Najnowsze dane o inflacji w krajach Unii Europejskiej zaprzeczają temu, co mówił wiceminister kultury Jarosław Sellin: że inflacja w Polsce jest taka sama jak w Niemczech i niższa niż w krajach sąsiednich. Co do Niemiec - w tym roku nigdy nie była taka sama. Co do innych naszych sąsiadów - u niektórych jest niższa.
Występując w dwóch programach publicystycznych 17 października, wiceminister kultury Jarosław Sellin porównywał inflację w Polsce do inflacji w sąsiednich krajach unijnych. W audycji "Siódmy dzień tygodnia" w Radiu Zet przekonywał: "Inflacja w Niemczech, czyli w gospodarce, z którą polska gospodarka jest najsilniej powiązana, jest zupełnie podobna jak w Polsce, a inflacja w krajach mniejszych, sąsiadujących z Polską, jest wyższa. U nas jest około czterech procent, w Niemczech około czterech procent, a w mniejszych krajach sąsiednich nawet do siedmiu procent dochodzi".
Potem w "Kawie na ławę" w TVN24 - gdy posłanka PSL Urszula Pasławska mówiła o inflacji w Polsce, że jest najwyższa w Europie - Jarosław Sellin powiedział, że jest taka jak w Niemczech. Prowadzący program Konrad Piasecki sprawdził wtedy, że inflacja w Polsce wynosiła według dostępnych danych 5,9 proc., a w Niemczech 4,1 proc.
Estonia, Litwa i Polska mają najwyższą inflację w UE
Z opublikowanego 20 października komunikatu Eurostatu (europejskiej agencji statystycznej) wynika, że najwyższą inflację we wrześniu w Unii Europejskiej miały Estonia i Litwa - 6,4 proc., a następnie Polska - 5,6 proc. Biorąc pod uwagę kraje, o których mówił wiceminister Sellin, to inflacja w Niemczech wyniosła 4,1 proc.; w Czechach i na Słowacji - 4 proc.
Najniższą inflację we wrześniu zanotowano na Malcie - 0,7 proc.; w Portugalii - 1,3 proc. i w Grecji - 1,9 proc. W porównaniu z sierpniem tego roku inflacja wzrosła w 25 krajach Unii. (Eurostat podaje inflację na 21 września według ujednoliconej dla UE metodologii, tzw. zharmonizowanych wskaźników cen konsumpcyjnych).
Oczywiście tych danych Jarosław Sellin nie mógł znać 17 października. Ale były dostępne wcześniejsze. Już 1 października Główny Urząd Statystyczny opublikował bowiem tzw. szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych we wrześniu 2021 roku - inflację oszacowano wtedy na 5,8 proc..
W publikacji "Wskaźniki cen towarów i usług konsumpcyjnych we wrześniu 2021 r." z 15 października GUS podał, że ceny we wrześniu tego roku w porównaniu do września 2020 roku wzrosły o 5,9 proc.
Wstępne dane o wrześniowej inflacji w innych krajach europejskich były natomiast dostępne na stronach internetowych Eurostatu już od 1 października. Tego dnia Eurostat opublikował komunikat o przewidywanej wrześniowej inflacji w strefie euro (do której należą spośród naszych sąsiadów Niemcy, Litwa i Słowacja). Inflację w Niemczech oszacowano tam na 4,1 proc., na Litwie – na 6,3 proc., na Słowacji – na 5,1 proc. Te dane nie potwierdzały więc słów Jarosława Sellina, że inflacja w Polsce wynosi ok. 4 proc. i że jest taka sama jak w Niemczech. Potwierdzały tylko częściowo twierdzenie ministra, że w mniejszych krajach sąsiednich inflacja jest wyższa; dane dotyczące państw strefy euro nie wskazywały, że dochodzi nawet do 7 proc.
Inflacja w Polsce w tym roku wyższa niż w Niemczech, Czechach i na Słowacji
Z analizy danych Eurostatu wynika, że od początku tego roku inflacja w Polsce nigdy nie była taka sama jak w Niemczech. Była wyższa o 1,5-3 punkty procentowe. Największą różnicę – 3 punkty procentowe - zanotowano w kwietniu: w Niemczech inflacja wyniosła 2,1 proc., w Polsce - 5,1 proc.
Co do "krajów mniejszych sąsiadujących z Polską": Litwa miała wyższą inflację niż Polska we wrześniu (6,4 proc.), ale był to pierwszy miesiąc tego roku, gdy tak się stało. W sierpniu oba kraje miały taką samą, 5-proc. inflację. A na początku roku, gdy inflacja w Polsce wyniosła 3,6 proc., to na Litwie tylko 0,2 proc.
Jeśli chodzi o Czechy, we wszystkich miesiącach tego roku miały niższą inflację niż Polska; różnica wynosiła 1,6-2,1 punktu procentowego. Największą zanotowano w marcu, gdy wzrost cen w Polsce osiągnął 4,4 proc., w Czechach – 2,3 proc.
Również w porównaniu ze Słowacją inflacja w Polsce od początku roku była wyższa; różnice wynosiły 1,6-3,4 punktu procentowego. W styczniu i lutym inflacja na Słowacji wyniosła poniżej 1 proc. i była odpowiednio pięć i cztery razy mniejsza niż w Polsce.
Jak podawaliśmy w Konkret24 w tekście na temat dynamiki inflacji w Polsce od 2015 roku, zaczęła ona przewyższać średnią dla UE od wiosny 2019 roku. Gwałtowny wzrost nastąpił na przełomie 2019 i 2020 roku, czyli jeszcze przed pandemią. W lutym 2020 roku inflacja w Polsce wyniosła 4,1 proc. - przy średniej unijnej 1,6 proc.
Na początku 2021 roku średnia inflacja dla 27 państw unijnych wynosiła 1,2 proc. - w Polsce natomiast 3,6 proc. Mimo rosnących cen w całej Unii wzrost inflacji w Polsce był wyższy od unijnego o 1,8-3,1 punktu procentowego. Od początku roku Polska jest wciąż w czołówce państw unijnych z najwyższą inflacją. Zaś w styczniu, lutym, marcu i sierpniu inflacja u nas była najwyższa wśród 27 państw unijnych.
U wschodnich sąsiadów inflacja wyższa
Zakładając, że Jarosław Sellin, mówiąc o inflacji w krajach sąsiednich, miał na myśli także sąsiadów spoza UE, sprawdziliśmy poziom inflacji także w Rosji, na Ukrainie (choć oba kraje trudno uznać za "mniejszych sąsiadów" Polski) i na Białorusi. Eurostat danych o inflacji w tych krajach nie podaje.
Federalna Służba Statystyki Państwowej Rosji 11 października podała, że inflacja we wrześniu tego roku wyniosła 7,4 proc. Na Ukrainie, jak poinformował 6 października Narodowy Bank Ukrainy, ten wskaźnik wyniósł 11 proc. Na Białorusi według informacji tamtejszego urzędu statystycznego z 11 października wrześniowa inflacja wzrosła do 10,2 proc.
Autor: Piotr Jaźwiński / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Shutterstock
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock