Minister Waldemar Buda opowiadał w radiu, że w Polsce ludzie czują się bezpiecznie, podczas gdy w San Francisco nie karze się już takich przestępstw, jak kradzieże poniżej 950 dolarów. Twierdził, że bezkarnie można tam ukraść telefon czy torebkę. Nie jest to prawda.
Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda był 25 lipca gościem Polskiego Radia 24, gdzie opowiadał m.in. o swojej wizycie w siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ). Prezentował tam raport o realizacji celów zrównoważonego rozwoju w Polsce. W radiu mówił, że raport został bardzo dobrze przyjęty. "Jak się spojrzy na to, jak nas oceniają na arenie międzynarodowej, chociażby na poziomie ONZ, to wypadamy doskonale" - stwierdził.
Dalej minister mówił: "Im więcej się podróżuje po świecie, tym bardziej się docenia, jak wygląda Polska i jak się zmienia. I to jest niezwykle ciekawe, że po powrocie do Polski z wielu miejsc, nawet Polacy z wakacji doceniają, jak w Polsce można wygodnie, przyjemnie żyć - ale też przede wszystkim bezpiecznie. To jest aspekt, którego brakuje już w wielu, wielu miejscach". I dodał:
Proszę sobie wyobrazić, że nawet w Stanach Zjednoczonych, w San Francisco, jest sytuacja, w której karalność za przestępstwa podniesiono do tysiąca dolarów, żeby nie karać drobnych przestępstw, bo system więziennictwa i system wymiaru sprawiedliwości jest niewydolny. Tysiąc dolarów! Co to oznacza? Że kradzież telefonu, kradzież torebki, innych rzeczy jest niekarana, bo nie ma na to możliwości przerobowych.
"Więc my w Polsce naprawdę czujemy się bezpiecznie. Dzisiaj kobiety, dzieci mogą spacerować nawet o zmroku w Polsce, po polskich miastach i czuć się naprawdę komfortowo" - podsumował minister Buda.
Skąd minister powziął informacje, jakoby w San Francisco "kradzież telefonu, kradzież torebki, innych rzeczy jest niekarana"? Bo nie jest to prawdą.
"Kradzież i paserstwo rzeczy wciąż są przestępstwem"
Twierdzenie, że w San Francisco kradzieże o wartości poniżej 950 dolarów nie są karane, nie pojawiło się pierwszy raz w przestrzeni publicznej. Weryfikowaliśmy je już na Konkret24 w 2021 roku; krążyło w sieci co najmniej od lipca tamtego roku.
Podstawą tej fałszywej tezy są zmiany w prawie stanu Kalifornia - w którym leży San Francisco - wprowadzone w 2014 roku ustawą zwaną Proposition 47 (Prop 47). Jej głównym celem była zmiana kwalifikacji przestępstw. Jak tłumaczył Konkret24 dr Witold Zontek z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego: "Ustawa przeklasyfikowała kilka kategorii poważnych przestępstw (ang. felony) zagrożonych surowymi karami do kategorii mniej poważnej (ang. misdemeanors)" (po polsku: wykroczenie).
- To trochę tak, jakby w polskim Kodeksie karnym zbrodnię przekwalifikować na występek - mówił dr Zontek. Zaprzeczał tezie o niekaralności mniejszych kradzieży:
Kradzież, paserstwo rzeczy o wartości poniżej 950 dolarów wciąż jest przestępstwem (w Kalifornii - red.) , ale zagrożonym łagodniejszą karą.
Fałszywe twierdzenie, które niedawno powtórzył w radiu minister Waldemar Buda, weryfikowała też amerykańska agencja Associated Press. W artykule objaśniającym nowe kalifornijskie prawo podano: "Proposition 47 została przyjęta w Kalifornii w 2014 roku i przekwalifikowała przestępstwa kradzieży jako wykroczenia. Nie zezwoliła na to, by kradzieże sklepowe i drobne kradzieże pozostały bez ścigania".
Doradca prokuratura okręgowego Los Angeles Alex Bastian w rozmowie z AP tłumaczył, że większość kradzieży w kalifornijskich sklepach i tak była ścigana jako wykroczenie już przed wprowadzeniem nowej ustawy. "To, co wprowadziła Prop 47, to zwiększenie kwoty w dolarach, od której kradzież może być ścigana jako przestępstwo - z 400 do 950 dolarów - aby dostosować się do inflacji i kosztów życia" - powiedział Bastian. "Ale większość przypadków kradzieży w sklepach kosztuje mniej niż 400 dolarów, więc przed Prop 47 i po Prop 47 nie ma żadnej różnicy" - dodał.
Doktor Witold Zontek wyjaśniał, że w Kalifornii nie ma bezwzględnego obowiązku ścigania każdego przestępstwa. - Prokurator wybiera te, które uzna za warte ścigania z uwagi na przykład na interes społeczny, środki, jakimi dysponuje, oraz wiele innych czynników. Naturalne zatem jest, że kalifornijska prokuratura zapewne koncentruje się na tych poważnych przestępstwach, których klasyfikacja się nie zmieniła, mniej lub wcale angażując się w te drobniejsze sprawy - tłumaczył.
Referendum, ustawa i późniejsze zmiany
To właśnie niewystarczające środki, jakimi dysponują kalifornijskie organy ścigania i wymiar sprawiedliwości, były powodem wprowadzenia Prop 47. W 2011 roku stanowy Sąd Najwyższy wydał nakaz, w którym alarmował, że kalifornijskie więzienia są przepełnione, a to narusza prawa osadzonych. Nakazał władzom stanowym zmniejszenie populacji więziennej o 33 tys. osób. Te wytyczne doprowadziły do wprowadzenia ustawy Prop 47 - miała sprawić, że sprawcy mniejszych kradzieży, jeśli nie są recydywistami, a ich wykroczenia nie wiązały się z przemocą, otrzymają lżejsze kary.
Co ważne: ustawa Proposition 47 nie została wprowadzona wbrew woli kalifornijczyków. W listopadzie 2014 roku przeprowadzono referendum: 60 proc. głosujących opowiedziało się za przekwalifikowaniem drobniejszych przestępstw, m.in. właśnie kradzieży poniżej 950 dolarów.
W kalifornijskim prawie dotyczącym kradzieży były potem kolejne zmiany. W 2018 roku wprowadzono kategorię przestępstwa: zorganizowana kradzież detaliczna. Dotyczyła grup osób, które dokonywały mniejszych kradzieży w wielu miejscach, żeby rozbić wartość kradzionych towarów i tym samym unikać wyższych kar. Na początku lipca 2021 roku władze stanowe zdecydowały jednak o zniesieniu tego przepisu, ale już kilka tygodni później, 22 lipca, gubernator Gavin Newsom go przywrócił. Właśnie wtedy w internecie zaczął krążyć fałszywy przekaz, jakoby w Kalifornii kradzieże poniżej 950 dolarów nie były już karane.
Źródło: Konkret24