Głos obywateli zostanie "wzmocniony", ordynacja do Sejmu zmieniona, instytucje publiczne zdecentralizowane. Będą natychmiastowe alimenty, karetka pogotowia w każdej gminie, w szpitalach lepsze posiłki. Znikną betonowe pustynie, powstanie agroport. Te zapowiedzi z obecnego programu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości partia ogłaszała już wcześniej – mimo ośmiu lat rządów nie zostały spełnione. Przykładów swoistego recyklingu wyborczych obietnic znaleźliśmy więcej.
Na konwencji wojewódzkiej Prawa i Sprawiedliwości w Elblągu prezes Jarosław Kaczyński mówił, że program wyborczy PiS liczy trzysta stron, a "jak nasze te trzysta stron rozpisano na punkty, to ich jest sto pięćdziesiąt". I przekonywał: "Ten program jest nie tylko zwarty, spójny, przeliczony, bez różnego rodzaju - przepraszam bardzo - ale po prostu bzdur tam wpisanych".
Rzeczywiście, program PiS zatytułowany "Bezpieczna przyszłość Polaków" liczy 300 stron. Partia pisze, że istnieje konieczność "kontynuowania dzieła naprawy i rozwijania Rzeczypospolitej", a celem jej programu jest "stworzenie ideowych i materialnych podstaw dla sukcesu naszej Ojczyzny u progu lat 30. XXI w". Przeanalizowaliśmy ten program w kluczowych obszarach, m.in. gospodarce, rolnictwie, zdrowiu, edukacji – i w wielu miejscach mieliśmy poczucie deja vu. Bo po ośmiu latach rządów Prawo i Sprawiedliwość niejednokrotnie powiela w nim to, co już zapowiadało albo w poprzednich kampaniach wyborczych, albo w ogłaszanych programach rządowych.
Niekiedy partia przyznaje, że chodzi jej o kontynuację działań – np. flagowych programów socjalnych takich jak świadczenie 500 plus (które od 1 stycznia 2024 zwiększy się do 800 zł) czy wypłacanie 13. i 14. emerytury. Przyznaje, że chce kontynuować zapowiadane wcześniej projekty infrastrukturalne takie jak budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego czy budowa elektrowni jądrowych. Zapowiada kontynuację m.in. programów osłonowych w cenach energii i ciepła; programu budowy stu obwodnic; odbudowy Pałacu Saskiego; programów Maluch+ czy Opieka 75+; rozbudowy infrastruktury sportowej.
Jednak wśród innych obietnic znaleźliśmy wiele takich, które padały już przed poprzednimi wyborami i albo nie zostały zrealizowane (i znowu trafiły do programu, nawet w niezmienionej formie), albo PiS próbował coś w tym kierunku robić, ale jakoś bez efektów. Są też działania zapowiedziane niby jako nowe, lecz już były wdrożone.
Przedstawiamy ponad 20 takich recyklingowanych obietnic.
Wzmocnienie głosu obywateli, czyli powtórka z Kukiza. Zespół powstał, nic nie zrobił
PiS obiecuje teraz "wzmocnienie głosu obywateli". Propozycje z tej sfery są w rozdziale "Ustrój" i obejmują: - silniejsze gwarancje, zabezpieczające właściwe sprawowanie demokracji bezpośredniej w ramach referendów lokalnych; - "dzień referendalny" w połowie kadencji; - zmianę ordynacji w wyborach do Sejmu z obecnej proporcjonalnej na ordynację mieszaną, w ramach której 230 posłów wybieranych będzie w ramach jednomandatowych okręgów wyborczych, a 230 w systemie proporcjonalnym.
Czy to nowe propozycje? Nie. PiS nie wspomina, że te postulaty nie są ich autorstwa, lecz były zgłaszane przez Pawła Kukiza. Zapis o "właściwym sprawowaniu demokracji bezpośredniej w ramach referendów lokalnych" można odnieść do propozycji Kukiz'15 obniżenia frekwencji w referendach lokalnych z 30 do 15 proc. - co razem z pomysłem na dzień referendalny w połowie kadencji samorządów znalazło się już w projekcie nowelizacji ustawy o referendum lokalnym z jesieni 2021 roku. Ustawę Sejm uchwalił 13 kwietnia, Senat ją odrzucił, ale Sejm senackiego weta nie rozpatrzył, bo nowelizacji sprzeciwiła się Suwerenna Polska. W rezultacie ustawy nie ma, a partia niezrealizowany już raz postulat raz jeszcze wrzuca do programu.
Z propozycją ordynacji mieszanej w wyborach do Sejmu Paweł Kukiz startował w kampanii wyborczej w 2019 roku. Propozycja zresztą i wtedy nie była nowa, bo już w 2003 roku Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło projekt nowej ordynacji wyborczej, który zakładał wprowadzenie 230 jednomandatowych okręgów wyborczych i 16 okręgów wojewódzkich.
Po zawarciu w maju 2021 roku przez Jarosława Kaczyńskiego i Pawła Kukiza porozumienia programowego w Sejmie powstał Parlamentarny Zespół ds. Zmiany Ordynacji Wyborczej na Ordynację Mieszaną pod przewodnictwem posła Kukiz'15 Jarosława Sachajko. Ostatnie posiedzenie zespołu odbyło się 31 października 2022 roku. Efektów pracy nie ma - projekt ustawy o zmianie ordynacji wyborczej nie powstał.
Posłowie bez immunitetu? Obiecali to już w 2019 roku
Po ewentualnych wygranych wyborach PiS chce podjąć "działania zmierzające do zniesienia instytucji immunitetu formalnego" - czyli tego, który chroni posłów i senatorów przed pociągnięciem do odpowiedzialności karnej i obejmuje wszystkie czyny popełnione przez parlamentarzystę, w szczególności inne niż wynikające z wykonywania mandatu. W programie PiS czytamy: "Wymóg uzyskania zgody na ściganie powinien być stosowany wyłącznie do prywatnych i subsydiarnych aktów oskarżenia, jako że te instytucje mogą być stosowane przez jednostki do obstrukcji działań parlamentarzystów".
To też recykling starego pomysłu PiS – zapis o zniesieniu immunitetów dla posłów, sędziów i prokuratorów poprzez odpowiednie zmiany w Konstytucji RP był już w programie wyborczym PiS z 2019 roku. Przez cztery lata tego nie uchwalono. I nagle o zniesieniu immunitetów Jarosław Kaczyński zaczął mówić podczas spotkań ze zwolennikami PiS jesienią 2022 roku, a 9 listopada 2022 roku PiS skierował do Sejmu projekt nowelizacji Konstytucji RP, który zmienia treść trzech artykułów ustawy zasadniczej oraz ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora w zapowiadanym przez Kaczyńskiego kierunku. Tylko że projekt ten nie został rozpatrzony przez odchodzący Sejm, więc PiS będzie musiał złożyć go ponownie w nowej kadencji parlamentu.
Deglomeracja - powrót do zapowiedzi Jarosława Gowina z 2018 roku
W rozdziale poświęconym ustrojowi państwa znajdujemy zapowiedź programu "deglomeracji instytucji publicznych obejmującego m.in. usprawnienie lokalnego transportu i infrastruktury, wsparcie dla lokalnych ośrodków akademickich i wyższych szkół zawodowych, a także zdecentralizowane myślenie o planowaniu działań i organizacji podmiotów administracji szczebla centralnego i wojewódzkiego".
Tymczasem już 15 grudnia 2018 roku na konwencji PiS ówczesny wicepremier Jarosław Gowin z Porozumienia zapowiedział projekt deglomeracji. "Nie wszyscy Polacy się w Warszawie pomieszczą" - mówi. Tłumaczył, że deglomeracja powstrzyma migrację młodego pokolenia i jest szansą na rozwój dla średnich i dużych miast, zwłaszcza byłych miast wojewódzkich.
O deglomeracji, rozumianej jako równomierny rozwój wszystkich regionów, PiS pisał w programie wyborczym z 2015 roku; przeprowadzki poza Warszawę instytucji publicznych zapowiadała w 2015 roku Platforma Obywatelska, ale także Kukiz'15 i Partia Razem.
Wzmocnienie już wzmocnionego centrum rządu
Z zapisem o "zdecentralizowanym myśleniu o planowaniu działań i organizacji podmiotów administracji" kłócą się propozycje kontynuacji "wzmocnienia centrum rządu", czyli kancelarii premiera i samego szefa rządu. To on ma objąć bezpośredni nadzór nad wojewodami (podlegają obecnie szefowi MSWiA). Premier miałby też nadzorować cały rządowy proces legislacyjny, bo "struktury związane z procesem legislacyjnym – Sekretarz Stałego Komitetu Rady Ministrów, Sekretarz Rady Ministrów, koordynator OSR, Rada Legislacyjna, Rządowe Centrum Legislacji, Rządowe Centrum Analiz oraz niektóre departamenty Kancelarii Prezesa Rady Ministrów związane z procesem legislacyjnym – będą działać jednolicie w ramach jednego centrum legislacyjnego, które zależne będzie wyłącznie od Prezesa Rady Ministrów".
To już też czytaliśmy. Wzmocnienie pozycji premiera PiS zapowiadało w programie wyborczym z 2019 roku, "w szczególności w zakresie sprawnego pełnienia nadzoru nad poszczególnymi resortami". A o tym, że Kancelaria Prezesa Rady Ministrów stała się już superministerstwem z coraz to nowymi kompetencjami, pisaliśmy w Konkret24 kilkukrotnie, analizując rosnące z roku na rok wydatki KPRM.
PiS chce znowu reformować Unię Europejską. Dotychczas się nie udało
Jeden z 14 rozdziałów programu PiS poświęcono "reformie instytucjonalnej Unii Europejskiej". Partia Jarosława Kaczyńskiego na taką konieczność wskazywała już siedem lat temu w uchwale kongresu PiS z 2 lipca 2016 roku "w sprawie odnowy Unii Europejskiej". Wtedy zapowiadała, że polski rząd wystąpi z inicjatywą nowych traktatów europejskich. Prezes Kaczyński ujawnił nawet, że poprosił "ważnego polskiego prawnika, by przygotował nowe traktaty".
Minęło siedem lat, a wciąż nie ujawniono ani nazwiska autora nowych, europejskich traktatów, ani ich treści.
Z nowego programu wyborczego dowiadujemy się natomiast, że PiS chciałoby utworzenia m.in. wyższej izby w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej składającej się w połowie z sędziów TSUE, a w połowie z sędziów najwyższych sądów i trybunałów państw członkowskich, która oceniałaby wątpliwości odnośnie do kompetencji instytucji UE; wprowadzenia referendum – negatywny wynik w choćby jednym kraju członkowskim, przy frekwencji 50 proc. winien skutkować zaprzestaniem procedowania projektu aktu prawnego; wprowadzenia procedury badania praworządności działań instytucji europejskich.
Warto zaznaczyć: na wszystkie te zmiany musiałyby się zgodzić wszystkie państwa członkowskie UE, bo procedura zmiany traktatów wymaga jednomyślności. A tymczasem PiS ma zapisane w programie, że "kategorycznie będzie przeciwstawiać się propozycjom odchodzenia od zasady jednomyślności w jakimkolwiek kontekście".
Karetka w każdej gminie – podobny projekt był, utknął w konsultacjach
Chwaląc się w swoim programie, że dotrzymuje słowa w zapewnieniu Polakom bezpieczeństwa, PiS zapowiada kontynuację działań w tym zakresie. I przedstawia konkret, czyli postulat: karetka pogotowia w każdej gminie. Karetki miałyby stacjonować w wytypowanych jednostkach ratowniczo-gaśniczych Państwowej Straży Pożarnej oraz przy remizach ochotniczych straży pożarnych jako uzupełnienie działającego Systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego.
To znów nic nowego – o takim systemie mówił 14 czerwca 2022 roku minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński. Prezentował nawet projekt ustawy o ochronie ludności. Na jej podstawie ma zostać utworzony Fundusz Ochrony Ludności, z którego sfinansowano by zakup 2,8 tys. karetek – a teraz w programie PiS jest mowa o zakupie "w najbliższych latach 2013 pojazdów".
Projekt ustawy o ochronie ludności od roku wciąż znajduje się na etapie konsultacji rządowych. Nie trafił do Sejmu.
"Spłaszczenie" struktury sądownictwa? Powtórka z Ziobry
W następnej kadencji PiS zapowiada kontynuację reformy sądownictwa. Teraz pisze o zmianie struktury sądów: "Ich struktura zmieni się na prostą i przejrzystą. Skróci to drogę obywateli do sądu, ważne dla siebie sprawy będą mogli załatwić bliżej domu. Te, które obywatele kierowali dotąd do sądów okręgowych w dużych miejscowościach, będą rozstrzygane w dawnych sądach rejonowych".
Tylko że "spłaszczenie" struktury sądownictwa to stary pomysł ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, lidera Suwerennej Polski. We wrześniu 2022 roku przyznał, że odpowiedni projekt ustawy czeka na rozpatrzenie przez rząd od… pięciu lat. Z kolei projekt nowej ustawy o sądach powszechnych trafił ponad rok temu, 24 kwietnia 2022 roku, do uzgodnień międzyresortowych i nie został dotychczas przyjęty przez Radę Ministrów.
Recykling pomysłów Ministerstwa Sprawiedliwości
W programie wyborczym PiS prezentuje też inne "nowe" pomysły, które już od dawna zmaterializowały się w postaci projektów ustaw opracowanych w Ministerstwie Sprawiedliwości kierowanym przez polityków Suwerennej Polski.
I tak: w sferze ochrony praw obywatelskich PiS zapowiada uregulowanie statusu windykatorów – będą musieli mieć licencje. Założenia projektu ustawy w tej sprawie minister Ziobro przedstawił w lutym 2022 roku; projekt skierowano do prac w rządzie w październiku 2022 roku.
Podobnie jest z zapowiadanym przez PiS uregulowaniem zasad franczyzy – w kwietniu 2022 roku minister Ziobro powołał ministerialny zespół do opracowania zmian ustawowych. Projekt zmian w Kodeksie cywilnym i ustawie prawo własności przemysłowej trafił pod koniec lipca pod obrady rządu. Tak więc zapowiedź z programu PiS dotyczącą franczyzy możemy już uznać za zrealizowaną.
Emerytury stażowe. Stara, niezrealizowana obietnica
Jedna z najgłośniejszych ostatnio "nowych" obietnic Prawa i Sprawiedliwości brzmi: "Naszym celem będzie wprowadzenie do końca kadencji tzw. emerytur stażowych". Emerytury stażowe miałyby przysługiwać kobietom po 38 latach pracy, mężczyznom po 43 latach. "Emerytury stażowe to kolejny wielki punkt naszego programu społecznego. To wielka przełomowa zmiana, w szczególności dla tych wszystkich, którzy pracowali najciężej i najdłużej" – mówił 14 września 2023 roku premier Morawiecki.
Ten przełom PiS obiecywał od lat. W Konkret24 opisywaliśmy, że obiecywał je Andrzej Duda jeszcze w 2015 roku, a potem przed kolejnymi wyborami w 2020 roku. Był kandydatem PiS, a partia potrzebowała dla niego wsparcia. Szukała go m.in. u związkowców. Dlatego za każdym razem obietnicę emerytur stażowych wpisywano do podpisanych przez Andrzeja Dudę i Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność" porozumień w 2015 i 2020 roku.
Jeszcze w grudniu 2022 roku prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że "nas na to jeszcze nie stać". A pół roku później, gdy ruszyła prekampania wyborów parlamentarnych 2023 roku, stwierdził: "droga została otwarta".
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Obietnice minus. Emerytury stażowe były kartą przetargową PiS - i taką pozostały
Finansowanie klubów dla rodziców: jest. Nawet rozdzielono dotacje
Kolejny postulat PiS brzmi: "Rozpoczęcie programu dofinansowania klubów dla rodziców - to publicznie dostępne miejsca, w których dzieci otrzymają przestrzeń do gier i zabaw, zapewniony będzie sanitariat i kącik socjalny, umożliwiający podgrzanie mleka albo zaparzenie kawy, rodzice natomiast uzyskają przestrzeń do wspólnego spędzania czasu na rozmowach, grach planszowych, czytaniu książek".
Zapowiedź rozpoczęcia może dziwić, bo podobny program wystartował już w styczniu 2023 roku. Wówczas Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej ogłosiło, że w ramach konkursu "Po pierwsze Rodzina!" po raz pierwszy będzie można się ubiegać o dofinansowanie w ramach priorytetu "Kluby". "W tym priorytecie zachęcamy NGOsy do tworzenia sieci placówek, w których rodzice mogą wzmacniać kompetencje rodzicielskie, a lokalne społeczności uczestniczyć w inicjatywach integrujących mieszkańców na rzecz rodziny" – informowała wiceminister Barbara Socha, pełnomocnik rządu ds. polityki demograficznej.
Rozdano już nawet środki. Najwięcej – 2,1 mln zł - dostał Związek Dużych Rodzin Trzy Plus. Portal Tvn24.pl pisał, że ministerstwo "rozdysponowało środki, faworyzując organizacje katolickie". Na przykład 900 tys. zł przyznano Fundacji Bonifraterskiej; 600 tys. zł Fundacji dla Rodziny; 480 tys. zł Stowarzyszeniu Przymierze Rodzin.
"Wprowadzimy alimenty natychmiastowe". Ziobro obiecał to dwa lata temu
PiS zapowiada: "Wprowadzimy alimenty natychmiastowe, które zabezpieczą środki na utrzymanie dzieci przed rozpoczęciem postępowania rozwodowego".
Tymczasem jeszcze w poprzedniej kadencji, w 2019 roku, w Sejmie pojawił się rządowy projekt ustawy wprowadzający alimenty tymczasowe. Prace nad nim przerwał jednak koniec kadencji.
Do sprawy wrócił w maju 2021 roku Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości. Przedstawił założenia projektu reformy prawa rodzinnego, obejmującego także wprowadzenie alimentów tymczasowych. "Dobro dziecka jest najważniejsze. By skutecznie o nie zadbać, przygotowaliśmy projekt przepisów o alimentach natychmiastowych. To prawdziwa rewolucja w dobrym tego słowa znaczeniu" – mówił na konferencji prasowej. Resort informował, że dzięki maksymalnemu uproszczeniu formalności przyznanie alimentów natychmiastowych ma się odbywać w ciągu kilkunastu dni w nakazowym postępowaniu alimentacyjnym. Ma zależeć od minimalnego wynagrodzenia za pracę i liczby dzieci w rodzinie, a to pozwoli precyzyjnie ustalić świadczenie. Wyliczono nawet, ile wynosiłyby alimenty natychmiastowe w dniu owej konferencji.
Efekt zapowiedzi? Projekt do tej pory nie wszedł w życie. Nie trafił nawet do Sejmu. W wykazie Rządowego Centrum Legislacji pojawił się 11 listopada 2021 roku - jest opiniowany.
Wsparcie dla uniwersytetów trzeciego wieku? Działa od trzech lat
"Zapewnimy wsparcie finansowe 640 uniwersytetom trzeciego wieku w zakresie edukacyjnym (np. wynagrodzenia wykładowców, dopłaty do zajęć oferowanych w ramach UTW) i organizacyjnym (np. możliwość sfinansowania kosztu wynajmu pomieszczeń, z których korzystają uniwersytety trzeciego wieku)" – czytamy w programie PiS.
Jednak Uniwersytety Trzeciego Wieku mogą się już ubiegać o rządowe wsparcie w ramach "Programu Wspierania Rozwoju Uniwersytetów Ludowych na lata 2020-2030". Już w czerwcu 2020 roku Rada Ministrów podjęła odpowiednią uchwałę. Program ten PiS obiecywał w 2019 roku.
W jego ramach można się ubiegać o dofinansowanie z Narodowego Instytutu Wolności w czterech priorytetach: wsparcie infrastrukturalne i programowe działających uniwersytetów ludowych, prowadzących kursy stacjonarne z wykorzystaniem bazy internatowej lub kursy niestacjonarne; wsparcie tworzenia nowych oraz reaktywacji wcześniej istniejących uniwersytetów ludowych; wsparcie sieci i porozumień uniwersytetów ludowych oraz upowszechnianie edukacji grundtvigiańskiej; wsparcie rozwoju edukacji obywatelskiej i zachowania dziedzictwa w środowiskach lokalnych.
Odbyły się już trzy edycje tego programu.
Wraca temat leków na choroby rzadkie. Plan powstał w 2021 roku
"W najbliższych latach poszerzymy listę nowoczesnych terapii refundowanych – przewidujemy największy wzrost we wskazaniach onkologicznych i kardiologicznych oraz chorobach rzadkich" – zapowiada w programie PiS. To też nie jest nowa obietnica, bo jeśli chodzi o choroby rzadkie, PiS już w programie z 2019 roku zapowiadał stworzenie Narodowego Planu dla Chorób Rzadkich, który zakłada między innymi łatwiejszy dostęp do leków dla pacjentów z takimi chorobami. Jednak nie udało się tego wprowadzić przez całą mijającą właśnie kadencję.
Rząd przyjął Plan dla Chorób Rzadkich już w sierpniu 2021 roku. Zakłada 37 zadań, które miały zostać zrealizowane w latach 2021-2023. Jednak dopiero w połowie 2022 roku została powołana Rada ds. Chorób Rzadkich pod przewodnictwem prof. Anny Latos-Bieleńskiej, harmonogram prac przedłużono do końca 2024 roku.
"Dobry posiłek" w szpitalach, czyli odgrzewane kotlety
Ogromny problem z jakością posiłków w szpitalach jest znany od lat – także rządom Zjednoczonej Prawicy. W Konkret24 opisaliśmy, jak od 2007 roku w tej sprawie alarmowali kolejnych ministrów zdrowia kolejni Rzecznicy Praw Obywatelskich. Bez skutku.
A teraz w programie wyborczym PiS zapowiada: "Zmienimy jakość posiłków serwowanych w szpitalach. Wprowadzimy program 'Dobry posiłek' dla wszystkich pacjentów polskich szpitali. Szpitale otrzymają na to dodatkowe środki, a NFZ zadba, żeby jakość żywienia była znacząco lepsza. Oprócz lepszego posiłku sfinansujemy poradę dietetyka oraz wprowadzimy obowiązkową ankietę satysfakcji pacjenta ze szpitalnych posiłków".
Przypomnijmy więc: 16 marca 2022 roku na stronie Rządowego Centrum Legislacji (RCL) pojawił się projekt rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie wymagań obowiązujących przy prowadzeniu żywienia w szpitalach. Miał sprecyzować, jak powinna wyglądać szpitalna dieta. Projekt zakładał między innymi określenie rodzajów diet i ich charakterystyki, a także ustanowienie karty żywienia szpitalnego.
Jednak – jak poinformował 10 maja 2023 roku "Dziennik Gazeta Prawna" - pracę nad rozporządzeniem wstrzymano. "Powody? Okazało się, że wymaga ono wprowadzenia szerszych zmian oraz zmodyfikowania podstawowych założeń" - informowała redakcja. W reakcji na te doniesienia resort zdrowia przekazał Polskiej Agencji Prasowej, że prace nad rozporządzeniem zostaną wznowione "po uwzględnieniu koniecznych zmian". Ministerstwo tłumaczyło, że w toku konsultacji projektu Rządowe Centrum Legislacji zgłosiło uwagę "dotyczącą konieczności modyfikacji upoważnienia ustawowego do wydania aktu wykonawczego zawartego w art. 72 ust. 6 ustawy z dnia 25 sierpnia 2006 r. o bezpieczeństwie żywności i żywienia". Oznacza to, że RCL zgłosiło uwagę, iż konieczna jest zmiana przepisu ustawy - podstawy dla wydania tego rozporządzenia.
Co obecnie dzieje się z projektem? Z informacji na stronie RCL wynika, że prace zatrzymały się na poziomie konsultacji publicznych. 9 sierpnia 2023 roku w odpowiedzi na interpelację posłanki Anity Sowińskiej z Lewicy wiceminister zdrowia Waldemar Kraska przekazał tylko, że prace nad projektem w resorcie trwają.
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: "Dobry posiłek" w szpitalach w trzeciej kadencji PiS? Przez dwie tego nie zrobił, choć problem znał
Sala gimnastyczne przy każdej szkole – kontynuacja starego programu
"Doprowadzimy do powstania sali gimnastycznej i boiska wielofunkcyjnego przy każdej szkole" – czytamy w programie wyborczym PiS. To również nie jest nowa zapowiedź. Już w 2019 roku w swoim programie PiS obiecywał bowiem, że jednym z priorytetów jego rządu "jest dążenie do tego, aby w Polsce nie było gmin bez choćby jednej pełnowymiarowej sali gimnastycznej".
Bon szkolny "Poznaj Polskę": skąd to znamy?
Ta obietnica, ogłoszona na początku września jako jeden z "konkretów PiS", od razu wzbudziła dyskusje. W programie zapisano ją tak: "Wprowadzimy bon szkolny 'Poznaj Polskę' dla wszystkich uczniów. (…) Sfinalizujemy 2- i 3-dniowe wycieczki edukacyjne dla każdej klasy i każdego ucznia w Polsce".
Jak jednak informowała np. "Rzeczpospolita", dofinansowywanie turystyki szkolnej to nic nowego. Taki program już funkcjonuje. Minister edukacji Przemysław Czarnek ogłosił go pod taką samą nazwą jak teraz - "Poznaj Polskę" - w sierpniu 2021 roku. To jeden z punktów realizowanych w ramach "Polskiego Ładu". Minister Czarnek napisał list do dyrektorów szkół i nauczycieli, w którym zachęcił do uczestnictwa. "Rzeczpospolita" podała, że na 22 tys. dofinansowywanych wycieczek wyjechało prawie milion uczniów. Państwo dopłaciło do nich ponad 180 mln zł.
Darmowy wstęp do instytucji kulturalnych – echo wcześniejszych obietnic, niezrealizowanych
"Wprowadzimy darmowy wstęp do narodowych instytucji kultury i muzeów dla określonych kategorii odwiedzających: emerytów, rencistów, studentów, młodzieży szkolnej oraz dzieci w wieku przedszkolnym" – pisze PiS w programie. Argumentuje, że taki "darmowy bilet zwiększy dostępność dóbr kultury dla wielu grup społecznych i wiekowych. Zapobiegnie to ich wykluczeniu i podniesie kompetencje w odpowiedzi na aspiracje kulturalne i cywilizacyjne polskiego społeczeństwa".
Tylko że tańszy wstęp dla emerytów i rencistów PiS obiecywał już w swoim poprzednim programie, w 2019 roku: "Wprowadzimy dla seniorów bon na kulturę, za pomocą którego będzie można finansować wizyty w obiektach kultury".
Takie zapowiedzi były również, jeśli chodzi młodzież. Padły w 2018 roku, na kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi, co przypominaliśmy w Konkret24. 14 kwietnia 2018 roku ówczesna wicepremier Beata Szydło na konwencji programowej Prawa i Sprawiedliwości i Zjednoczonej Prawicy zapowiedziała, że ucząca się i niepracująca młodzież dostanie bon o wartości 500 złotych na rozwijanie swoich pasji i zainteresowań. Dzień później prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński na spotkaniu z wyborcami w Trzciance (woj. wielkopolskie) również zapowiadał bon dla młodzieży. "Bon pięćset złotowy dla młodych ludzi [w wieku] szesnaście – dwadzieścia pięć lat, [dla] tych, którzy się uczą, na kulturę i sport, żeby mieli za co pójść do teatru, pójść do kina, pójść na zawody, coś tam opłacić właśnie w tej dziedzinie" – obiecywał. Ta obietnica nie została zrealizowana.
Program "Przyjazne osiedle" – fundusz istnieje, windy już obiecywano
W tegorocznym programie PiS zapowiedział też wprowadzenie programu "Przyjazne Osiedle" zakładającego inwestycje rządowe w osiedla z wielkiej płyty. Program ma objąć m.in. termomodernizację bloków mieszkalnych, dopłaty do remontów akustycznych oraz budowę wind w blokach trzy- i czteropiętrowych.
To kolejna powtórka z wcześniejszych planów. Podobna obietnica pojawiła się bowiem w programie PiS przed wyborami w 2019 roku. Wtedy PiS zapowiadał "rozwój programu termomodernizacji i remontów z uwzględnieniem uwarunkowań odpowiedniego bezpieczeństwa budynków z wielkiej płyty". Obiecywał też powstanie funduszu dla instalacji wind w budynkach wielorodzinnych i tym samym skończenie z wykluczeniem związanym z mieszkaniem w budynkach wielorodzinnych bez windy.
Tylko że, jak wyjaśnialiśmy w Konkret24, Fundusz Termomodernizacji i Remontów (FTiR) funkcjonuje w Polsce od 1999 roku. W 2020 roku PiS znowelizował tylko ustawę o wspieraniu termomodernizacji i remontów oraz o centralnej ewidencji emisyjności budynków, na podstawie której działa fundusz. Ministerstwo Rozwoju i Technologii poinformowało Konkret24, że od wejścia w życie tej nowelizacji do września 2023 w ramach dodatkowego wsparcia na wzmacnianie bloków z wielkiej płyty wypłacono 143 premie na łączną kwotę 6,5 mln zł. W budynkach objętych wsparciem znajdowało się blisko 9,2 tys. mieszkań. Mimo tego PiS umieścił program zakładający m.in. termomodernizację bloków jako nową obietnicę wyborczą.
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: PiS obiecuje modernizację osiedli z wielkiej płyty. Nie pierwszy raz. A co zrobiono?
Program "Lokalna półka" – podobny pomysł był, wycofano się
Kolejny "konkret" PiS w programie wyborczym to program "Lokalna półka". Zakłada wprowadzenie obowiązku dla sklepów: mają posiadać w ofercie minimum dwie trzecie owoców, warzyw, produktów mlecznych i mięsnych oraz pieczywa pochodzących od lokalnych dostawców. "Wzmocni to pozycję lokalnych dostawców względem innych ogniw łańcucha dostaw żywności, a także ułatwi dostęp konsumentów do produktów wytworzonych przez mniejszych, również lokalnych producentów" – tłumaczono w prezentacji tej obietnicy na profilach PiS w mediach społecznościowych.
Trudno uznać tę zapowiedź za nowość. Premier Mateusz Morawiecki już przed poprzednimi wyborami w marcu 2019 roku zapowiedział, że rząd chce "doprowadzić do tego, żeby na półkach były towary z markami polskimi, a nie tylko z markami sklepów wielkopowierzchniowych". Miała powstać ustawa, "która w sposób obligatoryjny i realny obniży możliwość sprzedaży przez sieci wielkopowierzchniowe ich własnych produktów, pod ich własną marką". "To szalenie utrudnia osiągnięcie przyzwoitej marży przez polskich producentów" - mówił na Europejskim Forum Rolniczym w Jasionce pod Rzeszowem. Obiecywał wówczas ograniczenie sprzedaży towarów pod markami własnymi marketów, a nie określenie, ile lokalnych, polskich produktów mają sprzedawać sieci handlowe – lecz i ta zapowiadana ustawa nie powstała.
Już po drugich wygranych przez PiS wyborach poseł tej partii Michał Cieślak pisał jednak w interpelacji, że "powinien się znaleźć określony przez państwo polskie procent asortymentu rolno-spożywczego pochodzący od krajowych producentów, w tym z lokalnej gospodarki". W odpowiedzi z 26 maja 2020 roku Marek Niedużak, ówczesny podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju, odpisał jednak, że takie rozwiązanie budzi wątpliwości w zakresie zgodności z przepisami prawa Unii Europejskiej.
Tym samym temat upadł - by powrócić w nieco innej wersji jako nowa obietnica wyborcza.
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: "Lokalna półka", czyli jak PiS już to planował i dlaczego nic z tego nie wyszło
Programy dla obszarów zagrożonych trwała marginalizacją – kopia poprzedniego programu
W ramach obietnic dla rolników PiS zapisał wprowadzenie "programów dla obszarów zagrożonych trwałą marginalizacją", czyli terenów byłych Państwowych Gospodarstw Rolnych. Ma temu służyć opracowanie planu aktywizacji i rozwoju społeczno-ekonomicznego terenów popegeerowskich. "Wsparcie dotyczy rozwoju lokalnej przedsiębiorczości, aktywizacji lokalnych zasobów ludzkich, pobudzania lokalnych inicjatyw gospodarczych i społecznych, a także poprawy dostępu mieszkańców do podstawowych usług publicznych" – czytamy w programie.
Ta zapowiedź w dużej mierze została jednak przepisana z programu PiS z 2019 roku. Wtedy partia obiecała "program wzmacniania szans rozwojowych obszarów zagrożonych trwałą marginalizacją", a "kompleksowy pakiet działań", który miał być realizowany w jego ramach, jest taki sam, jak teraz, ponieważ miał dotyczyć "rozwoju lokalnej przedsiębiorczości, aktywizacji lokalnych zasobów ludzkich, pobudzania lokalnych inicjatyw gospodarczych i społecznych oraz poprawy dostępu mieszkańców do podstawowych usług publicznych".
Terminal towarowy AgroPort? Budowa miała ruszyć rok temu
W rozdziale "Rolnictwo" programu PiS zapisano także: "Wybudujemy Terminal Towarowy (AgroPort) oraz rozbudujemy infrastrukturę portów, działającą na potrzeby eksportu towarów rolno-spożywczych na rynki światowe (przy zaangażowaniu spółek z udziałem Skarbu Państwa)". Taki terminal miałby pomóc Polsce w tranzycie ukraińskiego zboża, które po rosyjskiej agresji nasz kraj drogą morską przekazuje m.in. do krajów afrykańskich.
Jednak pomysł budowy agroportu też nie jest nowy. Już w grudniu 2021 roku, czyli przed wybuchem wojny w Ukrainie, wiceminister infrastruktury Grzegorz Witkowski przekazał w rozmowie z Polską Agencją Prasową: "Zapadła decyzja, że w Gdańsku powstanie agroport. Chcemy też tym przedsięwzięciem zainteresować port w Świnoujściu. W przyszłym roku planujemy rozpocząć prace, tak aby docelowo mieć dwa agroporty dedykowane Ministerstwu Rolnictwa".
W lipcu 2022 roku rząd przyjął uchwałę ws. terminala produktów rolno-spożywczych w Gdańsku, ale jego budowy nie rozpoczęto. W kwietniu 2023 "Gazeta Wyborcza" napisała, że "nie będzie terminala zbożowego do wywozu ukraińskiego zboża", mimo że jego powstanie doradzały m.in. Krajowa Rada Izb Rolniczych i Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych. Co ciekawe: rządzący, w tym minister rolnictwa Robert Telus i wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk, w tym czasie zapewniali, że zdolności polskich portów są wystarczające.
Teraz w programie PiS wraca do starego pomysłu wybudowania agroportu.
Odnowienie budynków użyteczności publicznej zapowiadano cztery lata temu
W podrozdziale zatytułowanym "Państwo mądre energetycznie" PiS obiecuje: "Odnowimy budynki użyteczności publicznej. Doprowadzimy do renowacji budynków użyteczności publicznej, m.in. szpitali, szkół, przedszkoli, żłobków, muzeów, domów kultury, uzdrowisk, domów pomocy, domów studenckich, remiz OSP, klasztorów, kościołów". Partia chce, "aby budynki te były energooszczędne, a najlepiej samowystarczalne energetycznie dzięki wykorzystaniu (tam, gdzie będzie to możliwe) nowoczesnych technologii w budownictwie".
Podobna obietnica dotycząca modernizacji infrastruktury publicznej była już w programie z 2019 roku. "Zmodernizujemy infrastrukturę publiczną według standardów najbardziej rozwiniętych państw świata. Nową oprawę zyskają setki obiektów, które są miejscem świadczenia najważniejszych usług publicznych" – zapowiadał PiS cztery lata temu. Obiecywał też zmiany dotyczące energooszczędności tych obiektów: "Dostosujemy wszystkie te budynki do wysokich standardów również w zakresie efektywności energetycznej, co będzie oznaczać nie tylko oszczędność, ale również lepszą jakość powietrza".
Teraz "koniec z betonozą", a w 2019 roku - walka z "betonowymi pustyniami"
W podrozdziale "Ekologia i ochrona przyrody" PiS zapisał natomiast "Koniec z betonozą". To potoczne określenie procesów urbanistycznych obserwowanych w niektórych miastach, gdzie podczas remontów z przestrzeni publicznej znika zieleń (np. drzewa), którą zastępuje się betonem i kostką brukową (m.in. tworząc nowe place). "Doprowadzimy do zazielenienia przestrzeni publicznej w miastach. Zwiększymy do ośmiu procent współczynnik przestrzeni zielonych w miastach" – zapowiedział więc PiS.
Ale już cztery lata temu w swoim programie zapewniał: "jednym z naszych priorytetów będzie także zwiększanie zielonych powierzchni w miastach". Nie podano tylko wtedy docelowego odsetka przestrzeni zielonych. Pisano: "Chcemy walczyć z 'betonowymi pustyniami', które występują w wielu polskich miastach. Dlatego zaproponujemy zmianę regulacji dotyczących zagospodarowania przestrzennego miast i zmianę innych przepisów, które spowodują zwiększenie powierzchni zielonych. Prowadzić do tego będzie między innymi zwiększenie minimalnego procentowego udziału przestrzeni biologicznie czynnej w miastach (w tym także tzw. zielonych dachów i trawników z rzadko koszoną trawą)".
Zapowiedziane w 2019 roku regulacje dotyczące zagospodarowania przestrzennego miast ujęto w nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym - prezydent podpisał ją 24 sierpnia 2023 roku, wejdzie w życie 24 września. W 2022 roku Ministerstwo Klimatu i Środowiska wydało przewodnik dla miast w ramach projektu "Koniec z betonem w centrach miast". A już w maju 2023 roku minister Anna Moskwa zapowiedziała, że "wkrótce zostanie ogłoszony program odbetonowania i zazielenienia miast oraz zwiększenia retencji" - do dziś jednak nie poznaliśmy szczegółów.
Spółdzielnie mieszkaniowe – projekt ustawy nieruszony od półtora roku
Część rozdziału "Mieszkalnictwo" PiS poświęcił spółdzielniom mieszkaniowym. Zdaniem partii "ich potencjał inwestycyjny nie jest wykorzystywany praktycznie od lat 90. ubiegłego wieku", dlatego zapowiada regulacje wspierające inwestycje spółdzielcze, w tym inwestycje w nowe mieszkania. Poza tym PiS zapowiedział, że "przeprowadzone zostaną zmiany zasad funkcjonowania spółdzielni mieszkaniowych, prowadzące do zwiększenia praw członków i transparentności działań zarządów". W programie dodano jednak, że prace w tym obszarze już się rozpoczęły i "są prowadzone w ramach szerokiego forum dialogu z przedstawicielami środowisk spółdzielczych i lokatorskich".
Prace nad zmianami w funkcjonowaniu spółdzielni mieszkaniowych nie tylko jednak już się rozpoczęły, ale od ponad półtora roku stoją w miejscu. W maju 2021 roku w wykazie prac legislacyjnych rządu pojawił się projekt nowelizacji dotyczący spółdzielni mieszkaniowych, ustawy Prawo spółdzielcze oraz ustawy o własności lokali. Zapisano w nim m.in. zachęty do inwestycji spółdzielni i zwiększenie praw członków - czyli to, co teraz PiS prezentuje jako swoją obietnicę. Od grudnia 2021 roku do projektu nie wprowadzano żadnych zmian: ostatnia to publikacja uwag zgłoszonych w ramach konsultacji społecznych.
Ten temat w październiku 2022 podczas objazdu po Polsce poruszył prezes PiS Jarosław Kaczyński. Na zadane mu w Stargardzie pytanie, czy PiS planuje jakieś zmiany w systemie spółdzielczości mieszkaniowej, odpowiedział: "My chcemy to zrobić". "Zmianę przeprowadzimy, ale to nie zadziała, jeżeli spółdzielcy nie będą aktywniejsi. Bo ci prezesi, którzy często nadużywają władzy, mają sto różnych metod, żeby z różnych sytuacji się wykręcić" – dodał.
Jego słowa nie skutkowały zmianą statusu projektu nowelizacji ustawy.
Cyfrowy paszport żywności? Wciąż nie wprowadzono paszportu polskiej żywności
PiS chce wspierać polskich producentów także przez wprowadzenie cyfrowego paszportu żywności. "Będzie to dostępna dla każdego baza danych, umożliwiająca ustalenie, skąd (kraj, nazwa firmy) pochodzi każdy produkt spożywczy dostępny do kupienia w sklepach wielkopowierzchniowych" – czytamy w programie. I dalej: "Umożliwi to podawanie na paragonach informacji, który produkt pochodzi z Polski, co wzmocni patriotyczne postawy konsumenckie. Wyraźne oznaczenia co do kraju pochodzenia znajdą się również na półkach sklepowych".
Obecnie trwa już pilotaż podobnego programu: "Paszportyzacji Polskiej Żywności" realizowany przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR). Był zapowiedziany w 2021 roku w Polskim Ładzie i od grudnia tamtego roku trwa pierwsza faza pilotażu. Program różni się nieco od zapowiedzi wyborczej PiS, bo dotyczy paszportyzacji polskiej żywności i ma obejmować informacje, od którego krajowego producenta pochodzi dany produkt. Planowany cyfrowy paszport żywności ma zaś przede wszystkim informować o kraju pochodzenia produktu.
Tylko że wciąż nie zakończyła się pierwsza faza pilotażu programu KOWR – ma to nastąpić w listopadzie 2023, a więc już po wyborach. Dopiero po pozytywnej ocenie będzie można przejść do fazy drugiej, czyli wdrożenia docelowego systemu informatycznego. Natomiast wprowadzenie cyfrowego paszportu żywności będzie o tyle trudniejsze, że przepisy trzeba będzie konsultować z Unią Europejską.
Źródło: Konkret24