Zdjęcie niedźwiadka, któremu mierzona jest temperatura, błędnie opisywano jako wykonane w Polsce. W rzeczywistości fotografia powstała w Rosji, a uwieczniona akcja była częścią propagandowej kampanii na rzecz udziału Rosjan w referendum konstytucyjnym.
Popularne w polskiej sieci zdjęcie prowadzonego na smyczy niedźwiadka, któremu mierzona jest temperatura, pojawiło się na profilu "Nienormalny Białystok" w piątek 11 września. Towarzyszyła mu sugestia, że przedstawiona na fotografii sytuacja miała miejsce w Polsce.
"Na Podlasiu nawet psom każą mierzyć temperaturę" – brzmiał opis.
Tak podpisane zdjęcie cieszyło się dużym zainteresowaniem. Po 1,3 tys. osób zareagowało na nie i udostępniło, co znacznie zwiększyło zasięg internautów, którzy natrafili na fotografię.
Niektórzy odbiorcy zwracali jednak uwagę na niepolskie pochodzenie zdjęcia, co miały sugerować mundury funkcjonariuszy służb widocznych na drugim planie. "Zacznijmy od tego, że służby mundurowe, polskie, nie mają takich czapek jak ten milicjant?? Czy wojskowy?? A robić fake news z "nie-polskiego" zdjęcia to już chyba sport narodowy i niektórych ‘oszołomów’" – napisał jeden z internautów.
"Niedźwiedzica przyszła na głosowanie"
Jak w przypadku wielu innych zdjęć, w których należy ustalić kontekst powstania, można je wprowadzić do wyszukiwarki obrazów, takiej jak Google Grafika, TinEye czy Yandex Images.
Przy fotografii z niedźwiadkiem w zupełności wystarczy skorzystanie z pierwszej z nich, ponieważ jednym z wyników jest rosyjskojęzyczny artykuł na regionalnej podstronie portalu vesti.tv, w którym w przeszłości użyto zdjęcia.
Już nazwa portalu – "Vesti Altaj" – sugeruje, że temperatury niedźwiadkowi nie mierzono na Podlasiu, a w Kraju Ałtajskim w południowej części zachodniej Syberii.
Wszelkie wątpliwości rozwiewa tytuł artykułu: "W Barnaule niedźwiedzica przyszła na głosowanie w sprawie poprawek do konstytucji". Tekst został opublikowany 1 lipca 2020 roku.
prawda
Napisano w nim, że widoczne na fotografiach zwierzę to pięciomiesięczny niedźwiadek - a właściwie niedźwiedzica - Glasza z ogrodu zoologicznego w Barnaule, stolicy Kraju Ałtajskiego. Cała sytuacja zarejestrowana została w budynku miejscowego liceum, gdzie jednocześnie odbywały się dwa głosowania – nad poprawkami w konstytucji i nad nadaniem miastu tytułu "Miasto Chwały Robotniczej". W ten sposób Rosjanie odznaczają miasta, które produkcją przemysłową przyczyniły się do zwycięstwa ZSRR w II wojnie światowej.
"Sprawdził, jak działa komisja"
Wizyta Glaszy była dokładnie zaplanowana. Jak relacjonował portal Politsib.ru, zwierzę prowadzone przez swojego opiekuna – zastępcę dyrektora zoo Aleksandra Czebotariewa – najpierw weszło do budynku, gdzie zmierzono mu temperaturę, co uwieczniono na popularnym w Polsce zdjęciu. Następnie niedźwiadek "sprawdził, jak działa obwodowa komisja i zrobił sobie zdjęcie z rosyjską flagą w tle".
Następnie Glasza wyszła na dwór, gdzie równolegle prowadzono głosowanie nad nadaniem tytułu miastu. Tam "przekazano jej pudełko z dokumentami, z którego wyjęła długopis (ale nie otrzymała karty do głosowania), lekko ugryzła rękę organizatorki, po czym zmęczona zainteresowaniem odeszła bawić się z opiekunem". Na zakończenie niedźwiadek otrzymał pamiątkową chustę.
Na zaproszenie partii w szczególnym dniu
Wizyta Glaszy w barnaulskim liceum miała jednak drugie dno. W rozmowie z portalem Politsib.ru opiekun zwierzęcia przyznał, że do lokalu wyborczego zaprosił go lokalny oddział partii Jedna Rosja. To rządzące w kraju ugrupowanie, na którego czele stoi Dmitrij Miedwiediew i które stanowi polityczne zaplecze Władimira Putina. To właśnie z ramienia Jednej Rosji urzędujący prezydent startuje w wyborach.
Pojawienie się Glaszy w lokalu miało "zwiększyć zainteresowanie głosowaniem", a tak naprawdę było częścią szerokiej akcji propagandowej mającej zachęcić do oddania głosu w referendum konstytucyjnym, które eufemistyczne w rosyjskich mediach określano jako "głosowanie nad poprawkami w konstytucji".
Taką samą rolę, jak wizyta niedźwiadka z lokalnego zoo, miało pełnić również prowadzone równolegle głosowanie nad nadaniem miastu symbolicznego tytułu. Dodatkowo środa 1 lipca była dniem wolnym od pracy, a niektórzy Rosjanie otrzymali szansę głosowania przez internet. Dzień wcześniej odbyła się także przesunięta parada z okazji Dnia Zwycięstwa, która miała polepszyć wizerunek prezydenta Putina w oczach Rosjan.
"Odpowiednio wysoka frekwencja i zagłosowanie przez obywateli za poprawkami do konstytucji mają szczególne znaczenie dla Kremla – nowelizacja ustawy zasadniczej to bowiem flagowy projekt Putina, nie tylko obliczony na podniesienie jego poparcia w społeczeństwie, ale przede wszystkim umożliwiający mu ponowne kandydowanie na urząd prezydenta i pozostanie na nim nawet do 2036 r." – pisali o tamtym głosowaniu analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie. "Głosowanie będzie de facto nie tyle dotyczyło treści poprawek konstytucyjnych, ile stanowiło plebiscyt poparcia dla władzy" – dodawali.
Putin 2036
Takie zabiegi Kremla przyniosły oczekiwany skutek. Dzień po głosowaniu podano, że frekwencja wyniosła 65 procent. Według oficjalnych wyników ponad 79 procent głosujących poparło zmiany w konstytucji.
Zmiany zainicjował w styczniu 2020 roku sam Władimir Putin. Pierwotnie chodziło o wprowadzenie do konstytucji zapisów o gwarancjach socjalnych oraz o nowy podział kompetencji pomiędzy prezydentem, parlamentem i rządem.
Jedna z poprawek przewidywała jednak, że ta sama osoba może pełnić urząd prezydenta maksymalnie przez dwie kadencje. W trakcie głosowania nad poprawkami w parlamencie niespodziewanie wprowadzono do tego zapisu podpunkt głoszący, że w przypadku osoby zajmującej stanowisko prezydenta w momencie przyjęcia poprawek, jej kadencje zaczynają być liczone od nowa.
Dzięki temu Władimir Putin zamiast do roku 2024, na co pozwalała mu dotychczasowa konstytucja, może sprawować urząd prezydencki do 2036 roku. Zmiany wprowadzono 4 lipca - trzy dni po przeprowadzeniu referendum, na którym pojawił się niedźwiadek Glasza.
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24