"Scenariusz rumuński". O co chodzi i czego nie wiemy

Źródło:
Konkret24
Protesty w Rumunii. Tłumy domagają się, aby odbyła się druga tura wyborów. Nagranie z 12 stycznia
Protesty w Rumunii. Tłumy domagają się, aby odbyła się druga tura wyborów. Nagranie z 12 stycznia Reuters
wideo 2/5
Protesty w Rumunii. Tłumy domagają się, aby odbyła się druga tura wyborówReuters

Coraz częściej politycy opozycji, ale też prawicowe media i internauci alarmują, że po wyborach prezydenckich w Polsce możliwy jest "wariant rumuński" - jeśli zwycięzca "nie spodoba się Brukseli". Na temat wydarzeń w Rumunii krąży wiele manipulacji, wszystkiego nie ujawniono, dlatego łatwo ten casus wykorzystywać w fałszywych przekazach. Wyjaśniamy, co na razie ustalono w sprawie wpływu na wybory w Rumunii.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Unieważnienie przez sąd wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich w Rumunii - którą sensacyjnie wygrał prorosyjski kandydat Calin Georgescu - sprawiło, że w polskiej sieci zaczęto rozpowszechniać przekaz o możliwym "scenariuszu rumuńskim" lub o "wariancie rumuńskim" (krążą obie nazwy) w kontekście wyborów prezydenckich w naszym kraju. Zdaniem opozycyjnych polityków i prawicowych mediów miałoby to oznaczać, że przy ewentualnym zwycięstwie kandydata spoza obecnej koalicji rządzącej ta stwierdzi zewnętrzną ingerencję w wybory i doprowadzi do unieważnienia ich wyników.

Już 13 i 14 grudnia 2024 roku w tytułach artykułów serwisów informacyjnych padały sugestywne pytania: "Co zrobi Tusk w razie przegranych wyborów? W grę wchodzi 'rumuński wariant'?" (dorzeczy.pl); "Rządzący oswajają Polaków z wariantem rumuńskim? 'Można mieć pewne podejrzenia'" (niezalezna.pl); "Czy Tusk zdecyduje się na 'wariant rumuński' i unieważni wybory?" (TVRepublika.pl).

Artykuły o "wariancie rumuńskim", który miałby zostać przeprowadzony w Polsce po wyborach prezydenckichGoogle

Tę narrację podchwycili politycy. Rzecznik PiS Rafał Bochenek na konferencji prasowej 28 stycznia stwierdził, że "obecne władze szykują w Polsce wariant rumuński". Prezydent Andrzej Duda podczas wywiadu dla Kanału Zero 5 lutego, zapytany o "scenariusz rumuński", odpowiedział, że "bardzo go zaniepokoił i ma ogromnie wiele wątpliwości w związku ze wspomnianym wydarzeniem w Rumunii".

Prezydent zasugerował, że wpływ na przebieg rumuńskich wyborów mogli mieć urzędnicy Unii Europejskiej. "Ja słyszałem również wypowiedzi prominentnych członków Komisji Europejskiej, którzy mówili, że właśnie ingerowali w sprawę rumuńską. I to mi się bardzo nie podoba, ponieważ oni ingerowali również i w polskie sprawy wcześniej. Czyżby było tak, że dzisiaj wybory w poszczególnych krajach demokratycznych, przynajmniej wydawałoby się, mogą wygrać tylko tacy, którzy są zaakceptowani w Brukseli?" - pytał Andrzej Duda. Później dodał, że "trzeba będzie bronić wyniku wyborów w Polsce, jeżeli się okaże, że w podobny sposób jak w Rumunii ktoś ma zamiar te wyniki zmanipulować".

Innych domniemanych sprawców ingerencji w rumuńskie wybory wskazał poseł koła Wolni Republikanie i kandydat na prezydenta Marek Jakubiak. "Okazuje się, że za kryzys wyborczy w Rumunii odpowiedzialni są Niemcy! Nie Rosjanie, ale Niemcy!" - napisał 22 grudnia 2024 roku na Facebooku. Tę tezę powtórzył 29 stycznia w Radiu Zet: "Mieliśmy teraz kazus wyborów prezydenckich w Rumunii i sąd rumuński unieważnił pierwszą turę, mówiąc, że wpływy rosyjskie. Potem nagle okazało się, że to nie Rosjanie, a Niemcy wpływali na powodzenie tego człowieka" (Calina Georgescu - red.).

O co więc chodzi ze "scenariuszem rumuńskim"? Czyli co do tej pory ustalono, jeśli chodzi o wywieranie wpływu na wyborców w Rumunii, który to wpływ miał zdecydować o ich wyniku?

"Aktor państwowy" i unieważnienie wyborów

Wybory prezydenckie w Rumunii odbyły się 24 listopada 2024 roku. Pierwszą turę wygrał niezależny, ale prawicowy i prorosyjski polityk Calin Georgescu (uzyskał 22,94 proc. głosów), któremu przedwyborcze sondaże nie dawały nawet szans na wejście do drugiej tury. Druga była Elena Lasconi (19,18 proc. głosów; z partii USR). Trzeci - Marcel Ciolacu z Partii Socjalistycznej (PSD) z poparciem 19,15 proc.

Druga tura miała odbyć się 8 grudnia 2024 roku, ale została odwołana po tym, jak dwa dni wcześniej rumuński sąd konstytucyjny unieważnił wynik pierwszej tury i nakazał powtórzenie całego procesu wyborczego.

W uzasadnieniu swojej decyzji sędziowie powołali się na odtajnione 4 grudnia 2024 roku raporty rumuńskich służb wywiadowczych. Wynikało z nich, że w trakcie pierwszej tury doszło do zorganizowanych cyberataków na systemy wyborcze, w które zaangażowany był zewnętrzny "aktor państwowy". Ponadto Georgescu miał złamać zasadę równości wyborów poprzez wykorzystanie "nieprzejrzystych i naruszających ordynację wyborczą technologii cyfrowych oraz sztucznej inteligencji w prowadzeniu kampanii". Chodziło przede wszystkim o działanie na platformie TikTok, gdzie - jak ustaliły rumuńskie służby - funkcjonowała sieć kont promujących Georgescu. Początkowo liczyła ona 25 tysięcy kont, które stały się bardzo aktywne na dwa tygodnie przed wyborami. Oprócz tego, jak podało rumuńskie MSW, ponad 100 influencerów, z ośmioma milionami obserwujących, zostało zmanipulowanych w celu promowania prawicowego kandydata.

CZYTAJ WIĘCEJ: "Działania hybrydowe, cyberataki, wycieki". Odtajnili dokumenty

Jak zauważył w swojej analizie ekspert ds. Rumunii i Mołdawii Kamil Całus z Ośrodka Studiów Wschodnich, mimo że w raporcie służb nie mówi się wprost, jaki "aktor państwowy" miał wpływać na wybory, to pośrednio wskazuje się na Rosję. "Służby m.in. zwracają uwagę, że w czasie wyborów instytucje publiczne odpowiedzialne za proces wyborczy podlegały masowym atakom cybernetycznym, w które zaangażowani byli rosyjscy hakerzy" - pisze analityk.

Media: kampanię Georgescu finansowali jego przeciwnicy

Po pewnym czasie w rumuńskiej przestrzeni publicznej zaczęły jednak pojawiać się wątpliwości, czy służby posiadają wystarczające dowody na zagraniczną - a tym bardziej rosyjską - ingerencję w wybory. Jeszcze więcej pytań pojawiło się 20 grudnia 2024 roku, kiedy dziennikarze portalu Snoop.ro opublikowali wyniki swojego śledztwa. Ujawniono w nim, że rządowa agencja ANAF zajmująca się administracją fiskalną posiada dowody na to, iż kampania promująca Calina Georgescu na TikToku została opłacona ze środków Partii Narodowo-Liberalnej (PNL; jej kandydat, czyli urzędujący premier kraju Nicolae Ciuca, w wyborach zdobył 8,79 proc. głosów i zajął piąte miejsce). Ta informacja była tym bardziej zaskakująca, że PNL to partia opozycyjna względem Georgescu. To z niej wywodzi się prezydent Klaus Iohannis, który m.in. nakazał upublicznienie raportów służb, co doprowadziło ostatecznie do unieważnienia wyników wyborów wygranych przez prawicowego kandydata.

Kamil Całus z Ośrodka Studiów Wschodnich przyznał w serwisie X, że "sprawa nie jest jednoznaczna" i przytoczył dwa najbardziej prawdopodobne scenariusze: pierwszy jest taki, że PNL chciała promować swojego kandydata - Nicolae Ciucę - ale ta kampania na TikToku została "porwana" przez organizatorów kampanii Calina Georgescu. W akcji chodziło o wykorzystywanie influencerów m.in. do promowania konkretnych hasztagów, które szybko zaczęły być kojarzone z Georgescu i de facto wspierały jego kandydaturę. Drugi scenariusz zakłada, że partia PNL chciała rozbić elektorat przeciwnych jej radykałów - głównie Georga Simiona z Sojuszu na rzecz Jedności Rumunów (AUR) - na kilku kandydatów i przekierować część głosów właśnie na Georgescu. W ten sposób do drugiej tury, zamiast jednego radykalnego kandydata, miało wejść dwóch przedstawicieli partii rządzących, w tym właśnie kandydat PNL. "Karkołomny to scenariusz, ale nie wykluczony" - pisze Całus.

Jeszcze inną tezę dotyczącą kampanii finansowanej przez PNL przedstawił w materiale programu "Polska i Świat" TVN24 Jakub Pieńkowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. "Ewidentnie ta intryga wymknęła się spod kontroli, a może nawet nie tyle wymknęła, co została przejęta przez służby rosyjskie i one nadały temu jeszcze większy rozmach, niż początkowo zamierzano" - zasugerował.

Niezależnie od tego Kamil Całus w swoim wpisie zauważył, że "coraz bardziej potwierdzają się wątpliwości co do rosyjskiej roli w całej tej kabale". "Nie mówię, że Rosji w tym zamieszaniu z Georgescu w ogóle nie było i że nie maczała ona w nim palców, ale raczej nie była ona tu siłą sprawczą i głównym organizatorem tego, co stało się w Rumunii w ostatnich tygodniach. Zbyt mało jeszcze wiemy, by osądzać" - dodał.

Ekspert: mogła to być wewnętrzna rozgrywka polityczna

Również dr Andrzej Kozłowski z Ośrodka Analizy Dezinformacji Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK) przyznaje w rozmowie z Konkret24, iż "początkowo w Rumunii wszyscy jednoznacznie stwierdzili, że doszło do zewnętrznej ingerencji rosyjskiej na wielką skalę, jednak ujawnione przez prezydenta Rumunii Klausa Iohannisa raporty służb nie dostarczyły jednoznacznych dowodów". - Oczywiście kanały związane z rosyjską dezinformacją propagowały i promowały kandydaturę skrajnie prawicową, ale to nie było tak, że to Rosjanie zorganizowali całą kampanię Calina Georgescu. Mieliśmy do czynienia ze skoordynowanym wykorzystaniem hasztagów i sieci rumuńskich influencerów głównie na TikToku, choć nie tylko, którzy byli opłacani w podejrzany sposób, ale mogła to być wewnętrzna rozgrywka polityczna - komentuje.

Jak przypomina portal Demagog, który zajmował się tematem ingerencji w rumuńskie wybory, po artykule Snoop.ro - 30 grudnia 2025 roku - pojawił się jeszcze jeden interesujący materiał, w którym Marius Ghincea - rumuński badacz z Politechniki w Zurychu - za pomocą matematycznych modeli prawdopodobieństwa próbował oszacować, kto mógł wpływać na wybory. W swoim badaniu brał pod uwagę zarówno informacje z raportów służb, jak i dostępnych na koniec 2024 roku publikacji medialnych na ten temat. Mimo że taki model ma swoje oczywiste ograniczenia, autor wysnuł "wstępny wniosek, że chociaż nie możemy wykluczyć bezpośredniego lub pośredniego zaangażowania Rosji, najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem pozostaje to, że wzrost Calina Georgescu opierał się głównie na wydarzeniach, zasobach i podmiotach wewnątrz Rumunii".

Jak widać, w tej sprawie więcej jest znaków zapytania niż jasnych odpowiedzi. Pewne jest tylko, że pierwsza tura wyborów została unieważniona, a Rumuni ponownie pójdą do urn 4 maja tego roku. Do tego czasu urzędujący prezydent Klaus Iohannis pozostanie na swoim stanowisku.

Brak dowodów na ingerencję Niemiec i UE

Warto zauważyć, że zarówno w raportach służb, jak i śledztwach dziennikarskich nie pojawił się wątek ingerencji Niemiec lub Unii Europejskiej w rumuńskie wybory. Przypomnijmy jednak, że Marek Jakubiak stwierdził, iż "okazuje się, że za kryzys wyborczy w Rumunii odpowiedzialni są Niemcy", a prezydent Andrzej Duda "słyszał wypowiedzi prominentnych członków Komisji Europejskiej, którzy mówili, że właśnie ingerowali w sprawę rumuńską".

Przekaz o ingerencji Niemiec pojawił się też w polskich mediach społecznościowych. Autorzy wpisów na ten temat podawali dwa argumenty: prezydent Klaus Iohannis jest członkiem mniejszości niemieckiej, a partia PNL - która sfinansowała kampanię na TikToku - w Parlamencie Europejskim wchodzi w skład Europejskiej Partii Ludowej, której przewodniczącym jest Niemiec Manfred Weber. Nikt nie twierdzi jednak, że prezydent Iohannis ingerował w przebieg wyborów, a poza tym jest on politykiem rumuńskim i jego wpływu na wydarzenia w Rumunii zdecydowanie nie można oceniać jako zewnętrznego. Równie bezpodstawna jest teza, że Niemcy z Europejskiej Partii Ludowej mieli jakikolwiek wpływ na przebieg rumuńskich wyborów - nie sugerowały tego ani raporty służb, ani żadne rumuńskie media. Portal Demagog ocenił, iż "żadne wiarygodnie źródła nie wskazują, że Niemcy wpływali na powodzenie Calina Georgescu w wyborach".

Nie znaleźliśmy też żadnych wypowiedzi "prominentnych członków Komisji Europejskiej", którzy publicznie twierdziliby, że ingerowali "w sprawę rumuńską" - jak twierdził Andrzej Duda. Komisja Europejska w połowie grudnia 2024 roku wszczęła formalne postępowanie przeciwko platformie społecznościowej TikTok w związku z podejrzeniami o niedostateczne ograniczenie ingerencji w rumuńskie wybory.

Rozpowszechnianą narrację "scenariusz rumuński" ("wariant rumuński") można więc rozumieć na dwa sposoby: - jako potencjalną ingerencję obcego państwa w proces wyborczy - w przypadku Rumunii od początku wskazywano na Rosję, ale publikacje po wyborach pokazują, że jej wpływ mógł być dużo mniejszy, niż początkowo sądzono; - jako unieważnienie wyniku wyborów poprzez powołanie się na rzekome wpływy rosyjskie, lecz prawdziwym powodem miałoby być zwycięstwo kandydata, który nie odpowiada rządzącym oraz politykom w Brukseli. W obu przypadkach nie ma dowodów, by takie tezy formułować.

Kamil Całus ostrzegał już w grudniu 2024 roku: "Nie dajcie się na razie chwytać na informacje, zgodnie z którymi wszystko jest już jasne, a PNL spiskowało, by posadzić na prezydenckim fotelu 'rosyjskiego kandydata', czy też by móc unieważnić wybory pod pretekstem rosyjskiej ingerencji".

Bez wątpienia historia wyborów w Rumunii jest dowodem na siłę mediów społecznościowych w kampaniach wyborczych, lecz jeśli chodzi o winnych ingerencji w wybory, to - jak pisał Kamil Całus - "zbyt mało jeszcze wiemy, by osądzać".

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: ROBERT GHEMENT/EPA

Pozostałe wiadomości

Europosłanka Hanna Gronkiewicz-Waltz z Koalicji Obywatelskiej przekonuje, że prezydent Andrzej Duda złamał konstytucję, bo na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaprosił prezydenta elekta. Konstytucjonaliści oceniają to jednoznacznie.

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

Źródło:
Konkret24

Polacy rzekomo zostali zatrzymani przez ukraińską służbę bezpieczeństwa "za pokazywanie polskich symboli", jakoby oskarżono ich "o naruszanie integralności ukraińskich terytoriów i szerzenie idei separatystycznych". Dowodem ma być krótkie nagranie, które udostępniają niektórzy internauci. Według eksperta to przykład nieudolnej rosyjskiej prowokacji.

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

Źródło:
Konkret24

Pytany o krytykę ze strony Magdaleny Biejat, szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że jej frustracja "pewnie wynika z tego, że Grzegorz Braun dostał więcej głosów kobiet" niż kandydatka Lewicy. Ale to nieprawda.

Kosiniak-Kamysz reaguje na "uszczypliwości tiktokowe" Biejat. Nie ma racji

Kosiniak-Kamysz reaguje na "uszczypliwości tiktokowe" Biejat. Nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Najpierw za spłatę przez Polskę ukraińskich odsetek oberwało się premierowi Donaldowi Tuskowi. Potem tłumaczyć się z tego musiał były premier Mateusz Morawiecki. Zamieszanie - i jednocześnie akcję dezinformacyjną w internecie - wywołał jeden z posłów Konfederacji, ukrywając istotny szczegół w swoim przekazie.

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

Źródło:
TVN24+

Niemiecki czarnoskóry europoseł miał skrytykować Polskę i stwierdzić, że wybory prezydenckie zostały sfałszowane. Taka informacja, okraszona zdjęciem rzekomego polityka, wywołała w sieci antyunijne i rasistowskie komentarze. Tylko że na zdjęciu jest ktoś inny, przekaz miał być żartem - ale za prawdziwy wziął go nawet poseł PiS.

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

Źródło:
Konkret24

Rząd przygotowuje rzekomo ustawę, dzięki której nielegalni migranci będą przejmować mieszkania komunalne - tak twierdzą politycy PiS. Ministerstwo rozwoju ocenia ten przekaz dosadnie: jako "oderwany od rzeczywistości", nastawiony na "wzbudzanie niepokoju Polaków".

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Źródło:
Konkret24

Ukraiński rzekomo ma zostać wprowadzony jako drugi język obcy do szkół podstawowych. Miałby zastąpić hiszpański, niemiecki czy francuski. Byłby przedmiotem obowiązkowym. W dodatku stałby się częścią egzaminu ósmoklasisty.... Takie nieprawdziwe twierdzenia rozpowszechniają politycy i internauci. Przestrzegamy przed ich powielaniem, bo to fake newsy.

Ukraiński obowiązkowy? Zamiast niemieckiego czy francuskiego? Trzy nieprawdy

Ukraiński obowiązkowy? Zamiast niemieckiego czy francuskiego? Trzy nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Z informacji Sądu Najwyższego przekazanych we wtorek po południu wynika, że wówczas zarejestrowano już ponad pięć tysięcy protestów wyborczych i wciąż były "worki do otwarcia". Politycy PO przekonują, że liczba protestów wskazuje na konieczność dokładnego sprawdzenia przebiegu głosowania. A europoseł PiS na to, że teraz "jest mniej protestów niż w poprzednich wyborach". Sprawdziliśmy.

Protesty wyborcze. Mniej czy więcej niż dawniej? Jeden rok się wybija

Protesty wyborcze. Mniej czy więcej niż dawniej? Jeden rok się wybija

Źródło:
Konkret24

"Obrzydliwe"; "hajs od sponsorów"; "sprzedaliście się" - tak internauci komentują wpis, który jakoby napisali organizatorzy Parady Równości. W poście mieli oni wyrazić swoją sympatię do deweloperów i zachęcać do ich wspierania. Ale jedna rzecz się nie zgadza.

Parada Równości przychylnie o deweloperach? To już nie ich konto

Parada Równości przychylnie o deweloperach? To już nie ich konto

Źródło:
Konkret24

Według europosłanki KO Marty Wcisło możemy się pochwalić najniższą inflacją w Europie. Ale według europosła PiS Michała Dworczyka Polska ma jeden z najgorszych wyników w UE. Kto ma rację? Dane pokazują, jak narracje polityków z dwóch obozów rozjeżdżają się z rzeczywistością.

Inflacja w Polsce. "Najniższa w Europie" czy jedna z najwyższych?

Inflacja w Polsce. "Najniższa w Europie" czy jedna z najwyższych?

Źródło:
Konkret24

Ataki Izraela na Iran oraz te odwetowe spowodowały, że w mediach społecznościowych pojawiło się mnóstwo zdjęć i nagrań mających dokumentować ten konflikt. Są prawdziwym poligonem dla ludzkiej inteligencji - bo wiele z nich zostało wygenerowanych przez tę sztuczną. Która wygra w tej wojnie na fake newsy?

"Zestrzelony" F-35 czy "duży samolot"? Nasila się wojenna dezinformacja

"Zestrzelony" F-35 czy "duży samolot"? Nasila się wojenna dezinformacja

Źródło:
Konkret24

Europoseł Michał Szczerba przekonuje, że protest wyborczy sztabu Rafała Trzaskowskiego jest zasadny. Między innymi dlatego, że na ponad stu tysiącach kart do głosowania postawiono dwa znaki "x". Według Szczerby to "gigantyczna liczba".

"Gigantyczna liczba" kart z dwoma krzyżykami? Jak było wcześniej

"Gigantyczna liczba" kart z dwoma krzyżykami? Jak było wcześniej

Źródło:
Konkret24

Polska inwestuje w rozwój odnawialnych źródeł energii, a mimo to ceny prądu nie spadają. Ministra klimatu nie potrafiła podać powodów takiej sytuacji, dlatego zamiast niej zrobili to eksperci.

Mamy więcej energii z OZE, a cena prądu nie spada. Dlaczego?

Mamy więcej energii z OZE, a cena prądu nie spada. Dlaczego?

Źródło:
TVN24+

Trzy raporty wskazują na poważne problemy TikToka podczas kampanii prezydenckiej w Polsce: od stronniczości algorytmu, po niedostateczne oznaczanie wprowadzających w błąd treści. Prezentujemy kluczowe ustalenia, opinię eksperta oraz stanowisko samej platformy.

TikTok a wybory: trzy raporty o dezinformacji i wpływie na kampanię

TikTok a wybory: trzy raporty o dezinformacji i wpływie na kampanię

Źródło:
Konkret24

Cena prądu ma się jakoby zwiększyć aż o 100 zł miesięcznie - twierdzą niektórzy internauci. Zestawiają to z rzekomą podwyżką płacy minimalnej o 3,70 zł albo 4,70 zł. Ale żadna z tych kwot nie jest prawdziwa. Wyjaśniamy.

"Podwyżka cen prądu o 100 zł, podwyżka płacy minimalnej o 4,70 zł". Dwie nieprawdy

"Podwyżka cen prądu o 100 zł, podwyżka płacy minimalnej o 4,70 zł". Dwie nieprawdy

Źródło:
Konkret24

"Kalifat w Polsce Tuska"; "zaczyna się" - tak wzburzeni internauci komentują wideo rzekomo nakręcone w Łodzi. Widać na nim modlący się tłum muzułmanów. Mieli do Polski przyjechać w ramach paktu migracyjnego. To nieprawda.

"Beneficjenci paktu migracyjnego Tuska" w Łodzi? Nieprawda

"Beneficjenci paktu migracyjnego Tuska" w Łodzi? Nieprawda

Źródło:
Konkret24

"Komuna atakuje!"; "cyfrowy kaganiec"; "inwigilacja" - tak internauci komentują doniesienia o aplikacji opracowywanej przez Komisję Europejską. Według nich już od 1 lipca nie będzie można bez niej używać mediów społecznościowych. Podobnie podały też niektóre media, co tylko wzmogło chaos informacyjny. Wyjaśniamy więc.

Od lipca "weryfikacja wieku" na platformach obowiązkowa? Dezinformacja o aplikacji

Od lipca "weryfikacja wieku" na platformach obowiązkowa? Dezinformacja o aplikacji

Źródło:
Konkret24

Oburzenie w sieci. "To jest kpina i nieszanowanie wyborców"; "wyjątkowo szybkie orzekanie" - komentują internauci przekazywaną informację, jakoby posiedzenia izby Sądu Najwyższego rozstrzygającej protesty wyborcze miały trwać zaledwie minutę. Wyjaśniamy.

Sąd Najwyższy i plany posiedzeń. "Minuta na protest wyborczy"?

Sąd Najwyższy i plany posiedzeń. "Minuta na protest wyborczy"?

Źródło:
Konkret24

Przez ostatnie lata to Polska spośród krajów UE wydawała najwięcej pierwszych zezwoleń na pobyt dla cudzoziemców. Najnowsze dane Eurostatu - za 2024 rok - pokazują duży spadek takich pozwoleń wydanych przez nasz kraj. Było ich najmniej od dziesięciu lat. Widać też zmianę, jeśli chodzi o narodowość obcokrajowców, którzy je najczęściej otrzymywali.

Pozwolenia dla cudzoziemców na pobyt w Polsce. Znaczący spadek

Pozwolenia dla cudzoziemców na pobyt w Polsce. Znaczący spadek

Źródło:
Konkret24

Przed głosowaniem nad wotum zaufania dla rządu premier Donald Tusk wygłosił w Sejmie godzinne exposé. Sprawdziliśmy istotne tezy i dane z tego wystąpienia - nie wszystkie się potwierdzają, niekiedy brak kontekstu powodował, że premier wprowadzał w błąd.

Exposé Donalda Tuska. Nie wszystko się zgadza

Exposé Donalda Tuska. Nie wszystko się zgadza

Źródło:
Konkret24

Internauci prześcigają się w domysłach, dlaczego podczas drugiej tury przybyło ponad pół miliona wyborców. Pretekstem są nagrania sprzed głosowania i już po nim, gdy przewodniczący PKW podał znacząco różniące się liczby wyborców. Dla części komentujących to dowód na "skręcenie wyborów". Poprosiliśmy PKW o wyjaśnienia.

Zmiany liczby wyborców "w trakcie głosowania". Mamy wyjaśnienie PKW

Zmiany liczby wyborców "w trakcie głosowania". Mamy wyjaśnienie PKW

Źródło:
Konkret24

W środę, 11 czerwca, głosowanie nad wotum zaufania, które zdecyduje o przyszłości rządu Donalda Tuska. Niektórzy posłowie Koalicji Obywatelskiej chcieli pokazać, że krytykowany za opieszałość rząd ma sukcesy i opublikowali ich listę. Problem w tym, że zawiera ona liczne nieścisłości i nie wszystko, co na niej jest, to wyłączna zasługa obecnego rządu.

Oto "co rząd zrobił w tej kadencji"? Sprawdzamy

Oto "co rząd zrobił w tej kadencji"? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

O "anomaliach wyborczych" i "cudach nad urną" dyskutują od kilku dni internauci, komentując różne publikowane w sieci "analizy przepływów" elektoratów między pierwszą a drugą turą wyborów prezydenckich. Przestrzegamy przed ich powielaniem, bo mają błędy metodologiczne. Specjalnie dla Konkret24 ekspert sporządził analizę fachową - na tyle, na ile pozwalają dostępne dane.

"Cuda przy urnach", "anomalie"? Co pokazują wyniki głosowania

"Cuda przy urnach", "anomalie"? Co pokazują wyniki głosowania

Źródło:
TVN24+

Były minister obrony przekonuje, że potencjał chętnych do armii "jest marnowany". Mariusz Błaszczak mówi już wręcz o "zapaści" wśród ochotników. Sprawdziliśmy. Dane Ministerstwa Obrony Narodowej nie potwierdzają żadnej z tych tez.

"Zapaść" wśród chętnych do armii? Mamy najnowsze dane

"Zapaść" wśród chętnych do armii? Mamy najnowsze dane

Źródło:
Konkret24

Przestrzegamy: w mediach społecznościowych rozpowszechniane jest pismo nakazujące zatrudniać Ukraińców jako tłumaczy w warszawskich komisariatach policji. Rzekomy dokument opublikował między innymi poseł Marek Jakubiak. To fałszywka. Sprawę dementują zarówno warszawski ratusz, jak też sama policja.

Warszawa "nakazuje komisariatom policji" zatrudniać Ukraińców? To fałszywka

Warszawa "nakazuje komisariatom policji" zatrudniać Ukraińców? To fałszywka

Źródło:
Konkret24

Dyskusja o aplikacji do sprawdzania numerów zaświadczeń o prawie do głosowania rozgrzała internet w dniu drugiej tury wyborów prezydenckich. Politycy PiS alarmowali, że korzystanie z niej przez członków komisji wyborczych pozwoli uniknąć sfałszowania wyborów. Cała ta akcja wygląda jednak na wyborczą dezinformację.

Aplikacja do "sprawdzania zaświadczeń". Wyborcza dezinformacja PiS

Aplikacja do "sprawdzania zaświadczeń". Wyborcza dezinformacja PiS

Źródło:
Konkret24

Rozpowszechniany w sieci przekaz głosi, jakoby Niemcy spowodowały, że Polska "nie została dopuszczona" do nowego europejskiego projektu rakietowego. Tłumaczymy: ani nas nie zablokowano, ani Niemcy nie podejmowały decyzji w tej sprawie.

Niemcy "zablokowały wejście Polski" do programu rakietowego? Dwa razy fałsz

Niemcy "zablokowały wejście Polski" do programu rakietowego? Dwa razy fałsz

Źródło:
Konkret24