyków z Varese. "Nasi lekarze nie boją się iść do walki, wiedząc, ile ryzykują" - zaznaczył.
Włosi doceniają ciężką pracę służby zdrowia. W mediach społecznościowych krążą zdjęcia zmęczonych, włoskich medyków, z odciśniętymi na twarzy śladami po maseczkach. "Najpiękniejsze kobiety świata", "Bohaterki naszych czasów" - komentują internauci.
Popularne są też zdjęcia osób ubranych w lekarskie kitle - mężczyzn i kobiet - którzy śpią w miejscach wyglądających jak szpitale czy placówki medyczne. Śpią w różnych pozycjach, na kozetkach, na biurkach, a nawet na metalowych półkach szpitalnej szafki.
Wpis gromadzący te zdjęcia pojawił się m.in. 11 marca na facebookowej stronie poświęconej włoskiej dziennikarce Orianie Fallaci - Storia di un'Italiana. "Cisi bohaterowie. Dziękujemy. Dziękujemy" - napisała osoba prowadząca stronę.
Ten wpis udostępniono niemal 8 tys. razy. Ma ponad 700 komentarzy, w których internauci dziękują włoskim lekarzom za ich ciężką pracę i poświęcenie: "Dziękujemy wszystkim!", "Anioły", "Macie siłę", "Ogromne serca i wspaniałe kobiety", "Jesteście naszą dumą".
Zdjęcia te trafiły także do polskich mediów społecznościowych. "Włoscy lekarze. Bohaterowie naszych czasów" - skomentowała na Twitterze gdańska sędzia Dorota Zabłudowska.
Tymczasem te popularne dziś w internecie fotografie zostały wykonane i opublikowane w sieci kilka lat temu. Można na nie trafić, stosując odwrócone wyszukiwanie obrazem Google.
Śpiący lekarze w Meksyku
W połowie maja 2015 roku autor popularnego meksykańskiego bloga "Noti-blog" opublikował zdjęcie śpiącej na swoim szpitalnym biurku młodej rezydentki. Zbulwersowany napisał (blog już jest nieaktywny): "Wiemy, że lekarze mają ciężko, ale powinni wykonywać swoją pracę. Są tłumy pacjentów, którzy potrzebują ich pomocy". Stwierdził też, że lekarze, gdy się już wyedukują, cieszą się komfortem życia, godną płacą i żyją w dużo lepszych warunkach niż ich pacjenci.
Jego wpis wywołał w sieci lawinę komentarzy wspierających lekarzy, a historię opisały media na całym świecie, w tym BBC. Brytyjscy dziennikarze wskazali wówczas, że w Meksyku i w całym tamtejszym regionie młodzi lekarze pracują nawet po 36 godzin bez przerwy podczas trzech ostatnich lat studiów.
Jednym z pierwszych, którzy zareagowali na wpis blogera, był meksykański lekarz dr Juan Carlos. Zapoczątkował akcję w mediach społecznościowych #yotambienmedormi (#teżzasypiam). Opisał sytuacje, gdy i jemu zdarzały się drzemki w szpitalach. "Ja również zasypiałem po operacjach jednego, dwóch, trzech, czy nawet czterech pacjentów na zmianie" - skomentował na Twitterze.
Po jego wpisie lekarze z całego świata przesyłali swoje zdjęcia lub koleżanek i kolegów śpiących w szpitalach i przychodniach. Opisywali, jak ciężką mają pracę, oznaczali wpisy hasztagiem, który wymyślił meksykański medyk.
Jak podało wówczas BBC, wsparcie dla młodych lekarzy wyraziło na Twitterze 17 tys. osób i kilka tysięcy na Facebooku. BBC poinformowało też, że sfotografowana rezydentka nadal pracuje w szpitalu w Monterrey, a po upublicznieniu jej fotografii nie podjęto wobec niej żadnych kroków dyscyplinarnych.
Zdjęcia lekarzy zrobione przy okazji akcji solidarności z meksykańską lekarką obiegły wtedy nie tylko media społecznościowe. Pojawiały się na różnych stronach z memami, wiralami, żartami czy innymi treściami rozrywkowymi, np. na stronie Bored Panda czy Joe Monster.
Wojsko na ulicach miasta?
Obecnie w sieci popularne jest także wideo, które ma przedstawiać przejazd włoskich pojazdów wojskowych, w tym kołowych niszczycieli czołgów w Foggi, mieście w południowych Włoszech. Wojsko miało tam zostać wysłane z uwagi na ucieczkę ok. 50 więźniów.
Na wideo słychać, jak osoba (prawdopodobnie nagrywająca) komentuje po włosku: "Zostańcie w domu, wybuchła wojna. Zobaczcie, co tu się dzieje, interweniuje wojsko. Musicie zostać w domu i nie wychodzić".
Autor, który umieścił to wideo na Twitterze, swój post oznaczył hasztagami sugerującymi, że interwencja wojska i ucieczka więźniów jest związana z pandemią koronawirusa. Filmik miał do tej pory ponad 280 tys. odtworzeń.
W kolejnych wpisach internauta skorygował swój opis. Napisał, że sytuacja miała mieć miejsce nie w Foggi, tylko Palermo (Sycylia). W następnym wpisie umieścił wideo nagrane telefonem komórkowym przez Gabriele Parpiglię, dziennikarza z Mediolanu, mające dokumentować ten sam przejazd włoskich wojsk.
"Inne nagranie świadka, który obserwował czołgi włoskiej armii skierowane do zamieszek w Palermo, gdzie miało dojść do buntu więźniów. Źródło twierdzi, że te czołgi wracały z Sardynii z ćwiczeń" - głosi wpis, który również oznaczono hasztagami sugerującymi związek tej akcji z koronawirusem.
Lokalne media: to ćwiczenia
Rzeczywiście w Palermo odbył się przejazd pojazdów wojskowych. Chociaż - jak podało BBC - włoska armia potwierdziła, że pojazdy widoczne na nagraniach należą do pułku stacjonującego w Palermo, to wyjaśniła, że wracały one z ćwiczeń na Sardynii. Nie wyjechały z koszar ani w związku z buntem w więzieniu, ani w związku z koronawirusem. Doniesienia o wojsku na ulicach w związku z buntem więźniów zdementowały też lokalne włoskie media.
"Czołgi na ulicach Palermo wywołują panikę w mediach społecznościowych (…). W rzeczywistości jednak pojazdy wojskowe wracały z ćwiczeń przeprowadzonych na Sardynii. Nie martwcie się" – uspokajał "Giornale di Sicilia".
"W rzeczywistości oddziały powracały z ćwiczeń przeprowadzanych na Sardynii i nie miały żadnych zadań do wykonania na miejscu. W tym samym czasie poproszono o pomoc wojsko w celu stłumienia buntu w więzieniach w środkowych Włoszech" – donosił "Il Messaggero".
Powietrzny pokaz w geście solidarności?
Inne popularne w mediach społecznościowych wideo pochodzi z lotniczego pokazu. Dziewięć samolotów leci w specjalnym szyku. W pewnym momencie wznoszą się, a zamontowane w odrzutowcach smugacze wypuszczają dym w barwach włoskiej flagi. Wszystko przy dźwiękach arii "Nessun dorma" w wykonaniu włoskiego tenora Luciano Pavarottiego.
11 marca film pojawił się na oficjalnym twitterowym koncie włoskich sił powietrznych. Zanotował ponad 280 tys. odsłon. "Jedność i praca zespołowa zawsze były zasadami, na jakich opierają się siły zbrojne i w tym momencie, jak nigdy przedtem, są kluczowe. Dołącz do sił zbrojnych. Razem damy radę" - napisali włoscy piloci w komentarzu. Wskazali, że na filmie widać Frecce Tricolori (Trójkolorowe Strzały) - 313. grupę szkolenia akrobacyjnego włoskiego lotnictwa wojskowego.
Internauci połączyli to nagranie z obecną sytuacją we Włoszech. "Obejrzyjcie i posłuchajcie pokazu solidarności włoskich sił powietrznych wobec wszystkich dotkniętych COVID-19 przy Pavarottim śpiewającym 'O świcie zwyciężymy'. Inspirujące" - skomentowała Oana Lungescu, rzeczniczka Paktu Północnoatlantyckiego.
"Siły powietrzne Włoch z przesłaniem solidarności i wytrwałości dla wszystkich Włochów dotkniętych koronawirusem" - skomentowało konto Disinfo Digest należące do fundacji Info Ops.
"Gdy Włochy są objęte kwarantanną, pojedynczy samolot włoskiego wojska, reprezentujący wirusa, spotyka się z innymi, które wypuszczają barwy włoskiej flagi przy dźwiękach 'Nessun dorma", która głosi 'zwyciężymy'. Zapiera dech" - skomentowała na Twitterze pisarka i dziennikarka Amee Vanderpool.
Podobnie zinterpretowała nagranie inna użytkowniczka Twittera: "Gdy wybrzmiewa 'zwyciężymy', samoloty dramatycznie wznoszą się i pokonują pojedynczy samolot (wirusa) z ich barwami narodowymi".
Wideo umieścił na swoim Twitterze również prezydent USA Donald Trump. "USA kochają Włochy" - napisał.
Nagranie sprzed pandemii
W rzeczywistości pokaz odbył się kilka miesięcy przed pierwszym na świecie stwierdzonym przypadkiem choroby wywołanej koronawirusem. Jeden z użytkowników umieścił na YouTube nagranie z niego. W opisie podał, że odbył się 15 września 2019 roku podczas "Jesolo Air Show".
Po widocznych na wideo chmurach i smugach kondensacyjnych można poznać, że jest to ten przelot, który dziś jest tak popularny w sieci i błędnie interpretowany. Wskazuje na to również spora liczba nagrań dostępnych na YouTube dokumentujących pokaz.
Ten konkretnie przelot widać także na krótkim nagraniu wideo, które Trójkolorowe Strzały umieściły na swoim koncie na Twitterze 15 września ub.r.
Co roku we wrześniu w Jesolo, mieście w północnych Włoszech niedaleko Wenecji, odbywają się pokazy lotnicze. Jak można przeczytać na oficjalnej stronie, w 2019 roku były 14 i 15 września.
Autor: Jan Kunert / Źródło: Konkret24; BBC zdjęcie: PAP/EPA/Twitter