Janusz Wojciechowski wyraził swoją krytykę po spotkaniu Donalda Tuska z ministrem Adamem Bodnarem, sugerując, że "w państwie praworządnym" premier nie powinien rozmawiać z prokuratorem generalnym o postępowaniach. Przypominamy więc, jak za rządów Zjednoczonej Prawicy zmieniono Prawo o prokuraturze.
Premier Donald Tusk 29 kwietnia spotkał się z ministrem sprawiedliwości prokuratorem generalnym Adamem Bodnarem i ministrem koordynatorem służb specjalnych Tomaszem Siemoniakiem. Zapowiadając to spotkanie, Tusk napisał w serwisie X, że chodzi o sprawę "kluczową dla bezpieczeństwa państwa". Tego dnia Onet ujawnił bowiem, że prezesem szwajcarskiej spółki Orlenu był pochodzący z Libanu Samer A. podejrzewany o kontakty z terrorystyczną organizacją Hezbollah.
Następnego dnia premier Tusk na konferencji prasowej wyjaśniał: - Kiedy mówimy o europejskiej, zachodniej Polsce, to mówimy też o odpowiedzialności polityków za to, co robią. Wczoraj poprosiłem tutaj na spotkanie prokuratora generalnego ministra sprawiedliwości i ministra koordynatora, wyjaśniając tę oczywistą potrzebę społeczną, bo ją coraz wyraźniej słyszycie i widzicie. Ona polega na tym, że ludzie chcą wiedzieć, czy będziemy rozliczali za przestępstwa, za nadużycia władzy tych, którzy przegrali 15 października.
Po czym dodał: - Nie chcę uspokajać, chcę wszystkich zapewnić. Dzisiaj potwierdzą to prokuratorzy, prokurator krajowy o godzinie 13 na konferencji prasowej, że nikt o niczym tu nie zapomina. I nikt nie zapomni także tego zła, które się działo przed 15 października.
Na to wystąpienie zareagował Janusz Wojciechowski, od 2019 roku komisarz Unii Europejskiej ds. rolnictwa, nominowany na tę funkcję przez Prawo i Sprawiedliwość. "W państwie praworządnym Minister Sprawiedliwości-Prokurator Generalny zaproszony przez premiera 'w odwiedziny' i pytany w sprawach konkretnych śledztw - odpowiada tak: 1) jako minister nic o tych śledztwach nie wiem, 2) jako prokurator niczego o tych śledztwach nie powiem" - napisał 30 kwietnia na platformie X (pisownia wszystkich postów oryginalna).
Wpis wygenerował niemal 77 tys. wyświetleń, wywołał ponad 100 komentarzy i ożywioną dyskusję użytkowników serwisu. "Brutalna krytyka państwa PiS"; "Trzeba było nie łączyć funkcji ministra i prokuratora generalnego. To PiS połączył. Premier ma prawo zaprosić ministra, w tym przypadku ministra sprawiedliwości"; "Pamięta pan jak za waszych rządów 2005 -7, Ziobro jako prokurator generalny jeździł do Kaczyńskiego?"; "Więc przez 8 lat żyliśmy w państwie niepraworządnym? To ciekawe..." - komentowali internauci.
A gdy Wojciechowskiemu odpowiedział Marek Belka: "Z opisu istny Zbigniew Ziobro. Zero wątpliwości" - unijny komisarz bronił się: "Przyszłoby Panu do głowy, że w dyskusji może chodzić o problem a nie o nazwiska?".
Wyjaśniamy więc, kto ów "problem państwa praworządnego" stworzył.
Połączenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego
Prokurator generalny jest naczelnym organem prokuratury. Od 1990 roku - z prawie sześcioletnią przerwą - urząd prokuratora generalnego pełni minister sprawiedliwości. Funkcje te rozdzielił rząd PO-PSL przez zmianę ustawy o prokuraturze oraz niektórych innych ustaw. Ta weszła w życie 31 marca 2010 roku. Prokurator generalny Andrzej Seremet zaczął urzędowanie z początkiem kwietnia tego samego roku. Oddzielenie tych funkcji było realizacją ówczesnego programu wyborczego Platformy Obywatelskiej. Decyzję wówczas krytykował PiS, stojąc na stanowisku, że minister za pośrednictwem prokuratury powinien móc wpływać na politykę karną.
Dlatego postulat przywrócenia połączenia obu funkcji znalazł się w programie wyborczym PiS z 2015 roku. "Powrót do modelu, w którym Minister Sprawiedliwości jest jednocześnie Prokuratorem Generalnym, będzie zgodny z tradycją prawną Rzeczypospolitej. Eksperyment rozdzielenia obu funkcji, motywowany partyjną niechęcią do rządów Prawa i Sprawiedliwości, okazał się całkowicie chybiony i wyrządził wielkie szkody. Dziś zbieramy złe owoce tamtej nieodpowiedzialnej decyzji" - czytamy w programie z którym PiS szedł do wyborów parlamentarnych w 2015 roku. Po ich wygraniu, 24 grudnia 2015 roku, do Sejmu skierowano projekt poselski ustawy Prawo o prokuraturze. Proponował m.in. połączenie stanowisk ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego (art. 1, ust. 2); powoływał Prokuraturę Krajową w miejsce Prokuratury Generalnej; likwidował Krajową Radę Prokuratury oraz wojskowy pion organizacyjny prokuratury.
Już 26 stycznia 2016 roku projekt przyjęła sejmowa większość PiS (236 głosów za, przeciw - 209, wstrzymało się - 7), a 12 lutego ustawę podpisał prezydent Andrzej Duda.
Nowe prawo weszło w życie 4 marca 2016 roku. I tak ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, polityk należący do obozu Zjednoczonej Prawicy, został jednocześnie prokuratorem generalnym. Funkcje te pełnił ponad siedem lat.
"Zmiany te mają przywrócić Polakom wiarę i zaufanie do wymiaru sprawiedliwości, dać poczucie, że państwo należycie wywiązuje się z obowiązku dbania o bezpieczeństwo" - przekonywała 3 marca 2016 roku ówczesna premier Beata Szydło podczas wspólnej konferencji z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą. "Rozwiązania przyjęte w nowej ustawie o prokuraturze wzmacniają odpolitycznienie prokuratury w stosunku do stanu, jaki był dotychczas" - mówił Ziobro (cyt. za: tvn24.pl).
Niebezpieczny zapis w ustawie z 2016 roku
Ale w uchwalonej w 2016 roku ustawie Prawo o prokuraturze jest jeszcze jeden istotny zapis - art. 12. ust. 1 - który umożliwia prokuratorowi generalnemu czy prokuratorowi krajowemu przekazywanie władzy informacji o konkretnych sprawach prowadzonych przez prokuraturę:
Prokurator Generalny, Prokurator Krajowy lub inni upoważnieni przez nich prokuratorzy mogą przedstawić organom władzy publicznej, a w szczególnie uzasadnionych przypadkach także innym osobom, informacje dotyczące działalności prokuratury, w tym także informacje dotyczące konkretnych spraw, jeżeli informacje takie mogą być istotne dla bezpieczeństwa państwa lub jego prawidłowego funkcjonowania.
Stąd właśnie komentarze pod postem Janusza Wojciechowskiego wyrażające oburzenie na jego zarzut po spotkaniu Tuska z Bodnarem: bo to za rządów PiS uchwalono prawo, które stworzyło "problem praworządności". Artykuł 12 ust. 1 posłowie i posłanki Koalicji Obywatelskiej krytykowali już podczas pierwszego czytania projektu ustawy w Sejmie 13 stycznia 2016 roku.
"Dalej mamy art. 12 projektu ustawy, który pozwala prokuratorowi generalnemu na udzielanie informacji także innym osobom. To jest w ogóle niedoprecyzowane. Na dokładkę nie jest w ogóle potrzebna zgoda prowadzącego prokuratora. To może ewidentnie zakłócić prowadzenie postępowania" - mówiła 13 stycznia 2016 roku w Sejmie Barbara Dolniak, posłanka i wicemarszałkini Sejmu z ramienia Koalicji Obywatelskiej. "Jednym z kontrowersyjnych zapisów nowej ustawy wskazywanych przez różne środowiska jest artykuł 12 tejże ustawy" - zauważyła na tym samym posiedzeniu posłanka KO Małgorzata Pępek. "Pamiętamy sytuację, kiedy za czasów rządów PiS-u na polecenie ministra Zbigniewa Ziobry udostępniono akta sprawy paliwowej Jarosławowi Kaczyńskiemu, wówczas posłowi i prezesowi PiS-u, w siedzibie partii. W związku z tym mam pytanie: Czy artykuł 12 proponowanej ustawy ma na celu legalizowanie takich praktyk?" - pytała.
Na tym samym posiedzeniu Sejmu art. 12 bronił Bogdan Święczkowski, ówczesny wiceminister sprawiedliwości (od 2022 roku sędzia Trybunału Konstytucyjnego): "W chwili obecnej prokurator generalny nie ma nawet prawa przekazania takiej informacji prezydentowi Rzeczypospolitej czy prezesowi Rady Ministrów. I ten przepis jest właśnie po to wprowadzony, szanowni państwo, żeby takie informacje w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa państwa można było przekazywać". Następnie podał hipotetyczny przykład: polska prokuratura ustaliła, że dojdzie do zamachu terrorystycznego na samolot amerykańskich linii lotniczych. Obecnie prokurator generalny nie ma "możliwości prawnej", by przekazać taką informację FBI bez naruszenia ustawy o prokuraturze - przekonywał Święczkowski. "I po to ten zapis jest wprowadzony, szanowni państwo, żeby w sytuacjach wyjątkowych te informacje mogły być przekazane, aby nie doszło do jakiejś tragedii" - dodał.
Na fakt, że to właśnie za rządów PiS uchwalono budzące wątpliwości prawo zwróciła uwagę dziennikarka TVN24 Marta Gordziewicz, która też zabrała głos w dyskusji pod postem komisarza Wojciechowskiego: "Trzeba zapytać PAD, czy zgodzi się wyprowadzić 'zwyczaje', które swoim podpisem wprowadził w 2016 roku". W innym wpisie podkreśliła: "Nadal jednak uważam tę kompetencję PG, bardzo nieostro opisaną przepisach, za skandaliczną".
Nie wiadomo oczywiście, jak przebiegło spotkanie Donalda Tuska z ministrem prokuratorem generalnym Adamem Bodnarem oraz co Bodnar przekazał premierowi - lecz w świetle opisanych tu zmian prawa zarzut ze strony Janusza Wojciechowskiego uważamy za manipulację.
Doktor Mateusz Radajewski, konstytucjonalista z Wydziału Prawa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu SWPS we Wrocławiu, w analizie dla Konkret24 wyjaśnia: "W mojej ocenie art. 12 par. 1 Prawa o prokuraturze budzi wątpliwości z punktu widzenia praworządności".
"Przede wszystkim warto zwrócić uwagę, że przepis ten nie ogranicza katalogu osób, którym można udzielić informacje ze śledztw. Mogą je więc otrzymywać politycy czy inne osoby zainteresowane wpływaniem na pracę prokuratury. Przed nadużyciami w tym zakresie nie chronią przesłanki uregulowane w tym przepisie, ponieważ zwrot 'prawidłowe funkcjonowanie państwa' może być interpretowany bardzo szeroko. Problematyczny jest także fakt, że zgodnie z tą regulacją informacji ze śledztw wolno udzielać bez zgody prokuratora prowadzącego postępowanie - można więc w ten sposób utrudniać jego pracę, a przez to negatywnie wpływać na samo śledztwo" - tłumaczy konstytucjonalista.
Rozdzielenie obu funkcji - na razie tylko założenia nowej ustawy
Obietnica rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości od prokuratora generalnego znalazła się w "100 Konkretach na pierwsze 100 dni rządów" Koalicji Obywatelskiej. "Prokurator nie może być politykiem" - czytamy w konkrecie nr 26. W naszej analizie 100 konkretów po 100 dniach rządu oceniliśmy, że ten postulat został zrealizowany częściowo.
19 stycznia 2024 roku minister sprawiedliwości Adam Bodnar przedstawił bowiem założenia nowej ustawy o prokuraturze rozdzielającej stanowiska ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Zgodnie z projektem tego drugiego powoływać będzie (bezwzględną większością głosów) Sejm za zgodą Senatu, a jego kadencja będzie trwała sześć lat bez możliwości jej ponowienia. Projektu nowej ustawy wciąż jednak nie ma w wykazie prac legislacyjnych rządu.
Źródło: Konkret24