Linki, memy, cytaty i omówienia. Co dyrektywa o prawach autorskich zmienia dla użytkownika?


Część internautów obawia się, że przegłosowana w Parlamencie Europejskim dyrektywa o prawach autorskich ograniczy ich prawo do zamieszczania linków, cytatów czy zrzutów ekranu z treściami z sieci. Spytaliśmy ekspertów, czy te podejrzenia są uzasadnione.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Przeczytałem dziś w jednej z gazet bardzo ciekawy artykuł – napisał na Twitterze Robert Gwiazdowski. - Ale szanując prawo własności autora i wydawcy go nie podlinkuję ani nic o nim nie napiszę – podsumował. Wpis opatrzył hasztagiem #ACTA2. To określenie używane przez przeciwników przegłosowanej 26 marca w Parlamencie Europejskim dyrektywy o prawach autorskich.

Wpis Gwiazdowskiego zyskał 1,5 tys. polubień. Ponad 200 użytkowników Twittera podało go dalej.

Komentujący wpis krytykowali unijną dyrektywę. Niektórzy sugerowali, że oznacza ona cenzurę w sieci. "Podanie dalej tweeta też pod to podlega?" – zapytał jeden z uczestników dyskusji. "Teoretycznie tak. To kolejny potworek prawny w stylu RODO" – odpowiedział mu inny użytkownik Twittera.

Część komentujących powątpiewało jednak w prawdziwość stwierdzeń zamieszczonych we wpisie Gwiazdowskiego. "Gdzie taki zapis?", "Gdzie jest info o podatku od linków?", "Skąd taki zakaz?" – pytano.

PE poparł dyrektywę o prawach autorskich
PE poparł dyrektywę o prawach autorskichtvn24

W poszukiwaniu logiki

Podobne stwierdzenia, jak u Roberta Gwiazdowskiego, znalazły się także na popularnym profilu "Żelazna Logika" na Twitterze i Facebooku: "Jeden portal opublikował dziś fejkniusa. Niestety nie możemy dać screena, linka ani napisać jaki portal. Nie możemy też zacytować więcej niż kilku słów z artykułu, a to nie wystarczy żeby pokazać fejka. Musicie sobie sami znaleźć. Tak będzie wyglądać weryfikacja mediów po #ACTA2".

W komentarzach wpisu, obok głosów potępienia unijnej dyrektywy, znalazły się również te sugerujące, że twierdzenia Żelaznej Logiki są nieprawdziwe.

"Przecież publikowanie linków bez snippetów (skrótów artykułu generowanych automatycznie) jest legalne", "Po pierwsze dyrektywa nawet nie weszła w życie, a po drugie to tak nie działa" – pisali internauci.

Dyrektywa przyjęta

Procedura 2016/0280(COD), szerzej znana jako Dyrektywa w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym została przyjęta po ponad trzech latach od wniesienia przez Komisję Europejską. Za jej przyjęciem opowiedziało się 348 europosłów, przeciwko było 274, a 36 wstrzymało się od głosu.

Jej celem, jak można przeczytać na stronie Parlamentu Europejskiego, jest "zobowiązanie wielkich platform internetowych i agregatorów wiadomości (takich jak YouTube czy Google News) do płacenia twórcom (artystom, muzykom, aktorom, agencjom prasowym i ich dziennikarzom) należnego wynagrodzenia".

Europarlament podkreśla także, że na skutek przyjęcia dyrektywy

nie powstaną żadne nowe prawa ani obowiązki; treści, które są obecnie legalne i które można udostępniać, pozostaną legalne i dostępne. Parlament Europejski

Teraz państwa członkowskie będą musiały zatwierdzić decyzję Parlamentu w nadchodzących tygodniach. Jeśli zaakceptują przyjęty tekst, wejdzie on w życie po opublikowaniu w dzienniku urzędowym, a następnie państwa członkowskie będą miały dwa lata na jego wdrożenie.

Dokument od samego początku był przedmiotem burzliwej dyskusji między zwolennikami i przeciwnikami zastosowanych w nim rozwiązań.

Pierwsi z nich przekonywali, że ma on zabezpieczyć interesy twórców treści w internecie i wzmocnić ich pozycję wobec gigantów takich jak Google czy Facebook. Ich oponenci podkreślali, że proponowane rozwiązania mogą prowadzić do cenzury w sieci.

Zmiana zasad publikowania

Przeciwnicy dyrektywy najbardziej ostrzegali przed działaniem artykułów 15 ("Ochrona publikacji prasowych w zakresie sposobów korzystania online") i 17 ("Korzystanie z treści chronionych przez dostawców usług udostępniania treści online"). We wcześniejszej wersji dyrektywy miały one numery 11 i 13.

Artykuły te dotyczą między innymi tak zwanych praw pokrewnych dla wydawców prasowych, czyli obowiązku płacenia wydawcom za treści udostępniane przez internetowych gigantów. Regulacje wprowadzają także obowiązek filtrowania treści pod kątem praw autorskich. Platformy, takie jak np. Facebook, płaciłyby posiadaczom praw autorskich za publikowane przez użytkowników treści albo kasowały takie materiały. Wydawcy prasy będą mieli możliwość negocjowania licencji z platformami i agregatorami treści.

Na mocy zmian wprowadzonych do dyrektywy, przepisami dotyczącymi filtrowania treści nie będą objęte m.in.: encyklopedie internetowe, takie jak np. Wikipedia, archiwa edukacyjne i naukowe.

PE poparł unijną dyrektywę o prawach autorskich
PE poparł unijną dyrektywę o prawach autorskichtvn24

"Osoby indywidualne będą mogły linkować tak jak dotychczas"

Wątpliwości podnoszone w tweetach Roberta Gwiazdowskiego i "Żelaznej Logiki" dotyczą między innymi możliwości zamieszczania w mediach społecznościowych odnośników do materiałów prasowych. Wątpliwości te są jednak nieuzasadnione.

Artykuł 15 unijnej dyrektywy zrównuje prawa przysługujące wydawcom do tych, które już obowiązują w odniesieniu do artystów, producentów, czy wydawców telewizyjnych. Artykuł zawiera jednak wzmiankę o wyłączeniu z regulacji hiperlinków, pojedynczych słów lub krótkich fragmentów publikacji prasowych.

(...) Prawa określone w akapicie pierwszym nie mają zastosowania do prywatnych i niekomercyjnych sposobów korzystania z publikacji prasowych przez użytkowników indywidualnych. Ochrona zagwarantowana w pierwszym akapicie nie ma zastosowania do czynności linkowania. Prawa określone w akapicie pierwszym nie mają zastosowania do pojedynczych słów lub bardzo krótkich fragmentów publikacji prasowej. Art. 15, ust. 1 dyrektywy 2016/0280(COD)

Jak czytamy na stronie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i w komunikacie PAP, "nowe prawo nie dotyczy prywatnego i niekomercyjnego użytkowania tekstów prasowych przez indywidualnych użytkowników, nie dotyczy również hiperlinków, a wraz z nimi krótkiego wyciągu z artykułu".

- Jak najbardziej można dzielić się linkami – mówi Natalia Mileszyk, prawniczka z Fundacji Centrum Cyfrowe, think-tanku zajmującego się m.in. politykami cyfrowymi czy edukacją w zakresie kompetencji cyfrowych. Centrum jest jedną z organizacji, które były przeciwne przyjęciu dyrektywy przez PE, uważając, że proponowane zapisy "zagrażają podstawowym swobodom obywatelskim, ograniczają rozwój edukacji, nauki, biznesu i kultury". - Problem pojawia się przy okazji snippetów, czyli wyrywków tekstu ze zdjęciem. Aby zamieszczać takie treści jako portal komercyjny, trzeba wykupić licencję – podkreśla Mileszyk.

Zdaniem ekspertki kwestia ta nie odnosi się jednak do fragmentów utworów, które pojawiają się na Twitterze przy udostępnianych treściach. - Są tam dlatego, że ktoś, kto tworzy te treści, sam ustawił taką możliwość – mówi Mileszyk. - Jeśli wydawcy nie będą chcieli, żeby na Twitterze pojawiały się snippety, muszą taką funkcję wyłączyć - dodaje.

- Osoby indywidualne będą mogły linkować tak jak dotychczas – mówi Konkret24 Michał Starczewski z kancelarii prawnej BWHS. - Odpowiedzialność finansowa może się pojawić po stronie platform, które te treści udostępniają – dodaje.

- Linkowanie jest dozwolone, chodzi o to, żeby wraz z tym linkiem nie pojawiło się pół artykułu, albo cały najistotniejszy kawałek – mówi Marek Frąckowiak z Izby Wydawców Prasy, która od początku popierała wprowadzenie unijnej dyrektywy. Frąckowiak podkreśla, że zgodnie z zapisami dyrektywy, dozwolone jest zamieszczanie linków oraz bardzo krótkich fragmentów tekstu. - To będzie wymagało teraz doprecyzowania, co znaczy "bardzo krótkie", ile to słów, jaki to fragment tekstu. Idea tego jest taka, żeby zachować zdrowy rozsądek – dodaje.

Nowe prawo nie wpływa na omawianie artykułów

W tweetach Roberta Gwiazdowskiego i "Żelaznej Logiki" pojawiają się także sformułowania sugerujące, że dyrektywa zablokuje możliwość omówienia artykułów czy zamieszczenia cytatów. Autor wpisu na drugim z profili zasugerował nawet, że przy omawianiu artykułu nie może podać nawet nazwy portalu, na którym artykuł został opublikowany. "Nie możemy też zacytować więcej niż kilku słów z artykułu" – czytamy we wpisie.

Podejrzenia tego rodzaju są nieuzasadnione. Jeden z ekspertów, z którymi rozmawiał Konkret24, wskazał jednak na potencjalne ograniczenia techniczne wynikające z prawa do cytowania utworów.

- Nie widzę przeszkód, żeby pisać o przeczytanych treściach - mówi Natalia Mileszyk z Centrum Cyfrowego. - Jeśli na przykład ktoś przeczyta artykuł o powodziach w Iranie, napisze o nim i zamieści link, to jest to omawianie artykułu, a nowe prawo nie wpływa na takie sytuacje – tłumaczy prawniczka.

Mileszyk podkreśla jednocześnie, że prawo autorskie nie ogranicza prawa cytatu wskazując na konkretną objętość przytaczanego tekstu. - Cytat musi stanowić fragment większej całości, który jest przywołany w jakimś celu, powinien wnieść coś nowego do powstającego utworu – mówi Mileszyk. - Jeśli ktoś pisze artykuł polemiczny, to przywołuje to, z czym polemizuje i to jest OK – podkreśla ekspertka Centrum Cyfrowego.

"Pozwala to na dalsze udostępnianie memów i gifów"

- Dla przeciętnego internauty nic się nie zmienia – mówi Marek Frąckowiak z Izby Wydawców Prasy i podkreśla, że w nowej dyrektywie zyskuje on potwierdzenie swoich praw. - Cytowania, krytyka, memy, gify, linkowanie, dzielenie się treściami było, jest i będzie dozwolone i uzyskało właśnie potwierdzenie Parlamentu Europejskiego – podkreśla Frąckowiak i dodaje, że nowe regulacje będą nakładały nowe obowiązki przede wszystkim na największych graczy rynku medialnego.

Podobną interpretację dyrektywy w tym zakresie można przeczytać na stronie Parlamentu Europejskiego: "W uzgodnionym brzmieniu dyrektywa zawiera szczegółowe przepisy, które zobowiązują państwa członkowskie do ochrony bezpłatnego zamieszczania i udostępniania utworów w celu cytowania, krytykowania, recenzowania, karykaturowania, parodiowania czy uprawiania pastiszu. Oczywiste jest zatem, że pozwala to na dalsze udostępnianie memów i gifów".

- Można pisać o artykułach albo podawać z jakich portali czy gazet czerpiemy informacje, określają to przepisy o cytowaniu – mówi Konkret24 Michał Starczewski. Prawnik ma jednak wątpliwości dotyczące cytowania dłuższych fragmentów utworów. Chodzi o wprowadzony przez dyrektywę obowiązek filtrowania treści przez duże podmioty pod kątem ewentualnego złamania praw autorskich.

Jeżeli nie udzielono zezwolenia, dostawcy usług udostępniania treści online ponoszą odpowiedzialność za nieobjęte zezwoleniem czynności publicznego udostępniania, w tym podawania do wiadomości publicznej, chronionych prawem autorskim utworów i innych przedmiotów objętych ochroną, chyba że wykażą, że: a) dołożyli wszelkich starań, aby uzyskać zezwolenia, oraz b) dołożyli wszelkich starań – zgodnie z wysokimi standardami staranności zawodowej w sektorze – aby zapewnić brak dostępu do poszczególnych utworów i innych przedmiotów objętych ochroną, w odniesieniu do których podmioty uprawnione przekazały dostawcom usług odpowiednie i niezbędne informacje (...). Art 17, ust. 4 dyrektywy 2016/0280(COD)

- Problematyczne może okazać się stosowanie przepisów o dozwolonym użytku, które pozwalają legalnie korzystać z cudzych utworów, np. w celu cytatu, pastiszu lub parodii – mówi Starczewski. Jego zdaniem, algorytmy stosowane przez takie podmioty jak YouTube, są wciąż mało skuteczne. - W sytuacjach wątpliwych raczej będą blokować publikację utworów – stwierdza Starczewski.

Screen jako cytat, "wtedy kiedy spełnia warunki cytatu"

Wpis "Żelaznej Logiki" sugeruje również, że po wdrożeniu unijnej dyrektywy niemożliwe będzie zamieszczenie zrzutu strony (screenshotu) omawianego w sieci artykułu.

- Same screenshoty podlegają ochronie prawnoautorskiej już dziś, o ile na screenshotach widoczne są utwory – wyjaśnia Natalia Mileszyk. Ekspertka Centrum Cyfrowego podkreśla jednak, że są sytuacje, w których zrzut strony może być traktowany jako cytat. – Dotyczą na przykład polemiki z jakimś artykułem, z fragmentem tego artykułu – mówi Mileszyk.

- Screen może być postrzegany jako cytat, wtedy kiedy spełnia warunki cytatu, czyli służy zilustrowaniu treści - wyjaśnia Michał Starczewski. Jego zdaniem możliwa jest jednak sytuacja, w której algorytmy będą je blokować.

Mirek Usidus i Roman Rogowiecki w Tak Jest
Mirek Usidus i Roman Rogowiecki w Tak JestTVN24 | tvn24

Nic nie zmieni się "z dnia na dzień"

Eksperci, z którymi rozmawiał Konkret24 przypominają, że dyrektywa przegłosowana we wtorek w Parlamencie Europejskim nie będzie obowiązywać jeszcze przez długi czas. - Dyrektywa musi być implementowana. Są na to dwa lata od momentu publikacji w dzienniku urzędowym Unii Europejskiej – podkreśla Mileszyk.

- Przyjęcie dyrektywy nie oznacza, że cokolwiek zmieni się z dnia na dzień – mówi Michał Starczewski. - Państwa członkowskie mają dwa lata na wdrożenie dyrektywy, w poszczególnych państwach istotne szczegóły mogą wyglądać różnie – dodaje.

- Żyjemy w jakiejś histerii zagrożenia wolności słowa – twierdzi Marek Frąckowiak. - Wolno wszystko, co do tej pory, dla każdego prywatnego użytkownika dyrektywa nie zmienia niczego – dodaje. Zdaniem sekretarza Izby Wydawców Prasy nowe rozwiązania obciążają głównie duże podmioty, odpowiedzialne za treści zamieszczane na nich przez użytkowników. Sam użytkownik nie będzie jednak narażony na dodatkową odpowiedzialność prawną.

Michał Starczewski wskazuje jednak na potencjalne zagrożenia. - Prawdopodobnie internet będzie jeszcze bardziej scentralizowany – mówi prawnik. Jego zdaniem, na rynku utrzyma się dominacja dużych pośredników, takich jak Google czy Facebook.

Starczewski podkreśla, że dyrektywa zawiera przepisy chroniące małe platformy przed konsekwencjami zamieszczania przez ich użytkowników treści naruszających prawo autorskie. - Jeśli jednak platformy będą chciały się rozwinąć, mogą natrafić na szklany sufit – mówi prawnik. - Jeśli nie będą miały dużych środków finansowych na rozwiązania służące filtrowaniu treści, mogą nie urosnąć – wyjaśnia.

Autor: Krzysztof Jabłonowski / Źródło: Konkret24, TVN24.pl, PAP; zdjęcie tytułowe: Patrick Seeger/PAP/EPA

Pozostałe wiadomości

Po zawetowaniu przez prezydenta ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy niektórzy zwracają uwagę na fakt, że Ukraińcy nie tylko korzystają z naszej pomocy, ale też zasilają polski budżet. Według dostępnych danych w 2024 roku tylko z podatków i składek przez nich płaconych wpłynęło ponad 18 miliardów złotych.

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Źródło:
Konkret24

Rzekomy zakaz wywieszania flag Wielkiej Brytanii i Anglii na Wyspach Brytyjskich zainteresował wielu polskich internautów. Szczególnie że miał o nim informować brytyjski premier. W rzeczywistości mówił jednak o zupełnie innej sprawie.

W Wielkiej Brytanii już nie można wieszać flag? Co powiedział premier

W Wielkiej Brytanii już nie można wieszać flag? Co powiedział premier

Źródło:
Konkret24

Tam, gdzie stoi najwięcej wiatraków, tam jest najdroższy prąd - przekonują ci, którzy popierają zawetowanie nowelizacji ustawy wiatrakowej przez prezydenta. Jako dowód na swoją tezę wskazują ceny energii w Niemczech i Danii. Wyjaśniamy, dlaczego ta teza jest jednak fałszywa.

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Źródło:
Konkret24

Jarosław Kaczyński na spotkaniach z elektoratem krytykuje rząd Donalda Tuska - między innymi za politykę obronną. Twierdzi, że kupujemy mniej czołgów, niż planowano, że wyłączono instalację antydronową, a Fundusz Wspierania Sił Zbrojnych "ma już nie funkcjonować". Jak jest naprawdę?

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Źródło:
Konkret24

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz postuluje, by rządzący wypowiedzieli unijny system ETS, skoro im "tak bardzo zależy na obniżce cen prądu". Pomysł chwytliwy, ale eksperci nie pozostawiają złudzeń.

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Źródło:
Konkret24

O powitaniu przez Ochotniczą Straż Pożarną w Lewiczynie na Mazowszu dwóch samochodów napisał pod koniec sierpnia marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik. Tyle że wozy trafiły do jednostki już jakiś czas temu.

Marszałek Struzik: "druhowie powitali dwa wozy". Tak, ale wcześniej

Marszałek Struzik: "druhowie powitali dwa wozy". Tak, ale wcześniej

Źródło:
Konkret24

Według medialnych doniesień ma się to wydarzyć już w 2026 roku: Chiny staną się pierwszym krajem, w którym roboty będą rodzić dzieci. Ma to być efekt pracy naukowców, a cena takiego robota ma sięgać 14 tysięcy dolarów. Sprawdziliśmy, o jaki projekt chodzi i co o nim wiadomo. Jak się okazuje, niewiele. W dodatku w Chinach obecnie nie można wprowadzić na rynek robota-surogatki.

W Chinach "robot urodzi dziecko". Ile w tym prawdy, ile science fiction

W Chinach "robot urodzi dziecko". Ile w tym prawdy, ile science fiction

Źródło:
TVN24+

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz twierdzi, że olimpijska medalistka w boksie Imane Khelif zakończyła karierę. Sprawdziliśmy, skąd te doniesienia i co na ten temat twierdzi sama zawodniczka.

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu Ukrainiec zakładający firmę ma otrzymywać "na start" niemal 300 tysięcy złotych, a Polak - prawie sześć razy mniej. Informacja wzbudza oburzenie wśród internautów i krytykę polityki rządu - bezpodstawnie. Po pierwsze, kwoty zestawiono manipulacyjnie. Po drugie, dotyczą różnych etapów działalności. Po trzecie, Polacy otwierający firmy mogą liczyć na wiele wyższe wsparcie.

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

Źródło:
Konkret24

Pomoc przekazana Ukrainie i Ukraińcom przez Polskę według niektórych internautów jest zbyt dużym obciążeniem dla budżetu. To nie tylko manipulacja, ale i błędna interpretacja danych.

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Źródło:
Konkret24

W dyskusji o rosyjskim dronie, który spadł na terytorium Polski, poseł Marek Suski skrytykował ministra obrony za jego rzekomą wypowiedź o tym, że "deszcz pada i też drony spadają". Tylko że te słowa pochodzą z przerobionego filmiku.

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Źródło:
Konkret24

"Zakończyłem sześć wojen" - powtarza wielokrotnie prezydent USA Donald Trump podczas rozmów z szefami różnych państw. Analiza sytuacji w krajach wskazywanych przez Trumpa pokazuje jednak, że jego deklaracje są na wyrost. Obecnemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych nie można odmówić jednak tego, że jako szef supermocarstwa ma świadomość posiadania narzędzi globalnej polityki.

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

Źródło:
TVN24+

Nagranie, na którym brytyjscy policjanci zatrzymują nastolatkę, obejrzało miliony osób. W sieci zawrzało - internauci twierdzili, że uczennicę zatrzymano za wejście po godzinie 17 do baru fast food. Jednak przyczyna była inna.

Nastolatka aresztowana za wejście do baru po godzinie 17? Internauci w szoku, rzeczywistość jest inna

Nastolatka aresztowana za wejście do baru po godzinie 17? Internauci w szoku, rzeczywistość jest inna

Źródło:
Konkret24, Reuters

Były premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że deficyt budżetowy jest o ponad 100 miliardów złotych wyższy, niż podaje rzecznik rządu Adam Szłapka. Alarmuje, że "cel deficytu na grudzień został osiągnięty niemal w całości w lipcu". To nieprawda.

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

Źródło:
Konkret24

Głodujące palestyńskie dziecko przedstawiane jako jazydka. Aktualne fotografie tłumaczone jako stare. Lokalizacje biolaboratoriów w Ukrainie, które nie istnieją. Fake newsy? Owszem, w odpowiedziach generowanych przez sztuczną inteligencję. Ośrodki wpływu próbują manipulować treściami, które trafiają do modeli językowych - przestrzegają eksperci. Oto jak się to robi.

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

Źródło:
TVN24+

Zamieszanie mogły wprowadzić pozornie sprzeczne komunikaty po konferencji Karola Nawrockiego. Strona rządowa pisze o "zawetowaniu tańszego prądu dla Polaków", a Kancelaria Prezydenta o "podpisaniu projektu zamrażającego ceny energii elektrycznej". A to dwie różne decyzje.

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki podpisał projekt ustawy o zwolnieniu rodziców co najmniej dwójki dzieci z podatku PIT. Według ministra Marcina Przydacza z kancelarii prezydenta jest to odpowiedź na kryzys demograficzny w Polsce, bo jesteśmy "najmniej dzietnym społeczeństwem w całej Unii Europejskiej". A co na to dane?

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Źródło:
Konkret24

Minister finansów i gospodarki Andrzej Domański uważa, że rząd spełnia obietnice. Według niego "dowiezionych konkretów jest naprawdę bardzo, bardzo dużo" i już w czasie pierwszych stu dni rządzenia wiele z nich zrealizowano. Fakty temu przeczą.

Domański: "wiele ze 100 konkretów zostało zrealizowane". No nie

Domański: "wiele ze 100 konkretów zostało zrealizowane". No nie

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy przywódcy europejskich krajów byli jeszcze w Białym Domu na spotkaniu z Donaldem Trumpem, w sieci furorę robiła już fotografia mająca pokazywać, jak wszyscy oni siedzieli grzecznie przed drzwiami, oczekując na to spotkanie. Publikujący zdjęcie kpili, że "widać na nim wyraźnie potęgę Unii Europejskiej". Fake newsa publikowali między innymi zwolennicy PiS, a także konta Kanału Zero. Popularność tego obrazu pokazała jednak co najwyżej potęgę rosyjskiej dezinformacji. Także w Polsce.

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

Źródło:
Konkret24

Dzień po rozmowach liderów europejskich krajów z Donaldem Trumpem zorganizowano spotkanie państw należących do tak zwanej koalicji chętnych. Ta grupa krajów Europy powstała kilka miesięcy temu. Jednak wbrew rozpowszechnianej teraz narracji nie wyłącznie po to, by wysyłać wojska do walczącej Ukrainy. Przedstawiamy, co wiadomo o celach tej politycznej inicjatywy.

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Źródło:
Konkret24

Wojskowy pojazd szturmujący ukraińskie pozycje, a na nim zatknięte flagi Rosji i Stanów Zjednoczonych - taki film rozchodzi się w sieci, wywołując masę komentarzy. Rosyjska propaganda podaje, że ukraińska armia "zaatakowała amerykański transporter opancerzony z amerykańską flagą". Ukraińcy piszą o "maksymalnej bezczelności", a internauci pytają o prawdziwość nagrania.

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Źródło:
Konkret24

Pielgrzymki na Jasną Górę jak co roku obfitowały wieloma zdjęciami i filmami publikowanymi w internecie. Szczególne zainteresowanie wzbudziła fotografia grupki pielgrzymów trzymających rzekomo obraz z Karolem Nawrockim. "Paranoja", "to się nie dzieje", "polska wersja katolicyzmu" - komentowali internauci. Bo wielu uwierzyło, że to prawda.

Obraz z Nawrockim na pielgrzymce? Niesłusznie uwierzyli

Obraz z Nawrockim na pielgrzymce? Niesłusznie uwierzyli

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w internecie generuje informacja, jakoby Biały Dom miał zażądać od prezydenta Zełenskiego założenia garnituru na spotkanie z prezydentem USA - i że to był warunek odbycia tego spotkania. Przekaz ten w polskiej sieci szeroko rozpowszechniały anonimowe konta. To narracja zgodna z prorosyjską dezinformacją, której celem jest dyskredytowanie prezydenta Ukrainy. Jednak nie ma potwierdzenia, że Biały Dom postawił taki warunek.

Zełenski "musi założyć garnitur"? Propaganda reaguje na wizytę w Białym Domu

Zełenski "musi założyć garnitur"? Propaganda reaguje na wizytę w Białym Domu

Źródło:
Konkret24

"Czego amerykańskie media nie pokazały" - brzmi komentarz do rozpowszechnianego w mediach społecznościowych filmu. Ma przedstawiać scenę, gdy amerykańscy piloci "narysowali" na niebie gwiazdę dla Putina podczas szczytu na Alasce. Film robi wrażenie, ale nie wierzcie w te opisy - choć rosyjska propaganda bardzo próbuje nas do tego przekonać.

"Gwiazda" od Trumpa dla Putina? Tak głosi przekaz Kremla

"Gwiazda" od Trumpa dla Putina? Tak głosi przekaz Kremla

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki złożył projekt ustawy o ochronie polskiej wsi - w tym przed wyprzedażą ziemi obcokrajowcom. Teraz politycy przeciwnych opcji kłócą się, za których rządów sprzedano więcej polskiej ziemi. Obie strony jednak wprowadzają w błąd, prezentując dane albo wybiórczo, albo bez kontekstu. A ten jest istotny.

Nawrocki o "wyprzedaży polskiej ziemi", rząd podaje dane. Czego nie pokazują?

Nawrocki o "wyprzedaży polskiej ziemi", rząd podaje dane. Czego nie pokazują?

Źródło:
Konkret24

W sieci od lipca rozchodzi się przekaz, jakoby rolnicy byli karani "za korzystanie z własnej studni" - co wielu internautów rozumie jako sytuację nową, wymuszoną kolejnymi restrykcjami Unii Europejskiej. To manipulacja, choć kary rzeczywiście są - lecz za coś innego i nie od dzisiaj. Natomiast resort infrastruktury analizuje inny problem.

"Kary za korzystanie z własnej studni"? Ministerstwo: "trwa analiza problemu"

"Kary za korzystanie z własnej studni"? Ministerstwo: "trwa analiza problemu"

Źródło:
Konkret24