Serwisy internetowe i autorzy w mediach społecznościowych informują w ostatnich dniach o nowym zjawisku: "burzach widmo". Mają być gwałtowne i nieprzewidywalne. Tylko że żadne takie ekstremalne zjawisko nie istnieje. Niefortunne tłumaczenie z języka niemieckiego stało się podstawą pogodowego fake newsa.
Od początku sierpnia w mediach społecznościowych zaczęły się mnożyć posty, których autorzy informowali, że nad Polskę nadciągają "burze widmo" i że przyjdą z Niemiec. "Była choroba bezobjawowa z Chin, a teraz burza widmo z Niemiec", "'Burza widmo' nadciąga z Niemiec do Polski. Wraz z nią ekstremalne zjawiska" – napisał 2 sierpnia jeden z użytkowników serwisu X (pisownia wszystkich postów oryginalna). "Burze widmo ...aż się prosi, żeby to nazwać po imieniu: haarp" - informował tego samego dnia użytkownik Facebooka. "Jeżeli ktoś ma pretensje do meteorologów to nie powinien ich mieć, raczej do rasy ludzkiej, która na tyle zniszczyła klimat, że obecnie nawet meteorolodzy nie są w stanie nadążać z prognozowaniem zjawisk atmosferycznych. 'Burze widmo', z którymi borykają się już Niemcy, to zidentyfikowane stosunkowo niedawno zjawisko meteorologiczne, będące praktycznie niewidoczne dla konwencjonalnych radarów pogodowych" – pisał na Facebooku inny internauta.
Większość komentujących pod tymi postami podążyła za tym przekazem, pisząc: "Mieliśmy już bezobjawową chorobę, teraz będą bezobjawowe burze widmo"; "Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o HARP u mnie dziś niebo na bank nienaturalne...", "Jest to wywoływane specjalnie przez chemiatrals i system Lofar odpowiednik amerykańskiego harpa. Naglasniajcie sprawę bo będą niszczyli nam dorobek życia. Będą ginęli ludzie i zwierzęta".
Wyjaśnijmy od razu, że "haarp", o którym pisali niektórzy, to program badawczy HAARP (High-frequency Active Auroral Research, HAARP) prowadzony na Alasce od 1993 roku przez Uniwersytet Alaski w Fairbanks. Tamtejsza placówka dysponuje 180 antenami i 360 nadajnikami radiowymi, które służą naukowcom do badania jonosfery. Manipulacje, jakie krążą na temat tego programu, wyjaśnialiśmy już w Konkret24. Natomiast LOFAR to największy na świecie system radioteleskopów rozmieszczonych w Europie.
"Burze widmo" - co to jest według niektórych serwisów
Co istotne, internauci piszący o "burzach widmo" załączali do postów linki do tekstów na ten temat. 1 sierpnia serwis twojapogoda.pl podał: "Niepokojące zjawisko atmosferyczne, nazwane 'burzami widmo', jest coraz częściej obserwowane nad terytorium Niemiec. Te trudne do wykrycia, a jednocześnie niezwykle niebezpieczne formacje burzowe stanowią poważne zagrożenie nie tylko dla naszych zachodnich sąsiadów, ale również i dla nas. Eksperci ostrzegają, że tradycyjne metody prognozowania pogody mogą okazać się bezradne!" (3 sierpnia serwis ten opublikował nowy artykuł z wyjaśnieniami ekspertów, lecz zostawił tekst z 1 sierpnia bez aktualizacji).
Także 1 sierpnia serwis Zielony Onet informował: "Niewidoczne dla radarów burze atmosferyczne, zwane 'burzami widmo', coraz częściej obserwowane w Niemczech, stanowią poważne zagrożenie dla Polski. Eksperci ostrzegają, że tradycyjne metody prognozowania pogody mogą okazać się nieskuteczne wobec tej nowej siły natury".
O "nowym zjawisku z Niemiec" pisała - również 1 sierpnia - Interia.pl. "'Burze widmo' są już obserwowane w Niemczech i wszystko wskazuje na to, że mogą pojawić się także w Polsce, robiąc niemałe zamieszanie. Wszystko przez to, że formacje te są niemal nieuchwytne dla tradycyjnych radarów pogodowych. Nie sposób będzie przygotować się na to, co mogą przynieść" - czytamy w tekście (ma już jednak zaktualizowaną wersję uzupełnioną o wyjaśnienia meteorologów).
Z kolei 2 sierpnia w serwisie pogoda.dziennik.pl można było przeczytać: "Do Polski nadciągają niebezpieczne, ekstremalne zjawiska pogodowe, takie jak tornada i ulewne opady. Na razie dają się we znaki mieszkańcom Niemiec. Obecnie nie ma narzędzi badawczych do monitorowania atmosfery pod kątem obecności tego rodzaju wyładowań atmosferycznych, dlatego synoptycy nie mają możliwości, aby przed nimi ostrzegać". A rzeszowski serwis Radia Eska (powołując się na informacje serwisu "Twoja Pogoda") napisał: "'Burze widmo' to określenie nowego zjawiska meteorologicznego, które coraz częściej pojawia się w przestrzeni internetu. Czym są 'burze widmo' i czy zagrażają Polsce? W pierwszy sierpniowy weekend liczne burze przetoczą się przez nasz kraj. Czy pojawią się 'burze widmo'?". Pisał też o tym portal o2.pl (który z kolei powielił informacje z Interii): "Nowe zjawisko meteorologiczne, 'burze widmo', pojawia się już w Niemczech i może dotrzeć do Polski. Te niemal niewidoczne dla radarów burze są nieprzewidywalne i mogą przynieść gwałtowne wiatry, intensywne opady, a nawet tornada".
Czy informacje o nowym, rzekomo nieprzewidywalnym i gwałtownym zjawisku są prawdziwe? Oto skąd się wzięła ta informacja.
"Niefortunne tłumaczenie" z niemieckiego i tekst polonijnego portalu
Tematem "nowego zjawiska", o którym szybko zrobiło się w mediach głośno, zajął się specjalistyczny serwis projektu Incus Meteo (rozszerzenie istniejącej od 2012 roku Sieci Obserwatorów Burz). Jak wyjaśniano w tekście z 2 sierpnia, "cała sprawa sięga końca czerwca 2024 roku, kiedy to portal polonijny w Niemczech Polski Obserwator opublikował artykuł o ostrzeżeniu przed burzami" i określił tam superkomórki burzowe - czyli najgroźniejszy i najgwałtowniejszy rodzaj burzy - mianem "burz widmo", które miały się pojawiać w Niemczech.
"Niestety niefortunne, być może spowodowane brakiem wiedzy meteorologicznej przez redaktora, a być może nie do końca poprawnym tłumaczeniem z niemieckiego, lub zbyt uproszczonym stwierdzeniem przez niemieckiego meteorologa zdanie stało się pożywką ponad miesiąc później dla pewnego polskiego portalu meteorologicznego. Nie dość że całkowicie zmieniono sens i kontekst wypowiedzi, to dodano do niej całkowicie nieistotne elementy, oraz wyolbrzymiono całość. Pominięto też kwestię alertu pogodowego na konkretny dzień, a także całkowicie pominięto fakt, że opis dotyczy superkomórek i związanych z nimi opadów pochodzenia konwekcyjnego" - wyjaśnia Incus Meteo.
Serwis Polski Obserwator powołał się w swoim tekście na informacje niemieckiego dziennika "Bild" z 28 czerwca, w którym ostrzegano przed opadami konwekcyjnymi, czyli krótkimi, gwałtownymi ulewami. "Bild" przypomniał wydarzenia z 10 czerwca, gdy samolot Austrian Airlines wleciał w środek przechodzącej nad Austrią burzy. Tego dnia ulewne opady deszczu i gwałtowne zjawiska burzowe dotknęły południowe regiony tego kraju. Nie były to jednak niespodziewane zjawiska. 28 czerwca ostrzeżenia pogodowe wydawano nie tylko w Niemczech, ale także w Polsce. Jak prognozowano, dzień ten w całym kraju zapowiadał się burzowo, wskazywano też, że miejscami mogą się pojawić opady gradu. "Bild" w swoim tekście powołał się na opinię meteorologa Karstena Brandta z niemieckiego serwisu pogodowego donnerwetter.de i użył określenia '"Geister-Gewitter" (co w dosłownym tłumaczeniu można odczytać jako "burza duchów"), które to określenie - według Incus Meteo - stało się źródłem nieporozumień.
Temat ten wrócił w niemieckich mediach miesiąc później. 31 lipca portal Rheinische Post również użył określenia '"Geister-Gewitter" i także powołał się na słowa Brandta. 1 sierpnia podobne informacje podał kolejny niemiecki portal - Westfalenpost. Właśnie w tym czasie określenie "burze widmo" pojawiło się w polskim internecie.
Ekspert: pojęcie, które nie ma większego związku z rzeczywistością
Konkret24 zapytał przedstawicieli Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, czy określenie "burze widmo" jest w ogóle uzasadnione i o co może chodzić. Piotr Szuster z Centrum Modelowania Meteorologicznego Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej - Państwowego Instytutu Badawczego (IMGW-PIB) przeanalizował doniesienia na ten temat i przesłał taką odpowiedź:
Termin "burze widmo" nie istnieje w literaturze naukowej z zakresu meteorologii. Jest to pojęcie, które powstało na użytek prasowy i nie ma ono większego związku z rzeczywistością. Wnioski płynące z analizy artykułów, które obiegły portale niemiecko- i polskojęzyczne, sugerują, że określenie "burze widmo" zostało przypisane komórkom burzowym, które podlegają dynamicznemu rozwojowi w warunkach dużej niestabilności atmosfery, w sytuacji, w której proces konwekcji jest ograniczany przez czynniki hamujące, takie jak na przykład inwersja temperatury.
Jednak nie jest to jakieś nowe zjawisko. Ekspert przypomina, że "do rozwoju burz niezbędne są silne spadki temperatury wraz z wysokością". "W przykładowej sytuacji lokalny wzrost temperatury ogranicza pionowy ruch powietrza do momentu, w którym dopływ promieni słonecznych nagrzeje przypowierzchniową warstwę atmosfery na tyle, że hamowanie zostaje przezwyciężone. To prowadzi do uwolnienia nagromadzonej energii i dynamicznego rozwoju chmur kłębiastych. Inicjacje rozwoju chmur kłębiastych mogą również powodować inne procesy, na przykład pojawienie się linii zbieżności lub granicy odpływu chłodnego powietrza z innej komórki burzowej" - tłumaczy Piotr Szuster.
"Gwałtowny rozwój konwekcji może zostać zidentyfikowany za pomocą zobrazowań satelitarnych przed pojawieniem się echa radarowego. Rozkład przestrzenny jak i charakter zagrożeń, które mogą przynieść burze, można rozpoznać na podstawie warunków środowiskowych prognozowanych przez modele numeryczne i prognozy pogody bądź na podstawie sondaży aerologicznych" - wyjaśnia dalej.
Ekspert apeluje, by "nie używać krzykliwych terminów, które mają na celu zwrócenie uwagi odbiorcy na artykuł prasowy, szczególnie gdy używane są pojęcia nacechowane emocjami takimi jak strach". Bo - tłumaczy - takie postępowanie prowadzi z czasem do bagatelizowania informacji o rzeczywistym zagrożeniu.
Specjalista IMGW-PIB podkreśla, że każda burza jest niebezpieczna. "Zagrożenia, które niosą, zależą w głównej mierze od warunków środowiskowych, w której burze się rozwijają. W sytuacjach, w których jest obecna duża niestabilność, silne spadki temperatury wraz z wysokością, duża zawartość pary wodnej oraz jest obecny silny przepływ mas powietrza, burze mogą przybierać formy zorganizowane, jak na przykład superkomórki burzowe czy układy liniowe. Zorganizowanym formą konwekcji towarzyszą silne porywy wiatru, opady dużego gradu, a czasami nawet trąby powietrzne" - opisuje.
Odnosząc się do burzy, na którą trafił samolot Austrian Airlines, ekspert tłumaczy, że burze "można trafnie prognozować z wyprzedzeniem nawet kilkudziesięciu godzin". Według niego "samolot wleciał w superkomórkę burzową, widoczną na zobrazowaniach radarowych na godzinę przed incydentem". "Nie była to zatem 'burza widmo'" - podsumował.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock