Od kilku dni w sieci rozpowszechniany jest przekaz mający pokazywać, jak droga jest teraz benzyna. Zbudowany został na zestawieniu ceny baryłki ropy i cen paliw przed rokiem oraz dziś. Chętnie kolportują go politycy opozycji, w tym były prezes Orlenu Daniel Obajtek. Jednak ta narracja jest manipulacją obliczoną na to, że Polacy nie pamiętają o nagłych "awariach dystrybutorów" rok temu na stacjach Orlenu. Zatem przypominamy.
Ceny paliwa to jeden z wciąż aktualnych tematów zarówno w publicznych dyskusjach, jak i w mediach społecznościowych. W niedzielę, 22 września, znowu zaistniał w serwisie X, gdy jeden z internautów opublikował grafikę, na której czytamy: "Dokładnie rok temu baryłka ropy kosztowała 403 PLN a benzyna na Orlenie 5,99. Dziś baryłka kosztuje 275 PLN a benzyna 6,40." "Prawda to?" - zapytał autor (pisownia wszystkich postów oryginalna). Wygenerował ponad 320 tys. wyświetleń.
Dwa dni później inna internautka pociągnęła tę narrację, pisząc: "Rok temu baryłka ropy kosztowała 110 $, dolar 4,27, a benzyna ok. 5.99 zł. Dziś baryłka kosztuje 60 $, dolar 3,80, a paliwo ok. 6,19 zł. Mistrzowie biznesu dlaczego paliwo nie jest po 5,19 zł? A przy okazji jak wyniki Orlenu?".
Narrację podchwycił 24 września europoseł PiS Patryk Jaki, publikując wpis treści: "Rok temu baryłka ropy kosztowała ok 403 zł a benzyna była za 5,99 zł. Dziś baryłka kosztuje 285 zł a paliwo mamy za 6,11 zł. Cuda Tuska".
25 września temat cen paliw poruszył w rozmowie w Radiu Zet były prezes Orlenu, a obecnie europoseł PiS Daniel Obajtek. "Teraz proszę zobaczyć, jakie są ceny paliw, mimo iż dolar kosztuje 3,80, a baryłka 70 dolarów. Więc według moich wyliczeń paliwo w Polsce [powinno kosztować] około 5,50, 5,40. A ile kosztuje? (...)" - mówił. I przekonywał: "Myśmy nie łupili tych Polaków, bo proszę zobaczyć, w jakich warunkach pracowaliśmy. Dolar dochodził nawet do 4,60, a nawet powyżej. A baryłka przekraczała nawet czasami 100 dolarów. Orlen łupi Polaków".
O jakim czasie 2023 roku wspominają politycy opozycji i internauci? Otóż przywoływany wrzesień ubiegłego roku to szczyt kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu (wybory były 15 października). Przypominamy, co wówczas obserwowaliśmy na stacjach Orlenu i dlaczego wtedy benzyna była tania.
Przedwyborcze "cuda na Orlenie" jesienią 2023 roku
W połowie września 2023 roku eksperci zaczęli pisać o anomalii lub o "cudach na Orlenie" - bo u nas paliwa taniały pomimo tego, że ropa naftowa była we wrześniu najdroższa w całym roku, a złoty stracił na wartości względem dolara. Ekonomiści ostrzegali wówczas przed "scenariuszem węgierskim", czyli sytuacją, w której zaniżone ceny benzyny mogą doprowadzić do braków na stacjach (o tym dalej). W Polsce obniżone ceny od razu wywołały ogromny popyt. I wtedy na niektórych stacjach Orlenu pojawiły się informacje o braku paliwa, a na dystrybutorach zawisły karteczki z napisem "awaria". Do innych stacji ustawiały się kolejki.
Według danych serwisu E-petrol.pl 28 sierpnia litr benzyny Pb95 kosztował średnio 6,64 zł - a miesiąc później (27 września) już tylko 5,99 zł, czyli ponad 10 proc. mniej.
Gdy o powody tych nagłych obniżek cen pytani byli ówcześni przedstawiciele Orlenu i politycy rządzącej wówczas Zjednoczonej Prawicy, zapewniali, że nic spektakularnego się nie dzieje. Ówczesny minister aktywów państwowych Jacek Sasin zapewniał 2 października w Radiu Zet, że "nie ma żadnego sztucznego zaniżania cen", a obniżka to "decyzja rynkowa". "Po prostu Orlen tak skalkulował te ceny, żeby uzyskać godziwy zysk, a jednocześnie nie łupić Polaków. No właśnie dlatego mamy spółki Skarbu Państwa, żebyśmy mogli rzeczywiście w ten sposób prowadzić naszą politykę cenową" - przekonywał.
Eksperci nie mieli jednak wątpliwości, że decyzja Orlenu była podyktowana politycznymi interesami partii rządzącej. Bo tak jak Orlen sterował wtedy cenami paliwa, tak zmieniała się narracja rządzących co do zasadności takich czy innych cen. Raz koncern przekonywał, że lepiej, jak jest drożej u nas niż w innych krajach, innym razem - że lepiej, jak paliwo tanieje. A staniało nagle właśnie podczas kampanii wyborczej. To, jak zmieniała się narracja Zjednoczonej Prawicy i władz Orlenu na temat polityki cenowej paliw w 2023 roku, opisaliśmy szczegółowo w październiku 2023 roku w Konkret24.
CZYTAJ WIĘCEJ: Od "byłyby kolejki na stacjach" do "możemy sobie na to pozwolić". Jak zmieniała się narracja o cenach paliw
Dynamiczną zmianę ceny benzyny widać na wykresie z danych E-petrol.pl: w lipcu i sierpniu 2023 roku cena wahała się między 6,50 a 6,70 zł, natomiast nagły spadek zaczął się właśnie na początku września - mimo podwyżek cen ropy i słabnącego złotego.
Gdy ekonomiści pisali o kolejnym "cudzie na Orlenie", biuro prasowe Orlenu zapewniało: "W miarę możliwości, jakie wyznacza rynek, Orlen stara się, aby ceny oferowanego paliwa były jak najbardziej atrakcyjne dla klientów". Ale w oświadczeniu koncernu było też zdanie: "Ceny paliw, nie tylko w Polsce, ale w całej Europie, zależą od notowań gotowych produktów paliwowych na europejskich giełdach. Dodatkowo na ceny paliwa na poszczególnych rynkach oraz w ofercie konkretnych dostawców wpływ mają także, m.in. źródła pozyskania paliw, koszty surowców, obciążenia fiskalne oraz koszty produkcji i usług, w tym koszt energii, logistyki i koszty pracy. Cena baryłki ropy jest tylko jednym z wielu czynników wpływających na ostateczną cenę paliw gotowych (benzyny i oleju napędowego)".
Nagłą obniżkę cen paliw komentowali także politycy. Jacek Sasin twierdził, że Orlen "może pozwolić sobie na obniżenie cen" i zachwalał kondycję spółek Skarbu Państwa: "dzięki tym firmom Polska nie jest dziś krajem bezzębnym". Poseł PiS Bartłomiej Wróblewski na uwagę, że z tych obniżek cieszą się Niemcy, u których cena paliwa oscyluje w okolicach 9 zł, odpowiedział: "Więc zapraszamy Niemców, żeby przyjeżdżali do Polski, kupowali w polskich sklepach i tankowali na polskich stacjach". Ówczesny rzecznik rządu Piotr Mueller utrzymywał, że obniżenie cen paliw przez Orlen w czasie, gdy na świecie rosną, nie jest działaniem wyborczym.
- O cenie końcowej decyduje wiele czynników. Wówczas, przed wyborami w 2023 roku, Orlen wprowadził ujemną marżę lądową, co spowodowało, że cena na stacjach była mniejsza o około 1,3 zł netto. Na pozostałych stacjach było drożej, ponieważ dysponowały paliwem z importu i nie mogły zmienić marży lądowej - wyjaśnia w rozmowie z Konkret24 Urszula Cieślak z BM Reflex, firmy pośredniczącej w handlu paliwami i analizującej rynek. I zaznacza, że gdyby koncern tak nie zrobił, to ówczesne ceny byłyby wyższe niż są teraz.
Faktem więc jest, że we wrześniu 2023 roku paliwa na Orlenie były tanie - ale trzeba pamiętać dlaczego.
Początek 2024: "System nie może dojść do siebie"
Według platformy E-ogm.com "po 'wyborczym' cudzie cenowym Orlenu w dalszym ciągu w Polsce (dane na koniec listopada 2023 roku) 'system' nie może dojść do siebie w zakresie poziomu zapasów ON (oleju napędowego - red.)". "Stan zapasów ON na koniec listopada kolejny raz spadł i był niższy niż miesiąc temu o ponad 6 tys. ton (spadek m/m 0,4 proc.). Do średniej 3-letniej (liczonej od 01.01.2021 r.) brakuje ponad 290 tys. ton, czyli ponad 5 dni popytu na ON w Polsce. Średni stan zapasów to nieco ponad 2 mln ton ON, a na koniec listopada było to tylko nieco ponad 1,7 mln ton)" - napisano 31 stycznia 2023 roku na profilu platformy na Facebooku.
W połowie lutego 2024 roku europoseł Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza informował w mediach społecznościowych, że "w trakcie kampanii wyborczej Orlen naruszył strategiczne rezerwy ropy". Brejza złożył w tej sprawie zawiadomienie do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Według niego Prawo i Sprawiedliwość ryzykowało "bezpieczeństwo państwa w imię swojego interesu partyjnego".
Orlen nie podawał wtedy informacji o wykorzystaniu zapasów. "Informacje o wykorzystaniu zapasów ropy naftowej i paliw w Polsce przez producenta i handlowca, jakim jest Orlen, podlegają ochronie jako tajemnica przedsiębiorstwa. Dlatego nie możemy ujawnić podmiotom nie związanym z funkcjonowaniem systemu zapasów, szczegółowych informacji dotyczących utrzymywanych przez siebie zapasów obowiązkowych ropy naftowej i paliw" - przekazał zespół prasowy płockiego koncernu w odpowiedzi dla redakcji biznesowej tvn24.pl. "Ze względów bezpieczeństwa, takie informacje mogą być udostępniane wyłącznie podmiotom związanym z funkcjonowaniem systemu zapasów" - dodano. Spółka w październiku ubiegłego roku dementowała pojawiające się w internecie sugestie o wykorzystywaniu wojskowych rezerw paliwowych. "Natomiast potwierdzamy, że tak jak wielokrotnie w przeszłości (np. podczas wzmożonego ruchu w okresie letnim) wojskowe cysterny wspierają naszą logistykę w szybszych dostawach paliw produkowanych i importowanych przez ORLEN" - przyznał koncern.
Eksperci: nie ma prostej zależności
Na wykresie z danych z E-petrol.pl od lipca 2024 roku widać, że średnia cena za litr benzyny Pb95 długo utrzymywała się w granicach 6,0-6,45 zł. Cena spadła poniżej dolnej granicy dopiero pod koniec września. Bardzo podobnie kształtowała się dynamika średnich cen oleju napędowego. "Wysoki poziom marż uzyskiwanych ze sprzedaży detalicznej umożliwił operatorom rynku kolejne cięcia cen (nawet mimo wzrostów w hurcie), w efekcie których kierowcy płacą obecnie za litr Pb95 5,97 zł, tj. o 4 grosze mniej niż przed tygodniem, a za tę samą ilość diesla 5,99 zł - o 6 groszy mniej w porównaniu do rezultatów ostatniego notowania. Cenową niespodziankę sprawił też autogaz - po dwugroszowej korekcie w dół jego litr kosztuje przeciętnie 2,85 zł" - informował serwis E-petrol.pl.
Tymczasem w połowie września 2024 roku redakcja biznesowa portalu tvn24.pl informowała, że ceny ropy spadły prawie o połowę w ciągu bieżącego roku, do prawie 50 dol. za baryłkę. A analitycy banku Goldman Sachs nie wykluczyli wtedy, że z powodu nadmiaru surowca na rynkach baryłka ropy Brent, wyceniana teraz po ok. 46 dol., może stanieć nawet do 20 dol. A rok temu cena ropy rzeczywiście oscylowała w granicach 90-100 dol.
- Nie ma prostej zależności, że jak cena ropy spada, to powinny spadać i ceny paliw. Porównując te dwie rzeczy, można pobłądzić - komentuje w rozmowie z Konkret24 dr Jakub Bogucki z serwisu branżowego E-petrol. Podkreśla, że na cenę na stacjach ma wpływ wiele czynników. - Przede wszystkim różnice w kursie dolara. Teraz jest skokowo tańszy niż rok temu. Ale do tego trzeba pamiętać, że zmienia się połowa ceny za litr paliwa. Druga połowa to podatki o stałej wysokości - wyjaśnia. Zaznacza też, że ropa szybko reaguje na to, co się dzieje na świecie.
Podobnie komentuje obecną sytuację Urszula Cieślak z BM Reflex. Zauważa, że od wakacji ceny na stacjach jednak mocno spadają. Ekspertka jednak zastrzega, że nie ma tutaj prostej zależności. - To nie jest tak, że jak ropa spadnie o 10 procent, to ceny na stacjach też spadną o 10 procent. - Trzeba brać uwagę przeliczenie dolarów na złotego, a także to, że zmienia się nam połowa ceny. Druga połowa to stałe podatki i opłaty - komentuje. - A w tym roku marża lądowa Orlenu jest na poziomie podobnym do tego sprzed wyborów w 2023 roku - zwraca uwagę.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock