PiS o rozliczaniu tarcz antycovidowych. Podwójna manipulacja

Źródło:
Konkret24
Borys (prezes PFR) o rozliczeniu subwencji z tarczy PFR 2.0 (materiał z 2022)
Borys (prezes PFR) o rozliczeniu subwencji z tarczy PFR 2.0 (materiał z 2022)TVN24
wideo 2/2
Borys (prezes PFR) o rozliczeniu subwencji z tarczy PFR 2.0 (materiał z 2022)TVN24

Rząd "znowu oszukał, tym razem przedsiębiorców" - taką tezę stawia Prawo i Sprawiedliwość, porównując stałe programy socjalne z pieniędzmi przyznawanymi w ramach tarcz antycovidowych. W tym przekazie manipulacja jest podwójna. Wyjaśniamy, dlaczego niektórzy przedsiębiorcy muszą zwrócić środki z tarcz antycovidowych.

24 lipca na profilu Prawa i Sprawiedliwości opublikowano post, w którym zaalarmowano: "Znowu oszukali! Tym razem przedsiębiorców…". Do wpisu dołączono grafikę, na której napisano: "Pamiętacie jak mówili, że nic do dane nie będzie zabrane? Znowu oszukali! Wojewódzkie Urzędy Pracy żądają od przedsiębiorców zwrotu pieniędzy przyznanych w ramach tarczy antycovidowej!".

Partia jako źródło tej informacji podaje Ogólnopolską Federację Małych i Średnich Przedsiębiorstw. W jednym z komunikatów powiadomiła ona: "Wojewódzkie Urzędy Pracy żądają od przedsiębiorców zwrotu przyznanego im wcześniej wsparcia" w ramach przeciwdziałania skutkom pandemii w 2020 i 2021 roku.

Post na profilu PiS wygenerował ponad 10 tys. wyświetleń, wzbudzając oburzenie większości komentujących - ale bynajmniej nie na obecny rząd, tylko... na PiS. Internauci przypominali: "Ale przecież o tym, że przedsiębiorcy będą zwracać kasę było wiadomo od początku. Zdaje się, że tak napisaliście ustawy? Złodzieje! Oszuści!"; "Tak żądały już w 2022 i 2023 roku - kto wtedy rządził?"; "Serio??? Efekty Waszychvrzadow przypisujecie następcom?"; "Przecież tak było w warunkach tych dotacji"; "Ale to wy daliście firmom nie spełniającym warunków więc logiczne, że muszą teraz oddać, ja nic nie brałem, bo się nie łapałem na te wasze tarcze, a ci co naciągali rzeczywistość dostawali więc teraz przyszedł czas zwrotu i słusznie, bo niby czemu nie, uczciwi jak ja mają tracić?"; "To chyba oczywiste, że jeśli ktoś wziął państwowe pieniądze, choć mu się nie należały, to powinien je zwrócić. Chyba tam u Was komuś nieźle przygrzało w czerep, by próbować zbijać kapitał polityczny na obronie zwykłego złodziejstwa" (pisownia wszystkich wpisów oryginalna).

Bo rzeczywiście w swoim przekazie PiS pewną informację pominął. A ponadto zmanipulował.

Manipulacja pierwsza: porównywanie nieporównywalnego

Zanim przejdziemy do tezy, że "Wojewódzkie Urzędy Pracy żądają od przedsiębiorców zwrotu pieniędzy przyznanych w ramach tarczy antycovidowej", zwróćmy uwagę, z czym to zdanie porównano: z hasłem "nic co dane, nie będzie zabrane". To słowa wypowiedziane przez Donalda Tuska 19 czerwca 2023 roku, na wiecu w Kłodzku na Dolnym Śląsku. Przewodniczącego Platformy Obywatelskiej pytano wtedy między innymi o programy społeczne, które wprowadził rząd Zjednoczonej Prawicy. Tusk zadeklarował, że "nic co dane, nie zostanie zabrane".

"To nie jest z mojej strony oferta wyborcza, tylko oczywista konstatacja. Można się zgadzać z niektórym decyzjami, z innymi nie, że za mało dla takiej czy innej grupy, czy wszyscy mają mieć 500 czy 800 plus, ale jeśli władza już zdecydowała się na taką, a nie inną decyzję, która zmienia życie rodzinne, to nie po to się wygrywa wybory, aby demolować życie zwykłych ludzi" - mówił Tusk. Podkreślał, że trzeba zrobić wszystko, by starczyło pieniędzy na "to, co było już dane i żeby myśleć o kolejny krokach w sposób racjonalny i odpowiedzialny - tak by nie rujnować sytuacji materialnej całej ojczyzny".

Słowa Tuska dotyczyły więc programów socjalnych - takich jak 500 czy 800 plus. Zaś PiS porównał te stałe świadczenia z jednorazowymi środkami wypłacanymi przedsiębiorstwom po ogłoszeniu przez rząd lockdownu podczas pandemii COVID-19.

Przypomnijmy: tarcze antycovidowe były świadczeniem opartym na doraźnej pomocy, którego wypłata była możliwa dzięki uchwalonym przez Sejm tzw. ustawom covidowym (niemal wszystkie zawarte tam przepisy zawierają sformułowanie "w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii, ogłoszonego z powodu COVID-19" - ale część jest pozbawiona członu "z powodu COVID-19"). Tymczasem programy socjalne - do których nawiązywał Tusk - są stałe, dodatkowo przy 800 plus na przykład nie ma kryterium dochodowego. Zaś tarcze antycovidowe były skierowane jedynie do konkretnej grupy przedsiębiorców.

Manipulacja druga: kontrole przyznanej pomocy ruszyły za rządów Zjednoczonej Prawicy

Programy socjalne zostały w przekazie PiS zestawione z faktem, że wojewódzkie urzędy pracy "żądają od przedsiębiorców zwrotu pieniędzy przyznanych w ramach tarczy antycovidowej". Otóż tym programem pomocowym w 2021 roku kierował Polski Fundusz Rozwoju (PFR) - system instytucji rozwoju udzielających wsparcia finansowego i doradczego dla przedsiębiorców, samorządów, osób fizycznych, inwestujących na rzecz zrównoważonego rozwoju gospodarczego Polski. Celem tarcz 1.0 i 2.0, które były częścią tarczy antykryzysowej, była pomoc dla firm i pracowników w okresie pandemii COVID-19.

Tarcza antykryzysowaMaciej Zieliński, Adam Ziemienowicz/PAP

PiS pomija w swoim przekazie fakt, że o tym, iż "przedsiębiorcy, którzy otrzymali pomoc z Tarcz Antykryzysowych, zwłaszcza świadczenie postojowe, mogą spodziewać się weryfikacji i decyzji ZUS nakazujących zwrot otrzymanych pieniędzy", można było przeczytać już 28 września 2023 roku np. w portalu prawo.pl. "W każdym oddziale Zakładu powstały specgrupy pracowników, którzy ręcznie weryfikują udzieloną pomoc. Z informacji Prawo.pl wynika, że w wielu przypadkach pomoc otrzymały firmy, które nie powinny" - wyjaśniono. Czyli jeszcze za rządów Zjednoczonej Prawicy weryfikowano, kto powinien zwrócić niesłusznie pobrane środki. Rzecznik Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) Paweł Żebrowski informował wtedy dziennikarzy prawo.pl, że w ramach Tarcz Antykryzysowych złożono 3,8 mln wniosków o świadczenie postojowe, a kwota wypłat wyniosła 6,4 mld zł; z kolei liczba spraw o dodatkowe zasiłki opiekuńcze wyniosła 1,6 mln, a wypłacona kwota to 1,1 mld zł. Według ZUS do 31 lipca 2023 roku przeprowadzono 6,2 tys. kontroli płatników składek w zakresie weryfikacji wniosków o świadczenia postojowe oraz 17,1 tys. kontroli płatników składek w zakresie weryfikacji wniosków o zwolnienie z obowiązku opłacania należności z tytułu składek. 

Informacje, że firmy, które skorzystały z tarcz antycovidowych, mają zwrócić Polskiemu Funduszowi Rozwoju (PFR) łącznie 500 mln zł, podał w maju 2024 roku "Puls Biznesu". Ale ten proces już trwał. "Dotychczas wezwaliśmy do zwrotu ponad tysiąc firm. Będziemy również wzywać kolejne podmioty, choć nie powinno być ich więcej niż kilkaset. Przedsiębiorcy otrzymają te informacje najpewniej do jesieni" – przekazał cytowany przez "PB" Bartosz Marczuk, ówczesny wiceprezes PFR odpowiedzialny za wdrożenie antycovidowych tarcz. "Firmy, które prosimy o zwrot pomocy, otrzymały negatywną rekomendację służb i instytucji współpracujących z PFR przy realizacji programów rządowych, na czele z CBA (Centralnym Biurem Antykorupcyjnym - red.)" – wyjaśnił Marczuk. Przedsiębiorstwa, które dostają takie wezwania, mają 14 dni na zwrot środków, po tym czasie PFR wszczyna proces windykacji.

Z informacji "PB" wynikało, że wnioski otrzymało 1,3 tys. firm, które mają zwrócić 500 mln zł. PFR miał wysłać jeszcze ok. 700 żądań zwrotu pieniędzy. Łącznie - jak przekazał "PB" - będzie to dotyczyć ok. 2 tys. z 355 tys. małych i średnich firm, które skorzystały z dwóch tarcz PFR (1.0 i 2.0) w latach 2020 i 2021, czyli niecałe 0,6 proc. "Puls Biznesu" podał, że kilkadziesiąt firm już zgodziło się z decyzją i poprosiło o rozłożenie płatności na raty (maksymalnie 24).

24 maja Marczuk poinformował, że "subwencje z tarcz antycovidowych będzie musiało oddać kolejne kilkaset firm". Zaznaczył, że PFR nie zna powodów, dla których służby zarekomendowały zwrot subwencji. - Podporządkowujemy się decyzjom służb, które poinformowały nas, że istnieje ryzyko nadużyć, między innymi mogących zagrażać bezpieczeństwu ekonomicznemu państwa - wyjaśnił. W ramach neutralizacji skutków pandemii COVID-19 dla gospodarki PFR wypłacił firmom ok. 74 mld zł. Z tego 28 mld zł ma - jak powiedział Marczuk - "wrócić do Funduszu". Jak dodał, dotychczas firmy oddały już niemal 25 mld zł.

Sprawa dotyczy "marginalnej liczby firm"

18 maja Radosław Żuk, doradca podatkowy z Kancelarii Żuk Pośpiech, w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" - komentując tę sytuację - ocenił, że "wsparcie finansowe przyznawane przez PFR w trakcie pandemii uratowało sporą część przedsiębiorców przed likwidacją działalności gospodarczej. Jednakże na skutek niejasnych przepisów, błędów wykładni przepisów czy też zwykłych pomyłek coraz częściej kontrole przyznanej pomocy finansowej kończą się koniecznością zwrotu subwencji PFR".

19 lipca "Puls Biznesu" aktualizował, że Polski Fundusz Rozwoju wciąż rozlicza się z firmami, które dostały w pandemii pomoc z tarczy 1.0 i 2.0. "Z programu 1.0 4391 firm dostało decyzje wzywające do zwrotu całości wsparcia, to 1 proc. beneficjentów. 1237 z tych firm miało negatywną rekomendację CBA. W przypadku programu 2.0 wezwania do zwrotu całości dotacji dostało 1265 firm, czyli 3 proc. beneficjentów. 271 z nich miało negatywną rekomendację CBA" - przekazał najnowsze informacje Marczuk. "Cały czas pracujemy nad wezwaniami wynikającymi z naszego programu antyfraudowego, w którym weryfikujemy firmy z ZUS i MF. Spodziewam się, że jeszcze około 500 firm może dostać wezwania w lipcu-sierpniu. Czekamy też, aż CBA zweryfikuje ponad 400 firm. W tym przypadku dostaną wezwania w sierpniu-wrześniu. Łącznie będzie to jeszcze około 900 przedsiębiorców, a liczba wezwanych do zwrotu pożyczki urośnie do 6,5 tys. To już jednak właściwie koniec procesu, który dotyczy marginalnej liczby firm, bo 1,8 proc. z 355 tys. beneficjentów tarcz 1.0 i 2.0" - doprecyzował Bartosz Marczuk. Dziennik zwrócił uwagę, że sporo firm nie dyskutuje z PFR i oddaje pieniądze.

NIK w 2023 roku: nie było mechanizmów kontroli. "Wsparcie otrzymały także i te firmy, które nie wymagały pomocy"

O nieprawidłowościach, które doprowadziły firmy do zwrotu otrzymanych środków, mówili 7 grudnia 2023 roku kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli. Ustalili, że "realizując trzy rządowe programy, część zadań dotyczących ustalenia zakresu udzielanej pomocy Polski Fundusz Rozwoju wykonał w sposób niezgodny z uchwałami rządu i decyzją Komisji Europejskiej". 

"W regulaminie Tarczy 1.0 przedstawianym mikro, małym i średnim przedsiębiorcom spółka sformułowała niejasne warunki ubiegania się o wsparcie w kwestiach dla przedsiębiorców kluczowych - ustalenia ich statusu i wartości należnych subwencji. W nieuprawniony sposób zawęziła również krąg odbiorców, którym oferowała wsparcie i uściśliła procedurę, dzięki której mogła odmówić wypłaty pomocy lub jej umorzenia bez podania przyczyny, w przypadku zidentyfikowania ryzyka przez CBA i KAS (Krajową Administracją Skarbową - red.)" - napisano w komunikacie.

NIK podała, że w latach 2020-2021 powiatowe (340) i wojewódzkie urzędy pracy (16) wypłaciły przedsiębiorcom w ramach instrumentów objętych kontrolą NIK w sumie 34,1 mld zł.

"Z pierwszych narzędzi wsparcia, za opracowanie których odpowiadała ówczesna Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, przedsiębiorcy mogli skorzystać od 1 kwietnia 2020 r. Po zmianach przepisów wprowadzonych w maju, powiatowe i wojewódzkie urzędy pracy oferowały pomoc na podstawie uproszczonych procedur w oparciu o oświadczenia przedsiębiorców składanych pod odpowiedzialnością karną. Zastosowanie takich nadzwyczajnych środków uzasadniało wprowadzenie szczególnych mechanizmów kontroli, tak by pomoc nie była udzielana w zbyt szerokim zakresie i by była przeznaczona wyłącznie dla uprawnionych przedsiębiorców. Takich mechanizmów minister jednak nie wprowadziła, nie skorzystała także z przepisów, na podstawie których mogła przeprowadzać kontrole w urzędach pracy" - opisano.

Izba poinformowała, że "w przypadku pierwszych form pomocy oferowanych przez urzędy pracy, minister umożliwiła natomiast wykazanie przez przedsiębiorcę spadku obrotów w ciągu 30 bądź 60 następujących po sobie dni w porównaniu z analogicznym wcześniejszym okresem". "Wskazane dni nie musiały pokrywać się z miesiącami kalendarzowymi, co uniemożliwiało weryfikację prawdziwości oświadczeń złożonych przez przedsiębiorców we wniosku o wsparcie. Nie tylko dlatego, że urzędy pracy nie miały dostępu do danych źródłowych, ale także dlatego, że nie miały obowiązku weryfikacji danych dotyczących spadku obrotów wskazanych w oświadczeniach. Co więcej, przepisy nie wymagały udowadniania przez ubiegającego się o rządowe wsparcie przedsiębiorcy, że spadek obrotów jego firmy był wyłącznie następstwem pandemii" - czytamy w komunikacie.

"W przypadku większości przedsiębiorców skuteczna weryfikacja informacji podanych przez nich w oświadczeniach byłaby możliwa jedynie podczas bezpośrednich kontroli, ale skala działań i założenie, by wsparcie dotarło do przedsiębiorców jak najszybciej, nie pozwalały kontrolować firm w momencie rozpatrywania wniosków" - wyjaśniono dalej.

NIK wypunktowała, że "przede wszystkim jednak na etapie projektowania form pomocy ówczesna Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie powiązała kluczowych kryteriów udzielania wsparcia, czyli spadku obrotów i przychodów przedsiębiorcy z jego sytuacją w chwili składania wniosku o udzielenie pomocy". A to oznacza - jak przedstawiła Najwyższa Izba Kontroli - "że w 2021 r. przedsiębiorca, którego działalność nie była zagrożona lub który osiągał bardzo dobre wyniki ekonomiczne mógł złożyć wniosek i otrzymać pomoc, wskazując spadki obrotów w 2020 r., czyli rok wcześniej".

Podano, że w takiej sytuacji znalazło się czterech spośród 20 skontrolowanych przez NIK przedsiębiorców, którzy otrzymali w sumie 16,3 mln zł pomocy. "Wszyscy wykazywali zysk na koniec 2020 r., a u jednego z nich zysk netto na koniec I półrocza 2021 r. wzrósł o 971,5 proc. w stosunku do analogicznego okresu 2020 r." - zauważono.

Izba dla przykładu opisała, że zidentyfikowała przypadek przedsiębiorcy, który złożył w Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Warszawie cztery wnioski: dwa w 2020 roku oraz dwa w 2021 roku i na ich podstawie uzyskał około 96 mln zł na ochronę miejsc pracy. "We wszystkich wnioskach wskazywał na spadek obrotów w 2020 r. o nieco więcej niż 25 proc., czyli poziomu wymaganego do uzyskania wsparcia. Tymczasem w sprawozdaniu z działalności za ten rok podał, że jego firma nie odczuła istotnie skutków pandemii – prowadzone przez niego sklepy nie zostały zamknięte w wyniku wprowadzonych obostrzeń, dostawy miały charakter ciągły, a na kolejne 12 miesięcy przedsiębiorca nie przewidywał pogorszenia swojej sytuacji ekonomiczno-finansowej" - podano.

Jak wynika zatem z analizy NIK, to brak wymogów dokumentowania spadku obrotów lub przychodów oraz brak narzędzi, dzięki którym urzędy pracy mogłyby weryfikować informacje podawane przez przedsiębiorców, sprawiły, że wsparcie otrzymały także i te firmy, które z uwagi na swoją sytuację ekonomiczno-finansową nie wymagały pomocy lub te, którym wsparcie się nie należało.

Zatem nie jest prawdą sugestia w przekazie PiS, że wojewódzkie urzędy pracy ot tak sobie "żądają zwrotu pieniędzy" przyznawanych w ramach tarcz antycovidowych - czyli że rząd "zabiera, co było dane". Bo w przypadku środków z tarcz pieniądze muszą zwrócić tylko te firmy, które je bezzasadnie otrzymały.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock, X.com

Pozostałe wiadomości

Posłowie i senatorowie PiS mieli wpłacać na partię minimum tysiąc złotych miesięcznie, europosłowie PiS - minimum pięć tysięcy. Tak zarządził Jarosław Kaczyński, gdy PiS nie dostał części subwencji. Konkret24 pozyskał rejestr wszystkich wpłat dla tej partii za 2024 rok. Oto kto wpłacił najwięcej, a kto w ogóle.

Mieli "wspierać partię finansowo". Kto ile wpłacił? Mamy rejestry PiS

Mieli "wspierać partię finansowo". Kto ile wpłacił? Mamy rejestry PiS

Źródło:
TVN24+

Po śmierci papieża Franciszka i ogłoszeniu żałoby narodowej internauci przekonują, jakoby po 1945 roku tylko raz "po śmierci obcokrajowca" władze naszego państwa tak zdecydowały. Ale to nie jest prawda.

Żałoby narodowe w Polsce. Nie tylko dla uczczenia Polaków

Żałoby narodowe w Polsce. Nie tylko dla uczczenia Polaków

Źródło:
Konkret24

Czy Grzegorz Braun ma szansę na poparcie zapewniające mu wejście do drugiej tury wyborów prezydenckich? Taki scenariusz sugeruje sondaż, który miał zostać wykonany przez znany ośrodek badania opinii publicznej. Lecz ta sondażownia nigdy czegoś takiego nie opublikowała.

Braun notuje "olbrzymi wzrost poparcia"? To nie ten CBOS

Braun notuje "olbrzymi wzrost poparcia"? To nie ten CBOS

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń notuje w sieci nagranie przedstawiające grupę osób idących nocą z walizkami przez miasto. Zostało opublikowane, by zwrócić uwagę na pewien problem mieszkańców - tymczasem internauci wykorzystują je do hejtu na cudzoziemców i migrantów. Przestrzegamy przed jego rozpowszechnianiem.

"Nocą, żeby ludzie nie widzieli"? Ten film miał inny cel

"Nocą, żeby ludzie nie widzieli"? Ten film miał inny cel

Źródło:
Konkret24

Do szpitala w Oleśnicy europoseł i poseł przybyli z "interwencją poselską" w celu "obywatelskiego zatrzymania" lekarki. Tak przynajmniej tłumaczyli się Grzegorz Braun i Roman Fritz. Jednak politycy powołali się na przepisy, które ich zachowania nie dotyczą. Wyjaśniamy, dlaczego przekroczyli uprawnienia.

Braun w szpitalu w Oleśnicy. Co jest interwencją poselską, a co nie

Braun w szpitalu w Oleśnicy. Co jest interwencją poselską, a co nie

Źródło:
Konkret24

Według popularnego w sieci przekazu dopiero po zmianie prezydenta USA - czyli po powrocie na to stanowisko Donalda Trumpa - w Nowym Jorku mogła się odbyć procesja wielkanocna. Dowodem ma być opublikowane wideo. Tylko że nie ma ono nic wspólnego z Wielkanocą.

Procesja w Nowym Jorku możliwa dopiero za Trumpa? Co to za nagranie

Procesja w Nowym Jorku możliwa dopiero za Trumpa? Co to za nagranie

Źródło:
Konkret24

Czy marszałek Sejmu Szymon Hołownia spowodował wypadek samochodowy i wjechał w ogrodzenie? Na podstawie pewnego nagrania twierdzi tak wielu internautów, według części z nich - polityk musiał być pod wpływem alkoholu. Ale Hołownia w żadnym takim zdarzeniu nie brał udziału. Jego sztab wyborczy zaprzecza, a my wyjaśniamy ten przekaz.

Hołownia wjechał autem w płot? Jest odpowiedź sztabu

Hołownia wjechał autem w płot? Jest odpowiedź sztabu

Źródło:
Konkret24

Teksty z trzynastu polskich serwisów informacyjnych wykorzystano w kolejnej fazie operacji wpływu prowadzonej przez rosyjski ośrodek dezinformacji. W specjalnie tworzonych postach linkowano do artykułów, które zawierały treści przydatne Kremlowi. A potem w ruch szły boty.

Operacja Doppelganger. Cel: polskie wybory

Operacja Doppelganger. Cel: polskie wybory

Źródło:
Konkret24

Internauci zachwycają się postawą pilota, który rzekomo złamał procedury, by ratować ludzkie życie. Chodzi o o popularne nagranie z momentu lądowania samolotu, które krąży w sieci - także polskiej. Historia jest fascynująca, lecz nieprawdziwa.

"Przewożę serce dawcy". "Łamiesz zasady, zmień kurs!". Co to za film

"Przewożę serce dawcy". "Łamiesz zasady, zmień kurs!". Co to za film

Źródło:
Konkret24

Donald Trump nie wysłał własnego samolotu po 200 żołnierzy, którzy utknęli na Florydzie. A publikowane nagrania z wypadku księżnej Diany nie zawsze pokazują to zdarzenie. Wytworzenie zbiorowej fałszywej pamięci - zwanej efektem Mandeli - to jeden z celów ośrodków dezinformacji. Fake newsy wspomagają ten mechanizm.

Efekt Mandeli - co to jest? Możesz być ofiarą

Efekt Mandeli - co to jest? Możesz być ofiarą

Źródło:
Konkret24

W obwodzie Kurskim w Rosji miały zostać odkryte tysiące ciał zagranicznych najemników walczących dla Ukrainy, w tym Polaków - wykres z taką informacją krąży ostatnio w sieci. Wystarczy spojrzeć, które strony i profile rozpowszechniają ten przekaz, by stwierdzić: to kolejna odsłona prokremlowskiej propagandy.

Ciała "polskich najemników" w Rosji? Uwaga na ten wykres

Ciała "polskich najemników" w Rosji? Uwaga na ten wykres

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości po raz kolejny forsują przekaz wymierzony w cudzoziemców przebywających w Polsce. Teraz wykorzystują do niego zdjęcie z Nadarzyna, publikując je z fałszywym komentarzem.

"Nadarzyn 2025"? Nie. To "wielkopostne chrześcijaństwo" posła Warchoła

"Nadarzyn 2025"? Nie. To "wielkopostne chrześcijaństwo" posła Warchoła

Źródło:
Konkret24

Komentując słowa Donalda Tuska o repolonizacji, poseł PiS Michał Wójcik stwierdził, że jej przykładem była fuzja Orlenu i Lotosu z czasów rządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci są jednak innego zdania.

Poseł Wójcik: fuzja Orlenu i Lotosu to repolonizacja. Wręcz przeciwnie

Poseł Wójcik: fuzja Orlenu i Lotosu to repolonizacja. Wręcz przeciwnie

Źródło:
Konkret24

Krytykując obecny rząd, opozycja opowiada o "narodowym programie rozbrajania" Polski, twierdząc, że nie są realizowane wcześniej zawarte kontrakty na uzbrojenie. Jarosław Kaczyński jako dowód wskazuje zakup wyrzutni Himars i Chunmoo. Nie ma racji.

Kaczyński o Himarsach i koreańskich wyrzutniach: "to zostało zatrzymane". Nie zostało

Kaczyński o Himarsach i koreańskich wyrzutniach: "to zostało zatrzymane". Nie zostało

Źródło:
Konkret24

Straszenie Ukraińcami i nastawianie Polaków negatywnie do uchodźców zza wschodniej granicy - to cel rozpowszechnianego przez działaczy Konfederacji i Ruchu Narodowego przekazu. Jest on fałszywy, a powstał na podstawie tekstu jednego z ukraińskich serwisów.

Ukraińcy "masowo sięgną po polskie obywatelstwo"? Skąd ta teza

Ukraińcy "masowo sięgną po polskie obywatelstwo"? Skąd ta teza

Źródło:
Konkret24

Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak, powołując się na dane niemieckiej policji, opowiada o "ludziach przywożonych z wewnątrz niemieckiego kraju" do Polski. Tylko że owe statystyki nie dotyczą takich przypadków. Polityk Konfederacji manipuluje.

Bosak o "wpychaniu migrantów" z Niemiec. Czego nie rozumie

Bosak o "wpychaniu migrantów" z Niemiec. Czego nie rozumie

Źródło:
Konkret24

Obchody 1000-lecia Królestwa Polskiego i 500-lecia hołdu pruskiego wywołały dyskusję na temat faktycznej daty koronacji pierwszego króla Polski i udziału w niej niemieckiego cesarza. Wyjaśniamy, skąd rozbieżność dat.

Koronowany przez niemieckiego cesarza? Jak to z Chrobrym było

Koronowany przez niemieckiego cesarza? Jak to z Chrobrym było

Źródło:
Konkret24

Konfederacja opowiada, że na podstawie wydawanych pozwoleń na pracę dla cudzoziemców można stwierdzić, że Donald Tusk "sprowadza rocznie do Polski 100 tysięcy islamskich imigrantów". To jednak manipulacja: pozwolenie na pracę nie znaczy "sprowadzenia" do Polski.

Tusk "sprowadza 100 tysięcy islamskich imigrantów"? Manipulacja

Tusk "sprowadza 100 tysięcy islamskich imigrantów"? Manipulacja

Źródło:
Konkret24

Karol Nawrocki ogłosił, że jako prezydent zrobi wszystko, by "to Polacy mieli pierwszeństwo w korzystaniu z polskiej służby zdrowia". Szef jego sztabu wyborczego przekonuje, że kandydat PiS podał już wcześniej szczegóły swojego kontrowersyjnego pomysłu - to nieprawda.

Nawrocki zapowiada "pierwszeństwo" Polaków w kolejkach do lekarzy. A szczegóły?

Nawrocki zapowiada "pierwszeństwo" Polaków w kolejkach do lekarzy. A szczegóły?

Źródło:
Konkret24

Niemcy "podrzucili", "przerzucili" do Polski "dziewięć tysięcy nielegalnych migrantów" - powtarzają od dłuższego czasu politycy Konfederacji i PiS. Choć ta liczba pochodzi z niemieckich statystyk, taki przekaz jest manipulacją i grą na emocjach mającą wzbudzać niepokój w społeczeństwie. Bo wcale nie chodzi głównie o przybyszy z Afryki czy Azji. Wyjaśniamy.

"Tysiące migrantów podrzuconych z Niemiec". Co się kryje za tą liczbą

"Tysiące migrantów podrzuconych z Niemiec". Co się kryje za tą liczbą

Źródło:
Konkret24

W kampanii prezydenckiej politycy PiS punktują kandydata PO Rafała Trzaskowskiego za to, że "nie jest szczery". Bo Warszawa przystąpiła do organizacji C40 Cities, a to - według nich - pociąga za sobą szereg limitów i zakazów, o których Trzaskowski w kampanii nie mówi. Jak jest naprawdę?

"Tego chce Trzaskowski". Opozycja straszy zakazem jedzenia mięsa i nabiału

"Tego chce Trzaskowski". Opozycja straszy zakazem jedzenia mięsa i nabiału

Źródło:
Konkret24

Internauci kpią, że Magdalena Biejat "z geografii nie jest dobra", ponieważ jako państwo wymieniła Frankfurt. Nagranie, które ma tego dowodzić, zostało jednak przycięte, a wypowiedź kandydatki na prezydenta wyrwana z kontekstu.

Biejat wymieniła Frankfurt jako "państwo na F"? Nagranie jest ucięte

Biejat wymieniła Frankfurt jako "państwo na F"? Nagranie jest ucięte

Źródło:
Konkret24

Jarosław Kaczyński spotyka się ostatnio z sympatykami PiS, zachęcając do głosowania na Karola Nawrockiego. Obiecuje, że będzie on najlepszym prezydentem na trudne czasy, bo obecny rząd już doprowadził do tego, "żeśmy się cofnęli" w rozwoju kraju. Na dowód przytacza statystyki - ale błędnie.

Kaczyński o rozwoju kraju: "żeśmy się cofnęli". Nieprawda

Kaczyński o rozwoju kraju: "żeśmy się cofnęli". Nieprawda

Źródło:
Konkret24

Czy ogórki mogą się stać tematem publicznej debaty w kampanii prezydenckiej? Owszem, jeśli dzięki temu można zarzucić konkurentowi hipokryzję. Po tym, jak Rafał Trzaskowski zachwalał na wiecu ogórki pewnego polskiego producenta, oponenci przekonują, że te ogórki "wyprodukowano w Niemczech". Firma, która stała się ofiarą politycznego sporu, wyjaśnia.

PiS: Trzaskowski promuje "niemieckie" ogórki. Mamy wyjaśnienie

PiS: Trzaskowski promuje "niemieckie" ogórki. Mamy wyjaśnienie

Źródło:
Konkret24

Miało być spełnienie obietnicy, wyszło rozwiązanie, którego skutki budzą wątpliwości. Choć niektórzy politycy koalicji przekonują, że zmiana składki zdrowotnej dla przedsiębiorców to realizacja jednego ze 100 konkretów czy punktu umowy koalicyjnej. Rzeczywistość wyraźnie rozmija się z deklaracjami.

Zmiana składki zdrowotnej: realizacja obietnic? Niezupełnie

Zmiana składki zdrowotnej: realizacja obietnic? Niezupełnie

Źródło:
Konkret24

"Warszawa, Ursynów" - z takim opisem krąży w polskiej sieci nagranie pokazujące tłum muzułmanów modlących się obok jakiegoś osiedla. To jednak inne miasto.

Muzułmanie na Ursynowie? To nie Warszawa

Muzułmanie na Ursynowie? To nie Warszawa

Źródło:
Konkret24

Nagłaśniany przez polityków prawicy przekaz, że rząd planuje otworzyć w Czerwonym Borze ośrodek dla "nielegalnych imigrantów", zamiast tworzyć tam planowaną jednostkę wojskową, jest nie tylko nieprawdziwy - to niebezpieczna gra na emocjach. To, do czego prowadzi, pokazały wydarzenia z niedzieli.

Czerwony Bór: ośrodek dla migrantów zamiast jednostki wojskowej? Manipulacja PiS

Czerwony Bór: ośrodek dla migrantów zamiast jednostki wojskowej? Manipulacja PiS

Źródło:
Konkret24