Kampania dezinformacji przed największymi wyborami świata

konkret.jpg

Zmanipulowane rozmowy polityków, nieprawdziwe informacje na temat przebiegu wyborów, fałszywe alerty w komunikatorach. Przed największym demokratycznym głosowaniem świata kłamstwa mogące wpłynąć na jego wynik docierają do Hindusów z różnych źródeł. O nadchodzących indyjskich wyborach mówi się jako o "laboratorium" dla oceny działań mediów społecznościowych wobec kampanii dezinformacyjnych.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

To nie będą wybory, jakie znamy z Europy. Ich skala i organizacja logistyczna może imponować. Na początku marca w stolicy Indii - Delhi - szef centralnej komisji wyborczej poinformował o terminie rozpoczęcia głosowania. Nieprzypadkowo używa się słowa "rozpoczęcia", ponieważ Hindusi będą wybierać parlament ponad miesiąc - od 11 kwietnia do 19 maja.

Wybory podzielono na siedem etapów, podczas których głosować będą mieszkańcy poszczególnych stanów i okręgów wyborczych - łącznie do głosowania w ponad milionie lokali wyborczych uprawnionych jest prawie 900 milionów osób. Wyniki powinny być znane 23 maja.

W tych wyborach wygrać lub przegrać mogą jednak nie tylko politycy. Test skuteczności swoich działań czeka także największe serwisy społecznościowe. Kampania dezinformacyjna jest prowadzona już od dwóch miesięcy, od kiedy na sile zaczął przybierać konflikt indyjsko-pakistański.

Facebook informuje o usuwaniu setek fałszywych kont, ale nieprawdziwe treści zalewają indyjski internet także z Whatsappa, Twittera, YouTube'a i Instagrama. Zagrożenie ingerencji tzw. "fake newsów" w wynik wyborów jest realne - z Facebooka w Indiach korzysta jedna trzecia wszystkich uprawionych do głosowania, czyli ok. 300 milionów osób. To najliczniejsza nacja wśród użytkowników tego serwisu na świecie.

Gra komputerowa zamiast ataku

Tegoroczne wybory w drugim najliczniejszym państwie świata przebiegną w szczególnie napiętej atmosferze. W ich tle rozgrywa się kolejna odsłona konfliktu indyjsko-pakistańskiego. Sytuacja zaogniła się po zamachu przeprowadzonym na początku lutego w Kaszmirze - spornym terytorium, do którego prawa roszczą sobie oba państwa. W wyniku samobójczego ataku na autobus przewożący indyjskich policjantów zginęły 44 osoby.

Wokół tego wydarzenia w sieci zaczęły się pojawiać pierwsze nieprawdziwe treści, które zwiastowały nadchodzącą przedwyborczą kampanię dezinformacyjną w Indiach. Szczególną popularność zdobył film, który miał rzekomo przedstawiać atak na bazę pakistańskich terrorystów, przeprowadzony w "zemście" za zabitych w Kaszmirze policjantów - nadal zachował się na różnych profilach na Facebooku.

Dowodami na przeprowadzoną akcję miały być także zdjęcia ciał Pakistańczyków. Oba elementy okazały się przedstawiać zupełnie inne wydarzenia.

Indyjski portal fact-checkingowy (weryfikacyjny) BOOM, który ma być jednym z głównych narzędzi w walce z przedwyborczą i wyborczą dezinformacją w sieci, ustalił, że w rzeczywistości film nie pochodzi z Pakistanu, a z... militarnej gry komputerowej - ARMA 2. Najprawdopodobniej został pobrany z serwisu YouTube, gdzie towarzyszy mu podpis odnoszący się właśnie do gry: "Perspektywa strzelca w Apache US Army podczas bitwy, przy użyciu kamery FLIR z modem dźwięku M230. Jak w prawdziwym życiu. Zostań częścią CREW - udostępniaj, komentuj i subskrybuj!".

Natomiast zdjęcia rzekomych ofiar indyjskiego ataku pochodziły już z realnego świata, jednak wszystkie fotografie miały co najmniej kilka lat i przedstawiały zmarłych w wyniku zupełnie innych wydarzeń. Pracownicy innej fact-checkingowej platformy prowadzonej przez Hindusów - AltNews - ustalili, że dwa ze zdjęć pochodzą z 2015 roku i pokazują ofiary szczególnie dotkliwej fali upałów, a jeszcze inne przedstawia ofiary bombardowania w Pakistanie z 2013 roku.

Rozmowa, której nie było

Manipulowanie treściami bezpośrednio dotyczącymi konfliktu między dwoma nuklearnymi potęgami, jakimi są Indie i Pakistan, ma na celu podgrzewanie i tak już napiętej atmosfery, w jakiej Hindusom przychodzi organizować wybory. Nieprawdziwe informacje dotyczące zamachu w Kaszmirze służyły także do bezpośredniego atakowania jednej z dwóch głównych partii w Indiach, obecnie rządzącej Indyjskiej Partii Ludowej.

Dwa tygodnie po zamachu na indyjskich policjantów, ogromną popularność na Facebooku zdobyło nagranie rzekomej rozmowy między szefem partii rządzącej Amitem Shahem, ministrem spraw wewnętrznych Indii Rajnathem Singhem a nieznaną kobietą.

Z wypowiedzi polityków można było dowiedzieć się, że atak w Kaszmirze tak naprawdę został zaaranżowany przez Hindusów w celu rozbudzenia nacjonalistycznych, antypakistańskich nastrojów w kraju. To właśnie rozmawiające osoby miały go zaplanować.

Nagranie najpierw zostało udostępnione podczas relacji na żywo na Facebooku realizowanej przez jednego z użytkowników, a następnie osadzone jako wideo, zostało odtworzone prawie milion razy w ciągu zaledwie jednej doby. Pojawiło się także m.in. na YouTube i licznych indyjskich i pakistańskich portalach.

Zapewne nadal zdobywałoby popularność, gdyby w wyniku działań AltNews nie zostało usunięte przez Facebooka. Dziennikarze portalu ustalili, że wypowiedzi polityków zostały wycięte z udzielonych wcześniej wywiadów i odpowiednio zmanipulowane. Po dodaniu do nich słów "nieznanej kobiety", które tak naprawdę pochodziły od oszusta, odpowiednie ułożenie i zmontowanie wypowiedzi wszystkich rozmówców sugerowało, że członkowie partii rządzącej przygotowali i przeprowadzili atak.

Nagranie nie jest już dostępne w sieci.

Fałsz w komunikatorze

Kampania fałszywych informacji przed indyjskimi wyborami nie dotyczy wyłącznie samych kandydatów. Niektóre przekazy wprowadzają w błąd wyborców przez kłamstwa dotyczące samego procesu głosowania.

Do rozsyłania jednej z takich fałszywych informacji wykorzystywano komunikator WhatsApp, który jest szczególnie trudny do kontrolowania przez służby z racji tego, że wiadomości rozprowadzane za jego pośrednictwem, m.in. w grupach, są szyfrowane i niewidoczne dla osób trzecich.

W rozsyłanej przez aplikację wiadomości informowano, że oddanie głosu w nadchodzących wyborach jest możliwe nawet w przypadku, gdy nazwisko wyborcy nie znajduje się w spisie. W takiej sytuacji rzekomo wystarczyło pokazać dowód tożsamości i poprosić o tzw. "głosowanie kwestionujące (z ang. "challenge vote") w myśl paragrafu 49A". Te doniesienia zostały szybko zdementowane. Indyjski Kodeks Wyborczy mówi jasno, że jeśli danej osoby nie ma w spisie wyborców, nie może ona głosować. Dodatkowo paragraf 49A tego dokumentu zamiast o "challenge vote" mówi o... konstrukcji Elektronicznych Maszyn do Głosowania (Electronic Voting Machines - EVMs).

fałsz

W tej samej wiadomości pisano jeszcze o dwóch kwestiach, które dla zmylenia odbiorców zawierały elementy prawdziwe i fałszywe. Prawdą była informacja mówiąca o możliwości oddania głosu w momencie, gdy ktoś zrobił to już wcześniej. W tej sytuacji, po weryfikacji tożsamości, wyborca może oddać tzw. "głos przetargowy" (z ang. "tender vote"), który jednak jest liczony tylko w momencie, gdy może przechylić wynik na jedną ze stron. Do tej informacji dopisano jednak, że we wszystkich lokalach wyborczych, gdzie suma takich właśnie głosów przekroczy 14 proc., konieczne będzie powtórne głosowanie. To nieprawda. Indyjski Kodeks Wyborczy nie wspomina, aby przy jakiejkolwiek liczbie tzw. "tender votes" konieczne było powtórzenie głosowania.

Jeszcze inne fałszywe doniesienia dotyczyły Elektronicznych Maszyn do Głosowania (Electronic Voting Machines - EVMs), które wykorzystuje się w indyjskich wyborach. Zgodnie z wpisem rozpowszechnianym na Facebooku i Twitterze, we wszystkich miejscach, gdzie w wyborach startować będzie ponad 100 kandydatów, EVM zostaną zastąpione zwykłymi kartami do głosowania. We wpisach sugerowano wyborcom, aby głosowali na większą liczbę kandydatów, tak by doszło do wycofania elektronicznego systemu. "To obroni naszą demokrację" - alarmowano.

Rzecznik prasowy Komisji Wyborczej Indii, Sheyphali Sharan, zapewnił jednak, że twierdzenia o zastępowaniu EVM są nieprawdziwe. "Najnowsze EVM mogą pomieścić do 384 kandydatów" - napisał Sharan. Zaapelował też o niezwracanie uwagi na "nieprawdziwe twierdzenia".

"Nieautentyczne, skoordynowane działania" tysiąca kont

Im bliżej daty rozpoczęcia indyjskich wyborów, tym bardziej też wzmaga się fala internetowej dezinformacji. Na wszelkie przejawy stara się reagować główny kanał ich rozpowszechniania - Facebook. W poniedziałek, 1 kwietnia, serwis poinformował w specjalnym oświadczeniu, że usunął "skoordynowane nieautentyczne zachowanie i spam z Indii i Pakistanu". Podane liczby obrazują skalę problemu, z jakim muszą mierzyć się indyjskie władze i amerykański serwis.

W komunikacie podano, że Facebook zlikwidował "103 strony, grupy i konta odpowiedzialne za nieautentyczne, skoordynowane działania" związane z pakistańskimi siłami zbrojnymi, 15 powiązanych z indyjską firmą informatyczną Silver Touch i 321 odpowiedzialnych za spam, a działających na terenie Indii. W przedwyborczym kontekście najważniejsza jest jednak liczba 687 - tyle stron i kont zostało usuniętych za wytwarzanie nieautentycznego ruchu sieciowego, związanego z komórką IT Indyjskiego Kongresu Narodowego (INC) - największej partii opozycyjnej.

"Administratorzy stron i właściciele kont zazwyczaj publikowali lokalne wiadomości i informacje polityczne, w tym głównie o nadchodzących wyborach i poglądach kandydatów INC, a także krytykę przeciwników politycznych, w tym [rządzącej - red.] Indyjskiej Partii Ludowej. Podczas gdy osoby stojące za tą działalnością próbowały ukryć swoją tożsamość, w naszym badaniu stwierdzono, że są one powiązane z osobami związanymi z komórką IT partii INC" - napisano w komunikacie. Podano także, że wszystkie usunięte strony obserwowało ponad 200 tys. osób, a na reklamowanie swoich treści łącznie wydały one prawie 40 tys. dolarów.

Facebook opublikował także przykładowe wpisy, które pojawiały się na usuniętych kontach. Mimo że ich nazwy nie wskazywały na sympatyzowanie z konkretną partią, treść postów sugerowała, że są prowadzone przez osoby sprzyjające Indyjskiemu Kongresowi Narodowemu. Zachodziła także obawa, że są one automatycznie zaprogramowane do regularnego zamieszczania konkretnych wpisów. Na jednym z nich umieszczono wizerunek sekretarza generalnego INC z podpisem "Rahul Gandhi apeluje o sprawiedliwość przeciwko niesprawiedliwości Modiego" [obecnie urzędującego premiera - red.].

"Jeśli dochód danej osoby wynosi 5000 rupii, rząd Indyjskiego Kongresu Narodowego zasili jego konto kwotą 7000 rupii" - zapewniano na grafice.

Globalny problem

Intensywne kampanie dezinformacyjne prowadzone w serwisach społecznościowych przed ważnymi krajowymi wyborami nie są nowością, a globalnym problemem. Początków takich działań należy doszukiwać się kilka lat wstecz, kiedy social media spopularyzowały się na tyle, że zaczęły odgrywać istotne role w życiu społeczno-politycznym. Jednymi z popularniejszych przykładów są zeszłoroczne wybory w dwóch krajach Ameryki Łacińskiej - Brazylii i Meksyku.

O brazylijskiej "kampanii pełnej szyfrowanych kłamstw" pisaliśmy już na Konkret24. Nazwa odnosi się do szyfrowania wiadomości w komunikatorze WhatsApp, który był głównym miejscem rozpowszechniania nieprawdziwych informacji o wyborach i kandydatach. Budowana w ten sposób kampania oszczerstw i deprecjonowania wizerunku głównego rywala była bardzo ważnym elementem w drodze nacjonalistycznie ukierunkowanego Jaira Bolsonaro do objęcia prezydentury.

Duży udział kampanii dezinformacyjnej w kreowaniu nastrojów wyborczych odnotowano także w Meksyku. W tamtejszych wyborach prezydenckich działania w serwisach społecznościowych nie były nakierowane w jednego kandydata. Andrés Manuel López Obrador, który w ich wyniku objął prezydenturę, miał być zbyt często wymieniany we wpisach polecających jego kandydaturę na kontach pochodzących z innych krajów, a z drugiej strony miał paść ofiarą fałszywych informacji (m.in. o tym, że papież Franciszek skrytykował jego poglądy).

Same Indie mierzą się z nieprawdziwymi informacjami kolportowanymi przez sieci społecznościowe także nie po raz pierwszy. Od połowy 2017 roku kraj ten walczy ze zjawiskiem tzw. "linczów przez WhatsApp". Bierze się ono z rozpowszechniania w komunikatorze nieprawdziwych wiadomości o rzekomych porwaniach dzieci. W ich wyniku lokalne społeczności dokonują linczów, często ze skutkiem śmiertelnym, na niewinnych osobach błędnie oskarżanych o porwania. W celu przeciwdziałania takim zachowaniom właściciele WhatsAppa (Facebook) wprowadzili już wiele obostrzeń w swoim komunikatorze, m.in. ograniczenie "podawania dalej" danej wiadomości wyłącznie do pięciu odbiorców.

Nowe siły na wybory

Przed nadchodzącymi wyborami w Indiach wprowadzono także dodatkowe formy walki z dezinformacyjnymi działaniami. Jednym z głównych jest uruchomienie specjalnego numeru, na który w komunikatorze WhatsApp użytkownicy mogą zgłaszać ich zdaniem podejrzane treści, które są następnie weryfikowane przez wykwalifikowane osoby.

Dwa miesiące przed rozpoczęciem indyjskich wyborów, 11 lutego, Facebook ogłosił, że rozpoczął współpracę z pięcioma nowymi firmami, które będą zajmowały się fact-checkingiem w indyjskiej wersji serwisu. Jedną z nich będzie India Today Group, wiodący lokalny dom mediowy w Indiach. Tym samym informacje z serwisu dla indyjskiego Facebooka weryfikuje teraz łącznie siedem firm.

Na początku lutego serwis poinformował także, że zaostrza zasady regulujące publikowanie reklam politycznych w Indiach. Takie działania mają zapewnić większą przejrzystość przed wyborami krajowymi i zapobiec ingerencjom zagranicznych podmiotów w internetową kampanię.

Co więcej, zgodnie z informacjami "The Hindustan Times" Facebook koordynuje 40 zespołów działających w 4 krajach (USA, Indie, Irlandia, Singapur), których 30 tys. pracowników monitoruje treści publikowane w serwisie pod kątem przedwyborczej dezinformacji. Najważniejszym sprawdzianem skuteczności ich działań mają być wybory w Indiach, ale zdobyte doświadczenia mają posłużyć także w przyszłych głosowaniach w innych krajach.

Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; NYT; Reuters; Times of India; Zdjęcie tytułowe: Shutterstock, Twitter

Pozostałe wiadomości

Gdy jedne znikają, pojawiają się nowe. W serwisie YouTube nastąpił wysyp kanałów z filmami promującymi prezydenta Karola Nawrockiego. Tworzone przez sztuczną inteligencję materiały wydają się niedopracowane, ale budzą emocje - a o to chodzi. Widać w nich klasyczne mechanizmy dezinformacji. Jakby ktoś sprawdzał, które historie chwytają za serce. Jakby badano potencjał, który w przyszłości można wykorzystać.

"Dał lekcję Putinowi", "zmiażdżył Macrona". Nie musisz wierzyć, masz oglądać

"Dał lekcję Putinowi", "zmiażdżył Macrona". Nie musisz wierzyć, masz oglądać

Źródło:
TVN24+

Wizyta prezydenta Karola Nawrockiego w Berlinie ponownie uruchomiła w Polsce dyskusję o reparacjach wojennych - a właściwie o tym, jak nazywać teraz nasze żądania. Bo prezydent twierdzi, że "punktem wyjścia jest raport reparacyjny", ale poseł PiS i były wiceszef MSZ mówi, że reparacje to "określenie medialne". W dyskusji widać zmianę narracji polityków prawicy.

Od "reparacji" do "zadośćuczynienia". To jednak nie to samo

Od "reparacji" do "zadośćuczynienia". To jednak nie to samo

Źródło:
Konkret24

Mający milionowe zasięgi influencer rozważa w nagranym filmie, "czy sytuacja z dronami to było celowe działanie Rosji". Polityk Konfederacji zastanawia się, "skąd ta pewność", że drony były rosyjskie. Polscy eurodeputowani oskarżają Unię Europejską, że "nakręca prowojenną histerię w Polsce" i że zagrożenie ze strony Rosji to wina Zachodu. Oto jakie echa rosyjskich narracji znajdujemy w popularnych teraz nagraniach na Facebooku.

Dziki Trener, Pejo, Wyrzykowski.... Rozważania o dronach na rosyjską nutę

Dziki Trener, Pejo, Wyrzykowski.... Rozważania o dronach na rosyjską nutę

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń ma post z nagraniem pokazującym rzekomo, jak rozpędzona tesla uderza w sklep sieci Biedronka. Jedni twierdzą, że to zapis z monitoringu; inni podejrzewają komputerową symulację. Faktem jest, że do podobnego zdarzenia doszło.

Wjechał teslą w sklep? "Co tu się wydarzyło"

Wjechał teslą w sklep? "Co tu się wydarzyło"

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń generują filmy przedstawiające nocny przejazd wojsk, które opisane są jako przerzucanie nowych jednostek NATO do Polski bądź transfer polskich wojsk na wschodnią granicę. Przestrzegamy: oba filmy pokazują inną sytuację i zostały wykorzystane do dezinformacji.

"Polska przesuwa wojska", "NATO dozbraja Polskę"? Dezinformacja z filmami

"Polska przesuwa wojska", "NATO dozbraja Polskę"? Dezinformacja z filmami

Źródło:
Konkret24

Premier zapowiedział, że powstanie plan, by "każdy dorosły mężczyzna w Polsce był szkolony na wypadek wojny". Model szkolenia miał powstać "w ciągu tygodni" - Donald Tusk mówił w marcu 2025 roku. Dziś politycy pytają, co się stało z tą zapowiedzią. Sprawdzamy.

Tusk zapowiedział model szkoleń wojskowych "do końca marca". Czy jest?

Tusk zapowiedział model szkoleń wojskowych "do końca marca". Czy jest?

Źródło:
Konkret24

Według jednych umowa Unii Europejskiej z Mercosur "zniszczy dorobek polskiego rolnictwa". Według innych będzie szansą na zwiększenie polskiego eksportu do krajów Ameryki Południowej. Polityczna dyskusja skupia się jednak na sytuacji rolników, a obaw słyszymy więcej niż argumentów "za". Czy rzeczywiście takowych nie ma? Wyjaśniamy, co kryje się w tej kontrowersyjnej umowie.

Umowa UE z Mercosur. O co w tym wszystkim chodzi

Umowa UE z Mercosur. O co w tym wszystkim chodzi

Źródło:
TVN24+

Czy "jesteśmy w dużej mierze bezbronni" w przypadku masowego ataku dronami? Dlaczego skuteczność ich neutralizowania w Ukrainie jest dużo wyższa niż w Polsce? Jakim sprzętem dysponujemy, na jaki czekamy? Ostatnie incydenty z rosyjskimi bezzałogowcami wywołują takie pytania, ale też wiele rozbieżnych komentarzy. Wyjaśniamy, dlaczego według ekspertów "mur przeciwdronowy" nie ma sensu oraz o czym nie wolno zapominać, porównując Polskę z Ukrainą.

Polska obrona przeciwdronowa. Co mamy, czego brakuje

Polska obrona przeciwdronowa. Co mamy, czego brakuje

Źródło:
TVN24+

Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek w ramach przywracania praworządności zakłada odzyskiwanie pieniędzy od tak zwanych neo-sędziów. Ponieważ Polska musi za wydane przez nich wyroki wypłacać milionowe odszkodowania, mają te straty pokrywać "z własnej kieszeni". Czy to prawnie możliwe? Różnice zdań wśród prawników nie wieszczą tym planom powodzenia.

Żurek: "będą musieli zapłacić z własnej kieszeni". To możliwe?

Żurek: "będą musieli zapłacić z własnej kieszeni". To możliwe?

Źródło:
Konkret24

Ciało Carlo Acutisa - zwanego pierwszym świętym z pokolenia millenialsów - od lat wystawione jest na widok publiczny. Wygląda, jakby nastolatek właśnie zapadł w sen. To rodzi pytania, dlaczego 19 lat po śmierci jego ciało nie uległo rozkładowi. Wyjaśniamy krążące w sieci nagranie.

Tak wygląda ciało Acutisa 19 lat po śmierci? Co pokazuje ten film

Tak wygląda ciało Acutisa 19 lat po śmierci? Co pokazuje ten film

Źródło:
Konkret24

Niemal milion wyświetleń zyskał anglojęzyczny post pokazujący rzekome ruchy polskich wojsk tuż przed rosyjsko-białoruskimi ćwiczeniami Zapad-2025. To kolejny przykład jak dezinformacja podsyca emocje i buduje narrację o eskalacji napięć.

Polskie wojsko "rozgrzewa się"? Manipulacja w związku z Zapad-2025

Polskie wojsko "rozgrzewa się"? Manipulacja w związku z Zapad-2025

Źródło:
Konkret24

Internauci i media szeroko komentują słowa wiceprezydenta USA J.D. Vance'a, który stwierdził, że Donald Trump "nie widzi powodów", by izolować Rosję. Niektórzy sugerowali, że słowa te padły w kontekście naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. Wyjaśniamy, co dokładnie powiedział Vance.

J.D. Vance o współpracy z Rosją. Co powiedział?

J.D. Vance o współpracy z Rosją. Co powiedział?

Źródło:
Konkret24

Falę komentarzy wzbudziła wypowiedź rzeczniczki resortu spraw wewnętrznych Karoliny Gałeckiej podczas konferencji prasowej. A konkretnie: chodzi o fragment jej wystąpienia, który w mediach społecznościowych zaprezentował właściciel Kanału Zero. Oburzenie wywołał fakt, jak jedno zdanie wykorzystał on do manipulacji.

Rzeczniczka, która "uciekłaby z Polski"? Jak zmanipulowano tę wypowiedź

Rzeczniczka, która "uciekłaby z Polski"? Jak zmanipulowano tę wypowiedź

Źródło:
Konkret24

Wpis posła Michała Wosia z PiS o zamianie polskiego napisu na niemiecki wywołał burzę w sieci. Część internautów grzmiała o "germanizacji" Gdańska, inni zarzucali posłowi wprowadzanie w błąd. O co chodzi ze zmianą i kiedy do niej doszło.

"Germanizacja wróciła" w Gdańsku? Burza o napis po niemiecku

"Germanizacja wróciła" w Gdańsku? Burza o napis po niemiecku

Źródło:
Konkret24

Zdjęcia z pogrzebu ofiar zbrodni wołyńskiej w Puźnikach wzbudzają pytania i komentarze internautów. Chodzi o "rozmiary trumien" - według niektórych są one "zastanawiające", budzą podejrzenia i domysły. Niesłusznie.

Pogrzeb w Puźnikach i pytania o rozmiary trumien. "Małe dzieci tam leżą"?  

Pogrzeb w Puźnikach i pytania o rozmiary trumien. "Małe dzieci tam leżą"?  

Źródło:
Konkret24

"Sami Ukraińcy na egzaminie", "nawet jednego Polaka" - utyskuje były kandydat na prezydenta, opowiadając o egzaminach do Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Lista przyjętych dowodzi, że mówi nieprawdę. A wyjaśnienie, gdzie on zobaczył "całe sale Ukraińców", jest proste.

Egzaminy do SGH. "Całe sale Ukraińców"? Uczelnia wyjaśnia

Egzaminy do SGH. "Całe sale Ukraińców"? Uczelnia wyjaśnia

Źródło:
Konkret24

Czy przywrócenie przez Polskę kontroli na zachodniej granicy spowodowało, że maleją liczby przekazywanych nam z Niemiec cudzoziemców? Prezentujemy najświeższe statystyki strony polskiej i niemieckiej.

"Proceder trwa nadal"? Ilu migrantów przekazano ostatnio z Niemiec do Polski

"Proceder trwa nadal"? Ilu migrantów przekazano ostatnio z Niemiec do Polski

Źródło:
Konkret24

"Nawet Namibia wytargała od nich odszkodowanie, ale Polakom nic się nie należy" - takie głosy padają w dyskusji na temat reparacji od Niemiec dla Polski za drugą wojnę światową. Europoseł PiS twierdzi, że afrykański kraj dostał już od Niemiec ponad miliard euro. Tylko że to fałsz. Nie jedyny w tej narracji.

"Nawet Namibia wytargała" od Niemiec odszkodowanie? Mamy odpowiedź

"Nawet Namibia wytargała" od Niemiec odszkodowanie? Mamy odpowiedź

Źródło:
Konkret24

Prawo i Sprawiedliwość alarmuje o podwyżce składek ZUS dla przedsiębiorców od 2026 roku. Składki faktycznie mają wzrosnąć, ale mechanizm ich wyliczania nie jest żadną nowością. Działa od lat, a wcześniej korzystała z niego także Zjednoczona Prawica.

"ZUS w górę!" straszy PiS. Według tych samych zasad rośnie od lat

"ZUS w górę!" straszy PiS. Według tych samych zasad rośnie od lat

Źródło:
Konkret24

Historia osady z epoki odkrytej na szkockich wyspach zaciekawiła wielu internautów. Tym większe oburzenie wywołało jednak zdjęcie, które wcale nie przedstawia tego miejsca. Wyjaśniamy, co pokazuje.

Osada w Szkocji "starsza niż piramidy w Egipcie". Tak, ale coś tu nie pasuje

Osada w Szkocji "starsza niż piramidy w Egipcie". Tak, ale coś tu nie pasuje

Źródło:
Konkret24

Tylko prąd z węgla jest prawdziwy, a ten z wiatru "to gorsze, słabsze elektrony" - przekonuje autor filmu na TikToku. Dowodem według niego jest "niedoprane pranie". Internauci nie dowierzają, a eksperci wyjaśniają.

Z wiatru jest "gorszy prąd"? Nie od tego zależy energia w gniazdku

Z wiatru jest "gorszy prąd"? Nie od tego zależy energia w gniazdku

Źródło:
Konkret24

Włosi finansują ze środków KPO wypłaty reparacji za straty spowodowane przez Niemców w czasie drugiej wojny - taki przekaz pojawił się zaraz po tym, gdy prezydent Nawrocki wrócił do tematu wypłaty reparacji dla Polski. Niektórzy twierdzą nawet, że na te wypłaty dla Włochów składają się Polacy - w ramach unijnych składek. Punktujemy główne trzy kłamstwa tej narracji.

Włosi, reparacje od Niemiec i wypłaty z KPO. "My Polacy to finansujemy"?

Włosi, reparacje od Niemiec i wypłaty z KPO. "My Polacy to finansujemy"?

Źródło:
Konkret24

Czy zawetowanie przez prezydenta Karola Nawrockiego ustawy o środkach ochrony roślin spowoduje, że wszyscy będą musieli już od 2026 roku obsługiwać elektroniczny system rejestru? Powstał spór, zapytaliśmy więc Komisję Europejską.

Prezydent zawetował ustawę. Pomógł rolnikom czy nie? Mamy odpowiedź Komisji Europejskiej

Prezydent zawetował ustawę. Pomógł rolnikom czy nie? Mamy odpowiedź Komisji Europejskiej

Źródło:
Konkret24