Lista kont rozpowszechniających "szkodliwe treści antypolskie" na Twitterze, rzekomo sygnowana przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego i Andrzeja Zybertowicza, pojawiła się w środę na profilu europosła Radosława Sikorskiego. Doradca szefa BBN i prezydenta Andrzeja Dudy już w marcu 2018 r. zapewnił, że nie ma nic wspólnego z grafiką.
Komuś bezpieczeństwo narodowe pomyliło się z partyjnym - takimi słowami Radosław Sikorski skomentował na swoim twitterowym profilu grafikę zatytułowaną "Patrioto, strzeż się! Wróg czycha na Twitterze" (pisownia oryginalna).
Na grafice wskazano 27 twitterowych profili, które zgodnie z opisem, miały rozpowszechniać "szkodliwe treści antypolskie". "Nie obserwuj! Nie retweetuj! Nie dyskutuj! Nie czytaj!" - takie apele widnieją nad zdjęciami kont.
Po kilku godzinach wpis został usunięty przez europosła.
fałsz
Elementem, do którego nawiązał były minister spraw zagranicznych, były jednak widoczne nad listą logo Biura Bezpieczeństwa Narodowego oraz zdjęcie Andrzeja Zybertowicza. Takie elementy najprawdopodobniej miały sugerować, że państwowy urząd i doradca jego szefa stworzyli lub jakkolwiek inaczej "zatwierdzili" czarną listę twitterowych kont.
Podwójne dementi
Sam Zybertowicz już jednak ponad półtora roku temu zaprzeczył, jakoby miał cokolwiek wspólnego z listą. "Jakiś troll zrobił fejkowego mema (nigdy nie umieszczonego na moim profilu), a całe stadko quasi-skrupulatnych (np. @skrupulatny), anonimowych trolli nakręca się od kilku godzin..." - przekazał w marcu 2018 roku na Twitterze (pisownia oryginalna).
Mimo tego, zamieszczona półtora roku temu na Twitterze grafika wciąż nie została usunięta. We wtorek 22 października umieścił ją inny użytkownik serwisu, a dzień później za jego pośrednictwem pojawiła się również na profilu Radosława Sikorskiego.
W rozmowie z Konkret24 Andrzej Zybertowicz raz jeszcze zaprzeczył swoim powiązaniom z listą:
prawda
Nie mam z tą grafiką nic wspólnego. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego również. Nie stworzyłem jej, ani nie miałem żadnego udziału w jej przygotowywaniu. Andrzej Zybertowicz
Dwa poziomy celów
Zapytany o możliwe cele stworzenia takiej fałszywki, Andrzej Zybertowicz odpowiada, że "wygląda to na typowy trolling".
- Zapewne zrobił to ktoś, kto ma problemy z podmiotowością w świecie rzeczywistym, więc anonimowo chce zaistnieć w świecie wirtualnym - tłumaczy doradca szefa BBN. - Coś takiego robi się, kiedy nie ma się do przekazania żadnych prawdziwych informacji, więc w ich miejsce tworzy się chwytliwą nieprawdę. Niestety charakter współczesnej debaty społecznej powoduje, że takie treści mają potem wysoki poziom replikacji. Dodatkowo jeśli nawet tak doświadczeni politycy, jak Radosław Sikorski, udostępniają takie wpisy, to też dużo mówi o poziomie naszej debaty - dodaje Zybertowicz.
Doradca społeczny prezydenta Andrzeja Dudy dodał także, że można patrzeć na takie działania z innej perspektywy. - Ale poza zwykłym spontanicznym trollingiem jest też poziom głębszy. To cała wojna informacyjna, której jedną ze stron jest Rosja - mówi Zybertowicz. - Nie mówię, że w tym przypadku musiała ona prowadzić jakieś działania, ale mogła na przykład pomagać replikować takie treści, korzystając z algorytmów Twittera - dodaje i tłumaczy:
Proszę zauważyć, że na tej grafice pojawia się Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, a więc urząd ważny dla naszej obronności jako państwa NATO. Andrzej Zybertowicz
"Grafika wydała mi się wyobrażalna"
Momentalne po opublikowaniu wpisu z grafiką przez Radosława Sikorskiego komentujący internauci zaczęli alarmować, że udostępniona lista nie została stworzona przez BBN i Zybertowicza. Były szef polskiej dyplomacji w rozmowie z Konkret24 potwierdził, że to właśnie te sygnały skłoniły do go wykasowania wpisu.
- Udostępniłem grafikę, ponieważ wydała mi się wyobrażalna, skrajne upartyjnienie takich instytucji jest w tej chwili normą, ale przy pierwszych sygnałach, że może to być fejk, usunąłem wpis - tłumaczy Sikorski.
- Radosław Sikorski postąpił właściwie, usuwając wpis. Choć sam fakt, że daje się nabrać na tak prymitywnego fejka, pokazuje tylko, jak ważna jest edukacja medialna, "media literacy", o której, swoją drogą, tak wiele mówi jego żona - komentuje całą tę sytuację Zybertowicz.
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; Zdjęcie tytułowe: Marcin Obara/PAP/Twitter